Skocz do zawartości

Thoron95

Brony
  • Zawartość

    140
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Thoron95

  1. Thoron95

    [Zapisy] FE: Przepowiednia

    Arceus(albo ktokolwiek), zanim zapytasz. Nie, twoje statystyki nie startują na poziomie 1. Aby coś było na 1 musisz poświęcić punkciocha
  2. Thoron95

    [Zapisy] FE: Przepowiednia

    Co się tyczy tej specjalnej umiejki, to ja miałem na myśli opcjonalne Traity z Fallouta, które można było(choć nie trzeba) wybrać przy tworzeniu postaci. Z tego co widziałem, to eragon333 dał tam jeden z profitów z Fallout 3 i New Vegas, czyli miał zbliżone myślenie do mojego Ale jeśli Nightmare nie broni, to wymyślenie czegoś nowego może być ciekawe. Oczywiście jedynym ograniczeniem jest granica OP, którą ustala Pani Mistrzyni Gry(niepisana zasada która zawsze obowiązuje). I raczej ta specjalna umiejka, to miało być coś pasywnego, a nie jakieś zionięcie ogniem czy coś w tym guście. Ale tu już ustalcie sobie sami, nie ja tu rządzę. A i na przyszłość nie wymieniaj mnie jako pomysłodawce i komplikatora. Lubię być incognito <tajnos_agentos.png>
  3. W głowie Certaina szalała niewielka burza myśli. Zbyt mała, aby odleciał i przestał słyszeć i rozumieć, co inni mówią, jednak na tyle silna, aby uniemozliwiła mu dostrzeżenie spojrzenia Moonlight. Starał się wybiec już nieco w przód, przypomnieć sobie budowę zamku, wszelkie miejca, w których rebelianci mogliby przygotować zasadzkę, oraz jakiego typu. I z niezadowoleniem musiał przyznać, że niestety takich miejsc było dużo. Za dużo. Z rozmyślań wyrwały go dopiero słowa pułkownika. - Niestety, w sprawie aktualnych sił wroga niewiele mogę powiedzieć. Od początku bitwy znajduję się w dzielnicy arystokracji, a rozkazy nie pozwoliły mi się ruszyć z tamtąd na krok. Z kilku wyższych pozycji udało mi się dostrzec tylko szalejącego smoka, kilka pegazów oraz pojedynczych żołnieży. Ci drudzy i trzeci ze strony przeciwnika nie wyglądali jakoś specjalnie okazale. Co do rebeliantów obecnych w zamku, to tutaj musimy zdać się na wiedzę Moonlight, która jako ostatnia była w środku i na podstawie tych wiadomości dobrać potrzebne siły.
  4. Thoron95

