Skocz do zawartości

Cuddly Doggy

Brony
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Cuddly Doggy

  1. A nie możesz skontaktować się z CKE w tej sprawie? Przecież to nie z Twojej winy, więc może pozwolą Ci pisać w czerwcu, bo w czerwcu jest drugi termin dla osób, które nie stawiły się na maturę z powodu choroby.

  2. A ja obejrzałam dzisiaj Miasto zaginionych dzieci Jeana-Pierre'a Jeuneta. Kto kojarzy to nazwisko ten mniej więcej wie czego można się spodziewać po tym filmie. Mniej więcej, gdyż reżyser ten lubi zaskakiwać w pozytywny tego słowa znaczeniu. Miasto zaginionych dzieci jest trzecim jego filmem, który obejrzałam (oprócz tego widziałam Amelię i Bazyla. Człowieka z kulą w głowie) i w niedługim czasie mam zamiar zapoznać się z resztą jego twórczości.

     

    Przechodząc do rzeczy: Miasto zaginionych dzieci jest filmem o pewnym człowieku, który żyje na platformie otoczonej polem minowym na samym środku morza. Mieszka on z resztą swojej dziwacznej rodzinki, która podobnie jak on jest efektem pracy pewnego szalonego naukowca. Człowiek ten, jest bardzo nieszczęśliwy i szybko się starzeje, gdyż nie potrafi śnić, porywa więc dzieci by przenikać do ich świadomości i kraść im sny. Oprócz tego jest One, bardzo silny człowiek, którego umysł w zasadzie pozostał na poziomie dziecka, ma on małego braciszka, który zostaje porwany. Jest jeszcze Miette- dziewczynka- złodziejka wyjątkowo dojrzała jak na swój wiek, pomaga ona One w poszukiwaniach jego brata. Tyle mogę zdradzić by nie psuć innym zabawy (innym, czyli tym, którzy za ten film mają zamiar się zabrać).

     

    Film ten jest prawdziwym arcydziełem, zarówno pod względem fabularnym, jak i artystycznym. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Fabuła w zasadzie nieprzewidywalna, przepełniona absurdem i surrealizmem. A wszystko to przedstawione w konwencji naturalistycznej, co czyni ten film jeszcze bardziej niezwykłym. Brzydota podkreślona jest nie tylko za pomocą fantastycznej charakteryzacji, ale też ciekawej pracy kamery, który w odpowiednich momentach zniekształca twarze, tak że wydają się być jeszcze bardziej upiorne jak przedtem.

     

    Świat przedstawiony jest ciekawy i oryginalny. Do tego fantastyczna kreacja bohaterów i delikatnie steampunkowy klimat.

    Film równo porąbany.

    Z góry zaznaczam, że nie dla wszystkich.

    Ale jak najbardziej polecam.

  3. Typowy power metal. Nie przepadam za tym gatunkiem, więc i ten kawałek nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia. Powerwolfa też nie darzę jakąś specjalną sympatią, mam nawet wrażenie, że wszystkie ich kawałki są do siebie całkiem podobne, jeśli nie wręcz prawie identyczne. 4/10 bo w sumie da się słuchać.
     

    https://www.youtube.com/watch?v=Lj0uF4ChTrA

    Motorhead i Born to Lose

  4. Ogólnie słuchało się całkiem nieźle, jednakże jak dla mnie to typowy "jednorazowy" utwór- tak, nie mam zamiaru włączać go już więcej razy, ale nie należy też do takich, co wyłączam w połowie, albo co gorsza na początku, bo się nie da słuchać. Więc źle nie było. Ale zbyt monotonnie, na próżno wyczekiwałam albo mocniejszego momentu, lub chociaż kilku sekund, gdy piosenka będzie trochę inaczej brzmiała. 5/10

     

    Mam nadzieje, że długość nikogo nie przerazi, bo utwór jak najbardziej warty przesłuchania w całości. Wojciech Kilar i Exodus

    https://www.youtube.com/watch?v=MQbInyX3vm8


  5. W szkole miał mało kolegów, ale byli oni dla niego bliscy i mógł im wszystko powiedzieć, uwielbiał chemię i biologię, za to nienawidził historii oraz geografii.

