Skocz do zawartości

Szeregowa WW

Brony
  • Zawartość

    6029
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Szeregowa WW

  1. Lorence podciągnęła rękawy bluzy po czym spojrzała na swoje ręce. O dziwo były na nich świerze rany, nie wiedziała skąd się wzięły bo nie jest na tyle głupia żeby się ciąć. I dopiero wtedy uświadomiła sobie jedną rzecz. Dała się wykiwać swojej drugiej jaźni i kiedy "zasnęła" to ona robiła co chce, ale też za wiele nie mogła. Więc zrobiła jej na ręce napis "Burn in hell" i kilka pojedynczych ran. Dlatego później bolała ją głowa... Dopiero teraz to zrozumiała. Westchnęła po czym wyrzuciła niedopałek depcząc go butem. Po chwili założyła słuchawki na uszy i przymknęła oczy. W koncu nie miała nic ciekawszego do roboty. 

     

    - Dooobra~ To chodźmy. Oni i tak szybko się nie pogodzą więc mamy czas. - zaśmiała się pod nosem.

  2. Emi przytakęła z szerokim uśmiechem.
    - Dobry plan cukiereczku. - zaśmiała się cicho.

     

    Lorence spojrzała na Jonathana. I co? Dalej zamierza być na nią obrażony? No dobra, proszę bardzo. Ona go nie przeprosi. Wyciągnęła z kieszeni paczkę fajek i zapalniczkę po czym zapaliła jedną. Specjalnie chciała zrobić mu na złość, bo ona nie zamierzała go przepraszać. Zresztą i tak nie miala za co. W koncu to on się na nią obraził o to co robi. "Albo mnie akceptujesz taką jaka jestem, albo spierdalaj." - tak właśnie powtarzała jeśli ktoś miał do niej jakiś problem. Dlatego nie zamierzała odpuścić.

  3. Lorence była cała podenerwowana i w ogóle nie mogła się opanować. Kiedy wpadła na Jonathana a on ją złapał warknęła tylko coś pod nosem po czym odsunęła się od niego i kopnęła w drzwi z całej siły.

    - Poczekajcie aż stąd wyjdę tak wam skopie tyłki, że nie będziecie mogli wstać. - wrzasnęła ze wściekłością po czym usiadła pod ścianą przytulać ręce na klatce piersiowej.

     

    Emi pocałowała chłopaka w policzek.

    - To jak? Co teraz robimy kochanie? - zapytała z uśmiechem. - W koncu mamy teraz duzo czasu~

  4. Lorence spojrzała zdziwiona na Law'a. W ogole nie wiedziała o co tu chodzi.

    - W co wy się do cholery bawicie... Głupie bacho... - i nic więcej nie zdążyła powiedzieć, bo zaklęcie zaczęło działać. Chciała powiedzieć chłopakowi żeby ją puścił, ale nawet tego nie mogła zrobić. Była strasznie wkurzona.

    - A skubane... Same się naprawiły.. Hahah... - zaśmiała się pod nosem Emi i po chwili dostrzegła Law'a, który niesie Lorence. - Albo i nie... Wybacz... Tak bbędzie lepiej... - powiedziała z uśmiechem do Jonathana. Gdy chłopak tylko wepchnął Lorence do składzika dziewczyna zatrzasnęła za nimi drzwi. - Radzilabym wam się z tym pośpieszyć~ - zaśmiała się wesoło wtulając się w Law'a.

    - Wypuście mnie do kurwy nędzy! - warknęła Lorence waląc w drzwi z całej siły.

  5. - Ej czekaj, bo ja mam pomysł. Lorence się nie da więc ją trzeba siłą, ale wiem co zrobić żeby Jonathan tu przyszedł. - powiedziała po czym zaczęła isc w stronę kuchni. - Zgarnij tu Lorence, a ja zrobię że Jonathan sam tu przyjdzie~ - rzuciła jeszcze z wesołym uśmiechem. Weszła do kuchni gdzie od razu zobaczyła dwójkę. Dobrze widziała, że chłopak był wyraźnie smutny dlatego podeszła do niego i pociągnęła go za rękaw koszulki. - Ej ej ej, Jonathan... Bo się zepsuło światło... Korki poszły bo burza jest i trzeba naprawić, a Law nie umie. - powiedziała szybko po czym chwyciła go za rękę i pociągnęła go w stronę tamtego składzika. W razie gdyby nie chciał iść ma też inny patent na to jak to szybko załatwić. Lorence za to patrzyła na nich z początku zzaskoczona ale w końcu wzruszyła ramionami i zaczęła pić herbatę. 

