Skocz do zawartości

Voltiur2

Brony
  • Zawartość

    108
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Voltiur2

  1. Voltiur2

    [Zabawa] Skojarzenia!

    Niewyobrażalne cierpienie
  2. < Było zimno jak cholera. Szczękałem zębami od przeszywającego do szpiku kości mrozu. Kiedy Hardschell wylądował nieopodal jaskini, zszedłem z niego i ruszyłem w jej kierunku. Rozglądając się z nadzieją za czymkolwiek co pomoże rozpalić ognisko i przetrwać noc.> - Nieeee musiszzz nikogo nieść. <Zadygotałem z zimna otulając się jeszcze bardziej płaszczem.> Nie trać sił przez dodatkowy wysiłek.
  3. Bardzo przyjemny akt, który aż ożywił wspomnienia z ostatniego poligonu kiedy to sam ganiałem jak "dziki". Tylko dla kontrastu w 30 na +. Jednak wracając do pięknego dzieła, już nie mogę się doczekać następnych części aby odczuć ciężar Kryształowego Frontu. Jeszcze tak z ciekawości. Dywizja "Der Stern" z założenia wynosi tylko 10000 żołnierzy?
  4. - Zatem królowa jest kiepskim konstruktorem. Tworzy broń, która... a z resztą nie ważne. To jak lecimy? . < Korzystam z propozycji, którą złożył Hardschell i wsiadam na jego grzbiet kiedy tylko na to zezwoli.> - Jeszcze jedno mój drogi Hardschellu. Nie martw się tymi kucykami w mieście, coś wymyślę aby dały nam wejść bez problemu.
  5. < Przechodząc przez portal zastanawiałem się "Co nas skłania aby z nimi leźć? Przecież są dość dziwną parą przyjaciół.. Spotykają dziwne istoty, ale przy dziwnych istotach są ciekawe przedmioty... A my lubimy dziwne przedmioty." Podczas postoju przy drogowskazie i rozmyślania gdzie iść, szukam czegoś w jukach czym mógł bym obwiązać ranę. Po czym brnę przez śnieg w towarzystwie Hardsella i Spring. W międzyczasie rzucam na siebie czar, który chociaż na pewien czas ochroni mnie przed warunkami atmosferycznymi.> - Eh... Czy zawsze rozwiązaniem jest zabij lub zostań zabitym? <Spytał kiedy usłyszał słowa Spring Love i Hardschella.> Ja nie wiedzę problemy, który uniemożliwił by Ci wejście do miasta, mój drogi podmieńczy towarzyszu. Przecież możesz przybrać formę kucyka lub wymyślimy coś innego co da Ci możliwość wejścia. Co do twojej propozycji lotu. Jesteś pewny, że nas utrzymasz?
  6. Voltiur2

