Odcinek warty zachodu bowiem rozwinął nam uniwersum MLP:FiM o rzeczach, których nie wiedzieliśmy zawczasu. Zmiana podmieńca w dowolną rzecz, nawet mniejszą od niego samego, daje duży popis możliwości. Tak też sprawdzanie wszystkiego pod kopytami strażników był dla mnie świetnych humorem.
Jak widać, w roju też zdarzają się wyjątki. Idealnym tego przykładem jest dzisiejszy Thorax, podmieniec posiadający uczucia. Ma chęć zostać kimś więcej, ba, nawet sprzeciwia się własnej naturze, coś co żaden z jego braci jeszcze nie osiągnął. Zamiar Thoraxa, aby pokazać rojowi to, co sam się nauczył, brzmi interesująco. Będę przypatrywał się temu z jeszcze większą uwagą. Kto wie, może kucyki pomogą mu pozbyć się trwale zła jaki w nim drzemie. To by mnie ucieszyło.
Przechodząc teraz do Spike, wykazał się poświęceniem swojego autorytetu wobec nowego przyjaciela. Czegoś takiego się nie spodziewałem. Daje mi to więcej wiary, że to kolejny dobry krok w jego charakter, oby takich więcej. Jego piosenka może nie była najlepsza wśród piosenek całego serialu, ale zdecydowanie najlepiej zaśpiewana przez niego samego.
Przybycie jego przyjaciółek wraz ze Starlight Glimmer spotkało się z niedowierzaniem. O tyle motyw "W nogi!" tłumu był dobry, o tyle tekst rozpoznawczy wśród Twilight i Cadence był dziwny. Krysia widziała na własne oczy już na ślubie, więc patrząc z logiki, to rój wykorzystałby wiedzę królowej i nawet taka czynność nie dałaby rezultatu. Jednak to były prawdziwe Mane6. Ciekaw jestem czy Krysia powróci w finale sezonu 6. Myśl wśród kucyków, że dziecko zostanie porwane przez podmieńców był jednak do przewidzenia.
Jako ocenę daję 11/10. Dowiedzieliśmy więcej niż odcinek normalnie by oferował. Chociaż pierwszym gadającym podmieńcem, z uczuciami, był już fanowski Mothball z Daughter of Discord, to przymknę na to oko. Odcinek jest tego wart.