Coolgat3

Ethan westchnął i wrócił na plażę, wolał poczekać, aż znajdzie coś lepszego do jedzenia więc po prostu usiadł na ziemi

- Eh... Mamy tylko jakiegoś głupiego węża?... - Ethan zapytał z rezygnacją

- Siedziałem na skale... Rekiny skaczą dwa metry ponad poziom wody? A zresztą mam to - Ethan eksponuje harpun

- Myślałem, że rekiny płyną do krwi... 

-Nie, obiad chcę złapać - Powiedział, po czym ruszył spowrotem w stronę skały na której siedział. - Rekina też da się zjeść... Nie obchodzi mnie to, co zjem, po prostu chcę coś zjeść...

- Zostaw! Nie mam zamiaru popełniać samobójstwa, robię coś innego... - Ethan wyszarpnął się z uścisku - Idź po bandaż...

[Jak coś to zacięcie było małe, nie jakieś wielkie ]

Ethan nie odpowiedział, dalej wypatrywał czegoś w wodzie, po chwili usiadł na jakiejś skale, gdzie woda sięgała mu do szyi i lekko naciął sobie skórę na dłoni ostrym końcem harpuna. Mężczyzna pozwolił krwi kapać do wody, i dalej czegoś wypatrywał

- Walić to... - Powiedział Ethan, po czym powoli wstał i podniósł harpun. Chłopak poszedł w stronę oceanu, i powoli szedł coraz głębiej, wyglądał, jakby się za czymś rozglądał.

Ethan otworzył skrzynię. Była pełna małych gąbeczek, mężczyzna zaczął grzebać w skrzyni i po chwili wyciągnął z niej jakąś wazę. - Dzbanek?... Pierdolony dzbanek!? - Ethan wyraźnie był zdenerwowany. - Ciągnąłem tu tą skrzynie przez pół wyspy, żeby znaleźć jakiś pierdolony dzbanek!?... - Ethan zamachnął się i cisnął wazą w stronę moża. Osunął się na kolana i klęczał tak nieruchomo, plecami do reszty towarzyszy, po prostu gapiąc się na morze.

Ja w Ferie mam czas głównie w dzień, prawie cały dzień, a w dni kiedy ide do szkoły najczęściej wchodzę na kompa o 16. 

-Chcesz się pieprzyć z otwieraniem zamków? - Zapytał Ethan

-Może uda się otworzyć tą kłódkę siekierą Woody'ego? - Zaproponował Ethan

-Ej! - Woody i Nick usłyszeli głos Ethana z odległości jakichś 100 metrów - Patrzcie co mam! - Ethan ciągnął coś za sobą, wyglądało to jak dość duża, metalowa skrzynia, wyglądała też na dość ciężką, bo Ethan widocznie miał trudności z jej ciągnięciem

- Jasne - Ethan ruszył w tą samą stronę, gdzie razem z Woody'm znalazł wcześniej Tessę

-Uhmmm... Woods?... Pójdę wzdłuż plaży, ok? Może znajdę coś ciekawego. Spróbuję okrążyć wyspę. - Oczywiście, jeżeli nie jestem ci tu potrzebny

-Ale wiem, skąd możemy wziąć trochę liny... Twój ponton na pewno jest obwieszony liną do trzymania, każdy ponton ratunkowy taką ma. - Powiedział Ethan - Pójdę, i ją wezmę. - Ethan pobiegł truchtem do pontonu Woody'ego i zdemontował z niego długą na 10 metrów linę, miała ona jakieś 2,5 cm grubości i była dośc wytrzymała. Ethan rzucił ją na ziemię koło Woody'ego

-Patyki?... Nie... Trudno wydobyć patyki z palm... - Powiedział Ethan

[

[Ona go nie kocha ._.]

Mhmmmm...   Ona sama o tym nie wie]

Cierpliwie i z ciekawością patrzy na to, co robi Woody.

-Co teraz? - Zapytał Ethan, spoglądając na Woody'ego

Ethan skończył zbierać kokosy i liście i położył to wszystko tuż obok drzew, na jednej kupce

-Ta 'est kapitanie - Ethan zasalutował dla żartów po czym zaczął zbierać kokosy i liście. - A w ogóle... Co z Nickiem... Tessa i Jonathan chyba mieli go szukać? Jak wielka może być ta wyspa?...

-Spoko - Ethan wrócił do drugiego drzewa i podniósł je, tak samo jak poprzednie

Ethan podniósł swoją część w tym samym momencie i zaczął powoli iść w stronę "obozu"

-Aha. ok. - Ethan podszedł do jednego końca drzewa i przygotował się, żeby je podnieść

-Ta... Ale czym? - Zapytał Ethan po tym, jak podszedł do Woody'ego