Skocz do zawartości

Dźwięk jednoczy (Panda Hippis&Generalek)


PlagueOverlord

Recommended Posts

[Leddy Riff]
- Ale Pin... - zaczęłam, ale klacz już gdzieś pobiegła. - ...kie...  - westchnęłam i wskoczyłam na scenę. 
Miałam nadzieję, że chociaż reszta zespołu jest zgrana. Bo miałam dostać jakiś zespół, prawda? Samej nie zagram kilku piosenek, a przynajmniej mało kto je rozpozna! 
Usiadłam na brzegu sceny i rozejrzałam się po sali... Tule kucyków. Na co ja się dałam namówić... Szkoda, że nie ma tutaj mojej opiekunki.... Ehh, damy radę! Wstałam, wzięłam gitarę i podłączyłam ją do mojego głośnika. Uderzyłam w struny, by zobaczyć czy działa. Działa! Tym samym przyciągnęłam chyba uwagę gości, bo w końcu wśród gwaru dało się słyszeć odgłos gitary, prawda?
Położyłam gitarę na ziemi i podleciałam do futerału, by wyciągnąć kilka... kilkanaście stron z nutami i tekstami, w poszukiwaniu tych właściwych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 57
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Resonance

 

Phi, ja miałem kogoś mieć? Z moją przypadłością? Czy to nie tak, że podstawą dobrego związku jest komunikacja? Pokręciłem instynktownie głową, zapominając, że nie muszę już używać gestów. Podparłem pysk kopytem, nie wiedząc, jak podtrzymać rozmowę. O jej ojca wolałem nie pytać. Wolałem, żeby był to miły wieczór, a w końcu to było to na tyle poważne, że aż się popłakała. Ale żeby przerwać szloch na mój widok... Okej, chyba naprawdę jej się podobałem.

- Nie lubię głośnych... imprez. - stwierdziłem, starając się podtrzymać konwersację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

- Ja kiedyś nie lubiłam takich imprez, lecz kiedy się tu przeprowadziłam, zmieniłam zdanie i czasem na nie chodzę - rzekła spokojnym głosem, po czym spojrzała Ci w głęboko oczy z pytaniem czy chciałbyś zatańczyć jak będzie grana odpowiednia muzyka.

 

Leddy Riff

 

Na scenie siedziało kilka kucy, a wśród nich była Vinyl swoimi basami. Wszystko działało dobrze, ale za bardzo nie zwracali uwagi na twoją gitarę, bowiem muzyka była głośniejsza niż gitara. Tym czasie zobaczyłaś, że jednorożec z brązowymi włosami i szarej karnacji wszedł na scenę i zaczął grać swój utwór, który był słychać w całym budynku i trochę za nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie, gdy poszukiwałam kartek z tekstami i nutami, usłyszałam jak ktoś za mną zaczyna grać. Odwróciłam się szybko i moim oczom ukazał się szary ogier z brązową grzywą. Nie powiem, dość przystojny. I ten głos... Usiadłam wygodnie opierając się o ścianę i przyglądałam się mu, tylko czasami odwracając wzrok w poszukiwaniu nut. Po chwili wreszcie je znalazłam i znów mogłam wpatrywać się w przystojniaka. Piosenka, którą śpiewał była nawet, nawet. Trafił w moje gusta, heh... 
Gdy skończył, wstałam i przeszłam tuż obok niego, tak niby trochę seksownie, niby arogancko. Chciałam zwrócić jego uwagę. Podeszłam do gitary, chwyciłam ją i zapamiętując nuty i akordy z kartki zaczęłam grać moją ulubioną piosenkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ja... Nie potrafię... Ale jeśli... chcesz. - tym razem moje jąkanie było nie wynikiem niewyćwiczonego języka, lecz bardziej strachu. Na takich imprezach zwykle byłem jednym z tych, co podpierali ściany. Po prostu nie potrafiłem, a co miałem się ośmieszać? Oczywiście, po szkole na lekcjach etykiety uczono mnie takich tańców jak walec czy polonez, które można było spotkać na bankietach i innych balach... Ale nie na takich zabawach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

- Spokojnie, nauczę Cię, oczywiście... jeżeli chcesz? - zapytała się Ciebie z lekkim uśmiechem. Po czym usłyszeliście utwór grany przez szarą klacz. Wind wzięła Cię na parkiet i powoli i spokojnie kierowała tańcem, aż się nauczyłeś.

