-
Zawartość
237 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Rexumbra
-
Gdyż on sam nie jest otumaniony przez co może wystąpić sytuacja w której rzuci on Cobalt na twój kij a sam odskoczy.
-
Harkon oglądał walkę Rexa i Lying i w spokoju zbierając krwawe owoce z drzewa które zasadził do czasu aż warstwa jego umysłu została naruszona i głos Króla przeszedł jego uszy, mimo że Harkonowi ochrona umysłu nie była obca to stając na przeciw Mrocznego Pana mógł jedynie nie dawać mu czytać swoich myśli, z całą resztą był całkowicie bezbronny. Nagle wyłonił się przednim czarny kryształ który przebijając zbroję zatrzymał się ja jego piersi - sam znajdź swój pokarm, nie idąc tą prostą drogą. Zrozumiałeś - Usłyszał jako ostanie zdanie. - Jak sobie życzysz mój Panie - Odpowiedział Królowi odchodząc od dwójki walczących w kierunku konfliktu który go zainteresował, konfliktem tym było starcie Behemota z Viperem z których Harkon dokładnie pamiętał sztylet drugiego . - Miałem nadzieję na inny finał jednak mój pierwotny cel został tu spełniony, czas kontynuować. Nie warto wchodzić w konflikt z osobą która jest avatarem cieni -. Pomyślał teleportując się na półkę skalną położoną niedaleko jego nowych celów.
-
Sam by na to nie wpadł. Dzięki Serox, już miałem zamiar go zapytać
-
Nie mówię że nie mógł z łatwością przebić pancerza i skóry ( z całą pewnością mógł ). Chciałem tylko przypomnieć ten fakt na wszelki wypadek.
-
Znów ignorujesz pancerz Advilion ale ok załapałem aluzję.
-
Harkon z uśmiechem obserwował starcie Rexa i Lying - Zadziwiające co żywi są w stanie zrobić jeśli położy się na szali ich życie - Pomyślał. Ów walka była dla niego wielce korzystna gdyż jak to się mawia "gdzie dwóch się biję tam trzeci korzysta". Krew Rexa i Lying, każda przelana przez nich kropla była przywoływana i pochłaniana przez Harkona wzmacniając go przy tym i łagodząc jego głód. - Walcie, kaleczcie się i karmcie mnie dalej, przegrany stanie się moją następną ofiarą natomiast wygrany..... jego może czekać z goła odmienny los - Myślał dalej patrząc na dwójkę walczących nieprzerwanie pochłaniając przy tym ofiarowaną mu przez nich krew.
-
Ok, dzięki za wytłumaczenie.
-
Nie mam, masz dowolność ruchów ograniczoną jedynie zdrowym rozsądkiem i logiką. Pytanie do Komputer. Jakimi uczuciami ? Myślałem że Podmeńcy żywią się miłością ( gdy to powiedziałem pojawiła się za mną tęcza i parę motyli ).
-
Sądzę że naruszenie zasad wystąpiło by dopiero wtedy gdyby Viper zaczął zadawać jej obrażenia. Cobalt zawsze może wymyślić jakiś sposób by uciec i wymyślić kontratak. Ostateczne zdanie czy to ok czynie nie, należy raczej do niej. Poza tym podejrzewam że jest ona odsłonięta czytając jej ostatni post.
-
Styl gry Vipera bardziej przypomina łotrzyka: sztylety, akrobacja, trucizny. Szkoda tylko że nie ma takiej specjalizacji.
-
Niezły orzech sobie wybrałeś do zgryzienia Viper. Powodzenia.
-
O tak, teraz ta walka nabiera klimatu.
-
/Rex Harkon spojrzał w politowaniem na celujące w niego Pegaza. - Śmiało strzelaj, tylko zanim to zrobisz uświadom sobie że to ty jesteś na straconej pozycji. Ta bliska odległość jest twoją zgubą nie moją, po za tym dzięki twojej naiwnej dobroci wyssałem z ciebie 1/4 krwi... nie wiem czy jesteś tego świadomy ale do zatrzymania krążenia dochodzi po utracie 50%, zapewne z trudem trzymasz się przytomny na nogach. Więc teraz ja dam ci wybór : Możesz wystrzelić te strzały i przypieczętować swój los w walce ze mną....bądź zmierzyć się z nią i uratować swoje kruche życie. Wybieraj - Powiedział Harkon wiedząc że ma pełną przewagę.
-
Sorry nie rozumiem ? Możesz wytłumaczyć ? Napiszę odpowiedź po tym jak Komputer zapisze post Rex. Albo nie .