    To o przedmiotach powinno być w nowym zdaniu. To jakie przedmioty lubił nijak się ma do tego jakie relacje miał z kolegami.

     


    Numi Glass, klacz, którą

    klaczą

     


    uczuciem, wracali oni z pikniku zakońc

    Po "uczuciem" kropka, reszta w nowym zdaniu.

     


    Nie udało im się nawet przepołowić trasy

    Czego nie udało im się zrobić?

    Trasy nie da się przepołowić, jak coś przepoławiasz to to rozcinasz, dzielisz na dwie części. Przepołowienie trasy jest niemożliwe do wykonania.

     


    Skryli się pod jednym z drzew

    Ogólnie bardzo mądra decyzja.

    Idzie burza. Uciekajmy. Zaczyna padać. Schowajmy się pod drzewem, a nóż selekcja naturalna nie zadziała w tym wypadku.

    Serio, skoro oni myśleli, że idzie burza to nie powinni chować się pod drzewem, no chyba, że należą do grupy skończonych idiotów.

     


    Postanowił, że spróbuje usunąć to, co zostało

    Najgłupszy pomysł ever. Z pierwszą pomocą to chyba nie miał on do czynienia. Zawsze, ale to zawsze na kursach pierwszej pomocy mówione jest by nie wyciągać przedmiotu z ciała, gdyż ogranicza on krwawienie.

     


    Usiadł obok nieprzytomnej i uspokoił strach oraz drżenie ciała, za pomocą magii chwycił nóż, i zaczął bardzo delikatnie dostawać się do miejsca, gdzie była pozostałość gałęzi.

    Posumujmy. Ogier na początku nie wyjmuje całej gałęzi, bo boi się, że jego ukochana się wykrwawi- słusznie. Ale potem ma atak totalnej głupoty i zaczyna wyjmować gałąź nożem? Poza tym, wydaje mi się, acz ekspertem nie jestem, że ciał obcych z ciała nie wyjmuje się nożem, bo można bardziej uszkodzić pacjenta.

     


    Po krótkim czasie udało mu się ją wyjąć, ale pozostawało krwawienie, więc wziął koc, który zabrał na ze sobą na piknik, owinął i ścisnął ranę.

    Koc, który leżał na ziemi, na którym pewnie pełno jest piachu, liści, trawy, robali służy jak opatrunek?(skoro szybko uciekali przed burzą, to raczej nie myśleli o takich pierdołach jak wytrzepanie koca, poza tym i tak zawsze jakieś paprochy w nim zostają, wiem z własnego doświadczenia) To jego ukochana chyba zakażenia dostanie.

     


     zbyt bardzo

    za bardzo

     


    nie rozumieli również jak mógł dopuścić się tak „lekko myślnego” czynu jak ratowanie Numi, ich zdaniem mógł jej zaszkodzić, a nawet zabić

    O, w końcu  ktoś trzeźwo myślący.

     


    Od tamtego wydarzenia w jego domu dochodziło sporadycznie do kłótni

    czyli rzadko się kłócili, więc wszystko w porządku

     


    Od rodziców nie dostał ani grosza, na szczęście jego ukochana klacz pojechała razem z nim, z tą różnicą, że ona pojechała, w celu studiowania magiotroniki. Numi pochodzi z bogatej rodziny, która wspiera ją oraz przesyła pieniądze, ale nie wiedzą oni o Blue Carrot’cie, bo mogłoby to spowodować niepotrzebne zamieszanie i kłótnie.

    Czyli rozumiem, że on jest na utrzymaniu swojej laski, a raczej jej rodziców, którzy nie wiedzą, że utrzymują dwie osoby? Nie, no fantastycznie i bardzo dojrzale. A do pracy jakiejś to nie mógł pójść? Chociaż w wakacje- zarobić coś, odłożyć na studia... W sumie, studiując też da się pracować.

     

    Ta historia jest bezsensu. 100% potwierdzone info.

