Skocz do zawartości

Multisesja Warhammer 40k: Deathwatch (4-5 graczy)


Tarreth

Recommended Posts

829_large.jpg

 

 

W ponurym mroku odległej przyszłości... Jest tylko wojna. Galaktyczne Imperium Ludzi, stworzone przez Imperatora już dawno za sobą ma wieki chwały i dobrobytu. Od mileniów każdy zakątek Imperium Miliona Światów jest atakowany przez brutalnych i krwiożerczych obcych, demony, heretyków i zdrajców, którzy porzucili wszystko w imię obietnic o potędze i wolności.

Niekończąca się wojna  wymaga żołnierzy. Jednak tylko najwspanialsi Wojownicy Imperatora są w stanie stawić czoła najohydniejszym i najgroźniejszym wrogom Imperium - są nimi Kosmiczni Marines z Adeptus Astartes, Anioły Śmierci Imperatora.

Genetycznie usprawnieni super-żołnierze, dysponujący arsenałem śmiercionośnej broni, gotowi na śmierć za Imperatora i swój zakon. Czasem jednak sytuacja wymaga subtelnego podejścia do sprawy, potrzebuje elity spośród Najlepszych Imperatora. Tak powstała Straż Śmierci: specjalistyczny zakon militarny, podlegający Ordo Xenos - ramieniu Inkwizycji, specjalizującym się w walce z obcymi formami życia.

 

Straż Śmierci składa się z kosmicznych marines, pochodzących z różnych zakonów z całego Imperium. Są oni łączeni w Zabójcze Drużyny - kilkuosobowe oddziały, których celem nie jest dewastacja wroga na polu bitwy, a wykonanie jednego, konkretnego celu. Wysyłani przez Inkwizycję tam, gdzie są potrzebni pomagają przejąć, odzyskać, bądź wyeliminować cel, który nieraz może okazać się kluczowy dla większej sprawy.

 

Wstępując do szeregów Straży Śmierci, pancerz kosmicznego marine zostaje w całości przemalowany na czarno, chcąc w ten sposób zaznaczyć ich służbę wobec Imperatora. Wyjątek stanowi jeden z naramienników, który reprezentuje kolory i symbolikę zakonu pochodzenia marine, oraz cała lewa ręka, która malowana jest na srebrny kolor. Zabieg ten ma uchronić Ducha Maszyny zbroi przed okazaniem braku szacunku, który wynikałby z pomalowania całości na czarno. Jak w końcu wiadomo, obrażony Duch Maszyny, to śmiercionośny Duch Maszyny.

Nie zabrania się jednak zakonom posiadania tradycyjnych elementów ozdobnych, jakie nosili wcześniej. Z tego tytułu widuje się Strażnika Śmierci z Kosmicznych Wilków z futrami dzikich zwierząt, kłami i runami, obwieszonymi na zbroi, Krwawe Anioły z typowymi dla nich kroplami krwi z czerwonego kryształu, Mroczne Anioły z ich habitami, bądź Czarnych Templariuszy z białym tabardem, na którym widnieje czarny krzyż: symbol zakonu.

 

 

Dosyć jednak opisu. Czas na szczegóły.

Zanim zacznę opisywać, co i jak chcę zaznaczyć, że wszyscy doskonale wiecie, że jestem strasznym fanem warhammera 40.000 i zarówno, jak ja wymagam od siebie konkretnych, pasujących do realiów pomysłów, zachować i akcji, tak i bezwzględnie będę tego oczekiwał od graczy. Owszem, jesteście super-żołnierzami, dzięki szkoleniom Straży Śmierci wyszkolonymi lepiej od swych braci z zakonu, którzy nie mieli zaszczytu tu służyć, ale nie jesteście niepokonani i nieśmiertelni. Jak zobaczę, że ktoś na pałę wlatuje w hordę wroga, strzelając ze swoich dwóch bolterów, jak Max Payne, to może mi się przypomni, że ta horda schowana jest za osłoną, a pole przed nimi zaminowane. Albo taki rambo dostał skurczu w dłoniach i zgubił boltery. Albo zbroja odmówiła mu posłuszeństwa i padł na ziemię, jak długi, nie mogąc się ruszyć. Bo jakiś grot mu zniszczył zasilanie (o czym niekoniecznie musi być wspomniane przy wyniku poprzedniej, zwycięskiej potyczki, a co może jednak być).

Wybitna postać wymaga wybitnego gracza. Czyli, jeśli chcesz iść w zwarcie z carnifexem i PRZEŻYĆ, to musisz napisać takiego posta, że MEN zastanawiałoby się, czy nie wrzucić tego utworu do programu nauczania, zważając na jakość i piękno tej literatury. Czyli nie przeginajcie pały, jeśli nie czujecie się na siłach. Czy dopuszczam takie sytuacje, jak solowanie carnifexa? Warhammer 40k znany jest z tego, że wszystko potrafi być overpower i każdy może być tego częścią. Wy także. Tylko nie może być to na zasadzie Matta Warda i jego Szarych Rycerzy, tylko musi być w tym sens.

