Skocz do zawartości

Thoron95

Brony
  • Zawartość

    140
  • Rejestracja

  • Ostatnio

3 obserwujących

O Thoron95

  • Urodziny 04/27/1996

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier
  • Miasto
    Czarnocin/Łódzkie
  • Ulubiona postać
    Nightmare Moon

Ostatnio na profilu byli

1254 wyświetleń profilu

Thoron95's Achievements

Słodki kucyk

Słodki kucyk (3/17)

8

Reputacja

  1. (Infortunia) Ostatecznie byłam ostatnią osobą, która weszła do wnętrza doku. Jego wystrój wnętrz był co najmniej… niecodzienny, a na pewno był czymś niezwykłym dla kogoś, kto całe życie spędził w stajni, pozbawionej jakichkolwiek zwierząt domowych, czy choćby tego typu ozdób. Nic więc dziwnego, że spędziłam chwilkę, przyglądając im się nieco dokładniej. Doskonale wiedziałam, że tuż obok leżą zwłoki, ale Serenity już coś przy nich robiła, a poza tym i tak nie mogłam nic zrobić dla tego kucyka. Dlatego dokładnie rozejrzałam się po naszym tymczasowym lokum, zanim w końcu podeszłam do martwego kucyka. Szybko go obejrzałam, jednak poza jedną blizną nie znalazłam niczego niezwykłego. - Ten ślad nie powstał przez przypadek, ktoś zrobił go całkowicie umyślnie. Trochę jakby ktoś próbował go oznakować czy coś w tym guście. - powiedziałam bardziej do siebie, po czym zwróciłam się bezpośrednio do androida. - Nie wiesz może, kto mógłby zrobić coś takiego?
  2. (Infortunia) Byłam bardzo zadziwiona reakcją źrebaka. Co prawda spodziewałam się, że nie odpowie na moje pytania, ale kopanie w ziemi zdecydowanie było niecodziennym zachowaniem. Zastanawiałam się, czy powinnam zareagować, jednak ostatecznie uznałam, że lepiej nie próbować robić niczego na siłę. Dlatego po prostu stałam obok niego, obserwując go i słuchając rozmowy jaką nawiązała reszta drużyny z androidem. Najciekawszymi były wiadomości o młodym pegazie, które tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie powinniśmy go zostawiać. Kto wie, co mógłby zrobić, gdyby odszedł. Nie ukryję również, że z niemałą radością przyjęłam odnalezienie przez malca kluczy. Owszem, było to dziwne, niepokojące i dosyć przerażające, ale perspektywa dachu nad głową bez potrzeby wymyślania skomplikowanych planów dostania się do środka, albo spędzania kilku godzin na robieniu podkopu była zbyt pokrzepiająca, abym się tym jakoś bardziej przejęła. - Wygląda na to, że młody miał jeszcze lepszy pomysł na przedarcie się do środka - powiedziałam zaskakująco spokojnie, podchodząc do odblokowanych drzwi. Następnie spojrzałam na pegaza z szerokim uśmiechem. - Świetnie Ci poszło, szczególnie z otwieraniem tych kłódek. W Twoim wieku to niezły wyczyn. Ale następnym razem nie musisz się tyle męczyć, ktoś mógł Ci z tym pomóc - dodałam miło, po czym odwróciłam się do reszty grupy. - To kto wchodzi pierwszy?
  3. (Infortunia) Po niezbyt długim okresie oczekiwania reszta grupy w końcu do nas dotarła. Zapewne pozwoliłabym sobie jeszcze przez chwilę nie zwracać na nich uwagi, gdyby nie niecodzienne znaleziska, które ze sobą przynieśli. Znalezienie źrebaka w smoczej jaskini jeszcze mogłam zrozumieć, ale skąd oni wytrzasnęli robota? Nie mogłam się oprzeć pokusie podejścia do metalowego tworu i szybkiego rzucenia na niego okiem. Nie trzeba było być znawcą, aby dostrzec, że przydałoby mu się małe odświeżenie. Uśmiechnięta podeszłam do Night’a i młodego pegaza. - Wygląda na to, że Twoje życzenie się spełniło - powiedziałam cicho do ogiera, po czym spojrzałam na świeżo uwolnionego z zaklęcia źrebaka, przykucając nieco aby znaleźć się na jego poziomie. - Cześć, nazywam się Infortunia i jestem lekarzem tej niecodziennej grupy. Zechciałbyś wyjawić swoje imię? - powiedziałam najłagodniej jak mogłam. Nie było to zresztą tak trudne, w stajni zdarzało się, że musiałam zajmować się zdenerwowanymi, młodymi kucykami albo podmieńcami. Poza tym nie bardzo obchodziło mnie to, co mówił Abyss o kanibalizmie. Zagłodzony niemal na śmierć kucyk łatwo łamie się i posuwa do tak desperackich kroków aby przeżyć, a źrebakom ciężej kierować się moralnością.
