-
Zawartość
359 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Jake
-
-
Susan westchnęła
- Zabiłam własną rodzinę, męża i córkę która jest wampirem. Zostałam zapamiętana jako bezwzględna i nie czuła morderczyni zabita przez łowcę potworów. Ty przynajmniej jesteś czysta. Eh...
Susan spuściła lekko głowę
-
- Wiem jakie to uczucie droga koleżanko. Ja leżałam zamknięta w grobie przez profesora Van Hellsinga ze 100 lat w nieświadomości. Ale kiedy się zbudziłam to dopiero była jadka.
Susan zachichotała.
- Wampirzyca to najlepsza praca pod księżycem (?). A jak to jest być...no...eee...topielcem?
-
Susan wyjęła butelkę z czerwonym płynem i wypiła z niej spory łyk. Po odświeżeniu gardła zapytała
- A więc pani tu mieszka tak? Dlaczego nie pojawiła się pani osoba wcześniej. Wtedy bym pani tak nie niepokoiła o tej słonecznej pogodzie.
-
Susan nagle wzdrygnęła
- Aaa! To sorra! Pomyliłam cię z pewną dziewczyną sprzed 300 lat. Była taka podobna do ciebie...i pyszna.
Sus oblizała wargi i podała rękę
- A poza tym jestem Susan
-
Susan syknęła
- Ja nie żyje od 600 lat. Jestem przecież nieśmiertelna. A poza tym nie miałaś dzieci. Chłopak porzucił cię na drugi dzień dla ładniejszej. A twa rodzina to ta która włada tą ziemią. Tylko że to 7 pokolenie droga Lizo. A WF to nowa nazwa ćwiczeń fizycznych.
-
[Ow. Jaka szkoda]
Susan uśmiechnęła się ukazując piękne, ostre oraz seksowne kły. Powiedziała
- Byliśmy wrogami od podstawówki, bo ty zawsze miałaś same 6, a ja 5. Nawet z WF byłaś lepsza o 1 punkt. W gimnazjum nagle się zaprzyjaźniłyśmy. Ta przyjaźń trwała do Balu Maturalnego. Tamtego dnia zabrałaś mi chłopaka. Znienawidziłam cię za to i odeszłam na wiele lat z tej krainy. Wróciłam dzień po twoim zaginięciu i śmierci. Od tamtej pory służę tu jako ochroniarz pod komędą pana Jasona. Tak było w skrócie
Po czym Susan westchnęła
- Eh...jak te lata mijają
-
Susan zaczęła niuchać. Warknęła
- Noż kurw. Nadal jest na moim...tfu..,to znaczy na terytorium pani domu. Dam sę dziś z nim spokój
Po czym wyprostowała się i zanknęła kaburę. Powiedziała
- Znam cię droga pani. Utopiła się pani dawno temu. Mam nadzieje że pani mnie nie pamięta, bo byliśmy wrogami. A teraz chciała bym uświadomić pani wampirzycy że to nie jest terytorium żadnej wampirzycy tylko pani domu.
-
Susan syknęła
- Bardzo miła rozmowa, ale niestety muszę wam powiedzieć że grasuje tu jakiś niemiły wampir...i mam zamiar go złapać. Czy może wiecie coś o nim drogie panie?
Susan spojrzała się na wampirzyce ze złością lecz nie okazywała tego.
-
[Ekchem...Susan jeszcze nie widać...nie słychać...ona ją wyczuła...nie mam jej tam. Dopiero idzie xD]
Susan szła przez las coraz szybciej. Nagle zauważyła sylwetkę kobiety. Zwolniła kroku. A kiedy zbliżyła się na 10 metrów powiedziała
- Witam. Czy jest tu jakiś problem? Podobno ktoś zaatakował panią domu.
-
Susan była coraz bliżej jeziora. Nagle poczuła zapach innej wampirzycy. Od razu się zatrzymała i ścisnęła pięści
- Tego się nie spodziewałam...
Zaczęła cicho warczeć. Po chwili walnęła się z liścia
- Uspokój się Susan...to nie las...to jest praca...to nie jest twój teren!
Susan uspokoiwszy się trochę zaczęła iść dalej.
[samice wampirów które przebywają tak długo na terenie objętym przez ludzi uznają za swe terytorium i bronią przed innymi wampirzycami. Innymi słowy samice są bardziej terytorialne niż samce. To jest nawyk wampirzyc samotnic oraz starszych ras tej populacji. Jest on wzięty z początków istnienia wampirów. Więcej informacji ci nie powiem, bo to długa historia]
-
Wampirzyca spoglądała na ludzi których mijała i myślała nad tym co by się stało kiedy by była taka jak inne wampirzyce. Do jeziora miała jeszcze trochę więc miała to gdzieś że nie patrzy na drogę gdyż po drodze jest mało drzew. Dziwiło ją to że w ogóle na nich spogląda. Zazwyczaj patrzy na nich z pogardą, ale dziś. Dziwne.
