
Thoron95
Brony-
Zawartość
140 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Thoron95
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7
-
YaY! ^^ Dziękuję wam, za miłe słowa. Co i tak nie zmieni tego, że robiłem go jakoś w przedziale 23:30-00:30 nie będąc nawet na połowe obrotów i z myślą, że mam nóż na gardle, bo jak zobaczyłem jak szybko zebrało się 6 osób do DC, to bałem się, że następnego dnia będzie Gangbang i nagle nie będzie dla mnie miejsca. Ale skoro jakoś wyszło, to dobrze Zacznijmy od podstawowej rzeczy o mnie. Ja NIE potrafię faktycznie pisać w pośpiechu. Przy chyba każdym poście, nawet mimo zabójczego tempa udawało mi się znaleźć czas, aby zrobić sobie z 6 kółeczek po pokoju, obmyślając co odpisać, po czym siadałem i lałem z głowy najszybciej jak mogłem, przez co jak zawsze kiedy tak piszę przez natłok myśli o czymś zapominałem i potem główkowałem jak to dodać, albo sobie odpuszczałem dziwactwa i zostawiałem jak jest. No i zawsze jakoś znajdowałem czas, aby potem to przejrzeć, ewentualnie poprawić i dopiero wysłać. Co nie zmienia faktu, że czasami zdarza mi się żałować, że o czymś nie pomyślałem, że coś pominąłem, bo w pośpiechu nie sprawdziłem na przykład dokładnie tego co się dzieje, co zrobił mój przeciwnik, albo pominąłem jakiś ważny szczegół. Dlatego ja chyba wszystkie postacie które robię, staram się, aby były z charakteru raczej więcej niż mniej podobne do mnie, bo wtedy jest łatwiej Mam jednak nadzieję, że uda mi się trzymać postaci jak najlepiej, ale biorąc pod uwagę, jak mało faktycznych konkretów i szczegółów dałem w jego charakterze, to mam tutaj więcej elastyczności(nie było to moim zamiarem, dałem to, bo nie miałem jakiegoś szczególnego pomysłu na jego charakter i posłużyłem się czymś bardziej ogólnym.)
-
Też wolę się dłużej zastanowić, ale czasami przy narzucanym przez resztę graczy tempie po prostu nie idzie tego zrobić. Większość moich postów musiałem w trakcie pisania edytować, aby dostosować je do tego, co napisali inni w czasie, kiedy i ja pisałem. Bywa to trochę frustrujące, ale szczerze chyba bardziej wolę to, niż zastoje. Oczywiście jeśli wydarza się to powiedzmy samymi wieczorami, gdyby było cały czas to byłoby słabo. A co do rozmów o tym, co się dzieje, to wystarczająco dużo frajdy daje mi czytanie tego, co wy tu piszecie, nawet, jeśli jest to shitstorm(taki jest chyba nawet lepszy, bo śmieszny ), przez co sam nie czuję aż takiej potrzeby wypowiadania się. A co do zawierania relacji i romansowania, to Grey szczerze powiedziawszy nie jest jakąś niesamowicie ważną dla mnie postacią. Szczerze powiedziawszy wymyśliłem go na szybko, wieczorem, kiedy ledwo nadawałem się do czegokolwiek. Podoba mi się, ale wciąż nęka mnie myśl, że od roku mam w zanadrzu aż 4 Karty postaci i ciągle o nich zapominam i co sesja wymyślam nowe, kiedy tamtych nawet nie użyłem, a każdą z nich bardzo lubię(choć jak tak na nie patrzę, to małe poprawki by im nie zaszkodziły). Ale nic, Grey mi się mimo wszystko podoba i z radością dociągnę nim do końca, a kto wie, może nawet jakieś ciekawe relacje między nim a resztą uda mi się zbudować Ale to bez pośpiechu, lepiej działać powoli niż palić oczy szybkimi, Rexopodobnymi zalotami(bez urazy, ale to naprawdę boli w oczy. Ale przynajmniej jak już się przecierpi, to potem można się pośmiać )
-
Zawsze możesz próbować związku z którąś z klaczy z DC. O ile którakolwiek zechce Vipera
-
Spóźnione Wszystkiego najlepszego dla wszystkich graczy! I ładnie narobiliście czytania podczas nieobecności
-
Grey potrzebował chwili, aby przetrawić wysłaną mu telepatycznie wiadomość. Był co prawda do nich przyzwyczajony, zastanawiał się jednak, jaką sprawę może mieć do niego Amberly. Ale to była kwestia, która mogła zaczekać, w końcu nie spotka się z nią, dopóki wypad na błonia nie zostanie zakończony. Ogier zdał sobie sprawę, że rozmowa już dawno poleciała do przodu i jego rozmówca znalazł szukane przez siebie zastępstwo dla niego samego. Nie przeszkadzało mu to, w końcu jak wspomniał Wolfast, rozmowa i tak chyliła się ku końcowi. /Wolfast i Cadence - Widzę, że nie musisz już dłużej szukać towarzystwa, a skoro nasza rozmowa dobiegła końca to ja pozwolę sobie również kogoś poszukać. Trzymaj się Wolfastcie i co by się nie działo nie daj odebrać sobie zyskanej wolności. Mam nadzieję, że uda nam się spotkać ponownie poza polem bitwy - jednorożec podał kopyto czarnemu pegazowi, po tym jak ten przywitał się z pumą, po czym zwrócił się do Księżniczki. - Dziękuję za przekazanie mi wieści. Będę na miejscu zaraz po powrocie z błoni. Życzę miłego dnia. - uchylił głowę, po czym powoli oddalił się od rozmawiających. Kiedy znalazł się w pewnej odległości zagwizdał głośno, na co jego pierzasty towarzysz wylądował z powrotem na jego grzbiecie. Grey udał się nieco na bok, po czym zaczął obserwować resztę obecnych. Wszyscy, którzy byli zainteresowani rozmową byli aktualnie zajęci, tudzież na razie tylko obserwował, mając nadzieję, że uda mu się znaleźć nowego towarzysza do rozmowy.
