Skocz do zawartości

Odyseja przeklętego - Hanson Blueberry (Kuoth)


Draco Brae

Recommended Posts

Imię: Hanson Blueberry



Rodzina: Kerma, matka, jednorożec o zielonej maści futra i grzywie przypominjącą pnącza winorośli. Ojca nigdy nie poznał, jednak musiał być rudy.

Przezwisko: Han

Gatunek: Jednorożec

Wiek: 17

Wygląd: Han odziedziczył większość cech po ojcu, którego nie znał. Jego matka też ledwo co go pamięta. Sam Han jest maści zielonej, lekko wpadającej w błękit przy ogonie. Grzywę i ogon ma rude. Nie jest raczej typem sportowca, więc jego wygląd zewnętrzny zostawia wiele do życzenia. Przednie nogi są raczej przeciętne, jednak tylne są bardzo... „Papuśne”

Cutie Mark: Mieszek pełen ziół. Jest w tym CM coś dziwnego, co nie pasuje do reszty mieszkańców wioski. Z mieszka z wyjątkiem ziół wystaje jakiś amulet, nikt nie wie co to może oznaczać.

Charakter: Han jest bystry, oczytany, i przepada za zagadkami. Niestety często bywa arogancki co powoduje, że kłopoty same go znajdują. W kontaktach z innymi kucami jest otwarty, nie krępuje się odezwać, komentować to co go otacza, a nade wszystko uwielbia plotkować
Talent, unikatowa zdolność: Jego naturalnym talentem jest zielarstwo, jednak jakiś czas temu odkrył, że potrafi też doskonale panować nad magią. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kuce z jego wioski znają jedynie proste zaklęcia lewitacji i leczenia. Sam Han potrafi znacznie więcej.

Talizman: Jako zielarz podróżuje z mieszkiem, ma do niego wielki sentyment. Uszył go sam osobiście w swoje szesnaste urodziny. Uważa, że jest to jest szczęśliwy mieszek, gdyż za każdym razem gdy udaje się na poszukiwanie ziół zapełnia go najcenniejszymi okazami.

Krótka historia: Kiedy jego matka kilka miesięcy przed jego narodzinami udała się do lasu, w celu zebrania kilku ziół do maści leczniczej, spotkała tajemniczego jegomościa. Był on zakapturzony, siejąc tajemniczość dookoła. Wyciągnął tylko kopyto trzymając jakiś medalion i powiedział „czy zechcesz go przymierzyć?” Zanim Kerma się zorientowała była na jakiejś polanie, głęboko w lesie z samym mieszkiem. Po kilku dniach spędzonych w dziczy, wreszcie wróciła do wioski. Po kilku tygodniach okazało się, że Kerma jest brzemienna. Następne miesiące były przygotowaniem na przybycie źrebaka. Rozwiązanie odbyło się bez większych powikłań.

Dzieciństwo Hana było typowe. Bawił się, podglądał starszych przy pracy. Miał dwójkę najlepszych przyjaciół. Menoly i Korden, rodzeństwo kucy ziemnych. Uwielbiali się ganiać i chować w pobliskich górach. Dzieciństwo im tak upływało w najlepsze. Pojedyncze akcje pokroju przyniesienia czegoś dziwnego do wioski zdarzały się sporadycznie.
W wieku trzynastu lat podjął praktykę u swojej matki. Gdy pierwszy raz udał się na poszukiwanie ziół spotkał dziwną postać. Chcicał się z nią porozumieć jednak zanim coś powiedział, tej postaci już nie było. Po powrocie do domu w workiem pełnym ziół poczuł dziwne swędzenie na boku. Pojawił się jego Cutie mark. Jak każdy kuc ucieszył się ze swojego znaczku, jednak ten amulet nie dawał mu spokoju.

