-
Zawartość
59 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Xelacient
-
Początek raczej generyczny, ale nie ukrywam, że lubię takie klimaty. Ot taki zwyczajny koniec świata, gdzie magia okazuje się bardziej przekleństwem niż błogosławieństwem (bo dzięki niej istnieją przeróżne wynaturzenia), sprowadzając powolny koniec. Głosuję na opcję B: Co prawda Twilight wiele razy pokazała, że jest jedynie psem na smyczy Celestii, to jednak zdarza się mieć dobre pomysły. Do tego ruszenie bez oglądania się na innych będzie świadczyło o przeroście pychy co z góry skaże Zecorę na porażkę.
-
Na początek dowalę się do tego, że realia przedstawione w fanfiku to jednak "alternate universe" a nie "post-apo". Dlaczego? Ponieważ wydarzenia serialowe nigdy nie miały w nim miejsca. Wielka katastrofa stała się na długo przed "czasami równoległymi do tych w czasie serialu" co znacząco zmienia teraźniejszość w której dzieje się cała historia. Jest o tyle znaczące, że o ile w MLP;FiM Shinig Armor i Starlight Glimmer żyją w "samym okresie czasu", to w tej historii Światłogwiazda urodziła się, żyła i umarła na długo przed pojawieniem się Błyszczącego Pancerza. Oczywiście są to zmiany do których autor ma prawo, niemniej muszę stanowczo stwierdzić, że to jest całkowicie alternatywny świat, który jest połączony z MLP:FiM poprzez wybrane przez autora elementy. No i niby dochodzą elementy filmu "Wodny Świat", który co prawda kojarzę, ale niespecjalnie lubię, toteż nie będę się w komentarzu do niego odwoływał. Po tych uwagach czas omówić światotworzenie. Jedyny zarzut jaki mam, to taki, że skoro Góra Aris "dała radę" znaleźć się nad powierzchnią wody to i Canterlot "dałby radę". No chyba, że przez trzęsienie ziemi wspomniane we wstępie góra na której stało miasto uległa "zawaleniu". Poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń, sam nie jestem ekspertem od spraw żeglugi i życia na morzu, niemniej wszystko wypada wiarygodnie. Poprzez rozbicie populacji świata na różnorodne frakcje, poprzez tryb życia kucy, aż po ich specyficzną mentalność, wszystko wydaje mi się być takie jakie trzeba. Podobnie jest z samymi bohaterami, Silver Spear przejmuje rolę wiarusa, który tłumaczy realia świata zdyscyplinowanemu, ale niedoświadczonemu Shinig Armorowi, ich relacja stanowi główny element całej historii. I na szczęście wypada nad wyraz przyjemnie i naturalnie, dzięki czemu jako czytelnik zaangażowałem się w ich perypetie. Jednak cała resztą postaci jest równie dobrze napisana. Każda z nicz, nawet ta która z początku wydaje się być "randomem" szybko okazuje się być pełnoprawną postacią, która coś wnosi do całej historii. Sam przebieg akcji jest nad wyraz przyjemny. Jest w nim swoisty "morski" klimat, akcja płynie leniwie ku finałowi, tylko od czasu do czasu przerywają ją różne mniej lub bardziej spodziewane "spotkania", które sprawiają, że cała historia jest ciekawa i różnorodna. Podoba mi się również przewijający się motyw "Turnieju Aris". W trakcie historii odniosłem wrażenie, że to prawdziwie niebezpiecznie zawody, jednak na końcu mogłem uśmiać się ze swoich oczekiwań gdy okazało się że to po prostu konkurs surfowania. Sam moment kulminacyjny, czyli moment próby Drzewa jest dobry. Tylko dobry i aż dobry, pasuje do logiki serialowej, do logiki świata przedstawionego trochę mniej. Skoro Shining był gotów w czasie "drogi do celu" walczyć (i potencjalnie zabić) pirata, zaś Spear osobiście jednego ubił. To mimo wszystko w imię "wypełnienia swojej misjii" "poświecili" życie jednego "szubrawca" (kanoniera nie liczę, bo zginął przez wybuch własnej broni). Dlatego też rozczulanie się nad innym szubrawcem w momencie próby jakoś do mnie nie przemawia. Nie zmienia to faktu, że jest to idealna opowieść do przeczytania w senne popołudnie, taka, którą się czyta, by się cieszyć samym biegiem akcji. Za zręczne wplecenie wątku ze zgonem Starlight, który zawiera sporą dawkę autoironii przyznaje głos na EPIC.
- 1 odpowiedź
-
- 1
-
- [oneshot]
- [post-apo]
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Niezwykły fanfik, z jednej strony mam wrażenie, że to taki "fanfik na siłę", bo w tej historii nie ma żadnego elementu z MLP:fiM. Z drugiej strony cała historia jest przepojona czymś co bym nazwał "klimatem MLP:FiM". Może to jest właśnie szczytowe osiągnięcie w fanfikcji? Osiągnięcie podobnego przekazu emocjonalnego bez kopiowania na siłę znanych elementów? Bez wątpienia jest to opowieść minimalistyczna, ilość postaci oraz scen została ograniczona do niezbędnego minimum, jednak mimo tego nie odniosłem wrażenia, że akcja jest przyspieszana na siłę. Wręcz przeciwnie, każdy element stopniowo i logicznie prowadzi do finału. Finału, który mnie porwał, zaskoczył i na koniec zostawił w zadumie. Światotworzenia za bardzo nie ma, za to jest udane zastosowanie fandomowego szlagieru jakim jest Stallionograd. Miasto, które łącząc ze sobą brutalizm szarych budynków oraz malowniczość daczy stanowi znakomite tło całej opowieści. Fanfik, który mogę polecić każdemu. Nie trzeba biegle znać serialu, by się nim cieszyć, a zwarta konstrukcja przypadnie do gustu wymagającym (czyli leniwym) czytelnikom. Głosu na ne epic nie ma, bo zabrakło zgonu Starlight, jak się ustala pewne normy to trzeba się ich trzymać.
