Skocz do zawartości

Szeregowa WW

Brony
  • Zawartość

    6029
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Szeregowa WW

  1. Eliza tylko uśmiechnęła się szerzej i pogłaskała ją po głowie. Była niesamowicie urocza. Ale ta chwila nie mogła trwać długo. Po chwili przyszedł Dante i oznajmił, że już dojechali. Huh... Szybko.

    Ale cóż, mniejsza z tym. Dziewczyna wstała, wzięła swoje rzeczy i wyszła na zewnątrz. Cóż, widok był cudny. Eliza tak się zapatrzyła, że komunikat z początku do niej nie dotarł i dopiero Guri wyrwała ją z zamyślenia.

    - W pary? A my co, w przedszkolu? - zaśmiała się pod nosem. Cóż, czasami przychodziło jej odpysknąć, ale nie za często. Kiwnęła głową do Guri i ruszyła naprzód.

  2. - Hah, spoko. - dziewczyna odetchnęła. Nie miała ochoty odpowiadać na to pytanie. To jeszcze nie ten czas. Przyglądała się Guri, a gdy ta zadała pytanie czy zostanie jej przyjaciółką Eliza z początku tylko zamrugała oczami po czym na jej twarz wrócił promienny uśmiech. - No jasne. - zaśmiała się. - Nawet prosić nie musiałaś i tak bym nią została.

  3. Eliza oderwała się od lektury słysząc głos Guri i Dantego, gdy ci pojawili się w jej przedziale. Wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha i przysłuchiwała się ich rozmowie przyglądając się im na zmianę. W końcu padło pierwsze pytanie skierowane do niej. Yaoi? O Chryste, Eliza już zdążyła z tego wyrosnąć... Chyba. Zanim zdążyła powiedzieć cokolwiek Dante wyszedł. Właściwie nie miała pojęcia czemu, ale Guri wytłumaczyła to tym, że zawsze gdy zaczyna się ten temat chłopak wychodzi. No dobra... Skoro tak.

    - Yaoi jest spoko, w sumie nawet lubię, ale zdążyłam wyrosnąć z nałogowego ich oglądania. - uśmiechnęła się przysłuchując się jak dziewczyna terkocze o tym bez pohamowania. Ostatecznie jednak rozmowa zmieniła swój obrót o 180 stopni. Dziewczyna w sumie nie wiedziała co powiedzieć. Przez długi czas była ścigana przez to kim jest i nigdy jakoś specjalnie nie przychodziło jej na takie coś odpowiadać. Westchnęła, nie chciała za bardzo mówić o tym kim jest. - A co to za różnica? - zaśmiała się ostatecznie. 

  4. Eliza przyjrzała się dziewczynce. Wyciągnęła jedną słuchawkę z ucha, żeby usłyszeć jak ma na imię a następnie również pomachała jej ręką. Cóż... Wydawała się sympatyczna i przynajmniej nie będzie jedyną dziewczyną w towarzystwie. W kolejnej chwili przyjechał pociąg, więc bez zbędnych dogadywań po prostu wsiadła do środka i zajęła jakiś wolny przedział. Usiadła pod oknem i westchnęła. Wyciągnęła z torby książkę i zaczęła czytać do momentu w którym nie uda jej się na nowo zasnąć.

  5. Effy ostatecznie najzwyczajniej w świecie położyła się na kanapie zasypiając. Miała już wszystko kompletnie gdzieś, integracja integracją, zawsze mogą ją zbudzić, ale teraz skorzystała z okazji i po prostu zaczęła spać. Walka w pewnym sensie ją wykończyła, była całkowicie padnięta, a dzięki spaniu mogła jakoś przy okazji ogarnąć całe szaleństwo w jej głowie.

  6. Eliza obudziła się przez szarpnięcir hamowanego samochodu. Rozejrzała się po towarzystwie. Co? Jest jedyną dziewczyną? Ugh... 

    Chociaż w sumie zawsze lepiej dogadywała się z chłopakami, a teraz nie będzie raczej innego wyjścia. Na razie po prostu wysiadła z samochodu, wzięła swoje rzeczy i skierowała się za czerwonowłosym chłopakiem,  który przedstawił się jako Dante. Na razie nie miała ochoty na interakcje z kimkolwiek wiec po prostu założyła słuchawki na uszy i ruszyła na wyznaczony peron.