 

Leddy Riff

 

Przeszłaś obok niego swoim tempem, lecz on zignorował i poszedł w swoją stronę. Zaczęłaś grać swój utwór. Wszyscy zaczęli patrzeć w twoją stronę i tańczyć. Wciągnęłaś ich tą muzyką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skończyłam grać swój utwór. Kopytka mnie trochę bolały, ale to nic. Odgarnęłam grzywę i już miałam grać kolejną piosenkę, kiedy do głowy wpadł mi "genialny" pomysł. Nigdy tego nie robiłam, ale kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? 

Odłożyłam gitarę na stojak, po czym wzięłam mikrofon do prawego kopytka, poprzerzucałam z kopyta do kopyta i usiadłam na krawędzi sceny.

- Hej wszystkim! Wiecie... Dawno nie grałam dla tak wielkiej publiczności - zaśmiałam się cicho. - Nawet nie wiecie jak się stresuję. Ale do rzeczy... Pinkie nie powiedziała mi z jakiej okazji jest ta impreza, więc mam kilka różnych utworów, które mam nadzieję Was zainteresują - w tym momencie zeskoczyłam ze sceny i chodziłam pomiędzy kucykami. - Przed chwilą przypomniałam sobie, że zabrałam ze sobą piosenkę na duet! I w tym momencie wybiorę jednego z Was, by ją ze mną zaśpiewał! - odpowiedziałam z udawaną radością w głosie. Sama miałam mętlik w głowie i pytałam się czy to w ogóle wypali... 
Chodziłam tak w tłumie, aż znalazłam go... Ogiera z fiołkowymi oczami i ciemną... trochę granatową, może ciemnofioletową grzywę. Chyba go już gdzieś widziałam... W sadzie? A taak... Siedział przy stoliku, jak gadałam z Pinkie. Spojrzałam na niego, po czym podeszłam bliżej.

- Ty... Chodź, nie wstydź się i zaśpiewaj! - zachęciłam go z szerokim uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Ten cały taniec nie był taki zły, ale mimo wszystko czułem jedynie głupi wstyd. Miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Wolałem jednak swój stary image - wiecznie milczący, bez żadnych emocji na twarzy... Był po prostu fajny i ta jego wymuszona zmiana nie cieszyła mnie zbytnio. Przynajmniej jak na razie. Och, Resonance, przez swe milczenie zapomniałeś również, jak się odmawia. I wtedy podeszła do mnie tamta szara klacz z sadu.

Chyba sobie żartujesz. O nie, nie ma mowy. Ledwie... W sumie ile już minęło? Pół godziny? Godzina? Nieważne. Ledwo co odzyskałem głos. I miałem teraz śpiewać? O nie. Nie, dziękuję. Nie licz. Prychnąłem z irytacją.

- Chodź, nie wstydź się i zaśpiewaj! - powtórzyłem niczym echo identycznym głosem. Wszystkie kuce, przy których używałem swojego talentu po raz pierwszy, bywały dość... zaskoczone. Tym razem nie powinno być inaczej. Nagadałem na dziś wystarczająco. Dość rewelacji na dziś. Dobrze było spotkać Song Wind, starała się, fajnie. Ale dobrze wiedziałem, że nie potrzebowałem tego wszystkiego. Na co mi to było? Chętnie lub nie, popytam o te tabletki koleżankę, ale raczej z poczucia obowiązku wobec rodziny i znajomych niż dla siebie. Po prostu, mimo całego "trzymania się razem"... lubiłem być sam. Czerpałem z tego dziwną przyjemność.

Przygryzłem wargę i rzuciwszy Silence krótkie "Wyjaśnij." ruszyłem bez żadnych ceregieli ku wyjściu. To nie jest miejsce dla mnie. To nie są kuce dla mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy

 

Za ogierem poszła Wind, która próbowała Cię przekonać, żebyś został jeszcze chwilę i poprosiła Cię bardzo ładnie, żebyś przynajmniej spróbował zaśpiewać coś dla niej. Zapytałeś się jej o tabletki. Wyjaśniła Ci, że działają przez jeden dzień (czyli 24 godziny) i można ich używać, kiedy będziesz chciał. Reakcją kucy na twoje naśladowanie były przez chwilę zaskoczone, lecz po chwili co Cię zdziwiło wielce to, że powitały Cię jak przyjaciela. Czułeś, że się lepiej niż przez całe życie w Canterlocie. Wiedziałeś, że tu zaczniesz nowe, lepsze życie bez prześladowań czy drwin.