-
/Wolfast - Uważaj przyjacielu, bo kusisz niemal tak dobrze jak sukkuby. Aż chciałbym kiedyś zobaczyć, takie miejsce pełne tych stworzeń. Ale bez pospiechu, kiedyś może dam radę, bez wchodzenia do jaskini lwa. - jednorożec zachichotał, słysząc o zdolnościach kruków do znajdowania pożywienia. - Z tym nie da się nie zgodzić. Właśnie dzięki temu go poznałem. Cwaniak wyczuł, że podczas przechadzki po lesie miałem kawałek mięsa w torbie, owinięty tak szczelnie, że żaden kot w mojej wiosce o nim nie wiedział, a ten po prostu przysiadł mi na grzbiecie i nie schodził z niego, dopóki go nie nakarmiłem. A potem trzymał się mnie i jakoś tak wyszło, że teraz działamy jako swego rodzaju zespół. - Grey spojrzał w górę, w stronę latającego nad nimi Fames'a. Nie wydawał się on przejmować czymkolwiek i po prostu korzystał z okazji na złapanie odrobiny świeżego powietrza. - I dzięki za informację, najwidoczniej muszę po prostu nieco poczekać, aż niektóre osoby skończą. Grey dostrzegł, że jego rozmówca zaniepokoił się pojawieniem Księżniczki Nie zdążył jednak zareagować i Księżniczka go wyprzedziła w próbie uspokojenia Wolfasta. Jednorożec miał nadzieję, że uda im się nieco go przyhamować. - Zapewne została zmuszona przez to, że my tu jesteśmy. W końcu zależy jej na naszym bezpieczeństwie, a my wbrew ostrzeżeniom opuściliśmy mury miasta i przyszliśmy tutaj, po czym zaczęliśmy od tak rozmawiać sobie z przeciwnikiem. A to, że nam udało się szczęśliwie trafić na osobę, z którą możemy porozmawiać nie znaczy, że nie mogliśmy trafić na ziółko, które zastrzeliłoby drugiego przy pierwszej okazji.
-
Sorry Serox, ale ja się aktualnie ulatniam(trzeba iść lulu). Zostawiłem Ci tam jeszcze odpisik, abyś nie był przyblokowany. Branoc
-
- W takim razie pozostaje mi niecierpliwie czekać na nasze następne spotkanie poza polem bitwy. I uwierz, ze będzie to dla mnie przyjemność. - powiedział zadowolony Grey. Było mu niezwykle miło, że wśród wroga dał radę znaleźć kogoś pokroju Wolfasta. "Jak to było? Przyjaciół trzymaj blisko, a wroga jeszcze bliżej?" - przeszło mu przez myśl. W tym jednak przypadku nie wiedział, do kogo zaliczyć czarnego pegaza. Wiedział wiec, że po powrocie czekały go ciekawe rozmyślania natury psychologicznej. Te jednak musiały zaczekać, bo konwersacja z ogierem jeszcze się nie skończyła. - Urocze? - zapytał z niedowierzaniem, po czym roześmiał się w najlepsze. Po chwili udało mu się na tyle uspokoić, aby znów móc rozmawiać - Ze wszystkich kucyków które spotkałem, jesteś chyba pierwszym, który uznał, że Fames, który swoją drogą tak się wabi, jest uroczy. Większość raczej patrzy na kruki z lekkim dystansem, widząc w nich omeny śmierci i inne takie rzeczy. I jak Lunę Kocham, poza mną nie spotkałem jeszcze nikogo, kto słałby za ich pomocą listy. Większość studentów którzy posługiwali się ptakami korzystało z sów, sokołów, jastrzębi i im podobnych. Widziałem nawet gościa, który wysyłał je żółwiem z przymocowanym technomagicznym śmigłem, ale kruków nigdy. A co do spraw nazewnictwa, to tak, zazwyczaj kucyki nazywają różne rzeczy. W ten sposób łatwiej jest się do czegoś przywiązać oraz wyłonić to z tłumu identycznych przedmiotów lub stworzeń. Wiem, jest to dość sentymentalne i o ile rozumiem nadawanie imion zwierzętom, które mimo wszystko mają swoje indywidualne charaktery i po jakimś czasie zaczynają utożsamiać się ze swym imieniem, to nadawanie ich rzeczom jest już niewielką przesadą. - jednorożec dokończył wygłaszać swe przemyślenia. Jednak to, o co zapytał go Wolfast wprowadziło go w lekkie zakłopotanie. - Wiesz, że to bardzo trudne pytanie? Mimo tego, że wszyscy jesteśmy niby po tej "dobrej" stronie i że prowadzi nas Księżniczka Miłości, to o dziwo w