Skocz do zawartości

BrokenRC

Brony
  • Zawartość

    1398
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez BrokenRC

  1. Shadow przez krótką chwilę zastanawiał się nad zaatakowaniem frontalnie, lecz powstrzymał się. Za to postanowił podciąć Silver, aby ta straciła równowagę i upadła na ziemię. Jak postanowił tak spróbował zrobić, końcówką młota postarał się zahaczyć o nogę klaczy, a następnie chciał pociągnąć mocno i szybko młot, aby akcja zakończyła się z oczekiwanym skutkiem.

  2. Shadow wiedział, że jest zmęczony i tej walce dominuje Silver. Jego szanse na wygraną były niewielkie, zwłaszcza że on tylko się bronił, ale walka jeszcze się nie skończyła. Pierwszą rzeczą jaką teraz musiał zrobić było przygotowanie się do walki, zmiana postawy, aby łatwiej było się bronić i móc w ostateczności przeprowadzić kontratak. Drugą rzeczą był chwyt młota, musiał go poprawić, aby posługiwanie się nim nie przysparzało mu trudności. Kiedy to zrobił był pewien, że walka jeszcze się nie skończyła.

  3. Shadow od razu kiedy zobaczył ruch do przodu klaczy sam się cofnął. Wbrew pozorom nie chciał tej walki i jego  głównym celem było unikanie ciosów Silver.

    -Do pierwszej krwi.- powiedział gdy klacz odezwała się, w tym czasie przygotował się też do zablokowania ewentualnego ciosu, nie przygotował się też na kontratak, chciał się tylko bronić.

  4. Zygfryd zaczął się śmiać, następnie wstał i zawiesił sobie swój karabin na ramieniu, po czym ruszył w kierunku instruktora. Gdy już odległość była niewielka przestał się śmieć i powiedział.

    -Ach, mein Freund, wskazujesz nam nasze błędy, lecz sam nie zrobiłeś wszystkiego perfekcyjnie. Mówisz, ze nie przygotowaliśmy się odpowiednio, ale powiedz mi kto nas popędzał kiedy planowaliśmy atak? Oczywiście to, że weszliśmy do środka jest naszą winą, lecz kiedy planowanie nie zostanie zakończone i zostanie wydany rozkaz natychmiastowego ataku, jak myślisz co robi żołnierz? Inną rzeczą jest, że tak na prawdę to przerwałeś naszą misję, co prawda nie szło nam to za dobrze, ale zawsze szansa na wygraną jest. Jako doświadczony łowca powinieneś wiedzieć kiedy sytuacja wygląda na kryzysową, a kiedy nią na prawdę jest. Żeby było jednak jasne, wierzę że my popełniliśmy błędy i ja za to w swoim imieniu przepraszam oraz dziękuję za pomoc, ale sam nie byłeś bezbłędny. To tyle jeśli chodzi o moje zdanie.- kiedy skończył mówić poszedł szukać swojego MP 40.

  5. Zygfryd wzruszył ramionami i ściągnął swój karabin z ramienia. Teraz pozostało mu tylko wymierzyć w wampira, najlepiej w głowę. Z tego powodu Zygfryd przyjął pozycję strzelecką i przyłożył celownik do oka, następnie postarał się namierzyć głowę wampira. Już chciał strzelić, gdy dostrzegł, że Vergil jest przy wampirze. Postanowił wstrzymać się od strzału dopóki Vergil kontratakuje, a kiedy tylko wampir zaatakuje ponownie Zygfryd strzeli.

  6. Zygfryd nie był zadowolony z obecnego obrotu spraw, wampir miał nad nimi przewagę. W czasie kiedy rozmyślał nad możliwym rozwiązaniem zaczął mówić modlitwę.

    -Pàter nòster qui es in caelis, sanctificètur nomen tùum, advèniat regnum tùum, fiat volùntas tua sìcut in caelo et in terra;panem nostrum cotidiànum dà nobis hòdie, et dimìtte nobis dèbita nostra sìcut et nos dimìttimus debitòribus nostris, et ne nos indùcas in tentatiònem, sed lìbera nos a malo. Amen. Ave Maria, gràtia plena, Dòminus tècum, 
    benedìcta tu in mulièribus, et benedìctus fructus vèntris tui, Iesus. Sancta Maria, mater Dei, ora pro nobis peccatòribus, nunc et in hora mortis nòstrae. Amen. Angele Dei, qui custos es mei. Anme, tibi commissum pietate superna, illumina, custodi, rege et guberna. Amen.- pod koniec zrobił znak krzyża i postanowił czekać na reakcję swoich kompanów, nie przerywając myślenia.