  7. Dziewczyna podziękowała mu kiwnięciem głowy. Nie zareagowała na to, ze ją pogłaskał, jedynie wywróciła oczami. Wypiła duszkiem kilka łykow i oddała Arosowi butelkę. O tak, od razu lepiej. Zaciągnęła się ostatni raz po czym zacisnęła niedopałek w dłoni, a ten zamienił się w proch. Lepsze to niż syfienie tym na około, jeszcze ktoś by się czepiał a problemów nie potrzebowała.

    Poczuła, że robi się nieco zmęczona dlatego zwyczajnie ułożyła się wygodniej i zamknęła oczy.

  8. Dziewczyna dostrzegła że w do ręki Arosa poleciała butelka whiskey. O tak, tego było jej trzeba. Gdy do niej podszedł i zapytał czy coś chce dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem. Zastanawiało ją tylko co go tak cieszy, ale już mniejsza z tym. Zaciągnęła się raz jeszcze i wskazła na butelkę,  którą chłopak trzymał w dłoni. Poza tym nie odezwała się ani słowem, jak zwykle zresztą.

  9. Eliza siedząc już w samochodzie po prostu wgapiła się za okno. Była zmęczona i jedyne czego chciała to jeszcze się przespać. Wtuliła się w swój wełniany, szary sweter. W takich momentach był ogromnie przydatny i przyjemny. Chciała ominąć tę podróż i po prostu być juz na miejscu. Poznanie nowych ludzi też było tak właściwie w porządku i pochodziła do tego z dużym entuzjazmem. Ale teraz nie miała na to siły. Oparła głowę o szybę,  która wydawała się jej w tej chwili przyjemnie chłodna i zaczęła spokojnie drzemać.

  10. Effy wyłapała z rozmowy, że idą oglądać jakieś filmy, a że nie miała raczej wyboru to po prostu się na to zgodziła. Gdy w końcu wszystko powoli do niej dotarło westchnęła. Cóż, przegrała i będzie trzeba nad tym popracować. Podziękowała Gael'owi kiwnięciem głowy gdy posadził ją na kanapie a Add'owi rzuciła tylko chłodne spojrzenie i oparła się. Odetchnęła i odpaliła papierosa. Spojrzała na Arosa chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Chciała zapytać czy ma jakiś alkohol, bo stwierdziła, że to w jakiś sposób pomoże jej odzyskać siły.

  11. Imię: Eliza


    Nazwisko: Lee


    Wiek: Wygląda na 16 lat, ale w rzeczywistości straciła rachubę czasu i musiałaby to policzyć.

    Rasa: Demon

    Moce: Czarna magia, standardowo. Poza tym nosi w sobie postać, taką bardzo mroczną, którą za dziecka nazywała swoją przyjaciółką. Prawda jest taka, że jest ona zwykłą czarną plamą, która najczęściej przybiera kształt człowieka, dziewczyny bardzo podobnej do Elizy, jednak bez żadnych rys. Zwykła czarna, czasem mieniąca się plama, która zmienia kształty. Ma w sobie różnoraką magię, jednak dominuje ta, która potrafi działać na psychikę kompletnie ją rujnując. Wytwarza też bronie zgodnie z potrzebami.

     

    Brick by Brick - to ogólna siła destrukcyjna, która z czasem i kolejnymi ruchami staje się coraz bardziej potężna. Niestety wykorzystuje bardzo dużo jej sił i jeśli zbyt długo tak trwa może dojść nawet do omdlenia. 

    Just Forget - może wymazywać pamięć o maksymalnie kilka dni wstecz.

    The Deal - Jeśli dziewczyna ma okazję by szybko narysować pentagram na ziemi, może to zrobić uderzając w nieo pięścią i mówiąc słowa wypowiadane w czasie zawierania cyrografu. Wzywa w ten sposób kilka demonów, które wchodzą w ciało oponenta przez co ten jest pod ich kontrolą przez pewien czas, póki Effy ich nie odeśle. Osoba zaatakowana jest w pewien sposób pod wpływem opętania.
     