naszej drużynie raczej ciężko znaleźć kogoś, kto byłby tak przyjaźnie nastawiony do przeciwnika. Reszta, choć dość przyjazna we własnym gronie może nie być równie dobrze nastawiona do was. Hmm... pomyślmy... Z Most udało mi się przeprowadzić dość miłą rozmowę w koszarach, co prawda została przerwana, przez wezwanie na trening, ale źle nie było, nawet choć nie była jakoś szczególnie wylewna. Centurion i Ray bardzo szybko się ze sobą dogadali i w czasie zwiedzania koszar, jak na nich trafiłem byli w trakcie przyjacielskiej rozmowy, a nie wyglądało, jakby się wcześniej znali. Niestety ten drugi chyba postanowił pogawędzić z kimś swojej rasy i chyba jest to coś osobistego, więc lepiej nie przeszkadzać - zrobił krótką przerwę, spoglądając na znajdujące się w pewnej odległości podmieńce, po czym znów się zamyślił - Light Shield wydała mi się całkiem pogodna i pozytywnie nastawiona, jednak patrząc na jej obecny wyraz twarzy chyba raczej woli zachować tę pogodność dla członków własnego zespołu - rzucił szybko, przyglądając się wspomnianej klaczy. Chyba wypadało po powrocie uciąć z nią pogawędkę na temat tego wypadu. - Poza tym jeszcze Bluesky Star który wygląda na dość przyjaznego, jednak z nim nie miałem przyjemności zamienić słówka, więc to niestety tylko przypuszczenia, oraz Blackheart, która choć z początku wydawała się nieufna, to dość szybko zrobiła się całkiem rozmowna i tryskająca energią. Niestety więcej nie jestem w stanie Ci pomóc. - rzucił z niewielkim smutkiem, jednak dość szybko się uśmiechnął. - I jeśli można, to chciałbym zadać Ci to samo pytanie. Czy wśród was znalazłby się ktoś kto byłby choć częściowo tak przyjaźnie nastawiony w stosunku do nas jak Ty?
-
/Wolfast Grey widząc szczery uśmiech Wolfasta oraz słysząc jego odpowiedź nie wiedział, czy był bardziej zdziwiony czy szczęśliwy. - Wielkie dzięki, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. Chociaż po tym co mówisz, mogę wnioskować, że jednak wiesz - ogier zaśmiał się, po czym dodał z uśmiechem - I jednak jak chcesz, to umiesz się uśmiechać - rzucił żartobliwie, słuchając o wyczynie rozmówcy. Był pod niemałym wrażeniem tego, że udało mu się zaimponować Sombrze na tyle, że udało mu się zyskać choć trochę wolności i jednorożec szczerze mu życzył jak najwięcej tego przywileju. - Aż boję się spytać, jakim cudem dokonałeś czegoś takiego. Podejrzewam, że to mogłaby być ciekawa opowieść. Nie każę Ci jednak zdradzać tajemnicy swego sukcesu - rzucił przyjaźnie, po czym z lekkim rozbawieniem wysłuchał ostatnich zdań ogiera. - Powiem Ci, że to bardzo dobre pytanie. Zgłaszając się na ochotnika myślałem o walce za wolność moją, oraz innych i nie spojrzałem dokładnie na wynagrodzenie. Aż po powrocie spojrzę jeszcze raz na kartę zgłoszeniową, bo ciekaw jestem ile warte jest dla Księżniczki moje życie. Ale jeśli tyle, co me dobre samopoczucie w czasie wolnym, to zapewne zobaczę tam sporo zer - ogier zaśmiał się. Faktycznie niektóre z udogodnień jakie mieli w koszarach nie pasowało do atmosfery wojny i tego, że w każdej chwili mogli zostać wysłani na samobójczą misję. Co prawda nie narzekał na to, aczkolwiek było to dość zabawne. - Zastanawia mnie jednak skąd to pytanie. Bardzo chętnie bym Cie pomęczył, aby uzyskać odpowiedź, ale chyba sobie jednak odpuszczę. Nadmierna ciekawość to najprostsza droga do zarobienia trzeciego oka, a z tym wolę na razie poczekać - ogier ponownie się uśmiechnął. - I bez obaw, nie będę o to rozpytywał. To by mogło zagrozić Twej opinii i sprowadzić gniew Sombry, a tego Ci nie życzę - dodał spokojnie, zauważając niewielki przebłysk w oczach rozmówcy. Było to dość ciekawe zjawisko, o które jednak wolał na razie nie pytać. To mogłoby być niegrzeczne.
