Skocz do zawartości

Forest Wind

Brony
  • Zawartość

    146
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    2

Posty napisane przez Forest Wind

  1. Łowca zaczynał myśleć, że stracili z nią kontakt. W końcu jednak się odezwała i obawy Foresta zniknęły. Teraz mógł się skupić na innych sprawach, a mianowicie jedzeniu które stało tuż obok niego. Wybierać było w czym, ale uwaga łowcy skierowana była na gotowane ziemniaki. Co poradzić, uwielbiał je. Naładował ich trochę na talerz oraz wziął również parę marchewek i jabłek.

     

    Mając już załatwione jedzenie, dołączył do siedzących przy stole Midnight i Tempest. Usiadł na przeciwko nich i również zaczął jeść. Najpierw zjadł po jednym ze składników, aby sprawdzić smak. Nie zdziwił się, kiedy okazały się całkiem dobre. W końcu było to pałacowe jedzenie. Po pierwszej degustacji, sięgnął po nóż i zaczął skrobać marchewkę, a po chwili dobrał się do jabłek.

    - Musimy pomówić. - rzekł zarówno do Midnight i Tempest. - Głównie to z tobą Midnight. Jesteś w naszej "drużynie" od niedawna, dlatego chciałbym się zaznajomić z obecną sytuacją. - zwrócił się bezpośrednio do młodej towarzyszki, pomijając fakt że on i Mroczna również znają się od niedawna. Chociaż określenie "znają" było tu mocno przesadzone.

     

    -Wygląda ona tak. Obecnie mamy przyjęte dwa zlecenia: jedno od twojej matki, drugie od kogoś innego. Kolejne czeka aż je przyjmiemy. - krótko podsumował stan obecnych zleceń. Odłoży nóż na chwilę aby zjeść ziemniaka, po czym kontynuował skrobanie. - O ile na wykonanie dwóch pierwszych zleceń nie narzucono nam terminu, to trzecie nie będzie czekać. Wierząc temu co powiedział mi Barrfind, jest to zadanie eskortowe, więc nie powinno być większego problemu. - kontynuował. - Dlatego czy zgadzacie się je przyjąć?

  2. Forest zaczął się zastanawiać, co się właściwie dzieje. Tempest wyraźnie powiedział aby Midnight prowadziła, zapewne do stolika albo bufetu, ta zaś ciągle stała. Później Mroczna puściła do niej oczko i powiedziała że jest "tuż obok". Ta sytuacja wydawała się mu co najmniej dziwna. Klacze. Kto je zrozumie? - spytał sam siebie w myślach. Podrapał się kopytem po głowie próbując wykombinować wyjście z tej sytuacji.

     

    W końcu na coś wpadł. Według niego Midnight powinna oddalić się na chwile od Tempest. Tak dla zdrowia. Podszedł więc bliżej i również spojrzał w oczy Mrocznej. Faktycznie było w nich coś dziwnego. Nie zamarł jednak w ruchu jak jego młoda towarzyszka.

    - Mogę ja na chwile pożyczyć? - spytał się Mrocznej. Nie dając jej nawet chwili na zastanowienie, chwycił Midnight za kopytko i lekko zaciągnął ją w stronę bufetu. Kiedy stali już sami, Forest lekko poklepał ją prawym kopytem po licu. Tak aby oprzytomniała.

    - Hej. Ocknij się. - powiedział do Midnight sprawdzając czy kontaktuje. - Nic ci nie jest? - rzadko zadawał to pytanie. Bardzo rzadko.

  3. Forest ruszył za towarzyszką. Przez jakiś czas się nie odzywał. Nie miał po co. Miał ważniejsze sprawy. Trzeba było ułożyć plan dnia. W końcu mieli przyjęte już dwa zlecenia i jedno do obgadania. Poza tym przydałoby się wprowadzić Midnight w szczegóły pozostałych. Chciał jeszcze iść na miasto i wejść do Gildii Archeologów oraz odwiedzić rynek. Planowanie szło dobrze dopóki Tempest nie spytała się o netykietę przy stole. Łowca co prawda również nie był nigdy w pałacu ale umiał zachować się przy stole.

     

    - Oczywiście, że nie. - odpowiedział krótko na pytanie Midnight.

     

    Mijały kolejne chwile, które raczej minęły w ciszy. W końcu dotarli do stołówki. Faktycznie jedzenia było dość dużo. Mimo że jeszcze stali w drzwiach to, nos łowcy już wyczuwał same pyszności. Już chciał iść sobie coś wybrać ale tu znów odezwała się Midnight.