    Witam

    Wielkopolska
  7. Kurt Knispel - as pancerny III Rzeszy, który na swoim koncie posiada 168 zniszczonych czołgów wroga. Służył w 503 Batalionie Czołgów Ciężkich (sPzAbt 503), zmarł 28 kwietnia 1945 roku.
  8. Mogę zagrać, tylko musiał bym znaleźć.
  9. Viktor < Przebudzenie w nowym miejscu po dość niekonwencjonalnym sposobie zaśnięcia, było intrygujące a zarazem lekko niepokojące... Po dokładnym rozejrzeniu się w pomieszczeniu i odnalezieniu dziwnych oznaczeń. Zacząłem się bardzo mocno zastanawiać czy nie lepiej by było wymknąć się od te dwójki, póki co to nie sprowadzili nic dobrego. W mojej szerokiej definicji znaczenia tego słowa. Podświadomie za pomocą magii wyjąłem z torby butelkę wina i kieliszek, po czym nalałem sobie lampkę wina, które pamięta czasy moich narodzin. "Trzeba przyznać, że ojciec zawsze miał dobry gust co do tego napoju." pomyślałem biorąc pierwszy mały łyk czerwonego napoju. Krzątałem się po pokoju pijąc powolnie wino, kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi do mieszkania. Okazała się to być ziemska klacz z lutnią i łukiem. Po szybkiej analizie faktów uznałem, że musi być właścicielką lub mieszkanką owego domu w drzewie i wypadało by z nią porozmawiać. Zszedłem na dół spokojnym krokiem trzymając magią do połowy wypełniony kieliszek.> -Dobry wieczór droga Pani. <Uśmiecham się przyjacielsko.> Proszę się nie martwić to moje prywatne wino, a Pani zapasy zostały nienaruszone. Czy moglibyśmy zamienić kilka słów? Oczywiście jeśli szanowna Pani ma na to ochotę.
  10. - Możesz zabrać jabłko lub dwa. Skoro jesteś głodny, są w prawej przegrodzie mojej torby podróżnej. <Powiedziałem do głodnego wielkoluda nie przerywając rysowania i opisywania symbolu.>
  11. Viktor - Coś się znajdzie. < Wyciągam za pomocą telekinezy dwie kartki i dwa pióra oraz kałamarz. Jedną kartkę i pióro wręczam Spring Love, otwieram pojemnik z czarnym atramentem. Dla własnych potrzeb badawczych przerysowuję symbol i robię jego opis. Trzeba było by znaleźć o nim jakieś informacje, tak na wszelki wypadek... "Bo przecież wiedzy nigdy za wiele!">
  12. Viktor < Po opuszczeniu kompleksu ruszyłem w kierunku niewielkich krzaków gdzie ukryłem torbę z zapasami na podróż i kilkoma innymi rzeczami. Wyciągam bukłak z wodą i gaszę pragnienie, które było wywołane rozmową z nowo poznanymi aniżeli walką. "Jak dobrze, że magia jest mniej męcząca od prostej walki wręcz." pomyślał czarodziej pijąc kilka łyków wody. Szedłem wraz z nowo poznaną dwójką, aż naszym oczom rzucił się dziwny symbol na drzewie.> - Ciekawe ... < Wymamrotałem i ruszyłem w kierunku symbolu w celu jego dokładniejszej analizy. Szukam z zakamarkach umysłu czy nie natrafiłem na podobny symbol w jednej ze swoich książek lub innych notatek, które wertowałem w celu osiągnięcia swojego bardzo egoistycznego celu.>
  13. < "Ach ta dzisiejsza młodzież..." pomyślał czarodziej i ostatecznie opuścił barierę. Nie miał zamiaru komentować słów, które wypowiedziała Spring Love. Jego główny plan był prosty. "Porozmawiam z tą Olivią i pójdę do ciepłego i wygodnego domku." Oczywiście w jego głowie cały czas tworzyły się inne plany awaryjne, a on sam rozważał nad wszelkimi możliwymi scenariuszami i rozmyślał nad ewentualnymi działaniami.>
  14. < Oglądam rozmowę klaczy z podmieńcem, jednak jest to tylko pozór. Podczas kiedy Spring Love podjęła próbę przekonania Hardshella ja we wnętrzu ochronnej bariery, rozmawiałem sam ze sobą. Nie było dało się usłyszeć żadnych słów mimo intensywnej konwersacji w głębi mojej świadomości. - Co oni wszyscy uparli się tak na to zabijanie księżniczek? Co to paranoicy czy zamachowcy...? - Nie mam pojęcia... Przecież nigdy nie chcieliśmy zabijać księżniczek! Bo po co? Jesteśmy arystokratą a nie mordercą księżniczek. Fakt nasz ród trochę się skurczył... - Trochę to mało powiedziane ... Przecież zostaliśmy sami. Może jednak trochę spanikowaliśmy? Jednak cóż się dziwić mając ogara na sobie ... Poza tym plan był inny. - Wiem o tym. Jednak nie możemy go im teraz wyjawić. Co nie zmienia faktu, że dobrze się stało. - Co masz na myśli? - Dobrze wiesz co. Gdyby demon przystał na nasz warunek to musieli byśmy przyśpieszyć zdobywanie wiedzy aby wyprowadzić go w maliny. Owszem nie twierdzę, że żaden kucyk by nie ucierpiał ale czasem poświęcenie ma swoją cenę. - No fakt. W sumie to pewnie byśmy się z nimi dogadali, zaprzyjaźnili i nawet powiedzieli prawdę. Niestety mieliśmy pecha i podmieniec zrozumiał... - Właśnie! Ten podmieniec to ciekawa istota, która wyrwała się spod kontroli Chrysalis. Skoro ktoś mu pomógł to może jest więcej takich przypadków? Poza tym, zna Twilight Sparkle i musi mieć z nią jakieś relacje skoro tak bardzo chce ją chronić. - To też dość ciekawa kwestia. Tak samo jak ta ich cała Olivia, o której mówią bez przerwy. - Taa.. Skoro ma sprawdzić nasz umysł to trzeba by przygotować herbatkę i ciastka na to miłe spotkanie. Ciekawe czy też jest tak porywcza jak Henschell? - Hardschell... - Jeszcze jedna kwestia... Jak myślisz, czy panna Love zna naszego psychiatrę, że zarzuciła nam chorobę psychiczną? - Trzeba by zapytać. Aczkolwiek chyba teraz nie jest na to odpowiedni moment... Viktor wrócił do skupienia się na świecie rzeczywistym w pełnej skali, a nie tej minimalnej, która pozwalała na utrzymanie bariery. Otworzył lekko usta jak by chciał coś powiedzieć, jednak szybko je zamknął i tylko przyglądał się innym kucykom.>