 

Losowość: Papierowe RPG znane są ze swej losowości. Rzucanie kośćmi na staty, na celność, na zadane obrażenia, etc. Nie. Ograniczę to do koniecznego minimum, bo przykro by mnie było (nie wspominając o graczu), który opisując wyrywanie głowy orkowemu nobowi tak, że ludzie czytając to mają przed oczami nie tylko ten fakt, ale scenerię, jak z komedii romantycznej, dostaje palpitacji serca i textgasmu... a kości stwierdziły, że nob mu odgryzł rękę i wsadził mu ją w d...

Nie. Rzuty kośćmi będę ewentualnie stosował przy waszej kreacji postaci (rzeczy, jak np: jakie jest naturalne nastawienie do walki postaci: dowódca, szturmowiec, strzelec; wybór broni albo tego, jaki jest Duch Maszyny zbroi - który bagatela też może być bardziej tankerski, albo i nie) czy coś mniej ważnego.

 

Odpisy: Jestem strasznie zapalony do tej sesji i z pewnością będę odpisywał jak najszybciej, mając na uwadze mój pomysł na sesję i zamiłowanie do całości. Miło by też było widzieć zaangażowanie z drugiej strony. Tydzień bez posta, a co nie zostało zgłoszone (wypadki się zdarzają) to nagły headshot od orkowego snajpera. Albo niezapowiedziana eksplozja broni plazmowej. Albo cokolwiek innego. W każdym razie, śmierć takiego lenia będzie komiczna i widowiskowa na tyle, że zakon by pragnął zapomnieć, że kiedyś kogoś takiego mieli.

 

Bonusy i Ujmy: W grze występuje niepisany system bonusów i ujm, które uwzględniam przy akcjach. Nie rzucam kości na powodzenie, etc, jednak po prostu zdaję sobie sprawę, że bonus pomaga i akcja ma większą szansę powodzenia mimo słabego opisu, a akcja, która korzysta z ujmy wymaga większego wkładu w posta, by było skutecznie.

 

Kolejka: Ustalacie między sobą. Nie interesuje mnie, kto pierwszy napisze posta, jednak jeśli dowódca drużyny napisze posta ostatni, może mi być ciężko zaaplikować jego rozkazy do drużyny, która podjęła jakieś inne działania, więc proponuję, byście pozwolili dowódcy pisać pierwszemu (o ile będzie dowódca)

 

Klasy: W grze istnieć będzie siedem klas plus ranga Dowódcy Zabójczej Drużyny. Wybieracie sami.

 

Zakony: Oczywiście, będąc kosmicznym marine, potrzebujecie swojego zakonu. Podam teraz kilka zakonów i ich "wrodzonych" zdolności i możliwości, jakie będą dostępne. Rzecz jasna, jest to tylko kilka najważniejszych opcji dla chętnych, którzy mniej więcej się orientują w realiach gry, potrafią utrzymać klimat, jednak nie są znawcami takimi, jak ja, Chemik, Lordek, Amolek, Mike i inne wh fagi z forum <patrzy na Cygnusa>

 

Uzbrojenie: mając wypisywać tu wszystko, to do jutra nie skończę. Odsyłam do internetu.

 

 

 

Klasy:

Taktyczny Marine - Podstawowa funkcja Kosmicznego Marine. Uzbrojony zazwyczaj w lekką broń dystansową (do wyboru) jest mobilną jednostką frontową. Posiada 2 granaty odłamkowe.

Szturmowy Marine - Wyposażony w plecak odrzutowy marine, przeznaczony do szybkiego reagowania na polu bitwy i zamknięcia przeciwnika w zwarciu. Uzbrojony w broń białą i pistolet, bądź dwuręczny młot.

Dewastator - dość powolny marine, uzbrojony w ciężką, wyrządzającą ogromne szkody broń dystansową (do wyboru).

Kapelan - Przewodnik wiary Adeptus Astartes, charyzmatyczny lider, inspirujący swoich braci modlitwami, litaniami i okrzykami bojowymi. Wyposażony w rosarius, będący świętym symbolem i potężnym polem siłowym w postaci buławy o kształcie Imperialnego Orła, Crux Terminatus, bądź symboli zakonnych. Uzbrojony w jednoręczną broń palną (do wyboru)

Techmarine - inżynier zakonny, dbający o sprzęt i uzbrojenie marines. Odpowiedzialny jest także za ewentualne hackowanie systemów wroga i inne związane z użyciem technologii aspekty.