  6. Polonez Ogińskiego jest utworem, który powinien być każdemu znany- niestety tak nie jest. A, szkoda, bo utwór wspaniały i chyba bardziej podoba mi się od Poloneza z Pana Tadeusza. Ale poziomowa oba utworu są do siebie bardzo zbliżone. Wersja organowa miło mnie zaskoczyła- bardzo fajna. 9/10 dla obu wersji.

     

    Ode mnie Walc Kilara, który jest w filmie Trędowata

    https://www.youtube.com/watch?v=wsaufVKyOxc

  7. Ogólnie niezbyt mi się podobało.Głos wokalistki brzmiał jak głos przeciętnej nastolatki, która fakt faktem śpiewać umie, ale nie na tyle by robić to profesjonalnie. O ile na początku nie było tak źle, to w szybszych partiach brzmiało to o wiele gorzej. Sama melodia zła nie była, ale też nic specjalnego- podobna do wielu melodii z piosenek z filmów animowanych/kreskówek. Może i ta piosenka ma moc, gdy połączona jest z daną sceną w serialu, bo takie kawałki istnieją i mają wielką wartość dla człowieka, który dany twór widział, a dla człowieka niezapoznanego jest to zwykłe "nic specjalnego". Ale ja jej niestety nie widziałam w zestawieniu z taką sceną, więc dla mnie to jest stu procentowe "nic specjalnego". Ale jakoś bardzo złe nie było- dało się słuchać, ale jeden raz wystarczy 4/10

     

    Ode mnie Polonez Husarii Krzesimira Dębskiego z Ogniem i mieczem

    https://www.youtube.com/watch?v=pkUjCmw-S00&list=RDmU9awaRxqCI&index=18

    • +1 1

  8. Od razu mówię wszystkim fankom kucyków (fanom?),

    Haha, ale wam pocisnął panowie. Wyjątkowo śmieszne... nie, jednak nie.

    No chyba, że naprawdę liczył, że spotka tu same laseczki, wtedy mu współczuje z całego serduszka. ojej.

     

    No kolego, dawaj co z tej wyższej matematyki ogarniałeś? Ciekawość mnie zżera okrutnie.


  9. No nie jest tak?

    Chyba nie.

     

    Nie oglądam często telewizji, bo nie mam czasu, ale akurat na National Geographic jest wiele wartościowych programów, wystarczy spojrzeć na dzisiejszy program. Niedziela, czas dużej oglądalności: http://puu.sh/hjx6d/1058b4ab99.png Od rana masz 4 godziny programów historycznych, potem jakieś ryby, samochody (niektórzy się tym interesują). I potem do 3 nad ranem znowu masz programy historyczne i dopiero potem dwie godziny czegoś o kosmosie. Nigdzie nie zauważyłam programów o poj*banych ludziach, no może ta anatomia głupoty. Ale to JEDEN program na cały dzień.

     

    Animal Planet, programy o słodkich kotkach są, ale nie cały dzień. Obczaj sobie ile dzisiaj masz programów o dzikich i strasznych zwierzętach http://puu.sh/hjxxA/692971364e.png (no chyba, że krokodyle ludojady są słodkimi kociaczkami).

     

    Na Discovery channel rzeczywiście leci miks rzeczy zupełnie bezsensu, no ale masz Discovery science, gdzie jest nauka i Discovery History, gdzie masz historie. Wydaje mi się, że jak zrobili masę kanałów z "Discovery" w tytule, to nie wiedzieli co zrobić z pierwotnym discovery.

     

    A o History to ja nigdy wcześniej nie słyszałam, ale rzeczywiście jakiś chłam leci.

     

    No ale to nie świadczy o tym, że tego typu kanały to gówno. Wystarczy sobie przejrzeć program, żeby się tego dowiedzieć, a nie wierzyć w to co ktoś wkleił w demotywator.

     

    A "Zielona mila" do ambitnych filmów nie należy.

