-
Zawartość
359 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Jake
-
-
(xD)
Susan postanowiła schować swą krew w najlepszym miejscu we wszechświecie. W wodzie. Susan zaczęła biec w stronę jeziora uprzednio przygotowując się do rzucenia
cuboidaczaru prywatności. -
Jacob prychnął
- A czy załatwiłeś 4654 ludzi i jesteś na liście najbrutalniejszych morderców w tej części jebanej galaktyki? A jakbyś spróbował mnie zabić to czeka cię trwała ślepota lub piękne przypieczenie. Chłopie. Ogarnij swój umysł na kilka dni, aż znajdziemy schronienie, a później baw się. Będziesz miał me błogosławieństwo.
Po czym wyjął elektryczny papieros i go wyrzucił, bo go uwierał
-
Jacob wstał i podszedł do ciała
- Wypadł ze statku i zjebał się na ziemie trochę nadpalając.
Po czym wsadził ostrza w tylne kabury i do przednich włożył pistolety. Jeszcze raz spojrzał się na ciało i warknął
- Truchło jak truchło. Lepiej teraz obmyślajcie jak się dostać na drugi koniec galaktyki, bez zginięcia
Po czym podszedł do Zacharego
- A ty się ogarnij. Nie chcesz chyba by jakiś granat nagle zgubił zawleczkę i znalazł się w twojej kieszeni, prawda?!
Jacob uśmiechnął się i usiadł na swym głazie
-
Jacob syknął
- Domyślałem się
Po czym usiadł na pobliskim głazie i czekał
-
Susan zdziwiła się
- Ale nikogo nawet nie dotknęłam. To jest krew z worka który pękł przy wpadnięciu na stojak z bolcami. Ja ledwo uniknęłam śmierci, a ty na mnie krzyczysz?!
Po czym prychnęła i warknęła
- Cham!
Susan odwróciła się i wyszła z domu.
-
Susan wróciła z pełną torbą krwi. Widać było po niej że miała lekkie trudności gdyż na całej powierzchi ubrania były dziury i krew, niekoniecznie właścicielki. Rozejrzała się i zaczęła szukać szefa. Po chwili go znalazła stojącego przy łazience (ogólnie której). Podeszła do niego i spytała
- Szefie? Mogę u pana trzymać to?
Po czym potrząsła torbą. Dodała
- Bo niestety nie mogę przy sobie.
-
[Komu uciąć głowę i spalić? Jak ku...tak można robić 5 lub 6 stron w ciągu jednego dnia! Spam totalny... Tylko 3 czy 2 osoby pisały cały czas. Kogo więc zabić?!]
Susan uśmiechnęła się i przytuliła do Jasona
- Dziękuje panu
Po czym odczepiła się od niego i zabrała parę magazynków i torbę w parę sekund. Powiedziała
- To jakby co wracam za godzinę
I nie dając nic mówić szefowi wybiegła z piwnicy i wyskoczyła na dwór. Zaczęła biec w stronę poblizszego szpitala
-
Jacob zaczął iść za Trixie rozglądając się ciekawie po pomieszczeniu. Dopiero tera zauważyl jego urok. Mógłby tu jeszcze przebyć parenaście godzin słuchając ciekawostek z prawidzwego świata lecz misja którą dała mu sama Celestia było ważniejsze niż jakieś Morskie Opowieści. Spytał się Trixie
- A może kiedy będziemy tu jeszcze to wstąpimy na obiad? Nawet mi się tu podoba.
Po czym ogier zwrócił wzrok na klacz która nadal pewnie go ciągnęła
-
Susan wstała i przestała płakać. Spytała
- Naprawdę mi na to pozwalasz?
Po czym jednym ruchem ręki otworzyła drzwi wyrywając je z zawiasów. Dodała
- I sorry za drzwi...chciałam sprawdzić czy trzymają.
-
Susan usłyszawszy słowo 'zagryzła' powiedziała
- A-ale ja nie...nie nie byłam sobą...
Po czym padła na kolana i zaczęła prosić
- Dla bezpieczeństwa swojego i całego domostwa zabij mnie lepiej lub zostaw mnie tu.
Zaczęła płakać
-
Susan zdziwiła się
- Ale jak to osuszyć?
Po czym złapała się za szyję która znowu zaczęła boleć
- I dlaczego boli mnie szyja?
-
Susan zdziwiła się słysząc głos szefa
- To pan szefie? Co się stało i dlaczego tu jestem? I co miał pan na myśli 'uspokoiła'?
Susan naparła lekko na drzwi by lepiejp słyszeć
-
Susan rozejrzała się po pomieszczeniu i wstała lekko się chwiejąc. Podeszła powoli do drzwi i spytała
- Czy jest tam ktoś?
