Skocz do zawartości

Draco Brae

Brony
  • Zawartość

    2929
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Draco Brae

  1. - Edi... pozytywne myślenie daję szansę na lepsze jutro... Tak mi się przynajmniej wydaję - odparłem krasnoludowi. - Może uznasz mnie za beztroskiego, ale jak chcesz przezwyciężyć swój los, jeśli będziesz zmęczony? Nie interesowała mnie jednak odpowiedź. Intrygowało mnie natomiast o co mogło chodzić z łanią. Nie rozumiałem tego świata... był mi obcy, a jednocześnie bliski... Spojrzałem na tą, którą niedawno uratowałem. Leżała dosłownie obok mnie. Tylko kraty nas oddzielały od siebie. Może okazywała mi tą bliskością wdzięczność? Nie mam pojęcia... - Czy jest coś co Cię trapi, jeśli chodzi o łanie? - dorzuciłem kolejnym pytaniem. Moja ciekawość wzięła górę... tylko dlatego, że uczyłem się świata na nowo...
  2. Deth tylko ciężko westchnął. - Ja tego nie chciałem, Ty się upierałąś - odparł i podszedł do strumienia by się trochę obmyć. - Pozostało nam czekać...
  3. Deth przełknął ślinę. - Tylko spokojnie... nie będzie tak źle... tak sądzę... - mruknął zdezorientowany. - Zaraz, zaraz... Kto się upierał na podziękowania w takim stylu?! - wygarnął Ci...
  4. Deth przełknął głośno ślinę. - Yy... a kiedy ostatnio miałaś miesiączkę - spytał poważnie. - Bo to tak prosto nie działa z tego co pamiętam...
  5. Deth przez chwilę otworzył oczy z uśmiechem. Zupełnie jakby nie docierało do niego nic. Po chwili jednak chyba zrozumiał o co chodzi i szybko zamknął oczy. Uśmiech znikł, a cosiek zmalał. Otworzył jedno oko i znów je zamknął... - Ups... - wymamrotał. - Chyba się zagalopowałem...
  6. Deth wciąż leżał nieprzytomny z przyjemności. Cały jego cosiek był ubroczony krwią podobnie jak Twoje miejsce. Przez myśl przeszedł Cię fakt, że zrobiłaś to samo co siostra... W dodatku w młodszym wieku niż ona. Deth powoli zaczął się wybudzać...
  7. Schodząc z Detha, czułaś jak coś spływa z Ciebie. Spojrzałaś tam i ujrzałaś krew... krew wymieszaną z czymś białym. Deth dał z siebie wszystko... jednak wciąż nie kontaktował.
  8. - Teraz to już nie ma znaczenia. Ani nie pomogę ci wyjść, ani tym bardziej cię nie wypuszczę. Wcale nie jestem miła. A to co miałam z Tobą zrobić, byłoby jeszcze mniej miłe... Do tej rozmowy zaczął się dołączać stukot kopyt niesionych po korytarzu. Tak jak przypuszczałeś to mogło być wojsko Equestrii. Klacz wciąż siedziała na fotelu, była niewzruszona tym co się mogło zaraz stać...
  9. Ruch Detha wreszcie ustał, a on sam leżał jakby pozbawiony życia z niewymuszoną przyjemnością na pysku. Teraz nie przejmował się nawet tym że wciąż "jesteś na nim".
  10. Kucyk o wyglądzie zombie cały czas budził zainteresowanie? W sumie nie dziwiło mnie to. Uniosłem łeb i spojrzałem na krasnoluda. Będąc tu miałem okazję obcować z wszelakimi stworzeniami więc nic już nie wzbudzało mojej ciekawości... Przytaknąłem mu kiwnięciem. Zmęczenie dawało się we znaki, ale kompan do relaksujących rozmów przed snem mógł być dobrym pomysłem. Był nadzieją na spokojny sen, a przynajmniej tak sądziłem. - Są gorsze uczucia... - odparłem szeptem. Tym samym tonem kontynuowałem. - Najgorszym uczuciem jest chyba świadomość, że się zawiodło... i utraciło szansę na uratowanie kogoś. Byłem bliski tego uczucia dzięki tej łani. Ale, ale udało mi się ją uratować... Swoją drogą, czyżbyś nie mógł zasnąć?
