Skocz do zawartości

Voltiur2

Brony
  • Zawartość

    108
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Voltiur2

  1. -Zamknijcie się w końcu! <Wrzasnął wkurwiony oficer zawracając w stronę w stronę dzieciarni. Najpierw podszedł w stronę Ziemowita i kopnął go z całych sił w przestrzelone kolano, a później przywalił wychowawczo z dłoni w twarz.> - Jak chcesz zabijać, to tylko i wyłącznie na mój rozkaz. <Następnie skierował swoje kroki w stronę Luizy i Charliego, zimnym tonem zwrócił się w stronę dziewczyny, wyszarpując jej jednocześnie pistolet z ręki.> - Jak chcesz się zabić, to poderżnij sobie gardło, albo się powieś. <Strzelił jej z otwartej ręki w policzek.> -Teraz masz ogarnąć i ruszyć ten zapłakany tyłek za mną. Zrozumiałaś? <Spojrzał zimno na Charliego.> -Masz jej pilnować, póki nie powiem, że możesz przestać. <Oficer podszedł do Reda i podniósł go z ziemi.> - Ile masz amunicji?
  2. <Idący wolnym krokiem do przodu w głąb mężczyzna rzucił przez ramie pogardliwym tonem.> - Ooo patrze kto wrócił! Nie ma to jak kolejna przybłęda ... Dam Ci radę, nie stawaj mi na drodze bo poderżnę Ci gardło, bez mrugnięcia okiem. Zapytaj Anastazję, Ziemowita i Reda, oni się przekonali co to znaczy stanąć mi na drodze.
  3. - Jesteś dziwny. Strzelasz w głowę, a później wskrzeszasz... <Wolfgang wyjął papierosa i ruszył w głąb tuneli.> -Czas znaleźć duchy Simona i Anastazji, w końcu mam nowy stołek do objęcia.
  4. - Zastrzel, kogo tylko chcesz. Poza mną oczywiście i Redem <Powiedział chłodno oficer patrząc jak Jack ucieka z jaskini.>
  5. - Synku, nie wiem z jakiego jesteś wymiaru i co spadło Ci na głowę. Jednak uważam, że poza mózgiem masz jeszcze problem z oczami. <Wolfgang wskazał na Luizę.> -Nawet ona z jednym okiem widzi lepiej ... Jak byś nie dowidział, to ona ma moją broń, dałem jej z własnej woli. <Oficer podszedł do Luizy i ustawił się za nią, podniósł jej rękę w której trzymała pistolet i spokojnym chłodnym tonem oznajmił.> - Widzisz czy jesteś do końca ułomny i wyrwany z kontekstu sytuacji?
  6. - Ktoś mi powie co to za dziwak? <Oficer SS patrzył z zdziwieniem na kogoś, kogo widzi po raz pierwszy. "Śmiesz mi grozić robaczku?" zapytał sam siebie w myślach po czym zwrócił się do dzieciaka.> - Schowaj ten scyzoryk, bo sobie krzywdę zrobisz.
  7. - Nie przeginaj pały kotku ... <Rzucił wściekle oficer i wziął nóż od Reda. Spojrzał mu prosto w oczy i skwitował.> - Ja nie gubię cudzych rzeczy, a ty lepiej oszczędzaj nogę bo zgubisz za dużo krwi. Nie po to dałem Ci dar, abyś się teraz wykrwawił. <Wolfgang spojrzał na kogoś, kto wyrósł niczym z ziemi.> - Ty to kto?
  8. - Woda <Powiedział Wolfgang wyciągając rękę w stronę Luizy odpinając kaburę od pistoletu i wyciągając pistolet obrócił go w stronę, jednookiej dziewczyny.> - Idziesz przodem.