    Wielkie Wyzwanie #1

    /Calamity Grey Claw w żadnej chwili nie bał się szarży stalowego olbrzyma. Doskonale wiedział, że Fames znajduje się tuż nad nim, gotowy zabrać go tuż sprzed nosa jego przeciwnika. W trakcie tego wspólnego uniku jedynym na co mógł narzekać, był jego towarzysz, który jak zwykle złapał go z całej siły, boleśnie wbijając mu szpony w barki. Robił to za każdym razem, kiedy podnosił swojego właściciela i to nie z chęci pewniejszego chwycenia przyjaciela, czy po prostu z braku wyczucia. Zwyczajnie uwielbiał, kiedy jednorożec się za to na niego złościł, a ten często, z chęci sprawienia mu przyjemności, nie oszczędzał mu słów krytyki. Te jednak padały dopiero po walce, a obydwoje doskonale wiedzieli, że odrobina piasku nie wystarczy, aby zapewnić im zwycięstwo. Zaraz po tym, jak ogier wylądował na ziemi zwrócił się w stronę, z której pod zaspą zniknął jego przeciwnik, czekając na to, co się zdarzy. Ku jego zaskoczeniu Calamity po wyjściu nie był wściekły nieudaną szarżą, a wręcz… podekscytowany? „Czyżby zależało mu nie na samym zwycięstwie, a na dobrej walce?” – była to myśl, która początkowo go zmieszała. Nie potrzeba było jednak dużo czasu, aby na jego pyszczku pojawił się nie wielki uśmiech. – Nie martw się, nie mamy zamiaru dać się od tak rozgnieść – powiedział tym razem na głos. Był to jednakże szept, słyszalny tylko dla niego i znajdującego się wysoko na niebie kruka, który co prawda nie usłyszał samych słów, tylko myśl przekazaną mu przez ogiera, w efekcie czego ruszył w stronę Calamity’ego, aby być blisko miejsca walki i móc szybko reagować. Słowa te nie zostały poszczone na wiatr. Ledwo jego usta się zamknęły, a róg już błyskał na swój fioletowy kolor. Runiczny miecz został pochwycony z całej siły, po czym wraz z dzierżącym go kucykiem zniknął w jasnym błysku. Grey pojawił się tuż obok swojego przeciwnika, wykonując szybkie cięcie. Miał nadzieję, na uzyskanie przewagi, wynikającej z zaskoczenia, jednak to on sam został zaskoczony, niemal natychmiastową reakcją jego przeciwnika. Miecz został zatrzymany przez naładowany elektrycznością drąg, a zabrana Timber broń rozpoczęła natarcie w stronę odsłoniętego jednorożca. I prawdopodobnie gdyby nie Fames, który z impetem wbił się w ogiera, odtrącając go na bok, skończyłoby się to dekapitacją. Sam kruk wpadł w swego właściciela pod takim kątem, że i jemu udało się wyjść bez szwanku i nie zamierzał spędzać w strefie zagrożenia więcej czasu, niż to faktycznie potrzebne, wracając szybko na swą pozycję wysoko na niebie. Ogier w międzyczasie wykonał przewrót, co pozwoliło mu uniknąć kolejnego uderzenia ze strony kolosa. I miał szczerą nadzieję, że więcej tego manewru nie będzie musiał powtarzać i z własnej woli wsypywać sobie piasek w każdy zakątek ciała. Nie chcąc dawać przeciwnikowi kolejnej szansy na uderzenie, szybko podniósł się na nogi, wymierzając swój miecz prosto w gardło. Miał nadzieję, że warstwa pancerza będzie tam na tyle cienka, aby dał radę się przebić. Niestety miecz po prostu się zatrzymał, nie wyrządzając niemal żadnych szkód. Calamity nie pozostał dłużny, rozpoczynając szalony atak dosłownie wszystkim co miał. Jego drąg latał ze świstem i odgłosem skaczącego wesoło prądu, miecz Timber ochoczo siekał powietrze a nawet róg kolosa, rozpalił się do białości, co chwila wyprowadzając niszczycielski atak. Dwa pierwsze oręże były sprawnie, choć nie łatwo odbijane przez szarego jednorożca, ten ostatni jednak, po pierwszej próbie jego sparowania, która skończyła się dziecinnie prostym przełamaniem obrony, był nieco mniej sprawnie unikany. Przez następne kilka chwil walka, dla siedzącego z boku widza, mogłaby wydawać się nieco monotonna. Calamity stale napierał na Grey’a, który raz za razem odbijał lub unikał jego ataki. Czasami udało mu się przebić przez trzykrotnie większą liczbę broni przeciwnika. Jednak każdy cios był sprawnie odbijany przez gruby pancerz, a całości nie ułatwiały wyładowania elektryczności, które radośnie skakały po kolosie. Obydwaj walczyli w pełnym skupieniu, czekając na pierwszy błąd przeciwnika, który mogliby wykorzystać. I na nieszczęście Grey’a to on jako pierwszy zrobił coś źle. W trakcie parowania jednego z ciosów mieczem, źle wymierzył, przez co broń przeciwnika zamiast przelecieć obok niego, uderzyła go z impetem w twarz. Na szczęście zbicie odwróciło miecz, więc nie uderzył go powierzchnią tnącą, ratując mu życie. Siła uderzenia wytrąciła ogiera z równowagi, jednak nagła, kompletnie odruchowa akcja zatrzymała jego przeciwnika, przed bezwzględnym wykończeniem zachwianego jednorożca. Niezwykle silna eksplozja energii magicznej, która opuściła jego róg zatrzymała pędzący w jego stronę drąg, oraz doprowadziło jego przeciwnika do podobnej sytuacji w jakiej znalazł się on sam. Jednak w tej chwili Grey był już bliski odzyskania utraconej równowagi, co pozwoliło mu wykonać pierwszy cios. Po raz kolejny zmienił się układ rozpalonych run, wracając do ułożenia z pierwszego ataku. Szybki doskok i szerokie cięcie pozostawiły na klatce piersiowej przeciwnika bardzo głębokie wyżłobienie, które nawet z daleka rzucało się w oczy. Jednak Calamity również wrócił do gry, a jego bronie niemal natychmiast ruszyły w stronę jednorożca. Grey chciał zyskać nieco przestrzeni. Jego przeciwnik miał nad nim zbyt dużą przewagę w bezpośrednim starciu i ten musiał się jak najszybciej ewakuować. Wraz z jasnym błyskiem, wylądował on kilka metrów za przeciwnikiem, stojąc na swych tylnych nogach. Obrócił się w jego stronę, a jego przednie kończyny pokryły się błękitnymi płomieniami, które szybko uformowały się w cztery ogniste pociski, które pognały w stronę przeciwnika.
  5. Thoron95

