Skocz do zawartości

Darnok2

Brony
  • Zawartość

    768
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Darnok2

  1. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Kolec który przebił Amy był przedłużeniem ramienia Landraxa i po zadanym ciosie Łowca go "schował")) -Hah, rodzina. Dobre sobie. - zaśmiała się sucho Treyna - To bajeczka którą karmi się Semantów, każdy z nich który skończy piętnaście lat zdąży ogarnąć że to mit. Owszem panuje między Łowcami specyficzny szacunek, ale jesteśmy rywalami. Nie zabiją Landraxa, nie ma takiej opcji. Uznają Amy za zdrajczynię, Jeffreya pochwalą, a Tadashi zajmie jej miejsce w gronie Pięciu Elitarnych Łowców. Takie jest moje zdanie, wiem jak tam to działa.
  2. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Mam nadzieję że tam nas tak łatwo nie znajdą, to byłby szczyt niefartu. - powiedziała z krzywym uśmiechem. Słysząc pytanie nowoprzybyłego odparło spokojnie, tłumiąc wewnętrzny ból - Amy dorwała mnie i Lucasa pierwsza, zabiłaby nas bez problemu, ale fakt że byłam jej przyjaciółką od lat powstrzymał ją. Wahała się i to naprawdę mocno, pewnie by stanęła po naszej stronie. Wtedy Landrax ją zabił, uznał że każdy kto się zawaha przed wykonaniem rozkazów Arcykonsula to nic niewarty śmieć. Zabiłby bez problemu i nas ale pojawił się trzeci Łowca - Reginald Birch. Powiedział że misja zawieszona i jak gdyby nic się nie stało zeszli schodami na dół.
  3. Darnok2

    [gra]Zawodówka Śmierci

    -Okej. - mruknęła Cindy, po czym pomyślała przez chwilę. - A niech będzie teoretycznie. Jest wśród tej naszej magii jakaś siła zdolna wskrzesić zmarłego? Zack zmrużył oczy patrząc na Cindy. "A to co za pytanie?"
  4. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Lucas, jej poziom był zupełnie inny niż nasz. Nawet zupełnie inny niż Landraxa. - Treyna wstała od ciała i przykryła je pierwszym znalezionym kocem. Popatrzyła na czterech mężczyzn. "Scriptum Omega. Teraz gdy Jeff i Reginald wzięli sferę Amy, Raymond skończy to jeszcze szybciej. Powiem im. Ale jeszcze nie teraz. - Nie, wszystko okej. Nawiązując do tego co mówiłam. Trzeba zabić Primala. Jest nieudolny, słaby i we wszystkim ulega arcykonsulowi. Likwidacja go jest jak najbardziej potrzebna, ale chwilowo potrzebujemy kryjówki. Lucas, gdzie mieszkasz?
  5. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    "Co oni mogą wiedzieć?" Treyna westchnęła cicho. - Jej ograniczenie czasowe przejmowania mocy i tak wynosiło piętnaście minut, ale gwarantuję Ci Lucas, zdążyłaby nas zabić w tym czasie, nawet parę razy. - uśmiechnęła się smutno wciąż patrząc na ciało Amy - Nasze moce są naszym przekleństwem. Amy była za młoda na śmierć. Nie próbujcie mnie pocieszać, to samo przejdzie. Po prostu trzeba czasu. Czasu który możemy spożytkować. Nasz bunt musi mieć jakiś początek. Większość Semantów się boi. Trzeba im pokazać że istnieje siła potrzebna do zmian. Najlepiej by było zacząć od zabicia jednego z Senatorów, są dobrze pilnowani ale koniec końców to tylko ludzie. A Primal, Senator Ajacco powinien być naszym pierwszym celem. *** Arcykonsul Raymond Stellar szedł wielkim korytarzem pełnym inkubatorów z czerwonymi sferami w środku. Było ich tam niemało, bo ponad sto tysięcy. Za nim szło dwóch