W rozległej recepcji, wyglądem przypominającej XIX wieczny bank, przy swoich stanowiskach, siedziało kilkanaście dojrzałych ogierów, zajmujących się rutynowymi zadaniami. Jedni pisali protokoły, inni pieczętowali listy, zaś niektórzy przysypiali, kładąc łby na wysokich, drewnianych stołach. Mówiąc wprost - szara codzienność opanowała izbę i nic nie wskazywało na to, że cokolwiek ma obalić jej bezlitosne rządy. Od przeszło dwóch tygodni, w sali nie pojawił się żaden nowy uczestnik magicznych pojedynków, a skrybowie powoli zaczęli tracić nadzieję, iż w końcu zjawi się ktoś, kto zakończy nieznośną nudę. Tym większe było zaskoczenie obecnych w recepcji ogierów, gdy ni stąd ni zowąd, na środku pomieszczenia, ukazało się źródło, niemal oślepiającego, światła. Na szczęście dla oczu kucyków, zjawisko, po chwili, zastąpiła gęsta chmura, jasnego dymu. Gdy kłęby częściowo opadły, a częściowo wyparowały, przed wszystkimi ukazała się dumna postać, ukrywająca pysk pod kapturem ciemno-brązowego płaszcza.
Tajemniczy osobnik rozejrzał się po recepcji. Dopiero teraz dostrzegł, że wpatruje się w niego kilkanaście kuców, których oczy były rozszerzone, zaś otwarte usta zdradzały głębokie zdziwienie. Nowo przybyły odchrząknął, po czym zwrócił się, niskim głosem, do obecnych na sali.
- Oh, wybaczcie mi brak manier! - Gdy postać wypowiadała te słowa, zielona aura otoczyła kaptur, zrzucając go z głowy, ukazując burzę jasnych, blond włosów i wystający z nich róg, charakterystyczny dla jednorożców. Długa grzywa całkowicie przysłoniła oczy ogiera, który natychmiast odgarnął ją na prawe oko, odsłaniając piękny, szmaragdowy kolor widocznej tęczówki. - Nazywam się Spellspark Powercast. Przybyłem tutaj, aby zapisać się na słynne w całej Equestrii pojedynki magiczne.
Skrybowie ocknęli się z szoku; nagłe wejścia czarodziejów nie były w końcu dla nich nowością i jedynie przez chwilę wprowadzały ich w zdziwienie. Jeden z ogierów poprosił jednorożca do swojego stanowiska, reszta zaś - powróciła do poprzednich zajęć. Spellspark wykonał polecenie recepcjonisty i udał się do starca, prowadzącego zapisy. Ten bez zbędnych wstępów zaczął. - Imię i nazwisko już mamy... - Nabazgrał coś na formularzu. - Proszę pokazać znaczek! - Zażądał. Powercast, przy pomocy magii, odchylił połę płaszcza, gdzie znajdowało się, na zawsze związane z kucem, znamię. Przedstawiało ono szmaragd w kształcie gwiazdy, w towarzystwie trzech, białych błysków świetlnych. Skryba zerknął nań przez swoje okulary-połówki, po czym napisał opis znaczka na kartce. - Niech pan podpisze tutaj. - Wskazał kopytem na sam dół strony. Zielonooki jednorożec otworzył na moment szeroko powieki; jego róg błysnął, a przed nim pojawiło się najzwyczajniejsze w świecie pióro. Przedmiot, na nieme polecenie twórcy, podleciał wdzięcznie do formularza, gdzie złożył pełny zawijasów podpis, po czym zniknął równie nagle jak się pojawił.
Po rejestracji Spellspark udał się w kierunku poczekalni, skąd w niedalekiej przyszłości miał przejść do sali pojedynków. Miast korzystać z miejscowych wygód, Powercast wyczarował sobie ładny, drewniany fotel, wyłożony zielonym materiałem, na którym następnie zasiadł. Z powodu braku ciekawszych rzeczy do roboty, jednorożec oddał się medytacji, w spokoju czekając na wezwanie.
Do pojedynku zapisuję swojego Oc'ka.
Na używanie kolorów w tekście dostałem pozwolenie od Tric'a.