Celine obudziła się. Zamrugała szybko, żeby przezwyczaić oczy i usiadła wygodniej. Chyba nie spała zbyt długo, bo wszyscy wyglądali jak wcześniej. Wyszła z przedziału i skierowała swe kroki ku toalecie. Tam, stanęła przed lustrem, krytycznie przyglądając się swojemu odbiciu. W kącikach jej oczu zaległy śpiochy, a włosy się trochę potargały. To drugie jej nie przeszkadzało, wiele razy tak wyglądała. Ale że jechała do Hogwartu, musiała jakoś wyglądać. Umyła więc sobie twarz i palami przeczesała włosy. Wyprostowała się. Wyglądała co najmniej nieźle. To jej przypomniało o szacie ze szkoły. Pospiesznie wyciągnęła z torby owy strój i włożyła go na siebie. Na piersi błyszczała jej odznaka przynależności do Ravenclawu. Wygładziła zmarszki na szacie i wyszła z toalety. Po przedarciu się przez korytarz weszła do przedziału. Tam usiadła na swoim miejscu i wyjęła z torby szkic. Przedstawiono na nim różę a w rogu napisano "Celine Feather" obok nazwiska widniała data sprzed dwóch dni. Zamknęła rysunek we wnętrzu książki, żeby się nie pogiął i zaczęła rozważać lepszą fakturę płatków i ewentualnie krople rosy na nich. Tak, krople rosy były dobrym pomysłem. Uśmiechnęła się, pogrążona w rozważaniach.