-
/Wolfast - W takim razie można tylko chwalić. Niewiele jest najemników, którzy są NAPRAWDĘ wierni swemu pracodawcy i zostaliby przy nim nawet, jeśli przeciwnik zaoferowałby więcej. Chociaż akurat mi nie wróży to nic dobrego - Grey zaśmiał się przyjaźnie, po czym ponownie nieco spoważniał. - A co do prośby to nie musisz się bać, nie każę Ci od razu występować przeciwko Sombrze, zastrzelić kolegi albo coś w tym guście. To małe zabezpieczenie na przyszłość. - głos ogiera stawał się poważniejszy, aż w końcu westchnął i nieco zrezygnowanym głosem zwrócił się do Wolfasta. - Jeśli kiedykolwiek wygracie tę wojnę a ja jakimś cudem będę jeszcze żył, to bądź tak miły i zmień tę kolej rzeczy... w sensie sprawę mego życia. Wolę już przewracać się w grobie, niż być niewolnikiem Sombry - ogier po chwili wrócił do swojego bardziej rozbawionego tonu. - Tylko nie pomyl czasu. Zastrzel mnie jak wojna się skończy waszym zwycięstwem a nie teraz. Mimo wszystko wolę jeszcze stawiać opór, a poza tym pewnie miałbyś teraz przez to niemały problem - rzucił żartobliwie, wskazując skinieniem głowy na Amberly i Chaola. W międzyczasie Fames, który najwidoczniej znudził się siedzeniem na grzbiecie Grey'a, kiedy wokół takie połacie wolnej przestrzeni, zerwał się i zaczął sobie beztrosko latać nad zgromadzonymi. Ogier nie zwrócił na to większej uwagi, miał jednak nadzieję, że ptak nie narobi kłopotów.
-
/Wolfast Grey w pewnym sensie przyjął propozycję pójścia nieco na bok z lekką ulgą. Mimo wszystko lepiej rozmawia się nie będąc na samym środku spotkania dwóch przeciwnych sobie stron. Ogier uważnie wysłuchał, co jego rozmówca miał do powiedzenia, po czym uśmiechnął się. - Sam pseudonim wystarczy, bo pozwala prowadzić normalną rozmowę. I cieszy mnie wieść, że w pewnym sensie naszym wrogiem nie jesteś. Oczywiście, nie łudzę się, że z jakiegoś powodu przestaniesz walczyć dla Sombry i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przejdziesz na naszą stronę. Pomijając, że jako najemnik masz zapewne zasadę służenia temu, kto więcej płaci ignorując moralność, to samo wycofanie się z jego armii zapewne jest cięższe, niż wszelkie walki do jakich zostaniesz rzucony razem wzięte. Zawsze jednak pociesza myśl, że moim przeciwnikiem nie będzie szurnięty psychopata. Choć podejrzewam, że kogoś takiego można by bez większego problemu u was znaleźć - wyrzucił z siebie ochoczo Grey. Mimo wszystko wyglądało na to, że w Drużynie Sombry da się znaleźć kogoś nastawionego chociażby neutralnie. Jednorożec wolał jednak nie łudzić się znalezieniem kogoś kto byłby przyjaźnie nastawiony. Chociaż kto wie... Jednego był aktualnie pewny, wymuszony uśmiech Wolfasta wyglądał co najmniej zabawnie, szczególnie w połączeniu z jego tak nie pasującymi do niego oczami. - Nieźle Ci idzie, ale lepiej poćwicz uśmiechy przed lustrem. - rzucił, ledwie powstrzymując się od śmiechu. Musiał znaleźć jakiś temat, aby nie obrazić rozmówcy nagłym wybuchem. - W pewnym sensie jesteśmy znajomymi po fachu, bo aktualnie również podróżuję i wypełniam różne robótki dla kucyków za drobną opłatą. - powiedział po chwili przerwy jednorożec. - Choć ciężko nazwać mnie najemnikiem, bo nie kieruję się czystą rządzą pieniądza i patrzę na stronę moralną przyjmowanych zleceń. Przede wszystkim unikam zabijania kucyków i mam nadzieję, że pomimo wojny uda nam się uniknąć nadmiernego zapełniania cmentarzy. Chociaż, jeśli okaże się, że czyjś czas już wybił, to nie będę płakał nad nieuniknionym. - dodał, po czym spojrzał poważniej na pegaza. - A skoro już zszedłem na takie tematy, to czy mógłbym mieć do Ciebie prośbę?
