Skocz do zawartości

BrokenRC

Brony
  • Zawartość

    1398
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez BrokenRC

  1. Brak armii powinien mi doskwierać, ale nadal miałem kilka asów w rękawie. Widząc lecące pociski światła wysunąłem prawą rękę przed siebie i powiedziałem.

    -Odczuwanie bólu: 0.- teraz nic nie mogło mi zaszkodzić, ciało przecież się zregeneruje, a dusza jest bezpieczna w Otchłani. Pociski rzeczywiście mnie przebiły, lecz to wszystko, zbroja po strzale zregenerowała się, a ja nawet się nie zgiąłem.

    -Pora na mojego asa, chociaż nie użyję dwóch. Pierwszy to będzie użycie twojej własnej broni przeciwko tobie.- otworzyłem wirtualny pulpit, palcami wszedłem w panel sterowania i zakładkę użytkownicy, następnie wszedłem w konto mojego przeciwnika. Zaśmiałem się i przycisnąłem odbierz możliwości usuwania lub zmiany plików.- Jak teraz będziesz usuwać moich żołnierzy?- zaśmiałem się i zacząłem wykonywać "drugiego asa", w tym samym panelu sterowania wszedłem w panel "Grawitacja" i przycisnąłem klawisz "Odwróć grawitację", szybko również wykonałem ruch ręką i krzyknąłem- Teleportacja!- Szczerze mówiąc nie miałem pomysłu gdzie się teleportować, dlatego tylko przeniosłem się po prostu na drugą stronę płyty na której stałem.  Do tego szyderczo powiedziałem.- To co dla Ciebie jest sufitem dla mnie jest podłogą.- Nagle zorientowałem się, że jeszcze nie zaatakowałem mojego przeciwnika, uniosłem obie ręce i powiedziałem.- Ognisty feniksie przybądź!- Zgodnie z moimi słowami z moich ramion wyleciał feniks o rozpiętości skrzydeł 3 metry i począł lecieć w kierunku mojego przeciwnika.

    -Twoja kolej.

  2. -Brawo.-powiedziałem ironicznie widząc zamieć mojego przeciwnika- Przywołanie Banshee. Komenda: Przejmij kontrolę nad zamiecią.- zanim przywołana istota się do końca zmaterializowała została natychmiastowo poświęcona, dzięki tej ofierze to ja kontrolowałem zamieć. Widząc, że moi żołnierze coraz bardziej się ode mnie odsuwają ruszyłem ręką, a z płyt wysunęły się ręce, które chwyciły moich żołnierzy za nogi.- Zamieć, wykonuj rozkazy: Zamieć mieczy, zamieć mrozu, zamieć szkieletów i burza lodowa.- dzięki moim komendom zamieć całkowicie zmieniła swoją postać, eteryczne miecze latały wszędzie i cięły wszystko co napotkały na swojej drodze, oczywiście moja armia sama się regenerowała, więc dla mnie zagrożenie nie istniało, następnie zamieć gwałtownie oziębiła całą arenę i co ciekawe czerpała energię na oziębianie z samej siebie, czyli temperatura ciągle spadała, potem dołączony został motyw zamieci szkieletów, czyli w różnych miejscach areny zostały rzucone szkielety, które oczywiście służyły mi, a na koniec najlepsze burza lodowa, ulepszona zamieć mrozu, która dodatkowo ograniczała widoczność do kilku metrów, ale ja oczywiście mam umiejętność "Prawdziwe widzenie", czyli dla mnie w widoczności nic się nie zmieniło.- I jak podoba się chłodek, hmm?- mówiąc te słowa, nie przestawałem szykować innych niespodzianek dla mojego przeciwnika. Mocno nadepnąłem w płytę na której stałem i w kierunku mojego przeciwnika wystrzelił słup ziemi.- Teraz się zdziwisz.- powiedziałem cicho do siebie, po czym stworzyłem dwa bananowce i zacząłem miotać bananami w mojego przeciwnika. Kiedy skończyłem zaśmiałem się i powiedziałem.

    -Twoja kolej.