Gdy w wieku 16 lat odbyła się uroczystość wejścia w dorosłość (wiek ustalony przez jego plemię) poczuł coś czego nigdy wcześniej nie czuł. Nie wiedział co to i starał się ignorować to odczucie. Następnego dnia po uroczystości udał się jak co dzień na zbieranie ziół. Poczuł wtedy dziwny ból głowy i zobaczył, że z jego rogu wypływa ogień. Przestraszył się niemiłosiernie i natychmiast pobiegł do domu. Opowiedział tą historię swojej matce, która to przekazała ją dalej starszyźnie.
Rada starszych podjęła decyzję o wydaleniu go z wioski, wysłali go do najlepszej szkoły magii w Canterlot. Jego przyjaciółka z dzieciństwa również pojechała do Canterlotu, jednak nie do szkoły magii, a szkoły wojowniczek.

Teraz mieszka wraz ze swoją przyjaciółką. On sam nie może kontaktować się z wioską, a ona nie chce go dołować, odcięli się od wioski, rodzin. Han marzy o powrocie w góry, tam gdzie się wychował i nauczył wszystkiego o ziołach.

Cel postaci: Wrócić w łaski plemienia

Towarzysz: Przyjaciółka z dzieciństwa Menoly, kuc ziemny o wielkich niebieskich oczach. Szczera, uprzejma, zdyscyplinowana. Sprawność fizyczna jest widoczna przy pierwszym spojrzeniu na nią.


Rzeczy pominięte, a ważne: Han i Melody są w związku, nie są tego świadomi. Jedno i drugie kochają się z wzajemnością ale boją się to wyznać. Lubią się ze sobą zamawiać *if you know what i mean*Gdy wygnali Hana do Canterlotu, ten nie mógł przestać zbierać ziół i co tydzień chodzi ze swoją przyjaciółką na leśne przygody.
W jego wiosce nie mogli mu pomoc bo nikt nie miał dk czynienia z takim rodzajem magii... jeśli coś pominąłem to pisz


Wstawał kolejny poranek. Obudziłeś się i leniwie przeciągnąłeś na łóżku. Było jeszcze wcześnie, ale już mogłeś poczuć zapach dochodzący z kuchni. Zapewne Melody robiła śniadanie. Ten dzień zapowiadał się zwyczajnie, jednak czułeś w kościach, że będzie inaczej. Powoli wstałeś z łóżka i spojrzałeś na kalendarz. Poniedziałek, dzień zajęć. Poniedziałki zawsze są beznadziejne. Początek tygodnia i koniec weekendu. Jedyne co teraz motywowało Cię by funkcjonować z rana to śniadanie i przyjaciółka...

____________________________________________
Twoje mieszkanie, więc jeśli masz potrzebę opisz je. Etc...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 118
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Mieszkanie było skromne, niebieska farba na ścianach w sypialni. Sama sypialnia była spora, była w niej tylko szafa, toaletka i łóżko. Ile się w nim działo ostatniej nocy... Samo łóżko sprawiało wrażenie raczej małego, jednak bez problemu mogła na nim spać czwórka kucy. Z lewej strony szafy były drzwi do łazienki, skromnie urządzona jak całe mieszkanie. Prysznic, lustro, wanna i półka pełna szamponów, odżywek do grzywy i wszelkiej maści preparaty do masażu. Na wprost łóżka są drzwi do przedpokoju. Stamtąd było wyjście na klatkę schodową, do kuchni i do salonu. W salonie nie jest tak wiele jakmogłoby się wydawać. Na samym środku stoi ława, dookoła niej są miejsca dla gości i domowników. Pod oknem stoi szafka, najwyraźniej na coś czeka... telewizor czy coś innego. W rogu salonu Han ma swój kącik żelaza alchemika, tam przygotowuje zioła i eliksiry na sprzedaż. Kuchnia też skromna. Kuchenka, lodowka, kilka szafek, blat do przygotowywania posiłków oraz stół dla dwojga pod oknem. Z okna rozciąga się przeważnie przeciętny widok na Canterlot, panorama nabiera epickości dopiero nocą. Bez głębszego przemyślenia udałem się chwiejnym krokiem do kuchni. Już w przedpokoju zaczęło mi się robić jakoś weselej. - Ten dzień na pewno nie może być zły - Ta myśl przeszła mi ciężko, w sumie jak wszystko rano. Przy drzwiach kuchennych byłem już w doskonałym humorze. - Jak noc Mel? - zapytałem, siadając przy stole - Mogę ci jakoś pomóc? - Do tych słów dorzuciłem lekkiego klapsa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Melody się wzdrygnęła.