    Wielkie Wyzwanie #1

    /Calamity Grey słysząc uwagę swojego przeciwnika rzucił okiem na Timber. Wcześniej widział ją tylko z dużej odległości, co doprowadziło do umknięcia mu wielu szczegółów dotyczących jej stanu, po zderzeniu z kucykowym pociągiem. Jednak ogier dość szybko pożałował tej decyzji. Nieprzytomna klacz była poobcierana przez kilkumetrowy ślizg po malutkich kamyczkach tworzących piasek, a niektóre jej kończyny były w nienaturalny sposób wygięte, wskazując aż nazbyt jasno, że z kości podzieliły się na kilka części. W tym wszystkim jednak najbardziej dziwiła go jedna rzecz, ostatnie słowa kolosa. Wydawało mu się co najmniej dziwnym, jeśli nie podejrzanym, że ten oferuje swą pomoc, dopiero co pokonanemu przez niego samego przeciwnikowi. Propozycja dość dobroduszna i kompletnie sprzeczna z jego wizerunkiem żołnierza Sombry. Jednorożec w pierwszej chwili chciał zignorować jego prośbę. Po prostu podejść do klaczy i jednym pchnięciem dokończyć jej żywota, odsyłając ją na wieczny spoczynek. Był gotów to zrobić, nawet członkowi własnej drużyny. „Lepsza szybka, bezbolesna śmierć od przedłużania agonii i cierpień, kiedy nie można nic zrobić.” – Przeszło mu przez myśl. Była to jedna z prawd, w które ogier wierzył, że śmierć nie jest najgorszym, co może kogoś spotkać. Że była o wiele lepszym rozwiązaniem od życia w cierpieniach. Mimo wszystko jego ciekawość się buntowała, chciał wiedzieć, czemu jego przeciwnik chciał pomóc i ostatecznie to ona zwyciężyła. - Faktycznie, nie wygląda ona najlepiej. Powiedz mi jednak, czemu niby miałbym Ci na to pozwolić? Jaką mam pewność, że chcesz jej pomóc a nie tylko pogorszyć jej stan? – zapytał w końcu. Moment między ostatnimi słowami Calamity’ego a pierwszymi Grey’a ze strony przeciwnika musiał wyglądać jak długie użalanie się nad losem klaczy, a nie jak walka przekonań z ciekawością. - Jestem żołnierzem, tak jak ona czy ty. Gdyby, choć szczerze w to wątpię, przydarzyłoby mi się podobne nieszczęście, w całej swojej naiwności chciałbym wierzyć że ta klacz zrobi dla mnie to samo. Dług życia to dobra inwestycja. Martwe ciało posłuży najwyżej robakom. – odpowiedział szybko Calamity, głosem pozbawionym emocji, wypełnionym w zamian zimną kalkulacją. Odpowiedź niezwykle egoistyczna, zdaniem Grey’a jak ulał pasująca do kogoś takiego. Egoistyczna, szczera i… przekonywująca. Jednego nie mógł on zaprzeczyć, egoistyczne pobudki były tymi, które najlepiej przekonywały. Bo łatwiej uwierzyć w czyjś własny interes, niż w wielkie idee idealisty, z których swoją droga chyba żaden szanujący cudze życie nie poszedłby na służbę do Sombry. Grey jeszcze przez chwilę myślał, o dobiciu klaczy, jednak w obecnej sytuacji nie byłby to już akt miłosierdzia, a okrucieństwa i zdrady, z czego doskonale zdawał sobie sprawę. Pomimo przekonywującej odpowiedzi wciąż się wahał, jeśli jednak kolos faktycznie mógł pomóc Timber i miał ku temu dobry powód, to nie należało odrzucać takiej okazji. Cofnął się o dwa kroki a ruchem kopyta jasno wskazał Calamity’emu, że może bezpiecznie zająć się ranną. - Jest Twoja. – powiedział szybko, zanim oponent podszedł do klaczy. Przez cały czas trwania jego zabiegów uważnie go obserwował, trzymając miecz w gotowości. Stał jednak w takiej odległości, że kolos nie musiał nawet sprawdzać, czy ten nie próbuje bezczelnie zaatakować go z zaskoczenia, bo było to zwyczajnie niewykonalne z jego obecnej pozycji. Pierwsza pomoc, jakiej udzielił Calamity swojej przeciwniczce zajęła mu trochę czasu. Jednak jej efekty były widoczne nawet z daleka. Kończyny były w końcu w swych naturalnych pozycjach, a zadrapania nie wyglądały już jak ofiary najazdu całej pustyni, zamiast tego były czyste i odkażone. Timber może i nie była cała i zdrowa, ale jej stan na pewno był stabilny, a jej życiu nic nie zagrażało. - A więc, na czym to stanęliśmy przyjacielu? - rzucił opancerzony jednorożec, zakończywszy swe zabiegi i powolnym krokiem oddalając się od rannej. - Jeśli mnie pamięć nie myli, to na drwinach przed walką – odpowiedział spokojnie Grey, układając swój miecz w pozycji obronnej. - Jednak możemy je chyba pominąć i przejść do punktu następnego. Wokół Calamity’ego pojawia się dziwny podmuch gorącego powietrza. Niezwykle dobra informacja dla niego, oznaczająca, że jego tarcze wróciły do pełnej mocy i są gotowe na blokowanie nadchodzących ataków. Jednorożcowi zapewne umknąłby ten szczegół, w końcu zawirowań powietrza wywołanych gorącem łatwo nie zauważyć na rozpalonej do granic możliwości pustyni. Jednak czujne oko Fames’a dało radę dostrzec tę nieprawidłowość o czym od razu doniósł szaremu jednorożcowi. Ten jednak nie wiedział, co to mogło oznaczać. „To znów ta dziwna bariera, czy może jakaś inna niespodzianka?” – było to pytanie, które nie dawało mu spokoju, bo każda z możliwości mogła dla niego oznaczać niemałe kłopoty. Nie był to jednak czas na rozmyślania, o czym szybko przypomniał mu jego przeciwnik. - W takim razie – powiedział hardo kolos, kręcąc młynka swą laską i energicznie stukając nią o piasek. - Zapraszam. Grey’owi nie trzeba było tego powtarzać. Jednak nie rzucił się on na przeciwnika. Świadomość czekającej na niego niespodzianki zmuszała go, do podjęcia ostrożniejszych kroków. Jego róg rozpalił się jasnym światłem, a po jego ciele zaczęły radośnie skakać wyładowania elektryczne. Miecz, na którym niektóre z run rozpaliły się, ułatwiając przepływ magii przez ostrze, skierowany został w stronę przeciwnika niczym pistolet. W jednej chwili, cała energia, zgromadzona na ciele jednorożca przeskoczyła na trzymaną broń i wystrzeliła w stronę Calamity’ego w postaci błyskawicy.
  6. Nie bój się Cavo, wiem o tym. Po prostu nie mogłem się powstrzymać
  7. Ooo.... przestań, bo jeszcze zacznę myśleć, że zależy Ci na tym, abym został w Twojej drużynie, bo mnie lubisz ...But Wait! D:
  8. Znalezienie mu zamiennika to raczej nie problem. Wystarczy spojrzeć na Arceusa, który już się zgłaszał. A jeśli on się rozmyśli, to ja też mógłbym to zrobić, jednak ze zmianą KP.
  9. Thoron95