  15. < Podmieniec dalej szedł w zaparte ... " No cóż... Mówi się trudno i stawia barierę raz jeszcze." Widząc dalszą szarżę Herdshella stawiam barierę i czekam aż się odbije niczym owad od okna. - A ten ciągle swoje... - Oj tam... Zmęczy się za parę minut i wrócimy do naszego cieplutkiej rezydencji w Canterlocie. Czekam aż podmieniec opadnie z sił, w międzyczasie zwracając się do panny Spring Love.> - Panno Love. Proszę uspokoić swojego towarzysza. Nie mam najmniejszej ochoty wdawać się z nim w walkę. Jednak jeśli nie zaprzestanie swoich lekko myślnych ataków to będę zmuszony się bronić. Zdaje sobie Pani z tego sprawę? < Czarodziej spojrzał w kierunku nadciągającego podmieńca zwanego Hardshellem i zaczął się zastanawiać "Co on tu robi i jak poznał tę klacz?".> - Panno Spring Love, ciekawi mnie jedna kwestia. Skoro już tu sobie tak uroczo i miło rozmawiamy to może odpowie mi Pani na moje pytanie? Skąd Panienka go zna? Myślałem, że podmieńce żyją wraz ze swą czarcią królową gdzieś na pustkowiach i raczej nie bratają się z kucykami. < Jeżeli towarzyszka podmieńca nie uspokoi go lub on nie podnie ze zmęczenia. Rozpoczynam atak błyskawicą i powtarzam go aż podmieniec nie padnie w bolesnych konwulsjach z bólu mięśni. Nie mam zamiaru go zabijać a wyłączyć z walki i wyjść z tego pomieszczenia. Jeśli zajdzie taka potrzeba to nawet uciekam w ciemne korytarze kompleksu, uważając na ewentualne ataki klaczy lub podmieńca, który nie wiadomo jak szybko może się podnieść. Jeżeli wbiegnę w korytarz to rzucam na siebie jeszcze dwa czary: " Płaszcz cieni" i "Jak kamień w wodę".>
  16. < Wykazując odrobinę zaufania opuszczam barierę ochronną. Pozostaję jednak w pełnej gotowości do użycia pełnego wachlarza czarów, gdyby tylko coś próbowali zrobić. Ukłoniłem się w arystokratyczny sposób i przedstawiłem.> - Viktor Hark. Miło mi panią poznać, panno... < Tą samą formułkę kieruję w stronę podmieńca.> - Nie musisz się martwić o zdradę. Nie planuję z wami spędzić więcej czasu niż tyle ile zajmie wyjście.
  17. Viktor < Uśmiecham się serdecznie do klaczy. - Dość zapuszczony ten jej domek... - Racja, jednak ważne jest że ich okłamaliśmy. Przynajmniej na razie ... Jak myślisz ile możemy im powiedzieć, na ile możemy dać im się poznać? - Róbmy to co zawsze przy spotkaniu z innymi. Grajmy... > - Nie ma za co dziękować dziecko. < Robię krótką pauzę, jak bym zbierał myśli.> - Masz rację, nie znamy się a na dodatek twój przyjaciel rzuca się na mnie bez żadnych podstaw... Nie ważne. Puszczę to w niepamięć, jednak mam prośbę uspokój swojego przyjaciela. A ja wówczas opuszczę barierę i przedstawię się jak należy.
  18. < Spoglądam na to 17 letnie dziecko a swoje oczy kieruję wprost w jej. Przeżyte lat nauczyły mnie doskonałego gospodarowania prawdą do tego stopnia, że brew mi nawet nie drgnie. Ze stoickim spokojem i pewnością w głosie mówię do klaczy.> - Zastanów się po co miał bym kłamać? Najpierw cię chronić przed pierwszymi atakami demonów a później chcieć zdradzić? Przecież to nie trzyma się podstaw logiki. Jak już mówiłem zapewne była to iluzja wywołana przez demona lub przejął on na chwilę kontrolę nad moim umysłem. Pewnie w tedy kiedy zostałem powalony przez ogara. < Uśmiecham się lekko i spoglądam na podmieńca.> - Nie pytaj się po co miał by to robić ... Może czuł, że nie odniesie pełnego sukcesu i chciał zasiać w nas niepewność? Poza tym po co miał bym zabijać powierniczkę Klejnotu Harmonii? Przecież to bez sensu. < Viktor wciągnął powietrze do płuc i spojrzał na stojącą przed sobą dwójkę dość nietypowych przyjaciół.> - Zadam wam teraz bardzo ważne pytanie na płaszczyźnie moralnej. Czym będziecie się różnić od tych bestii zabijając niewinnego i bezbronnego kucyka? Czy ja wyglądam na kogoś kto mógł by dopuścić się krzywdzenia innych? Nawet ogarów nie atakowałem. Poza tym jako jedyny znam bezpieczną drogę na zewnątrz i wiem gdzie są wszystkie pułapki. < Czeka ze spokojem na odpowiedź moich rozmówców. W końcu jestem niewinny.>
  19. Viktor < Spodziewałem się takiej reakcji podmieńca jednak, słowa „chcieć krzywdy Twilight?!” były dziwne jak śnieg w czerwcowy upał! Nie zmieniało to jednak faktu, że dalej trzeba grać przedstawienie. Po jego wymowie uznałem, że nie jest typem intelektualisty, ze spokojem i pewnością siebie przemówiłem do jednej z marionetek Chrysalis…> - Jakie krzywdzenie? Jakiej Twilight? Musiałeś ulec wpływowi tego demona podmieńcze. Zwłaszcza, że byłeś w jego łapach… zapewne oddziaływał na nas w jakiś sposób i dlatego myślisz, że mówiłem coś o krzywdzeniu. Poza tym gdybym chciał kogokolwiek krzywdzić… to czy chronił bym tę klacz? <wskazałem kopytem w kierunku brązowej klaczy> Czy w ogóle bym teraz z tobą rozmawiał zamiast próbować zabić? < Robię krótką pauzę aby umożliwić swojemu rozmówcy przetworzenie słów.> - Sam widzisz… to wszystko było tylko działaniem demonicznej magii. Czy wyglądam ci na kogoś kto był by wstanie skrzywdzić np. naszą piękną i wspaniałą Twilight Sparkle? < Zanim zacząłem mówić aktywowałem barierę, tak dla własnego bezpieczeństwa. Jeżeli moje argumenty nie dotrą do podmieńca to trzeba będzie poczekać aż się zmęczy tłuczeniem w barierę i ulotnić się z tego miejsca.>
  20. Voltiur2

