Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. - Applejack? - spytała zjawa. - Hahah, nie, nie. Ona miała pecha i teraz jest kamyczkiem - dodała drwiąco zjawa. - Timber siedź spokojnie. Zaraz się okażę czy warto byś z nim został. - O co tu chodzi? - spytała Twi. Jej zdziwienie przykryło chęć zemsty w głosie. Derpy tylko schowała się za Tobą.
  2. Twój wzrok znalazł Stana, który panicznie czegoś lub kogoś szukał... Gdy on się odwrócił i zobaczył Ciebie, odetchnął z ulgą. - Już się bałem, że gdzieś Cię zostawiliśmy. Wszyscy są już na zewnątrz, ale gdzie byłeś przez ten cały czas? - spytał zdziwiony.
  3. Momentalnie zrobiło Ci się niedobrze. Świat zawirował i poszarzał. Nagle wszystko się zapadło, albo Ty spadałaś. Ogarnęła Cię czerń. W końcu upadłaś dość mocno, ale nic Cię nie bolało. Wzrok Twój dopiero po chwili dotarł do Ciebie. Byłaś w zniszczonej chatce Fluttershy. Ząb czasu odgryzł dosłownie kawałek tego domku, albo dwa kawałki. Po lewo miałaś bagna, po prawo kanion, a przed i za sobą ściany pokoju Moon...
  4. - Najlepiej jak będziesz szła za mną. Dołączę do Ciebie po dwóch trzech minutach. Nie zrób wtedy nic głupiego... po prostu czekaj... Moon postawiła na stoliczku nocnym Twoją fiolkę i zaczęła robić porcję dla siebie.
  5. Tisa się tylko uśmiechnęła. - Jesteś trochę zaśliniony i na pysku odcisnęło Ci się lekko kopyto - odparła już bez strachu... Podczas Twojego snu musiała rozmawiać o Tobie z Lyriel. - To już koniec podróży, nie idziesz do swoich?
  6. Przełknąłem głośno ślinę i czułem większy strach o swoje życie, niż kiedykolwiek. Z całą pewnością tu nie było bezpiecznie. Jednak czy miałem inny wybór? Kręcić się bez celu po ruinach, albo po lesie? Nie... to nie wchodziło w grę, zwłaszcza, że i tak nikogo nie mogłem uratować. - Jesteś beznadziejny... - skomentowałem siebie. Postanowiłem, że pożyczę sobie jedną pochodnię i ruszę wgłąb tych... kanałów?
  7. - Uhh... jest wiele rzeczy, ale większości będziesz się wystrzegać instynktownie. Tak sądzę - odparła z niepewnością Moon. - Przede wszystkim unikaj spojrzeń duchów, zbłądzisz i nigdy nie wrócisz. Nie wolno Ci będzie zejść z ścieżki i nie wolno obrazić nikogo z szefostwa...
  8. Tisa również się uśmiechnęła. Lyriel wzięła głęboki oddech i uciekła wzrokiem gdzieś w niebo. Małe dzieci mrużą już oczka małym dzieciom już chce się spać już do okien zagląda nocka będzie nam cicho śpiewać i grać Siwa chmurka po niebie płynie siwy ptaszek za oknem śpi mały świerszczyk zasnął w kominie zaśnij dziecinko, zaśnij i ty… Małe dzieci mrużą już oczka małym dzieciom już chce się spać już do okien zagląda nocka będzie nam cicho śpiewać i grać Siwa chmurka po niebie płynie siwy ptaszek za oknem śpi mały świerszczyk zasnął w kominie zaśnij dziecinko, zaśnij i ty… zaśnij dziecinko, zaśnij i ty… Siwa chmurka po niebie płynie siwy ptaszek za oknem śpi mały świerszczyk zasnął w kominie zaśnij dziecko, zaśnij i ty… małe dzieci już mrużą oczka małym dzieciom już chce się spać.. Głos Lyriel, wiecznie poważny, pełny spokoju, rozbrzmiewał teraz łagodnym tonem po przedziale. Taki głos nie mógł należeć do takiej przeszłości... to wszystko wydawało się nie prawdziwe... a jednak... Nie wiedziałeś nawet w którym momencie przysnąłeś. Kołysanka Lyriel zadziałała, tak jak miała... Sen jednak nie był tak przyjemny jak głos gołębiej klaczy. Senne mary obrazowały Ci potworne obrazy z życia Lyriel... Chciałeś się obudzić, ale nie mogłeś. Obserwowałeś jej historie, albo raczej własne wyobrażenie o tym co niedawno usłyszałeś... To było straszne uczucie, być uwięzionym w świecie snów. Wiedziałeś, że to sen, ale nic nie mogłeś zrobić. Wybudziło Cię mocne szarpnięcie. - Już dojechaliśmy, maszynista tylko szarpnął - Tisa odpowiedziała na pytanie które chciałeś zadać otwierając oczy. W przedziale nie było już Lyriel...