    Wielkie Wyzwanie #1

    Grey Claw musiał przyznać, że wybór otoczenia był dość niefortunny. Mnóstwo otwartej przestrzeni, brak jakichkolwiek chmur na niebie, brak cienia, niesamowity upał i tona tego przeklętego piasku w każdym milimetrze kwadratowym. Warunki wprost beznadziejne. Nawet jego kruk, siedzący na grzbiecie jednorożca, był z nich niezadowolony, co jasno dał znać, dziobiąc go lekko w tył głowy. „Ze wszystkich możliwych rodzajów terenów jakie mogliśmy dostać ten jest chyba najgorszy.” – przeszło ogierowi przez myśl, kiedy rozglądał się za swoim przeciwnikiem. Ku jego zaskoczeniu nigdzie go nie dostrzegł. Rozejrzał się w chyba każdym możliwym kierunku, ale nikt go nie atakował. Grey był co najmniej zdziwiony, ale nie zamierzał marnować czasu. W całym tym chaosie jakimś cudem zyskał chwilkę na szybkie przygotowanie, za co zabrał się od razu. Jego kopyto zaczęło krążyć tuż nad powierzchnią piasku. Prowizoryczny krąg przywoływania, który przechodził przy pomniejszych przyzwaniach, przy tych naprawdę dużych jednak kompletnie bezużyteczny, ale na tę okoliczność był całkowicie wystarczający. Na powierzchni piasku pojawił się niewielki okrąg, otoczony kilkoma znakami runicznymi, a po chwili w towarzystwie różnokolorowego światła wyłoniła się rękojeść. Po jej chwyceniu i pociągnięciu przez ogiera ukazał się krótki miecz wykonany z żelaza. Na pierwszy rzut oka jednak dało się zauważyć, że nie jest to zwyczajna klinga z nie najlepszego materiału, co zdradzały wydrążone na środku ostrza, iskrzące się różnymi kolorami znaki runiczne. Następnie w szybkim błyśnięciu jego rogu jego ptasi przyjaciel zyskał co nie co na wzroście, co od razu odczuł większym ciężarem na swoim grzbiecie. Nie był to pierwszy raz, kiedy ogier powiększał swego towarzysza, aby umożliwić mu podniesienie siebie samego. Na szczęście ilość energii jaką do tego potrzebował była na tyle znikoma, że mógł on pozwalać sobie na utrzymywanie kruka o wiele większego, niż normalny, przez całą walkę. Nie chcąc marnować czasu odwrócił głowę z zamiarem szybkiego omówienia podstaw. - Nie szarżuj Fames. To nie są zwykłe złodziejaszki którymi zazwyczaj się zajmujemy. Trzymaj się poza zasięgiem wzroku i ograniczaj manewry ofensywne do rozpraszania. Próby rozdrapywania czegokolwiek nie skończą się dobrze. A poza tym norma... no może z większym poziomem trudności - powiedział szybko, a kruk potwierdził zrozumienie szybkim skinieniem głową. /Calamity Grey czekał i czekał, a jego przeciwnik wciąż się nie pojawił. Walki dookoła niego trwały w najlepsze a hałas, który wytwarzały zaczynał być powoli nieznośny. Ogier w końcu uznał, że nie ma co stać jak dureń i czekać. Rozejrzał się więc po polu bitwy, aby znaleźć kogoś, komu mógłby pomóc. Jego uwagę przykuł rysujący się na horyzoncie stalowy olbrzym, który właśnie biegł w pełnym galopie. Był zaskakująco szybki, jak na kogoś, poruszającego się w tak grubym pancerzu. Jednorożec zadawał sobie jednak jedno pytanie: „Dokąd on się tak spieszy?” Na odpowiedź nie musiał długo czekać, gdyż po chwili dostrzegł pędzącą na niego Timber. Nie trzeba było być geniuszem, aby wiedzieć, że źle się to skończy. I właśnie tak się skończyło, klacz przy zderzeniu z ogierem została odrzucona kilka metrów w tył. Grey wolał nie czekać, na dalszy rozwój wydarzeń. Skoro nie miał przeciwnika, to nic nie zatrzymywało go przed powstrzymaniem tej tragedii. Nie musiał się nawet odzywać, Fames wiedział, czego od niego wymaga jednorożec. Kruk złapał mocno ogiera za łopatki, po czym kilkoma silnymi machnięciami skrzydeł wzbił się w powietrze, wraz z swym kucykowym balastem. Obydwoje potrzebowali kilka sekund, aby dolecieć na miejsce. Nie lecieli wysoko, zaledwie 3-4 metry nad ziemią. Nie było sensu marnować sił Famesa na zyskanie całkowicie zbędnej wysokości, szczególnie w tym przeklętym upale. Kiedy w końcu znaleźli się między dwójką walczących kucyków, kruk puścił Grey’a. Ten spadając wziął szeroki zamach swym mieczem, celując nim w Calamity'ego. Runy na jego broni rozpaliły się niczym lampki na choince a ostrze pokryło się cienką warstwą fioletowo-turkusowego światła, aby dodatkowo wzmocnić atak.
  10. Cavo w tym ogłoszeniu zapomniałaś wspomnieć, że DS również ma wolne miejsce
  11. Thoron95