innych mężczyzn - niski i łysy, ale za to muskularny facet po siedemdziesiątce z głową pokrytą licznymi bliznami, w garniturze, poruszający się z klasą i drugi, młodszy, dwudziestotrzyletni w czarnym kimono, z półdługimi zielonymi włosami, spokojną twarzą i kataną przy boku trzymał się nieco z tyłu. Pierwszy z nich to był Jason, senator Sillens, drugim z kolei był Tadashi Yahiro, jeden z bardziej uzdolnionych Łowców Semantów. -Senatorze, jakieś wieści od Damaziego z wyprawy rozpoznawczej? - zapytał Raymond spokojnie, nie okazując żadnej emocji. Mimo swoich sześćdziesięciu lat prezentował się nienagannie, a jego ciało było w pełni sprawne. -Ostatni meldunek jest z przedwczoraj, Damazi Landrax był w kilku krajach Europy wschodniej, tak jak przypuszczaliśmy po raporcie z USA, Rosja też nie jest zainteresowana Blackhaven. - Jason mówił szybko, lecz wyraźnie. W duszy zazdrościł Arcykonsulowi talentu do rządzenia i jego charyzmy. - Damazi będzie kierował się teraz na Bliski Wschód, później do Chin i Japonii. -Wybornie Jason. - na twarzy tyrana zarysował się delikatny uśmieszek, zwrócił się tym razem do Łowcy - Tadashi, Reginald się z Tobą skontaktował? -Tak panie. - w głosie chłopaka słychać było wyraźny, japoński akcent - Jeffrey zabił Amy, nim Pan Birch zdołał wkroczyć. Ponoć chciała nas zdradzić. Zgodnie z poleceniem Pan Birch zawiesił misję poszukiwań zdrajczyni Treyny i wracają razem do Cytadeli. -Rozumiem Tadashi. - powiedział Arcykonsul poważnie. - Jeśli słowa Jeffreya są prawdziwe, wówczas błogosławię jego decyzję o pozbyciu się Amy. O ile to prawda. Wypytam go po powrocie. Senatorze, Tadashi. Możecie odejść.
  6. Darnok2

    [gra]Zawodówka Śmierci

    -Pewnie znowu moja wina. - mruknął Zack zirytowany - Tak czy inaczej, do pantoflarzy nie należę i latać za każdym humorkiem Thery nie będę. Kręć Cindy. -A no. - dziewczyna bawiła się chwilę warkoczem, po czym zakręciła butelką. Wypadło na Dave'a. - Pytanie czy zadanie Dave? ((Ja wiem że to luźna sesja, ale może przejdźmy do jakiejś akcji? Bo tu się niezły Slice of Life zrobił, od jakichś siedmiu stron gramy w butelkę))
  7. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Marcus idąc po schodach minął Landraxa który szedł wściekły za postawnym mężczyzną w wieku sześćdziesięciu lat, o eleganckiej prezentacji. Gdy zbzikowanemu Łowcy zaświeciły się oczy, starszy powiedział. - Idziemy do bazy Jeffrey. - a gdy mijali mężczyznę powiedział do niego spokojnie, z gracją i spokojem w głosie - Masz dziś szczęście Semanto. - i jak gdyby nic poszli we dwóch dalej. *** -Lucas, nie znasz jej mocy. Ona...pokonywała o wiele silniejszych od nas, z o wiele bardziej destruktywnymi mocami. Nie mielibyśmy z nią żadnych szans, gdyby była opanowana zabiłaby nas oboje jednym ciosem...- przerwała widząc Killua i tego kolesia którego spotkali przy samochodzie Krasusa. Słysząc stwierdzenie zielonowłosego powiedziała oschle. - Macie tempo. I nie odpadla, możliwe że nawet by do nas dołączyła...Landrax ją zabił. Za to że się wahała. A gdyby nie Reginald, zabiłby i nas. Mieliśmy szczęście. - uklęknęła przy zmasakrowanej Amy biorąc jej ciało na ręce. Płakała, ale nie toważyszyło jej roztrzęsienie i podniesiony głos. Po prostu jej twarz ociekała łzami. - Amy...