  9. - Przestań mi prawić komplementy, bo się w zruszę. <Powiedział ironicznie do Luizy, kończąc obwiązywanie nogi rannego Reda. Z lekko obróconą głową w stronę Ziemowita, oficer wyjął papierosa i odpalił.> - Szansa, ze tak się stało, jest raczej bliska zeru. Gdyby to było tak proste, to sierściuch powiedział, by "Zabijcie go kulą i po problemie" Poza tym ciesz się, ze nie byłem w stu procentach słowny, bo Luiza miała by właśnie łeb przy samej dupie ukręcony. <Wyprostował się i spojrzał na irytującego go chłopaka.> - Znaj łaskę Pana, chłopcze bo kiedyś się skończy...
  10. - Haha! Masz rację, jesteś odrobinę zabawny. Masz tylko postrzał w nogę, a krzyczysz jak by ci ją urwało i miał byś umrzeć. <Wyśmiał słabość Reda, kiedy wyjmował mu bandaż z plecaka, po czym ze stoickim spokojem, zaczął opatrywać mu krwawiącą ranę.>
  11. <Wolfgang zbliżał się do ciała anioła, kiedy do jego uszu dotarły słowa Reda. "Psychol powiadasz ... Zaraz Ci pokażę psychola ..." skwitował w myślach i zawrócił w ich stronę. Podchodząc do Red Taila przykucnął nad nim i położył jedną rękę na zapięciu od kabury.> - Ja jestem psycholem? Hehe ... Nie wspomnę kto cię właśnie postrzelił i czyja to koleżanka, która jest na dobrej drodze, aby skończyć jak ta suka Anastazja ... <Drachenfels spojrzał z ukosa na Ziemowita.> - Masz do niego jakiś problem, ze swoją nową ladacznicą? Gdyby nie zażył serum, to był by martwy za maks czterdzieści osiem godzin ... <Jego oczy następnie powędrowały na dziewczynę z karabinkiem.> - Ślepa jesteś? Podobno strasznie czujna, a pozwoliłaś, aby podszedł nas wróg. Eh ... na sam wasz widok mam niestrawność. <Oficer podniósł się z ziemi i podszedł do Luizy, która działała mu na nerwy bardziej niż ktokolwiek z tu obecnych. Objął delikatnie jej głowę dłońmi i kciukami zaczął masować policzki, patrząc jej cały czas w oczy.> - Jesteś problemem, który trzeba wyeliminować ... Dopatrujesz się wroga tam gdzie go nie ma ... Chciał bym Ci dać jeszcze jedną szansę ... < Delikatnie przejechał po jej powiekach, jeden raz, drugi, trzeci ... aż w końcu wbił jej kciuki z całych sił w lewe oko.> - Ciesz się, że tylko jedno oko, a nie życie ... <Powiedział odpychając dziewczynę w bok, w taki sposób, że ta poleciała na Ziemowita. Po tym spektaklu czystej przemocy, Wolfgang podszedł do Reda.> - Osłaniaj mnie i powiedz, czy masz gdzieś jakiś bandaż.
  12. - Gratuluję! No kurwa gratuluję! <Krzyknął wściekle oficer wyrywając pistolet dziewczynie i uderzając ją z otwartej ręki w twarz.> - Jak nie umiesz się posługiwać bronią, to po nią nie sięgaj! Mała polska ... <Urwał zdanie obracając się wściekle na pięcie i ruszył w kierunku wyjścia. "Mam serdecznie dość tej bandy debili! Ja pierdole, zajebie kiedyś tego gówniarza i tą głupią sukę!" pomyślał wściekle oficer SS zmierzając w kierunku wyjścia. "Obyś zdechł!" skierował ostatnią myśl w stronę Ziemowita, wyciągając papierosa.>
  13. <Wolfgang zrobił podszedł do zgromadzonych i położył dłoń na głowie Ziemowita, nachylając się do w jego kierunku.> - Dla ciebie, jak już to Pan von Drachenfels. Poza tym nie przypomnę, kto łamał szyfry ... Zamiast bezsensownego śpiewania. <Wyprostował się i zaczął powolnym krokiem obchodzić zgromadzonych, aż zatrzymał się nad Redem.> - Odpręż się, a nie siedzisz spięty, jak ofiara przed egzekucją ... <Powolnie zaczął grzebać w kieszeniach płaszcza i wyjął małą ampułkę oraz nową igłę wraz z strzykawką. Przykucnął obok polaka i spojrzał w jego kierunku.> - Sam sobie podasz czy znów mam się z tobą szarpać? Raczej nie chcesz poznać efektów odstawienia ...