 

Pobiegłaś za Wind, żeby przemówić ogierowi do rozumu, że nie można Cię denerwować bez powodu. Chciałaś mu nagadać.

 

Po chwili do waszej trójki podszedł ogier, który na tacy miał dwa cupcakes. Dla Ciebie oraz dla Leddy.

Edytowano przez PlaguePony
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekałam chwilę, aż ogier zdecyduje się i podejdzie, ale w zamian usłyszałam swój własny głos, wydobywający się od niego. No nie powiem, zamurowało mnie. A on jak gdyby nigdy nic, wyszedł! Wyszedł! Byłam skończona na tym występie...
Rzuciłam mikrofon o ścianę, prawie uderzając Vinyl w twarz. Nie obchodził mnie tam już nikt na tej imprezie. W oczach miałam łzy, ale powstrzymywałam się od płaczu. Jestem silna.. Jestem silna... Uff...
Wybiegłam za nim, a raczej za klaczą, która również za nim pobiegła. Gdy go dogoniłam, klacz ta chciała go uspokajać. Podeszłam do nich i sprzedałam ogierowi liścia w twarz. 

- Jak mogłeś?! Skompromitowałeś mnie przed wszystkimi! Nawet nie wiesz jak się teraz czuję! Chciałam być miła, chciałam tam pograć! A teraz co?! - łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach, a ja sama odwróciłam się i szybko pobiegłam do domu niedaleko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Potarłem piekący od uderzenia policzek i spojrzałem za odbiegającą klaczą z typową szlachecką wyniosłością, bez śladu jakichkolwiek emocji na twarzy, jak gdyby cios nie wzruszył mnie zupełnie. Dziwka. Co prawda wychowany w duchu dżentelcoltskiego szacunku dla płci pięknej, ale, mówiąc szczerze, nie miałby skrupułów przez zbiciem jej na kwaśne jabłko. Tylko po ją gonić?

Uderzenie jednakże faktycznie uświadomiło mi jedną rzecz. Brak podziałów rasowych w tymże miasteczku. Fajnie. Jeden w powodów odstania w twarz mniej. Żeby odjąć kolejny, trzeba przestać na typu typu imprezy. Też mi szkoda. Przyszedłem tam jedynie dla Song. Dlaczego dla niej? Nie wiem. Rodzaj swoistego zobowiązania. W końcu się we mnie podkochuje, tak? No, podkochiwała. Bo doprowadzenie do płaczu innej klaczy raczej nie zalicza się do momentów, które wzmacniają uczucie.

Rozłożyłem skrzydła i machnąłem nimi dla próby, szykując się do lotu. Spojrzałem na Song.

- Przepraszam, że nie wyszło. - rzuciłem zaskakująco płynnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Panda ile mam prosić o jedną rzecz?)

 

Leddy Riff

 

Po uderzeniu ogiera i powiedzeniu mu kilku słów, pobiegłaś do swojego domu. Po kilku minutach dotarłaś do celu. Czułaś się zła oraz zrozpaczona wydarzeniami z kilku minut. Próbowałaś uspokoić swoje emocje i pohamować swe łzy. Podeszłaś do swoich drzwi przekręcając klucz w zamku.

 

Resonance

 

Wiedziałeś już, że w tym miasteczku nie było żadnych złych podglądów, bowiem każdy odczuwa różne uczucia. Klacz, która Cię uderzyła czuła złość i rozpacz, tak odczytałeś jej emocje po twoim naśladowaniu jej głosu i wyjściu z imprezy. Silence spojrzała na Ciebie z smutkiem i powiedziała, żebyś ją jakoś przeprosił oraz wiedziała gdzie mieszkała i w jaki sposób można ją przyprowadzić w neutralne miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

- Przejmujesz się nią? - przewróciłem oczami z irytacją. Co miałem się przejmować pierwszą, lepszą klaczą? - Nie licz.

To znaczy, nie należałem do tych, którzy przeprosiny traktowali jak ujmę na honorze i rzecz, jakiej by nie zrobili nawet za cenę życia. Ale nie zamierzałem prosić za tamto o wybaczenie. Niech się wypcha. Miałem prawo odmówić. A że idiotce ubzdurało się, że to zniszczyło jej występ. Przykro mi. A nie, to kłamstwo. Bo nie jest.