  8. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -I Ty myślisz że nie wiem tego? Mam jednak to czego nie masz Ty. - syknęła odrzucając chłopaka ponownie w ścianę, to samo robiąc z Treyną. W dodatku Lucas czuł że energia za używanie mocy schodziła nie z Amy, a z niego. Przytrzymując ich przy ścianie wyciągnęła strzykawkę z niebieskim płynem. - Prezent pd wujcia. Esencja regeneracji. - wrzasnęła wstrzykując to sobie w szyję. Każda nowopowstała rana powoli się regenerowała. Wiatr wybijał szyby w oknach, a trzask toważyszył sadystycznym śmiechom. Źrenice Amy zmniejszyły się a wiatr się nasilił zadając dwójce Semantów kolejne rany. Treyna spojrzała z bólem na Amy wzrokiem karcącej siostry. Powiedziała cicho, przez zęby ale słyszalnie - Więc tak traktujesz rodzinę Amyś? - słysząc te słowa wiatr ustał a dziewczynka cofnęła się o krok i złapała za głowę. - Ja...Treynuś! Ja chcę Cię chronić, ale...nie mogę zdradzić Wujka...proszę...pomóż mi...mam dość...- jęknęła i upadła na kolana. Zaczęła płakać. - Mam dość...nie...- Niestety nie skończyła zdania bo serce przebił jej metalowy kolec, zaś drugi obciął jej głowę. Za nią stał Landrax z psychopatycznym uśmiechem. Gdy z jej ciała uniosła się czerwona sfera złapał ją i spojrzał na Semantów. - Każdy kto zawaha się przed służbą Arcykonsulowi jest śmieciem. I powinien umrzeć. Teraz wasza kolej. - Nie dokończył powalony lodowym głazem który wleciał przez okno. Za nim wszedł postawny mężczyzna po sześćdziesiątce, w okularach, blond kitku, równej brodzie i czerwonym surducie. Spojrzał z politowaniem na Treynę. - Misja zawieszona Jeff. Wracamy do bazy. -Ale Birch... -To rozkaz. Arcykonsula. - powiedział sucho i złapał Landraxa za kołnież. Wyszli obydwaj. Jeff na odchodne rzucił "to jeszcze nie koniec" i wyszli. Treyna podbiegła do zmasakrowanego ciała. - Amy! AMY! ZABIJĘ GO! Zabiję...- upadła na kolana z płaczem.
  9. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Zamknij się. - syknęła Amy, a oczy błysnęły jej wściekłością. Otoczyła ją na dosłownie chwilę ciemnoróżowa aura, a Lucas poczuł jak ulatuje z niego energia. Amy wyciągnęła przed siebie rękę i zaśmiała się głośno. Lucasa uderzyła fala wiatru która odrzuciła go do ściany. Kolejny cios rozciął mu ubrania i skórę do krwi. Wszelkie próby użycia własnej mocy kończyły się niepowodzeniem, a dziewczynka rechotała coraz głośniej. Otoczył ją wiatr który przewracał przedmioty w domu. - A więc wiatr? Cudownie. CUDOWNIE! Jak to jest cierpieć od własnej mocy? Jak to jest czuć tę niemoc! GIŃ! - wrzasnęła posyłając kolejny cios w stronę Lucasa, cios który leciał w jego serce niczym włócznia. W ostatniej chwili zablokowała go gitantyczna, skalna dłoń. Treyna stała gotowa do walki, otoczona żółtą aurą. Powiedziała ostro. - Opanuj się Amy. Teraz.
  10. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Amy spuściła głowę, wydawało się że jest przygnębiona lecz nagle zaczęła chichotać, a chichot przerodził się w szyderczy śmiech. - Co Ty możesz wiedzieć, nędzny robaczku? Moja rodzina ma zawsze pierwszeństwo w szczęściu! Jeśli nasze szczęście wynika z cudzego bólu to tak ma być! - dziewczynka rechotała w najlepsze i nagle spoważniała - Czy to nie Twoje słowa Treynusiu? Słowa które wypowiedziałaś by przekonać dziewięcioletnią mnie że zabijanie nie jest złe? -To było dawno Amy...- Treyna czuła się winna. Temu że sama jej to wpoiła gdy miała dwanaście lat. -...Zrozumiałam że nie można tak żyć. A pomagając Arcykonsulowi tylko prowadzisz całą swoją "rodzinę" do zguby. Tego chcesz? -Treynuś...nie. Nie chcę tego, ale...nie będę z nimi, to będę przeciw nim! I będę musiała zabić ich wszystkich! Tego nie chcę tym bardziej. - dziewczyna była aktualnie tak niestabilna emocjonalnie że nie dało się przewidzieć co zrobi - Ale wiem o co walczę. I nie rozumiem Cię...dlaczego jesteś po stronie marnych semantów bez przyszłości, oraz dla nędznych ludzi? Dlaczego oni stali się ważniejsi od Twojej rodziny!?
