-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Shieo zaczęła przyglądać się ekranowi. - Żadnych przeciwników. Możesz lądować. Zbieramy się. - powiedziała biorąc kolejny łyk kawy. Patrzyłeś dookoła. Pełno wraków i ciał, aż żołądek podchodzi do gardła a umysł czuje smutek.
-
Hm... Niedługo zbilża się premiera przedstawienia w którym biorę udział. Fajnie byłoby zjeść po odegranym spektaklu. //Gram Mercedes ^^
-
Ludzie zaczęli do ciebie strzelać. - Dziesięć. - powiedziała Shiro. Widziałeś na kamerze jak bierze łyk kawawy. - Unikaj proszę ciosów, zgoda? Bo jeśli przyjmiesz ich zbyt wiele, no to ważne rzeczy mogą paść. Mówiłam ci już, że masz możliwość lotu? Z boku jest taka zielona dżwignia. Pociągasz i wiola. - powiedziała po czym ponownie się napiła. Ujrzałeś ową dźwignię. W tym momencie usłyszałeś dźwięk naboi które uderzają o blachę, blachę Rolanda.
-
Dziewczyna pojawiła się na twoim ekranie. Zachichotała. - Głośno i wyraźnie. - powiedziała. - Otwieram właz, możesz ruszać. - powiedział. Szybko to zauważyłeś. Kiedy wydostałeś się z transporteru zobaczyłeś, że dosyć mocno przegrywacie. Dookoła leżało wiele zniszczonych Rycerzy Mroku i ciał. Ktoś do ciebie strzelił od tyłu. Wiele osób w Rycerzach Mroku szarżowało na ciebieciebie. Były to jednak Mechy o niższym poziomie zaawansowania.
-
Shiro podniosła wzrok z dziennika. Ołówek który trzymała w ręku wypadł jej i dłoni powodując powstanie echa. Zadrżała cicho. Wyglądała na nieco przestraszoną. Mimo tego szybko podniosła ołówek i wyszła na zewnątrz. Tam czekał już na wasciebie gotowy transporter. Wsiedliście do środka. Znajdowaliście się w "pomieszczeniu" gdzie stał Roland. Ty siedziałeś na ławce ustawionej przy ścianie, zaś Shiro na krześle obrotowym przy blacie. Szybko włączyła trzy ekrany holograficzne i zaczęła coś klikać. Potem wyjęła z torby kluczyki do Rycerza Mroku i komunikator do uszny i. podeszła do ciebie podając ci oba przedmioty. W transporterze strasznie trzęsło, to trzeba było przyznać.
-
Shiro puściła Ezreala i ustała przed nią. - Tak, oczywiście. Bardzo ci dziękuję Cassiopeio. - powiedziała po czym skłoniła się lekko. - Będę twoją dłużniczką. - dodała. Po chwili spojrzała na Ezreala. Podrapała się po podbrudku. - Teraz przydałoby się tam jakoś wrócić. Ale nie wiem jak. Nie mamy chyba dostępu do portalu który by nas tam przeniósł.
-
Szef spojrzał na ciebie. - Przetransportujemy ciebie i Doktor Shiro na miejsce. Użyjesz jej nowego Knightmare'a. Musi jednak tam być by sprawdzać twój i jego stan. Czy to zrozumiałe? Zabierz panią doktor przed budynek, zaraz ruszacie. - powiedział. Widać było, że jest nieco poddenerwowany. Sytuacja musiała być fatalna.
-
Dziewczyna pokręciła głową. - Nie dziś. Mam kilka rzeczy do naprawienia w mechanizmach. Po godzinie szesnastej dopiero wychodzę. - powiedziała. Wtedy wezwano cię przez radiowęzeł.
-
Shiro zamyśliła się. - Rano stwierdził, że zrobi nam drugie śniadanie. - powiedziała. Kiedy odpakowałeś ukazało ci się bardzo ładnie ułożone Bento, takie jakie robiło się w Japonii. Trzeba było przyznać, miły gest. Shiro tymczasem przeglądała coś w dzienniku.
-
Shiro spojrzała na ciebie. Miała lekkie wory pod oczami ale wydawała się raczej zadowolona. - Większość osób została wysłana na linię frontu o godzinie trzeciej. Tobie postanowili dać spokój. Jednak mogą cię tam wysłać w każdej chwili. - powiedziała. Po chwili zrobiła minę jakby o czymś sobieprzyjemnym przypomniała. Wyjęła z torby pakunek. - Prawie zapomniałabym, Teo kazał ci przekazać. - powiedziała podając ci owy pakunek.
-
Spóźniłeś się dziesięć minut. Jednak chyba nikt tego nie przyuważył. W oddali korytarza zauważyłeś wychodzącą z jakiegoś biura Shiro. Dziś w bazie było wyjątkowo spokojnie, zwykle ludzie kręcili się to tu to tam, często upuszczając przy tym papiery. Dziś było tu wyjątkowo pusto.
-
Shiro westchnęła cicho. - Nic nie pamiętasz. Byłeś jakby pod wpływem transu. Władałeś mrocznymi mocami. Walczyliśmy. - powiedziała spokojnie. Zbiliżyła się do niego bardziej i go przytuliła. - Tak się cieszę, że wróciłeś do normalności. - powiedziała a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Po policzku spłynęła jej łza szczęścia.
-
Shiro dyszał ciężko. Serce biło jej jak szalone. Była bardzo zdezorientowana. Nie była pewna co zrobić. Zadrżała. Podczołgała się bliżej Ezreala. - Ej, żyjesz? - zapytała.