  10. Burning Question ma racje, że w realnym życiu niezdarność w ogóle nie jest urocza. Z tymże, ja na to mam spojrzenie trochę z innej strony, bo nie jestem osobą niezdarną, no ale mam styczność z takimi (jak każdy chyba). W niektórych sytuacjach niezdarność niektórych osób jest irytująca, miałam taką sytuacje, w szkole kiedyś, że robiliśmy wspólną prace (plakat, w sensie, że), no i byłam w grupie z laską dość niezdarną, gdy praca była już prawie skończona (koło dwóch godzin to robiłyśmy- duży arkusz i całkiem sporo szczegółów), to ta osoba, przypadkowo wylała na to farbę, w taki sposób, że pracy nie dało się odratować. Całe dwie godziny pracy poszły w cztery dupy, no i jak tu nie być wkurzonym? Albo jak zaprosisz taką osobę do domu i ci przez przypadek coś zniszczy, to akurat nie u mnie się zdarzyło, ale u kolegi (ale byłam przy tym, widziałam na własne oczy).

  11. Mocno średnie. Mogło to być trochę szybsze, a i wokalista ma trochę monotonny głos, ale barwę ma epicką. Zdecydowanie wolę jak punkowe kawałki mają trochę więcej powera, a wokalista potrafi się nieźle wydrzeć. Ogólnie jak śpiewał ten refren "Moje sekrety" to było o wiele lepiej, te słowa całkiem chwytliwe są. 6/10

     

    Ode mnie Moskwa i Nigdy.

    [/viedo]

  12. Różnorodny kawałek i to bardzo. Dlatego trudno jest to ocenić jako całość. Początek całkiem niezły, sama muzyka całkiem spoko, ale te okrzyki w tle są trochę monotonne. Gdy milkną, tak koło 3 minuty to melodia zmienia się w zasadzie na trochę ciekawszą, a szkoda, że tak krótko trwa, bo mniej więcej w 4 minucie muzyka zmienia się na taką raczej nie dla mnie. Tak przed 5 minutą znów się zmianie na lepsze, koło 6 znów jest gorzej. Naprawdę ciężko ocenić ale chyba 6/10 będzie odpowiednie.

     

    https://www.youtube.com/watch?v=cG0qv9s0VNo

    After Dark z From Dusk Till Dawn (tak, z tego epickiego momentu, gdy Salma Hayek tańczy)

  13. Dzisiaj obejrzałam kilka filmów, w tym jeden w kinie ("Pingwiny z Madagaskaru"), jednak nie o tej pozycji chce napisać. Wspomnę tylko, że był całkiem niezły, ale mnie- jako fankę serialu animowanego o pingwinach trochę rozczarował, gdyż twórcy z super, pingwinich komandosów, którzy potrafią znaleźć wyjście z każdej sytuacji, a ponadto dysponują całkiem sporym arsenałem broni zrobili grupkę amatorów, którzy coś tam umieją, ale niczym specjalnie nie dysponują, a ich planowanie akcji to tylko kupa śmiechu i zabawy, a w serialu i w "Madagaskarze" Pingwiny owszem lubiły pożartować, ale kiedy przychodziło co do czego to wykazywały się całkiem spoko profesjonalizmem.

     

    Ogólnie to chciałam podzielić się wrażeniami z filmu "Rzeź" Polańskiego, który według mnie jest bardzo, ale to bardzo dobry. Jednak, z góry mówię, że nie dla każdego, film ten jest specyficzny, zresztą jak większość filmowych adaptacji przedstawień teatralnych- ja akurat takie kino bardzo lubię, o ile jest dobrze zrobione. Tego typu filmu opierają się głównie na dialogach, mimice bohaterów i właśnie w takich tworach najłatwiej jest oceniać aktorstwo, gdyż to aktorzy, a nie zdjęcia czy efekty specjalne odgrywają najważniejszą rolę i co najważniejsze, słabego aktorstwa w żaden sposób nie dałoby się zamaskować. Tutaj aktorzy spisali się na medal, a role łatwe nie były.