  3. -Ich verstehe nicht.- odpowiedziałem z nutą rozbawienia w głosie- Nie wiem czy wiesz, ale lisze mają umiejętność "Prawdziwe widzenie", czyli mogę przejrzeć każdą iluzję. Co prawda moi żołnierze tej umiejki nie mają, ale mają inne plusy.- Kiedy kula energetyczna trafiła w moich żołnierzy wybuchłem śmiechem- Co ty chcesz zrobić? Czy nie wiesz, że umarłym prąd nie działa? Co najwyżej możesz ich lekko przypalić.- odwróciłem na chwilę głowę w stronę żołnierzy, kilku straciło głowy, ale nowe zaczęły już się tworzyć, jeden stracił rękę, lecz ta już się regenerowała.- Ech, nie wiem czy wiesz, ale moje wojska regenerują się, a splugawiona ziemia przyśpiesza ten proces.- mówiąc to wskazałem ręką w stronę ziemi, która rzeczywiście została splugawiona.- Co powiesz na kontratak?- wskazałem ręką pozycję mojego przeciwnika, po czym machnąłem ręką, a moi żołnierze otworzyli ogień, choć nie widzieli swojego wroga uwierzyli w moje słowo.- Teraz moja kolej.- po tych słowach przystąpiłem do ataku. Najpierw wytworzyłem dwa sople lodu i wystrzeliłem je w kierunku mojego przeciwnika, następnie wyciągnąłem rękę przed siebie i krzyknąłem.
    -Zamieć- jak można się domyślić stworzyłem zamieć.
    Wyciągnąłem moją katanę i zamachnąłem się przed siebie- Cieniste cięcie!- sam cień uderzenia pomknął ku mojemu przeciwnikowi.
    -Twoja kolej.

  4. Długo myślałem nad tym w jaki sposób wejść na arenę. Zastanawiałem się czy powinienem być skromny czy też nie szczędzić magii na głupoty. Ja jak to ja, stwierdziłem że skromność to nie jest moja ulubiona cecha, nie ta cecha w ogóle nie ma nic ze mną wspólnego, dlatego wybór był jasny.

    -Beginnst du!- rozległ się mój głos, choć pomimo mocnego i zdecydowanego tonu gryzłem się w myślach, czy to co właśnie powiedziałem jest poprawne. Wróćmy jednak to tego co moje słowa rozpoczęły.

    Najpierw delikatnie zaczęły skrzypce, potem dołączył się kontrabas, ale to w co przeszedł ten dźwięk powinno zdziwić wszystkich. Dźwięk tych instrumentów przeszedł mianowicie w alarm nuklearny. Nic wielkiego, za to jak pobudza. Na ten dźwięk jednak cała ziemia zaczęła pokrywać się szronem, delikatnym, cieniutkim i takim pięknym. Szron był jednak tylko fazą wyjściową do mojego następnego kroku. Na płytach najbliżej mojego wejścia na arenę wyrosły dwumetrowe sople lodu. Syrena alarmowa gra nadal, kiedy lód zaczyna pękać i wychodzą z niego fińscy żołnierze z okresów II wojny światowej. Każdy z nich wyposażony w typowy ubiór żołnierza Wehrmachtu, do tego PM 100 i oczywiście katanę. Jak się bawić to się bawić.

    -Teraz pora na moje wejście- stwierdziłem po ukazaniu jednego ze swych asów. Sposób w który wszedłem na arenę był całkiem dziwny nie powiem, mianowicie zamiast mnie wyszedł wilkołak, który dopiero po przejściu kilku metrów wybuchł ukazując mnie będącego w środku. Wszystko dookoła zostało oczywiście ubrudzone krwią. Ach, zapomniałbym o moim stroju, ubrany byłem tym razem w zbroję samuraja( kolor ciężko stwierdzić, całą zbroja była we krwi), w prawej ręce trzymałem katanę, a na placach oczywiście miałem swój ukochany półtorak. Machnąłem niedbale ręką, a moi żołnierze ustawili się za mną gotując się do walki. Pstryknąłem jeszcze palcami, aby ta syrena wreszcie ucichła.

    -Dziwna arena.- powiedziałem całkiem głośno, po czym wziąłem powietrze z areny głęboko do płuc, następnie zwróciłem się do moich żołnierzy- Wir musst gewinnen.

    Odpowiedziała mi salwa z karabinów wystrzelona w powietrze. Nagle uświadomiłem sobie, że zapomniałem o kilku ważnych rzeczach. Natychmiast to naprawiłem, najpierw moje oczy zaczęły płonąć niebieskim płomieniem( w końcu jestem liszem), potem zacząłem plugawić ziemię pode mną, aby ta regenerowała moje siły. Na sam koniec zwróciłem się w stronę wyjścia mojego przeciwnika.

    -Zaczynaj, wrogu. Teraz jest twoja kolej.

  5. Shadow był całkiem doświadczony, dlatego wiedział kiedy walka zaczęła toczyć się nie po jego myśli. Również znał potęgę magii, co prawda na zaklęciach się nie znał, jednak czymkolwiek był czar, trzeba było go przełamać.

