-
Zawartość
2367 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Sajback Gray
-
Uśmiechnął się i podzienkował mi. Uwielbiam wywoływać na twarzach innych, uśmiech. Nagle jego twarz zrobiła się blada. A następnie złapał się za głowę. Co to mogło być... o nie! On spojrzał mi w oko. Ponownie westchnąłem. - Teraz już wiesz, dlaczego nie chwalę się tym okiem. Musiałem zdjąć liść, bo inaczej bym nie wcelował. Długo tak nie wytrzymam, muszę go znaleźć.
-
Westchnąłem. Black najwyraźniej stwierdził że umarłem. Podszedłem do niego i położyłem kopyto na jego barku, mam nadzieję że nie wystraszy się mojego oka. - To nie twoja wina. Nie mogłeś nic zrobić. Pamiętasz co ci powiedziałem kiedy cię zrzuciłem? Powiedziałem że zawsze będziemy przyjaciółmi. Nie obwiniaj się, to była moja walka i moje ryzyko. Taka jest natura tych zawodów. No już, spokojnie. - Przytuliłem go.
-
Mam mu się pokazać? No dobra, pokażę się! Powoli podszedł do Blacka, bez opaski. - To już nie poznajesz starego przyjaciela? - Powiedziałem z lekkim uśmiechem.
-
Idąc przez las zacząłem się zastanawiać nad tym co mnie spotkało. Smile nigdy nie miał takiej mocy jak teraz. Czy on naprawdę ma siłę mi to zrobić? W oddali kogoś zobaczyłem. To chyba Black... ale co on robi z tym ostrzem. On chce się zabić... . Z tej odległości nic nie zrobię. Chyba że... nie! Nie pozwolę mu się zabić. Najwyżej.... to zobaczy i trudno. Odrzuciłem liść na bok, a Irona położyłem na ziemi. W okolicy dostrzegłem jakiś kamień. Podniosłem go i zamknąłem moje różowe oko, otwierając krwisto czerwone ze zwężoną źrenicą. Uważnie wycelowałem i rzuciłem kamieniem który trafił w ostrze i odrzucił je gdzieś na bok.
-
Iron zemdlał, a krąg wokół mnie, robił się coraz większy. Wiedziałem co się dzieje. Uderzyłem głową w ziemię i otrząsłem się. Podszedłem do Rubby. - Wybacz że nie zdołałem cię ochronić. Nigdy cię nie zapomnę. - Podszedłem i pocałowałem ją w czoło. Następnie zdjąłem liść i popatrzyłem na nią. - Rapid sunshine. Wokuł Rubby zaczęły pojawiać się białe płatki róż które łagodnie otuliły jej ciało. Zaraz potem włożyłem liść, a następnie, wziąłem Irona na grzbiet i poszedłem przed siebie.
-
Iron zaczął wymiotować jakąś czarną mazią. Nie wiedziałem co się dzieje. Złapałem się za głowę. Przeszył mnie ból. Wiedziałem co to jest. Moje oko zrobiło się lekko czerwone. - Widzę że jesteś w formie... Drake. - Powiedziałem z psychodelicznym uśmiechem. Nagle upadłem na ziemię, a moje oko wruciło do poprzedniego stanu. - Iron! Nie pozwól mu! Zaczął otaczać mnie czerwony krąg.
-
Zacząłem płakać. Rubby... dlaczego ona musiała odejść. Obiecałem że będę ją bronił. Ponownie kogoś zawiodłem. Ale... takie są igrzyska. Chyba nic z tym nie zrobię. Przestałem płakać i westchnąłem. Próbowałem się podnieść, ale średnio mi to wychodziło. - Mam nadzieję że nasz sojusz nadal jest aktualny. - Powiedziałem z uśmiechem wstając.
-
Nagle usłyszałem że obok nas pojawił się Iron. Mówili coś o Rubby i innych, lecz nie kontaktowałem najlepiej. W końcu Black coś krzyknął, a ja znalazłem się na ziemi. Chyba był zrozpaczony. Usłyszałem Irona. - A ktoś umarł? - Spytałem nie otwierając oczu.
-
(Sen) - Nie wystarczy ci że bawisz się moim przyjacielem? - Oczywiście że nie! Jestem ucieleśnieniem chaosu! - Ale... to ja cię stworzyłem! - Tylko ci się tak wydaje! - Odejdź! Dlaczego mnie nękasz Smile... - Bo tak, lubię cię dręczyć. Nagle uśmiechnąłem się do niego. - Jesteś niczym. Ja kieruję się szczęściem, a ty nienawiścią! - Nagle wybiła się ze mnie fala światła. Rzeczywistość Otworzyłem oko. Ktoś mnie niósł, jednak byłem tak zmęczony że udawałem że nadal śpię.
