-
Zawartość
359 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Jake
-
-
N: To i to razem wzięte równa się że fajne
A: Nic dodać nic ująć nie zmienił się więc podtrzymuje poprzedni werdykt czyli może być
S: Zarąbista sygna
O: Popularny i lubiany więc dam 10/10
-
Powiem jednogłośnie: Pinkie de Pie or Bic Mac
-
Co lubisz w chomikach?
-
(Ludzie wolniej bo ja odpadnę. Normalnie nie mogę nadążyć. Wszedłem dzisiaj i widzę 2 razy więcej stron niż wczoraj)
Gdzie ja się znowu zapodziałem? Dobra niech będzie że zasnąłem pod drzewem, a Jane biega za ogonem z nudów.
-----------------------
Jacob obudził się ze snu i zauważył człowieka. Zaatakował go, ale tym razem nie miał litości. Gryzł zawzięcie.
-----
Jane przestała biegać za ogonem i poszła na polanę. Zauważyła człowieka i Jacoba który go gryzł. Rzuciła się na człowieka zapominając o tym że człowiek jest większy i silniejszy.
-
Śmierć powiedział
- START!!!
-
Nie mam pojęcia. Po prostu już go miałem
-
... przyszła Pinkie by...
-
Jacob uśmiechnął się dosyć radośnie
- Czyli chodziłeś do watahy wojskowej. Witaj w klubie.
-
Jacob był zadziwiony
- Więc znasz chwyt *Ashi?
Jacob podszedł bliżej
------------
Jane złapała Ul i zjechała na pazurach na ziemie. Pszczoły ją żądliły, ale jej to nie przeszkadzało. Pobiegła w stronę szpitala i zauważyła śnieżno białego wilka. Przeszła kolo niego i powiedziała
- Witaj
Jane podszedła do Nivyy i spytała się
- Miodu?
-
Jacob czujnie obserwował nowego wilka z lekkim zaciekawieniem. Wyglądał na wojownika. Wreszcie powiedział z zaciekawieniem
- Uczęszczałeś do wojskowej watahy młody wilku?
-
Lubisz flamingi?
(Opowiadaj na wszystkie pytania)
-
..i powiedziała ostro...
-
Jacob wstał i powiedział
- Wszyscy. Zaprzyjaźnisz się z jakimś, a on później próbuje cię zabić, dla futra.
Jacob zauważył nowego samca wilka. Zawarczał
-
Śmierć tupnął i pojawił się 200m za Ruffian. Stanął i pojawił się stoper.
- Dalej. Jak jesteś taka dobra to przybiegnij tutaj. Sprawdzimy twój czas
-
Jacob zwrócił się do wilczycy
- Tak? A no tak, bo on mnie rzucił o drzewo.
----------------
Jane warknęła do WaveX.
- Zrobię to sama. Odsuń się.
-
Nawet jeśli by to oznaczało utratę twojego życia?
-
Apple de Jack
-
Jane na pazurach zjechała na ziemie. Powiedziała zdyszana
- Nie po...radzę so...bie.
Jane znowu wspięła się na drzewo.
-----------
Jacob opowiedział niepewnie
- Hmm... chyba dwóch. Bo ja zaatakowałem 2 bo tamten pierwszy został zabity przez Wavex.
-
Jacob wstał i szturchnął Lejle w bok.
- Ty jesteś jeszcze młoda. Mnie zaślepiła zemsta, to nie była odwaga i powiem ci jedno. Lepiej zachować się jak tchórz niż udawać bohatera i idiotycznie zginąć, bo to niehonorowe. A honor to 2 rzecz o jaką musisz dbać.
Jacob usiadł i spojrzał się na Nivyy
- Podobno chciałaś pogadać?
Tymczasem Jane próbowała wspiąć się na drzewo by zdobyć miód.
-
skorupie. Tank nie wyglądał...
-
(Trochę to mało powiedziane )
Hmm...eee...hę...? Fluttershy!
-
(Ściągnę z mojego poprzedniego postu )
Jacob powiedział
- Usiądź młoda damo, że się tak wyrażę.