    [Zabawa] Skojarzenia!

    Chłopaki nie płaczą
  21. Viktor < Podniosłem się z ziemi i ostentacyjnie otrzepałem płaszcz z kurzu. Po czym rozpocząłem rozmowę sam ze sobą, która miała miejsce w mojej głowie. - Hmm … - Co? - Ciekawe, prawda? Ten demon wolał tę klacz … Pamiętasz coś o tych całych siostrach? - Tyle, że są powiązane z jakimś kultem Jungli i są dziwne… Z resztą jakie to ma znaczenie? - Nie wiem … wiem tyle, że to przez nią straciliśmy nasz artefakt… - Ta… Jednak dzięki jej działaniu nie musimy kombinować jak załatwić księżniczki… - Racja. Więc czas wyjść i zjeść to co zostawiliśmy w naszej torbie podróżnej. Viktor powoli przemierzał salę w kierunku wyjścia, utykając lekko na zranioną nogę. Kiedy kątem oka zauważył miecz, który należał do klaczy. Podniósł go za pomocą telekinezy i przywołał przed siebie, oglądając z zaciekawieniem. Kiedy obejrzał dokładnie klingę wraz z rękojeścią, po czym dezaktywował czar a miecz upadł metr od jego kopyt.> - Ciekawa klinga … Szkoda, że dla mnie bezwartościowa. <Ogier przeszedł kilka kroków po czym spojrzał na klacz, która siedziała przy piedestale.> - Tak z naukowej ciekawości. Kim ty w ogóle jesteś?
  22. Voltiur2

    [Zabawa] Skojarzenia!

    Kawały o bitności francuzów.
  23. Voltiur2

    [Zabawa] Skojarzenia!

    Twierdza Fredrikshald (miejsce śmierci króla Karola VII Wittelsbacha )
×
×
  • Utwórz nowe...