Machnąłem skrzydłami, wybijając się w powietrze. Byłem... poirytowany. Mimo wszystko dostanie w twarz nie zaliczało się do budzących dumę osiągnięć. Czas zakończyć ten dzień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leddy Riff

 

Szybko wbiegłam do swojej kamienicy. Wleciałam na drugie piętro i usiadłam, opierając się o ścianę. Schowałam głowę w kopytka i starałam się wreszcie przestać płakać. Dopiero po chwili się uspokoiłam, wstałam i weszłam do domu. 
Zamknęłam za sobą drzwi i spokojnie położyłam się na swoim łóżku, włączając jednocześnie telewizor na jakichś kreskówkach. Wyciągnęłam spod kołdry dużego, pluszowego, czarno-żółtego misia i mocno się w niego wtuliłam.

- Gdzie jest Silver, Voods? - spytałam się cicho pluszaka. - Gdzie ona jest kiedy jej potrzebuję, co? GDZIE!? - krzyknęłam, po czym mocno przytuliłam Voodi'ego i starałam się zasnąć i zapomnieć. Zapomnieć o tym wieczorze....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Na twoje słowa, trochę posmutniała, domyślając się, że twoje słowa o trzymaniu się razem przez lotników nie jest prawdziwe. Tym momencie zauważyłeś jej znaczek, bo wcześniej go zakrywała, a nim był klucz wiolinowy sercem w środku. Po chwili jednak poleciałeś do swego domu. Gdy tam dotarłeś, czułeś, że jutro musisz porozmawiać z Song.

 

Leddy Riff

 

Wbiegłaś do swojego pokoju, weszłaś od razu do łóżka włączając swe kreskówki, przy tym przytulając swego misia. Wiedziałaś, że on nie odpowie na twoje pytanie. Chciałaś, żeby twoja niania była przy Tobie w tym momencie, lecz wiedziałaś, że jest gdzieś daleko i nie wiesz kiedy wróci dokładnie. Nie mogłaś jednak zasnąć z tych emocji, nie wiedziałaś co zrobić ze sobą. Po chwili zobaczyłaś na swym miśku, jakieś krawędzie i mały przycisk na przodzie co Cię zdziwiło, bo wcześniej nie widziałaś tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oh, Voods... - wtuliłam się mocniej w misia. - Dlaczego zawsze mi się coś takiego przydarza, co? - spytałam się już misia nieco spokojniej. Starałam wyrzucić z siebie wszystkie złe emocje, zasnąć wreszcie. 

Nie chciałam już pamiętać o tym dniu. Szczególnie, że jedyny kuc, który mógłby mi jakoś pomóc, jest właśnie na wyjeździe! I nawet mnie o tym nie poinformowała! 

Wstałam i położyłam pluszaka obok mnie. W tym momencie zauważyłam, że Voodi ma jakiś przycisk... Dziwne. Nigdy go tam nie widziałam. Nie wiedziałam nawet, że ma tam jakiś przycisk. 
Poszłam do kuchni i nalałam sobie trochę mocnego cydru. Wypiłam go na raz i wróciłam do misia. Wzięłam go na kopyta i patrzyłam mu prosto, w te sztuczne, martwe oczy. Czułam, jakby przeszywały mnie one na wylot. Po chwili zastanowienia, nacisnęłam przycisk i szybko się odsunęłam na wypadek gdyby to jakaś bomba była czy coś...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Machałem skrzydłami raz na kilka sekund, utrzymując optymalną prędkość i wysokość. Śpieszyć się nie musiałem, dlatego polegałem na locie szybowym. Takie rzeczy robiło się instynktownie, każdy pegaz uczył się tego bez żadnej pomocy w ciągu kilku sesji latania. Daleko też nie miałem, więc podróż miała zająć tylko chwilę. Ten dzień należało... przemyśleć.

Mimo, że dostałem w pysk, spotkanie było dość przyjemne. Song... Szkoda klaczy. Klucz winylowy z sercem sugerowały talent związany z muzyką, a więc możliwe, że i z śpiewem. Smutne. Ale się zdarza. Nie wiem, czy nie przesadza z... Jakby to ująć? Stara się pegaz... wywrzeć na mnie wrażenie? Nie, to złe słowo. Lecz coś w tym stylu. Impreza, taniec. Tabletki na głos to zupełnie inna sprawa. Skąd je wzięła? Jak działają? Czy mają jakieś skutki uboczne? Nie zmaterializowały się jej przecież w kopytach.