-
Nie szkodzi, nie gniewam się. Każdy ma prawo być popełniać błędy, w końcu jesteśmy tylko ludźmi
-
@Advilion Nope, w żadnym momencie ich nie pomyliłem. Nie wiem, czy przeczytałeś całość, ale Grey postanowił odłożyć rozmowę z Devilsplague'm na potem i zamiast tego wybrał jakiegoś "żywego" rozmówcę, a Serox jest żywy.
-
Grey Claw z radością przywitał zmianę otoczenia. Co prawda wszelkie miejscówki w Kryształowym Królestwie były piękne i przyciągały wzrok jak nic, ale i od nich czasem trzeba odpocząć. A obecność natury, pięknej zieleni, kwiatów i traw była o wiele przyjemniejsza od nawet najpiękniejszych dróg i zabudowań w jakimkolwiek mieście. Tutaj dopiero kucyk mógł poczuć się wolny i prawdziwie odpocząć od ciężkich treningów, jakimi była poddawana Drużyna Cadence. Ale zdecydowanie najbardziej interesującym urozmaiceniem tego miejsca byli członkowie wrogiej im drużyny na usługach Sombry. Grey'owi wydali się oni co najmniej ciekawi. Byli oni czasami tak niezwykli, że zastanawiał się ile jeszcze mają wspólnego z kucykami. Podejrzewał, że tylko kształt ciała. Ale niektórzy z nich wydawali się całkowicie normalni, a przynajmniej na tyle, na ile normalnym można być chcąc służyć Sombrze. Ale kto wie, może z niektórymi z nich nawet da się normalnie pogadać, a na to miał olbrzymią ochotę. Tylko powstawało pytanie, z kim można było to zrobić i nie zrazić się jak po połknięciu trucizny. Jeden jegomość go zainteresował. Miał on kruczoczarną sierść i ogon, oraz brakowało mu policzka. I to dosłownie. Tym, co najbardziej przyciągało do niego uwagę, była bijąca od niego energia, niemal identyczna do tej, jaką przepełniony był siedzący na jego grzbiecie nieumarły kruk. Jeśli połączyć to z jego wyglądem, to było aż nazbyt oczywistym to, kim on faktycznie jest. Wiedział, że jest to jedna z osób, z którą chciałby zamienić słówko, choć niekoniecznie w pierwszej kolejności. Uznał, że wpierw wolałby chyba porozmawiać z kimś kto żyje. Przejrzał więc wszystkich "normalnych" przeciwników. Jeden z nich zaraz po wejściu zwrócił na siebie uwagę i Grey uznał, że wpierw spróbuje z nim. /Wolfast - Więc może Ci ułatwię te poszukiwania "przyjaciela w swoim wrogu" - zwrócił się do pegaza, wyciągając do niego swe kopyto. - Nazywam się Grey Claw. A czy ty będziesz łaskaw zdradzić mi swe imię? - przedstawił się miło, pochylając głowę i czekając na odpowiedź czarnego ogiera.
-
Tank - z angielskiego "czołg". Z czym Ci się kojarzy? Z kilkunastoma tonami stali, które się poruszają i ciężko się tego pozbyć? No więc tak może Ci się kojarzyć ten typ postaci. Jest to osoba o barrrrrrrrdzo wysokiej wytrzymałości i olbrzymich zdolnościach obronnych, której zadaniem jest skupianie na sobie uwagi przeciwnika i branie obrażeń na siebie, aby bardziej delikatni członkowie drużyny nie musieli tego robić. Tankowie zazwyczaj biją tyle co nic, ale są w stanie ściągnąć na siebie ogień całej drużyny przeciwnej i jeszcze wyjść z tego w jednym kawałku. Aczkolwiek należy pamiętać, że są WYTRZYMALI a NIE NIEZNISZCZALNI. Support - z angielskiego "wsparcie". Jest to postać, która sama z siebie nie zajmuje się zadawaniem obrażeń, a pomaganiem swojej drużynie. Czy to wzmacniając ich ataki, chroniąc ich tarczami(raczej magicznymi), wzmacniając ich pancerze, ograniczając ruchliwość przeciwnika, albo wyzwalając sojuszników z wrogich efektów mających ograniczyć możliwości sprzymierzeńca i często leczą(aczkolwiek nie zawsze).
