Skocz do zawartości

PrinceKeith

Brony
  • Zawartość

    1481
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez PrinceKeith

  1. Shiro westchnęła cicho. Nie chciała mówić nic o szramach, zapewne sam już to zauważył. Zamiast tego połorzyła dłoń na jego policzku. - Czuję jak nieregularnie bije mi serce, zróbmy coś, proszę... - powiedziała do niego szeptem.
  2. Shiro wstała do siadu. Rozejrzała się dookoła po czym wzięła kilka głębokich oddechów. - Tak sądzę... Nie jestem pewna. Musimy coś zrobić, znaczy ja muszę. Wędrowiec powiedział, że zarażono mnie trupim jadem. Nie wiem co to, ale zapewne niebezpieczne. - wywnioskowała po czym spojrzała na Ezreala. Liczyła na to, że ją obejmie. Ona sama raczej nienie byłaby wmożliwość stanie. Cieszyła się, że go widzi.
  3. Shiro usiadła na swoje miejsce. Trupi jad, będą musieli coś na to znaleźć, jak najszybciej. Tymczasem musiała zastanowić się nad historią. Wybrała jedną z wielu które słyszała. A Shiro była osobą która bardzo lubiła słuchać opowieści. - Była zabójczyni, która zakochała się w księciu, który władał wrogim jej państwem. On także darzył ją uczuciem. Stało się tak, że rodzice owego księcia chcieli wydać go za znaną uzdrowicielkę z bogatego rodu. Książę nie mógł na to nic zrobić, nawet, się nie postawił. Zabójczyni tej samej nocy poszła do jego komnaty i pod przykrywą nocy, poderżnęła mu gardło... Była zła na jego obojętność w tej sprawie. O jego śmierci uzdrowicielka dowiedziała się następnego dnia. Szukała sposobu by go ożywić i znalazła. Magiczne źródło. Kiedy zanurzyła w nim mężczyznę ten ocknął się z śmierci. Wszytko było dobrze, do czasu. W zamku znajdowano coraz więcej ofiar. Aż wreszcie znaleziono martwą nawet samą uzdrowicielkę. Wszyscy myśleli, że stoi za tym wróg... Jednak tak nie było, to był książę którego żądza krwi rosła z każdą chwilą. W końcu przeciwstawił się władzy i zdradził naród dołączając do wrogiego państwa. Tam na nowo poznał się z zabójczynią. W tym samym czasie najemniczka otrzymała na niego zlecenie od jego rodu. Próbowała je wykonać, ale bezskutecznie. Ona nie mogła bez niego żyć, ani on bez niej. Popełnili zbiorowe samobójstwo zażywając truciznę.
  4. Dziewczyna uśmiechnęła. - Jeśli umożliwisz mi komukację z Ezrealem, wtedy mogę opowiedzieć ci tyle historii ile zechcesz. Znam ich bardzo dużo. - powiedziała.
  5. Cały dzisiejszy dzień przyjmuję RQ. Zapraszam więc do zamawiania.