-
Po chwili jednak Susan przypomniała sobie że Jason z pewnością da jej zadanie wytropienia go, więc wampirzyca podjęła decyzje że przeszuka wszystko sama, bez niepokojenia chłopaka. Od razu na myśl przyszło jej najbardziej ponure miejsce w pobliżu. Jezioro. Wampirzyca syknęła
- Oczywiście. Boi się.
Po czym wyskoczyła na podwórze i spokojnym krokie zaczęła iść w stronę wcześniej wspomnianego miejsca. W stronę domu Lizy.
-
[Kurde...dopiero tera ogarnąłem kto jest kim...]
Susan syknęła
- Noż kurde...kiedy wreszcie wampiry nauczą się dyscypliny. Teraz przynajmniej wiem że to samiec...pheh...easy.
PO czym Susan prychnęła ze zdenerwowania i zlazła na dół. Zaczęła szukać Jasona by powiedzieć mu że wampir uciekł i nie zostawił żadnych śladów.
-
[A moja kochana Susan czeka na odpisanie tej uczestniczki...]
-
[No kto jest tym walonym wampirem ze strychu?]
-
Jacob westchnął
- Jak znam życię pewnie niezbyt dokładnie powiedziałem
Po czym spojrzał się na Mestie
-
Jacob warknął
- Nie pierdol się z tym panelem!
Po czyt walnął ostrzem głęboko w panel i otworzył drzwi. Powiedział zwracając się do Zacharego
- A ty wypierdziel se wreszcie z tego łba że to nie wojna, ani miasto. To jebana opustoszała planeta z której sam kurwa nie uciekniesz!
Po czym wyjął ostrze z panelu i warknął do tamtego drugiego
- I bez zabijania bo kurwa sam was zaraz zajebie.
Jacob schował ostrze do kabury i się odsunął
-
Susan rozejrzała się i syknęła
- Jest tu ktoś z wampirorowatych?
Po czym weszła na strych trzymając broń w pogotowiu
-
Susan wlazła na strych i załadowała broń oraz schowała w kaburę nie zapinając jej. Syknęła pod nosem
- Mam nadzieje że to nie wampirzyca, bo będzie problem.
Po czym otworzyła drzwi na strych
-
Jacob od razu wstał (gdyż siedział i nudził się) i polazł do reszty. Kiedy doszedł
- Ok...wychodzimy stąd?
PO czym rozejrzał się
-
Jacob wzdrygnął i przyjrzał się śladom. Był to ślad dwupalczasty charakterystyczny wielkością do jeleniowatych. Jacob 4 sekundy pomyślał i powiedział
- Wydaje mi się że to młody Daniel, gdyż robi krótkie i delikatniejsze kroki niż dorosły i węższe ma kopyta niż klasyczny jeleń
-
Susan uśmiechnęła się pobłaźliwie
- Wampirzyce są bardziej odporne na srebro i czary więc daj mi na przyszłość nabój strzykawkowy z płynnym srebrem. Jest bardziej niezawodny na obie płcie.
Po czym zasalutowała i zaczęła iść na strych ładując przy swym Desert Eangle magazynek ze srebrnymi kulami.
-
Jacob uśmiechnął się spoglądając na odchodzących
- Mamy dużo czasu!
Po czym wziął kufel w kopyto i pociągnął spory łyk cydru. Po jego ciele przeszedł lekki dresz który można by poczuć dotykając ciała. Był spowodowany tym gdyż ogier pierwszy raz pił wspomniany wcześniej napój. Kiedy odłożył kufel uśmiechnął się szeroko i ciamknął dwa razy. Powiedział zafascynowany smakiem cydru
- Mniam. Dobre. Ok. Mogę zaczynać.
Jacob rozejrzał się podejrzliwie i zaczął opowiadać
- Pewnego dnia wyłoniła się wyspa która...
Po 30 minutach skończył opowieść
- I to właśnie jej szukamy. Pytania?
-
Susan prawie nietknęła śniadania z powodu niedosytu krwi. Zjadła może jeden kens i odeszła od stołu kierując się do drzwi na swe miejsce pracy gdyż póki co nie dostała rozkazów od swego szefa
(Jason to jej szef gdyż zgłosił się wcześniej jako ochroniarz)
Życie w środku lasu, czyli dołącz do wielkiej rodziny [Human] [Fantasty]
w Dawne Dzieje
Napisano
Sus uśmięchnęła się lekko lecz niezdecydowanie.
- Mnie zabił mój własny brat. A twą osobę droga koleżanko?