Po czym leciutko zastukała
-
Jacob powiedział zdezorientowany zapachem którego nie czuł od 8 lat
- Co to jest do jasnego pioruna?
-
Jacob podszedł do Kapitan i spytał
- Jak to wszystko się zawali to zajebie wszystkich którzy się spóźnią...
Po czym uśmiechnął się drwiąco i zimno. Mężczyzna oparł się o ścianę i czekał
-
Susan zaczęła się budzić. Jak można by było zauważyć wyglądała normalnie. Rana się momentalnie zasklepiła. Wampirzyca otworzyła oczy i rozejrzała się. Wokół 3 ściany, sufit i żelazne drzwi. Sus wstała i od razu złapała się za szyję. Syknęła pytająco
- Co się stało?
-
Wampirzyca pisnęła z bólu gdyż pociski trafiły prosto w szyję. Susan padła obok na ziemię i nadal piszczała jak zraniony pies. Syknęła nieświadomie
- P...przepra...przepraszam...
Po czym znieruchomiała i straciła przytomność.
-
Susan uśmiechnęła się lekko i powiedziała
- Całe 100 lat kochanie
Po czym walnęła Jasona z barku w podbródek i wyrwała mu nóż. Syknęła
- Daj się troszeczkę napić. Przecież nie ukradnę ci jej całej
Susan pojawiła się za jego plecami i podcięła jego kolana. Kiedy upadł obróciła się i położyła na nim unieruchamiając nogi i ręce. Syknęła
- To nie boli Jason. Poczujesz tylko ukucie
Susan uśmiechnęła się zaczęła zmierzać w kierunku szyi.
-
//Sorra. Pawlex mnie zahipnotyzował pismem. Ale i tak jest lepiej. Przynajmniej uniknąłeś ataku mej wampirki :-P.
Susan spojrzała się na Jasona i znowu to się powtórzyło. Znowu zachciało jej się krwi. Powiedziała wstając
- Nic słodziaku. Nic...
Po czym jej twarz znowu stała się szkarłatnie biała i straszna, a zęby wydłużyły. Rzuciła się na Jasona z nielada smakiem i zwierzęcą agresją.
-
Susan syknęła
- A dziwne nie jest to że pan jest sprytniejszy ode mnie?! Ja mam własną krew.
Po czym powoli wyjmuje butelkę by nie denerwować nikogo i wypija 2 spore łyki
- A teraz może szef mnie zabić.
-
Wampirzyca puściła Jasona i podniosła ręce do góry na których już nie było pazurów, a twarz zmłodniała. Kły zaś zmniejszyły się. Wampirzyca pisnęła
- Poddaje się panie Victorze
Po czym padła na kolana
- Nie wiem co się ze mną dzieje...n..nigdy nikogo nie atakowałam w nocy...p...proszę...niech pan nie wstrzykuje mi t...tego
-
- Ow...panie Victorze nie uważa pan że nie warto zużywać energii na to?! On jest taki milutki i soczysty. Chyba nie pogniewa się jeśli troszeczkę upije jego krwi.
Po czym położyła głowe na barku Jasona i pocałowała jego szyje. Jej zęby powiększyły się i były gotowe do ugryzienia. Spytała
- Co o tym myślisz kochany?
-
Susan znalazła się na dachu w 30 sekudn gdyż prędkość jej dana wspaniale się sprawuje. Była tuż za Jasonem. Syknęła przeraźliwie
- Ah...wydajesz się taki soczysty
Po czym wtuliła się w niego i wbiła w jego brzuch pazury.
-
Biorę kaczke z teledysku i puszczam na ciebie. Ma Góra!
Multisesja: Altar of Sacrifice
w Archiwum RPG
Napisano
Jacob syknął
- Zabijam tylko dlatego by mieć spokój od wszelkiego zjebanego prawa w tej walonej galaktyce. Właśnie z tego powodu moja rasa wyginęła, a ja chcę zajebać każdego który akurat był przy jej niszczeniu. A poza tym...
Spojrzał się na osobę która przerwała
- Nie jestem kurwa najemnikiem. Nie zabijam dla nikogo. Zabijam dla siebie i po to by przeżyć. Spotykałem się z wieloma potworami które próbowały mnie zabić, ale jak dotąd mnie nie zabiły. Mam w dupię że chcesz się stąd wydostać. Ja przesiedziałem pare lat na pustkowiu i jakoś żyję
Po czym spojrzał się na Zacharego
- A co do narkotyków to nigdy nie zamierzam ich brać. Są zbyt uzależiające i powodują właśnie takie objawy jakie ty masz. A podczas walki to by przeszkadzało.