  6. Emily od razu poderwała się do siadu.

    - No i wspaniale, a teraz wstawać. Trzeba ich pogodzić! - zarządziła po czym nachyliła się jeszcze żeby pocałować Law'a. Po chwili zaskoczyła z łóżka i zaczęła się ubierać. Nie minęła długa chwilą i już czekała na Law'a aż i on zrobi to samo. - Poooośpiesz się. Jonathan jest smutny... Lorence zresztą też. Trzeba to szybko załatwić.

  7. - Uhum... A masz może jakiś pomysł jak to zrobić? - zapytała patrząc na nniego z nadzieją. W sumie to chciała żeby się pogodzili bo byli słodką parą, więc lepiej żeby wszystko było między nimi dobrze. - Bo wygląda na to że im się na zgodę nie zbiera...

     

    Lorence podniósła się ledwo z sofy po czym skierowała sie do kuchni żeby zrobić sobie gorącą herbatę. Zauważyła że jest tam Jonathan, ale nawet na nniego nie spojrzała. Po prostu zajęła się tym co miała zrobić.

  8. - Świetnie i z każdym dniem lepiej. - zaśmiała się wesoło Emi i pocałowała go lekko. - Ej... Swoją drogą ciekawe jak się sprawy mają z Lorence i Jonathanem... Pewnie dalej się nie pogodzili.

     

    Lorence przez sen poczuła, że ktoś ją podnosi i gdzieś przenosi, ale nie chciała się obudzić. Dopiero w szkole po jakimś czasie otworzyła oczy i podniosła się do siadu.

    - O ja pierdole... Moja głowa... - jęknęła i chwyciła się z głowę. Rozejrzała się. Zastanawiała się skąd się tu w ogóle wzięła, w końcu była na dworze. W dodatku miała przemoczone ubrania... No pięknie.

  9. - Hej! Tak ci przypominam że to nie ciebie zamknął w wielkiej różowej bańce! Może po prostu stwierdził, że i tak nic nie zdziała i dlatego zrobił się miły? Albo i nie... To jest Bill, jego nie ogarniesz. - powiedziała do brata wzruszając ramionami. Po chwili usłyszała pytanie Jacka i od razu się rozpromieniła. - Idziemy na miasto coś zjeść a później coś jeszcze porobić, nie wiemy co, ale coś fajnego. - powiedziała wesoło. - Im nas więcej tym lepiej~ Jest jeszcze ktoś chętny? Nie? - rozejrzała się. - To możemy iść. - oznajmiła z uśmiechem ruszając w stronę centrum.

  10. Dziewczyna spojrzała na niego przez łzy. Naciągnęła rękaw bluzy i zaczęła mu wycierać krew cieknącą z nosa i z policzka. Bardzo delikatnie, tak żeby go nic nie zabolało. Widziała, że się uśmiechał mimo ran.

    - Nic mi nie jest... Nic... Ale... - wymamrotała a następnie usłyszała to o tym że każda księżniczka potrzebuje swojego bohatera i lekko się uśmiechnęła śmiejąc sie cicho pod nosem. - Głuptas... - powiedziała cicho i pogłaskała go lekko. 

  11. Emily już miała się odezwać, kiedy przyszedł Law. Nawet nie zdążyła nic zrobić, jak zareagować bo została popchnięta i cała akcja rozegrała się za szybko. Chłopak został złapany przez tamtą dwójkę, pobili go, skopali i tak zostawili. Owszem próbowała ich rozdzielić i cały czas krzyczała żeby go zostawili. Dziewczyna miała już łzy w oczach, bo była bezsilna i nie mogła nic zrobić. Zmyli się dopiero kiedy zobaczyli nauczycielkę. 

    - Law... - powiedziała drżącym głosem i uklęknęła obok. - Czemu mnie obroniłeś? - zapytała i ostrożnie przysunęła go do siebie kładąc jego głowę na swoich kolanach. - Dałabym sobie radę, a teraz... - zaczęła płakać, mimowolnie, chociaż starała się to powstrzymywać.

  12. Dziewczyna poczuła jak chłopak odwzajemnił przytulenie. To było bardzo miłe z jego strony. Na jego pytanie zaśmiała się pod nosem.

    - Tak~! Uwielbiam ciastka. - zaśmiała się i uwolniła go z uścisku.

     

    Minął jakiś czas, kilka dni może tygodni. Przyjaźń między tą dwójką zrobiła się naprawdę silna. Wiedzieli o sobie coraz więcej i ufali sobie z każdym dniem bardziej. Dziewczyna siedziała sobie w ławce z słuchawkami w uszach i rysowała coś. Była długa przerwa więc wszyscy mogli spokojnie odpocząć. Nagle podszedł do niej jakiś chłopak, nie lubił jej... No bo po prostu za nią nie przepadał. Zaczął ją zaczepiać, wyzywać, a w rękach trzymał nożyczki. Chciał obciąć jej włosy i kable od słuchawek. Ale na spokojnie, ona umiała zapanować nad sytuacją. Oczywiście do czasu.