    Dobra, jest tego więcej, ale nie chce mi się opisywać, bo jestem leniwą kluską...



    Wygląd:

     

    5c54122b2b17b7b037d55415e2240cdf--blonde-anime-girl-anime-art-girl.jpg.c552e73b0a16ca54ad3349c63b24bbe8.jpg

     


    Charakter: Jest bardzo opiekuńczą osobą. Więcej myśli o innych niż o sobie, ale jednocześnie jest bardzo stanowcza i pewna siebie. Bardzo lubi pomagać innym, lubi się przytulać i często jest uśmiechnięta. Jest bardzo hojna, czuła i wrażliwa na uczucia innych i łatwo je dostrzega. Z początku może wydawać się dosyć cichą osobą, ale gdy już wdroży się w towarzystwo wszędzie jest jej pełno. Często ma też swoje humorki, ale stara się je kontrolować. Jest raczej entuzjastycznie nastawiona, lubi zabawę i ma duże poczucie humoru. Z dużą łatwością nawiązuje nowe znajomości i znajduje przyjaciół, chociaż ich też ma ograniczoną ilość. Stara się wszystkich uszczęśliwić i nie pozwala by jej bliskim stała się krzywda. Bardzo chce czuć się potrzebna, bo to pomaga jej w wyciąganiu z jej własnych dołków. Innymi słowy pomaganie pomaga jej samej.

    Krótka historia: No jest sobie demonem, od małego tak właściwie. Jakiegoś różowego dzieciństwa nie miała, ale wszystko idzie do przeżycia. Nie pamięta zbyt wiele ze swojego poprzedniego życia. I szczerze? Może to dla niej lepiej. Ekhem, ale wracając... Umarła. Dokładnie tak było. Zginęła z przyczyn jakich wolałaby nie pamiętać, ale co do tego nie ma jednak wyboru. Nie pamięta jednak tego jak to się stało, że jest tym kim jest. Ktoś zupełnie jej obcy wskrzesił ją, postawił na nogi i została demonem. Dziewczyna wiele czasu spędziła w próżni nie chcąc w ogóle z niej wychodzić. Nie wiedziała czy chce żyć i co dalej będzie robić, ale ostatecznie stwierdziła, że nie ma wyboru. Dlatego żyła tak, zwyczajnie patrząc na ludzi, obserwując ich i patrząc jak świat ulega zmianom. Wolała tam siedzieć i czekać na... No właśnie. Na co?
    Po wyjściu z otchłani też lekko nie miała. Rozpoczęła się pogoń. Bycie demonem niezbyt pasuje kościołowi, a mając swego rodzaju moce... Cóż. Dużo ludzi i istot innych ras najzwyczajniej w świecie chce cię zaryć. Bardzo się zmieniła, tak w sumie. Zmieniła swój wygląd, przefarbowała włosy na szaro no bo czemu nie i zaczęła nowe życie chcąc pomagać innym. 

    Informacje dodatkowe: Lubi kotki.

    Broń: Moce zdecydowanie jej wystarczą, ale czasami posługuje się też sztyletem i tym co wytworzy.

     

     

  12. Effy przez jakiś czas jeszcze się nie budziła. Starała się zapanować nad wszystkim w jej umyśle i nagle w jednej chwili się wzdrygnęła. Obudziła się, ale ciężko było jej wrócić świadomością do pozostałych. Słyszała rozmowę, ale bardzo przytłumioną, jakby wszyscy dookoła mówili przez szkło, lub z bardzo daleka. Powoli otworzyła oczy. Światło w tym wypadku nadal nie było niczym przyjemnym, ale dziewczyna zmusiła się do uchylenia powiek. Rozmowa powoli stawała się wyraźniejsza i świadomość tego co działo się dookoła powoli wracała. Dziewczyna rozejrzała się i spojrzała na osobę, która ją trzyma. I wtedy przypomniała sobie co działo się chwilę temu, a razem z tym poczuła też ostry ból głowy.

    - Nosz kurwa... - to jedyne co udało jej się powiedzieć. Dobrze, że nie musiała stać, bo ciężko by jej było złapać równowagę.