Dobra, nieważne. Jutro z nią pogadam... Tyle, że nie dała mi jej adresu, a ja mojego. Cholera!

Wylądowałem zgrabnie przed domem i wszedłem do środka. Otwarłem okno na wypadek, gdyby Squawtalk postanowił wrócić, po czym klapnąłem na kanapę.

Brakowało mi klaczy. Głupio to brzmiało, trochę jakbym był jakimś podrywaczem. Ale brakowało mi klaczy. Kwestia biologii, psychologii czy czegoś innego. Ale brakowało mi klaczy. Jednak... nie chciałem wykorzystywać Song. To byłoby... obrzydliwe. Przewaliłem się na bok i ukryłem pyszczek w poduszce. Eh, durne życie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leddy Riff

 

Gdy wypiłaś cydr, który był w szklance, by po chwili wcisnąć przycisk na misiu. Zwolnił się przycisk, który otworzył skrytkę, w której był list przy miejscu, gdzie powinno być serce. Postanowiłaś go otworzyć, a w nim było napisane.

" Droga Leddy, przepraszam Cię, że nie poinformowałam Cię o moim wyjedźcie. Powodem tego był niespodziewany zjazd rodzinny, na który musiałam pojechać z ważnych spraw rodzinnych. Wierzę, że sobie poradzisz w czasie mej kilku dniowej nieobecności, bo ja w Ciebie wierzę. Dam Ci radę Riff, znajdź kogoś dla siebie. Twoim wieku już powinnaś mieć kogoś. 

PS. Z okazji urodzin chciałabym Ci podarować prezent znajdziesz go wciskając przycisk jeszcze raz.

Twoja droga niania Silver"

 

Resonance

 

Położyłeś się na kanapie, żeby przemyśleć te sprawy. Po chwili przypomniałeś, że Song mówiła tobie o tych tabletkach. O tym, że działają przez 12 godzin, oraz że ona je wytworzyła dla Ciebie. Wiedziałeś, że brakowało Ci bliskiej osoby, a dokładnie klaczy z którą mogłeś spędzić czas. Jednak nie chciałeś wykorzystywać Song do tego, lecz po chwili przypomniałeś o tamtej klaczy, prawda uderzyła Cię z powodu zawstydzenia jej na imprezie, lecz była piękna tak jak Silence. Usłyszałeś, że twój kruk wleciał do domu i wylądowawszy na kanapie zaczął patrzeć na Ciebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leddy Riff

Czytałam ten list z wielkim zaciekawieniem i ze łzami w oczach jednocześnie. To.. To po prostu niemożliwe. Ciekawe jak i kiedy ona włożyła ten list do Voody'ego. Eh... Zgniotłam w złości kartkę i wyrzuciłam ją na biurko. Cholerny zjazd rodzinny! Mogła mnie przecież zabrać! Na pewno byłoby tam lepiej niż samej tutaj...
Wtuliłam się mocno w misia, zapominając o tym, by ponownie nacisnąć przycisk. 
Silver w jednym miała rację. Musiałam sobie kogoś znaleźć. Samej przez życie będzie mi raczej trudno... A i nie chcę kończyć naszej... ekhem... rodziny na mnie. Tylko, że ja... Ja nie potrafiłabym się dogadać. Ja jestem inna niż wszyscy. Żaden ogier mnie nigdy nie polubił. Jedynym kucem, przy którym czuje się dobrze, jest Silver. Kochana Silver... Ehh... Muszę po prostu z nią porozmawiać. O wszystkim...
Chwilę jeszcze leżałam z misiem w łóżku, by się uspokoić. Gdy złość minęła, wstałam i podeszłam do biurka, by jeszcze raz przeczytać liścik. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam Post Scriptum. 

- Pamiętała o urodzinach... - wyszeptałam. Rzuciłam szybko liścik na mebel i pobiegłam do Voodsa, po czym wcisnęłam ponownie przycisk, czekając na niespodziankę.