-
Grey Claw stał na uboczu z Famesem na swym grzbiecie, przyglądając się treningowi Most. Zadanie nie wydawało się tak ciężkie, doskonale jednak wiedział, że to tylko pozory. Trening ten wymagał bardzo szybkiego podejmowania decyzji, aby trafić w odpowiednie pole oraz zręczności, aby przy większych szybkościach się nie wywrócić. I bez sieci byłoby to trudne, a z nią zrobienie tego tak sprawnie jak Księżniczka wymagałoby naprawdę długiego treningu. Jednak po chwili zastanowienia wyrwał mu się cichy śmiech. "Może dzięki temu w końcu dam radę nauczyć się tańczyć." - przeszło mu przez myśl, a na jego pyszczku widniał uśmiech. Ogierowi udało się jednak dość szybko uspokoić. Wiedział, że można zażartować z trudnego szkolenia, aby nieco się rozluźnić, ale nie można przestać brać go na poważnie. Czekał więc cierpliwie na swoją kolej, bardzo uważnie obserwując resztę.
-
//Jeja, teraz dopiero załapałem jak ślepy jestem. Nie zauważyłem, że Księżniczka zwracała się do Most White i nie wiem czemu byłem święcie przekonany, że mówi do Tarczy... Wybacz Cava.// Claw słysząc odpowiedź Most zaśmiał się cicho, po czym wesoło odpowiedział. - Nie lubisz słońca co? Przez tę biała sierść i grzywę zaryzykowałbym stwierdzenie, że cierpisz na Albinizm, ale czerwone oczy temu przeczą. Albinosi z reguły mają białe tęczówki, chyba, że o czymś nie wiem - powiedział z uśmiechem. Po chwili zastanowienia nieco się jednak zmieszał. - Mam jednak nadzieję, że Cię nie uraziłem. Nie miałem tego na celu. - rzucił szybko, po czym zauważył, że Cadence jest w pokoju, co jeszcze bardziej go zmieszało. - O... Księżniczko wybacz, ale przez mą gadaninę nie zauważyłem, kiedy się tu pojawiłaś. Mam nadzieję, że w międzyczasie Cię nie obraziłem i nie zmienisz swej decyzji odnośnie odparowania mnie - zaśmiał się nerwowo, po czym podrapał po głowie. - W każdym razie, skoro zaszczyciłaś nas swą obecnością, to może chwilkę tu z nami zostaniesz? - wskazał już pewniej na wolne miejsca przy stole. W międzyczasie Fames zerwał się ze swego miejsca i wyleciał dyskretnie z pomieszczenia.
-
Grey rad był z tego, że klacz zgodziła się mu towarzyszyć. Rozmowa z kimś na pewno była czymś ciekawszym i o wiele bardziej pożytecznym od siedzenia bez celu. A poruszenie tematu treningu było dość dobre, choć nie było to najprzyjemniejsze. - Mam co do niego mieszane uczucia i to nie z powodu tego, co wywołałem na koniec - zakończył żartobliwie z uśmiechem, po czym stał się nieco bardziej poważny - Był on bardzo pożyteczny i wiele rzeczy mnie nauczył, a przynajmniej mam nadzieję, że dał radę. Jednak moim zdaniem cały motyw walki między sobą na początku był nie do końca trafiony. Sprawił, że bardziej skupiliśmy się na biciu samych siebie i próbie pokazania się z najlepszej strony, kiedy naszą jedyną szansą na przetrwanie jest współpraca - ogier z każdym słowem stawał się coraz poważniejszy. - Owszem, podczas potyczki z Sombrą będziemy stale wystawieni na pokusy, podszepty i Luna wie co jeszcze, mającego na celu skłócić nas i sprawić abyśmy sami zaczęli skakać sobie do gardeł. Jednak myślę, że dałoby się znaleźć lepszy sposób aby pokazać nam, że praca zespołowa to nasza najsilniejsza broń - ogier umilkł na chwilę, aby nieco się uspokoić. Nie było co się wznosić i snuć niewiadomo jakich teorii. Trening mimo wszystko był udany i nie mógł temu zaprzeczyć. - No... ale wszystko w końcu dobrze się skończyło. Pomijając oczywiście, że później będę musiał pójść do Księżniczki i odzyskać w jej oczach to co straciłem na wykłócaniu się. Mimo wszystko relacje przywódca-przełożony również są ważne i trzeba nad nimi również popracować. - jednorożec zamilkł na chwilę, zdając sobie sprawę jak dużo już powiedział na raz. - No, ale dość już o mych przemyśleniach. Bardzo chętnie teraz posłucham o tym, co Ty myślisz o naszym treningu - ogier przejechał kopytem po ustach na znak, że teraz nie będzie nic mówił, czekając aż jego towarzyszka się wypowie.