  13. Dziewczyna nadal leżała bez ruchu. Dopiero w momencie, w którym Gael zaczął ją leczyć na moment wróciła jej przytomność. Zakaszlała biorąc głęboki oddech, w końcu do jej płuc dotarło czyste powietrze, lecz w tej chwili nie na wiele się to zdało. Chciała otworzyć oczy, jednak ostre światło zmusiło ją do ponownego ich zamknięcia. Jej własne ataki dla niej też były wykańczające i niezbyt przyjemne. Na jej skórze nadal widniały czarne pęknięcia, które pozostaną tam na jakiś czas. Jej organizm był jednak w zdecydowanie lepszej formie, choć ból nie ustępował i nie minie przez jeszcze jakiś czas. Effy poczuła, że jest podnoszona z ziemi i... Właściwie to jedyne co zdążyła zapamiętać. Oparła głowę na klatce piersiowej Gael'a i znów straciła świadomość. Odpłynęła tam, gdzie była wcześniej - do wnętrza własnego umysłu. Teraz musiała spędzić tam trochę czasu, skupić się na samokontroli i uspokajaniu... Głosów.

  14. Tsk, to nie mogło skończyć się dobrze. Nad obroną będzie trzeba ostro popracować. Dziewczyna liczyła się z faktem, że przegrywa i że nie da już więcej rady. Ale trzeba było trzymać się do końca. Nadal nie miała pojęcia co zrobić z własnym oddechem, a fakt, że zaczęła krztusić się krwią wcale nie pomagał. Dziewczyna widziała jakie obrażenia zadawała Gael'owi, ale ten dawał sobie radę całkiem nieźle, chociaż mogła mieć pewność, że i on stracił już większość sił. Poczuła strumień energii i to przełamało szalę. Wzięcie oddechu w tej chwili było jedynym rozwiązaniem, które jej organizm na niej wymusił i właśnie wtedy kaszlnęła po raz kolejny, a ilość krwi tylko się zwiększyła. Opadłą całkowicie z sił i nie była w stanie zrobić już niczego. Nie musiała jednak - one, robiły to za nią.

    Łańcuchy nagle ostro naprężyły się usilnie starając się utrzymać, tak jak jej organizm. Mocno szarpnęły Gael'em, więc jeśli coś sobie w tamtej chwili złamał nie było by to niczym dziwnym i prawdopodobnie właśnie tak było. Krzyki rozległy się na nowo, tylko tym razem były jeszcze głośniejsze i o wiele bardziej rozpaczliwe i brzmiące jakby wpadały w panikę. Dookoła areny zaczęły krążyć czarne cienie, dosłownie fruwały z niesamowitą prędkością w każdą stronę przenikając ciało oponenta co wywoływało ból jakby setki igieł przebijało go na wylot. Cóż, oczywiste, wpadły w panikę i furię. Ich opiekun usilnie starał się utrzymać na nogach, jednak nie było już odwrotu. Walka dobiegała końca. Po jej policzkach popłynęły czarne - tak dokładnie tak - łzy. Nie ona płakała, głosy owszem.

    I nagle wszystko ucichło i zniknęło. Łańcuchy wróciły do swojej poprzedniej, małej formy przy rękawiczce, ziemia wyniosła Gael'a na powierzchnię, a cienie i głosy? Jak się pojawiły, tak teraz zniknęły. A sama Effy leżała na ziemi nieprzytomna. Zemdlała z wycieńczenia i zadanych jej ran.