     

    - Ja tam nie widzę problemu. Tym lepiej, że zjemy razem. Mamy trochę spraw do omówienia. - spojrzał na Midnight, która wgapiała się w oczy Mrocznej. Ciekawe dlaczego?

  4. Bycie pałacowym gościem wydawało się Forestowi coraz piękniejsze. Rano przynoszą ci śniadanie, a jak dalej jesteś głodny to idziesz się najeść za darmo. Szkoda tylko że na dłuższą metę nieosiągalne dla pospolitego łowcy. Dobrze że sama wyszła z propozycją wyjścia do bufetu. Gdyby Forest wyszedł z tą propozycją prawdopodobnie wyszedł by na niewdzięcznika. Może jednak przesadzam. Tak czy owak pomysł był wyborny. Łowca był ciekawy co, poza płatkami owsianymi z syropem owocowym, potrafi przygotować kucharz. Śniadanie to w końcu najważniejszy posiłek dnia i szkoda byłoby to zmarnować lichą porcją płatków.

     

    - Myślę, że skorzystamy z twojej propozycji. - powiedział, przytakując Midnight. - Prawda Tempest?

  5. Forest był nieco zdziwiony zachowaniem towarzyszki, nie dał jednak tego po sobie poznać. Wysłuchał do końca towarzyszki, która zdawała się lekko przesadzać. Nie mówił na tyle głośno aby obudzić owych niektórych. Dodatkowo jej narzekanie na śniadanie było niestosowne, zwłaszcza że byli gośćmi. Już chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie z komnaty wyszła Midnight. która przywitała sią z nimi dość zaspanym głosem. 

     

    - Dzień dobry Midnight. Tak dobrze spałem. Śniadanie też było wyborne. - wpierw odezwał się do Midnight. Miał nadzieję że nie słyszała tego co mówiła Tempest. Kiedy skończył zwrócił się do Tempest - Jak dla mnie wszyscy już wstali. - po tych słowach przybliżył usta do lewego ucha Tempest. - Na twoim miejscu nie mówiłbym o śniadaniu tak głośno. Nie chcesz chyba wyjść na niewdzięcznicę? A jeżeli jeszcze jesteś głodna, to w pokoju mam jeszcze dwie drożdżówki. - dokończył po czym oddalił się nieco od Mrocznej.

     

  6. Forest poczuł owe "trzepnięcie w ucho" i natychmiast się przebudził. Od dłuższego czasu tak dobrze nie spał. Jednak dobre łóżko potrafi zdziałać cuda. Przetarł lewe oko, przeciągną się i wyjrzał przez okno. Słońce widniało już na horyzoncie. Rozejrzał się wstępnie po pokoju. Mógłby się przyzwyczaić do tych luksusów. Ale wszystko co dobre musi kiedyś przeminąć. Wygramolił się z łoża i poszedł sprawdzić co z listem. Był całkiem suchy i teraz wystarczyło go wysłać. Przed odejściem z pałacu było jeszcze sporo czasu, który postanowił wykorzystać. Wykonał parę ćwiczeń na zagrzanie mięśni i począł wciskać się w swoją czystą zbroję. Kiedy skończył jak na zawołanie przybył lokaj ze śniadaniem. Owsiane płatki były raczej rzadkością w diecie łowcy. Samych płatków nie jadł od dziecka bo mu się po prostu zbrzydły. Nie chciał być niewdzięczny, więc przyjąć śniadanie od lokaja. Zasiadł przy biurku, schował list do koperty i zaczął zajadać się płatkami.

     

    Nie oczekiwał specjalnej rewelacji mino iż prawdopodobnie przygotował je najwybitniejszy kucharz Equestrii. Płatki były niezłe co prawda ale i tak wolał bardziej porządne śniadanie. Niechętnie dokończył płatki i dopił sok. W przeciwieństwie do płatków, sok był wyborny. Zabrał miecz z szafki, wyjął nóż spod poduszki i skierował się do sąsiedniej komnaty. Po cichu odtworzył drzwi i zajrzał do środka.

    - Dzień dobry. Dobrze spałyście? - spytał towarzyszki.

     

  7. Forest kiwną na znak że zrozumiał. Sam zresztą mógł się wpakować w niezłe tarapaty. W końcu córka księżniczki. Nie żałował jednak niczego, zwłaszcza że nie miał złych zamiarów. Postanowił posłuchać młodej i samemu się położyć. Najpierw musiał jednak coś zrobić.

     

    - Masz rację, jednak dalej musze zrobić coś ważnego. A mianowicie napisać list. - powiedział po czym odwrócił się w stronę pokoju. - Nie zajmie mi to długo. Co najwyżej półgodziny. Dobranoc i masz mi się nie przeziębić - Dokończył po czym znikną w pokoju.