Konsyliarz - lekarz zakonny. Odpowiedzialny jest za stan fizyczny rannych marines i ewentualne zabiegi leczące. W przypadku śmierci marine, konsyliarz ma obowiązek pobrać geno-ziarno poległego brata.

Kronikarz - psionik zakonny. Używa energii Spaczni, by wspomóc swoją brać w boju, atakując błyskawicami, odpychając wrogów i inaczej manipulując otoczeniem.

 

 

 

Ultramarines:

Najsłynniejszy i jeden z najpotężniejszych zakonów Adeptus Astartes w galaktyce. Ich domem jest planeta Macragge w Ultramarze. Odważni i honorowi wiernie podążają za słowami ich ojca, primarchy Roboute Guillimana, który spisał wszystkie zasady, zakonów kosmicznych marines w książkę, zwaną Codex Astartes. Zawiera ona doktryny, rozłożenie i strukturę, jakie każdy zakon powinien stosować. Ultramarines uważają Codex Astartes za świętość, a niestosowanie się do niego traktują przynajmniej z wyraźnym niezadowoleniem, jeśli dotyczy to innych zakonów. Brak szacunku do Codexu wewnątrz zakonów kończy się wyrokiem śmierci.

Ultramarines znani są z ich dość ciepłego podejścia do zwykłych ludzi.

 

Zdolności:

Charyzma - Ultramarines są charyzmatycznymi wojownikami, doskonale sprawdzającymi się w rolach dowódców. Służący pod nimi marines wydają się lepiej zgrani i skuteczniejsi.

Wszechstronność - Ultramarines nie preferują żadnej broni nad innymi, utrzymują balans w wyszkoleniu i używaniu wszelkiej broni. Straż Śmierci dysponuje każdym rodzajem marine z tego zakonu (taktyk, dewastator, szturmowiec, techmarine, konsyliarz, kronikarz, kapelan).

"Maszerujemy za Macragge!" - Duma Ultramarine pozwala mu przełamywać przeciwności losu, które - patrząc na to z boku - wydają się waleniem głową w mur. Jednak historia dowiodła niejednokrotnie, że Ultramarines zasłużyli na swoje honory i tytuły dzięki takiej postawie. Bonus do akcji, które wymagają wytrwałości.

 

Elita - Służba razem z przedstawicielami zakonów, które nie respektują Codex Astartes (Kosmiczne Wilki, Czarni Templariusze), bądź odbiegają od niego (Mroczne Anioły) mogą kończyć się nawet niepowodzeniem misji, bo się pokłócili, czy coś.

Uwagi: Za dobre odgrywanie Ultramarine pod tym względem, jego wewnętrzną walkę ze sobą, by tolerować nie ortodoksyjne zakony bonusy!

 

Reprezentacyjne (do wyboru, proszę napisać w KP):

Weteran Bitwy o Macragge - Herb przyczepiony do prawego naramiennika, przedstawiający martwego tyranida dumnie oświadcza wszystkim, że ten marine przetrwał wojnę z tyranidami. Nieoceniony, gdy przychodzi o walkę z nimi.

Pas Ultramaru - szeroki pas, przedstawiający trupią czaszkę, otoczoną symbolem zakonu. Nieraz doczepiane są do niego skórzane paski, sięgające kolan. Pas ten symbolizuje, że właściciel wyróżnił się spośród braci oddaniem, godnością, honorem, odwagą. Dobrze mieć takiego marine w drużynie.

 

 

Krwawe Anioły:

Również sławny zakon, pochodzący z planety Baal. Znany jest z zamiłowania do walki w zwarciu i wyszkolenia konsyliarzy, w żyłach których płynie porcja krwi ich Primarchy, Sanguinusa. Lojalni i brutalni, doskonale korzystają z plecaków odrzutowych i wszelkiej broni białej, co jednak nie ujmuje im nic we władaniu bronią palną. Optymiści, cokolwiek to znaczy w realiach warhammera. Wierzą, że wszystko może się zmienić na lepsze, od efektów wyszkolenia, poprzez doktryny i bitwy same w sobie, co by doprowadziło do polepszenia statusu Imperium.

Ich Geno-ziarno niesie ze sobą mutacje, grożące każdemu Krwawemu Aniołowi. Jest to Czerwone Pragnienie i Czarny Gniew.

 

Zdolności:

Brutalny Szturm - zdolności bojowe Krwawych Aniołów sprawiają, ze są oni jednymi z ostatnich, kogo ktokolwiek pragnąłby widzieć po przeciwnej stronie barykady. Bonus skuteczności, jako Szturmowy Marine.

Oddany Krwi - Konsyliarze z tego zakonu uchodzą za najlepszych w Adeptus Astartes. Dzięki krwi Sanguinusa w ich żyłach, są oni w stanie uspokoić siebie i swych braci, którzy popadli w Czerwone Pragnienie. Bonus skuteczności, jako Konsyliarz.