  11. Słyszałeś jak wszyscy za wami ładują się do powozów. A przynajmniej miałeś takie wrażenie. Tajemniczy ogier nie opuszczał Lyriel. Stał z nią, tak jak Ty. Wreszcie się odwróciła. Na jej pysku nie malował się smutek, ból czy też cokolwiek innego. Stała i patrzyła w Twoją stronę. Ogier również się odwrócił. - Dziękuję - odparła z uśmiechem Lyriel. - Dołącz do swojego zespołu - dodała i wyminęła Cię powoli. Ogier pomaszerował za nią jak cień. Odwróciłeś się za Lyriel, by odprowadzić ją chociaż wzrokiem do powozu. Do jednego z trzech dokładniej, do środkowego. Do ostatniego były ładowane bagaże. Do pierwszego wgramolił się już Mark i Cameron. Dave i Reira czekali na Ciebie przy pierwszym powozie...
  12. Ogier nie zważając na nic kontynuował swoje pchnięcia. Wypełniał Cię całą. Cała jego siła i szybkość były teraz skierowane na ten dziwny ruch... Śniło Ci się to kiedyś, ale tak nie bolało. Deth teraz stanowczo nie był sobą. Mijały sekundy, a po nich minuty w tym czasie ogier nie przestawał. Nagle poczułaś jakby coś jeszcze bardziej Cię wypełniło, a Deth zwolnił i nagle całe jego ciało zesztywniało z fali przyjemności jaką widziałaś na jego pysku.
  13. Derpy czekała na aprobatę Twilight. Ta jednak nie odpuszczała... - I co wtedy? Co wtedy, gdy i Canterlot będzie spetryfikowane? - wydusiła z siebie z trudem. Takie myśli wywróciły żołądek Twi do góry nogami. Klacz zwymiotowała... Derpy odsunęła trochę jednorożca od tego co zrobił. Twilight była cała blada... - Magnusie - zaczęła Derpy. - Ja tu z nią zostanę, a Ty mówiłeś, że masz coś do zabrania z farmy... Daj nam chwilę...
  14. Ogier jęknął z przyjemności. Tym razem nie potrafił zaprzeczyć temu co poczuł. Sęk w tym, że Ty poczułaś jego kopyta na swoich biodrach. Deth się przełamał. Zrobił jedno pchnięcie. Pierwsze było tak jakby coś go blokowało tam w środku... To było uczucie jakby coś Cię rozrywało. Po chwili Deth wykonał następne, szybsze. Teraz już wszedł gładko... a Ty poczułaś falę bólu... Ogier jednak nie przestawał, kontynuował swoje pchnięcia i wykonywał je coraz szybciej...
  15. - Wcale nie tak blisko - odparła zrozpaczona znowu Twi. - Zwykle docierałam tam pociągiem, lub pod eskortą gwardii samej Księżniczki... Nie wiem... naprawdę nie nie wiem co powinniśmy teraz zrobić...
  16. - Ten list był od Księżniczki Celestii... - odparła Twi. - Ona również znalazła taki miecz, w dodatku blokował wysłanie listu za pomocą magii... Rany... Celestia też może zostać spetryfikowana! - rzuciła zdesperowana Twilight. Derpy przytrzymała jednorożca, by ten pod wpływem emocji znów nie upadł...
  17. - Tak - odparła nie odwracając się. Jedno puste, pozbawione emocji "tak". Ogier stojący obok przyglądał Ci się chwilę, potem również patrzył przed siebie. Te dziwną i niezręczną sytuację przerwał gwizd i stukot kopyt... Nadjeżdżały powozy dla obu zespołów...
  18. Deth spojrzał na Ciebie badawczo. - C-co zamierzasz? - spytał, gdy byłaś już obok niego. - Bo ja nawet nie rozumiałem o co Ci chodziło z tym w-wchodzeniem...