-
Krótka historia, która tak naprawdę opiera się na jednym pomyśle. Za to bardzo dobrym, Celestia jako słoneczne bóstwo (czy właściwie słońce-bóstwo), dla którego fizyczne ciało jest jedynie awatarem umożliwiającym interakcję ze śmiertelnikami jest wyjątkowo zgrabnym wyjaśnieniem tego, że Equestria wygląda tak, a nie inaczej. Aż tyle i tylko tyle, armii najeźdźców komentować nie będę, bo są bez polotu (chociaż zwyczajnie nie lubię minotaurów, to może dlatego), Wroga armia nie była podmiotem tylko przedmiotem mającym pomóc w zilustrowaniu głównej tezy, zadanie spełniła. Podsumowywując: dobry fanfik z genialnym pomysłem stnowiącm pomos między bajkowością serialu z brutalnym realizm z przeciętna realizacją.
-
Kruchosc Obsydianu [NZ][Violence][Slice of life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Kupiłeś mnie tą bandą krów. Kolejny rozdział, kolejny odcinek z perypetii Twilight-księżniczki-w-średnim-wieku oraz jej bardzo niechętnej podopiecznej do zreformowania. Akcja idzie w tempie jakim iść powinna, czyli nieśpiesznie. Jednak takie tempo wynika z postawy dwóch figur tej opowieści, które ostrożnie badają sytuację w jakiej się znalazły. Do tego mamy wiele pionków, jednak każdy z nich wnosi do historii jakąś unikalną wartość. Od Papiliona przez Bessę do Ambrosii, mają swoją osobowośc, która się wyraża w każdej ich akcji i reakcji. Poza tym mmamy kolejną porcję radosnego światotworzenia, będącego udanym miksem serialu, kreacji fandomu oraz "realistycznej magii". Jest to jeden z nielicznych fanfików, w którym zauważono, że krowy to coś więcej niż zwierzęta i stanowią jakąś swoistą rasę (nawet jeśli podrzędna w stosunku do hegemonii kuców). Do tego mamy drobne, acz oczywiste nawiązanie do Past Sins. No i mamy wzmiankę przyjemnego shipa Applejack i Blueblooda, lubię takie niestadardowe rzeczy, zwłaszcza gdy mają sens. Blueblood wzgardził Rarity, która jest wieśniarą udającą wielką damę, ale docenił Applejack, która jest wieśniarą i jest dumna z tego kim jest (podobnie jak Blueblood)! Czyż córka z takiego związku nie powinna być dumna z tego kim jest i być przewrażliwiona na wszelkie oznaki traktowania z góry? Pisz dalej, dla rozrywki daj Bombę Dusz wysłaną z przeszłości przez Sombrę. xD -
Koło Historii [NZ] [Political] [Alternate Universe] [Seria]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Wracając do wątku "starożytnych demokracji", ja wiem, że tamte ustroje to był brud, syf i ubóstwo, a do tego zupełnie inne od współcześnie egzystujących demokracji.. i właśnie dlatego użyłem terminu 'cywilizacja demokratyczna stylizowana na starożytne Ateny". Niemniej greckie polis mimo swojego brudnej, syfiastej i ubogiej demokracji to były w stanie stawić skuteczny opór Imperium Perskiego. A właśnie dominium Saoshyant'a skojarzyło mi się Persją i jej kultem ognia (czy tam różnych rodzajów ognia). W sumie moje życzenie zostało spełnione w drugim rozdziale, gdzie brudna, uboga i syfiasta demokracja szlachecka Księstwa Wisentii stała się bolesnym cierniem w boku jednego z Nieśmiertelnych (nawet jeśli osiągnęli to przy pomocy innego Nieśmiertelnego) była przyjemnym przełamaniem schematu "Jest sobie monarchia X wchodzi Nieśmiertelny Y i rozstawia wszystkich po kątach". Generalnie rozdział drugi uważam za najlepszy. Pomimo kronikarskiego charakteru akcja w nim jest wartka, opisy charakterystyczne, zaś całość stanowi przyjemną mieszankę "rosyjskich legend" i elementów serialowych. W efekcie dobrze się dobrze się go czyta, mimo dość złożonej problematyki. Następny rozdział "Kairos" ma zasadniczo inny klimat, ale jest niemal równie dobry co rozdział. Niemal, bo przy opisach dynastii Unicornii robi się nudnawo, ale im alej jest tym lepiej. Mamy nawiązania do Starego Testamentu i Zewu Cthulu. Oraz udane wplecenie "nowej rasy" w opowiadaną historię. Tego samego nie można powiedzieć o rozdziale czwartym, co prawda jest on o tyle przystępny, że traktuje o "znajomej" postaci. to jest wypchany przepychankami politycznymi, które mało angażują czytelnika. Przynajmniej najazd gryfów przełamuje monotonię. Zasadniczo to jest problem całego fanfika, gdy mamy światotworzenie, kreowanie krain geograficznych, nowych ras czy religii to jest dynamika i akcja, a gdy mamy dynastię władców to historia przechodzi w suchy spis zdarzeń. Szczególnie udane jest wprowadzanie nowych ras, twórczo rozwija motywy pokazane w serialu. Kozy i niedźwiedzie mają swoje charakterystyczne zalety i wady, dzięki czemu ich populacje trwają, choć nie mają szans na przełamanie kucnej "hegemonii". No i oczywiście, zostaje rdzeń całej historii, czyli Nieśmiertelni. Ich kreacje są o tyle dobre, że rzeczywiście jest poczucie, że różnią się od siebie, zarówno cechami jak i sposobem realizowania "Wielkego Planu", nawet jeśli pomniejsze elementy fanfika wydają się być słabsze to w ostatecznym rozrachunku działają na korzyść nadrzędnego celu jakim jest opisanie danego Nieśmiertelnego. No i poza tym na korzyść historii działają takie drobne rzeczy jak parodiowanie "pewnych" rzeczy z rzeczywistości czy przewrotna (choć nad wyraz celna i pomysłowa) geneza elementów Harmonii. -