    Błonia

    /Lying - W takim razie dobrze, że mam dar przekonywania i wyciągania informacji - zaśmiał się, po czym nieco spoważniał. - A tak na serio, to zobaczymy. Może coś powie, może nie. Nie będę miał mu za złe ostrożności, po ostatnich wydarzeniach każde z was ma prawo być co do nas bardzo nieufnymi - uśmiech powrócił na jego pyszczek, kiedy klacz kontynuowała. - A więc mam szczęście, że się do takich nie zaliczam. W końcu jak by na to nie spojrzeć Equestią żądzą "Księżniczki", a nie "Książęta". Wami z kolei włada "Królowa". Coś więc musi tu być na rzeczy - zaśmiał się przyjaźnie - I nie musisz mnie rozumieć. Nie jesteś pierwsza i nie ostatnia, która mnie nie ogarnia. A relacje z drużyną mam... średnie. Z kilkoma kucykami wciąż nie miałem czasu porozmawiać i ich lepiej poznać. Aczkolwiek z tymi, z którymi udało mi się spędzić trochę czasu mam chyba nie najgorsze relacje. A na pewno jest to dobry początek. Nooo... pomijając spory opierdziel od Księżniczki, ale chyba mi już to wybaczyła. A jak jest z Tobą? Radzisz sobie z tym niecodziennym towarzystwem, czy raczej wolelibyście się nawzajem pozabijać?
  12. Thoron95

    Błonia

    /Lying - Zastanawiam się, czy ten "automat' jest kimś niezwykle hojnym, czy po prostu głupim. Chociaż zaopatrując Cię w uczucia, wzmacnia Cię, więc w tym szaleństwie jest jakaś metoda. Ale jakoś wątpię, aby ten ktoś na to wpadł - powiedział niepewnie, po czym umilkł na chwilę. Moment jego ciszy przerwał nagły wybuch śmiechu - Ano najwidoczniej pomaga, skoro już znalazłaś sobie żywiciela. Przynajmniej zakładam, że to ogier, choć wydaje się to aż zbyt oczywiste - uspokoił się nieco, jednak uśmiech wciąż gościł na jego pyszczku. Miał tego dnia zaskakująco dobry humor i poliki powoli zaczynały go boleć od tego ciągłego uśmiechania. - "A tam, to dobry ból, skoro wynika z czegoś pozytywnego" - przeszło mu przez myśl, kiedy wysłuchiwał słów klaczy. - Ano fakt, wasza magia jest zupełnie inna on naszej. My jednorożce w zasadzie nic o niej nie wiemy. Przewertowałem wiele ksiąg i jedyną, która traktowała o waszej mocy, zawierała zbyt wiele rozważań i domysłów, a za mało konkretów. Tych ostatnich można było ze świecą szukać. Ale nie martw się, po powrocie do koszar pomęczę trochę Ray'a, aby zdradził mi co nie co, więc nie będzie Ci tak łatwo mnie zaskoczyć - rzucił żartobliwie, po czym na jego pyszczku zagościł problematyczny uśmiech. - Gorzej będzie, jak te podróże, których zaczynam mieć już dość okażą się tym powołaniem. Choć w pewnym sensie byłoby to zabawne. "Stworzony do tego, czego nienawidzi" - mówiąc ostatnie zdanie przejechał kopytem w powietrzu, niczym wielki wizjoner, prezentujący swą wizję. - Mam nadzieję, że do tej ironii jednak nie dojdzie. Ale dzięki, za miłe słowa. // Komputerze, sprawdź początek swojego postu, bo masz tam mały błąd. Podpowiem, że chodzi o osobę, z którą rozmawia Lying //
  13. Thoron95

    Błonia

    /Lying Słysząc o "chodzącym automacie do uczuć" jednorożec nie mógł ukryć zdziwienia. Było to dla niego co najmniej dziwne i przez chwilę wręcz zastanawiał się, czy czegoś źle nie usłyszał. - Automat do uczuć...? Szczerze nie wiem, czy chce wiedzieć co dokładnie masz na myśli - powiedział niepewnie, po czym nieco się rozchmurzył, słysząc pytanie klaczy. - Opowiedzieć coś o sobie powiadasz? Hmm... No... chyba nic nie zaszkodzi, jak się czegoś dowiesz. Więc może od początku. Pochodzę z niewielkiej mieścinki mieszczącej się w Hollow Shades. Nie była to może totalna wieś, na której nawet nie wiedzieliby co to elektryczność, ale metropolią również nie było. Ot zwykłe małe miasteczko otoczone Lasem. Zawodu niestety nie mam. Do dziś nie byłem w stanie zdecydować, czym chciałbym zajmować się w życiu. Podróżuję więc po Equestrii i robię za swego rodzaju najemnika, bo z czegoś muszę żyć - rzucił nieco zawstydzony Grey. Było mu głupio, ze nie mógł się zdecydować co do zawodu - Hobby nie mam za dużo. Interesuję się głównie magią i w tym się szkolę. Nawet kiedyś specjalnie oszczędzałem, aby wybrać się na studia do Canterlot, które udało mi się ukończyć. Zapewne, kiedy w końcu będę miał naprawdę dość aktualnego trybu życia, to zdecyduję się na coś z tym związanego. I szczerze mówiąc, mam taką cichą nadzieję, że ta wojna mi z tym pomoże - zaśmiał się cicho - A jak jest z Tobą? Interesujesz się czymś? Masz jakieś zajęcie poza byciem wysyłaną na wojny do tyranów?
  14. Thoron95