  19. Jest już dawno po evencie, a i tak eventy to nie wypał >.< _____________________________________________________ - Takie rzeczy nie istnieją - odparła Twi. - Można cofnąć się do przeszłości, ale to niczego nie zmieni... Już to kiedyś robiłam... Twi wreszcie wstała, a z nią Derpy. - Gdzie chciałeś iść? - spytała bez emocji Twilight.
  20. Klacz westchnęła. - Jestem Dream Finisher. Miałeś byc składnikiem do czegoś większego... ale zawiodłam. Znalazłeś się tu, bo uwierzyłeś w lipne ogłoszenie. Dostarczenie Cię z tamtego biura to była formalność dla moich strażników. Klacz odpowiedziała na Twoje pytania, a potem już tylko siedziała w milczeniu. Nie patrzyła nawet na Ciebie.
  21. Westchnąłem i położyłem się obok krat. Doceniałem ten gest łani. Nawet grzał lepiej moje serce niż magia Królowej Elfów. To było miłe... i znajome uczucie. - Czemu tu jesteś? - wyszeptałem swoje myśli... Intrygowało mnie to... mimo wszystko nie liczyłem na odpowiedź. Czekałem na zbawienny odpoczynek...
  22. *fanfary i wchodzi Brae* Mam ciekawy pomysł na mały teatrzyk... mam nadzieję, że się spodoba . _______________________________________________________________________________ Reira popatrzyła przez chwilę na Ciebie zdziwiona. Wyglądała zupełnie jakby milion myśli przez nią się przelewało. Po krótkiej chwili wróciła do siebie. - Jasne... Jakoś damy radę - odparła ze spokojem... albo nadzieją... Pomimo chęci i próby zignorowania Riki i Rizy, przedstawienie jakie dała ta pierwsza było nie do zniesienia... Puszczała na Ciebie całą wiązankę mało przyjemnych określeń. Gdy kończyła jedną, zaczynała następną. Riza próbowała ją uspokoić, niestety bezskutecznie. Lyriel, która przyglądała Ci się od dłuższego czasu zainterweniowała... Właśnie ona... - Rika uspokój się - rzuciła do niej i podeszła do Ciebie. - Ho, ho. Patrzcie no... Kto staje w obronie tego nieszczęśliwego romantyka! - warczała cały czas Rika - Odpuść - odparła stanowczo Lyriel. - Czyżbyś zakochała się w nim? Te słowa skierowały na Ciebie, Rikę i Lyriel, oczy wszystkich. W kłótnie dwóch klaczy nigdy nie jest dobrze się wtrącać... Tak było i teraz... - Nawet jeżeli, to jest to moja prywatna sprawa Riko - odpowiedziała Lyriel. - Ty kogoś pokochać? Taka suka jak ty? Puszczalska zdzira? - syknęła Rika. Riza wciąż próbowała podczas całej tej dyskusji uspokoić przyjaciółkę, bezskutecznie. Reira stałą z boku i przyglądała się jak inni... Po za tajemniczym ogierem w białej skórze. Jednym susem doskoczył do Riki. - Stul pysk - mruknął dość cicho, jednak dałeś radę usłyszeć jego słowa. - Miałaś panować nad sobą. A to co teraz powiedziałaś, oberwiesz za to... Ogier mimo wszystko za późno zainterweniował. Lyriel odwróciła się i znów poszła oglądać rozbudzone miasto. Od razu dołączył do niej ten ogier...
  23. Ogier ciężko ze strachem westchnął. Nie chciał poddać się wcześniej Twoim ustom, to teraz miałby sam zadziałać? Spojrzałaś na niego. Widziałaś, że Deth się wahał... Pomożesz mu? Czy też może zasugerujesz by posiedział tu chwilę i ochłonął..?
  24. - J-ja nie wiem sam... - odparł zmieszany. - Masz rację... nigdy nie byłem z klaczą... A siostra? - spytał sam siebie. - Ona to ignoruje... chyba. Ogier przysiadł na ziemi. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić...
  25. Deth zbladł. Wstał, a jego coś wciąż, prezentował się w gotowości zwisając mu przy tylnich kopytach... - Yhym... - odparł z niechęcią. - Yyy... j-jak to następnego razu? - spytał znów zszokowany.
×
×
  • Utwórz nowe...