     

    ((P.S. Modlitwy Zygfryda to "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryjo" i "Aniele Boży, stróżu mój", a i pisałem je z pamięci, więc mogą być ewentualne błędy w pisowni))

  7. Shadow uśmiechnął się i powiedział do trupa.

    -Witamy w Nacjonalistycznej Equestrii, albo jesteś z nami, albo już nie żyjesz.- po czym schował swój młot i zbliżył się do miecza- Przydał by mi się taki.- powiedział, a następnie wziął go sobie.- Hmm, przydała by się jakaś pochwa na niego. Już wiem! Strażnik powinien mieć jakąś.- pegaz zbliżył się do zwłok w celu przeszukania ich.

  8. Pierwszą moją reakcją na ruch przeciwnika było znudzenie, druga rozśmieszenie. 

    Przeciwnik odbił mi plik, problem jest taki, że ten plik nic nie robił. Aby coś zrobił trzeba go otworzyć, bez tego nic się nie dzieje. 

    -Słabe znajomości programowania.- mruknąłem pod nosem i obserwowałem dalej.

    Kiedy nastąpił koniec jego ruchu ziewnąłem i wziąłem się do pracy. 

    Pierwszą rzeczą było stworzenie od nowa mojej armii szkieletów, teraz znowu rozpoczęła ona natarcie. Do tego kilka klasycznych portali z których wyleciały chmury strzał.

    Coś jeszcze? Może frytki do tego? A czemu nie! Choć w życiu nie widziałem samobieżnego działa frytkowego, ale stworzenie go nie było trudne. Hmm, chyba bycie poważnym mi w tym momencie nie wychodziło.

    Postanowiłem, więc się uspokoić i spoważnieć. Z tego powodu stworzyłem też klasyczne armaty, naładowałem je magicznie i celując w moich wrogów odpaliłem je.

    Teraz przydało by się jakoś uziemić przeciwników, ale to później.

    -Twoja kolej.

  9. Imię i Nazwisko: Zygfryd Hohenberg

    Wiek: 29

    Specjalizacja: Łowca

    Wygląd: https://drive.google.com/file/d/0B6jRrXSw9poHLUhIbmJJcnZ1REU/view?usp=sharing Ma ponad 180 cm wzrostu. 

    Charakter: Jest patriotą, który zrobi wszystko aby uratować swojego kraju. Czasem bywa agresywny i gwałtowny. Zdarza mu się, że ma zaćmę umysłu. Lubi palić papierosy. 

    Historia: Urodzony w Vaduz w rodzinie szlacheckiej. Jego życie biegło spokojnie aż do czasu anschluss'u Austrii, kiedy to przy okazji jego kraj został zajęty przez Wehrmacht. Rodzina królewska została zabity i zastąpiona pozorantami, którzy byli wampirami. Zdruzgotany starał się otworzyć oczy mieszkańcom Lichtenstein'u, niestety nie udało mu się to, a za karę wysłano go do armii. Służył w niej aż do października 1944 roku, kiedy to jego odział stanął do walki z wojskami amerykańskimi, a on dostał się do niewoli. Na jego nieszczęście nie pozwolono mu wrócić do kraju, w którym pomimo upadku III Rzeszy nadal panują wampirzy pozoranci. Chce przypodobać się władzom francuskim, aby te pozwoliły mu opuścić Francję i wrócić do Lichtenstein'u, gdzie zamierza zabić pozorantów i sam objąć tron.

    Broń: Pistolet maszynowy MP 40 i Karabin Kar98k( wersja karabinu wyborowego)

    Motywacja: Chęć uratowania Lichtenstein'u.

  10. Imię: Vald Maygar

    Wiek: 19

    Płeć: Facet

    Wzrost: 185 cm

    Wygląd: Pomimo swojego wieku ma już całkiem bujną ciemno-brązową brodę i lekko przydługą grzywkę. Włosy ma ciemno-brązowe( trudno się domyślić po brodzie :P). Ubrany w czarny płaszcz, wojskowe buty i oczywiście ma czarne rękawiczki.