     

    Podszedł do biurka, które stało w jego pokoju. Całe szczęście, że to pokój dla dyplomatów. - pomyślał, znajdując w szufladzie kartę papieru i pióro. Atrament stał na półce. zapalił świeczkę i nie czekając ani chwili zabrał się za pisanie listu.

    Skończył po półgodzinie, jak obiecał Midnight. Zgasił świeczkę machnięciem kopyta. List zostawił na biurku aby wysechł porządnie i skierował się w stronę łóżka. Przed pójściem spać spojrzał jeszcze na księżyc. Pora była dość późna więc bez dłuższego zastanawiania się zamknął drzwi na balkon i wskoczył bod pierzynę. Sen złożył go szybko.

  8. - Kąpiel musiała mnie rozbudzić. Poza tym przed snem warto zaczerpnąć stronę świeżego powietrza. - powiedział. - Szczerze mogłem się tego po niej spodziewać. Nie należy do tych rozmownych. - wyraził swoją opinię na temat Tempest. 

     

    - Jeżeli chcesz możemy porozmawiać u mnie. Noc jest coraz zimniejsza, wolałbym abyś się pochorowała przed wyjazdem. - zaproponował, tym samym wyrażając troskę o nową członkinię drużyny. - I tak mam jeszcze coś do zrobienia.

  9. Forest zadowolony z siebie że nie musi już tego prać, wrócił się jeszcze do łazienki. Zostawił tam swój nóż bez którego nie ruszał się nigdzie. Nawet do kąpieli. Po czym położył go pod poduszką. Zawsze tak sypiał więc nie widział przeciwskazań. Postanowił wejść jeszcze na balkon i zaczerpnąć świeżego powietrza.

     

    Po wyjściu na zewnątrz, podczas rozglądania się, zobaczył na sąsiednim balkonie Midnight. Trochę go to zdziwiło, zwłaszcza że Tempest chciała z nią pogadać. Zazwyczaj takie pogawędki trwają godzinami. Po chwili usłyszał powód. Oparł więc się o barierkę i postanowił zagadać do sąsiadki.

    - Jakoś prędko skończyły się te wasze pogawędki. Słyszę jakby odgłosy rannego wielbłąda. - powiedział zwracając uwagę na odgłosy wydobywające się z pokoju. - Czyżby Tempest zasnęła? - zadał pytanie retoryczne. Dobrze wiedział że Mroczna śpi, chciał tylko jakoś zacząć rozmowę.

  10. Kiwną głowa w geście podziękowania, po czym ruszył za Midnight. Nie mógł już doczekać się kąpieli i ciepłego łóżka. Powoli zaczynały mu łzawić oczy od własnego smrodu. O T Tempest już w ogóle nie wspominając. Szedł ta od czasu do czasu kiwając się na boki. Idąc razem z towarzyszkami, Forest miał nieco czasu na rozmyślanie. Znudziło go te ciągłe przyglądanie się wystrojowi. Zaczął od najważniejszej sprawy tego dnia: Dlaczego właściwie zgodził się na ten "projekt" Discorda? Sam już nie wiedział, przecież miał wolną wolę i mógł odejść jak Aelius. Jednak tego nie zrobił i nie do końca wiedział dlaczego. W końcu od dawna był samotnikiem. Może to właśnie dlatego? Może nie chciał być już dłużej sam, tylko tłumił to w sobie? Na to pytanie nie zdążył sobie odpowiedzieć bo Midnight się zatrzymała i wskazała im pokoje.

     

    Łowca o mało co nie wybuchną śmiechem kiedy nazwała go "panem". Nikt nigdy go tak nie nazwał. Poczuł się nie lada zaszczycony, w końcu nazwała go tak sama córka księżniczki. Poczuł się jednak nieco stary.

    - Wystarczy Forest. Nie jestem jeszcze na tyle stary aby nazywać mnie panem. - powiedział lekko się uśmiechając. To był jego pierwszy uśmiech od dawna. Do tej pory nie miał do tog powodu. Warto było ją przyjąć. Może wniesie nieco szczęścia do tej jakże sztywnej drużyny. - przeszło mu przez myśl po tym jak przyłapał się na uśmiechu.

    - Dziękuję panienko Modnight. Za pozwoleniem udam się już do siebie. Dobranoc. - powiedział, ostatnie słowo poprzedził porządnym ziewnięciem.

     

    Chciał skierować się do pokoju ale zanim to zrobił skierował głowę w stronę Tempest, która zdawała się nad czymś zastanawiać. Żal mu było przerywać jakże ważne kontemplacje Mrocznej ale co poradzić, musiał to z siebie wydusić.