Owies na tysiąc sposobów [Oneshot][Alternate Universe][Violence][Sad]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Na początek zacznę od światotworzenia... którego nie ma. xD Co prawda lubię zabawę związana z kreacja własnego świata w fanfiku, jednak jego braku nie uznaje za wadę. Jeśli autor woli od razu zająć akcją to jest to jego prawo. Tym bardziej, że wiadomo skąd się wzięła idea historii, mamy tutaj "skucykowaną" "literaturę łagrową", to czy jest dobrze zrobione pozostaje kwestią otwartą. Dla mnie wyszło to dobrze, niemniej moje ogólne wrażenie jest takie, że tym kucykom-więźniom było lepiej niż ludziom-więżniom. Może to wynikać z tego, że akcja tej historii dzieje się w okresie wiosenno-letnim (świadczy o tym choćby obecność młodych piskląt), który jest "łatwiejszy" do życia niż mroźna zima, albo z tego, że brakuje naturalistycznych opisów degeneracji spowodowanej niedożywieniem. Niemniej ja lubię to interpretować to tak, że czwronożni roślinożercy o wiele lepiej znoszą monotonną dietę (i łatwiej im znaleźć dodatkowy pokarm w lesie jak choćby te mrówki) niż dwunożni wszystkożercy. Dlatego też ta historia była dla mnie "lżejsza i przyjemniejsza" niż "prawdziwe historie łagrowe". Sama kreacja postaci była jak najbardziej wiarygodna. Po nakreśleniu ogółu dwóch "grup społecznych" "więźniów" i "strażników", mamy przejście do poszczególnych bohaterów. Szczególnie spodobała mi sie kreacja kanonicznych bohaterk, ich charaktery są dobrze oddane mimo, iż są "słabsze" niż w serialu. Jednak ten brak heroiczności mi się podoba, dzięki temu beznadziejna sytuacja Twilight została dodatkowo podkreślona. Nawet sama Pinkie Pie wyjątkowo wzbudzała sympatię, a nie irytację. Jednak kreacja autorskich postaci również nie zawodzi, Yell to postać o ciekawym charakterze (nie jest ani przesłodzona, ani zbyt mroczna) i jednej interesującej zdolności. Wśród strażników również zostaje wprowadzone trochę życia poprzez ukazanie paru charakterystycznych postaci (Moren Quik jako zwyczany sadysta, Whine Star jako zwykły kuc, który trudni się "brudnym fachem", by utrzymać rodzinę oraz Rapid Wish jako frajer do odstrzału xD). Z powodu tychże kreacji fanfik dobrze mi się czytało, dlatego też oceniam go jako udaną próbę opowiedzenia historii o kucykach beznadziejnej sytuacji. W tej interpretacji brak szerszego zarysu geopolitycznego jest zaletą, bo to oddaje w pewien sposób stan umysłu panujący obozie otoczonym przez las. Jest to dosłownie "Inny Świat" w którym to co się dzieje w "dalekich krainach" nie ma żadnego wpływu (przynajmniej w percepcji więźniów, którzy przez katorżniczą pracę ledwo mają siłę na zachowanie resztek empatii). Dlatego też "Owies na tysiąc sposobów" to dobra historia, choć trzeba zaznaczyć, że o ciężkim klimacie, który nie każdemu musi pasować. I na koniec tylko się doczepię, że pegazom zamiast przypinać ciężkie kule wystarczyłoby obcinać pióra. Rozwiązanie tańsze, nie wpływające negatywnie na pracę więźnia i nie prowadząca do trwałego okalecznia. Do tego nie jestem pewien czy same włócznie wystarczyłyby strażnikom do stłumienia buntu (nawet z obstawą dużych psów)- 12 odpowiedzi
-
- 1
-
- [oneshot]
- [alternate universe]
- (i 2 więcej)
-
Kruchosc Obsydianu [NZ][Violence][Slice of life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Kolejna dwa rozdziały, wraz z nimi doszło więcej światotworzenia oraz opisu głównej bohaterki. Są to dwa najlepsze elementy fanfika i widać, że to im autor poświęca najwięcej uwagi. Opisy świata przedstawionego nie dość, że stanowią udany konglomerat elementów serialowych oraz "magicznego realizmu" to jeszcze są zgrabnie wplatane w toku wydarzeń. Przykładem jest opis rozwoju terenów między Equestrią, a Kryształowym Imperium (przy okazji jazdy pociągiem), analiza zwykłej książki przez Obsidian czy wyliczanie postaci ze "świata naukowego", przez Sunbursta przy okazji odkrycia "tajemniczego magicznego obiektu". Motywy oraz tok myślenia głównej bohaterki jest bardzo dobrze objaśniony. Osobnym wątkiem do dyskusji jest sama kreacja Sombry. Kreacja jego charakteru w trzecim sezonie serialu była bardzo zła, bo nie było jej w ogóle. Jednak dzięki temu Sombra stał się wyjątkowo elastyczną postacią i każdy może go kreować sobie wedle uznania (a przynajmniej mógł, bo w ostatnim sezonie pokazali, że Sombra to egocentryczny pyszałek). Tutaj mamy kreację Sombry jako "tyrana idealnego", władcę, który terroryzuje wszystkich po równo, i trzyma w żelaznej dyscyplinie nie tylko swoich "poddanych", ale przede wszystkim siebie samego. Wobec tego, jego córka nie jest jakąś "wpadką", tylko dobrze zaplanowanym elementem w polityce dynastycznej. Dziedzictwem, które może przetrwać jego śmierć. I to jest główna siła napędowego tej historii, zderzenie życia jako "córka tyrana" w totalitarnym kołchozie oraz w sielankowej krainie. Gorzej jest resztą postacii znanych w serialu, po pierwsze