    Błonia

    /Lying - To, że daje wam luksusy nie znaczy, że nie widzi w was niewolników. Mimo wszystko choć sam tego nie przyzna, to potrzebuje was do wygrania tej wojny, a żołnierz lepiej walczy, jeśli dobrze się czuje. No i nawet najgorsi władcy dają swym najcenniejszym podwładnym luksusy, aby ich zachęcić do bycia mu posłusznym - powiedział poważniej Grey. Dziwiło go to, że klacz może mieć jakkolwiek dobre zdanie o Sombrze. No... ale dla niej dziwnym było jego poparcie dla Cadence, więc mógłby uznać, że wszystko jest w porządku - A co do naszych Koszar, to u nas również nie brakuje wygód. My również możemy sami wybrać, jak ma wyglądać nasz pokój. A co jest bardzo dobre ich ściany są grube, wiec nie ma mowy o podsłuchiwaniu... No chyba, że się krzyczy. Poza tym mamy pokój wspólny który od najlepszego baru w Canterlocie różni się chyba tylko nazwą. Na szczęście jeszcze nikt nie tykał się szafy grającej, więc można tam na spokojnie porozmawiać z resztą, w nieziemsko wygodnych fotelach. Mamy Salę treningową zaopatrzoną w chyba każdy rodzaj broni, w każdej możliwej wersji. A jeśli jakimś cudem czegoś brakuje, to wystarczy złożyć zamówienie. Tyle z najciekawszych miejsc, o wszystkim nie chce mi się opowiadać, bo to by zajęło za dużo czasu. Budynek jest naprawdę duży - skończył w końcu swój naprawdę skrócony opis, po czym z zaciekawieniem zwrócił się do klaczy. - A jakie warunki panują u was, jeśli można wiedzieć?
  15. Thoron95

    Błonia

    /Lying - Może tak, może nie. Nikt nie może wiedzieć, co Księżniczka tak naprawdę planuje, ani co zamierza. Możemy się tylko domyślać i wierzyć w naszą wersję. I nie mów mi, co bym zrobił, a czego nie, bo tego nie wiesz. Nikt, nawet ja, nie wie, co bym zrobił, bo nie znalazłem się w takiej sytuacji - powiedział poważnie Gray, po czym rozchmurzył się, słysząc jej pytania. - A na to z przyjemnością Ci odpowiem. Zacznijmy więc od pierwszego pytania, na temat mojego pierzastego przyjaciela. Owszem, nie jest on "normalnym" krukiem. Jego inność, poza mocno nienormalnym charakterem, polega na tym, że nie żyje. Jest nieumarłym. Niestety kilka lat temu, kiedy jak zwykle pomagał mi przy treningu magicznym... cóż... przesadziłem nieco z mocą, rozkojarzyłem się i spaliłem go żywcem. Został z niego tylko proch. Zresztą da się to zauważyć, gdyż za każdym razem kiedy zostanie pokonany w naszym świecie, to odtwarza się ten moment. Niezależnie od tego, czy "zginie" od cięcia miecza, od pocisku, czy nawet od lodu, zawsze kończy się to jego spaleniem na popiół - powiedział o wiele zbyt luźno, jak na śmierć swojego najlepszego przyjaciela szary jednorożec. Niestety taki już był i zmienić tego nie szło - Oczywiście, ponieważ nie żyje, to nie potrzebuje jedzenia. Ale chyba lubi jeść, bo co jakiś czas zamęcza mnie, abym go nakarmił, albo po prostu leci do kuchni i bierze sobie sam. A uwierz, że jak już poleci, to nie idzie go zatrzymać. Pewien kucharz ganiał go ze śrutówką, a ten pomimo tego wziął talerze, na jeden nałożył ciastka, na drugi kotlet, dodał dzbanek herbaty i przyleciał z tym do mnie. Potem przez godzinę musiałem uspokajać tego kucyka i przekonać go do zaniechania bezsensownych prób jego zatrzymania. On po prostu opanował sztukę podkradania z kuchni do perfekcji. Przy okazji możesz czuć się ostrzeżona. - zachichotał, a jego ptasi przyjaciel w tym czasie dziabnął go w ucho, a kiedy ten się odwrócił, to po prostu zaczął spoglądać swym martwym wzrokiem w jego oczy. - Ał... no co? Popsułem jej niespodziankę czy co? No... w sumie popsułem. Ale nie możesz zaprzeczyć, że to wszystko prawda - kruk usłyszawszy to po prostu przechylił głowę, po czym ponownie dziabnął jednorożca w ucho, tym razem jednak delikatniej. - O ty wredny lizusie, poczekaj no, tylko wrócimy do koszar - próbował powiedzieć groźnie, jednak przez szeroki uśmiech i widoczne powstrzymywanie się od wybuchnięcia śmiechem zniszczyło cały efekt grozy, nadając mu komiczny wydźwięk. - Na razie zostawmy jego temat, bo mnie zamęczy - rzucił wesoło, do klaczy - A wiec, co do mojego stania po stronie Cadence. Cóż, odpowiedź jest prosta. Szanuję wolność. Chcę być wolnym kucykiem, oraz chcę tego dla innych. U Sombry jest to niemożliwe. Dla niego jesteś niewolnikiem i nawet, jeśli faktycznie uda Ci się wywrzeć na nim wystarczające wrażenie, aby Cię uwolnił, ten zawsze będzie w tobie widział swojego niewolnika. No i ta decyzja była co najmniej wątpliwa moralnie, a ja jestem osobą, która nie lubi parać się niemoralnymi zajęciami. Dlatego stoimy po przeciwnych stronach barykady.
  16. Thoron95