    - Słodkich snów "Mroczna". Śpij dobrze. - powiedział po ponownie się uśmiechną. Chyba polubił Tempest, mimo iż tak rzadko się odzywała. Przetarł oko po czym wszedł do swojej komnaty zamykając za sobą drzwi.

     

    Pokój nieco przypominał mu ten od księżniczki Luny, był tylko trochę mniej wykwintny. Nie przeszkadzało mu to w żadnym stopniu. Lata spania pod gwiazdami i kąpania się w rzekach nauczyły go nie wybrzydzać. Tu zresztą nie było na co. Rozejrzał się chwilę po czym skierował się do sąsiednich drzwi, gdzie, jak myślał, znajdowała się łazienka. Dobiegał z tamta zapach piany mydlanej. Pozostawił swój miecz na komodzie. która znajdowała się niedaleko łóżka. Podszedł do owych drzwi i odtworzył je. Owszem była to łazienka i to całkiem duża łazienka. Kąpiel była już naszykowana. Nie pozostało już nic innego jak z niej skorzystać. 

     

    Łowca dłuższego zastanowienia zasłonił okno i zdjął swoją czarną pelerynę i opaskę, które to następnie powiesił na stojaku. Usuną swój pas z "narzędziami", który również zawisną na owym stojaku. Przez narzędzia miał na myśli: składniki do ważenia mikstur, mini zestaw alchemiczny, kilka trucizn, mikstur i smarowideł na miecz. Taki standard. Następnie zsunął z siebie cuchnącą do bólu zbroję, tę zaś położył po wcześniej wspomniany stojak. Ze spodniami i butami zrobił podobnie. Wszystko jak popadnie lądowało pod stojakiem. 

    Stał już tylko w bawełnianej koszuli, którą nosił zawsze po spodem. Ja również rzucił ku pozostałym rzeczą. Jego ciało zdobiło parę dużych i mniejszych blizn z różnych walk, czy to z potworami, czy bandytami. I te pamiętne blizny na grzbiecie. Te były całkiem inne. Dostał je jeszcze zanim w ogóle miał okazję z kimś zawalczyć. Blizny po wyciętych skrzydłach.

     

    Forest, przeglądając się w lustrze, przyglądał się blizną ze smutkiem i politowaniem. Politowaniem dla własnej niedoli. Z lewego oka popłynęła jedna łza. Zawsze tak to się kończyło kiedy spoglądał na miejsca, gdzie kiedyś miały znajdować się jego skrzydła. Nie było bowiem większego bólu i wstydu dla pegaza niż strata skrzydeł. Musiał się otrząsnąć, nie był to moment na łzy. Nie rozczulając się już nad sobą, wpakował się do wanny. Nagle wszystkie złe myśli przeminęły. W końcu upragniona ciepła kąpiel.

     

    Jest fajnie ale nie ma co przesadzać. Łowca porządnie się wyszorował, chcąc pozbyć się tego jakże nieprzyjemnego. W końcu udało się. Posiedział jeszcze trochę, rozkoszując się luksusem, po czym wyszedł, wytarł się i postanowił zrobić coś ze śmierdzącymi ciuchami. Nie miał już siły prać ich ręcznie. Postanowił skorzystać z pomocy królewskich praczek. Wyszedł z łazienki i tu spostrzegł koszyczek ze słodkościami a obok niego zapalona świeczka. W koszyczku znajdował się liścik. Odczytał treść po czym znowu się uśmiechną. Teraz to już chyba drobna przesada. Dziewczyna naprawdę musi być szczęśliwa. - pomyślał Forest biorąc do ust czekolatkę.

     

    Wychylił się przez drzwi i zobaczył przechadzającego się strażnika. Nie czekając dłużej postanowił poprosić go o pomoc. W końcu Midnight powiedziała że tak należy zrobić.

    - Dobry wieczór, strażniku. - Starał się być grzeczny. - Mógłbyś przysłać kogoś po moje rzeczy? Praczkę czy kogo wy tutaj macie?. - Spytał się i czekał na odpowiedź.

    Strażnik cofnął się wryty, na chwilę ale oprzytomniał sobie, że to komnaty dla gości.

    - Emm, jasne, panie, i tak schodzę z warty więc mogę je zabrać - odparł wzruszając ramionami, nie miał przy sobie nawet już broni. Prawdopodobnie strzegł korytarzy do najpóźniejszej godziny gdy straż nocna przychodzi. - Jutro rano powinno być już w pokoju.