  14. <Wolfgang, przeładował pistolet i spokojnie czekał, aż anioł sam się wyłoni po czym strzelił mu prosto w głowę. Kiedy martwe ciało upadło na ziemię, oficer odpalił papierosa i patrzył obojętnym wzrokiem na stygnące powoli ciało. "Żałosne ..." - pomyślał kucając nad martwym i przyglądając mu się uważnie. Przeszukał ciało zabierając, to co może mu się przydać i ruszył w głąb jaskini. Gdy dotarł do reszty zgromadzonych stanął kilka kroków przed nimi, patrząc to na Reda, to na kogoś innego. Milczał obserwują kompanie, z którą przyszło mu współpracować, tylko ręka trzymająca papierosa wędrowała do jego ust, aby za chwilę opaść na wysokość klatki piersiowej.>
  15. - Masz. <Powiedział Wolfgang i rzucił nowemu Simonowi ołówek. Podszedł do obróconego Reda i położył mu dłonie w skórzanych rękawiczkach na barkach. Nachylił usta na wysokość uszu Taila i powiedział spokojnie.> - Swoje przeżyłeś? Doprawdy? Czułeś ciepło kobiecego ciała obok siebie, gdy zasypiasz? Słyszałeś płacz swojego nowo narodzonego dziecka? Hmmm? <Wolfgang poklepał go po ramieniu i odszedł kilka kroków.> - Dobra kotku ... pobawię się w twoją grę ... <Niebieskooki podszedł do Charlsa i spojrzał mu w oczy.> - Wystarczy, że będziesz mądry, jak twój brat, a nie oberwiesz w głowę jak ta nowa koleżanka tego tam polaka. <Wskazał na Ziemowita i uśmiechnął się chłodno do rozmówcy.>
  16. - Red. Nie podnoś mojego poziomu irytacji swoją przećpaną gadką ... Nikogo nawet nie zabiłeś, co najwyżej rzuciłeś się na jednego anioła, a nie trzy. < Rzucił Wolfgang wychodząc z jaskini i mijając Reda.> - Poza tym nie ładnie jest celować w kogoś, kto może przedłużyć twoje życie o następne kilka dni. Jeżeli oczywiście się nam uda ... Jednak jak widzisz, nasz pan przestrzelone kolano i jego nowa koleżanka robią problemy. <Oficer zatrzymał się kilka kroków później i obrócił w stronę Reda i tej dwójki, wdychając leniwie dym do płuc.> - Nie wiem czemu uważasz się za strażnika, ale wydaje mi się, że masz po prostu dziury w mózgu od narkotyków, a teraz bądź grzeczny, to zyskasz następne dni życia.
  17. - Ja prowokuję awantury?! <Krzyknął na całe gardło.> - To te głupie szczeniaki mają jakiś kompleks! Eh ... szkoda, że Simon nie żyje. Był jedynym wartościowym osobnikiem tej wyprawy. Z którym dało się pracować ... <Wolfgang obrócił się na pięcie i wyszedł zostawiając dzieciaki. Przeszedł kilka kroków po opuszczeniu jaskini i zatrzymał się wyciągając papierosa. "Cholerne gówniarze, gdyby nie moja pomoc to nigdy by nie złamali szyfrów">
  18. - Hahaha! <Zaśmiał się parszywie oficer i chwycił dziewczynę za szyję ściskając, aby lekko ją poddusić. Jednocześnie uderzając z pięści w twarz. Zerwał jej torebkę po czym kopnął ją podkutym butem w brzuch, aby odepchnąć jak najdalej od siebie i wyją swoją własność. > - Teraz zajmiemy się sprawami bieżącymi, a później prywatnymi. Jeśli jeszcze raz weźmiesz, coś co należy do mnie lub mnie oplujesz, to ukręcę Ci ten łepek przy samej dupie. <Warknął Wolfgang chowając pistolet do kabury i zapinając pasek. Odrzucił różową ozdobę gdzieś w bok i zwrócił się do Ziemowita.> - Lepiej jej pilnuj, bo skończy jak twoja niedoszła dziewczyna... To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie.