  9. Moon tylko westchnęła. - Nie popędzaj, bo schrzanię - rzuciła gniewnie. W menzurce, pomimo dolewania nic nie przybywało. Co śmieszniejsze, płyn zmieniał barwy. Błękit, czerwień, żółć, czerń, fiolet... Potem Moon zaczęła mieszać. Krótka chwila i podała Ci fiolkę. - Jeśli jesteś pewna, wypijesz. Jednak już teraz Cię ostrzegam. To jest gorzkie, a w zaświatach nie wolno Ci zrobić błędu, ja wypiję zaraz po Tobie, bo muszę iść to samą ścieżką co Ty...
  10. Tisa kiwnęła przecząco łbem i zajęła miejsce obok Lyriel. - Spokojnie, nikt Cię nie goni - odparła szara klacz spokojnie i z uśmiechem. - Zaśpiewać kołysankę? - spytała nie przerywając uśmiechu.
  11. Jak to czytałem dreszcz mnie przeszedł. Serio ;P. _________________________________________________ Poczułem dreszcz na swoim ciele. Kolejne słowa i brak wytłumaczenia. Bez wątpienia jestem potrzebny tej całej Agnes. To mogła być twierdza, a ja tutaj musiałem znaleźć... siebie. Patrząc na mury mogłem stwierdzić, że nigdzie nie znajdę kolejnych wskazówek. Nic nie rozumiałem z tych znaków. Pozostała mi ta klapa. Trzeba spróbować...
  12. Moon ciężko westchnęła. - To sprawi, że umrzesz - odparła sucho. - Spokojnie, wrócisz potem do życia, jednak tylko w ten sposób będziesz mogła odwiedzić zaświaty. Ze mną jest inaczej. Dlatego dopytywałam. Moon zaczęła mieszać składniki w małej menzurce...
  13. - Nie musisz wychodzić - Lyriel zatrzymała Cię swoimi słowami. - Ona o wszystkim wie. - Je-jeśli przeszkodziłam, mogę poczekać... - odparła Tisa. - To zależy od Rena.
  14. Moon zaprowadziła Cię do swojego pokoju i poprosiła byś poczekała na łóżku. Potem zwyczajnie wyszła z pokoju na chwilę. Emocje wrzały w Tobie. Oczekiwałaś z ekscytacją i lekkim przestrachem tego co będzie. Po chwili Moon wróciła z kilkoma buteleczkami, płynami przyprawami i rzuciła to wszystko na łóżko. - Jesteś tego pewna? - spytała znowu.
  15. Obie klacze trzymały się Twoich wytycznych. Marsz tym razem był śmiesznie prosty. Nikt ani nic Ci nie przeszkadzało. Słyszałeś tylko stukot kopyt i własnej zbroi. Co zabawne w oddali przemknęła Ci zjawa... Chyba tylko Ty ją dostrzegłeś. Nie było co martwić, ani straszyć towarzyszek więc milczałeś. Zjawa przemknęła jeszcze parę razy gdzieś w oddali. Jednak po dłuższej chwili dostrzegłeś ją znowu... na dodatek siedział przy niej bardzo spokojnie Timber. Obie klaczki zamurowało. Chyba po raz pierwszy widziały ducha... - Hej - rzuciła sielsko zjawa. - Wiedziałam, że przyjdziesz.
  16. Lyriel przysiadła na przeciwko Ciebie i uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. - Po prostu mam wrażenie, że ta znajomość coś zmieni, lub już zmieniła w moim życiu. Świat będzie nas zaskakiwał wiecznie i tego nie zmienisz... Dalszy monolog przerwało wejście Tisy. Młoda klacz była lekko zdezorientowana Twoją obecnością przy Lyriel. Mimo wszystko posłała Ci nieśmiały uśmiech. - H-hej - rzuciła cicho.