Jacob chwilę pomyślał i powiedział wreszcie:
- To będzie długa historia
- Urodziłem się daleko stąd. Na małej polanie obok wielkie góry Marnak. To wielka tajemnicza góra, na której szczyt nikt nie wszedł i nikt stamtąd nie powrócił. Kiedy miałem 16 lat założyłem się z kolegami że wejdę na szczyt Marnak. Założyliśmy się o 2 duże steki wołowe. Poszedłem na wyprawę 2 dni później pod pretekstem że idę nad rzekę. Szedłem tygodniami. Napotkałem 2 duże niedźwiedzie które chciałby mnie zabić, ale z pomącą szczęścia uciekłem. Prawie doszedłem na szczyt, ale nagle jakiś wilk mnie zaatakował. Walczyłem i niestety przegrałem. Powalił mnie i spytał: "Co robię na jego górze" ja odparłem że: Założyłem się z kolegami, że wejdę na szczyt. Zauważyłem że ten wilk to jeden ze sług Wanga. Legendy opowiadały o potężnym wilku który zamieszkał na starość na tej górze i posiadł moc nieśmiertelności. Myślałem że to nieprawda, ale tatuaż na lewej nodze oznaczał że Wang istnieje naprawdę. Wilk zauważył że patrze na jego tatuaż i... zgasło światło.
Nagle obudziłem się u jakiegoś szamana w lesie nieopodal góry. Poczułem ból na szyi i ból oka. Na szyi nic nie było, ale jak spojrzałem się na lustro zauważyłem tą szramę. Dowiedziałem się że szaman znalazł mnie u zboczu góry z poderżniętym gardłem. Uleczył mnie. Posiedziałem u szamana 3 dni i wyruszyłem w stronę północy do mojej watachy. Jednak już jej nie było. Były tylko ciała mojej rodziny...
Jacob przestał na chwilę opowiadać i położył uszy ze smutku. Smutku tak dużego że asz strasznego. Kiedy się uspokoił zaczął dalej opowiadać:
- Przysiągłem zabić Wanga i jego sługi. Ale najpierw poszedłem do wojska w watahie wojskowej. Żyłem tam 5 lat. Narobiłem tam sobie wrogów. Kiedy już skończyłem się szkolić ostatniego dnia napadli mnie. Walczyłem i wygrałem. Ale z gniewu zabiłem ich. Poczułem radość i gniew razem. Następnego dnia wyruszyłem w stronę góry. Prawie doszedłem do szczytu ale nagle zaatakował mnie ten sam wilk, ale tym razem nie pokonał mnie. Prosił o litość ale byłem w gniewie i... zabiłem go. Doszedłem na szczyt i zauważyłem mały domek otoczony wilkami. Z gniewu zabiłem wszystkich. Dokładnie wszystkich. Wszedłem do środka i zobaczyłem dzieci i wilczyce. A na końcu sali siedział na tronie stary wilk to był Wielki Wang. Wilczyce zauważyły mnie i zaatakowały. Rzuciły się na mnie jak komary. Walczyłem długo. Wydawało mi się że dzień i noc. Wygrałem i zabiłem też wszystkich. Także dzieci. A na końcu stanąłem przed Wangiem. Powiedziałem: "To zemsta za moją rodzinę. A teraz stawaj staruszku." Gniew był tak wielki że moje oczy były czerwone ze złości. Walczyliśmy 3 dni i noce. Wygrałem. Prosił o litość. Nie słuchałem. Gniew mną sterował. Zabiłem go i zszedłem na duł. Powróciłem do wojskowej watahy. Panowała wtedy wojna. Jako żołnierz poszedłem na nią. Wojna trwała 3 lata. Aż wreszcie kiedy się skończyła. Odszedłem po wojnie z wojskowej watahy. Usłyszałem o tej watahie i dołączyłem do niej by żyć w spokoju przez resztę życia. Podczas podróży zmieniłem się.
- W watahie wojskowej poznałem Jane. Była w wieku Rema. Właściwie Jane jest starsza ode mnie o rok, chociaż tego nie widać. Zostaliśmy parą. Pewnego dnia zniknęła i już jej więcej nie widziałem. Od tej pory stałem się trochę agresywniejszy niż przedtem. No i teraz powróciła.
Jacob uśmiechnął się bez powodu.
- To koniec mojej historii.
-
(Masz rację Dashu)
...lekko zdenerwowany...
-
- Tak droga Lejlo? (tak to się piszę?)
-------------
Jane zaczęła wąchać i chyba poczuła miód. Zaczęła mówić
- Miód? Miód? Miód!!!
Na szczycie dużego drzewa, wisiał Ul.
Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!
w Dawne Dzieje
Napisano
Jacob i Jane zabili tego człowieka. Jacob sapał ciężko, a Jane uśmiechnęła się bo udało się jej pokonać strach. Jacob odwrócił się agresywnie. Rozglądał się za następnymi wrogami.
Jacob miał na boku rozciętą ranę. Padł na ziemię i zasnął. Jane zauważyła to i wzięła go na plecy. Niosła go do szpitala