- To że śpimy razem, to dlatego, że mamy za małe mieszkanie. Trzymaj kopyta przy sobie świntuchu - odparła z lekkim chichotem. - W końcu jesteśmy przyjaciółmi...

Po tych słowach Melody przestała się krzątać i postawiła dużą sałatkę i dwie porcje tostów na stoliku pod oknem

- No Han, zajadaj się. A powiedz tylko, że Ci nie smakuję - zażartowała klacz. - Co masz dziś w planach?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taka fajna literówka... aż szkoda nie wykorzystać... co zrobić... _______________________ Na słowa melody zareagowałem natychmiast. Położyłem część sałatki na swoim talerzu. - Dziś jest poniedziałek, więc mam zajęcia tylko do 13. Po nich nie mam pojęcia co będę robił. Wziąłem kęs sałatki, zagryzając go tostem. - Jak zawsze świetnie smakuje. - Pochwalił z lekkim uśmiechem. - A Ty masz jakieś plany na dziś?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Show me...

____________________________

Melody dosiadła się do stołu i zaczęła nakładać sobie sałatki.

- Ja mam dziś zajęcia do 15, ale będę mieć dziś małe szkolenie więc wrócę dopiero po 18. Poradzisz sobie w kuchni sam prawda? - spytała z drwiącym uśmiechem.

Rozmowa przy śniadaniu miła powoli, żarty, wymiana zdań, zwykła konwersacja przyjaciół... Jednak wreszcie rozmowa dobiegła końca i Melody wyszła pierwsza. Podobno miała coś do zrobienia jeszcze przed zajęciami. Zostałeś sam, z krótką chwilą do wyjścia. By nie kłaść wszystkiego na współlokatorkę zacząłeś zmywać naczynia. Gdy tak pracowałeś znów doznałeś tego dziwnego uczucia. Uczucia że coś dziś się zmieni... Temu uczuciu zaczęło towarzyszyć ciche dzwonienie dzwoneczka. Delikatne i jakby z każdej strony.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z naczyniami uwinąłeś się szybko, pomimo incydentu z cichym dzwonieniem. Czas było gnać na zajęcia. Zabrałeś wszystko co mogło Ci się przydać na dziś do torby i zarzuciłeś ją na siebie. Zwykłe wyjście, zamknięcie drzwi, zejście po schodach, na sam dół budynku. Seria prostych czynności. Na samym dole klatki zauważyłeś wyrwaną kartkę z książki... Wylewitowałeś ją tuż przed swoje oczy i zacząłeś czytać. Sam nie wiedziałeś czemu.

... Czuł się dziwnie, od samego rana, a teraz jeszcze to. To wszystko spadło na niego jak grom z nieba.

- To straszne prawda? - ogier usłyszał dziwny głos. Rozejrzał się, ale nic nie doszło do jego oczu. - To uczucie... że wszystko było iluzją...

- Kim wy do cholery jesteście?! Czego chcecie, o co tu chodzi?! - krzyczał ...

Pomimo desperackich wrzasków nie otrzymał odpowiedzi. Znów był sam, znów był wygnany z racji swojej odmienności.

- Obiekcie Dwieście-Siedem, nalegamy byś wrócił do ośrodka - rozległ się spokojny głos za ...

Ogier się odwrócił by spojrzeć co do niego mówiło, albo raczej kto. Grupa kuców w kitlach lekarskich i wolontariuszy. Nie mógł im się poddać. To byłby koniec. Musiał uciekać. Galop ... był pełen strachu, desperacji, a w jego głowie rozbrzmiewał dziki śmiech.

W każdym miejscu gdzie powinno być imię ogiera, było puste miejsce, przetarte. Ten urywek historii, czymkolwiek był, wiedziałeś, że jest istotny... Znów usłyszałeś dźwięk dzwoneczka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do uczelni nie miałeś daleko. Wystarczyło minąć kilka uliczek i byłeś na miejscu. Dochodząc do drzwi uczelni ktoś się na Ciebie rzucił... To był kumpel "z ławki" Timy. Zielonkawy jednorożec z brązowym ogonem i grzywą. Zawsze odkąd go znasz paradował w kitlu lekarskim, a sam na siebie kazał wołać per "maestro szalony naukowiec".