  15. Coż... To nie było zbyt przyjemne. Z początku włócznie, które się pojawiły tylko odrzuciły dziewczynę w tył, jednak później dosyć mocno ją pocięły. Effy jednak na to nie zareagowała, wyraz jej twarzy się nie zmienił, tylko silnie trzymała się na nogach i czekała na serię kolejnych ataków. Słysząc słowa Gaela spojrzała na niego pytająco, ale po chwili zorientowała się o co chodzi. Rozważała, czy wstrzymać oddech czy co ze sobą zrobić. Na ten moment oddychała póki mogła. Poczuła, że zaczyna brakować jej tchu, w dodatku jakby tego było mało jej nogi zostały pokryte lodem. Cóż, to nie ułatwiało, ale na szczęście nie musiała się ruszać, żeby atakować. Miała jednak naprawdę mało czasu, więc trzeba było działać naprawdę szybko. Jej policzki i cała skóra nagle pokryły się pęknięciami, oczy zmieniły kolor na całkiem biały. Dziewczyna rozchyliła lekko usta i w jednej chwili dało się słyszeć nie jesden, ale setki przerażająco piszczących krzyków, które ogłuszały wręcz prawie rozsadzając bębenki w uszach. Kończyny oponenta zostały oplecione łańcuchami, które przebiły się tym razem przez jego skórę. On ją może ranić, a ona jego nie? Oh nie, nie. Tak się bawić nie będziemy. A gdyby tak połączyć kilka ataków na raz? Shakes Welcome to Abyss... Łańcuchy zaczęły ciągnąć mężczyznę mocno w dół, a wstrząsy, które pojawiały się w środku jego organizmu wcale nie ułatwiały. Porażenie prądem było nieprzyjemne? Ha, tamto to było naprawdę mało w porównaniu z tym. Dziewczyna czuła jak jej płuca zaczynają się wręcz rozrywać. Nie bardzo wiedziała co z tym zrobić, ale nie mogła spanikować. Dlatego trzymała się ile mogła. Poruszyła lekko nadgarstkiem i wtedy nagle ziemia zaczęła drżeć, a ta, która była pod nogami Gaela zawaliła się zakopując go pod ziemią do kolan. Bardzo mocno, jeden zły ruch, a połamie sobie nogi. Oto atak, którego nauczyła ją jej mama - Go to Hell for Heaven's Sake. Tak więc oprócz poczucia wciągania pod ziemię, wrażenia ciągłego spadania, tymczasowego braku widoczności i wstrząsów było też dosłowne utknięcie. Odpłaciła się - ona nie mogła poruszyć nogami, więc jemu też nie da takiej możliwości. Problem był taki, że nie była już w stanie wytrzymać z braku powietrza. Zaczęła się krztusić, a przez fakt, że próbowała przez chwilę wstrzymywać oddech zaczęła kaszleć krztusząc się własną krwią. Cóż, odporność na ataki to rzecz, nad którą będzie musiała jeszcze popracować...

  16. Gdy tylko dziewczyna otrzymała potwierdzenie również skinęła głową i odsunęła się o kilka kroków. Odetchnęła cicho przywołując tym swój boski dar, który grzecznie zmaterializował się na jej dłoni. Nauczyła się sporo i miała nadzieję, że w pewnym stopniu zaskoczy tym rówieśnika, że nie znając jej nowych ataków w jakiś sposób sobie ułatwi. Oczywiście ze starych również trzeba korzystać, a jakże. W jej ręce pojawił się łańcuch, przedzielony na dwa i zakończony dwoma ostrzami. Zamachała nim kilkakrotnie w powietrzu po czym posłała go w stronę Gaela. Końce nie wbiły się rzecz jasna w jego skórę, nie chciała zrobić mu większej krzywdy i trzymać się pewnych granic. W końcu to tylko trening. Końce natomiast oplotły się wokół kostek oponenta, jedno szarpnięcie i już ładnie zarył głową o ziemię. Łańcuch jednak nadal usilnie go trzymał, teraz jednak przepłynęła przez niego wiązka energii elektrycznej. Cóż, to już mogło bardziej zaboleć niż tylko trochę. Z pewnością do przyjemnych nie należało.

    Pora namieszać nieco koledze w głowie... Tym razem jednak wykorzystanie Mad Sounds było połączone z czymś nowym, co Effy nazwała Pretty Visitors. Wchodząc do umysłu przeciwnika potrafiła stworzyć iluzję, dzięki której jej własna osoba dosłownie się mnożyła. Pojawiały się dwie, czasem trzy postaci podobne do niej jednak o wiele bardziej... Szare? Tak czy inaczej były dość rozpraszające, gdyż w pewnym stopniu zakłócały widoczność, wszystko się rozmazywało, każdy ich ruch był taki. Pozostawiał po sobie ślady, ciemne, które znikały dopiero po paru sekundach. Gael z każdej strony mógł słyszeć śmiechy. Należące do Effy i pozostałej dwójki, jednak żadna z nich nawet nie otwierała ust. I to jedno zdanie, powtarzające się w kółko i w kółko "Powiedz mi, czego tak naprawdę się boisz..?". I kolejny elektryczny wstrząs, jednak teraz o wiele mniejszy, ale to też przyjemne być nie mogło. I kolejny i kolejny.