wydają sie być robione (hehehe) na jedno kopyto, kreacja Twilight nie jest zła, ale przerobienie reszty mane6 na alicorny, oraz danie kolejnych pegazorożców Cadence i Shinga jest dla mnie schematycznie drażniące. Do tego dochodzi inny problem, od "czasów akcji serialu" do "czasu akcji fanfika" upłynęło sporo czasu, a mimo to można odnieść wrażenie, że w życiu Mane6 i spółki nic przez ten czas się nie działo. Na szczęście było wspomniane "zostanie królową roju podmieńców" przez Twilight, co jakoś ten schemat przełamuje. I tak kreacja "dojrzałej" Twilight jest lepsza niż "fanatycznej" Twilight z Prześnionego Koszmaru. Podsumowując, lubię ten fanfik za światotworzenie. Na postacie nie narzekam, bo zachowują się logicznie i zgodnie ze swoim charakterem, ale też jakoś żadna z nich do mnie nie przemawia. -
Co prawda prowokowałem Ciebie do zrobienia 160 odcinków, żeby mój czwarty komentarz też był na na cztredziści odcinków, ale niech już będzie na na 32, tym bardziej, że jest co komentować. Na początku muszę przyznać, że ta seria podobnie jak poprzednia ma bardzo dobry początek, różnica jest taka, że poziom został utrzymany. Na początku mamy serię o Kryształowym Imperium z odrobiną absurdu, dzięki niej rozdziały można było kończyć efektywną pointą. Następnie mamy trzy lekki opowiastki, ale bez zbędnego absurdu, dzięki czemu były przyjemne w odbiorze. Następnie mamy zbiór kilku mchowych odcinków, (na szczęście "Tysiąc lat samotności" je przełamuje). Na szczęście zaraz po nich mamy "Króla Sombrę", który przez "hermetyczny humor" oraz udane popkulturowe nawiązania jest bardzo przyjemny. Następny odcinek z młodą Twilight również jest przyjemny, (nawet jeśli nie lubię samego motywu Twi-pędraka pałętającego sie pod kopytami Celestii xD ). "Naleśniczki" również mi się spodobały, kupił mnie hermetyczny żart z mąką "Typu 0". "Protest" również wchodził w obszary absurdu, ale mimo tego również mi się podobał. Podobnie było z "Problemem", dobra rzemieślnicza robota, zbudowana na podstawie kiepskiego pomysłu (taniego żartu). I wtedy następuje kolejny moment zwrotny, czyli seria "Poświęcenie", bardzo przyjemna gra motywów i odwrócenia ról. No i na sam koniec zostaje przyjemna seria komedyjek. "Owoc" był średni, ale "Adorator" był już świetny (autoironia oraz hermetyczny humor zrobiły swoje). Przepowiednia jest doskonałym przykładem jak można zwykły suchar opowiedzieć w świetnej formie. Tradycja to kolejny dobry fanfik w którym poważna tematyka została zpuentowana za pomocą odrobiną absurdu (co bardzo pasuje do tej krótkiej formy tekstów). No i na końcu mamy "Fanfik" oraz "Pociąg", w tych odcnikach to już nie jest humor hermetyczny, to już zwykły fanserwis i forma zabawy we wspólnym gronie. Mi jako członkowi klubu to się podoba, osobie z zewnątrz moze to nie przypaść do gustu. No i na koniec mamy odcinek 152 "Czas Przyjaźnie", pewnie to jest przeróbka czegoś, ale nie wiem czego i raczej to był średni odcinek. Podsumowując, nad wyraz udana seria. Jednak niezmiernie się cieszę, że w końcu została zakończona. Połowę tych odcinków bez żalu zamieniłbym na na kolejny rozdział "Wiecznej Wojny", druga połowa była warta bycia napisaną oraz przeczytania. PS. Teraz "Ziemię Obiecaną" oficjalne ogłaszam najlepszym odcinkiem ze wszystkich, perełka wybijająca sie poziomem ponad resztę i godną wyodrębnienia jako osobny fanfik.
-
Czas skomentować kolejną czterdziestkę. I jest tendencja spadkowa. Być może to wrażenie wynika z tego, że już na samym początku jest bardzo dobra "Pax Equestria" oraz "Snołapka", które stanowią wiarygodny obraz Celestii rozdartej między byciem potężnym władcą, a zapewnieniu dobrobytu kucykom. Zaraz po nich następuje mocny "Ból", groteskowy rozdział który zaskakująco dobrze wyjaśnia pewne rzeczy dziejące się w serialu (np. czemu Starswirl pałęta się po Equestrii jak jakiś wygnaniec zamiast mieć ciepłą posadę w Canterlocie). Po takim dobrym początku, ciężko utrzymać równy poziom przez resztę odcinków. Później godna wzmianki jest "Krótka, zwycięska wojenka", przyjemne zderzenie poważnej tematyki społeczno-wojennej z z nieoczekiwanym rozwiązaniem. Na takiej samej zasadzie udany jest "Wniosek". Dalej mamy "Bliznę" (oraz "Pytanie") oraz "Nie martw się" stanowiące udane nawiązania do popkultury, ale broniące się jako samodzielne opowieści. "Zabytek" cenię za humor pozbawiony absurdu. Na końcu zostają "Dary" oraz "Szkło stanowiące pewną historię z puentą. Cała reszta rozdziałów to albo jakieś jakieś pasty i heheszkowate zapychacze, przy których można się uśmiechnąć ("Tramwaj", "S.E.R") ale nie zostają w pamięci na długo, albo poważniejsze historie, które z jakichś powodów mi nie pasują. Takie "Dzieci Nocy" mi się nie podobają (dokładnie z tego samego powodu dla którego lubię "Posąg"). "Deszcz" i "Ciepło" nie były złe, ale puenta była bez polotu. A nawet "Reset" pomimo ciekawych pomysłów jest taki sobie. Być może to przez krótką formę te rozdziały nie wybrzmiały należycie. PS. "Ziemia Obiecana" jest wciąż najlepsza.