  4. (Infortunia) Zachichotałam wesoło, po czym również spojrzałam w jego oczy. Choć bardzo starałam się tego uniknąć, to i na moim pyszczku zagościł rumieniec. - Więc kiedy przyjdzie czas z radością przyjmę to co mi ofiarowujesz - powiedziałam cicho, zauważając, że nasze głowy są bardzo blisko siebie. I to jego spojrzenie, któremu nie mogłam się oprzeć… Nawet się nie zorientowałam, kiedy nasze pyszczki połączyły się w pocałunku. Moje przednie nogi delikatnie objęły go za szyję, aby przypadkiem nie spróbował mi uciec. Trzymałam go tak przez ponad minutę, aż w końcu delikatnie oddaliłam swą głowę, spoglądając na niego cała zarumieniona. - Cóż…powiedziałabym, że to było miłe, nawet bardzo miłe - zaśmiałam się słodko, nie kryjąc szerokiego uśmiechu. - Mam nadzieję, że nie był to ostatni raz. Teraz jednak powinniśmy chyba zaczekać na resztę. Minęła chwila od kiedy wysłałeś flarę, wiec nie powinno minąć dużo czasu zanim się pojawią.
  5. (Infortunia) Ku mojemu zdziwieniu bardzo mi się spodobało znalezienie w objęciu ogiera. Na moim pyszczku mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech. - Te roboty to nie taki głupi pomysł. Tutaj na powierzchni możemy spotkać coś takiego i będziesz mógł nieco rozszerzyć swoją wiedzę na ten temat. No i nie znam absolutnie nikogo z naszej stajni, kto by się w tym specjalizował, więc wbrew pozorom może to się okazać strzał w dziesiątkę - powiedziałam zachęcająco. Idea wprowadzenia odrobiny nieco nowszej technologii bardzo do mnie przemawiała. Rodziła co prawda kilka nowych problemów, ale mogła pomóc rozwiązać wiele innych a co za tym idzie znacząco poprawić warunki życia. Po chwili dostrzegłam, że ogier spogląda mi w oczy, jednak po chwili jego wzrok uciekł w inną stronę. Zachichotałam miło - Ukradłam Ci koszulę a Ty wciąż chcesz mnie ogrzewać? To naprawdę słodkie. Ale powinieneś uważać z takimi ofertami... - delikatnie złapałam kopyto którym mnie obejmował swoim własnym, po czym docisnęłam je lekko do siebie, a resztą ciała delikatnie wtuliłam się w ogiera. - … bo jeszcze mogę zechcieć z nich skorzystać. - dodałam cicho.
  6. (Infortunia) Obeszłam dom z każdej możliwej strony, szukając najmniejszej słabości którą moglibyśmy wykorzystać. Obserwowałam bardzo uważnie u podstawy a nawet na samym dachu, zatrzymując się przy wszystkim co odbiegało od normy i poświęcając temu chwilkę. Niestety ostatecznie musiałam wywiesić białą flagę. Ani ja ani Night nie posiadaliśmy niczego, co pomogłoby nam przebić się nawet przez najsłabsze punkty fortecy. - Ja też nie mam pojęcia jak się tam dostać. Sami raczej nie damy rady -powiedziałam zrezygnowana, wyraźnie zmęczona całą tą sytuacją. Uznałam, że nie ma co się więcej męczyć i usiadłam u boku Night’a z westchnięciem. - Mam nadzieję, że damy radę się przebić i że będą tam jakieś łóżka, materace czy cokolwiek wygodnego na czym można by się położyć. Nie miałabym też nic przeciwko jakimś kocom, drzemka w ciepełku dobrze by mi zrobiła i pewnie nie tylko mi - oparłam delikatnie głowę na jego barku. Niezbyt miałam siły przejmować się tym jak to może wyglądać, szczególnie, że wciąż byliśmy sami. Nie zważając na jego reakcję kontynuowałam. - Ledwo wyszliśmy ze stajni a już spotkało nas więcej, niż przez miesiąc starej codzienności. Nie będzie łatwo się do tego przyzwyczaić. Obyśmy dali radę na czas, zanim nasza liczebność znów zostanie obniżona.