     

    Może czas wspomnieć o czym ten film jest, mamy rodziców- dwie pary, matkę i ojca chłopca, który został uderzony przez drugiego na podwórku oraz matkę i ojca, chłopca, który to uderzył. Oczywiście, nie jest tutaj o żadnym poważniejszym pobiciu, po prostu w wyniku konfliktu jeden dał drugiemu patykiem w mordę, zdarza się wśród dzieci, czasami. W każdym bądź razie, rodzice ci spotykają się by w pokojowy sposób dogadać się w kwestii sporu pomiędzy ich dziećmi, jednak rozmowa ta przeradza się w kłótnie, która tej dwójki dzieci, raczej nie dotyczy. Nie jest to też kłótnia pomiędzy dwoma rodzinami i nie ma w zasadzie określonego tematu. Trudno nawet znaleźć strony konfliktu, bo każdy wspiera kogoś innego w zależności od tego jaki aktualnie temat jest poruszany.

     

    Brzmi trochę nudno i nie ciekawie? Nic bardziej mylnego: potyczki na słowa, początkowa, formalna grzeczność, która nagle znika, sprzeczki o sprawy osobiste, kłótnie małżeński i wyciąganie małżeńskich brudów przy zupełnie obcych ludziach przy ich wsparciu albo ataku, idealnie zobrazowane przysłowie, że człowiek człowiekowi wilkiem, a to wszystko dopracowane na ostatni guzik- gra aktorska na wysokim poziomie, kreacja bohaterów również. A sytuacja w której znajdują się bohaterowie wręcz absurdalna (i przepełniona absurdami), bo o to dorośli ludzie chcą zażegnać konflikt między swoimi dziećmi, sami zachowując się jak dzieci i wchodząc miedzy sobą w konflikt większego kalibru. Momentami było zabawnie, niektóre tekst sprawiały, że nie sposób było się nie uśmiechnąć. Dodam jeszcze, że każda postać jest inna, a ich cechy w żaden sposób nie są wyolbrzymione, a sytuacja pomimo absurdu w zasadzie, mogłaby mieć miejsce w realnym świecie.

     

    Ogólnie polecam, ale trochę dojrzalszym widzom, bo takich filmów trzeba dorosnąć i poznać otaczający nas świat.

  14. Skończyłam wczoraj czytać "Dżumę", myślałam, że czytanie jej zajmie mi więcej czasu, więc zaczęłam tydzień przed wyznaczonym terminem (bo to lektura, nie) ale przeczytałam ją w trzy dni (mimo, że planowałam zacząć ją czytać wcześniej, to sięgnęłam po nią dopiero w piątek). W każdym razie, książka niezwykle wciągająca i interesująca. Trochę żal mi osób, które jej nie przeczytały lub przeczytały tylko streszczenie (bo to nie to samo co książka przecież!), no bo omija ich książka naprawdę dobra i wartościowa. Tak, więc moi drodzy, czytajcie "Dżumę", a ja zabieram się (w zasadzie już zaczęłam) "Bitwy Polskiego września" Apoloniusza Zawilskiego- całkiem spory kawał książki o Kampanii wrześniowej.

    • +1 1
  15. Megadeth, tego zespołu się chyba nie da nie lubić. Mają mnóstwo fantastycznych i w zasadzie różnorodnych kawałków <3 A zrobienie z Psalmu 23 (bo tekst powyższego kawałka jest psalmem i to bardzo znanym) metalowego kawałka jest pomysłem wręcz genialnym, więc propsy za to. Niezaprzeczalne 9/10

     

    Ja zarzucę innym kawałkiem Megadethu, Washington is next czyli pierwszy ich kawałek jak usłyszałam

  16. Chcąc obejrzeć sobie coś lekkiego, postanowiłam obejrzeć sobie Obietnice, polski film z zeszłego roku, jak wchodził na ekrany kin było o nim całkiem głośno, ale to chyba ze względu na tą cizie, co ją mordują i w zasadzie na ekranie chyba nawet minuty nie gości, bo w urywkach jest tylko. No ale nie ważne. Ważne jest to, że ten film jest denny jak mało co.
     
    Zacznijmy może od podstawowego pytania- jaki był cel powstanie tego filmu? Bo ani to ładne, ani wartościowe, a i przekazu żadnego nie ma. W jednym z klipów promujących film,poruszony jest problem ignorowania problemów nastolatków. Z tymże, problemów tej gówniary Lilki nikt nie ignorował, matka próbowała jakoś nawiązywać kontakt (wspólnym śniadaniem czy propozycją odwiezienia córki do szkoły), ale bezskutecznie.
     