-
/Rex - Zaprawdę, do czego to doszło. Pożywienie próbuje się ze mną zaprzyjaźnić, naprawdę śmiechu wartę - Pomyślał po usłyszeniu słów Rexa. - Nie porównuj mnie do podrzędnego najemnika Rex, mól cel w przeciwieństwie do twego jest o wiele bardziej dalekosiężny i nie sprowadza się do prostego miecha złota, takie trywialne sprawy śmiertelnych nic dla mnie nie znaczą gdyż już dawno wyniosłem się ponad je. Zapominasz też o słowach naszego Pana " Przetrwają najsilniejsi". twoją siłę już poznałem teraz czas by pokazał mi ją ktoś inny. - Mówił Harkon kierując swój wzrok ku Lying. /Lying - Wybierasz się dokądś owadzie ? - Powiedział Harkon usłyszawszy dźwięk rozkładanych skrzydeł. - Starcie wszak wciąż trwa, chyba nie myślisz że pozwolę ci odejść i zmarnować czas jaki ci poświęciłem. Przyjmę twoją ofertę współpracy jeśli pokażesz mi swoje umiejętności w walce z tym Ogierem, jednak jeśli mi odmówisz uznam cię za kolejne bydło służące do posilenia się i pokażę prawdziwe znaczenie męki. Wybieraj szybko. - Skończył zaczynając przy tym manipulować własną krwią czekając na odpowiedź Kobiety.
-
/Rex. - Nasz Pana podobnie jak ja liczy sobie setki lat co na pewno zaowocowało w nim bogatym doświadczeniem, więc należy się spodziewać najróżniejszych przykrych niespodzianek. A codo Srebra, czy naprawdę myślisz że jestem na tak głupi po omawiać z tobą moje słabości Pegazie ? Nieważne, w tej chwili nie interesujesz mnie Ty tamta Kobieta bądź nasz Król, interesuje mnie tamten ogier który przez całe starcie nie dawał o sobie znaku a teraz najwyraźniej coś szykuje - Skończył kierując swe kopyto w kierunku Kucyka zwanego Devilsplague.
-
Jesteśmy źli, czekanie jak sęp na dogodną okazję jest bardziej kuszące niż atakowanie kogo popadnie.
-
Wampir słuchał dwóch głosów. Lying która składała mu ofertę wspólnego pokonania Rexa.... I własnego głodu który starał mu się przyćmić umysł i rzucić na pastwę jego zwierzęcych instynktów. Chcąc na chwilę zebrać myśli Harkon przystawił swe kopyto do do twarzy. Mimo że jego głód był tylko w pierwszym stadium to wciąż uczucie jakie w nim stwarzał z lekka go irytowało. Nagle usłyszał bicie serca które z każdą chwilą stawało się coraz głośniejsze, unosząc swój wzrok ku źródle dźwięku Harkon ujrzał zbliżającego się do niego z uśmiechem Rexa - Tak podleć bliżej, jak mucha w sieć - Pomyślał. /Rex. Choć na twarzy Harkona nie pojawiły się żadne emocję tak naprawdę po usłyszeniu oferty Rexa chciało mu się śmiać - Więc owca chce przebłagać wilka, rozumiem - Postanowił skorzystać ze złożonej mu propozycji na swoich zasadach, skoro przeciwnik tak mu się podłożył. Z nadludzką szybkością złapał lewe kopyto Rexa i przyciągnął go do siebie łapiąc go przy za gardło i przybijając do leżącej nieopodal skały zamykając go ostatecznie w żelaznym uścisku i nie dając mu żadnych szans na ucieczkę. - Masz rację jestem głodny, na szczęście zwierzyna akórat się pojawiła - Powiedział, po czym zatopił obnażone kły w szyi pegaza i błyskawicznie zaczął wysysać krew. W trakcie pożywiania nie dało się nie zauważyć że Harkon na nowo zaczął przybierać swój początkowy śnieżnobiały kolor. Po skończeniu rzucił na bok osłabionego na wskutek utraty 1/4 krwi Rexa po czym obejrzał się na swoje kopyto w którym wcześniej tkwiła strzała jego obecnego dawcy, wypalona rana dzięki krwi Rexa zaczęła błyskawicznie się regenerować by po chwili zniknąć. - Nazywam Harkon. Jako że zaoferowałeś mi swoją krew która uleczyła moje rany jestem skłony nawiązać z tobą konwersację zamiast po prostu pozbawić cię jej całej - Powiedział - Nie rozważnie jest od razu zabijać trzodę - Dodał w myślach. - Jak zapewne zauważyłeś nie jesteś jedynym który postanowił wejść ze mną w układy - Wypowiedział wskazując na stojącą nieopodal Lying.
-
Byle byś tego nie żałował. Moja postać jest na ciebie wkurzona za tę srebrną strzałę. Obiecuje ci jednak że cię nie zabiję ( i tak jest to zakazane ).
-
Raczej musiałby to uwzględnić we wcześniejszym poście.
-
Skoro Rex oferuję mi swoją krew chyba mogę zapisać w swym poście oddziaływanie na niego tak ?
-
Po czyjej w jesteście stronie.
-
Facepalm - Litości, co ja zacząłem. Proszę wasz tylko o to żebyście się trzymali realizmu i nie zaczęli teraz masowo pisać w tej sesji książki pod tytułem "Sposoby zabicia Wampira 101 ludowych sposobów".
-
Odkryj to sam, choć będzie to trochę niedorzeczne jak w czasie walki zaczniecie rzucać we mnie czosnkiem.
-
Naprawdę ciekawa z tego dyskusja wynikła nieprawdaż. Może zmienimy cel i pomyślimy wspólnie jak dorwać się do Behemota ?