    Błonia

    /Lying Grey zamyślił się na chwilę, po usłyszeniu odpowiedzi klaczy. Miała ona sens i szczerze nie dziwił się, że Chrysalis robiła co mogła, aby zagwarantować sobie i rojowi ile tylko się da. I choć nie podobała mu się idea nasyłania na siebie przedstawicieli jej gatunku, to wciąż było to lepsze, niż skorzystanie z zasady "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta." - Cóż, miło, że przynajmniej nie jesteś do tego zmuszana - powiedział nieco bez emocji, po czym uśmiechnął się i powiedział weselej. - I widzę, że Cadence naprawdę nie przypadła Ci do gustu. I jeśli patrzysz na nią przez pryzmat bitwy o Canterlot, to moim zdaniem popełniasz błąd. Nie można jej winić, za obronę siebie i reszty tamtejszych kucyków przed napadem. Gdyby to ona była agresorem, to jeszcze bym Cię mógł zrozumieć, ale jako ofiara nie jest niczemu winna. Zresztą sama przyznałaś, że pomimo dawnego urazu dostarcza wam miłość, co jest znakiem, że w jakimś stopniu zależy jej na dobrych relacjach i jest gotowa do współpracy. Nie chcę jednak się wykłócać i próbować być jej adwokatem. Nikt nie broni Ci mieć własnego zdania, choć wypadałoby, aby powstało ono za całokształt a nie jedno wydarzenie... no może dwa, bo ta rozmowa przed chwila chyba niezbyt wam wyszła - zaśmiał się przyjaźnie, po czym wciąż nie przerywając kontaktu wzrokowego zwrócił się równie wesoło co wcześniej. - A może ty masz jakieś pytania do mnie? Co prawda o naszej krainie zapewne wiesz całkiem sporo, a o umiejętnościach reszty drużyny słówka nie pisnę, to może jest coś, o czym chciałabyś się dowiedzieć a ja mógłbym Ci o tym powiedzieć? //Wybacz Komputerze za takie opóźnienie, ale niestety miałem sporo ważnych spraw, które uniemożliwiły mi poświęcenie tyle czasu na forum(a w zasadzie na niemal cokolwiek), aby móc Ci odpisać, a zanim na mnie spadły, to potrzebowałem zbyt dużo czasu, na ogarnięcie, że ST wystartowało ponownie i można znowu działać. Na szczęście teraz powinno być lepiej :)//
  17. Grey miał szczerą nadzieję, że zanim zacznie się walka będą w stanie chociaż zamienić słówko co do taktyki, jednak Ray trochę się pospieszył i od razu zaatakował. Nie miał mu tego za złe, a skoro już stało się tak stało, to wypadało raczej wykombinować, jak tu mu skutecznie pomóc. Wpierw Grey potrzebował broni, Ray zresztą też potrzebował, tylko czegoś mocniejszego. Jednorożec podszedł do stojaka z którego zabrał porządnie wyglądający długi miecz. Jego róg rozbłysł, kiedy kopyto powoli przejeżdżało po ostrzu, co w efekcie doprowadziło do pokrycia powierzchni tnącej w miarę gruba warstwą magii, która wyglądała jak poszerzenie ostrza zbudowane z białego światła. Miało to na celu niemałe zwiększenie zdolności ostrza do przebijania pancerza. Dodatkowo rzucił na nie czar, który miał zapobiegać utknięciu ostrza w czymkolwiek i łatwe wyjęcie go nawet ze skały. Trening jak podejrzewał nie miał trwać długo, więc nadał ostrzu zapas mocy wystarczający na 15 minut działania czarów. - Ray, nie baw się, to trening jak poprzedni i zapewne zostały podjęte środki przeciwko poważnym ranom - powiedział poważnie jednorożec, po czym rzucił swemu towarzyszowi zaklętą broń - Masz, spróbuj tym.
  18. Thoron95

    Błonia

    /Lying - W takim razie trzeba chyba uświadomić Twych pobratymców o tym fakcie. Przynajmniej wydaje się to właściwe, jednak nie wiem jak się mają u was sprawy a w efekcie, jak by się to skończyło - powiedział poważniej Grey, jednak po chwili wrócił do swego weselszego tonu. - I z tego co mówisz wynika, że wasze państwo ma ciekawą historię, wartą poznania. A co za tym idzie wiem, co będę robił po tej całej wojnie. A kto wie, może odkryję jeszcze jakieś kulturalne perełki o których mi nie wspomniałaś - rzucił przyjacielsko, po czym uśmiechnął się szerzej. - I jeśli wolno spytać, to co przygnało Cię na tę wojnę? Rozkazy Królowej? Czy może Twój własny wybór?
  19. Thoron95