-
(Sen) Uderzyłem kopytem w lustro które się rozpadło. Nagle, ktoś dotknął mnie kopytem. Odwruciłem się i zobaczyłem jego. - Nieźle ci poszło, ale to dopiero początek... - Zostaw mnie! - A niby dlaczego?! - Uderzył mnie. - Czemu to robisz? - Bo tak! - Nie pozwolę ci na to! - Ciekawe jak?! Teraz, ja będę się bawić.
-
(Nadal sen) Nagle Pinkie zniknęła. Biegłem do niej, ale to nic nie dało. Zaóważyłem że nie mam opaski na oku. Nagle przedemną pojawiło się jakieś lustro. Spojrzałem i zobaczyłem w nim siebie, z czarną grzywą... nie! To nie możesz być ty! Odbicie zaczęło się śmiać.
-
Sen Rapida Śmiech... usłyszałem ten radosny śmiech... . Zobaczyłem Pinkie... . Wyglądała tak pięknie... . Czy umarłem... czy to już koniec... . Byłem ciekaw czy coś mi powie... ja nie mogłem... nie wierzyłem że ją widzę... . (Nadal śpię)
-
Nadal skakałem po czubkach drzew, uciekając przed tą różową chmurką, gdy niespodziewanie na arenie pojawił się smok. Na taką zabawę właśnie czekałem! Nie mogli przysłać go tu wcześniej? Zaraz... na moim grzbiecie nadal jest Black. Muszę coś z tym zrobić. Nie mogę ryzykować jego życia. On już się pobawił z podmieńcem, teraz moja kolej na ubaw. - Wybacz Black, ale tym razem to moja walka. Nie chcę narażać twojego życia. Jeśli to koniec , to pamiętaj, że zawsze będę twoim przyjacielem. - Kończąc zdanie troskliwie się uśmiechnąłem i strąciłem go z grzbietu na okoliczną gałąź. Zaraz potem stanąłem na czubku drzewa i począłem obserwować stworzenie. Wygląda na to, że zaatakował Rubby. Z tego co udało mi się zaobserwować, pegaz wleciał w ten różowy obłok. Tak bardzo chciałbym jej pomóc, ale co ja mogę poradzić na tego smoka. Przynajmniej jej nie zobaczy w tym obłoku. Wydaje mi się, że widziałem ją, jak kierowała się w kierunku strumienia. Dobrze, że gad jej nic nie zrobił, ale trzeba przyznać, że ta chmurka poważnie ją uszkodziła. No dobra, teraz moja kolej. - Hej! Smoczku! Popatrz, kto tu jest! - Zacząłem machać kopytem. Stworzenie zareagowało dość impulsywnie, ponieważ od razu na mnie spojrzało. W jego oczach dało się dostrzec, prostą chęć, skonsumowania mnie. Smok skierował się w moją stronę z zamiarem odebrania mi życia. Ja, natomiast stałem i patrzałem się na niego z uśmiechem. Poczekam. Jeszcze moment. Był coraz bliżej, a trzepot jego masywnych skrzydeł był coraz głośniejszy. W końcu rzucił się na mnie, a ja z całych sił wybiłem się w górę i znalazłem się na, nim. Chyba się mu to nie podobało, bo zaczął się strasznie szamotać. - Dalej smoczku, dalej! I to się nazywa rodeo! - Krzyczałem, śmiejąc się. Jedno jest pewne, nie uda mi się przebić tej masywnej skóry. No to może wezmę się za coś bardziej narażonego na obrażenia. Wyjąłem z torby łuk. Może i nie umiem strzelać w dalekie cele, lecz w coś z bliska, to raczej już wceluję. Skierowałem się w stronę jego głowy, co nie było takie łatwe zważając na jego próby zrzucenia mnie. W końcu znalazłem się na jego szyi skąd była już prosta droga. Smoczek prawie się mnie pozbył, kiedy mocno ruszył głową, jednak udało mi się złapać jego irokez. Ciekawe, po co smokom takie fryzury. Podtrzymując się tylnymi kopytami napiąłem łuk. W końcu puściłem się irokezu i złapałem tylnymi kopytami za jego nos. - Powiedz ser! - Krzyknąłem, posyłając strzałę w jego oko. Stworzenie zawyło z boleści, a na mnie poleciała fala krwi. Jego reakcja była tak gwałtowna, że nie wytrzymałem i puściłem się, a smok obrócił się, po czym uderzył mnie ogonem. Uderzenie posłało mnie w kierunku ziemi. Po drodze, chyba widziałem Blacka. Uderzyłem o kilka gałęzi, a jedna z nich zdjęła mi opaskę, aż w końcu uderzyłem o drzewo. Upadłem na ziemie i oparłem się grzbietem o nie. Zacząłem się śmiać. - I to się nazywa zabawa! - Krzyknąłem w górę. Kaszlnąłem krwią. Czułem, że odpływam i usłyszałem śmiech Pinkie. Czy to już koniec... (Edit:Jakoś nigdy nie potrafiłem pisać krutko )
-
Marquise Fancypants di Coroni lepszego krawca sobie nie przypominam.
