Z perspektywą czasu zmienia się punkt widzenia. Dorastają wszyscy, uczymy się przez całe życie. I tak samo jest z kucykami. Nikt nie będzie w tym siedział wiecznie. Nie można oglądać serialu przez, dajmy na to dziesięć lat. To się robi nudne, monotonne. Ale niektóre rzeczy pozostaną.
Nie sądzę żeby po zakończeniu kreskówki odbyło się szybkie "Cześć fandomie, pa, pa!". Nie można od razu zerwać z przezwyczajeniem bądź nałogiem. To trwa długo. A na pewno zostaną odłamy, które będą tworzyć fanfiki, fanarty i wiele innych rzeczy. Po prostu związek z uniwersum jest mocny.
Ale wszystko ma swój początek i koniec. Nic nie trwa wiecznie. Nie zostaniemy w tym do końca życia.
Skoro jednak siedzimy w fandomie, to znaczy że nic się nie rozpada.
A jeśli chodzi o moje pojmowanie tematu - nie tak dawno myślałam, że wraz z brakiem kucyków runie moje życie i zainteresowania. Szybko wyszłam z tego przedziwnego stanu. Bardzo lubię wygląd kuców, więc je rysuję i się uczę rysować. Uwielbiam pisać i czytać, więc fanfiki dają mi poczucie spełnienia. Ale porywają mnie też inne rzeczy.
Spójrzmy na Świat Dysku. Terry Pratchett jest wyniszczany przez chorobę i niedługo odejdzie z tego świata. Jednak, fandom tej serii, który przynajmniej w Polsce jest mały nie histeryzuje. Na rozmaitych forach poświęconych Dyskowi nie robią tragedi z tego powodu. Oczywiście wielką stratą dla ich wszystkich będzie śmierć autora, ale na chwilę obecną nie płaczą. A po niej nadejdzie chwila, kiedy i u nich rozwinie się przemysł fanfikowy.
Tak więc, nawet kiedy kucyki by zostały zakończone, nie będę rozpaczać.