-
Akurat Zephyr Breeze był najlepszym rekrutem jaki kiedykolwiek trafił się gwardii, jego wykiwanie wymagało PEWNEGO nakładu czasu i pomyślunku. A to, że został kozłem ofiarnym Luny? Widocznie Pani Snów podglądała jego sny i wiedziała, że ma słabość do Rainbow Dash. Na takiej samej zasadzie należałoby wywalić resztę gwardii, bo dała się rozproszyć Applejack i Pinkie Pie. No, ale to prywatna formacja Księżniczek, mogą przyjmować i wywalać kogo zechcą. Do tego stanowczo nie zgadzam się z Dzidek Chanem, motyw z Applejack będącą (przez pewien czas w swoim życiu) piosenkarką pięknie koreluje z odcinkiem "Mane Attraction". Już wtedy wykazała umiejętność gry na gitarze i nawet pasuje do jej przyjaźni z Rarą. Generalnie w tym odcinku było wiele powrotów starych postaci i motywów, które zostały ułożony w zgrany sposób (nie to co w "Uprooted"). Do tego ciekawym motywem jest znaczący udział aktorek głosowych w powstaniu scenariusza, tym większy mój podziw, że wyszła tak zgrabna fabuła do której jeszcze dorzuconą liczną ilość memicznych scen (nawet jeśli jedna z nich była zrzynką jednego konkretnego mema). Generalnie odcinek nie rozwalił systemu tak bardzo jak setny, ale i tak wart jest zapamiętania.
-
Kolejne Czterdzisci odcinków przeczytanie (i to jakiś czas temu) pora na komentarz. Ogólnie jest progress, z tej czterdziestki już jakieś trzy czwarte odcinków uważam za warte napisania i przeczytania. Do tego pojawił się mój absolutny faworyt w całej serii czyli odcinkek 55, "Ziemia Obiecana". Jest to rozdział wyjątkowy, bo przyjęta forma przypowieści idealnie pasuje do formuły krótkiego rozdziału. Jednak mimo minimalnej formy jest przewrotna w treści, to co z początku wydaje się propagandową legendą na końcu okazuje się być czymś zupełnie innym. Wyjątkowa udane zgranie wielu motywów w małej formie. Poza tym godne nadmienienia jest "Wielka Biblioteka Przyjaźni", za prosty (choć często zapominany) motyw, że Equestria to coś więcej niż kuce i lokacje znane z serialu, i że to "społeczeństwo kucy" może w końcu się do czegoś przydać. "Dylemat" jest średnim odcinkiem, który byłby idealnym scenariuszem na średni odcinek serialu. xD Seria "Przeznaczenie" jest ciekawa jednak odgórnie narzucona minimalistyczna forma, sprawia, że mamy zbyt wiele grimdarku na raz, nie pozwala jednemu smutnemu wydarzeniu wybrzmieć do końca, a już następuje następne. I żeby nie było, że tylko mroczne rzeczy lubię to humor w "Twilight" jak najbardziej przypadł mi do gustu. Następnie mamy odcinek 59 "H'rbtha", która rozpoczyna przyjemną mini-serię. Po niej mamy nieco bardziej smutną, ale też przyjemną serię o Tempest Shadow. Godne wspomnienia są również dwa odcinki z Sombrą. "Zdrada" przedstawia nieco przyziemny, ale i ciekawy motyw, że nawet król rzadko kiedy ma swobodę decyzji. "Posąg" z kolei pokazuje, że pewnych rzeczy nie sposób odkupić. Na zakończenie był bardzo pocieszny odcinek "Spacer" o "zwykłym-niezwykłym" dniu dwóch sióstr. No i jako bonus muszę wspomnieć, że choć nie lubię absurdalnego humoru to "Erę Imperiów" doceniam za hermetyczne żarty z Age of Empiress.
-
Czterdzisci odcinków przeczytane i stwierdziłem, że pora na komentarz (bo ciężko będzie skomentować wszystko na raz). Jednak na początku mocno dowalę: Rozumie motywację i cel Kredke w takim codziennym pisaniu chociaż jednego rozdziału. Jednak mnie jako czytelnika fanfików interesuje mnie jedynie ostateczny efekt. No i dla mnie efekt jest połowiczny... Pierwsze dziewięć odcinków to takie pasty(no może poza szóstym), których długość i tematyka sprawia, że lepiej, by pasowały jako spamerskie posty gdzieś na fejsbuku niż oddzielne opowiadania w docsie. No, ale od "Powrotu" robi się bardzo dobrze. Jest już pewna ciągłość fabularna o Królewskich Siostrach, która bardzo mi odpowiadała mimo (a może dzięki temu), że poszczególne odcinki balansują na skrajnych emocjach. Później następuje kilka średnich odcinków-śmieszków o Chrysalis. Następnie dobra seria o życiowych problemach Princess Cadence i jej pantofla. Po czym następuje Wielki i Potężny Powrót Królewskich Sióstr, perfekcyjnie rozdziały do których reszta odcinków nawet nie ma startu. Po nich godne wspomnienia jeszcze są "Biblioteka" oraz "Miasto musi przetrwać", bardzo dobre rozdziały pomiędzy, którymi umieszczono parę przyjemnych sucharów o Królewskiej Gwardii. I tak nastąpiło "Łóżko" i rozdział 40. Czworokąt z Księżniczek niby brzmi dobrze, ale jakoś odcinek słabo mi wszedł, ale to pewnie przez nawiązanie do "Trylogii", której nie lubię. W ogólnym rozrachunku należy wspomnieć o bardzo dobrym światotworzeniu. Co prawda każdy odcinek może sobie funkcjonować jako osobny "alternatywny świat kuców", to w pewien sposób tworzą obraz żyjącej Equestrii, pełnej kuców mających własne pragnienia i problemy. No i wiele z nich oparta jest na niebanalnym pomyśle, który wystarczyłby na dłuższą historię Na koniec muszę przyznać jedno: Królewskie Antyprzygoty to idealny fanfik do czytania na telefonie. Może warto Kredke zrobić jakąś spamerską stronkę na fejsie, żeby ludzie obnażający się przed cukierdenkiem mogli czytać odcinki?
