-
Zawartość
1481 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Wszystko napisane przez PrinceKeith
-
Shiro spojrzała najpierw na Vi, potem na Taliyah. - Co teraz zrobimy? - zapytała. - A może, gdybym mogła, to odwróciłabym uwagę tego stworzenia a wy szybko byście przeszli? - zapytała Shiro. - I tak nie mam znaczącej roli. - dodała.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury]Gdy dwa światy stają się jednym
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
[Arcybiskup z Canterbury] - Jak chcesz. Może kiedyś dane nam będzie się jeszcze spotkać. A tym czasem do widzenia. - powiedział i odszedł. Zostałeś sam. Wokoło było ciemno, miejsce wokół ciebie rozświetlały tylko świetliki i kwiaty porastające drzewa. Nagle usłyszałeś trzask gałęzi. - No tosz! - usłyszałeś gruby, basowy głos, typowo męski. [Mephisto The Undying] Osoby siedzące przy stole spojrzały na ciebie nie co zaskoczone. - Jak chcesz, to graj. - odparł młody wilkołak obok ciebie. Obok niego siedział także mężczyzna z rogami jelenia, ubrany w garnitur. Zaś po prawej stronie jelenia, pszczela kobieta. Miała całkiem czarne oczy, z głowy wyrastała jej para czułek a na plecach miała skrzydła. - Ej, dajcie tej tu panience jakiegoś drinka! - krzyknął po chwili wilkołak. Po chwili kelnerka przyniosła ci napój. Był on podany w okrągłej szklance, był mieszaniną alkoholu, soku z jagód i krwi jednorożca. Dali ci nawet parasolkę. - Nie musisz oddawać, wystarczy, że z nami zagrasz. -
Hybrid spojrzała przez okno swojego domu. Od jakiegoś czasu dobijała ją samotność. Postanowiła wyjść się przejść może kogoś pozna? W co raczej głęboko wątpiła.
-
Shiro spojrzała na niebo było takie piękne. Ładniesze od tego, które widziała w Piltover. - A te światła tam, to co to jest? - zapytała Shiro wskazując na łunę światła.
-
- Jesteś jebnięty. - powiedziała po czym prychnęła. Nie to nie. - Jak się ogarniecie panowie, to czekam w aucie. Jak nie, idziecie na pieszo. - powiedziała Clockwork w ogóle nie przejmując się ich kłutnią. Wyszła na zewnątrz pod samochód, oparła się o niego po czym wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Włorzyła jednego do ust i zapaliła.
-
Shiro spojrzała na Taliyah. - Bardzo tu zimno. Ale to chyba normalne na pustyni? Nie wiem, bo nigdy nie wyjeżdzałam z Piltover. Nie miałam po co. - stwierdziła. Nadal gdy tylko mogła rozglądała się na boki. Tu było tak ładnie, że nie chciała niczego przegapić. Po za tym, znana była zcałkiem obserwacji, swojego przyzwyczajenia i nawyku.
-
Clock zmierzyła go wzrokiem marszcząc brwi. Rękę połorzyła na broni. - Na pewno tego chcesz? - zapytała uśmiechając się pod nosem. Ktoś musiał ogarnąć tych panów. Jeśli nie miał być to szef to Karolina była gorowa to zrobić.
-
- Dobrze. - Shiro szybko stworzyła sobie środek transportu po czym weszła na niego i ruszyła za Taliyah. Czyli Azir chciał pobierać niewolników z ludu pustyni. To raczej niedobrze ale... Nie była do końca tego pewna. Widać, że dziewczyna nieco martwiła się o los swoich rodaków. To dobrze, nie wszyscy tak potrafią.
-
Shiro nieco zaciekawiły ostatnie słowa Taliyah. - Kim? - zapytała. Na jej twarzy malowała się ciekawość i nie wiedza. - Bohaterami? Osobami które umarły? - wystawiała swoje teorie Shiro.
-
Erynia nieco się spłoszyła tym nieszczerym uśmiechem. - Uch... Ok... - powiedziała nieco ciszej. Usiadła na piasku i postanowiła patrzeć w dal, od tak. Od niechcenia.
-
Shiro takrze wylądowała piasku. - Razem na pewno damy sobie radę. - powiedziała. - Nalerzysz do ligi prawda? Opowiesz mi jak to jest? - zapytała Shiro nieco bardziej entuzjastycznie niż wcześniej.
-
- W sumie nigdzie. Vi stwierdziła, że się prześpi i kazała mi zająć się sobą. Więc no, to robię. - powiedziała po czym okrążyła dziewczynę by po chwili znaleźć się przed nią. - Ładnie tu... Ezreal dużo opowiadał mi o Shurimie. Chyba było to ważne dla niego miejsce. - stwierdziła Shiro.
-
- Cóż... - Clockwork wyjęła z torby ołówek i kartkę po czym zaczęła coś rysować. - Najlepiej zrobić napad z zaskoczenia. Ktoś wpadnie z lewej, wtedy ktoś z prawej wkroczy do akcji. Ktoś pójdzie od przodu, ja zajmę się tyłami. Jeśli będą próbowali się stawiać trochę do nich postrzelam a, wy przejmiecie ładunek. Ktoś wnosi przeciw? - zapytała po czym poprawiła grzywkę.
-
Shiro kiwnęła głową na znak, że rozumie. Wyszła z namiotu i po stworzeniu deski zaczęła poznawać najbliższą okolicę. Nie chciała za bardzo się oddalać, żeby się nie zgubić.