"Na Krew Sanguinusa!" - Krwawe Anioły we krwi mają bitkę na krótki zasięg. Z tego tytułu nawet dewastator, używający ciężkiej broni palnej radzi sobie w walce w zwarciu lepiej niż przedstawiciele innych zakonów. Bonus do walki w zwarciu dla każdej klasy.

 

Czerwone Pragnienie - Pierwsza wada, ciążąca na zakonie. Podczas bitwy, każdy może doświadczyć wizji swej śmierci, odczuć ją, doznać jej. To doprowadza go do furii, w której zapomina on o swoich zadaniach, tym, że trzyma bolter, a nie miecz i bezmyślnie szarżuje na wroga, chcąc rozerwać go na strzępy. Nie rozróżnia wrogów od przyjaciół.

(Losowe - kość k12. Raz nałożone musi zostać świetnie odegrane, by mieć szansę na uspokojenie się, co uchroni go przed śmiercią z ręki swych braci)

Czarny Gniew - kolejna psychiczna wada. W walce, Krwawy Anioł może utracić zmysły, może mu się wydawać, że jest Sanguinusem podczas Bitwy o Terrę. Traci wtedy wszelkie hamulce, nie myśli racjonalnie, jest maszyną do zabijania. Nie ma możliwości wyjścia z tego stanu. Skupienie w bitwie może uchronić przed Czarnym Gniewem.

(Kość k12. To, czy rzut będzie, czy nie zależy od postów. Jeśli będą ładne, rzutów na Czarny Gniew nie będzie. Brzydkie posty oznaczają ryzyko niechybnej śmierci niekoniecznie z rąk wroga)

 

Reprezentacyjne (do wyboru, proszę napisać w KP):

Łzy Krwi - paciorki z czerwonego kryształu, doczepiane do pancerza. Symbolizują oddanie Sanguinusowi, jego dziełu. Smutek po stracie Primarchy tylko napędza osobę do sumiennego wykonywania swoich obowiązków.

Kielich Sanguinusa - Pokorny i oddany swemu Ojcu marine z dumą nosi Kielich Sanguinusa na napierśniku, zamiast Czaszki Astartes. Gorliwy Krwawy Anioł, często modlący się o powodzenie w bitwie, ochronę przed Czerwonym Pragnieniem i Czarnym Gniewem.

 

 

Mroczne Anioły:

Tajemniczy zakon, którego domem jest Forteca-Klasztor Skała. Znany ze swej gorliwej nienawiści wobec nieczystych istot, czyli wszelkiej maści obcych i mutantów zakon, utrzymujący w głębokiej tajemnicy sekret Upadłych Aniołów - części Legionu Mrocznych Aniołów, który oddał się w ręce Chaosu podczas Herezji Horusa.

Mroczne Anioły strzegą tego sekretu najmocniej, jak potrafią, gotowi bez wahania nie tylko porzucić misję, by zabić jednego z Upadłych Aniołów, ale i natychmiast zabić kogokolwiek niepowołanego, kto odkryłby tajemnicę zakonu. Do zwykłych ludzi podchodzą, jak do niczego. Nie obchodzą ich nic a nic. Dla nich najważniejsza jest służba Lion'elowi Jonsonowi, zwanego Lwem - ich Ojcu i Imperatorowi, by oczyścić się z haniebnej przeszłości. Ich życie to jedna wielka pogoń za odkupieniem samych siebie.

 

Specjalizacja plazmowa - Mroczne Aniołu lubują się w korzystaniu z broni plazmowej - uznawanej za potężną, lecz niebezpieczną dla użytkownika (ze względu na szansę eksplozji) broń, topiącej każdy pancerz. Bonus do celności z broni plazmowej, mniejsza szansa na jej eksplozję (Kość k24)

Mroczna Wiedza - Mroczne Anioły posiadają nie posiadają może tylu kronikarzy, co Krwawe Kruki, jednak cenią ich zdolności do gromadzenia i wykorzystywania wiedzy. Bonus do akcji kronikarza.

"Zabij mutanta!" - Mroczne Anioły żywią wyjątkową nienawiść do wszystkiego, co nieludzkie - w tym mutacji, dotykających niektóre zakony (Krwawe Anioły, Kosmiczne Wilki), nie wspominając o "podgatunkach" ludzi, jak Ogryni, czy Squaci. Ciężko jakiemukolwiek Mrocznemu Aniołowi spojrzeć na taką istotę bez pogardy i chęci usunięcia z galaktyki, nie wspominając o walce ramię w ramię.

