Skocz do zawartości

Verlax

Brony
  • Zawartość

    714
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    14

Posty napisane przez Verlax

  1. "Kieruję się obecnie do zamku. Chciałbym byś śledził moje plecy a jak zauważysz coś podejrzanego to żebyś działał na własne kopyto. Jeśli nic, absolutnie nic nie znajdziemy, ogłaszamy kwarantannę i de fakto aresztujemy wszystkich i przesłuchujemy. Ale to ostateczność ostateczna. Uważaj przede wszystkim na samego lorda. Jak będziesz przeszukiwał jego zamek, staraj się nie zostać zauważonym bo to zaalarmuję lorda, a Karl nie może opuścić zamku za wszelką cenę." podałem mu swój plan szepcząc cicho.

  2. Facet siedzący obok inkwizytora od razu robił się podejrzany, więc trzeba poudawać że to przypadek.

     

    Dosiadam się do niego, udając że go nie widzę.

     

    "Na wieki wieków." krótko go powitałem szeptem, patrząc w zupełnie przeciwnym kierunku.

  3. ucieczka-eisensteina-b-iext21264389.jpg

     

    Wstęp :

     

    Zanim przejdę do treści właściwej. Świat Warhammer 40.000 wpierw był opisany tylko w codexach do planszowej gry opartej na tym świecie. Później jednak pojawił się cykl książek "Herezja Horusa" z pierwszym tomem "Czas Horusa" napisany przez Dana Abnetta. Chronologicznie, Ucieczka "Eisensteina" jest tomem czwartym, powinno się go przeczytać po ukończeniu "Galaktyki w Ogniu" Bena Countera. Powód dla którego piszę ten wątek jest dość niespodziewany, Ucieczka "Eisensteina" jest porażająco słaba, dlatego chciałem tutaj fanów WH40k ostrzec przed tym tworem.

     

    Fabuła :

     

    Isstvan III. Na tym świecie Herezja Horusa wchodzi już na pełne obroty. Nie wszyscy Kosmiczni Marines chcą jednak się do niej dołączyć. Ci nieposłuszni są właśnie masakrowani na powierzchni planety, ale w kosmosie jest jeszcze jednak kompania lojalistów. 7 Kompania Gwardii Śmierci dowodzona przez kapitana liniowego Nataniela Garro. Widząc brak sensu w walce, Nataniel Garro rozkazuje uciekać. Jego statkowi "Eisensteinowi" udało się opuścić system planetarny i wejść w osnowę. Niestety, okręt był już wtedy poważnie uszkodzony i ucieczka zamienia się w dramatyczną walkę o przetrwanie. Garro musi za wszelką cenę dostarczyć wieści o tej herezji, inaczej Horus będzie w stanie zadać miażdżący cios lojalistom.

     

    Ile jest Ucieczki w Ucieczce?

     

    To jest największy problem tej książki. Tytułowa Ucieczka "Eisensteina" jest najważniejszym punktem, jednak w samej książce się okazuję, że to co wydarzyło się przed ucieczką i po ucieczce stanowi więcej niż połowę książki. Tym bardziej to boli, że sama ucieczka została napisana najlepiej. James Swallow ma wielki talent do opisywania statków Imperium, ma świetne opisy walk w kosmosie doskonałe opisy marynarki wojennej. Samą ucieczkę czyta się świetnie.

     

    Niestety, zanim do niej dochodzi James Swallow daje dużą retrospekcję, która pokazuje jak w ogóle do tego doszło. I tutaj gigantyczny problem. W praktyce, ta retrospekcja to dokładnie te same wydarzenia co z "Galaktyki w Ogniu" tylko przedstawione z innej perspektywy. Która właściwie niczym się nie różni. Najlepiej to widać gdy Nataniel Garro walczy ramię w ramię z Saulem Tarvitzem na stacji przekaźnikowej. Dokładnie to samo, tylko inny bohater. I niestety, czuć że Ben Counter poradził sobie z tym lepiej.

     

    Denerwuję również że sama ucieczka kończy się tak szybko. A to co dzieje się po ucieczce to parodia. James Swallow bardzo kiepsko scharakteryzował postać Rogara Dorna, która w tym opowiadaniu woła o pomstę do nieba. To zupełnie inny Rogar Dorn niż ten z którym się spotykamy w ramach "Czasu Horusa" Dana Abnetta. Absolutne OOC. 