-
Shiro wyrwała z ziemi kryształy i jeszcze raz stworzyła podest. Weszła na niego i przetransportowała się pod namiot. Tam rozłorzyła "deskę", po czym sprawiła, że kruszce utonęły w piasku. W sumie nie było tu aż tak źle. Weszła do namiotu rozglądając się.
-
Shiro po chwili jednak postanowiła spojrzeć na Taliyah i Vi. W sumie ciekawiła się o czym one mogą tak rozmawiać ale, skoro Vi prosiła o prywatność to trzeba to uszanować. Takie życie. Szybko odwróciła się i wróciła do swojego zajęcia by nie zwrócić na siebie uwagi Vi. Nie chciała jej denerować.
-
- A, jeśli chcesz. - powiedziała odchodząc trochę dalej. Trochę bardzo dalej. Szybko wyrwała z a z ziemi kilka kryształów tworząc podest, weszła na niego robiąc kilka kółek. Po chwili zeszła i usiadła na piasku. Rozłorzyła środek transportu na części, przez chwile kryształy lewitowały wokoło niej jednak po chwili Shiro gwałtownie poruszyła dłońmi na dół powodując zapadnięcie się ich w piasek.
-
Shiro zwiesiła łeb. - Był moim chłopakiem i cała misja ma na celu uratowanie go... Spokojnie, jakoś sobie poradzimy. - Erynia spojrzała na Taliyah po czym wymusiła na sobie uśmiech. Gdyby Ezreal żył przecież nie było by ich tu.
-
Karolina westchnęła cicho. - Myślicie tylko o alkoholu! Ogarnijcie się i skupcie się na robocie, bo jak nie to skończycie nafaszerowani ołowiem! - krzyknęła po czym uderzyła dłonią o stół. Mówiła bardzo poważnie, po za tym Clockwork mało kiedy krzyczała. Odchrząknęła i usiadła na miejsce.
-
Dziewczyna uśmiechnęła się po czym uścisnęła dłoń. - Nazywam się Shiro Destino, ale możesz mi mówić Erynia. - powiedziała puszczając jej dłoń. - Tam jest Vi. - wskazała na różowowłosą. - Niestety mieliśmy drobny wypadek i doktorek... Nie przeżył... - wypowiedziała to nieco ciszej i mniej radośnie niż resztę.
-
- Tak jest! - Shiro zasalutowała i poszła do wskazanej kobiety. W sumie było tu całkiem ładnie, dokładnie jak to sobie wyobrażała. - Przepraszam. - powiedziała kiedy już doszła. - Vi kazała panią poinformować iż już jesteśmy. - powiedziała po czym lekko się uśmiechnęła.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury]Gdy dwa światy stają się jednym
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
[Mephisto The Undying] Jak postanowiłaś, tak zrobiłaś. Już po chwili znajdowałaś się wśród kolorowych budynków miasta. Pomimo iż nastawał z mrok na ulicach nadal panował gwar. Jeśli szukałaś jakiegoś baru gdzie można pograć w pokera to znalazłaś go po kilku sekundach. W środku było więcej gości niż zazwyczaj, niektórzy pili, inni jedli. Znaleźli się terz tacy, co grali w pokera. [Arcybiskup z Canterbury] Robiło się ciemno, a ty, nie do końca miałś gdzie spać. Chyba nadeszła pora na powrót do domu. Po chwili łowca I jego niewielka toważyszka dogonili cię. - Ej, stary, robi się ciemno. Jak nie chce ci się wracać so domu, to możesz przenocować u mnie. - stwierdził. -
- Bardzo dziękuję. - rzuciła jeszcze Erynia, szybko się ukłoniła i zeszła na ląd za Vi. Tu było tak pięknie. Rozejrzała się dookoła, i było tu cieplej. Shiro zdjęła sweter i przewiązał go wokół pasa. Pozostała jej tylko koszulka na krótki rękaw w kolorze fioletowym. Z powrotem zarzuciła na siebie płaszcz.
-
[Gra][Arcybiskup z Canterbury]Gdy dwa światy stają się jednym
temat napisał nowy post w Luźna gra ról
Chłopak w ostatnim momęcie nieco zmienił swoją pozycję w ten sposób by upaść, ale nie na Finna. Podparł się i wstał po czym otrzepał się z ziemi. - Cholera. Ktoś tu jest. - stwierdził. Szybko zdjął kuszę z pleców. Niedobrze, przyuważył że coś jest nie tak albo ma bardzo dobre czucie magii. Jak jeszcze mogłabyś doprowadzić do kłutni? Może mądrzejszym krokiem byłoby zrobienie coś z drugim mężczyzną niż z łowcą. Nataniel nałorzył bełt na kuszę i zaczął rozglądać się dookoła w poszukiwaniu wroga. - To nie mógł być sam korzeń. Ktoś zaklnął drzewo. Też czujesz magię? - zapytał. Istotnie, wisiała ona w powietrzu. -
Shiro próbowała oddychać głęboko. Leżeniue tu było przynajmniej lepsze od przeciskania się w tunelu. Na samą myśl aż zadrżała. Ale teraz były na statku, bezpieczne, przynajmniej w teorii. Erynia miała nadzieję, że dopłyną bez większych problemów. Nie chciała kolejnego wypadku.