  17. Pozostało Ci jedynie przemknąć obok matki, by uniknąć spóźnienia się do anioła. Wychyliłaś się ostrożnie z pokoju. Cisza i spokój. Stawiałaś cicho kopyta i kierowałaś się do wyjścia. Ogarniało Cię podeskcytowanie na myśl o podróży do zaświatów. Zeszłaś na dół. Słyszałaś jedynie jak ktoś bierze prysznic. Salon i kuchnia były puste. Pozytywne zrządzenie losu? Tym razem wiatry Ci sprzyjały, nie mogłaś zmarnować takiej okazji. Popędziłaś do Moon. Miasto i to co mijałaś nie miało dla Ciebie znaczenia. Chatka Fluttershy powiększała się wraz z tym jak dystans się zmniejszał. Zmęczenie? Głód? To nie istniało teraz. Podczas galopu, dostrzegłaś Moon w oknie, a ona Ciebie... Gdy tylko dobiegałaś do drzwi, biała pegazica otworzyła je. - Gotowa? - spytała.
  18. Znów byłem sam. Czyżbym był aż tak głupi? Ten świat drwi ze mnie na każdym kroku. Lewa strona, była tym co mnie najbardziej interesowało, choć warstwa mchu, mogła kryć pod sobą ważną informacje. Mimo wszystko ruszyłem do tabliczki. To mogła być najprostsza wskazówka. Samotność w takim miejscu kroiła moją duszę. Czułem strach, poczucie bezpieczeństwa było zerowe. Stawiałem kopyto za kopytem w kierunku tabliczki. Bałem się tego co tam będzie... kolejna poezja? Albo ostrzeżenie? Może tylko coś nic nie znaczącego? Czemu znowu tak się czułem. Może to słowa królowej tak na mnie podziałały? Czułem, że jeśli miała rację, to zawiodłem... Zbliżałem się do tabliczki, cały świat przestawał mieć dla mnie znaczenie. Liczyło się w tej chwili tylko to co na niej będzie. Czy to wszystko było tego warte...
  19. Twilight bez słowa rozpaliła swój róg. Mocne białe światło zaczęło oświetlać drogę przed wami. Derpy natomiast spojrzała w górę, potem znów na Ciebie. - Już, chwilkę - odparła. - Tylko poczekajcie na mnie, nie chcę być sama - dodała. Szara pegazica wzbiła się w powietrze i widziałeś jak ginie gdzieś w mgle. Chmury były naprawdę nisko. Nieobecność Derpy była chwilowa. Już po chwili lądowała z powrotem obok was. Choć brakowało tu gracji i lekkiego opadania, co owocowało upadkiem i uśmiechem, miało to swój urok. - Eheheh... Całe Everfree jest skamieniałe - odparła Derpy zbierając się z ziemi. - Chmury Przysłoniły jednak środek lasu. - Teoretycznie, miejsce w którym jest zamek, jest teraz spowite warstwą chmur? - spytała retorycznie Twi. - Coś się dzieje, na co czekamy?
  20. - Najbogatsza klacz w Equestrii - odparła już spokojniej Lyriel. - Wozi się lektyką i widziało ją jedynie garstka kucyków. Ma różne pseudonimy. Gdy usłyszała moją uliczną grę, wysłała po mnie jednego ze swych gońców. Zostałam przez nią zaproszona do lektyki... Powiedziała mi, że może naprawić moje życie. Z początku moja arogancja, młodzieńczy bunt wywołany przeżyciami, jeszcze wtedy tak świeżymi, sprawiły, że o mały włos nie straciłam tej szansy. Okazała mi matczyną czułość, coś czego nie miałam, może dlatego jej zaufałam. Pierwsze czego oczekiwała po mnie to koncertu. Tylko dla niej. Miałam zagrać na wielkiej sali tylko dla Garnet. Z jakiegoś powodu, gdy zagrałam jej tylko jeden utwór, ona wstała ze swojego miejsca przy scenie, podeszła do mnie i mnie przytuliła. Wtedy po raz pierwszy zapłakałam, po stracie siostry... Dała mi wszystko, włącznie z matczyną miłością, ale dała też warunek. Miałam stać się mistrzynią w grze na instrumentach smyczkowych. Miałam dryg do wielu, jednak skrzypce są najbardziej mobilne więc właśnie je wybrałam. Tak właśnie kończy się pierwszy rozdział i drugi, jeśli chodzi o moje życie - skomentowała swój życiorys Lyriel. - Trzeci to tylko poznanie całego zespołu, choć Artensa i Rikę znałam już wcześniej... Jednak to jaka jestem zawdzięczam Garnet. Ona wychowała mnie na nowo, dając nadzieję. Choć teraz wydaję mi się, że z Twoim pojawieniem się, otworzył się czwarty rozdział w moim życiu. Lyriel delikatnie oswobodziła się z Twojego objęcia, by wstać i rozprostować kopyta. Spojrzała Ci prosto w oczy. Znów widziałeś stoicki spokój i poważny wygląd. - Myliłam się, nie jesteś szczeniakiem - dodała i uśmiechnęła się.
