Skocz do zawartości

Jake

Brony
  • Zawartość

    359
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Jake

  1. Jacob i Jane zabili tego człowieka. Jacob sapał ciężko, a Jane uśmiechnęła się bo udało się jej pokonać strach. Jacob odwrócił się agresywnie. Rozglądał się za następnymi wrogami.

    Jacob miał na boku rozciętą ranę. Padł na ziemię i zasnął. Jane zauważyła to i wzięła go na plecy. Niosła go do szpitala

  2. (Ludzie wolniej bo ja odpadnę. Normalnie nie mogę nadążyć. Wszedłem dzisiaj i widzę 2 razy więcej stron niż wczoraj)

    Gdzie ja się znowu zapodziałem? Dobra niech będzie że zasnąłem pod drzewem, a Jane biega za ogonem z nudów.

    -----------------------

    Jacob obudził się ze snu i zauważył człowieka. Zaatakował go, ale tym razem nie miał litości. Gryzł zawzięcie.

    -----

    Jane przestała biegać za ogonem i poszła na polanę. Zauważyła człowieka i Jacoba który go gryzł. Rzuciła się na człowieka zapominając o tym że człowiek jest większy i silniejszy.

  3. Jacob był zadziwiony

    - Więc znasz chwyt *Ashi?

    Jacob podszedł bliżej

    ------------

    Jane złapała Ul i zjechała na pazurach na ziemie. Pszczoły ją żądliły, ale jej to nie przeszkadzało. Pobiegła w stronę szpitala i zauważyła śnieżno białego wilka. Przeszła kolo niego i powiedziała

    - Witaj

    Jane podszedła do Nivyy i spytała się

    - Miodu?

  4. Jacob wstał i szturchnął Lejle w bok.

    - Ty jesteś jeszcze młoda. Mnie zaślepiła zemsta, to nie była odwaga i powiem ci jedno. Lepiej zachować się jak tchórz niż udawać bohatera i idiotycznie zginąć, bo to niehonorowe. A honor to 2 rzecz o jaką musisz dbać.

    Jacob usiadł i spojrzał się na Nivyy

    - Podobno chciałaś pogadać?

    Tymczasem Jane próbowała wspiąć się na drzewo by zdobyć miód.

  5. (Ściągnę z mojego poprzedniego postu :) )

    Jacob powiedział

    - Usiądź młoda damo, że się tak wyrażę.

    Jacob chwilę pomyślał i powiedział wreszcie:

    - To będzie długa historia

    - Urodziłem się daleko stąd. Na małej polanie obok wielkie góry Marnak. To wielka tajemnicza góra, na której szczyt nikt nie wszedł i nikt stamtąd nie powrócił. Kiedy miałem 16 lat założyłem się z kolegami że wejdę na szczyt Marnak. Założyliśmy się o 2 duże steki wołowe. Poszedłem na wyprawę 2 dni później pod pretekstem że idę nad rzekę. Szedłem tygodniami. Napotkałem 2 duże niedźwiedzie które chciałby mnie zabić, ale z pomącą szczęścia uciekłem. Prawie doszedłem na szczyt, ale nagle jakiś wilk mnie zaatakował. Walczyłem i niestety przegrałem. Powalił mnie i spytał: "Co robię na jego górze" ja odparłem że: Założyłem się z kolegami, że wejdę na szczyt. Zauważyłem że ten wilk to jeden ze sług Wanga. Legendy opowiadały o potężnym wilku który zamieszkał na starość na tej górze i posiadł moc nieśmiertelności. Myślałem że to nieprawda, ale tatuaż na lewej nodze oznaczał że Wang istnieje naprawdę. Wilk zauważył że patrze na jego tatuaż i... zgasło światło.

    Nagle obudziłem się u jakiegoś szamana w lesie nieopodal góry. Poczułem ból na szyi i ból oka. Na szyi nic nie było, ale jak spojrzałem się na lustro zauważyłem tą szramę. Dowiedziałem się że szaman znalazł mnie u zboczu góry z poderżniętym gardłem. Uleczył mnie. Posiedziałem u szamana 3 dni i wyruszyłem w stronę północy do mojej watachy. Jednak już jej nie było. Były tylko ciała mojej rodziny...

    Jacob przestał na chwilę opowiadać i położył uszy ze smutku. Smutku tak dużego że asz strasznego. Kiedy się uspokoił zaczął dalej opowiadać:

    - Przysiągłem zabić Wanga i jego sługi. Ale najpierw poszedłem do wojska w watahie wojskowej. Żyłem tam 5 lat. Narobiłem tam sobie wrogów. Kiedy już skończyłem się szkolić ostatniego dnia napadli mnie. Walczyłem i wygrałem. Ale z gniewu zabiłem ich. Poczułem radość i gniew razem. Następnego dnia wyruszyłem w stronę góry. Prawie doszedłem do szczytu ale nagle zaatakował mnie ten sam wilk, ale tym razem nie pokonał mnie. Prosił o litość ale byłem w gniewie i... zabiłem go. Doszedłem na szczyt i zauważyłem mały domek otoczony wilkami. Z gniewu zabiłem wszystkich. Dokładnie wszystkich. Wszedłem do środka i zobaczyłem dzieci i wilczyce. A na końcu sali siedział na tronie stary wilk to był Wielki Wang. Wilczyce zauważyły mnie i zaatakowały. Rzuciły się na mnie jak komary. Walczyłem długo. Wydawało mi się że dzień i noc. Wygrałem i zabiłem też wszystkich. Także dzieci. A na końcu stanąłem przed Wangiem. Powiedziałem: "To zemsta za moją rodzinę. A teraz stawaj staruszku." Gniew był tak wielki że moje oczy były czerwone ze złości. Walczyliśmy 3 dni i noce. Wygrałem. Prosił o litość. Nie słuchałem. Gniew mną sterował. Zabiłem go i zszedłem na duł. Powróciłem do wojskowej watahy. Panowała wtedy wojna. Jako żołnierz poszedłem na nią. Wojna trwała 3 lata. Aż wreszcie kiedy się skończyła. Odszedłem po wojnie z wojskowej watahy. Usłyszałem o tej watahie i dołączyłem do niej by żyć w spokoju przez resztę życia. Podczas podróży zmieniłem się.

    - W watahie wojskowej poznałem Jane. Była w wieku Rema. Właściwie Jane jest starsza ode mnie o rok, chociaż tego nie widać. Zostaliśmy parą. Pewnego dnia zniknęła i już jej więcej nie widziałem. Od tej pory stałem się trochę agresywniejszy niż przedtem. No i teraz powróciła.

    Jacob uśmiechnął się bez powodu.

    - To koniec mojej historii.

×
×
  • Utwórz nowe...