  11. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Dziewczyny popatrzyły na Lucasa jakby nie był do końca świadomy co się wokół dzieje. Treyna spuściła głowę, a jej rozmówczyni mówiła coraz głośniej. - Wszystkich! Zostawiłaś każdego z nas! Mnie, Johna, Regiego, Tadashiego, nawet Wujka Raymonda...przecież jesteśmy rodziną! -Amy... - Była Łowczyni powiedziała smutno, lecz dodała już zdecydowanym tonem - Arcykonsul nie zasługuje żebyś mówiła o nim "wujek". Nie po tym co chce zrobić. Nie po tym co zrobił. -Co zrobił? Dał nam życie, opiekę, dał nam wszystko! - Amy była roztrzęsiona. Nie tego się spodziewała od Treyny. - A może chodzi Ci o Scriptum Omega? Głupia jesteś, głupia! Co nas obchodzą te zwykłe robaki, dla Wujka Raya jestem gotowa ich pozabijać, to on jest naszą rodziną Treynuś! -On zabije też nas. - powiedziała z wściekłością Semantka. - Chyba nie sądziłaś że nas oszczędzi? Sama słyszałam jak rozmawiał o tym z senatorami Danariusem i Kristoferem. -Nie... - głos dziewczynki wyraźnie się załamał. - To nie może być prawda...Ci semanci Cię zmienili...- popatrzyła na Lucasa i wrzasnęła - Nędzne Robaki! Odebrałeś mi przyjaciółkę. Zginiesz!
  12. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Dla wyjaśnienia - podczas inicjacji Łowcy odpala się czerwone race, w przypadku pogrzebu Łowcy który zmarl na misji - niebieskie, a kiedy chodzi o likwidację Łowcy bo zawiódł/zdradził - zielone)) Landrax stworzył wielki kawałek stali na który wsiadła , po czym cisnął nim z niebywałą prędkością i precyzją, jakby był to samolot z papieru, zaletą jego mocy było to że żaden metal nie był dla niego ciężki. Mruknął pod nosem. - Masz chwilę na zabawę Amy. Ja sobie powolutku podejdę. - Uśmiechnął się dziko, słysząc daleki hałas. Amy była na miejscu. *** -Nie wiem czy zdążymy. Jak już nas widzą to dojście tu zajmie im chwilę. - powiedziała Treyna gdy nagle na dachu usłyszano gruchnięcie, ogromny kawałek metalu wbił się z niesamowitą prędkością w dach, przebijając się przez kilka sufitów i lądując mieszkaniu Sonny'ego. Nigdzie nie było Landraxa, przybyła jedynie trzynastoletnia, dość ładna, ruda dziewczynka. Stała naprzeciwko Treyny i Lucasa z nieco smutnym wyrazem twarzy. Treynie trzęsło się z nerwów całe ciało. Wyszeptała cicho. - Amy... -Treynusia...- równie cicho odpowiedziała dziewczynka - Dlaczego? DLACZEGO NAS ZOSTAWIŁAŚ!? - dodała z krzykiem, choć wiedziała co musi zrobić, puściły jej nerwy, a oczy miała pełne łez.
  13. Darnok2

    [gra]Zawodówka Śmierci

    -Ano jest. - Cindy odpowiedziała tonem nie tyle oschłym, co znudzonym. - Nie grałabym w tę durną grę. A tak na poważnie, to nie. Wszystko co zrobiłam w życiu było przemyślane, więc niczego nie żałuję. Moje życie jest nudne, ale nie narzekam. -Jezu, Cindy. - Zack prychnął zirytowany wiecznym spokojem koleżanki - Zepsujesz każdą możliwą zabawę.