-
Kamiennych cegieł to ja nie przepuszczę ot tak sobie, albo bloki wyciosane z kamienia, albo cegły uformowane z pokruszonej skały. Poza tym nie ma niczego czego bym się tak agresywnie czepiał. Owszem opisy z początku są nazbyt pompatyczne i są bardziej stwierdzeniami niż opisami. Przykład "Symbolizowała ona jego wielką wiedzę", jest to trochę za szybko wyłożona kawa na ławę, bez zbytniej potrzeby. Z drugiej strony Rafael został opisany zdawkowo jako "niski zielony kucyk", przez co myślałem, że jest kucykiem ziemskim, ale przy scenie z Blaze pojawia się informacja, że "swoim rogiem oświetlił ciemny korytarz" co jednak oznacza, że jest jednorożcem. Takie niedopatrzenie jest bardzo konfundujące dla czytelnika. Generalnie przydałby się zamiennik dla słowa "kuc", które w trakcie historii jest powtarzane nazbyt często. Na szczęście po tych potknięciach styl zostaje wygładzony, po czym następuje całkiem przyjemna scena z Rafaelem i Blaze, ich dialog wnosi sporo życia do historii. Rozmowa braci była poprawna, po czym nastąpił koniec rozdziału. Pięć stron to niewiele, ale historia jest dla mnie obiecująca, albowiem lubię takie klimaty fantasy. Na razie Rafael i Blaze są dla mnie wygrywami tej historii, zaś bracia są jej przegrywami. xD
- 13 odpowiedzi
-
- 1
-
- pinkadermus
- half alicorns
- (i 4 więcej)
-
Cóż, ten fanfik zgodnie z tagami ma być lekką, dynamiczną i pełną absurdów komedią i założenia te spełnia. Forma dramatu pasuje do założonego klimatu i dobrze się czyta. Co prawda stosowany rodzaj humoru nie nadawałby się na coś dłuższego i bardziej rozbudowanego, ale jest w sam raz dla obecnej formy. Na pewno na plus można zaliczyć kreacje Mane6, która jest bliska temu co znamy z serialu. Za to nie podoba mi się wciskanie humanoidów do historii, no ale to już kwestia gustu.
-
Twarzą ku Słońcu [Epic][Oneshot][Dark][Political][Crystal Siege]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Spin-off Kryształowego Oblężenia lepszy niż samo Kryształowe Oblężenie? Trudne to nie było. xD Oryginał, a przynajmniej jego początek zatytułowany "Czerwona Uwertura" znam, dlatego też z wielką przyjemnością przeczytałem tego fanfika, bo w udany sposób rozprawia się z głupotami oryginału, jak choćby tym, że Celestia sfinsowała zbrojenia złotem ze swojego skarbca. Nie dość, że wyjaśnia czemu to był zły pomysł to jeszcze zgrabnie demaskuje to jako "propagandę" i od razu wyjaśnia skąd naprawdę wzięto "zasoby walutowe". Toteż tak, jest zdecydowanie lepiej, jednak żeby zrozumieć kunszt światoworzenia w tej historii to trzeba mieć jakieś blade pojęcie o przemianach społecznych spowodowanych industrializacją oraz urbanizacją, ekonomii oraz kulturze. Dlatego, choć mimo bycia jakościowo lepszym to fanfik jest trudniejszy w odbiorze niż samo "Kryształowe Oblężenie". Co prawda na obronę bazowej opowieści działa to, że w MLP:FiM mimo niskiej industrializacji to jest sporo technologicznych nowinek, toteż "wojenny przemysł dieselpunkowy w 5 lat" (według mnie) byłby wykonalny. Jednak pozostaje kwestia przemian społecznych, i to na nich skupia się ta historia. Jednak na pewno na plus jest to, że Verlax temu wszystkiemu próbuje nadać w miarę lekką formę poprzez samą konstrukcję fanfika, gryfi reporter, który łazi tu i tam, przeprowadza wywiady z różnymi osobami, dzięki czemu wielką przemianę pacyfistycznego społeczeństwa w zdolny do obrony naród poznajemy z perspektywy przeciętnego obywatela Equestrii. Czyli mamy dokładnie to czego brakuje w "Kryształowym Oblężeniu". Głos na [Epic], bo jeśli ten fanfik na to nie zasługuje to żaden fanfik na to nie zasługuje. -
Przebiśnieg [Z][Sci-Fi][Action][Dark][Violence][Crossover*]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Ja na początek powiem, że anime "Psycho-pass" na oczy nie widziałem. Za to ten fanfik przywołał we mnie wspomnienie opowiadania science-fiction "Ukorz się pajacu, rzecze Tiktaktor" autorstwa Harlana Ellisona. Jednak skoro jesteśmy w miejscu skupiającym się na fanfikach o kucyckach to głównym materiałem do analizy porównaczej jest MLP;FiM, a nie światowe archiwum chińskich bajek i opowiadań sci-fi. No i z tym jest słabo, bo za bardzo nie czuć, że jest opowiadanie jest o kucach. Zdarzają się dziwne sformułowaniu typu "szarpałem się za włosy", przez co momentami historia przywodzi na myśl ludzi. Do tego jak na fanfik jest bardzo mało nawiązań do samego serialu. Na tym się kończą wady tego opowiadania, cała reszty tworzy perfekcyjną całość. Owszem, wszystko jest opisanie jedynie z perspektywy głównego bohatera, akcja gna do przodu, opisów zbyt wiele nie ma, jednak pod koniec obraca się na korzyść całej historii. Podsumowywując: Jak komuś nie przeszkadzają otwarte zakończenia, oraz mała ilość "kucyków w kucykach" to fanfik jest godny polecenia. Jest krótki, dynamiczny oraz przyjemny w czytaniu. -
Cóż, zgodnie z opisem fanfik jest o zadzie Celestii... i tyle w temacie. Historia traktuje typowych rzeczach w życiu Celestii, tylko opisanych z nietypowej perspektywy. Za jedyny wyjątek uważam rozmowy dyplomatyczne z gryfami, jest tutaj ciekawy wątek. Gryfy chcą renegocjować, bo to "dawno było i czasy się zmieniły", a Celestia "ja to dobrze pamiętam, jak mi zrobiliście wjazd". Ciekawy motyw tego jak istnienie 1000-letniej władczynii zmienia zasady gry dyplomatycznej, nawet jeśli nie jest zbyt rozwinięty. Można jednak pokusić się o głębszą analizę, wedle której ten fanfik jest obśmianiem popularnych teorii, że każdy alicorn (potężny byt) musi mieć swoją drugą stronę podświadomość (o jego popularności niech świadczy to, że "zła osobowość Celestii" została pokazana w serialu), no i proszę bardzo! Alicorny mają swoją drugą stronę, zadnią! Jednak można również pokusić się o nadinterpretację w której "Zadzisław" jest tak naprawdę reprezentacją podświadomości Celestii, czyli jej najprymitywniejszych, biologicznych pragnień, co z tego wynika? Ano to, że podświadomie Celestia czuje się ogierem (utożsamia się z płcią męską) oraz pałą pożądaniem ku swojej własnej siostrze, przejawia paranoidalną podejrzliwość wobec swoich sług, a także przejawia głęboką pogardę wobec swoich poddanych. Za tą hipotezą przemawia zakończenie, w którym "opinie" Zadzisława, właściwie bez oporu stają się opiniami Celestii. I tak w sumie jest z podświadomością. Podsumowywując, jest to dobry fanfik, którego nie należy interpretować zbyt poważnie.