    Nagle nastała cisza. A Moment of Silence. Jak się okazało Effy stała tuż obok chłopaka trzymając lekko jego policzek. Wyszeptała mu do ucha co było trzeba i w jego głowie zapanowała głucha cisza. 

  17. Jak dobrze, że Aros wszystko słyszał. Nie trzeba było się upominać. Dziewczyna spojrzała w jego stronę gdy podniósł rękę i gdy tylko pstryknął palcami ona i Gael przenieśli się na arenę. Tą, na której trenowali na samym początku. Ah... Wspomnienia. Właściwie to miejsce nie było najgorsze, ani za duże, ani za małe trochę miejsca było. Arena jak arena. Ale nie mogło obejść się bez żadnych akcji. Gdy tylko oboje przenieśli się na miejsce stracili równowagę i upadli jedno na drugie. Dziewczyna nie miała z tym jakiegoś większego problemu. Jej uśmiech minimalnie się poszerzył po czym przejechała lekko dłonią po policzku chłopaka. Cóż, cała Effy. Miała tendencję do takich rzeczy i lubiła się w ten sposób bawić. Ale właściwie to wszyscy już chyba do tego przywykli. Podniosła się z ziemi, otrzepała i rozejrzała po arenie. Nic się nie zmieniło. Rzuciła okiem z powrotem na Geal'a i spojrzała na niego z niemym zapytaniem "To jak, zaczynamy?".

  18. Cóż, fakt faktem Effy sporo trenowała, ale nie chciała teraz siedzieć bezczynnie. Chciała pokazać czego się nauczyła bo cóż, trochę tego było, a ona sama słaba nie była. Tylko trzeba było kogoś zaangażować. Dziewczyna rozejrzała się po arenie i trybunach. Aros bije się z Randuinem, a ona i reszta siedzą i patrzą. Wypadałoby się ruszyć i ogarnąć kogoś do walki bo nie widziało jej się siedzenie tak bezczynnie. Problem był taki, że nie miała w naturze, żeby jakoś dużo się odzywać, ale jak mus to mus.

    - No dobra chłopcy, to który chce się bić? - zapytała uśmiechając się lekko pod nosem. Coś przeczuwała, że tego dnia będzie odzywać się więcej niż w ciągu całego tygodnia. Spojrzała na Gaela, tak właściwie to już sobie wybrała z kim chce walczyć. - Chodź, idziemy. - rzuciła jak gdyby nigdy nic.

  19. Dziewczyna zastanawiała się chwilę o jakie naszyjniki chodzi, ale, że nikt nie poruszył dalej tematu po prostu to przemilczała. Gdy Beelzebub zniknął Effy od razu odpaliła papierosa zaciągając się. Miała nadzieję, że nikt z towarzystwa problemu mieć z tym nie będzie. Spojrzała na Arosa, który zarzucił tematem wykorzystania wolnego czasu. Sparing, ta? Właściwie to czemu by nie... Mówił coś jeszcze o tym, że zapewne wszyscy dawno nie walczyli. Dziewczyna lekko uniosła brwi i wypuściła dym z ust.

    - Mów za siebie... - mruknęła uśmiechając się pod nosem. Łał, czy ona się odezwała? To naprawdę nie zdarzało się często. Dziewczyna bardzo często ćwiczyła ze swoim bratem Tylerem. Walczyli dla czystego treningu, więc to była norma.