-
Grey siedząc w fotelu, aby umilić sobie czas oczekiwania na towarzysza, złapał pierwszą rzecz na której było coś do czytania. Nie była to najlepsza lektura, ale wystarczająca aby cierpliwie wyczekać, do momentu w którym usłyszał czyjeś kroki na korytarzu, które sukcesywnie się do niego zbliżały. Po chwili czujności i obserwacji wejścia do pomieszczenia udało mu się ujrzeć Most White. Poczekał on chwilkę, po czym wstał on ze swego miejsca i wyraźnie się do niej odezwał. - Witaj Most White, co Cię tu sprowadza? Masz może chwilkę na rozmowę? - zapytał grzecznie ogier, wskazując na wolne miejsca znajdujące się przy stoliku. Miał nadzieję, że pomimo niezbyt bogatej zachęty klacz się skusi na krótką konwersację. Szczególnie, że Fames za jego plecami przestał czyścić swe pióra i zaczął przyglądać się klaczy.
-
Dobry pomysł, czekamy więc na linkacza
-
Grey po dłuższym czasie spędzonym na wylegiwaniu się na łóżku i analizowaniu wskazanych mu błędów w końcu się podniósł. Nie było sensu spędzać resztę dnia na leżeniu, kiedy można było zająć się czymś ciekawszym i pożyteczniejszym. Powoli i nieco leniwie wstał więc ze swojego łóżka, zastanawiając się, co zrobić. To jednak przyszło natychmiast i było czymś, co uznał za dość ważne. - Najpierw doprowadzić się do porządku po treningu. - powiedział do siebie, po czym zdecydowanym krokiem ruszył pod prysznic. Spędził pod nim kilka minut, rozkoszując się pięknem ciepłej wody, spływającej po jego ciele i zmywającej wszystkie problemy, nagromadzone przez cały ten ciężki dzień. W końcu jednak opuścił kabinę, co zaowocowało spadnięciem z góry ręcznika, który w tej samej chwili dostarczył mu Fames. Ogier odruchowo złapał go, przyzwyczajony do tego, że kruk wyręcza go w niektórych czynnościach tego typu. Tak było od zawsze, jeszcze nawet przed tym jak on sam przypadkiem posłał go do świata zmarłych. Szybkimi ruchami wytarł z siebie resztę wody, po czym posprzątał po sobie w łazience i w pełni odświeżony ruszył przed siebie, obejrzeć koszary, aby w przyszłości móc szybciej znaleźć wszystkie ważne miejsca. Po drodze zauważył Centuriona i Ray'a zmierzających do nieznanego mu celu. Mijając ich uchylił głowę w geście powitania, jednak nie odezwał się ani słowem. Nie chciał wcinać się w ich rozmowę, szczególnie, że zmierzali oni w przeciwnym kierunku i nie był w stanie dołączyć się do konwersacji. Kiedy w końcu udało mu się zwiedzić wszystkie, warte uwagi lokacje, poszedł do pokoju wspólnego, w którym znajdowały się najwygodniejsze miejsca do siedzenia, po czym zajął jedno z nich, znajdujące się przy całkiem sporym stoliku, przy którym znajdowało się kilka miejsc. Ogier miał szczerą nadzieję, że ktoś będzie przechodził przez pomieszczenie i uda mu się go zachęcić do zajęcia wolnego miejsca i rozmowy. Dobrze byłoby poznać nieco swych towarzyszy, szczególnie, jeśli mieli sprawnie działać razem. Fames natomiast w czasie zwiedzania latał cały czas za Grey'em na wysokości jego głowy, a na miejscu przysiadł sobie na oparciu fotela, po czym zaczął zajmować się samym sobą, nie zwracając uwagi na otoczenie.
-
//Nie, ono zostało ufundowane z Equestriańskiego Funduszu Społecznego // Grey Claw po ostrym opr. otrzymanym od Księżniczki wszedł do koszar w nie najlepszym nastroju. Co prawda udało mu się osiągnąć swój cel, przedstawił on swój pogląd na obecną podczas szkolenia sytuację, jak i dzięki dyskusji... a właściwie pogromowi słownemu jakiemu został poddany dał radę się czegoś nauczyć i miał tematy do rozważań. Poza tym w końcu udało mu się naprawdę pojąć o co walczy. Wcześniej zajmował się małymi sprawami lokalnymi i liczenie kucyków w tak olbrzymich liczbach wciąż było dla niego problemem. Nie, aby był słaby z matematyki, po prostu musiał zrozumieć, jak ważne są wydarzenia w których bierze udział. Wiedział jednak, że już NIGDY nie spróbuje zdenerwować Księżniczki. - Naprawdę. Już Cerber, Smok i Hydra jednocześnie były lepsze od Wściekłej Cadence - rzucił cicho zmęczony jednorożec, podchodząc do swojego łóżka. Rzucił się na nie bezwładnie, co wyglądało dosłownie jakby w jednej chwili umarł. Przeczyły temu jednak okrężne ruchy jego kopyta na pościeli, które po chwili zaowocowały pojawieniem się jego ptasiego kompana, który spokojnie zajął miejsce na szafce nocnej stojącej tuż obok mebla, na którym obecnie leżał Grey. - No... ale ponoć porażki uczą więcej od zwycięstw, a pogrom, nawet słowny jest porażką - rzucił nieco weselej ogier, po czym obrócił się na plecy. Szybko tego jednak pożałował. - Ałł! Zapomniałem o oparzeniach - krzyknął zaskoczony, energicznie wstając z łóżka. - Trzeba się tym zająć, zanim zrobi się nieprzyjemnie - jak powiedział tak uczynił i już po chwili z jego rogu rozchodził się błękitny blask, kiedy ten zajmował się ranami na swych czterech literach. W końcu jednak jedyny ślad jaki pozostał po oparzeniu, to niezbyt ładna plama ciemniejszej sierści, którą jednak naprawić mógł tylko prysznic, a na takowy nie miał aktualnie siły. Co dało się od razu zauważyć po tym, że ten znów bezwładnie opadł na łóżko, tym razem jednak nie dając żadnego znaku życia, poza powolnym oddechem i mruganiem. W jego głowie niczym z taśmy filmowej odtwarzały się wydarzenia dnia obecnego, analizując dokładnie każdą sytuację, wszelkie błędy które popełnił a których mógł uniknąć i dokładnie to sobie zapamiętując. W tym czasie Fames stał nieruchomo na szafce nocnej, dokładnie obserwując pomieszczenie swymi pozbawionymi jakiegokolwiek blasku i życia oczami.
