Zapewne tytuł tematu z czymś się Wam skojarzył, więc opowiem, na czym ma mniej więcej polegać.
W tym temacie będziemy opowiadać najciekawsze, najabsurdalniejsze i najśmieszniejsze historie opowiedziane Wam przez seniorów lub wasze, które przeżyliście.
To może ja zacznę:
Moja rodzina pochodzi ze wsi Michałów (powiat Miński). Gdy mój dziadek był jeszcze mały podczas II wojny światowej stacjonował tam niewielki garnizon niemiecki. W 1944, gdy Rosjanie parli na Berlin, zbliżali sie do miejsca zamieszkania moich krewnych. Jak wiadomo było, oni często podczas przemarszu rozkradali dobytek właścicieli mieszkań, więc prababka co cenniejsze pakowała do worów i wynosiła razem z pozostałymi członkami rodziny do schronu. Podczas tego procederu, Ruskie zdążyły zaatakować miejscowy garnizon, który tam stacjonował. Kule latały to w jedną, to drugą stronę. Gdy poprzenosili już wszystkie wartościowe rzeczy. Matka mojego dziadka przypomniała sobie o pozostawionych chlebach w mieszkaniu. Popędziła więc do chaty i je zabrała. W drodze powrotnej jednego zgubiła i w tym sajgonie szukała go, a noc wtedy była. Świstały nad nią pociski wystrzelone z karabinów lecz ona niezłomna ten bochen szukała. W końcu go odnalazła i popędziła do shronu.
Tamtejsi ludzie wierzyli, że jak obłożą schronienie kurzym pierzem to kula się w nim "zakręci". Rzeczywistość okazała się inna. Pociski penetrowały schrony jak nóż masło. Na szczęście nikt nie został zraniony.
Ostatecznie Niemcy podczas odwrotu wysadzili most. Ot taka historia z przeszłości.
A jakie Wy znacie?