  20. Effy przyglądała się znajomym, ale nie przywitała się z nimi. Jedyne co zrobiła, to uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła za Arosem. Czekała na wyjaśnienie tej całej sprawy, a im szybciej tym lepiej. Ah, czyli tym gościem był Beelzebub. Dziewczyna skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i wysłuchała tego co mężczyzna miał do powiedzenia. Ochrona, ta? Cóż... Dziewczyna rzuciła okiem na Arosa już wiedziała, że nie mają za bardzo nic do gadania. Dokładnie tak jak powiedział Zelos. Nie miała zamiaru się sprzeciwiać, wykłócać ani nic z tych rzeczy. Nie było najmniejszego sensu bo tak czy inaczej będzie musiała się zgodzić. Oczywiście nie odezwała się słowem, jak zwykle, a jedyne co zrobiła to lekko kiwnęła głową, wręcz ledwo zauważalnie na znak tego, że wyraża zgodę.

  21. Dziewczyna siedziała na kanapie popalając papierosa, gdy nagle na jej ramieniu usiadł kruk. Spojrzała na niego kątem oka, a następnie na list, który miał przywiązany do nóżki. Poważnie? Nie może mieć nawet chwili spokoju we własnym domu bo zaraz znowu ktoś czegoś chce. Dziewczyna otworzyła list i przeleciała po nim wzrokiem. Aros, no jasne. To było do przewidzenia. "Ubierzcie się jakoś normalnie"...? Serio? Dziewczyna westchnęła. Nie miała za dużej ochoty nigdzie iść, ale może chociaż ten ktoś będzie ciekawy. Wyrzuciła niedopałek na ziemię i zdeptała go butem. Podniosła się z miejsca wytwarzając krąg teleportacyjny. Cóż chodzenie na piechotę jej się nie widziało. Po chwili pojawiła się w zamku Arosa, zaraz przy głównym wejściu. Teraz pozostało tylko czekać.

  22. (( Wszyscy bawią się świetnie jak widać, dobra zabawa a sesja zapierdziela. Ha. Dobre. ))

     

    Dziewczyna leżała tak dobrą chwilę. Naprawdę nic się nie działo? Nie zaczynają tego pieprzonego treningu, który był celem tego całego "wyjazdu"? Coś jej się to nie widziało. Czuła się lepiej... O wiele... Zabawniej? Tak, weselej. Ale straszliwie wiało nudą. Lekko zgłodniała, więc ruszyła ku kuchni, żeby znaleźć coś do jedzenia. Po drodze minęła mężczyznę siedzącego w fotelu, który zdecydowanie był wstawiony, ale nie przestawał wlewać w siebie alkoholu. Przyjrzała mu się tylko, ale nie skomentowała. Miała w głębokim poważaniu co on tu robił, a jej jedynym celem było znalezienie teraz czegoś do jedzenia. Weszła do kuchni, zajrzała do lodówki. Nie chciała nic gotować, a przynajmniej nic co wymagałoby za dużo pracy. Wyciągnęła parówkę, którą włożyła do mikrofali i podgrzała ją. W jej ręce następnie wpadła bagietka i tym sposobem powstał hot-dog jeszcze tylko polać to ketchupem i gotowe. Zaczęła jeść i ruszyła z powrotem do pokoju.

  23. Oszukiwać? Kto tu mówił o oszukiwaniu. To po prostu droga na skróty. Greed wiedział,  że Effy jest silna i że takie coś to chuja by jej dało. No ale nie zamierzała się kłócić, w końcu głupszym się ustępuje.

    Słysząc, że został jeden pokój nadal się nie odzywała, ale coś jej w tym nie pasowało. Mniejsza. Szczerze? Wisiało jej to, kompletnie. Spać i tak za wiele nie będzie, a najwyżej gdzieś sobie pójdzie. A skoro Aria powiedziała, że może wziąć ten pokój dziewczyna lekko kiwnęła głową, wyrzuciła niedopałek i ruszyła w tamtą stronę. Gdy dotarła gdzie trzeba rzuciła torbę na podłogę, a sama wskoczyła na łóżko. Wypiła zawartość butelki duszkiem do końca po czym rzuciła ją gdzieś na podłogę obok łóżka i po prostu tak leżała. Po chwili wyciągnęła z kieszeni metalowe pudełko, a z niego zapalniczkę i... Nie, tym razem nie papierosa, tylko skręta. Odpaliła i zaciągnęła się. Lepiej. Jeszcze lepiej, niż wcześniej.

×
×
  • Utwórz nowe...