     

    Gwardia Śmierci

     

    Gwardia Śmierci to Legion Kosmicznych Marines który gra główną rolę w tym opowiadaniu. Pierwsza rzecz którą autor czyni to wywala najbardziej jego charakterystyczne elementy. Otóż :

     

    1. Gwardia Śmierci nie nosi ozdób.

    2. Gwardia Śmierci nie ma okrzyków bitewnych, walczą w ciszy.

    3. Gwardia Śmierci jest śmiertelnie poważna.

     

    Wszystkie te trzy punkty James Swallow wyrzuca do kosza prawie na samym początku książki. Właśnie te trzy elementy czyniły ten Legion taki interesujący a bez tego nie dość że czujemy jakby to był zupełnie inny Legion, to jeszcze ani trochę interesujący nie jest. Prawie jak Ultramarines.

     

    Nataniel Garro

     

    Garro1.jpg

     

    Powiedzmy sobie szczerze, James Swallow miał najtrudniejsze zadanie jeśli chodzi o głównego bohatera. Dan Abnett stworzył bardzo interesującego Gavriela Lokena, który później się jeszcze pojawił w "Fałszywi Bogowie" Grahama McNeila oraz "Galaktyce w Ogniu" Bena Countera. 

     

    Niestety, Nataniel Garro to sztywniak i to nie taki który możemy darzyć jakąś wielką sympatią w porównaniu do Lokena. Może dlatego że również towarzysze Garro są niemożliwi do spamiętania i absolutnie nic ich nie różni? Mnie osobiście łatwiej było to odróżnić w ten sposób : "to jest ten typ co zasuwa z pięścią energetyczną" niż "ten facet co zachowuje się w taki a nie inny sposób". Postacie poboczne nie dorównują Torbaggonowi, Aksymandrowi, Abbadonowi, Tarvitzowi, Luciusowi czy Eidelonowi czy chociażby zupełnie epizodycznej postaci Kharna. Inaczej mówiąc, wszyscy to równe sztywniaki. Wielka szkoda, bo ta postać miała gigantyczny potencjał.

     

    Co gorsza, Nataniela chroni potężny "plot armor", zwłaszcza w trakcie ostatniego pojedynku ( który jest absurdalny w sam sobie ).

     

    Chaos

     

    No i Chaos. Chyba najgorzej przedstawiony porównując do pozostałych tomów.

     

    W "Fałszywych Bogach" Chaos przedstawiono jako niesamowicie subtelny, pełny intryg, tajemnic oraz kuszący. Graham McNeil pokazał od podstaw jak korupcja ogarnęła Mistrza Wojny i powoli przeciągnęła go na stronę Chaosu.

     

    W "Galaktyce w Ogniu" Chaos przedstawiono jako szaleństwo. Tylko ktoś spaczony przez Chaos mógł wpaść na pomysł zbombardowania planety głowicami wirusowymi, wyżynając kilka tysięcy lojalnych Kosmicznych Marines, którzy walczyli w jego imię. Pojawiło się pierwsze przyzywanie demonów i wtedy właśnie Horus przedstawił wszystkich swój morderczy plan.

     

    Natomiast w "Ucieczce" Chaos przedstawiono... jako Bóg-Imperator wie co. Przede wszystkim, obdarto go z jakiejkolwiek finezji. Po prostu na chwile padło Pole Gellara i sru! Mamy kilkaset cholernych zombi Nurgla na pokładzie! Oczywiście, jeden Kosmiczny Marines też musiał ulec Mrocznym Bóstwom. Tylko że scena tej "korupcji" to dwie i pół strony, podczas gdy Graham McNeil poświęcał całe rozdziały by wyjaśnić jak Horus zaczął się powoli staczać w szaleństwo a tutaj otrzymujemy właściwie nic. 

     

    Podsumuwując :

     

    Nie tykać! Przeczytanie tego grozi złapaniem infekcji Nurgla. Poważnie, nawet nie wiem czy można to w jakikolwiek sposób polecić. Jedyna rzecz która naprawdę zasługuję na pochwałę to sam opis ucieczki "Eisensteina" oraz generalnie jak działają okręty Imperialnej Floty. Wszystkie inne aspekty są znacznie i to znacznie gorsze niż dzieła poprzednich autorów ( Abnetta, McNeila i Countera ).

     

    Na marginesie, w polskim wydaniu znalazłem sporą liczbę błędów. Wstyd!

  4. Dobrze... przy samym zamku nie widziałem straży więc będzie można tam wejść w miarę niepostrzeżenie. A przynajmniej, nie zauważą mnie tak szybko. Amon powinien łatwo się prześlizgnąć i mieć możliwość śledzenia mnie. Trzeba będzie wpierw się dostać do informatora, a tym informatorem prawdopodobnie była córka lorda. Jeśli jednak nie, trzeba było improwizować. Jeśli chciało się coś ukryć, a lord Karl na pewno miał coś do ukrycia to trzeba przeszukać zamek. Najbardziej oczywiste miejsce to piwnice. Niestety, jeśli zacznę przeszukiwać jego zamek, Karl jeśli naprawdę był za to odpowiedzialny szybko się zmyję bądź ukryje dowody. Będę musiał działać niepostrzeżenie... 