  6. Shiro zwiesiła gwałtownie łeb. - Zapewne nic. Rozumiem. - Tytaj wstała. - Skroro nie mam argumentów byś mu pomógł, chce wrócić do mojego świata.
  7. Dziewczyna westchnęła. - Potrzebujemy go, wraz z Jayce'm zgubiliśmy się. Musi o tym wiedzieć. Jesteśmy ważnymi dla niego osobami. Powiedz, co ci przyjdzie z oglądania jego bólu jeśli więcej mnie nie ujży? - zapytała. Liga się rozpadnie wielu członków zginie. To brzmiało tak strasznie, że nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedziała też, jak ma się zachować w twj sytuacji.
  8. Dziewczyna usiadła posłusznie. - Organizacją która ma jednoczyć i bronić narody... Niestety, nie udaje im się to. Bohaterowie ligi powinni być sobie równi, a tak nie jest. - odpowiedziała na pytanie patrząc na niebo z gwiazdami. - Ja też mam pytanie. Czy jest jakiś sposób dzięki któremu mogłbym skontaktować się z Ezrealem? - zapytał cicho. Przerzuciła teraz wzrok na rozmówcę.
  9. Shiro ziewnęła tylko. - Jeśli dasz mi chwilę, i nie zwrócisz uwagi na to, że zasnę to poproszę Wędrowca o pomoc. Na pewno pomoże nam w porozumieniu z Ezrealem. Chce w końcu jego dobra, chyba... - powiedziała. Jeszcze chwilę gapiła się na Jayce'a ale postanowiła wziąć się so roboty. Lekko przymknęła oczy i wyciszyła się. Ból nie pomagał jednak musiała. Spokojny oddech, spokojny puls serca. W głowie powtarzała to, że chce spotkać Wędrowca by móc prosić go o pomoc. Nie wiedziała czy się uda ale zawsze warto było próbować. Zastanawiała czy z perspektywy Jayce'a nie wygląda to śmiesznie. Po za tym, może uznał, że po tej truciźnie coś bredzi. Może to i lepiej?
  10. [Cirilla] Było coś jeszcze... Młody, biały ogier, który namieszał jej w głowie. Cały czas powtarzała sobie, że uczucia są niepotrzebne. Że życie ją ich pozbawiło. Ale przecież tak nie było. Nabierała uczuć, ale tylko przy młodym bardzie. *** Dziewczyna nie lubiła rozkazów, bardziej preferowała wskazówki. Jednak tym razem postanowiła posłuchać by zobaczyć, co się stanie. Pierwsza misja, jakaś dostawa. Co mogło pójść nie tak? A no, sporo rzeczy, ta... Przecież ktoś mógł na nich napaść, szczerze, bardzo na to liczyła. Po prostu szła za Krzysztofem patrząc na ziemię. Nie miała ochoty na niego patrzeć. A może po prostu nie miała, po co? [Bell] Wracał właśnie z próby zespołu muzyki dawnej, do którego należał. Jego krok był spokojny tak jak oddech i wyraz twarzy. Uśmiechał się lekko. Szło im coraz lepiej, to trzeba było przyznać. Miał na sobie czerwony płaszcz, który miał chronić przed słońcem. W Equestrii nosił takowy dla ozdoby, ale tu miał on konkretne cele. Jego czerwone ślepia rejestrowały widoki dookoła. Polska była ładnym miejscem, jednak nie zastąpi rodzinnej Fillydephi. Mija ludzi przyglądając się im. Obserwuje emocje i zachowania. Ale on jest obojętny? Od kiedy... Chyba od czasu, gdy nie widział Ginger. Lutnie ma przewieszoną tak, by móc na niej grać. Idzie i co jakiś czas wygrywa akordy. C-dur, G-dur i A-mol. Jego ulubione. Ulubione, a może to tylko iluzja? Może tak na prawdę lubił je ktoś inny. Ktoś, na kim zależało chłopakowi. Spogląda na niebo i wzdycha cicho. Już sam nie wie, co jest iluzją a co prawdą...
  11. Shiro westchnęła. - Raczej nie. Ból coraz bardziej się pogłębia. Jeśli na serio mnie zatruto, to może być ciężko. - powiedziała cicho.
  12. Shiro zmarszczyła brwi. - Nie musisz się ow mbie martwić. Mam już ponad dwadzieścia lat. Ale wiem, że nie wyglądam. - powiedziała cicho.
  13. Shiro po chwili wróciła do stanu spokojności. Załorzyła sweter a potem zakryła się kapturem płaszcza tak by Jayce nie widział, że pali buraka. - Chodźmy. - szepnęła.
  14. - Nie. Mamy wolne do następnwgo dnia. - powiedziała wstając. - Dobra, idę się trochę ogarnąć. - rzekła po czym udała się w stronę łazienki, musiała z siebie zmyć dzisiejszy dzień.
  15. - Tak... Chyba. - stwierdziła. Spokój powoli z niej ulatywał ato zaczynało wpływać zarzenowanie. Odskoczyła nieco i skuliła się tak, że była odwrócona do niego plecami. Paliła buraka. - Przecież nie zdradziłam Ezreala. - powtarzała po cichu.
  16. Shiro postanowiła opanować swoje emocje. Odetchnęła kilka razy i strzepnęła dłonie. Potem zdjęła sweter by następnie podwinąć różową koszulkę bez rękawów. Płaszcz ułożyła tak by nie przeszkadzał w oględzinach rany.