  7. (Infortunia) Widok zniszczonej kolby od strzelby Night’a nie poprawił mi zbytnio humoru. Przez mój głupi pomysł broń była uszkodzona. Miałam nadzieję, że chociaż wciąż działa, bo wolałabym nie myśleć, jak Night mógłby się na mnie za to zdenerwować. - Szkoda, że nie można powiedzieć tego samego o Twojej broni. Wybacz, za ten głupi pomysł… - powiedziałam widocznie zakłopotana, po czym zaczęłam myśleć nad jakimś innym rozwiązaniem problemu niemożliwych do sforsowania kłódek. Z tego stanu wyrwała mnie dopiero propozycja ogiera odnośnie poszukania innej drogi. - Może racja. Te drzwi nie muszą być jedynym wejściem do tego domku - odparłam spokojnie, po czym zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu alternatywnej ścieżki do wnętrza budynku.
  8. No teraz to jest w końcu jakaś odpowiedź i konkret. Nie nie dołączyłem i pytałem się właśnie, czy jego widoczność jest ograniczona do jakiejś grupy.
  9. A ja wciąż nie doczekałem się odpowiedzi w sprawie niedziałającej mi strony eventu na FB D: Jeśli dobrze rozumiem to mamy szukać w Galerii miejsca z restauracjami i gdzieś tam się zacznie.
  10. (Infortunia) Ucieszyłam się na widok wciąż stojącego i nawet wyglądającego na całkiem nie zniszczony domu. Fakt, że wciąż był zamknięty również pocieszał, ale nie wykluczało to możliwości znalezienia w środku jakiejś niemiłej niespodzianki. Zmutowane gryzonie nie były tym, co chciałabym zobaczyć. - Pytanie czy to jedzenie jest wciąż świeże, bo szczerze w to wątpię. No chyba, że znajdziemy konserwy. I niestety nawet tutaj czeka nas nieco pracy aby to doprowadzić do porządku, trzeba będzie przeszukać każdy kąt, aby sprawdzić czy nie ma tam czegoś czego być nie powinno. Ale na pewno ten dom ma potencjał i jest o WIELE lepszy od jaskini. - powiedziałam spokojnie, po czym przyjrzałam się drzwiom, a raczej zapobiegającym przejściu przez nie kłódkom. Wyglądały na solidne, choć widać było wyraźnie odciśnięte piętno czasu i złych warunków. - Zgaduję, że nie masz niczego do ciecia metalu? Bo w tych zardzewiałych miejscach powinno pójść dość gładko. Można by również rozejrzeć się za jakimś mocnym stalowym prętem, rurom czy czymkolwiek i spróbować je wyłamać - zamyśliłam się na chwilę. Szczerze, to nie wierzyłam, aby dało radę znaleźć coś wystarczająco mocnego w pobliżu. W tym zamyśleniu z nieznanych mi powodów spojrzałam na Nighta. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero po chwili i jak najszybciej odwróciłam głowę, bojąc się, ze to zobaczy. Zdążyłam jednak zauważyć pewne dodatkowe rozwiązanie sprawy drzwi. - Cóż… mam też w głowie trzecią opcję. Jeśli nie boisz się uszkodzenia strzelby, to wygląda na wystarczająco ciężką aby się przebić. Choć jest to dość ryzykowne.
  11. (Infortunia) Mocno zawstydzona przyjęłam koszulę Nighta i założyłam ją na siebie. Nie spodziewałam się takiego zachowania z jego strony. Teraz było cieplej, o wiele cieplej. I choć uznałam, że nie ma możliwości aby zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie, to słowa ogiera sprawiły, że tak właśnie się stało. Choć nie zaprzeczę, że było to bardzo miłe. A nawet na tyle, że podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam go w policzek. - Dziękuję za miłe słowa. I kto wie, może nasze drugie połówki są o wiele bliżej niż myślimy. - powiedziałam spokojnie, uśmiechając się. W tym wszystkim niemal zapomniałam o naszym zadaniu, więc zaczęłam rozglądać się za jakimś dobrze zapowiadającym się miejscem. Choć po chwili przyłapałam się na tym, że szłam o wiele bliżej Nighta niż wcześniej.