    Forest mógłby przywyknąć do tego że wszyscy nazywają go "panem", gdyby nie to że przez to czuł się coraz starszy. 

    - Dzięki ci. - powiedział krótko po czym znikną na chwilę w pokoju. Wziął rzeczy z łazienki po czym zaniósł je strażnikowi. Uprzednio oczywiście opróżnił je z przedmiotów wartościowych. Strażnik już czekał na owe rzeczy. I tak miał szczęście, gdyby w tym pokoju gościła jakaś hrabina to miałby tych rzeczy więcej do niesienia. Łowca otworzył drzwi i podał strażnikowi rzeczy. - To wszystko.

     

    Strażnik wziął rzeczy łowcy i już miał odejść. Wind jednak szybko wrócił do pokoju po sakiewkę i szybko powrócił do drzwi. 

    - Służba wartownicza musi być ciężka i nudna. Masz napij się na mój koszt. - powiedział po czym wręczył strażnikowi trzy Celestiale. Z początku wartownik chciał zaprotestować ale Forest wrócił do pokoju zanim zdążył odpowiedzieć.

    Nic więcej mu nie pozostało jak zanieść te rzeczy do pralni. Co zrobił.

     

     

  11. Forest przyjął ową kartkę z ogłoszeniem. Na pierwszy rzut oka nie wyglądało na ciężkie. Od pomaszerować troche bądź pojechać na wozie i zrobione. Chociaż skoro potrzebują straży to raczej coś świszczy w trawie. Chociaż nie było to coś z czym nie dałby sobie rady. W końcu zbierał doświadczenie latami. Normalnie jako łowca potworów nie przyjmował takich zleceń dla zwykłych najemników ale co zrobić skoro brakuje tego typu zleceń. Nawet biznesmen chwyci się mopa gdy pracy brak. Dodatkowo tak spokojne zlecenie to będzie świetna okazja aby poznać swoje towarzyszki. Wolał lepiej poznać tajemniczą Tempest i jakże uroczą Midnight. O ile ze strony Midnight nie miał się czego obawiać to Mroczna budziła w nim lekki niepokój. Nie mógł samodzielnie przyjąć zlecenia gdyż miał na głowie dwie klacze. Podał więc ogłoszenie Tempest.

    - Co o tym sądzisz? - szybko spytał korzystając z jeszcze przytomnego umysłu. 

     

    - Dobranoc. - powiedział krótko do odchodzącego Barrfinda. Sam był już dość zmęczony tym pełnym wrażeń dniem. Chciał już wejść do komnaty, wziąć ciepłą kąpiel i wreszcie iść spać. O tak kąpiel by mu się przydała, zwłaszcza po tej wyprawie do kanałów. Ubrania mu jechały jak z paszczy krokodyla, a on też przesiąknął tym nieprzyjemnym zapachem. Zdziwił się że nikt na to nie zwrócił wcześniej uwagi. Smród był szczególnie uciążliwy dla Foresta, który czuł go ze zdwojoną sił, przez jego rozwinięty węch. W takich sytuacjach przeklinał swoje zdolności. Cieszył się jednak, że nie tylko on jedzie kanałami. W końcu Mroczna też tam była i bynajmniej nie uchroniła się przed owym zapaszkiem.

     

    Chęć wzięcia kąpieli miała też drugie dno. Od siedmiu cholernych tygodni musiał kąpać się w lodowatych wodach rzek. Mimo iż przywykł do tego i traktował to jako swoisty trening to według niego zasłużył na nieco relaksu. Chciał więc udać się w stronę komnat kiedy to przypomniał sobie, że nie wiem gdzie owe komnaty się znajdują. Odwrócił się więc w kierunku Midnight.

    - Dziękuje ci panienko Midnight za twoją gościnność. - zwrócił się już ledwo żywy. - Dzisiejszy dzień był dla mnie bardzo męczący i ledwo stoję na nogach. Czy mogłabyś powiedzieć nam gdzie owe komnaty się znajdują. - dokończył wypowiedź, po czym ziewną i spojrzał na Tempest. - Zatrzymaj na razie te ogłoszenie. Jutro zdecydujemy co z tym zrobić. - dokończył. Teraz pozostało mu czekać na wskazówki od midnight. 

  12. Bardzo fajny cover, nie mam nic do dodanie. Daję 8/10

     

    A teraz gra z wczesnego dostępu, która jest dowodem na to ze RTS nie umarły. Sam Hed z TVgry poleca tą grę więc ja zrobię to samo. Grałem i polecam. Nic nie boli bardziej niż porażka w tej grze. Oto They Are Billions - Final Wave (Build Up)

    Spoiler

     

     

×
×
  • Utwórz nowe...