  14. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Miernota. Powinniśmy go zabić za traktowanie nas jak idiotów. - mruknęła Amy obserwując trzech mężczyzn na ulicy. - Cokolwiek teraz zrobią, będzie to pewnie przykrywką. Dlatego śledzenie ich raczej odpada, co nie Jeffuś? -A no. Naradzają się. - stwierdził sucho Łowca poprawiając swój czarny, skórzany płaszcz. - Po tej akcji ich wiarygodność leży na zerowym poziomie. To co, sprawdzamy każde mieszkanie po kolei? Tu mieszka tylko parę milionów ludzi, Sillens sprawdzimy raz-dwa. - dodał, a widząc minę Amy zaśmiał się. - To żart dziecino. Patrz i ucz się. - syknął i wyjął petardę miniaturowych rozmiarów, podpalił ją i cisnął z całej siły w górę. Wysoko na niebie wydała ona głośny huk i błysnęła światłem. Jeff obserwował wszystkie dachy w zasięgu wzroku. I nagle uśmiechnął się psychopatycznie. - Bingo Amy. Mamy ją. - szepnął i uniósł w górę rękę z zieloną racą. "Niech wie że my wiemy. Tak będzie ciekawiej." *** Gdy Treyna usłyszała wybuch wyskoczyła za okno i złapała się parapetu. Po krótkiej wspinaczce była już na dachu. Szybko sprawdziła okolicę. Na oko trzy kilometry od niej w lini prostej na dachu stały dwie osoby, jedna dość wysoka, druga była jeszcze dzieckiem. Ta wysoka uniosła nagle rękę. Płonęła w niej zielona raca. Treyna szybko zsunęła się na ziemię z dachu i pobiegła klatką ponownie do Lucasa. Wpadła do mieszkania Sonny'ego i krzyknęła. - Lucas! Znaleźli nas.
  15. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((No możesz, chociaż jest on absurdalny)) -Pff, możesz być i Marian. - Amy zmierzyła wzrokiem Semantę którego Landrax określił jako "wybitnie bezczelnegk". I właściwie od razu go znielubiła, miał tak bardzo cwaniaczkowaty i fałszywy wyraz twarzy że uwierzyłaby prędzej komukolwiek ze Smoother. - Kręcisz. Tak ostro. -Ech, ile razy muszę poprosić jakiegoś chłystka by trzymał się z daleka? - Landrax westchnął i szybko przyjrzał się wiadomości. Ściągnął rysy twarzy i oddał Semancie telefon. - Czujemy Cię tu od paru minut, wiadomość ma niewiele ponad jedną. Jesteś, niezwykły, najpierw nas znalazłeś by nam coś przekazać, a dopiero potem dostałeś wiadomość którą zechciałeś nam pokazać. Niezwykłe, naprawdę niezwykłe. Wynoś się, jeśli Ci życie miłe. I ostrzegam ostatni raz - jeśli staniesz u boku Treyny, ja stanę na Twoim grobie. -Uważam Jeffuś że wypadałoby spalić ten cały rynek który on nam wskazał. Tak profilaktycznie, bo i tak mamy nadmiar ludzi. - zachichotała Amy patrząc na Killua jakby był psim odchodem, w dodatku takim świeżym - Pomyśl następnym razem. Skoro jesteście w Sillens to wiecie gdzie iść, a Treynusia nie podałaby dwa razy tej samej informacji. Znam ją lepiej niż Ty kiedykolwiek poznasz. Wynoś się robaku.
  16. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Co Ci da wysłanie SMSów skoro ta dwójka i tak ich nie przeczyta xD? Rozumiem jakbyś zadzwonił...)) Treyna przeczytała obydwa smsy i odpisała: "mieszkanie w klatce 7F na trzecim piętrze koło zachodniego rynku". Właściwie nie wiedziała czemu Killua o to zapytał, zabrzmiało to jakby Landrax stał mu nad ramieniem i czytał co on pisze. Westchnęła cicho i poszła do mieszkania Sonny'ego. Spojrzała na Lucasa i powiedziała - Killua chyba znowu jest ścigany. *** -Widzisz Jeffuś jak ten na dole się napina? - zaśmiała się Amy, chcąc ukryć dręczącą ją niepewność - Pewnie jest z tego wielkiego rynsztoku o nazwie Smoother, może spaliłeś akurat jego lepiankę z gówna. -Może. - mruknął Jeffrey przyglądając się dokładnie mężczyźnie. Nagle uśmiechnął się szeroko - Przecież to Marcus! Pamiętam typa jak był wojskowym, jego oddział wspierał mnie w jednej misji. Że też obudził się w nim Semanta, jaka szkoda. -Tylu naraz Jeffuś. - powiedziała wesoło dziewczynka, która z powodu rozterek była wściekła i żądna krwi. W dodatku intruz za plecami ją irytował. Czekała na jego atak, wiedziała doskonale że będzie to jego ostatni.
