U mnie z tym łatwo, bo z jednej strony jestem już- można powiedzieć- dorosłą osobą, a z drugiej nigdy nie ukrywałam mojej miłości do dobrej animacji, anime, a nawet kreskówek + rodzina wie, że nawet będąc w fandomie nie popadnę w żadne niezdrowe skrajności. Dlatego po prostu mówię np. "ok, kończe rozmawiać, bo zaraz się poniacze zaczynają. Te nowe takie, fajne, a nie jak te stare, pamiętasz je?" i nie ma afery. Jest to dziecinne, ale to z założenia ma takie być i jeśli poza oglądaniem kucy wywiązuję się z życiowych obowiązków, to nie widzę co można by mi zarzucić.
Gorzej jak ktoś ma rodziców czytających "Egzorcyste" i biorących na poważnie to co tam piszą. Wtedy przechlapane i lepiej, żeby milczeli.