Edytowano przez Panda Hippis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Odemknąłem jedno oko i rzuciłem ptaku złe spojrzenie. Czego znowu chcesz? Wiem, że spieprzyłem, nie potrzebuję twojej pomocy do zrozumienia, Squawktalk. Westchnąłem, nadal mając pyszczek ukryty w poduszce, po czym wstałem ociężale. Nie wiadomo było, czy kruk cokolwiek jadł podczas swojej wyprawy, więc trzeba mu dać na wypadek. Podszedłem do szafki i wyciągnąłem z niej paczkę suchej karmy. Ty to nie masz pewnie problemów ze znalezieniem sobie ładnej kruczki (czy jakkolwiek by to nazwać), co? Wrzuciłem garść do otwartej klatki ptaka i odłożyłem wszystko na miejsce.

Faktycznie przydałoby się znaleźć jakąś klacz, najwyżej na jedną noc. Naturalnie Song odpadała. Po prostu... Nie zrobię tego osobie, która jest jedynym elementem łączącym to życie z życiem na Canterlot. Jest w mnie zakochana, nie złamię jej serca. Jakieś resztki skrupułów mam. A czy wiem, czy dałbym radę udawać odwzajemnianie tego uczucia. Nie, to byłoby świństwo. To kto? Nikogo tu nie znam. Może jeszcze ta pegaz, co walnęła mnie w pysk? Ta, na pewno wywarłem na niej dobre wrażenie... Trzeba będzie znaleźć jakąś chętną klacz. Wystarczy pójść na jakąś imprezę, gdzie alkoholu leje się dużo i działać. Muszę tylko wysępić od Song nieco tych tabletek. Powinna się zgodzić. Ta, to brzmi jak plan.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Squawktalk, nie był głodny, natomiast na twoje słowa dziwnie pokręcił głową. Czułeś, że jakaś klacz była Ci jednak potrzebna, nie chciałeś brać na Song, by nie zrobić jej później krzywdy. Pomyślałeś, że spróbujesz ponownie pójść na najbliższą imprezę poderwać jakąś ładną klacz. Po chwili przypomniałeś, że dała Ci kilka tabletek na kilka dni. Poza tym wiedziałeś, że ona niedługo pojedzie do swojego taty, który siedział w szpitalu. 

 

Leddy Riff

 

Na początku byłaś zła z powodu listu, lecz uświadomiłaś sobie, że musiał być ważny powód, że nie zabrała Cię ze sobą. Miałeś czarne myśli z powodu, że żaden ogier nie będzie Cię chciał. Wiedziałaś jednak, że Silver zawsze w Ciebie wierzyła i miała nadzieję w liście, że kogoś jednak znajdziesz. Gdy po chwili przycisnęłaś przycisk umieszczony na misiu. Po czym w jego plecach otworzyła się skrytka, w której była niespodzianka. To był brązowy wibrator z inicjałami PMF, ekskluzywnej firmy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leddy Riff

 

Gdy spojrzałam co było w tej skrytce, od razu się zarumieniłam. I to mocno... 
Chyba Silver za mocno się przejęła tym, że nikogo nie mam. Zwykła laurka czy kwiatek raczej by wystarczył... Szczególnie, że ta firma "PMF" robi strasznie drogie i ekskluzywne rzeczy. Z jej wynagrodzenia raczej nie mogła tego kupić! Chyba, że długo odkładała... Albo... Widziałam kiedyś u niej w pokoju hotelowym. Znaczy dostrzegłam coś podobnego kształtem, gdy pakowała walizki. Pewnie oddała mi swój. Nie, no.... Trzeba będzie z nią na poważnie porozmawiać! 
Wyciągnęłam przyrząd z misia i  dokładnie mu się przyjrzałam. Był... Spory. Włączyłam go, z czystej ciekawości. Nic nim nie chciałam robić... Na razie. Co ja mówię! Moje problemy z ogierami nie są aż tak duże... 

- Ehh... Dzięki Silver... - wyszeptałam, a wibrator zaczął działać. Trudno mi go było utrzymać, ale gdy zamilkłam, on przestał. - Uff.. - znów się odezwałam, a ten znów się włączył. Upuściłam go, a on trafił dokładnie tam... Gdzie powinien. Jęknęłam dosyć głośno. Trochę z bólu, ale i z przyjemności. 

Szybko go wyciągnęłam. Był już cały w śluzie. Naprawdę? Widać to jednak jest wielki problem... Odłożyłam wibrator na biurko, a sama poszłam do kuchni, wypić resztę cydru jaki mi został, a potem powędrować prosto do łóżka spać. Nie miałam już dzisiaj na nic siły...