- Hej Han. Cóż żeś znowu w nocy wyprawiał? Znowu byś się spóźnił.

- Daj mu spokój "sraestro" - usłyszałeś głos klaczy. To musiała być Lamia.

Gdy tylko się oswobodziłeś z uścisku kumpla odwróciłeś się by To sprawdzić. Tak, to była ona. Niebieska klacz z ciemniejszym odcieniem niż sierść, jeśli chodzi o włosy. Jej cuite mark'iem była książka, a wokół niej wiry magii. Również była jednorożcem.

- Jesteś okropna Lamia... taka bez serca.

- Tak, tak... idziecie? Czy mam za was podpisać listę?

Uczelnia jak uczelnia, duża z ciekawym kucytyckim stylem architektonicznym. Zgodnie ruszyliście do sali na zajęcia. Musieliście się pofatygować aż na trzecie piętro. Weszliście do sali, świeciła dziś wyjątkowo pustkami. Brązowy kuc-jednorożec siedział sobie na samym dole i coś czytał.

- To chyba nasz nowy wykładowca - oznajmił swoje spostrzeżenie Timy.

- A ten poparaniec od czego jest? - spytała Lamia.

- Yyy... Znawca mrocznej wiedzy...

- Wooow... dobra siadajmy gdziekolwiek i odbebnijmy wykład z nim...

Nowy profesor i taki przedmiot? Czyżby takie przeczucie cały czas po Tobie krążyło? Myśli Twoje zostały naruszone szarpnięciem Lamii. Klacz usadowiła Cię na krześle i oparła pysk o kopyta. Musiała się tu nudzić... Wykład powinien się już dawno zacząć, a wasz profesor wciąż milczał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brązowy jednorożec spojrzał w Twoją stronę.

- Tak... chyba masz rację - odparł znudzonym, zachrypniętym głosem. - Mroczna wiedza, czy wiecie co to? - spytał i rozejrzał się po garstce kucyków będącej na zajęciach. - Tak jak myślałem. Do niedawna była całkiem zakazana, ale teraz pojawiła się możliwość poznania małej jej części. Mroczna wiedza, to wiedza o tym skąd wzięła się magia oraz jej rozwój - Słowa profesora wyraźnie zainteresowały Timiego. Skurczybyk zaczął notować. - Z magii można rozróżnić pięć domen. O ile pierwsze dwie mogą wam być nieznane to pozostałe trzy powinniście już raczej znać z wykładów o historii magii. Tak więc pierwszą domeną jest magia mroku, pozwala na manipulowanie życiem, pamięcią i świadomością innych. Następną domeną jest czarna magia. Ta jedynie odpowiedzialna jest za zadawanie bólu. Trzecią domena to magia natury, zwykła magia jaką posiadają jednorożce. Czwarta domena to magia miłości, różnie się objawia, ale daje możliwość leczenia ducha i podnoszenia morale. Piątą domeną jest biała magia. Leczenie, obrona czy nawet wskrzeszanie... Ale odbiegam już od tematu. Będę was uczył o mrocznej wiedzy, bo w Equestrii dzieje się coraz więcej dziwnych wypadków. Jeśli ktoś z was będzie mieć dryg do zajęć u mnie, dostanie pracę zaraz po ukończeniu nauki tutaj - z tymi słowami profesor wstał z miejsca i zapalił papierosa. - Dobra... koniec zbędnego paplania - róg profesora otoczył się powłoką magiczną i pojawił się kufer obok niego. Przelewitował go na swoje biurko przy okazji strącając wszystko. - Zaraz zademonstruję jak działa czarna magia i magia mroku. Kucyki o słabych nerwach wyjść. Te zajęcia nie są obowiązkowe...

Timy ani myślał wychodzić, zaś Lamia wstała i skierowała się do wyjścia.