-
Nadciagajaca Burza [Oneshot][Slice of Life][Komedia][Crossover]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Cóż, ten fanfik zgodnie z opisem jest lekki, łatwy i przyjemny. Jest udaną parodią korporacyjnego sposobu życia oraz myślenia. Na pewno można pochwalić kreację Króla Burz, która idealnie oddaje jego cynizm w filmie, a nawet twórczo go rozwija w groteskowej stylizacji na szefa megakorporacji. Podobnie jest z pozostałymi postaciami, każda z nich ma "przypisaną rolę" z korporacyjnego świata. Co do samej fabuły, mimo bycia opowieścią o militarnych podbojach to całość jest utrzymana w zaskakująco lekkim klimacie. No i samo zakończenie jest na plus, dzięki czemu fanfik może z powodzeniem robić za prequel do wydarzeń z filmu, ponieważ jej koniec dobrze objaśnia motywacje "Sztorm Kinga" (do końca życia zapamiętam tą nazwę z reklamy) do podboju Equestrii. Nawet ten crossover został dobrze zrobiony, normalnie bym się pluł na dodanie jakiegoś człowieka czy czegoś w tym stylu, ale został opisany na tyle enigmatycznie, że nie mam się do czego przyczepić. Za to kreacja "kolonii" wężokucy bardzo mi się podoba, choć ze względu na charakter historii nie ma zbyt wiele światotworzenia. Nawet "dodatek" na swój sposób tłumaczy czemu Storm King mógł wypiąć się na Tempest Shadow (zgodnie z korporacyjną logiką). No i w sumie podobnie jak w "Złotych Zbrojach" mamy uśmiercenie czegoś Starlighto-Glimmerowo-poodobnego, a za to zawsze należą się dodatkowe punkty. xD No więc, tak... zgadzam się z przedmówcami, że to jest dobry, śmieszny i krótki fanfik, w sam raz by sobie poprawić nastrój.- 6 odpowiedzi
-
- 1
-
- [oneshot]
- [slice of life]
- (i 2 więcej)
-
Austraeoh [PL][NZ][Alternate Universe][Adventure][Random]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
W sumie to pierwsze tłumaczenie, które zacząłem czytać (nie licząc paru klasyków u zarania fandomu), jakoś zawsze wolałem czytać i komentować fanfiki z polskiej części fandomu (hurr durr udzielajmy wsparcia naszym i tak dalej). Tym bardziej, że ten temat wydawał mi sie być aktywny, ale dopiero teraz po jego przeczytaniu zrozumiałem, że duża ilość komentarzy wynika z hejtstormu na początku i dużej liczby aktualizacji... tyle czasu w błędzie. xD Niemniej doskonale rozumiem czemu Coldwind wziął się za tłumaczenie tegoż fanfika, jest to udana historia, którą lekko się czyta. Jeśli chodzi o samą jakość tłumaczenia to uważam ją za na najwyższym poziomie. Było parę niezbyt zgrabnych sformułować, ale jak na 80 rozdziałów było ich bardzo mało. Do tego rzuciło mi się określenie "kuczej krwi", może tak jest poprawnie, jednak ja uważam, że "kucnej/kucykowej" brzmiałoby o wiele lepiej. No i przyznam, że określaniem "elementu lojalności" mianem "wisiora" zamiast "naszyjnika" bardzo mi nie pasuje. Jednak to już wybitnie kwestia gustu. Wierności tłumaczenia oceniać nie będę, po pierwsze nie chce mi się czytać drugi raz tego samego (nawet jeśli jest w innym języku). Po drugie, uważam, że w kwestii fanfików wierność jest bez znaczenia. Całość trzeba przełożyć, czy właściwie napisać tak, żeby się dobrze czytała. I to Coldwindowi się udało, opisy jak i dialogi miedzy bohaterami są bardzo dobre.. Sama formuła, bardzo krótkich rozdziałów bardzo dobrze działa na samym początku, gdy po prostu Rainbow Dash leci na wschód. Dzięki czemu całość zyskuje coś metaforycznego, dając czytelnikowi spore pole do interpretacji. Jednak według mnie ta formuła już zaczyna gorzej się sprawdzać od momentu dołączenia Dash do karawany, wtedy narracja staje się bardziej ciągła, a mniej wyrywkowa, a krótkie rozdziały temu nie sprzyjają. Sama historia balansuje między klimatem poważnego fantasy, a "nierealizmem" serialu. Jednak to całe przerysowanie jest zadziwiająco łatwe do przełknięcia, w końcu za większość z nich odpowiada Rainbow Dash "wzmocniona" magicznym artefaktem. No właśnie, Rainbow Dash, główny bohater i siła napędowa tej historii. W stosunku do serialowego oryginału wydaje mi się być zdecydowanie lepsza, ma wiele mistrzowskich odzywek, jest pewna siebie do granic możliwości i wykazuje się niezłomną wolą. W sumie ten fanfik można streścić zdaniem "Historia w której fajność Rainbow Dash jest podkreślana na każdym kroku, zaś kolejne wyzwania mają to jeszcze bardziej podkreślić". W sumie można ten fanfik polecać każdemu, lekki przygodowy klimat i szybka akcja każdemu powinna przypaść do gustu.- 137 odpowiedzi
-
- 2
-
- alternate universe
- adventure
