Kolejne godziny. Zdrzemnąłem się na chwilę. Miałem wrażenie, że kopyta mi odpadną od tego łażenia. Nie zbliżyłem się ani trochę do wodospadu, który ciągle słyszę. Zaczynam myśleć, że to szum w moich uszach spowodowany całkowitą ciszą, ale pewności nie mam. Cóż, przekonam się.
Dużo myślałem o Ditzy. Wspomnienia mozolnie wracają, ale tylko te związane z jej osobą. Szara klacz pegaza, ma uroczego zeza i żółte oczy. Piękna. Kochana. Zabawna. I Dinky. Jej córeczka. Moja też? Nie pamiętam jej za dobrze. Strasznie mnie to frustruje. Jeśli to moja córka to własnej córki nie pamiętam!
Ale przyjaciół także zapomniałem. Siebie zapomniałem!
Jeszcze ta postać. Wyglądająca jak ja. Mam złe przeczucia. Może się pode mnie podszył? Kto wie co planuje...
***
Znalazłem! Nie, nie wodospad, ale jakieś jeziorko. Staw. Oczko wodne w sumie...
Woda zdaje się być całkiem zwyczajna. Zimna i mokra...jak to woda. Nie wiem jaki ma kolor, ciężko określić. Dociera tutaj światło, ale jego ilość jest znikoma. Obejdę pomieszczenie dookoła. Może odważę się wejść do wody. Chociaż to bardzo ryzykowne.
***
Po przeciwnej stronie zbiornika rosło trochę roślin. Nie wiem co to, ale zaryzykowałem i zjadłem. Smakowało czymś jadalnym, ale obcym. Stawiam na nie odwiedzone przeze mnie części kucykowego świata. Nie pochodzi to z Equestrii, tego jestem pewien.