  19. - Walnąć to ja mogę zaraz ciebie idiotko z pistoletem bez amunicji. <Wysyczał przez zęby oficer SS. Opluwając ja krwią z własnych płuc. "Scheiße!" krzykną w myślach, kiedy kolejna fala kaszlu i bólu przeszła przez jego ciało. Puścił rękę dziewczyny, cofając się kilka kroków, zgięty w spazmatycznym kaszlu. Metaliczny posmak ciepłej krwi wypełnił usta Siegfrida, a drobna stróżka krwi zaczęła mu wypływać z kącika ust. > - Jak tam Red? Kaszelek już się pojawił? <Zapytał wyciągając z wewnętrznej kieszeni płaszcza nabitą strzykawkę z żółtawym płynem. Wbił koniec igły w tętnicę szyjną i zaaplikował sobie zawartość.>
  20. - Ty dowodzisz? Kto niby mianował cię dowódcą? < Zapytał oficer w czarnym mundurze. Podchodząc jednocześnie do Luizy i nachylając się, aby spojrzeć jej prosto w oczy.> - Oddaj co nie twoje. <Rzucił lodowato w jej kierunku i chwycił ją za rękę zaciskając mocno dłoń na jej przedramieniu.> - Chyba nie chcesz skończyć jak inna nieroztropna przedstawicielka twojej płci? <Szepną do niej cicho, aby nikt inny nie mógł go usłyszeć poza nią.>
  21. -Ehhh ... <Rzucił grymaśnie Siegfried i wyrwał kobiecie swój pistolet. "Cholerni smarkacze ..." pomyślał gniewnie, poprawiając oficerską czapkę na głowie. "Jak umierać, to z klasą!"> -Vorwärts, Landser! <Krzyknął, jak by sam do siebie rzucając się do biegu. Biegł przed siebie, byle jak najdalej od wraku, cały czas przeklinając w myślach nieroztropne zachowanie młodej kobiety.>
  22. Powracam! Imię: Walter Smith Wiek: 31 Płeć: mężczyzna Wzrost: 180 Wygląd: Dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnych bląd włosach ichłodnym niebieskim spojrzeniu. Nosi włosy średniej długości zaczesane na prawy bok, a tył i boki głowy są podgolone tak, aby gładko przechodziły z krótkich w dłuższe na górnej części czaszki. Zawsze starannie ogolony, przywdziewa czarny garnitur z płaszczem i kapeluszem w tym samym kolorze. Charakter: Spokojny i uprzejmy mężczyzna, który świetnie wie jak zachować się w towrzystwie. Można by wnioskować, że jest ostoją spokoju ale czy na pewno? Przyjemność zdobycia tej wiedzy mieli tylko, ci którzy weszli z nim w konflikt. Ekwipunek: P08 Parabellum z dwoma magazynkami na amunicję 9 x19, 300 ml buteleczka z lekarstwem i strzykawką z igłą, portfel z pieniędzmi(300), mała butelka wody i dwie kanapki. (Pewne drobnostki mogą ulec zmianie po kontakcie z MG.) Świeży pamiętaj o serum, które ochoczo płynie w Twoich żyłach
  23. Piękna praca Świeży w skrócie MZO.
×
×
  • Utwórz nowe...