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Zlote Zbroje [Oneshot][Slice of Dark][Violence]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Złote zbroje to o tyle ciekawa historia, że ona świetnie funkcjonuje właściwie nie mając żadnego tła. Nie wiadomo za bardzo kiedy i gdzie się wszystko dzieje. Po prostu zostajemy wrzuceni w środek akcji i jedynie możemy się domyślać, że mamy tutaj do czynienia z pewną wariacją przeszłości Equestrii. Wariacji w której Celestia dokonuje założycielskiego podboju. I właściwie to tyle, podoba mi się to, że tak na dobrą sprawę ciężko rozsądzić, która ze stron konfliktu ma rację. Każdy ma swoje argumenty, których nie sposób zweryfikować. Jest to o tyle dobre, że w pewien sposób oddaje to wiedzę o świecie przeciętnego żołnierza walczącego dla Pani Dnia, znającego parę historii, a nie mającego kompleksowej wiedzy o świecie. To opowiadanie budują drobne detale, jak świetny pomysł na gryfich skrytobójców, dobra kreacja głównego bohatera z podkreśleniem jego przewag jako kuca ziemnego, a także sama kreacja Celestii, jeszcze tej młodej, energicznej, zadziornej i trochę nierozsądnej. No i oczywiście samo zakończenie sprawiające, że cała historia może funkcjonować jako mit założycielki Gwardii Królewskiej, tłumaczącego po swojemu skąd się wzięły te legendarne "Złote Zbroje".- 4 odpowiedzi
-
- 2
-
- [oneshot]
- [slice of dark]
- (i 1 więcej)
-
O odcinku świątecznym mogę powiedzieć jedno, jego największą zaletą jak i równocześnie największą wadą jest to, że jest to, że opowiada o wszystkim po trochu. Dzięki temu fan którejkolwiek postaci coś znajdzie dla siebie, acz z drugiej strony sprawia to, że to nie mamy żadnej rozbudowanego wątku fabularnego. Sam odcinek jest dla mnie smutny. Smutny, bo Marble Pie (nawet jeśli jedyne co robiła wspólnie z Big Maciem to omatopeje), jednak nie tylko z nią jest problem. Problem jest ze Spike’m, który po odcinku ze swoim starym (domniemanym) zrozumiał, że nie może pozwalać na traktowanie siebie jako niewolnika… a w tym odcinku Twilight używała go jako przynęty do odwrócenia uwagi wściekłego gryzonia. Generalnie Spike zalicza duży regres. I jeszcze jest smutny z powodu braci Flim i Flam, dlaczego? Problem polega na tym, że w Equestrii za bardzo elektroniki i odtwarzaczy dźwięku nie ma, zaś Flim i Flam byli w stanie masowo wyprodukować zabawki odtwarzające nagrane kwestie. Dla społeczeństwa postmodernistycznego (czyli naszego) te zabawki to chłam, dla społeczeństwa industrialnego (domniemany poziom kucy) te zabawki są cudem techniki. Doprawdy, myśl techniczna tych dwóch jednorożców wyprzedza pokolenie w którym żyją, a oni rozmieniają się na drobne. Niemniej wątek Flima i Flama ma ciekawe przesłanie jak na serial mający reklamować zabawki, co mi się podoba. Podobnie jak sama końcówka odcinka, gdzie mamy sceny z różnymi postaciami, przyjemny akcent. No i jeszcze mamy renifery, niby kolejna inteligentna rasa, co jest fajne. Jednak przez brak czasu ekranowego nie można było nimi przedstawić cokolwiek konkretnego. No i właśnie, 40 minutowy odcinek daje możliwość zrobienia czegoś na miarę finału sezonu, a tak mamy tylko zapychacza po którym zostaje smutek i gorycz.
-
Koło Historii [NZ] [Political] [Alternate Universe] [Seria]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Cóż, specyfika tego fanfika polega na tym, że to nie jest jedna konkretna historia, tylko próba stworzenia kompletnego kucnego uniwersum. Dlatego cieszy mnie tag "alternate history", bo to pozwala autorowi na zwyczajne ignorowanie głupot z serialu w celu stworzenia spójnego świata. Toteż tak, fanfik jest dobry, choć trzeba zaznaczyć, że to bardziej tworzenie świata niż powieść. -
Kruchosc Obsydianu [NZ][Violence][Slice of life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Cóż, wiele do napisania nie mam, bo to fanfik, które idealnie pasuje do moich gustów, toteż nie mam czego krytykować, a jak nie ma czego krytykować to nie ma o czym pisać. xD Toteż tak, jest progres w stosunku do Prześnionego Koszmaru. -
Na początek przyznam, że jeśli chodzi o S.T.A.L.K.E.R. to jestem hipsterem i tylko film znam, zaś same gry bardzo pobieżnie. Toteż ciężko mi oceniać nawiązania do samej serii gier. Za to podoba mi się oddanie klimatu filmu w pierwszym rozdziale. Stalker to ktoś kto traktuje Zonę ze sporą dozą metafizyki, kogoś kto bardziej kieruje się mistycyzmem niż racjonalizmem w pojmowaniu wydarzeń rozgrywających się w Zonie. Więc tak, polecam fanfik. No chyba, że komuś będzie przeszkadzało to, że w światotworzeniu elementy Stalkera dominują nad tymi z Equestria Girls. No ale w sumie dopiero mamy 3 rozdziały, toteż liczę na to, że ta proporcja jeszcze się wychyli się w drugi kierunek.