    Błonia

    /Lying - Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem, że możecie żywić się czymś więcej czy miłością. Z tego wynika, że w zasadzie można by wysyłać wam jakiekolwiek uczucia do Changeli, nawet te negatywne. Ale z tego powstaje pytanie, czy inne uczucia oddziałują na was jakoś gorzej? Na przykład gniew sprawia, że czujecie się gorzej, albo sami jesteście zdenerwowani? - ogier był widocznie zainteresowany tą kwestią, co było widać, po kopycie które przeniosło się na podbródek. - Jeśli nie miałyby negatywnych efektów, to można by łatwo was zaopatrzyć w potrzebne emocje. Chociażby zorganizować punkty, w których każdy mógłby oddać nadmiar emocji, które by komuś zbywały. No... ale to nie przemyślenia na teraz - rzucił, po czym na jego pyszczku znów zawitał niewielki uśmiech. - I z tego co mówisz wynika, że jesteście o wiele bardziej interesującą rasą niż mi się na początku wydawało. Macie może jakieś dobra kulturalne? Jakieś historyczne miejsca, malowidła, rzeźby, czy coś w tym guście? Wiesz, jakieś miejsca szczególnie warte odwiedzenia i rzeczy warte ujrzenia. A no i najważniejsza kwestia, jak się ma sprawa turystów? Bo jak to wszystko się skończy, to chyba mógłbym się tam udać na małe wakacje. Oczywiście jeśli istnieje taka możliwość - zakończył miłym tonem, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Klaczy wydawała się chcieć go utrzymywać, a może był to jakiś przejaw dobrych manier wśród podmieńców? Grey nie wiedział, jednak nie było to w żaden sposób szkodliwe, więc nie widział powodów, aby go przerywać.
  20. Thoron95

    Błonia

    /Lying Grey słysząc o podirytowaniu klaczy przez Księżniczkę nie mógł ukryć rozbawienia. W pewnym sensie miała ona szczęście. - Uwierz, że lepiej, że to ona zirytowała Ciebie a nie na odwrót. Już się przekonałem o tym, jak nieprzyjemną jest sytuacja odwrotna. - jednorożec wciąż się uśmiechał, jednak stał się nieco poważniejszy, aby nie denerwować dodatkowo rozmówczyni. - Jednak skoro chcesz ochłonąć, to porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym. A skoro nie zadałaś żadnego pytania, to pozwolę sobie przodować w tej kwestii. Więc, jak jest w Twoim kraju? Jak to mniej więcej wygląda? Zwiedziłem już całą Equestrię, ale nigdy terenów poza nią, a ciekawość mnie zżera. - powiedział wesoło Grey, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
  21. Thoron95

    Błonia

    Grey Claw po rozmowie z Wolfastem znalazł sobie krzaczek, który dawał choć trochę osłony przed słońcem po czym wygodnie się pod nim rozłożył. Wylegiwał się na trawie, rozkoszując się chłodnymi powiewami wiatru, które atakowały jego ciało, odganiając złą, wysoką temperaturę i przynosząc wspaniałą ulgę od upału tego popołudnia. Fames również nie próżnował, kładąc się na grzbiecie, z rozłożonymi skrzydłami i lekko podniesionymi nogami. Przez otwarte, pozbawione blasku i życia oczy, którymi w ogóle nie mrugał, można było z kilometra zobaczyć, że nie jest on żywą istotą. A na pewno nie do końca żywą. Obydwoje leniwie rozglądali się po okolicy, oglądając swych towarzyszy jak i wrogów, którzy mniej lub bardziej ochoczo ze sobą rozmawiali. W pewnym momencie zauważył, że jedna z jego przeciwniczek odchodzi od Ray'a i Księżniczki. Nie trzeba było być geniuszem, aby zobaczyć, że któraś część rozmowy niemało ją rozzłościła. Zaczął się zastanawiać, czy nie pójść i nie spróbować z nią porozmawiać. Możliwość poznania changelinga mogła by być ciekawa. Co prawda miał on przedstawiciela tego gatunku w swojej drużynie, jednak poznanie drugiego mogłoby mu dać pełniejszy obraz tej rasy. Jednak problemem był jej gniew, który mógłby doprowadzić do dość nieprzyjemnej sytuacji. - Jak myślisz Fames, ryzykujemy? - rzucił szybko do swego kruka, który w efekcie energicznie wstał po czym wskoczył na jego brzuch, a następnie trzema małymi skokami sprawnie przeniósł się na plecy ogiera, który w międzyczasie obrócił się i wstał. Była to dla niego wystarczająco wyraźna odpowiedź, więc po chwili, powolnym krokiem podszedł do wrogiego podmieńca. /Lying - Widzę, że rozmowa z Ray'em nie wyszła najlepiej. Ciekawe, bo myślałem, że spotkanie któregoś ze swoich powinno być czymś przyjemnym - powiedział do Lying, uśmiechając się i wyciągając do niej kopyto. - Zwę się Grey Claw i jeśli nie masz nic przeciwko, to chciałbym z Tobą porozmawiać.
  22. Gdzie można się zapisać?
×
×
  • Utwórz nowe...