  17. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Od kiedy kilka kilometrów odległości da się zrobić w dwa skrzyżowania?)) Jeff i Amy wciąż stali na dachu nieruchomo wpatrując się w Sillens. Dziewczyna szepnęła do towarzysza. - Czujesz to Jeffuś? -A no. Nawet kojarzę tę aurę. - powiedział cicho - Że też koleś nie umie sobie odpuścić. Patrz. Widzisz tych dwóch na dole? Jeden nie jest w stanie chodzić, chyba trop sam się znalazł. -Atakujemy tego w okolicy za nami? - szepnęła jeszcze ciszej, dla pozorów podchodząc bliżej Landraxa. -Nie. - Jeff uśmiechnął się. - Może odpuści, a nawet go lubię. Jest na tyle bezczelny że sam nas pewnie zaatakuje. Wtedy będziesz mogła się zabawić Amy.
  18. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    ((Jak coś to ja i Mephisto jesteśmy pod mieszkaniem Ukezia, po jego i Krasusa domniemanym wyjściu stamtąd)) Treyna boczną drabiną weszła na dach i rozejrzała się nad nocnym Sillens szukając kogokolwiek na dachach, okolica wydawała się jednak czysta. W uliczkach miasta toczyło się typowe nocne życie. Grupa wyrostków biła jakiegoś starca, gdzie indziej gwałcono młodą dziewczynę, a w jeszcze innym miejscu jakiś chłopak gonił drugiego który uciekał z portfelem. Typowa noc w Sillens, dzielnicy czyściejszej i bezpieczniejszej od Smoother, ale wciąż będącej nienajlepszym miejscem do życia. Dziewczyna westchnęła głęboko i starała się zebrać myśli. "Jeśli to Amy...jej zdolności mają tylko dwa słabe punkty, a grupowa walka z nią, gdyby ją odpowiednio rozplanować była trudna, ale do wygrania. Jednak obok jest Landrax. Pokonanie ich gdy połączą siły graniczy z cudem. Chyba żeby...nie, to niemożliwe." Treyna westchnęła i zaczęła schodzić z dachu. Kilka sekund później, na dach oddalony o kilka kilometrów weszły dwie osoby. *** -Jeffuś, ale Ty wiesz że to szukanie igły w stogu siana? - zapytała Amy patrząc na czerń ogarniającą każdy dach w Sillens. Pustka. - Miliony istnień nawet w tej dzielnicy, jak ty chcesz znaleźć kogokolwiek metodą prób i błędów? -Sugerujesz żebym odpuścił? Nie ma opcji. - stwierdził Jeffrey stojąc z rękami w płaszczu, tak naprawdę nie sądził że cokolwiek im da wejście na ten dach. "Ale przyznanie tej zarozumiałej małolacie racji...nie, prędzej umrę." - Odpuszczenie to zawiedzenie Arcykonsula. Dobrze wiesz czym to się dla nas obydwojga skończy. Poza tym nie chcę go zawieść, nie ze strachu a z wdzięczności. To on dał nam życie w tym parszywym mieście. -Ale tu chodzi o naszą Treynusię! - Amy podniosła głos. W głębi nie chciała jej znaleźć, wolałaby nawet zrobić wyłom w barierze i dać jej uciec. Przyjaźniły się kilka lat i gdyby nie Treyna, to Amy całkowicie by się zatraciła w tym wszystkim. Była na nią z początku wściekła, chociażby za to że ją zostawiła. Ale ona była dla niej jak starsza siostra i z każdą chwilą chęć obrony przyjaciółki kiełkowała w jej wnętrzu. - Nie jest Ci żal ją tak po prostu zabić? -Nie. - uciął Landrax, kiedyś lubił Treynę, ale to było dawno. Dla niego każdy kto odmawia posłuszeństwa Arcykonsulowi zasługuje na śmierć. - Czasy gdy w jednej sali rozmawialiśmy jak znajomi minęły. To zdrajczyni i nasz wróg. A to jasno znaczy że musi zdechnąć. Przyszłaś tu jej bronić czy pilnować prawa? -Ja...- Dziewczynka biła się z myślami. Gardziła ludzkim życiem, Semantów nie lubiła, jedynie Łowcy byli dla niej rodziną. Śmierć każdego z nich ją bolała, dlatego tak bardzo chciała nie znaleźć w głębi siebie Treyny. Ale nie mogła iść w jej ślady. To by oznaczało zdradę reszty rodziny. -...masz rację Jeffrey. Treyna musi umrzeć, niezależnie od tego jak bardzo bym ją chciała chronić. -W końcu zrozumiałaś. - powiedział sucho Landrax. "Chyba trafiłem w czuły punkt. Muszę na nią uważać tym bardziej, jest zbyt mało oddana." Westchnął. - Chodźmy. Jeśli ona tu jest to wystarczy że będziemy chodzić w tą i w tamtą, a mój zmysł wyczuwania Semantów zrobi swoje.