(Uwaga: bonus za odpowiednie odegranie relacji Mrocznego Anioła z jakimkolwiek mutantem w Imperium)

 

Nieufny - Mroczne Anioły ogólnie są bardzo nieufne, zamknięte w sobie. Nie są łatwym sojusznikiem, kooperacja może wydać się ciężka z kimś takim. (Ujma do dowodzenia)

Łowca Upadłych - W razie pojawienia się jakiegokolwiek wątku, dotyczącego Upadłych, bądź zwykłych domysłów na ten temat, gracz ma obowiązek odpowiedniego reagowania na to. Nie ma reguły, jak. Ma tak po prostu robić. Będę tego pilnował... O ile zdecyduje się na wsadzenie czegoś, co by sugerowało Upadłych w sesji. Pilnujcie się!

 

Reprezentacyjne (do wyboru, proszę napisać w KP):

Habit Mrocznych Aniołów - Biały habit z kapturem, nakładany na zbroję. Symbolizuje oddanie tajemnicom zakonu. Gorliwi żołnierze, bez wytchnienia dążący do celu.

Skrzydlaty Hełm - z dumą noszony hełm, zdobiony anielskimi skrzydłami po bokach. Właściciel hełmu musiał być uznany za swoją brać, jako wiernego i dumnego marine, który przyniósł zakonowi chwałę i zbliżył do odkupienia.

 

 

Żelazne Dłonie:

Jeden z najbardziej fanatycznych zakonów w Imperium, pochodzący z planety Medusa. Żelazne Dłonie słyną z głębokiej czci dla technologii i pogardy dla ciała, co popycha ich do zastępowania swych naturalnych członków mechanicznymi. Czyni ich to odporniejszymi na obrażenia, a nawet śmierć, bowiem najstarsze Żelazne Dłonie zawierają już tylko niewielki procent swojego ciała. Agresywny zakon metalowych wojowników, który nienawidzi wszelkiej słabości. Nietrudno się zatem domyślić, jak traktują oni zwykłych ludzi...

 

Żelaźni Ojcowie - Żelazne Dłonie wierzą w potęgę technologii. Utrzymują bliskie stosunki z Adeptus Mechanicus, a kapelanów zastąpili rozszerzeniem ilości i zakresem obowiązków swoich Techmarines, których wiedza jest imponująca nawet wśród innych techmarines.

Brak klasy Kapelan. Bonus do Techmarine.

Wojna technologii - Korzystanie z broni palnej lepiej wychodzi lubującym się w wszelkiej technologii Żelaznym Dłoniom. Bonus do każdej broni palnej.

"Ciało Jest Słabe!" - Żelazne Dłonie często zamieniają swoje części ciała na mechaniczne odpowiedniki, dzięki czemu są dużo odporniejsi na ból, a nawet śmierć. Bonus do odporności na obrażenia.

 

Głos Maszyn - z powodu braku kapelanów, Żelazne Dłonie za nic sobie mają słowa kapelanów. Inspirujące okrzyki i litanie tych ponurych przewodników wiary Adeptus Astartes nie robią na nich żadnego wrażenia. Ich interesują suche fakty i słowa ich Techmarines.

Brak bonusów z inspiracji Kapelanów.

Bonus do akcji z przewodnictwa Techmarines.

 

Reprezentacyjne (do wyboru, proszę napisać w KP):

Duma Żelaza - Części pancerza, które normalnie zakrywają ciało marine są usuwane, odsłaniając mechaniczne członki marine. Dumny ze swoich przekonań demonstruje siłę technologii nad naturą.

Symbol Adeptus Mechanicus - Symbol, ukazujący czaszkę na wpół ludzką, i w połowie mechaniczną, doczepiony do klamry pasa. Bliskie kontakty z Adeptus Mechanicus nieraz przynosiły marines korzyści i on jest tego żywym dowodem.

 

 

Czarni Templariusze:

Chyba najbardziej fanatyczny zakon kosmicznych marines, prowadzący Wieczną Krucjatę poprzez Imperium przeciwko Wrogom Imperatora. Nienawidzą w takim stopniu zarówno obcych, jak i heretyków, jednak ponad wszystko nienawidzą psioników, czyli użytkowników mocy Spaczni. Uważają, że psionicy to tylko kolejne źródło korupcji, które powinno się unicestwić. Oznacza to oczywiście, że Czarni Templariusze nie posiadają żadnych kronikarzy. Zakon nie podąża za doktrynami Codex Astartes, jednak jest tak skuteczny, że nawet Inkwizycja toleruje ich liczebność, która sześciokrotnie przekracza normy, zawarte w Codex Astartes.

Z tytułu zakonu goniącego wrogów Imperatora, szturmowców i szybkich agresorów, zakon nie posiada żadnych doktryn defensywnych, co wyklucza istnienie dewastatorów, których rola jest z reguły defensywna.

 

Szermierz - Każdy Czarny Templariusz dysponuje bronią białą, bowiem niekończący się atak często kończy się zwarciem. Bonus do walki w zwarciu z każdej dostępnej klasy.