-
Zawsze można zrobić tak, że po przeprowadzeniu dialogu pomiędzy przedstawicielami stron przeciwnych za pomocą PW, jeden z jej uczestników wrzucałby całość jako jeden post z całością rozmowy, najlepiej odpowiednio go oznaczając. Oczywiście wciąż nie rozwiązuje to problemu przytoczonego przez Emiel dotyczącego możliwości ingerencji innych graczy w rozmowę, ale od biedy jest to jakieś koślawe rozwiązanie. Mimo wszystko lepiej byłoby już zrobić do każdego tematu z walką temat z rozmowami do niej, a aby łatwiej się w nich odnaleźć GM musiałby w momencie napisania posta oddzielającego turę w walce, dać post w temacie dialogów, o tym iż w danym momencie zaczęła sie kolejna tura, aby stworzyć jakikolwiek porządek. To niestety również nie jest najlepsze rozwiązanie i o ile wciąż lepsze to od niczego, to strasznie czasochłonne dla i tak już zawalonych robotą GM'ów.
-
Powód jest oczywisty, w celu budowania relacji Zarówno tych przyjaznych, co zapewne będzie rzadkie, jak i tych mniej przyjaznych. Oczywistym jest, że każda z postaci znalazłaby w drużynie przeciwnej kogoś, z kim nie chciałaby walczyć z różnych względów oraz kogoś, kogo najchętniej pocięłaby na plasterki, plasterki na kostki, kostki na trójkąty i na koniec ugotowała go na wolnym ogniu. Zgadam się z tym, że nie należy ograniczać interakcji postaci tylko do poziomu swój-swój, ale dać możliwość rozmowy postaci z drużyn przeciwnych.
-
Grey zmuszony był wypić piwo, które sam sobie nawarzył słuchając gniewnych słów Księżniczki. Nie było to przyjemne, żaden kucyk nigdy nie uderzał w niego tak celnie a zarazem nie wywoływał w nim takiego przerażenia. Cadence może z natury była dobra, ale teraz udało mu się wydobyć tę jej część, która powinna zostać zamknięta w jej świadomości tak głęboko jak się da i nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Do jego listy zasad na pierwsze miejsce trafiło "Nie drażnij Księżniczki". Ten jednak nie unikał jej spojrzenia, obserwował ją bardzo uważnie, nawet, kiedy ta go okrążała. Nie było to miłe, ale nie chciał stać jak źrebak ze spuszczoną głową, musiał stawić czoła potworowi, którego sam przywołał. - Pragnę zauważyć, że nie powiedziałem, że pragnę śmierci, a jedynie, że pogodziłem się z tym, że jej nie zatrzymam. Mimo wszystko nie będę głupio przekręcał wskazówek własnego zegara do tyłu. - Powiedział lekko niepewnie ogier, po czym jeszcze mniej pewnie spojrzał w oczy władczyni. - Uniżenie jednak muszę przyznać swój błąd co do wszelkich poruszonych tu kwestii. Możesz być pewna Księżniczko, że wziąłem sobie lekcję do serca i poświęcę każdą wolną chwilę, aby wystarczająco mocno zapisać ją w swej pamięci i dopilnować, aby błędy dnia dzisiejszego nie zostały ponownie popełnione. Jeszcze raz przepraszam i proszę o wybaczenie - w tym momencie ogier w końcu się poddał, z westchnieniem zwieszając głowę w dół. I po chwili, po której padła prośba udania się do kwater, posłusznie ruszył do wskazanego mu miejsca.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7