-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
-Zostańmy jeszcze chwilę.-powiedziała.-Oczywiście jeśli tylko masz ochotę. Usiadła na przewróconym pniu drzewa.
-
"Jest bardzo miły..."-pomyślała.-"Astra! Nie zachowuj się jak dziecko! Ledwo go znasz..."-przemknęło jej przez myśl. -Tak.-zaśmiała się.-Zauważyłam.
-
W odcinku "Spike do usług"
-
Włoska. Wilki czy szopy pracze?
-
-Jesteś pierwszy.-uśmiechnęła się wciąż patrząc mu w oczy.-Tylko ty się odważyłeś... To miłe...
-
Astra podniosła wzrok i patrzyła na Dastana lekko zdziwiona. Uśmiechnęła się i lekko zarumieniła. -Dziękuję.-powiedziała.-Nikt nigdy nie powiedział mi, że jestem piękna.
-
-Ja mam do tego inne podejście.-westchnęła.-Wszyscy których kochałam albo mnie zostawili, albo zginęli ratując moją własną skórę. To straszne ale powoli się przyzwyczajam... Dlatego nie ufam już ludziom, ale to nie o to chodzi. Spotkały mnie równie straszne rzeczy...
-
-Przykro mi.-powiedziała patrząc na niego.-W sumie mamy podobną sytuację. Tylko ja jestem sama, a ty masz brata. Przyszło mi być jedynaczką...
-
-Hmm... A masz jakąś rodzinę?-zapytała podnosząc z ziemi grubą gałąź.
-
-Da.-odpowiedziała krótko i zaczęła szukać suchych gałęzi. Chciała jednak przerwać tę ciszę.-Od kiedy podróżujesz?
-
Astra wyszła z jaskini kopiąc jakiś kamień. Po chwili wróciła. -Alicjo. Spodobał ci się ten orzeł prawda? Zaopiekujesz się nim?-powiedziała dając ptakowi znak a on szybko przeleciał na ramię Alicji. Wyszła bez słowa.
-
Podczas koronacji.
-
Na występie na konkursie talentów.
-
-Walczyć.-odparła.-Przynajmniej ja. Tylko to mi pozostaje. Westchnęła ciężko. -Zimno tu. Idę po jakieś gałęzie na opał.
-
Astra ruszyła w głąb lasu co jakiś czas sprawdzając czy nikt za nimi nie idzie. W końcu stanęła przed zarośniętą roślinami, wielką skalną górą. Odsłoniła gęste zarośla i powiedziała. -To tutaj. Ku ich oczom wyłoniła się jaskinia. Nikt by jej nie zauważył, bo wejście było gęsto porośnięte bluszczem
-
-Dobrze. Będziemy tutaj tak stali czy idziemy się schronić? Robi się późno.-powiedziała Astra.-Wieczorem robi się szczególnie niebezpiecznie.
-
-Jax, tak? Możesz mi wierzyć, wiele mnie spotkało i nie ufam tak ludziom jak kiedyś. A takim typom jak ty to tym bardziej.-powiedziała takim tonem jakby i ją obrażono. -I znajdź sobie inne pole do popisu. Bo tu nie masz czego szukać.
-
-To było tylko w obronie własnej i ich.-powiedziała wskazując na Dastana, Alicję i Billiego.-Myślałam że jesteś orkiem. Poza tym skąd wiesz że to ja?-odparła głaszcząc orła pod dziobem.
-
-Ten las jest twoim domem?-zapytała.-Od kiedy? Nigdy cię tu nie widziałam, a mieszkam tu od dawna
-
Astra przestała ich słuchać, zaczęła gwizdać pod nosem. Usiadła pod drzewem i nagle na jej ramieniu usiadł orzeł. -W razie czego wydłubie mu oczy.-powiedziała szczerząc się.
-
-Tak...-odparła uśmiechając się lekko.-Ale oni toczą wojnę dla własnej rozrywki. Tyle krwi się polało... Za niewinnych...-tu posmutniała. -Dobrze... Będziemy tu tak stali czy w końcu coś zrobimy?-zapytała niecierpliwie wyciągając sztylecik.
-
-Orkowie mają wojnę we krwi. Są wychowani na krwi niewinnych ludzi.-krzyknęła.-Ale dobrze. Zostanę. Mam tylko nadzieję, że nie jest ich więcej.
-
-Pomyśl... On tu idzie.-mruknęła.-Byłam tam... To może być jeden z orków. Jest wściekły i uzbrojony.
-
Astra przybiegła do reszty. -Szybko! Biegiem! Musicie uciekać...-krzyknęła i zaczęła biec.