-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
Add stanął pod drzewem i złapał rękę Misaki dzięki czemu wszedł nieco szybciej. Spojrzał na nią.
-
Add odwrócił się do Misaki, podszedł o drzewa. - Nie muszę? - zapytał - Smacznego. - powiedział Eden i zaczął jeść.
-
Add spojrzał na Misake. - I to wcale nie prawda że nie masz uczuć. - powiedział jeszcze i odwrócił się po czym odszedł. - Powinni zaraz. - powiedział Eden. Po chwili przynieśli dwa talerze lazani.
-
Samuel przyjrzał się dziewczynce. Sierota, teraz,miał pewność, oszczędzi mu to kilku niewygodnych pytań, które mógłby zadać. Zastanowił się przez chwilę. - Skoro już tu jesteś, to radzę ci być ostrożną, jeśli masz w zwyczaju, przywłaszczanie sobie cudzych rzeczy to zdecydowanie, radzę ci tego nie robić, odpowiadam za ciebie więc, ty oberwiesz i ja. - powiedział spokojnie, mimo wszystko było to serdeczne. Po chwili wstał i uśmiechnął się do niej ciepło.
-
Nim kapitan wyszedł Samuel jeszcze zasalutował. Co prawda ciekawił go fakt czemu bosman ocieka wodą ale na razie wolał dogadać się z małym szczurem lądowym który wbił się na statek na gapę. - Dziękuje Kapitanie. - powiedział cicho gdy ten wyszedł i odetchnął z wyraźną ulgą. Spojrzał na Annie i przyklęknął przy niej. - Jak to się stało że postanowiłaś nocować na statku? - zapytał wpatrując się w nią.
-
Samuel przyglądał się wszystkiemu, czy naprawdę wszyscy się tu zlatują? Ostatnie czego chciał to zabicia tej dziewczynki, zabicie dorosłego człowieka to jedno ale ona była dzieckiem. Nie pokazywał tego po sobie ale bał się że Kapitan każe ją wyrzucić za burtę. Zastanawiał się nad tym co ma powiedzieć, naprawdę nie wiedział co zrobić, ledwo zaczął być piratem a tu takie rzeczy się działy. Spojrzał na nią, widział że się bała ale chciała być twarda, jej lekkomyślność mogła doprowadzić ją do zguby. Spojrzał na kapitana i czekał na jego decyzje. Po chwili jednak uznał że trzeba się odezwać. - Ja się nią zaopiekuje. - powiedział po chwili. Wciąż patrzał na kapitana.
-
Samuel spojrzał na Kapitana, bał się nieco innej reakcji, na szczęście się mylił, potem spojrzał na dziewczynkę. - Miło mi cię poznać Annie, jednak niestety, odbiliśmy już od brzegu, jedyna droga wyjścia prowadzi do wody ale tej odradzam, jeśli chcesz zejść na ląd musisz czekać aż przybijemy gdzieś do brzegu. - powiedział i ponownie spojrzał na Kapitana, obawiał się trochę że może kazać wyrzucić dziewczynkę za burtę.
-
Samuel spojrzał na dziewczynkę zaciekawiony. - Jestem Samuel, jeśli mam cię tu ukryć to nie mierz we mnie nożem proszę. - powiedział spokojnie ale stanowczo. Nie miał zamiaru wydawać dziewczynki, było mu jej szkoda.
-
- Czyli gapowiczka? - zapyta retorycznie. - Nie wydam cię, nie martw się. Jak się nazywasz? - zapytał zaciekawiony. Zaciekawiła go ta dziewczynka. Wydawała się zabawna.
-
Po chwili obu młodzików którzy mieli mu pomóc wyszli, posłuchali go, dobrze. Wolał samemu tu wszystko ogarnąć. Rozejrzał się po pomieszczeniu i wszedł do spiżarni, zaczął ją oglądać. Było w sumie wszystko co mogło mu być potrzebne. Po chwili kontem oka zobaczył fragment jakiegoś materiału, podszedł tam i zobaczył że był to materiał ze spodni należących do jakiejś dziewczynki, zdziwił się i to mocno. Spojrzał na nią. - Kim ty jesteś? Jesteś tu na gapę? - zapytał cicho.
