Skocz do zawartości

Emiel Regis

Brony
  • Zawartość

    214
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Emiel Regis

  1. W sumie ta kwestia już należy do Rexumbry. Nieumarły nie ma krwi a żyje. Jego postać używa jej jako broni ale niekoniecznie  brak musi oznaczać śmierć. Najwyżej poważne osłabienie jak to jest u innych produktów wampiropodobnych.

  2. Nie chcę brzmieć arogancko ale w takich chwilach należy główkować

     

    Jakkolwiek być nie główkował i tak ci może spaść cegła na głowę. Plan i obmyślona strategia to jedno a życie i jego losowość to drugie. Uznanie że jak postać się dobrze przygotuje do obrony to na pewno jej się to uda jest naciągane.

  3. Dlatego byłem za pomysłem dania graczom możliwość wyboru trafienia bądź uniku. Wszyscy znamy swe postaci i ich umiejętności przez co sami moglibyśmy decydować czy trafienie odniosło skutek bądź czy korzystając ze swych zdolności nasze postacie miały szanse uniknąć obrażeń.

     

    Opis jest raczej marnym wyznacznikiem zdolności użytecznych w  rozgrywce która z założenia ma być rywalizacją. Wedle opisu każdy trafiający Behemota powinien  być trzepnięty tak że by się nie podniósł. 

  4. Wiem że max 3 ataki, ale głównie chodzi mi o to że efekt ataku/uniku/bloku powinien być znany odpisującemu przed walnięciem posta.

     

    A MP to pojedynek literacki a nie walka w stylu rpg. Stosowane tam rozwiązania zupełnie tu nie pasują.

  5. Jak i tak ma być zniesiony to czemu nie zrobić tego od razu. Choć strasznie mi się nie podoba  decydowanie o tym w "podsumowaniu" pod koniec tury.  Przykładem tej nielogiczności może być chociażby sytuacja w której ktoś uderza przeciwnika mieczem kilka razy pod rząd i za każdym razem nie wie czy trafił ale i tak atakuje dalej. A opisywanie tego dopiero byłoby zabawne.

  6. Właściwe każdemu magowi trzecie oko ostrzegło go, jeszcze zanim agresor wykonał ruch.

     

    Calamity  obrócił głowę.  Gdy uaktywniły się systemy analityczne czas dla maga zwolnił, a on sam ocenił zagrożenie. Obracając się powoli, kryształowa kula barwy świeżo ciętego lodu  leciała w jego stronę.  Czuł  emanujące ze środka śladowe  ilości energii.   Doskonale mu znane (choć niezwykle koślawo wykonane),  płytko wyżłobione  wzory  kanałów energetycznych, pokrywały sferę na całej powierzchni.  Granat oślepiający. Kiepskiej produkcji zresztą . Po chwili zlokalizował właściciela  wątpliwej jakości uzbrojenia. Ogier o mrocznej karnacji, wyglądał  zza wysokiej, ostro zakończonej skały.

    -”Kolejny  który najpierw działa, potem myśli...Przydałoby się wybić mu to z głowy.”

     

    W tej chwili granat dotarł do środka swojej trajektorii i z potężnym  blaskiem uwolnił  ładunek.

    Skomplikowany system przesłon zmniejszył natężenie przyjmowanego światła, całkowicie niewelując efekt granatu. Na tym się jednak nie kończyła jego droga w powietrzu. Na twarzy Behemota wykwitł złośliwy uśmieszek.  Minęło kilka setnych sekundy  gdy wreszcie przedmiot znalazł się w jego zasięgu.

    Chmura kamiennych odłamków wzniosła się nad ziemią gdy Calamity gwałtownym ruchem ciała przyjął dawno temu wyuczoną pozę. Jednocześnie róg maga słabo zaświecił ciemną zielenią. Potężnym telekinetycznym impulsem zmusił swoją  stalową laskę do wykonania zamaszystego  zamachu.  Rozległ się głośny świst  i niemal jednocześnie  głuchy odgłos uderzenia stali o kamień. Wszystko to trwało nie więcej niż sekunda.

     

    -„Dobrze wiedzieć że wyuczone wieki temu nawyki wciąż działają”  - z zadowoleniem pomyślał Calamity, obserwując jak uderzona  lagą martwa bryła kryształu  pomknęła, niczym kula armatnia, z powrotem do właściciela.   Uśmiechnął się  szeroko. Aż żałował że nie jest teraz na uniwersyteckim boisku.  To wybicie z pewnością  spotkało by się z applausem. Dobre czasy. I jedne z nielicznych miłych wspomnień.

     

    Głos Wychudzonego maga, który zdecydował się w końcu na przerwanie milczenia, wyrwał go z pełnego samozachwytu zamyślenia.