- To nie dla mnie chłopaki, pa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lamia zignorowała Twoją odpowiedź. Po za znajomą wyszło jeszcze kilka kucyków, została z was jeszcze mniejsza gromadka.

- Dobrze więc... - odparł znudzony profesor i otworzył kufer, a potem go przewrócił. Wypadły z niego dwa stworzenia... Dwa psy, oba zwierzaki miały związane kończyny. - Czas na demonstracje. Zaczniemy od Czarnej Magii.

Róg waszego profesora otoczył się ciemną powłoką, zupełnie inną niż w przypadku standardowej magii. Spalił więzy jednego z psów, a ten zawył z bólu. Drugi zaczął skomleć. Kolejną sztuczką jaką przygotował profesor był liczne rany pojawiające się na kundlu. Pies wył coraz głośniej, a jakiś kucyk przecenił swoje możliwości i wybiegł. Zwierzak nagle przestał się ruszać.

- Tak wygląda Czarna Magia. Cała gama żywiołów i sposobów zadawania bólu. Jednak od zbyt wysokiego bólu można umrzeć, tak jak to się stało z tym kundlem.

Profesor był nie wzruszony i zapakował martwe ciało psa z powrotem do kufra. Przetarł chusteczką czoło, chrząknął znacząco i spojrzał na drugiego kundla.

- Magia Mroku... Jak skończę prezentację liczę na wasze spostrzeżenia.

Róg profesora spowił się jeszcze większym obłokiem cienia niż poprzednio. Pies zawył, a potem leżał spokojnie. Profesor z wciąż "lśniącym" rogiem podszedł do psa i uwolnił go. Kundel zaczął się łasić. Nagle kark psa obrócił się o 360 stopni, a on sam dalej się cieszył z obecności profesora. Dopiero po chwili upadł i przestał się ruszać. W sali zapadła cisza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Wszyscy zgodnie spojrzeli się na Ciebie w osłupieniu, jednak po chwili część z nich kiwnęła zgodnie głowami, zaś pozostali wyglądali na zniesmaczonych. Profesor przeniósł skrzynię gdzieś za biurko i dopalił swojego papierosa, po czym zgasił go, zwyczajnie przydeptując.

- Liczyłem na spostrzeżenia, a nie na maniakalne chęci. Na naukę przyjdzie jeszcze czas. Obleje was jeśli, zaraz nie usłyszę czegoś interesującego.

Timy wydawał się przez chwile mieć ochotę na zabranie głosu, jednak od razu zaprzestał, gdy profesor spojrzał na niego.

- Pajacyku w kitlu, jeśli boisz się odezwać, nie rób mi nadziei i wyjdź. Za karę, twój entuzjastyczny kolega powie nam jakie wnioski wyniosł z obserwacji.

_______________

Pisalem z komorki, wiec sory za ewentualny brak polskich znakow czy innych pierdol D:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na słowa profesora lekko się speszyłem, jednak w końcu przemówiłem. -Oba zaklęcia, które nam Pan zaprezentował, powodują nienaturalny blask rogu. Po za tym znacznie wpływają na ofiary w ten czy inny sposób. Co można jeszcze powiedzieć... Efekty mogą być widowiskowe... ___________ Też piszę z komórki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stawiam na to, że sam nie musisz się trudzic o polskie znaki ^^. Kochany blackberry...

_______________________________________

Profesor patrzył na Ciebie dłuższą chwile. Zupełnie jakby smakował słowa które powiedziałeś. Następnie zajął ponownie miejsce za biurkiem. Wszyscy czekaliście na słowa swojego profesora w konsternacji. Jednorozec sięgnął po coś do szuflady, sprawdził co miał sprawdzić i schował to.