  19. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Treyna i Lucas podążyli we wskazanym kierunku. W miarę zbliżania się do celu, Łowczyni poznała okolicę. Była tu raz, by zabić jednego z semantów. Miał 12 lat, za późno było na zmienienie go w Łowcę. Musiała go więc po prostu zabić. W końcu znaleźli się na ulicy sąsiadującej z tą do której zmierzali. Treyna zatrzymała się nagle i powiedziała cicho - Lucas, mógłbyś sam sprawdzić czy mieszkanie jest nieobstawione? Ja rozejrzę się po okolicznych dachach czy jest czysto.
  20. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Treyna z Lucasem ruszyli w zabranych z domu krasusa płaszczach bocznymi ulicami Peunion, dostali się w ten sposób dość szybko do Sillens, nie wiedzieli jednak którędy pod wskazany adres. Pytanie kogoś po nocach było nienajlepszym pomysłem, zwłaszcza że łatwo tu trafić na policję. Weszli więc na dach pierwszej-lepszej kamienicy. Łuna znad Smoother wciąż miała się dobrze, chociaż powoli opadała. - Dobra, przyznaję. Nie wiem gdzie dokładnie iść. - westchnęła zrezygnowana i podała telefon z smsem z adresem Lucasowi - Masz pomysł jak to znaleźć? *** Amy rzucała bączkiem raz za razem po mapie. Siedzieli oboje w jakimś podrzędnym barze w Sillens jedząc kebaba, nie wiedzieli że ich drobna zabawa wywołała takie poruszenie. Landrax dłubał widelczykiem w swojej bułce, znudzony patrząc na ekscytującą się dziewczynkę. Ta zaś wykonała trzydziesty rzut i krzyknęła głośno, widząc jednak wynik spuściła głowę i spojrzała na towarzysza zawiedziona. - Bayment. Byliśmy tam, odpada. Co teraz Jeffuś? -Chrzanię te Twoje bączki Amy. - prychnął i dodał - Jak na moje, skoro jesteśmy w Sillens, to powinniśmy sprawdzić Sillens. A jak tu nic nie będzie to ponownie zrównać jakieś osiedle z ziemą. I tak do skutku. Prędzej czy później ktoś ją wyda. -Ha, nudy. - Amy zrobiła obrażoną minę, skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła głowę - Zero w Tobie kreatywności Jeffuś. Palenie plebsu w tym obleśnym Smoother jest kozackie, z szarą masą w Sillens może będzie podobnie, ale nie paliłabym każdej dzielnicy. W Smoother wszystko i tak jest zbudowane z kupy i w przeciągu tygodnia wydalą z siebie kolejne domy, co nie Jeffuś? -Yhm. - mruknął i popatrzył na Amy. "Mimo tego że jest jednym z najniebezpieczniejszych Semantów i bawi ją ludzkie życie to to dalej dziecko. Nawet nie mówi gówno, tylko kupka. Cholera, czemu czuję się za nią odpowiedzialny?" Chrząknął i wytarł usta po jedzeniu. Poprawił swoje bujne włosy, po czym założył kapelusz i wstał. - Idziemy Amy. W przypadku Treyny czas to pieniądz, ona umie się ukrywać. -Ay, ay Jeffuś. - Ruda dziewczynka uśmiechnęła się. W swojej prostej, zielonej sukience, pozbawionej piegów twarzy i bujnych, rudych włosach wyglądała jak niewinna, urocza trzynastolatka - Dobrze wiesz że jak tylko dorwiemy Treynusię i jej znajomych to będą wobec mnie bezskuteczni. -Wiem. - powiedział Landrax i w myślach dodał: "Dlatego jesteś przerażająca Amy."