-
Samuel spojrzał na obu chłopaków. Przyjrzał się im dokładnie. - Zapewne jesteście tu jako pomoc, tak? - zapytał wciąż na nich patrząc. Rozejrzał się po całej kambuzie. Przez myśl przemknęło mu że wygląda dobrze. - Dobra, na razie możecie iść, ja się tu porozglądam. - powiedział do chłopaków po chwili. Sam zaczął przyglądać się wszystkiemu, próbował się po prostu oswoić z pomieszczeniem.
-
- Ja chciałem ci tylko powiedzieć że wcale nie jesteś nic nie znaczącą jednostką. - powiedział Add.
-
Add przyśpieszył. - Gdzie do diabła jesteś Misaka? - zapytał samego siebie cicho. Po chwili zobaczył ją siedzącą na jakiś drzewie, pobiegł tam.
-
Samuel wstał przed świtem, jako że wynajmował pokój ubrał się, obmył twarz w misie z wodą i zabrał wszystko co miał w pokoju, czyli jedną torbę z zapasowymi spodniami i koszulą, wziął swój nóż, zawiązał bandanę na czole. Chwycił jeszcze swoją butelkę z grogiem i wyszedł popijając trunek. Ruszył do portu, ciekawiło go jak będzie wyglądało życie na pirackim statku, na zwykłym był, wypływał głównie z rybakami, to z nich polował na rekiny, po głębszym namyśle uznał że nie będzie zupełnie inaczej, a przynajmniej pomiędzy abordażami. Idąc w kierunku portu zaczął nucić jedną z zapamiętanych szant. Czy miał słuch? W sumie to raczej pół na pół, nie potrafił na niczym grać ale nie fałszował przy śpiewaniu szant więc raczej było w porządku. Po pewnym czasie zaczął podśpiewywać pod nosem robiąc przerwy na łyk grogu. Wreszcie po jakiś dwudziestu minutach dotarł do portu, dostrzegł statek, musiał przyznać był niezły, zobaczył też kapitana a obok niego tego ciemnego mężczyznę. Przerwał śpiewanie i podszedł do nich przyśpieszonym krokiem. - Ahoj Kapitanie, melduje się. Ktoś chce się napić? - zapytał podnosząc butelkę z grogiem. ((Skoro już ma być piracki rytm to to śpiewał Samuel ))
-
- Lubię, oczywiście. - powiedział Eden i uśmiechnął się. Add biegł po mieście szukając Misaki, ciągle się rozglądał.
-
Add wstał, pobiegł szybko za Misaką. Założył buty i wybiegł za nią. Poczuł że lewe oko go piecze ale nie przejął się tym i biegł dalej.
-
- I nie chcę żebyś płakała. - dodał cicho. Przytulił ją mocniej.
-
- Bo lubię. - powiedział cicho wciąż ją przytulając.
-
- Nie znam was ale do widzenia. - powiedziała Katarina do znajomych Ciel;a. - Ja mogę iść, już dość tych ubrań mam. - stwierdziła.
-
Add przyjrzał się jej dokładnie, po chwili usiadł obok i przytulił ją.
-
- Po co ci ten noktowizor? - zapytał zdziwiony Add. Eden uśmiechnął się szeroko. - Jeśli lubisz. - powiedział.
-
- Nie znam swoich rodziców. - powiedziała spokojnie Katarina, nim zdążyła powiedzieć coś jeszcze na dach wbiegł Ciel. - A do czego? - zapytała.
-
- Twoje wino. - powiedziała Katarina i podchodząc bliżej postawiła bukłak obok Laizera.
-
Katarina dostrzegła Laizer'a. Podeszła do niego cicho, nie była pewna czy ją zauważył, stała tak, z pięć metrów od niego.
-
Katarina wzięła łyk wina. Po chwili wstała i podeszła do okna, zamknęła bukłak, otwarła okno, stanęła na parapecie i szukając miejsc gdzie mogła by się czegoś chwycić weszła na dach, zajęło jej to dwie minuty. Rozejrzała się.