    Charakter: Lubi podkreślać swoje transylwańskie pochodzenie i zainteresowanie okultyzmem oraz Valdem Draculą. Bywa agresywny i gwałtowny. Nie lubi kościoła katolickiego i związanych z tym rzeczy( np. aniołów). 

    Ekwipunek: Miecz półtorak, 4 jabłka, bukłak z wodą, wywar z igieł cisu, bochenek chleba, marchewka.

  11. Pierwszymi rzeczami, które zobaczył mój przeciwnik były dwa okna błędu. Jedno mówiło: "Rex nie może stać się gościem", a drugie: "Niewykonywalny ruch, schemat odczuwania bólu u nieumarłego jest w skali od 0 do 0.". Ja za to spadałem w dół, skrzyżowałem ręce i postanowiłem nadal spadać w dół. Podczas wykonywania tej niezmiernie nudnej czynności począłem obserwować otoczenie. Moje spostrzeżenia były całkiem ciekawe, przeciwnik miał klona, stosował magię opartą na energii i nie posiadał żadnej wiedzy na temat feniksów.

    -Zakończono.- powiedział nagle mechaniczny głos, którego pojawienie zgrało się z ukazaniem się okna obok mnie.

    Teraz rozpoczęła się moja ofensywa. Najpierw w oknie wpisałem, poprzez klawiaturę( która również się pojawiła), komendę: "Zatrzymaj spadanie gracza [Rex]", co spowodowało, że po prostu moje ciało zawisło w powietrzu. Kolejna komenda: "Usuń pocisk [UDC]", kula po prostu zniknęła.

    -Uważaj na swoje drugie ja.- powiedziałem wpisując jeszcze inną komendę: "Usuń [Klona Deto]", los klona był dokładnie taki sam jak los kuli światła. Zacząłem się śmiać, kiedy już nacieszyłem się swoimi działaniami teleportowałem się na swoją wyjściową płytę, tylko tak abym stał stopami na płycie. Wyciągnąłem przed siebie rękę i powiedziałem.

    -Wspaniały feniksie przybądź i przyprowadź do mnie swych braci!- w miejscu w którym zginął feniks pojawił się on, jak i jego bracia: Feniks lodu, Wodny Feniks, Feniks elektryczności i Feniks wiatru.- Kontynuować misję.- po czym zwróciłem się do mojego przeciwnika- Z odnawianiem feniksa liczy się miejsce w którym zginął, czyli gdzie pozostała jego dusza, a nie miejsce w którym są jego zwłoki, dlatego odkurzacz na nic Ci się nie przydał.

    To nie był jednak koniec moich działań, ponownie wziąłem się za wpisywanie komend na klawiaturze. Pierwsza komenda: "Wykonaj w powietrzu miecze cieni", druga komenda: "Miecze cienie są nieusuwalne", trzecia komenda "Wyślij do [Deto] plik [Błąd] i powtarzaj dopóki [Deto] żyje". Zaśmiałem się, bo wiedziałem czym jest plik błędu. Mały niepozorny plik nie robiący nic złego w dużej ilości może okazać się mocno wkurzający. Dlaczego? Ponieważ wyświetla okienko błędu z napisem: Hackuję Cię, lol", a kiedy odpala Ci się w ilości 5 okienek na sekundę może być z nimi problem.  Czy da się go wyłączyć? Nie wiem, wiem że wyciągnięcie wtyczki z zarażonego nim kompa pomaga, ale co robić kiedy to człowiek zostaje nim zarażony, a wokół  niego pojawiają się te okna? Szczerze mówiąc ciekawiło mnie to co zrobi mój przeciwnik.

    -Twoja kolej, lepie na wirusy.- powiedziałem uśmiechając się złośliwie.

     

  12. -Idiota.- powiedział Shadow uśmiechając się psychopatycznie, teraz przyszła pora na jego ostateczny atak. Shadow zapikował w dół kierując młot w kierunku głowy strażnika, samo to powinno go zabić, lecz na wszelki wypadek Shadow był gotowy na kontynuowanie natarcia na ziemi.

×
×
  • Utwórz nowe...