-
Zawartość
10766 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
5
Wszystko napisane przez Mephisto The Undying
-
- Szczerze to nic mi nie jest. Poza ogólnym paraliżem. - stwierdziła. - Ale to przejdzie. - dodała po chwili. Wiatrowa czarodziejka spojrzała na podłogę, po chwili zaczęła unosić się nad ziemią z powodu wiatru. Wyciągnęła miecz. - Tornado. - powiedziała po prostu i przed nią zaczęło tworzyć się tornado które poleciało w Abi. ((275 many zostało))
-
- Po prostu zaczynajmy... - powiedziała czarodziejka obojętnie i zebrała magię wiatru wokół rąk. Wypluła słomkę i ruszyła na Abi.
-
- Wiem. - powiedziała.
-
- Bo teraz pojedynek się skończył. Jedna ze stron ledwo stoi na nogach a więc koniec. - powiedział. - I tak, możesz się zająć. A teraz, walka Abigail kontra Samara. (to wiatrowa czarodziejka) - powiedział i zniósł Eve z ringu, położył ją na głazie i zaczął zajmować się podstawowymi ranami. Na ring weszła czarodziejka, blondynka, ubrana w dość luźne ubrania, w ustach miała jakąś słomę którą najwidoczniej przygryzała.
-
Nim atak ostatecznie uderzył w Eve pojawił się przed nią Trevor który pochłonął atak w zasadzie w swoją rękę. - Wystarczy jej już. Walczycie bez dobijania innych. - powiedział.
-
- No, dobry chłopczyk. - pogłaskała go.
-
((Światło jest energią więc musisz dokładniej opisywać jak już mowa o energii bo to trudno załapać o jaką chodzi ._. )) Eve obudziło zaklęcie, nie miała za bardzo szans na obronę przed nim. Przynajmniej miała więcej odporności dzięki swojej formie więc to nie była natychmiastowa przegrana. Po ataku stała jeszcze przez chwilę chwiejąc się.
-
- Uważaj bo się obrażę. - stwierdziła udając naburmuszoną.
-
- No i dobrze. - powiedziała.
-
- A tak z nudów. - powiedziała.
-
Trevor widząc to co zrobiła Alice zaśmiał się pod nosem. - Nie pokonałaś jej. - zawołał. - Eve jest lunatyczką. - powiedział. Eve stała z opuszczoną głową oddychając jak podczas snu. - Duma przeklętego smoka... - powiedziała przez sen, skóra Eve zaczęła zmieniać się w łuski.
-
-Nic dziwego. - powiedziała.
-
Serana położyła się na nim. - A to czemu? - zapytała szepcząc mu do ucha.
-
Serana zamknęła drzwi i usiadła na łóżku Logana, po chwili jednak usiadła na jego plecach tak że jedna noga była tak jakby klęcząca po jednej a druga po drugiej stronie. - Co ty tak leżysz? - zapytała.
-
Ogień nawet jeśli trafił Eve nie zrobił jej dużej krzywdy, to nie był zwykły ogień i działał nieco inaczej. Wiedziała że atakowanie jej gdy jest w stanie się obronić nie ma sensu. Doskoczyła do Alice i po prostu sprzedała jej kilka ciosów na twarz.
-
- Klątwa przeklętego smoka. - powiedziała Eve po chwili stania nieruchomo. Wąż który ją oplótł zamienił się w zielony ogień i zniknął. - Niszcząca fala przeklętego smoka! - zawołała po chwili i uderzyła pięścią w ziemię, przeklęty ogień poleciał w stronę Alice. ((Zostało 400 many))
-
- Mam wyjść? -zapytała.
-
Serana weszła do pokoju. - Em, chciałeś coś wcześniej? - zapytała.
-
- Sądze że i tak było by Miło. - stwierdził.
-
Gdy kelnerka podesza Judas zamówił pizze. - Urocza jesteś. - powiedział Judas patrząc na Mabel.
-
Serana wstała. Miała na sobię tylko koszulkę i majtki bo to w tym spała. Poszła do pokoju Logana, zapukała.
-
- Dużą? - zapytał, przyglądając się dziewczynie. Uważał jej zachowanie za urocze.
-
Serana odetchnęła z ulgą. Znowu się położyła się na łóżku.
-
- Trochę. - powiedziała. - Twój telefon leży na stole. - wskazała.
-
- To może hawajska? - zaproponował wciąż patrząc w menu. Położył je i obrócił tak by zaprezentować je dziewczynie.