Wieczny Krzyżowiec - Doktryny ofensywne zakonu sprawiły, że Czarni Templariusze potrafią szybko reagować w walce, nie tylko w zwarciu. Dbają też, by bracia walczący na odległość nie zostawali z tyłu. Szybcy taktyczni marines dotrzymują kroku niezatrzymanej Zemście. Bonus do taktycznego marine. Brak dewastatorów.

"Rozpoznaj Wiedźmę, Zniszcz Wiedźmę!" - nieopisana nienawiść Czarnych Templariuszy do magii i praktyk psionicznych sprawia, ze są postrachem psioników. Bonus do walki przeciwko psionikom.

 

Nietolerancja - Czarni Templariusze nie tolerują żadnych psioników. Istnienie zatem bibliotekarza w Zabójczej Drużynie może być destrukcyjne dla całej grupy. Czarny Templariusz będzie ciężko walczył ze sobą, by nie odstrzelić kronikarzowi głowy przy każdej okazji używania przez niego mocy psionicznych, co dla niego jest potencjalnie ryzykiem zdrady.

Wada geno-ziarna - Geno-ziarno Czarnych Templariuszy nie współgra z implantami:

Błona Sus'an - potrafi wprowadzić marine w stan hibernacji, chroniąc go czasem od śmierci po odniesionych obrażeniach. Może zostać wybudzony przez Konsyliarza.

Gruczoł Betchera - gruczoły, umieszczone w jamie ustnej marine, zakończone otworkami w kącikach dolnej wargi. Umożliwia marine wypluwanie silnie żrącej substancji, zdolnej przeżreć metal. Może zostać też użyty do oślepienia wroga.

 

Reprezentacyjne (do wyboru, proszę napisać w KP):

Tabard Czarnych Templariuszy - biała szata z namalowanym czarnym krzyżem, symbolem zakonu. Tabard ten ukazuje, że jego pogoń za wrogami Imperium nigdy się nie kończy, a on będzie ich ścigał po kres życia.

Łańcuch Oddania - Tradycyjna okowa z czarnym łańcuchem, doczepionym do broni marine. Doczepiana przed bitwą, na znak Oddania Imperatorowi i niekończącej się wojnie w Jego imieniu.

 

 

Kosmiczne Wilki:

Słynny zakon najbardziej niesubordynowanych, dzikich i nieokrzesanych marines w galaktyce, którzy przy okazji są jednymi z najskuteczniejszych.

Kosmiczne Wilki zawsze stawały na przekór władzy i ich rozkazom, skąd wywiodło się powiedzenie "aby zmusić Kosmicznego Wilka do zrobienia czegoś, należy mu tego zabronić". Nie słuchają nikogo, poza sobą nawzajem, a Inkwizycja ich pilnuje, chociaż i obawia się, bowiem już niejednokrotnie Kosmiczne Wilki stawały im na odcisk, a Inkwizycja nic z tym zrobić nie mogła. Jawnie wyśmiewają Codex Astartes, narażając się na gniew swych braci z Ultramarines, ci super-żołnierze chronią zwykłych ludzi... choćby po to, by zdenerwować Inkwizycję i resztę władzy w Imperium.

Cechują się frywolnym językiem i podejściem do wszystkiego, w odróżnieniu do reszty Adeptus Astartes.

 

Synowie Fenris - Kosmiczne Wilki szukają własnej chwały, podążają za swoim wilczym instynktem i najbardziej słuchają... siebie. Bonus do akcji samodzielnych. Ujma do wykonywania rozkazów.

Kapłani - Kapelan Kosmicznych Wilków przejął pracę Konsyliarzy, lecz w bardziej "tradycyjnym" stylu. Lecz za pomocą licznych mikstur, naparów i eliksirów (Brak Konsyliarza). Kronikarz natomiast ma nazwę Kapłana Run. Niczym się nie różni. Techmarine jest zastąpiony przez Kapłana Żelaza.

Dzikość - Kosmiczne Wilki są nazywane dzikimi nie bez powodu. Lubią walkę w zwarciu, niemal "na kły i pazury". Bonus do Szturmowego Marine.

 

Wilk Przeciw Lwu - Kosmiczne Wilki i Mroczne Anioły nie lubią się od czasu sprzeczki ich Primarchów, Lion'ela Jonsona i Lemana Russa. Współdziałanie przedstawicieli tych zakonów w jednym składzie może być trudne, zważywszy na naturę Kosmicznych Wilków, szydzących ze wszystkiego i wszystkich.

Brawura - Kosmiczne Wilki nieraz zapominają o rozsądku na rzecz czystej walki. Ujma do samodyscypliny.