  17. - Powinnam dać radę. - powiedziała po czym zaczęła dalej się wspinać. Musiała tam wejść, choćby nie wiem co. Szybko rzuciła jeszcze Jayce'owi zaklęcie obronne, na wszelki wypadek. Nie była pewna czy może zrobić coś więcej. W takim stanie była bezsilna. Ale gdyby udało jej się zebrać z ciała choć trochę energii, może by coś wykrzesała. Ale to wymagałoby wielkiego skupienia. Było to też niebezpieczne, zbyt wielkie czerpanie siły mogło się zakończyć ustaniem krwiobiegu. Miała w życiu jeden taki przypadek, na szczęście był przy niej jej nauczyciel i obronił ją od śmierci. Teraz nikt nie uratowałby jej a ona sama upadłaby zapewne martwa. Nie mogła, nie teraz. Musiała poczekać aż nabierze więcej sił. I jeśli wtedy trupy będą ich gonić, będzie mogła użyć jakiegoś zaklęcia, ale tylko jeśli będzie potrzebne. Wzdycha po czym powraca myślami do tego uczucia. Trening, sala, tylko ona i jej nauczyciel. Jej mistrzyni przywołuje kilka potworów a ona walczy z nimi, z każdym kolejnym nadchodzą kolejne. Przewrócenie się i brak sił. Próba zebrania energii by pozbyć się ostatniego potwora. Ledwo wstaje a potem skupia się. Chce skumulować energię z jej ciała w dłoniach. Udaje się i zaklęcie zostaje puszczone w stronę przeciwnika. Nagle traci kontrolę nad ciałem, upada. Nie wie co się dzieje, nagle skupia się wokół niej krąg. Przez kilka chwil myśli, że czas stanął w miejscu jednak tak nie jest. Ktoś ją woła jednak ona tego nie słyszy. A potem nagłe przebudzenie... I dezorientacja.
  18. Shiro postanowiła wejść na stromiznę za zarządzeniem Jayce'a. Nie wiedziała czy da radę. Serce biło jej jak szalone a ona sama była roztrzęsiona. Nie dowiem końca rozumiała wszystko co się dzieje. Dlaczego te trupy biegły za nimi? Dlaczego w ogóle za nimi podążały. Czy to było owe coś o czym mówiła Cassiopeia? Nie była pewna. Jayce bronił ich obojgu. Powinna mu pomóc ale była osłabiona. Będzie musiała potem sprawdzić tę ranę.
  19. Shiro skinęła głową do szkieleta. - Dziękuję. - zwróciła się do truposza. Zapała Jayce'a za rękę by następnie pociągnąć go w tamtą stronę. - Szybko, chodź. - Biegła jak najszybciej we wskazabym kierunku ciągnąc mężczyznę za sobą.
  20. Dziewczyna wsłuchała się w jego głos tak bardzo, że odpłynęłabna chwilkę. On dojest niej przemówił, miała się czuć wyjątkowo. Pomimo akcentu, jego głos bardzo jej się podobał, mógłby używać go częściej. Spojrzała na ciebie. - Górna szawka po lewo. - powiedziała.
  21. Wzięła głęboki oddech. - Jeszcze żyję, mogło być gorzej. - powiedziała. Bała się okropnie, oddech miała szybki tak jak tętno. Jej ciało nieco drżało. Wzdrygnęła się gdy coś jej dotknęło. Jeszcze bardziej gdy okazało się, że to szkielet. - Odejdź! - pisnęła dosyć wysokim tonem.
  22. Dziewczyna zastanawiała się czy jeśli teraz zada mu pytanie to odpowie naza nie normalnie. Bardzo chciała usłyszeć jego głos. - Czego szukasz? - zapytała.
  23. Vivienne usiadła za namiotem i zaczęła się modlić. Raczej nie chcieli by im przeszkadzała, no więc nie będzie. Połorzyła dłoń w miejscu gdzie pod jej ubraniami znajdował się boski klucz. Liczyła, że tamta dwójka nie wpadnie w tarapaty przez znajomość z nią.
  24. Shiro próbowała się skupić. Było to niezwykle ciężkie. Ból, strach i uczucie osaczenia. Wskazała na ranę. - Zraniono mnie. - wydukała. Bała się, ponownie zadrżała po czym rozejrzała się niewyraźnie dookoła nich. Ciekawe gdzie był teraz Ezreal. I co robił.
  25. [Cirilla] Legendy... Historie opowiadane od zarania dziejów. Kucyki upodobały sobie opowiadania o bohaterach i złoczyńcach, rychło zapominając o przeszłości. Kiedyś chciała by o niej mówiono. Do czasu... Z wiekiem jej spojrzenie na świat zmieniało się a ona sama powoli się z niego wycofywała. Nie potrzebowała nikogo... Tylko ona i miecz. Tylko, czy aby na pewno? *** Dziewczyna w pierwszej chwili rozejrzała się po pomieszczeniu. Westchnęła cicho siadając. - Na pewno się dogadamy. - powiedziała, po czym rzuciła Krzysztofowi nieufne spojrzenie. Potem postanowiła podpisać te papiery. Chciała mieć to jak najszybciej z głowy. Chciała dostać już pierwszą misję.
×
×
  • Utwórz nowe...