Edytowano przez Panda Hippis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

Ciekawe, jak z jej ojcem. Wiadomo, głupie pytanie, w końcu na wieść o tym Song się popłakała, więc musi być źle. Ale źle źle czy źle stabilnie? Oby to drugie. Biedna Song... Najpierw wypadek, który ją uciszył, a teraz to. Oczywiście, pomiędzy jednym, a drugim było jakieś dziesięć lat. Lecz mimo to. Nie wiem też, jak z wiekiem jej rodziców. Dlatego nie chcę jej łamać serca. Zbyt wiele przeszła. Chciałem ją uchronić przed takimi rzeczami. Kim jednak byłem, żeby jej pomóc? Magikiem? Lekarzem, który uratuje jej ojca? Nie, zadufanym w sobie szlachcicem.

- Nie chcesz? To spieprzaj! - rzuciłem ze złością do kruka, po raz pierwszy w życiu się przy nim odzywając. Nie byłem zainteresowany jego reakcją, po prosu ruszyłem na górę do sypialni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Resonance

 

Rozmyślałeś o ojcu Song przez dobre kilka minut. Poczułeś się zmęczony, więc skierowałeś się do swojej sypialni na górze. Tym czasie twój kruk poleciał do swojej klatki, jakby był obrażony na Ciebie z powodu twojego krzyku. Gdy otworzyłeś drzwi do twojego pokoju, poczułeś się senny. Od razu się położyłeś w łóżku, by po chwili zasnąć.

Obudziłeś się o ósmej rano. Czułeś, że działanie tabletki, którą wziąłeś wczoraj się skończyło. Po kilku minutach przeleciał do Ciebie Squawktalk, który trzymał w dziobie list. Był od Song.

 

Leddy Riff

 

Byłaś zmęczona po tym ciężkim dniu. Wypiłaś resztę cydru, by skierować się do sypialni, gdzie padłaś od razu na łóżko. Usnęłaś natychmiast. Obudził Cię dzwonek do drzwi. Gdy otworzyłaś zobaczyłaś muffinkę oraz list od tajemnego wielbiciela, który był twoim fanem. W liście prosił Cię o spotkanie przy fontannie o godzinie 20 oraz, że będzie tam czekał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leddy Riff

 

Uhhh... Byłam strasznie zaspana. Tak wcześnie mnie obudzić, yhh,... Wstałam z łóżka i chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, ale nikogo nie zobaczyłam. Już miałam zamykać drzwi, ale zobaczyłam na ziemi muffinkę. Moją ulubioną muffinkę! Szybko ją podniosłam i zaczęłam jeść. Od razu się obudziłam! Obok leżał list. Podniosłam go i zaczęłam czytać. 
"Tajemniczy wielbiciel... Fontanna o 20... Będzie czekał" - powtarzałam sobie w myślach, gdy to czytałam. Jednak kogoś zainteresował mój wczorajszy występ... Jednak nie był to taki tragiczny wieczór! 

Zjadłam słodki prezencik i zabrałam list ze sobą, po czym zamknęłam drzwi. Położyłam kartkę na stoliku, a sama poszłam napić się wody. Jedna szklanka, dwie, trzy... Dobra. Chyba już się odpowiednio nawodniłam. Wróciłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i rozciągnęłam się. 
- Aahh..  Od razu lepiej - powiedziałam sama do siebie i w tym samym momencie włączyła się zabawka od Silver. Westchnęłam i wzięłam wibrator do kopytka i zamilkłam. Znów dokładnie go obejrzałam. Dalej był wilgotny po wczorajszym "wypadku". Uśmiechnęłam się lekko..

- Do wieczora... Wielbicielu - wyszeptałam i upuściłam sex-zabawkę, a ta znów powędrowała do jej miejsca docelowego. Tym razem jęknęłam tylko z przyjemności i rozkoszy. Nie próbowałam jej wyjąć, tylko uspokoić się i cieszyć się. Pojękiwałam coraz głośniej... Przez chwilę bałam się, że sąsiedzi się zbiegną, ale potem już o tym nie myślałam i dalej głośno krzyczałam. Miałam nadzieję, że ten czas szybko zleci do wieczora...

Edytowano przez Panda Hippis
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...