-
Jednak potem musiałeś wracać do domu. Kiedy poszedłeś spać była już druga. Nie byłeś pewien czy tak łatwo będzie wstać na dziewiątą do pracy. *** Obudził cię budzik. Była godzina ósma. Miałeś godzinę na zebranie się do pracy. Za oknem było szaro i ponuro. Chmury zakrywały niebo i raczyły wszystkich deszczem. Po chodniku poruszały się osoby z parasolami.
-
Teo uścisnął twoją dłoń. - Trzymaj się. - powiedział. Potwm wyszedłeś. Na dworze było bardzo ciemno. Zegar wskazywał pierwszą trzydzieści. Nie tak źle. Jednynym źródłem światła na ulicach były wysokie lampy rzucające lekkożółtawe światło. Niebo pokrywały gwiazdy. Był to cudowni idok a twoje oczy nie mogły się nim nacieszyć.
-
Teo zamyślił się. - Jestem artystą. - rzucił tylko. Po chwili zauważyłeś, że Shiro zasnęła. I to dosyć niefortunnie bo głowę miała na twoim ramieniu. Chłopak zaśmiał się cicho po czym machnął ogonem.
-
Zastanowił się po czym wzdrygnął uszami. - Ciekawie. Moje DNA zostało zmodyfikowane o geny wilka i tak wyszło. Do tego mam wyostrzone zmysły co czasami się przydaje. - powiedział po czym poszedł do kuchni by skończyć robić napoje i po chwili przyniósł je na tacy do salonu. Usiedliście na kanapie, dosyć wygodnej. Shiro obok ciebie a Teo na przeciwko was. Shiro piła spokojnie kawę mając nadzieję, że nie zaśnie. Chłopak popijał herbatę.
-
Dziewczyna zachochotała. - Ja? Nie.. Przecież są autorstwa Teo. - powiedziała lekko się uśmiechając. Teo wychylił się z kuchni. - Co ja? - zapytał zdezoriętowany. - Mówię o obrazach. - powiedziała Teo potrzedł do was. - Ano... Ten z Japonią jest mój ulubiony. - stwierdził.
-
Teo poszedł spokojnym krokiem ku kuchni. Shiro zmierzyła cię wzrokiem. Wskazała palcem na czoło. Popukaj się. - Oczywiście, że nie. I tak ma pozostać. Dla jego dobra. - powiedziała kiedy wchodziliście dalej do mieszkania. Twoją uwagę przykuły liczne obrazy. Przedstawiały różne części świata, na jednym była jeszcze nie zniszczona Japonia.
-
Shiro tymczasem dalej ciskała w Ezreala kryształami, licząc że to coś da. Zamachnęła się by rzucić deszcz tęczowych kryształów. Skoro ta czerń mogła z niego zniknąć, to Shiro musiała doprowadzić do jej całkowitego zniknięcia w szybkim tępie.
-
Nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Wzdrygnął uszami po czym podszedł bliżej Shiro i zaczął wokół niej krążyć i przyglądać się dokładnie. - Spoko, nic sobie nie zrobiłaś. Powiedział po czym machnął ogonem zadowolony. - Wstawiłem wodę. Kawy herbaty? - skierował to pytanie do ciebie. Raczej wiedział co odpowie Shiro więc nie musiał jej pytać.
-
Dziewczyna otworzyła kluczami drzwi i weszła do domu. Zdjęła buty i wierzchnie okrycie. Zdziwiło ją światło w salonie, przecież jak wychodziła to sprawdzała czy wszystko jest wyłączone. Zanim jednak udała się w stronę pokoju przed nią stanął chłopak. Mniej więcej twojego wzrostu, o jesnej cerze i raczej zwyczajnej dla swojej płvi budowie ciała. Miał krótkie szare włosy i żółte oczy. Co najciekawsze miał wilczy ogon i uszy. Spojrzał na ciebie zaciekawiony. - Dzień dobry. - powiedział po czymczym spojrzał na Shiro tako jakby chciał wiedzieć coże tu robisz i kim jesteś. - Teo? Miałeś wrócić jutro. - Ale jestem wcześniej, nie cieszysz się? - Tak ale... Nieważne. David to jest właśnie Teo. Sam zrobił cały nasz ogród. - powiedziała. - Do usług. - powiedział po czym się skłonił.
-
Dziewczyna ponownie ziewnęła po czym lekko się uśmiechnęła. - Ciekawe czy ten głupek Teo już śpi... - wymamrotała. Po chwili byliście przy jej domu. Był całkiem ładny, dwupiętrowy. Miał lekki kolor ecru i czerwoną dachówkę. Ogród dookoła był na prawdę piękny, również nocą. Ktokolwiek go robił, trzeba było przyznać, że był niezły. Shiro jeszcze raz ziewnęła. - A może wejdziesz na chwilę... - poprosiła.
-
- Otrzymałeś Geass. Nie wiem jak działa, będziesz je musiał odkryć sam. - powiedziała. W tym czasie wylondowaliście. Wyszliście z helikoptera. Shiro poszła jeszcze złożyć relacje a potem ruszyliście w stronę swoich domów. Okazało się, że mieszkasz kawałek od niej. W głowie nadal miałeś ten rozrywający ból. Dochodziła godzina pierwsza. Shiro ziewnęła. Wyglądała na bardzo zmęczoną.
-
Shiro westchnęła. - Po prostu w odpowiednim czasie będziesz mi winien przysługę. - powiedziała. Poczułeś dziwne pulsacje w głowie. Ból zaczął rozrywać cię od środka. Na chwilę straciłeś przytomność ale gdy ją odzyskałeś, ujrzałeś nad sobą Shiro ze zmartwioną miną. - Ej, wszystko ok? - zapytała.