- Do bystrych nienalezycie - stwierdził kaśliwie. - Jednakże rozumiem wasze obawy i niewiedze. Na dziś koniec, ale macie poszerzyć swoją wiedzę w bibliotece uniwersyteckiej. Powiedzcie, że przysyła was profesor Diggerin Past.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na słowa profesora zareagowałem natychmiast. Wstałem z ławki i opuściłem salę. Chwilę postałem pod salą ze swoimi myślami. - To jest nienaturalna magia, może powinienem jednak sobie darować... Chociaż kto wie... kiedyś się może przydać taka wiedza... Pójdę do biblioteki. W końcu i tak mam trochę wolnego dzisiaj. Jak postanowiłem tak uczyniłem, nie czekając na swoich znajomych udałem się w stronę biblioteki z nadzieją, że nie będę mieć większych problemów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc do biblioteki, cwałowałeś przez puste korytarze. Twoje kopyta wybijały dziwne echo po całej przestrzeni. Nie było za Tobą nikogo, tak samo przed.

~ Obiekcie dwieście-siedem. Spokojnie, uspokój się. Chcemy Ci pomóc... ~ rozległo się dziwne nawoływanie w Twojej głowie. Tuż przed samymi drzwiami biblioteki.

Stałeś zszokowany, że słowa prosto z urywku historii jaki czytałeś teraz rozbrzmiewały w Tobie. Nie do końca zdawałeś sobie sprawę kiedy doszedłeś do biblioteki, ale czy to było ważne? Z szoku wyrwało Cię otworzenie drzwi od biblioti do wewnątrz. Stała w nich filigranowa pomarańczowa klacz z czerwonym kucykiem(włosy spięte gumką) na głowie i okularami na nosie. Miała ze sobą masę książek...

- Um... Prze-przepraszam coś nie tak? - spytała cichym słodkim głosikiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najwyraźniej uciekłem gdzieś myślami. - odpowiedzialem, ogladajac tajemniczna klacz dokladniej. - To Pani zajmuje się tym księgozbiorem? - mimo tej rozmowy moje myśli wciąż uciekały w stronę dziwnycb glosów z mojej głowy, czym na milosc Celestii jest ten obiekt dwieście-siedem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Klacz cofnęła się lekko do tyłu i jakby ze strachem.

- T-tak, a o co chodzi - spytała cicho, niepewnie. - Mogę panu jakoś pomóc?

Ogrom biblioteki sprawiał, że filigranowa klacz wydawała się jeszcze mniejsza. Po prawo widziałeś punk informacyjny i miejsce dla nadzorczyni, po lewo zaś dwa masywne regały z książkami, za nimi na pewno kryły się następne. W powietrzu unosił się przyjemny zapach drewna...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filigranowej klaczce jakby coś w głowie błysnęło. Jej strach czy też niepewność zniknęły od razu. Odstawiła książki na podłogę obok drzwi.

- Proszę za mną - odparła spokojnym głosem.

Nie czekając na Ciebie ruszyła w głąb regałów. Musiałeś do niej dogalopować by ją dogonić. Mijaliście kolejne masywy z książkami, gdy nagle klaczka sprawująca pieczę skręciła w lewo. W to miejsce biblioteki światło docierało bardzo okrojone. Wszystkie książki były mocno zakurzone, a na końcu czekała drabina. Filigranowa klaczka od razu i pędem znalazła się na samej górze. Szukała czegoś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Klacz nie odpowiadała, tylko dalej rozglądała się za książką dla Ciebie. Postanowiłeś ponowić pytanie, licząc, że Cię nie usłyszała. Z jakiegoś powodu wolałeś by to nie było ignorowanie. Mała klacz słysząc po raz drugi Twoje pytanie, spojrzała na Ciebie z bardzo smutną miną.

- Czemu uciekasz? - spytała poważnie.

Jej pytanie nie brzmiało strasznie, lecz było straszne. Ten dzień zdawał się być dla Ciebie jakimś piekłem. To wszystko zdawało się mieć jakieś powiązanie. Nie mogłeś się jednak zastanawiać długo, bo ktoś właśnie stał przed Tobą.

- Proszę pana? Pańska książka - mówiła cicho klacz. - Dobrze się pan czuje?

Filigranowa klacz trzymała na kopycie sporych rozmiarów starą księgę. Okładka była obszyta skórą i miała na sobie liczne dziwne symbole. Żaden ze znaków nie był dla Ciebie znajomy. Otwarcie księgi zapowiadało również uniesienie tumanów kurzu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...