    Ogólnie rozwaliła mnie doszczętnie w tym filmie jedna scena- ten chłopak Lilki płacze, dzieciaki kontaktują się przez Skype'a i w zasadzie dialogu pomiędzy nimi nie ma, za to dziewczyna ściąga bluzkę, stanik i pokazuje chłopakowi cycki, a ten zaczyna się masturbować. Przy czym, w ogóle nie wydaje się być zdziwiony tym, że dziewczyna nagle się rozbiera. To chyba jest związek stulecia, skoro, wszelkiego rodzaju problemu są rozwiązywane w ten sposób: "Kochanie, jest mi dzisiaj tak smutno, tylee problemów, smutek wielki", "Ok, nie ma problemu, pokażę Ci cycki, a Twoje problemy wypłyną wraz ze spermą". Serio? Bo w zasadzie ta scena sugeruje, że tak jest. Takiego dialogu nie ma w filmie, wymyśliłam go by podkreślić bezsensowność tej sceny.
     

    Kolejna sprawa to policjanci prowadzący śledztwo. Z takimi panami nigdy styczności nie miałam, ale wydaje mi się, że inaczej traktują zapłakaną dziewczynkę, która w zasadzie powiedziała w złości po prostu za dużo (taki punkt widzenia mają policjanci, w zasadzie), a inaczej młodocianego recydywistę. Bo Lilka na przesłuchaniach traktowana jest całkiem ostro. Poza tym, ci śledczy to chyba na pół etatu jako redaktorzy na pudelku robią, bo pytali ją o rzeczy zupełnie nie istotne dla sprawy, jak na przykład to, czy po zerwaniu z chłopakiem, przespała się z jego przyjacielem, bo ten przyjaciel twierdzi, że się tylko całowaliście. W tym momencie to już leżałam, tylko nie wiem czy ze śmiechu, czy z zażenowania. Kolejna rzecz podczas przesłuchań, która mnie totalnie rozwaliła jest dialog o tym czy całowanie jest zdradą, w którym policjant twierdzi, że nie jest, a Lilka-, że tak jak najbardziej. Gdzie tu profesjonalizm? Bo wydaje mi się, że dialog ten włączono tylko po to, by pokazać, że to Lilka wie więcej o miłości i zdradzie niż dorosły mężczyzna. I nie, nie chodzi mi to, że całowanie się namiętnie z inną osobą nie jest w jakiś sposób zdradzeniem partnera, ale o sam absurd sytuacji i tego, że taka rozmowa ma miejsce podczas przesłuchiwania nieletniej dziewczyny.

     

    Filmu ogólnie nie polecam. Chociaż laseczka, która gra Lilkę wykazuje się całkiem spoko grą aktorską.

    • +1 1

  17. Szkoda że w Polsce zostały wydane tylko dwie(?) jego książki

    A nieprawda, w Polsce wydano mnóstwo jego esejów, a z powieści to, "Córka proboszcza", "Brak tchu", "Birmańskie dni"- te trzy na pewno zostały wydane, w zasadzie to nie jestem pewna czy istnieje więcej jego powieści poza tą piątką (powieści, nie esejów czy reportaży)

     

    A ja zaczynam czytać "Dżumę"

    • +1 1
  18. Jeśli można się żalić na komunikacje miejską, to ja się żale na autobus linii numer 34 w Toruniu, który nie dość, że jeździ raz na ruski rok to się często spóźnia. A jak on się spóźnia, to ja się spóźniam na trening, nie lubię się spóźniać. A nie mogę iść na wcześniejszy autobus, bo wcześniej mam korki z matmy. Autobusy innej linii mi nie odpowiadają, bo nie jadą tam gdzie ja potrzebuje.

     

    Jak się już żalę, to pożalę się na to, że nie mogę dać w dziób mojemu grubemu koledze z klasy i jeszcze jednemu koledze, który wygląda jak woźny i jeszcze jednemu, który myśli, że jest pępkiem świata, bo ma dużo hajsów i jeszcze jednemu, który wygląda jak arab, ale ma nos jak żydzi z nazistowskich propagandowych obrazków.

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...