    /Devilsplague

    -Istota rozumna zawsze woli stać na uboczu.  Świat znacznie lepiej widać, kiedy samemu jest się skrytym w mroku.

     

    Coś jednak nie dawało mu spokoju. Przeskakiwał od jednego trybu widzenia do innego, obracał głowę raz po raz. Termowizja, analiza auralna, podczerwień...nic. Wreszcie znalazł to czego szukał. Cobalt stała na jednej z sąsiednich skał. W dodatku ktoś jej towarzyszył.  

    Cały czas wpatrując się się w odległą kryształową klacz, odezwał się do Jednorożca w szacie.

    -Musisz mi wybaczyć ale opuszczę cię teraz - rzucił na odchodne.

     

    Obliczając najbardziej optymalną trajektorię skoku, zastygł na chwilę w bezruchu. Po chwili  oddalił się na odpowiednią odległość od krawędzi skały. Chmura pyłu wzniosła się w powietrze gdy wykonał nagły zryw i pognał galopem ku przepaści . Przy każdym uderzeniu kopyta o ziemię  dudniło,  a odłamki rozgniatanych  skał leciały na wszystkie strony.  Gdy tylko Calamity dotarł do krawędzi klifu tylne kopyta, z siłą młotów pneumatycznych  grzmotnęły o skałę  wyrzucając  go w powietrze. Lot trwał sekundy. Wylądował,  wzniecając deszcz siekących wszystko dookoła i grzechoczących  o pancerz kamiennych odłamków. Pęd po skoku okazał się jednak zbyt duży.  Bezskutecznie  próbował  wyhamować,   z głośnym trzaskiem złamał młodą sosenkę  po czym wpadł na pokaźnych rozmiarów owalny głaz.  Spowodowany tym wyczynem wstrząs  powalił na ziemię zaskoczonego jego pojawieniem się  Jednorożca,  w obszernym szarym płaszczu .

     

    Calamity powoli podniósł się z rumowiska.  Cobalt,  z jej jak zwykle znudzonym wyrazem twarzy stała  kilka metrów dalej.

    Skupił się teraz na ogierze brązowej maści  który właśnie pozbierał się z szoku spowodowanym jego własnym lądowaniem i pośpiesznie podniósł upuszczoną parę sztyletów.

    Zmarszczył czoło. Czyżby kolejny psychol?  Już powoli zaczynali mu działać na nerwy.

    Wzrok Behemota  wwiercał się w brązowego jednorożca , a po  jego pancerzu przebiegło z głośnym trzaskiem błękitne wyładowanie  energii.

    Zakręcił stalową laską skomplikowany młynek.  

     

    /Cobalt

     

    -Czy ten ogier sprawia ci kłopoty Whisp? – zapytał, wskazując  jednorożca czubkiem laski.

  7. Tank to postać której zadaniem jest wpadanie w środek walki i zbieranie jak największej liczby obrażeń tak by reszta drużyny mogła robić swoje i nie ginąć co sekunda.

    Support to ogólnie pojęta postać nie zadająca dużych obrażeń ale za to pomagająca w jakiś sposób innym lub szkodząca przeciwnikowi tak by był łatwym celem dla reszty drużyny.

    • +1 1
  8. Uzależnienie szybkości reakcji od tego kto szybciej napisze posta nie wydaje mi się dobrym pomysłem.   Powodowałoby  to pośpiech w pisaniu , błędy i niską jakość. Nie lepiej byłoby zrobić coś w stylu inicjatywy bazującej na opisie postaci? Te twoje tury bazowane na segmentach wydają mi się rozsądnym rozwiązaniem, choć dobrze  by było ustalić jak na serio będzie determinowany sukces/porażka w ataku lub uniku  skoro nie ma jak losować na forum. MG będzie u siebie rzucał kostką?


  9. Ja jednak wciąż chcę, by kwestia tego, czy gracz otrzyma obrażenia, należała do MG. Zostawianie czegoś takiego graczom, może prowadzić do powstania sytuacji unikania 55438655 pocisków na raz, a tego raczej nie chcemy.

     

    Też tak sądzę. Nie potrafię znaleźć jakichkolwiek zalet pozostawienia tego graczom. Chyba że zasady za tym stojące byłyby na tyle jasne że moglibyśmy sami rozstrzygnąć kwestię sporną.

  10. System może nie jest jakiś szczególny ale jest. Można już nie tracić czasu, prowadzić symulację i testować czy ma sens czy nie. Zobaczyć jak się sprawdza a w między czasie ewentualnie wymyślić coś innego lub zmodyfikować. Co do innych postaci to system ten jest raczej elastyczny więc każdy może obmyślić sobie  skille bazujące na jego wyobrażeniu stylu walki swojej postaci i wszyscy będą zadowoleni.

×
×
  • Utwórz nowe...