  21. - Dziękuję... - odparła skruszonym głosem. - Historia dalej, jest tylko gorsza. Elane, gdy tylko dowiedziała się o tym fakcie, powiesiła się. Ojcu to jednak nie przeszkadzało, robił mi pranie mózgu, że to nie jest nic złego. To już jednak nie trwało długo... Policja szukała powodu dla którego moja siostra, mistrzyni gry na organach się powiesiła. Trafili na trop ojca dzięki Elane... Dalej było już tylko dziwniej... Masa psychologów, lekarzy i trafiłam do ciotki Amelii. Do piętnastego roku życia było spokojnie... jednak to co przeżyłam wywróciło mój świat do góry nogami, właśnie wtedy, jak to kiedyś określiła Rika, zaczęłam się łajdaczyć... Gdy tylko podstarzała Ciotka się o tym dowiedziała, wyrzuciła mnie z domu... Życie bywa pełne zaskakujących chwil i momentów. Tak było zaraz po tym jak musiałam opuścić jedyne miejsce gdzie mogłam mieszkać. Targałam ze sobą tylko skrzypce i nocowałam u... ekhem "kolegów". Wszystko to trwało około półtora roku, do czasu, gdy Garnet Til Alexandros usłyszała moją grę...
  22. Z jednej strony byłem pełen podziwu dla tego miejsca jak i łani, z drugiej wciąż targały mną emocje za straconymi towarzyszami. ~ Czy zobaczę ich jeszcze kiedyś? Teraz już łania nie musiała mnie popychać sam ruszyłem do ruin. Chciałem je sprawdzić. Dokładnie każdy cal. Każda wskazówka mogła być przydatna. Jednak priorytetem była tabliczka? - Dziękuję jeszcze raz - rzuciłem z uśmiechem trzy słowa do łani.
  23. - W porządku - odparła. - Przelało się wiele wody w rzekach od tego czasu. Nie musisz tego słuchać, uznałam tylko... że powinieneś wiedzieć czemu Rika wykrzykiwała te wszystkie słowa... Łeb i wzrok klaczy powędrował znów gdzieś w okno. W odbiciu szyby, nieco niewyraźnym widziałeś już nie poważną i spokojną klacz. Przywołany na nowo koszmar budził emocje nawet w niej...
  24. - To jakiś obłęd - wyszeptałem zdruzgotany, patrząc znów na drzwi. - P-przecież dopiero z nich wylazłem... Było mi okropnie smutno z powodu zostawienia tylu istot, na pastwę losu... Zrobiłem błąd dając się tak pospiesznie wyciągnąć łani. Czułem jak robi mi się cieplej w oczach... Spuściłem tylko łeb i ruszyłem do łani. - Przepraszam, prowadź mnie Z tymi słowami już dochodziłem do towarzyszki i czułem jak łza spływa mi po policzku. Co ze mnie za bohater, władca, czy ktokolwiek inny...
  25. Słowo jutro odbijało się w Tobie niczym echo w jaskini. To właśnie jutro miałaś ruszyć po Dark do zaświatów i jednocześnie wysłuchać pogadanki Fire. Rozmyślania o tym co Cię czeka, przyprawiły Cię o senność. Zdążyłaś nastawić jeszcze zegarek, a potem usnęłaś. Sen Wędrując po krainie snów, widziałaś wielkiego kuca, czułaś, że on jest szefem Dark. Jednak szybko przeistaczał się w Twoją matkę. I znów Twe uczucia wędrowały w zupełnie inne skrajne miejsce. Tak Twoje sny krążyły w okół wyobrażeń o tym co będzie jutro... Z tych sennych rozmyślań wyrwało Cię dzwonienie budzika. Stało się, rzeczywistość nadeszła, a Ty miałaś półgodziny do przyjścia do Moon...
×
×
  • Utwórz nowe...