     

    Jeśli nic ostatecznie nic nie wykryję, zawsze mogę rozkazać kwarantannę i po prostu przesłuchiwać wszystkich jak leci ale nie będzie to ani trochę finezyjne. To już była czysta ostateczność.

  5. A co, myślał że będę chciał w jednym łóżku spać? Co jak co, ale on nie był wielkim entuzjastą twardej, męskiej przyjaźni.

     

    Kiwnąłem głową na pożegnanie i udałem się piętro niżej, do karczmarza.

     

    Raczej wie że jestem inkwizytorem.

     

    "Potrzebuję miejsca na jeden nocleg. Na twój koszt." powiedziałem do niego.

  6. "W czystej teorii tak, ale to co napisał Signus raczej dość wyraźnie sugeruję że to co zabiło naszego brata właśnie jest w zamku. Poza tym, niech im się wydaję że jestem tak zajęty śledztwem że nie mam czasu nawet sypiać na zamku." uśmiechnąłem się.

  7. "Signus zostawił list, w którym stwierdził że po pierwsze : "To nie wilkołaki tylko coś innego i ma jakieś konkretne przepuszczenia", po drugie : "ma informatora  na zamku któremu można ufać", po trzecie : "idzie porozmawiać z jakimś innym informatorem, również na zamku. Właśnie z tym drugim informatorem coś nie gra, Signus stwierdził że ma "złe przeczucia" i pisze ten list na wypadek gdyby coś poszło nie tak. No i właśnie widać coś poszło nie tak bo jego truchło zostało znalezione w fosie."

  8. "Powiedzmy." powiedziałem. "Wygląda na to że lord Karl wygląda na jeszcze bardziej podejrzanego niż wcześniej. Wydaję mi się że rozwiązanie zagadki leży w zamku. Zamierzam się tam udać jutro z rana i potrzebuję twojej pomocy. Wygląda na to że Signus zrobił coś podobnego i właśnie wtedy został zamordowany. Dlatego chce, żebyś mnie anonimowo śledził i jakby przyszło co do czego żebyś zainterweniował."

  9. Jedyna rzecz która mu się naprawdę nie zgadzała z tym listem to wampiry. Że niby co, one istnieją? Ale reszta go dość mocno niepokoiła. Czy ten kontakt który miał mi pomóc był tym samym który zakończył życie Signusa? Nie wynikało to z listu dość dokładnie. Ale dobrze wiedzieć że przynajmniej samemu grabarzowi mógł w pełni ufać. A co do kontaktu w zamku... miał już pewne przeczucia kto nim jest.

     

    "Bardzo ci dziękuję" powiedziałem do grabarza. "Wydaje mi się, że możesz już pochować wszystkie zwłoki. Jeśli możesz, zrób jakiś ładniejszy grób dla Signusa. Dopłacę jeśli będzie trzeba."

     

    Teraz trzeba będzie udać się do zamku. Wpierw jednak trzeba wprowadzić pewne zabezpieczenie, a tym zabezpieczeniem może być Amon...

  10. No to teraz zaczęło być jasne dlaczego grabarz nie był zdziwiony. I ja sam nie dziwiłem się już dlaczego Signus mu zaufał, grabarz wyglądał na ponadprzeciętnie inteligentnego.

     

    "Bardzo chętnie go przeczytam." powiedziałem, uśmiechając się delikatnie. "Powiedz mi, wiesz może coś o śmierci Signusa?"

  11. "Hmm... do czego potrzebne?" zapytałem, próbując ocenić jeszcze raz tą dziwną osobowość.

     

    Podejrzanie inteligentny był. Obserwując rany martwego już Signusa od czasu do czasu patrzę za siebie, na swego "gospodarza".

  12. Już się naprawdę pogubił. Lord się pomylił, czy specjalnie wprowadził go w błąd mówiąc że zwłoki pochowano? Już teraz było to skomplikowane, a wyglądało na to że zaraz będzie jeszcze bardziej. Rana cięta, więc córka lorda Karla miała rację a sam lord go okłamał.

     

    Mimowolnie się wzdrygnął kiedy do jego nosa dotarła woń trupa. Ale cóż, trzeba było to zrobić. Podszedł do ciała Signusa i obejrzał dokładnie tą ranę ciętą.

  13. Dziwnie inteligentna wypowiedź jak na kogoś zajmującego się zawodem grabarza. A fakt że nie wyglądał na zdziwionego bądź zaniepokojonego tylko podkreślał jak dziwny był to kuc. I jak śmiałe i inteligentne przypuszczenia! Czy on aby na pewno był grabarzem? 