 

Reprezentacyjne (do wyboru, proszę napisać w KP):

Futra Zwierząt - Kosmiczne Wilki często ozdabiają swoje pancerze futrami zabitych przez nich bestii, pokazując wszystkim dookoła swoją siłę i zdolności bojowe.

Runy z Fenris - Wyryte na kamiennych tabliczkach runy, które zapewnić mają Kosmicznemu Wilkowi siłę i ochronę.

 

 

Wzór KP:

 

Imię: Imię postaci

Zakon: Zakon, z którego pochodzi marine

Klasa: Klasa, jaką będzie

Ranga w Drużynie: Do wyboru Brat, bądź Dowódca. Możecie się kłócić o status dowódcy, decyduję ja. A decydować będę na podstawie KP. Ważna uwaga, dowódca będzie wybrany TYLKO w przypadku 5 graczy.

Wygląd: Tutaj proszę się rozpisać. Chce szczegóły, jak np czy nosi hełm, czy nie. Czy ma blizny, bioniczne oko, czy jest łysy, jakie ma ozdoby na pancerzu (np zamiast Czaszki na klacie ma Orła albo symbol zakonu). I takie tam. Chcę po przeczytaniu widzieć tego marine. Proszę gdzieś w opisie pogrubioną czcionką wpisać wybrany element reprezentacyjny zakonu. Możecie to zrobić lakonicznie, lub bardziej opisowo. Pamiętajcie jednak, że ja lubię czytać opisy wyglądów, a dobre wrażenie na MG to połowa sukcesu.

Charakter: Czy Marine jest dupkiem, altruistą, nerwusem itd. Warto się rozpisać.

Historia: Wisienka na torcie teoretycznie krótkiej KP. Im więcej szczegółów z życia marine, tym lepiej. Chętnie przeczytam o tym, jak został wybrany na marine, jak służył w zakonie i jak został powołany do Straży Śmierci. Spokojnie, nie potrzebuję dat.

Broń: Wybieracie sami, zgodnie z tym, co jest w internetach. Tylko bez przeginania pały. Jak ktoś mi na start wciśnie combi-meltę z pociskami vengeance, to dam mu karabin plazmowy z wysokim ryzykiem eksplozji. K6.

 

Zdaję sobie sprawę, że dużej ilości wspaniałych zakonów nie wypisałem. Nie bójcie się jednak. Jeśli nie ma tu zakonu, którym chcielibyście grać, opiszcie go tak, jak ja to zrobiłem. Krótki opis, po odstępie 3 perki i po odstępie 1-2 wady. Każdy zakon coś ma. Ja zweryfikuję dane, poprawię/zmienię perki i umożliwię grę.

 

 

Zapisy otwarte przez 7 dni. licząc od 10.07.

Po tym czasie nie posiadając minimalnej ilości czterech graczy zamykam zapisy, a wy "ciągcie się flakiem".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, jakby nie było jestem napalony na tę sesję. :soawesome:

 

Imię: Nicodemus 

Zakon: Mroczne Anioły. 

Klasa: Kapelan Śledczy (interrogator chaplain)

Ranga w Drużynie: Brat

Wygląd: Jak każdy kapelan nosi charakterystyczną zbroję. Zbroja ma standardowy, kapelański czarny kolor. Charaterystycznym elementem opancerzenia są również naramienniki. Jeden ma symbol czaszki, drugi natomiast nosi symbolikę zakonu, majestatyczną płaskorzeźbę przedstawiającą  anioła opierającego się na mieczu. Pomimo wieku pancerza i tego co przeszedł, można nadal dostrzec szczegóły zdobień i kunszt zbrojmistrzów z Marsa. Sama zbroja jest uważana za świętą relikwię. Nicodemus nosi ponadto habit Mrocznych Aniołów, który przechodzi ponad ramionami w tkany płaszcz z symbolem zakonu.

dark_angels_chapter_badge_by_drdraze-d70  taki jak tutaj,   :rainderp:

. Dzierży również przy boku "czaszkowy hełm", zakłada go tylko w koniecznych sytuacjach, takich jak walka w toksycznych warunkach lub potyczka na statkach kosmicznych, gdzie próżnia kosmiczna źle oddziaływuje nawet na nadczłowieka jakim jest kosmiczny marine. Jego twarz pokrywają liczne blizny, lecz pierwszym co się rzuca w oczy, to wytatuowane w starym gotyku na czole słowa modlitwy do Imperatora, jakby dobrze się przyjrzeć, to można zauważyć, że żuchwa została zastąpiona "wyrobem Mechanicum". (wystające wpusty połączeń elektrycznych)

 

Jego plecak energetyczny zdobią dwie misternie rzeźbione "latarnie" z motywem czaszek. Przy pasie nosi kadzidło zawieszone na grubym złoconym łańcuchu oraz księgę katechizmów obitą w grube stalowe, majestatycznie wykute w symbolice zakonu okładki.  