-
Celestia sama w zamku [Oneshot][Comedy][Random]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Dziękuję za miłe słowa. Może jednak, dobrze jest publikować opowiadania na konkursy. -
Tia... fic napisany na konkurs świąteczny w dziale Celestii. Tytuł taki sam jak konkursu. O dziwo, to "dzieło", dało mi pierwsze miejsce w owych zawodach. Dlaczego? Pewnie przez małą konkurencję. Tak czy owak, przedstawiam wam tak zwaną kucykową parodie Kewina samego w domu, mojego autorstwa. Dzieło pisane w jeden dzień. Jestem świadomy błędów które się tutaj znajdują. https://docs.google.com/document/d/1vlSWLTsJKZHBr9dEj28hq3Yii9AYOfFaPFjyUpen7bc/mobilebasic#
-
Imię: Aliquam Nazwisko: Gray Wiek: 19 lat Specjalizacja: Dragon, Doktor Wygląd: http://static4.wikia.nocookie.net/__cb20091116202938/tardis/images/f/f5/Sja-mona-lisas-revenge-7.jpg zdjęcie w stroju podróżnym. Opis charakteru: Mało towarzyski, chociaż potrafi zawierać sojusze. Większość dni spędza na doskonaleniu swoich broni. Podczas walki skupia się na dokładności strzału. Dba o swoich sojuszników, natomiast los innych mało go obchodzi. Dodatkowe info: Jego główną bronią są specjalne, poświęcone pistolety. Oprócz tego, jest bardzo kreatywny i wciąż udoskonala swoje wyposażenie. Na dłuższe dystanse posiada specjalną broń snajperską. W kieszeni posiada specjalny granat dymny, do szybkich ucieczek.
-
Z tego co się dowiedziałem, dwóch pracowników hasbro potwierdziło że pracują nad filmem. Potwierdzone jest też to że będzie to kontynuacja 1 części. Raczej ściemy z tego nie zrobią. A co do filmu... jedynka jeszcze mogła być, ale ten lateks i gitary... please... .
-
"Tak, dawaj wiśniową, bo Luna zajumała mi rumiankową!" Zaraz po tych słowach wysłała...
-
- Wiem! To moja ulubiona pioseneczka. Nauczyła mnie ją Pinkie. Kiedyś codziennie nuciliśmy sobie ją przed snem.
-
Nagle zacząłem się cicho śmiać. - Fajną pioseneczkę nucisz! Ja mam taką. - Zacząłem nucić Smile Song.
-
Ogier usiadł na mnie, po czym zacząłem wydawać odgłosy jak motor. - Proszę wsiadać i nie zwarzać na turbulencję i na pierwszy skok. Mocno się zaparłem po czym wystrzeliłem w górę niczym fajerwerk. Chwilę później zacząłem skakać po czubkach drzew.
-
Wyglądało na to że Rubby nie reaguje na chmurę. Mam pomysł. Podszedłem do niej, złapałem w kopyta i wyrzuciłem daleko w powietrze, daleko od chmury. To w końcu pegaz, poradzi sobie. Następnie skoczyłem do Blacka. - No pewnie! Wsiadaj na pokład! - Uśmiech.
-
Łoł. Chmurka się zbliżała. Trzeba uciekać. - Musimy uciekać! Umiesz skakać po drzewach? Jak coś, to mogę ci pomóc. - Uśmiech.
-
Zeskoczyłem do klaczy która nie umie strzelać z łuku. - Leci do nas chmurka która może nas zabić. Chyba trzeba uciekać. Szkoda że nie umiesz.... dałbym ci prezent gdybyś umiała.