     

    "W zastępstwie? Niezbyt. Raczej szukam przyczyn dla którego inkwizytor Signus został zabity." odpowiedziałem. "Mam kilka pytań, lecz wpierw chcę byś mnie zaprowadził do miejsca gdzie go pochowano."

  14. "Świetnie. Tak trzymać." uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. "Udawajmy że jestem tu tylko ja, na wypadek gdybyśmy mieli powrót "wilkołaka". mrugnąłem znacząco. 

     

    "W takim wypadku, ja pójdę teraz odwiedzić mości grabarza a ty możesz... nie wiem... a rób pan co chceta." w końcu machnąłem zrezygnowany kopytem. "Wrócę jak tylko się dowiem czegoś konkretnego, albo będę potrzebował pomocnego kopyta w wykopywaniu zwłok."

  15. "Jeśli sama osoba przesłuchiwana nie chce mówić, przesłuchaj osobę jej najbliższą." wygłosił rzekomą naukę z Akademii Inkwizytorium, nie wchodząc w szczegóły, uśmiechając się delikatnie.

     

    "Swoją drogą, ile osób tutaj wie że jesteś inkwizytorem?"

  16. "Można tak to nazwać. Powiedzmy że lord wielce nieodpowiedzialnie pochował wszystkie ciała pomordowane w ten jakże brutalny sposób." powiedziałem. "Druga rzecz, która wydaje się dziwna to to, że ten sam lord powiedział że ciała zostały zmasakrowane, natomiast "pewien ptaszek" wyćwierkał że ciała posiadały rany kłute i to takie konkretne."

     

    "Niestety, jako że wszystkie ciała pochowano, a na kolejną ofiarę czekać nie możemy obawiam się że trzeba będzie się dobrać do zwłok za wszelką cenę by poznać prawdę." powiedziałem, delikatnie już sugerując co mam na myśli.

     

    "A ty się czegoś dowiedziałeś?" zapytałem.

  17. Podsumujmy.

    Lord ukrywa fakty. Na pewno nie było to przeoczenie, słudzy lorda i on sam nie są głupi. Dlaczego miałby ukrywać? Powód mógłby być prosty, to jest lord po prostu nie chciał śledztwa Inkwizycji, niesłusznie się obawiając że "spalimy na stosie kilkadziesiąt lub kilkaset ludzi". Tylko to z drugiej strony również sensu nie miało, bowiem przecież on sam poprosił inkwizytora o pomoc. W każdym razie, nie był z nim w pełni szczery, a to automatycznie wrzucało go do listy podejrzanych.

    Wygląda na to, że priorytetem powinno być teraz dorwanie się do tych oprawionych przez mordercę zwłok. A to niestety, wymagało wykopanie zwłok z cmentarza co niezbyt się zgadzało z powagą jego instytucji i jego kodeksem moralnym.

    Ale zanim zacznie na ten temat myśleć, trzeba byłoby sprawdzić co u Amona. Sprawdzić czy udało mu się zaklimatyzować z otoczeniem i czy zebrał jakieś konkretne informacje. Miło by było gdyby się okazało że jeszcze się nie wygadał że jest inkwizytorem, będzie można później ten fakt wykorzystać jakby przyszło co do czego.

    Tak więc priorytetowo, wpierw sprawdzić co u Amona, a jeśli informacje które się od niego dowiem czegoś nie zmienią, poczekać do nocy i wykopać zwłoki by dokonać na nich sekcji i przeglądu.

    I jak będzie trochę wolnego czasu spróbować odwiedzić tą piękną klacz... ale wpierw priorytety.

  18. Jakkolwiek by chciał i kusiło go, miał dwa powody dla którego tego robić nie powinien. Po pierwsze, nie był pewien jaka byłaby reakcja Lorda Karla na taki czyn. Po drugie, kwestia ze zwłokami była iście intrygująca i nie cierpiała zwłoki ( zachichotałem w myślach zauważając dwuznaczność tego wyrażenia ). Będzie musiał się za wszelką cenę dorwać do jakichkolwiek zwłok.

     

    Chociaż...

     

    Mentalnie strzelił się w twarz. Klacze naprawdę potrafią zakręcić w głowie.

     

    "Bardzo miło by mi było móc poznać cię bliżej, lecz wiedz że póki Królestwo Niebieskie nie zapanuje na tej ziemi, będę musiał poświęcić cały mój czas, duszę i kunszt by sprawę tą rozwiązać. A jak to się stanie..." uśmiechnąłem się znacząco. "... to kto wie?"

×
×
  • Utwórz nowe...