  12. (Infortunia) - Najwidoczniej wysokie urodzenie nie jest tak dobrą rzeczą za jaką można by to uważać. - zachichotałam. Było to tym śmieszniejsze, że znałam wiele kucyków, które za przywileje Nighta i jego problemy oddałyby naprawdę wiele. W tym i takich, którzy zamiast problemów z sercem mieli problem z pustym żołądkiem. - I nie przesadzaj, nie wyglądasz źle. Uwierz, że widziałam wielu ogierów, przez których o mało nie zwracałam posiłku, a biorąc pod uwagę jak czasem było o nie ciężko, to powinno to dość dobitnie podsumować ich “urodę”. Powiedziałabym więc, że jesteś całkiem przystojny - powiedziałam lekko zawstydzona. Mimo wszystko nie widziałam powodów, by unikać prawdy. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z nagłej zmiany tematu. - Tylko trochę chłodno, nic czym trzeba by się martwić - dodałam uspokajająco. Nie chciałam, żeby musiał się o mnie martwić.
  13. (Infortunia) Roześmiałam się słysząc uwagę odnośnie nieba. Nie mogłam się nie zgodzić, że powierzchnia pomimo tylu niebezpieczeństw miała też swój urok. - Coś w tym jest. To "niebo" jest zupełnie inne. Wraz ze zmianą czasu zmienia się i ono. Również powietrze jest inne, świerzsze, dopiero tutaj można zdać sobie sprawę jak duszno jest w stajni. - powiedziałam miło, po czym jakby dla podkreślenia swych słów wziełam głęboki wdech, co jednak doprowadziło do kichnięcia. - Jest tu też nieco chłodniej, ale nie jest źle. - umilkłam na chwilę. Całkiem miło spędzało mi się czas z Nightem. - Może trochę za rodziną, choć za krótko jestem poza stajnią, aby faktycznie to odczuć - powiedziałam spokojnie po czym zaśmiałam się z zakłopotaniem - Nie miałam ogiera. Większość czasu spędzałam w klinice a poza tym niektórzy woleli zachować bezpieczny dystans. Niestety zdarzają mi się różne dziwne wypadki i niektórzy choć byli moimi przyjaciółmi, to nie byli zainteresowani niczym więcej - umilkłam na chwilkę po czym nagle dodałam. - A jak jest z Tobą?
  14. (Infortunia) Ruszyłam więc za Nightem, starając się trzymać tuż obok niego. Nie byłam najlepsza w walce, więc w razie kłopotów lepiej było się od niego nie oddalać. Poza tym lepiej czułam się w jego obecności. - Nie gniewam się. Zresztą jakżebym mogła być zła za coś tak naturalnego? Nie da się od tak zaufać przypadkowo spotkanej osobie. Nie kiedy w głowie tak świeżo wyryta jest śmierć towarzysza. Kiedy wszystko sypie się na samym początku. - spojrzałam na ogiera z troską. - Ale proszę, nie rób głupstw i nie narażaj się niepotrzebnie. Wiem, że boisz się stracić jeszcze kogoś, ale miej na uwadze, że niektórzy nie chcieliby stracić Ciebie - zamilkłam na chwilę, po czym dodałam nieco weselszym tonem. - I następnym razem postaram się uderzyć nieco słabiej.
  15. (Infortunia) Bardzo niemiłe określenie mnie przez podmieńca nie sprzyjało wyrabianiu o nim dobrej opinii. I zapewne gdyby nie reakcja Night'a i uzyskany przez nią efekt to planowałabym teraz niemałe nieprzyjemności dla Ray'a. Na szczęście okazał tyle manier aby przeprosić, choć i ja tu wiele zawiniłam. - I ja przepraszam za tak silny bodziec. Musiałam być pewna, że mnie nie zignorujecie - powiedziałam spokojnie. Myślałam, czy nie powinnam czegoś dodać, ale nagły krzyk Abyss'a wyrwał mnie ze wszelkich rozmyślań. Pewnym jednak było, że będę musiała go zbadać. Serio, rozstrój nerwowy? Brzmiało to co najmniej głupio i nie wiem, czy nie powinnam go przebadać w wolnej chwili. W końcu coś może być na rzeczy i może już psychicznie nie wytrzymywać wizyty na pustkowiach. Ale to była kwestia na jakąś inna chwilę niż obecna. Teraz wolałam się skupić na czymś bardziej teraźniejszym. - Mówiąc całkowicie szczerze, to wolałabym szukać schronienia. Szczególnie, że mogłabym przypilnować, aby warunki były dość higieniczne. Gdyby komuś coś się stało, to pomogłoby to w leczeniu ewentualnych ran. - powiedziałam spokojnie, będąc po cichu wdzięczna, że nie próbował przydzielić mnie do grupy jaskiniowej. Cały ten wypad uważałam za zbędne niebezpieczeństwo, ale po co strzępić sobie język, a nie mogłam ukryć, że mimo wszystko mogło to wyjść na dobre.
×
×
  • Utwórz nowe...