    -Ech starzeję się.- powiedział pegaz- Choć ty trochę oszukujesz, masz magię.- Shadow postanowił zrzucić swoją zbroję, aby móc szybciej poruszać.- Mam takie pytanie: Komu służysz?

  6. -Och, nie to przed chwilą kłamałem, a może teraz to robię? Któż wie?- powiedział Shadow i błyskawicznie skrócił dystans dzielący go od jednorożca oraz wykonał szybki atak. Wiedział co prawda, że raczej nie trafi, ale czasem trzeba zaryzykować. Pegaz postanowił nie przestawać nacierać, aby przeciwnik nie mógł odetchnąć. Celem Shadowa zostało pozbycie się jednorożca, na zawsze i za wszelką cenę.

  7. -To co Ci odpowiem będzie zarówno prawdą jak i kłamstwem.- powiedział Shadow, który od niechcenia poprawił chwyt młota- Ale wybacz, bym zapomniał do czego zmierzałem, ja jestem tylko przynętą, kiedy Ci, którzy na prawdę mają zabić Discorda już dawno są w Equestrii. Kiedy ja poruszam się głośno i rozbijam się po okolicznych wsiach, oni przemierzają tą trasę dużo ciszej nie przyciągając niczyjej uwagi.

  8. -Masz coś z głową?- zapytał Shadow sięgając po młot, jednocześnie uśmiechając się- A może chcesz coś mieć?- pegaz postanowił udawać, że pozwala zaatakować jednorożcowi pierwszemu, ale gdy ten tylko by się zbliżył, Shadow zrobił by użytek z jednej rzeczy, którą młot górował nad mieczem, mianowicie z długości.

  9. -Wiesz co Ci powiem?- powiedział Shadow kołysząc  się- Nie wierzę w misję, korzystam z okazji, aby móc zabić tak dużo niekucyków ile zdołam.- skończywszy mówić pegaz zaczął uderzać skrzydłami tak aby przestać się kołysać, następnie postanowił zdjąć swój pancerz, zmiejszywszy swój ciężar łatwiej wzbiłby się wppowietrze i wydostał z pułapki.

  10. Shadow lekko się zdenerwował, nie dość, że nie został uwolniony to jeszcze jego prośba nie została nawet rozpatrzona.

    -Słuchaj no, ty mały jednorożcu. Jestem gwardzistą wysłanym tutaj przez samą Celestię i Lunę aby zabić Discorda.- pegaz postanowił nie wspominać o reszcie grupy, kto wie kim mógłby być ten jednorożec, dlatego na razie gwardzista postanowił udawać, że tylko on ma taką misję- Za samo przeszkadzanie mi czeka na Ciebie najmniej sąd polowy, dlatego radzę Ci ściągnij mnie na dół, a zapomnę o czasie, który mi zabrałeś i nic o tobie nie wspomnę generalicji.

  11. -Co do...- powiedział Shadow, gdy lina pociągnęła go do tyłu. Pierwsza myśl pegaza brzmiała: "Ale wpadłem", za to druga skupiła się na wydostaniu się z pułapki. Plan Shadowa był jasny: Najpierw za pomocą skrzydeł wzbić się do góry, potem sięgnąć przednimi kopytami po młot i uderzyć nim w linę, a następnie wylądować na ziemii i być gotowym na to co zrobi postać czająca się w krzakach. Jak pomyślał tak postanowił zrobić.

  12. Pegaz z zaciekawieniem przyglądał się temu co widział, aż wreszcie powiedział.

    -"Eque", trochę mało zostało z "Equestrii"- po czym zaśmiał się, następnie spoważniał i ruszył w kierunku kwiatka- Na reszcie coś czego szukałem, mam tylko nadzieję, że nic mi się nie stanie jak go zerwę.- z powodu upału sięgnął po bukłak z winem i napił się trochę, po czym powiedział do siebie- Ciekawi mnie czy Ci na górze mają coś przeciwko temu, abym teraz pił.- jakoż, że zadał pytanie do siebie samego nikt mu nie odpowiedział, wzruszył więc ramionami i wyciągnął skrzydło, aby zerwać kwiat.

  13. Shadow szukając kwiatka doszedł do wniosku, że może on być w krzakach, więc zanurzył się w nich. To co ujrzał zdziwiło go.

    -Co do jasnej cholery?- powiedział ze zdziwienia- Co tutaj robią deski? I do tego pomalowane na żółto? Discord, ty masz jakieś problemy ze sobą, że odwalasz takie rzeczy?- zawołał w pustkę, po chwili powiedział- Ta kraina na prawdę potrzebuje wyzwolenia.- powiedziawszy to powrócił do poszukiwania kwiatka.

×
×
  • Utwórz nowe...