  21. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Cholera. - powiedziała Treyna czytając Smsa. "Jeśli to Amy to...jesteśmy jeszcze bardziej martwi." Odpisała krótko: "Chyba wiem kto z nim jest. Jeśli mam rację to nie mamy szans. Spotkajmy się najpierw." i dodała do Lucasa - Zmywamy się. Ale na tempo, jest chyba gorzej niż było. Wiem że to okrucieństwo boli, ale Lucas...chodźmy już.
  22. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Jeffrey Landrax. Ten sam który nas ściga. - powiedziała Treyna. Po chwili przyszła seria telefonów i smsów. To był Killua. - Jesteśmy w Peunion, ja i Lucas. Ale aktualnie udajemy się zaraz do Sillens do [podaje adres], tam mieszka Sonny. A sam Sonny i Krasus są...nie wiem dokładnie gdzie tak naprawdę. Spotkajmy się tam, cokolwiek planujesz na Landraxa - musimy to najpierw ustalić. Ktoś z...nim? Wiesz kto? Chociaż z opisu?
  23. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    -Lucas, musimy zwiewać. - Treyna powiedziała po przeczytaniu smsa. Mówiła zdecydowanym tonem. - Mamy się trzymać jak najdalej od mieszkań Krasusa, pewnie chodzi o tą zadymę w Smoother. Mam adres Sonny'ego, czas ruszać. To znaczy że ten ogień to sprawka Landraxa. -Lucas, musimy zwiewać. - Treyna powiedziała po przeczytaniu smsa. Mówiła zdecydowanym tonem. - Mamy się trzymać jak najdalej od mieszkań Krasusa, pewnie chodzi o tą zadymę w Smoother. Mam adres Sonny'ego, czas ruszać. To znaczy że ten ogień to sprawka Landraxa.
  24. Darnok2

    [GRA]Odseparowani

    Treyna przytaknęła i poszła do jednego z pokoi. Nie położyła się jednak, a otworzyła okno i usiadła w nim. Peunion było położone nieco wyżej od reszty dzielnic więc z okna trochę widziała. Ale niewystarczająco dużo. Cichaczem udała się na dach i stamtąd obserwowała rozświetlone nocą miasto. - Ponad szesnaście milionów mieszkańców. Odseparowani od świata. A mimo tych tyrańskich rządów to miasto tętni życiem. - powiedziała melancholijnie do siebie. Patrzyła na będące w oddali Smoother. A gdy tak je obserwowała, zobaczyła ogień. - Slumsy płoną. Jeff? Ale co Ty miałbyś robić w Smoother? Dziewczyna zeskoczyła z dachu do ogródka i podeszła od strony tarasu do Lucasa. - Smoother płonie. Sam zobacz. *** -Nie uważasz że ta cała patologia z tego rynsztoku tak zabawnie ucieka? - Amy siedziała na zepsutej i brudnej fontannie na jednym z placów w Smoother. Nie robiła nic, tylko się śmiała patrząc jak Landrax podpala kolejne domy. Ten zaś był właściwie głodny wrażeń i tyle. Kiedy mieszkanie Krasusa okazało się puste, zaczął się zastanawiać czy powzięli dobry trop. "Może po prostu włamano się do tamtego w Oldtown, w końcu drzwi były wyważone z zawiasów." By zebrać myśli zaczął zabijać losowych mieszkańców dzielnicy biedoty i podkładać ogień pod przypadkowe budynki. Liczył przy okazji na to że może wywabi jakichś Semantów chcących chronić plebs, ale do tego nie doszło. W końcu po ponad półgodzinnej zabawie skończył i ściągnął Amy z fontanny. Ta wciąż się śmiała z tragedii biedaków, więc tylko rzucił do przestraszonego tłumu na odchodne - Jakby ktoś zobaczył chudą, ładną blondynkę o niebieskich oczach, wzroście mniej więcej 160cm, która włada kamieniami to dzwońcie na policję. To przez nią cierpicie. - po czym podpalił kolejny budynek i ruszył w stronę Sillens. - Chodź Amy. -Ay, ay. - zarechotała dziewczynka - Trzeba rzucić znowu bączkiem, ale brzydzę się to robić w tej kupie gówna.
  25. Darnok2

    [gra]Zawodówka Śmierci

    -Aaahh...czyli jednak mnie ta dziecinada nie ominie. - stwierdziła zrezygnowana poprawiając okulary - Pytaj.
×
×
  • Utwórz nowe...