  13. Mabel pokiwała wesoło głową.

    - Skoro tak, to w porządku. To fajnie ze się tak przyjaźnicie czy coś, przynajmniej prawie cały czas jest obok ciebie jakbyś go potrzebowała~ - zaśmiała się. - A ja mam mojego uroczego, małego koziołka i jestem z niego dumna~ Dipper ma gorzej bo Bill go strasznie wkurza, co nie? - zwróciła się do brata.

  14. - Nikt się nie spodziewał... Ale tak naprawdę to ta klasa jest po prostu ze sobą bardzo związana i ciężko im zaakceptować nową osobę. Z czasem im przejdzie. - powiedział wzruszając ramionami. Szczerze, to nie spodziewała się takiej propozycji z jego strony, ale natychmiast się rozpromieniła. - No pewnie~ - zaśmiała się wesoło. Nie odmówiłaby takiej propozycji. Bardzo chciała mieć przyjaciela, któremu będzie mogła zaufać i liczyła, że z Law'em tak właśnie będzie.

  15. - Jasne~ - powiedziała wesoło i zaklaskała. - Im nas więcej, tym więcej zabawy. - zaśmiała się. Rozejrzała się dookoła. - Ej a twój przyjaciel nie chciał wyjść dziś razem z tobą? - zapytała z zaciekawieniem, chodziło jej oczywiście o Ruada, który praktycznie nie odstępował dziewczyny na krok.

  16. - Pewnie musiało być ci ciężko opuszczać dom, co nie? - zapytała i spojrzała na niego uśmiechając się pogodnie. - Też się przeprowadzałam jakiś czas temu. Wcześniej mieszkałam w Holandii, w Amsterdamie... I bardzo tęskniłam, dalej tęsknię. Głównie przez fakt że ciężko.mi znaleźć nowych przyjaciół... Ale da się przyzwyczaić. - zaśmiała się pod nosem. I to bbyła prawda. Nie miała przyjaciół, kolegów i kolezanki tak, ale przyjaciół żadnych. I to było widać, bo na ogół siedziała sobie sama, ale przyzwyczaiła się do tego i przestało jej to tak doskwierać... A może jednak nie?

  17. Dziewczyna odwzajemniła ten uśmiech i zaczęła coś rysować w zeszycie co jakiś czas na niego. Po chwili na zatrzymała się i przyjrzała mu dokładnie.

    - Masz bardzo ładne oczy... Takie różowo-czerwone. Takie oryginalne.- powiedziała i zaśmiała się cicho. Chciała go jakoś rozweselić, zeby nie musiał być smutny. Chociaż się uśmiechał, to dalej chyba nieswojo się czuł. Chciała spróbować rozluznić rozmowę. - Skąd jesteś tak w ogóle? Bo na Japończyka mi nie wyglądasz, no chyba ze się mylę. - zaśmiała się wracając Do rysowania.

  18. (( Uwaga, retrospekcja~ ))
     

    Ta klasa miała to do siebie, że nikt w niej nie lubił nowych osób. Wszyscy woleli obracać się w swoim towarzystwie. Wszyscy, poza jedną osobą. Jedna z dziewczynek o brązowych, długich włosach i dużych zielonych oczach dostrzegła tego chłopca. Widziała, że był bardzo smutny, chyba przez fakt, że był ignorowany przez innych. Podeszła do niego i usiadła bez pytania obok. W ręce trzymała notatnik i ołówek. Po chwili milczenia obróciła się w jego stronę.

    - Ej... Jesteś Law, prawda? - zapytała jak gdyby nigdy nic. - Mam pytanie, a raczej prośbę... Mogłabym cię narysować? - zapytałą i uśmiechnęła się lekko. Nie żartowała. Bardzo lubiła rysować, a uważyałą, że chłopak ma naprawdę wyjątkowy wygląd, który jej się podobał.

  19. - Czasem naprawdę nie wiem o czym ty myślisz... - mruknęła przewracając oczami ale i tak się zaśmiała.

     

    Lekcje minęły jej naprawdę wolno i ogólnie to było nudne jak flaki z olejem i wręcz tam spała, ale cóż. Jak w normalnej szkole. Po lekcjach słysząc pytanie brata przytaknęła.

    - No, na jakieś lody przy okazji też chodźmy i do kina i na kręgle i.... i... - zaczęła niekontrolowanie gadać ale w końcu się zatrzymała. No cóż, nagle zaczęła tryskać energią, a jeszcze chwilę temu była taka zmęczona. Cała Mabel.

×
×
  • Utwórz nowe...