 

Historia: Zakon szkoli marinesów zdyscyplinowanych i bezwzględnie posłusznych przełożonemu a przede wszystkim fanatycznie oddanych Imperatorowi. Kapelani pełnią funkcję nauczycieli, przywódców duchowych oraz inspirujących w walce wojowników, uczą neofitę bezwzględnego posłuszeństwa, odprawiają rytuały bitwy oraz ceremoniał ślubów nietolerancji. Uzbrajają marine'a w tarczę wiary i potęgę katechizmów. ZA IMPERATORA I LIONA EL'JONSONA! 

 

Nicodemus został rekrutem zakonu w 37720.(tutaj zostawiam lekką lukę historyczną, nie wiem jak wygląda motyw "zostawania kapelanem")   Po przejściu odpowiednich prób i został wcielony jako kapelan do piątej kompanii. Podczas walk w kampanii Altid wykazywał się niezwykłymi umiejetnościami bojowymi i heroiczną postawą. Wielokrotnie udowodnił całkowitą lojaność wobec Imperatora i woli jego przełożonych.

 

Po odbyciu ciężkich prób wiary został wcielony to wewnętrznego kręgu. Został uświadomiony o haniebnym dla zakonu okresie z czasów Horusa i o misji jaka go czeka aby ów hańbę odkupić. Po odbyciu uroczystej ceremonii przydzielono mu rangę kapelana śledczego i wcielono go do pierwszej kompanii. 

 

Jego Crozius Arcanum zdobi jedna czarna perła. Oznacza to nawrócenie aż jednego zd(radzieckiego) marine. (nawrócenie oznacza dla zdrajcy krótką i bezbolesną śmierć). 

Największe doświadczenie w walce zdobył jednak w walce z zielonoskórymi. Osobiście roztrzaskał czaszkę jednego noba i za pomocą pistoletu plazmowego przerobił resztę jego cielska w kupkę popiołu. Normalny żołnież uznał by to za stratę amunicji i niepotrzebne "nadzabicie". Jednakże wykrzykując słowo Imperatora i siekąc kolejnych orków dodawał tylko otuchy własnym braciom i budził strach w małych zielonych móżdżkach. 

 

 

Charakter: Jest stereotypowym Mrocznym Aniołem. Jego poczucie humoru odeszło wraz z przyjeciem genoziarna Liona El'Jonsona. Na polu bitwy jest znakomitym przywódcą. Wydaje krótkie rozkazy, które są natychmiast wykonywane przez przełożonych... sam również jest posłuszny wobec mistrzów kompanii czyli wyższych rangą. Po dostaniu się do Deathwatcha jego charakter nie zmienił się. Co prawda jako kapelan odprawia długie kazania przed walką, krzepi w wybrańcach imperatora wolę walki i nienawiść wobec wrogów, ale poza walką jest jednym z najbardziej ponurych charakterów w bractwie. Jego nadmierne baczenie na dyscyplinę denerwuje niektórych z braci, ale w głębi serca każdy wie, że owocuje to potem wspaniałymi osiągnięciami na polu bitwy. 

 

ZA IMPERATORA! 

ZA LWA! 

 

Broń+ekwipunek: Zbroja wspomagana, pistolet plazmowy, crozius arcanum, dwa granaty odłamkowe, rosarius

generator pola >>>lexicanium

 

 

 

dla wczucia się :lie:

:checkem:

Edytowano przez KochamChemie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Prima Sangue

Zakon: Krwawe Anioły

Klasa: Szturmowy Marine

Ranga w Drużynie: Brat

 

Wygląd: Wojownik nosi na sobie pancerz wspomagany, model szósty. Tak zwany ,,kruczy'', specyficzny ze względu na hełm, który kształtem przypomina antyczny psi pysk. Posiadacz krótko ostrzyżonych, czarnych włosów, niemających prawa mu przeszkadzać, co w ferworze walki mogłoby mieć opłakane skutki. Twarz zdobi tylko jedna, stosunkowo duża blizna, ozdabiająca jego twarz od prawej skroni aż do podbródka. Tak, zdobi. Szpecą jedynie rany na honorze. Posiada oczy w kolorze błękitu, pełne życia i pewności siebie, które są jednakowoż zasłonięte przez noszoną osłonę głowy. Mimo stosunkowo młodego wieku jego oblicze sprawia wrażenie zmęczonego ciągłą walką w obronie Imperium. Mimo tego, blask jego wzroku nie gaśnie, z niecierpliwością spoglądając na kolejne wyzwania pozwalające nabyć bitewnego obycia. Napierśnik pancerza zdobi surowy Kielich Sanguiniusa.

 

Charakter: Osoba spokojna, przyjazna w stosunku do prawdziwych sług ukochanego przez wszystkich Imperatora. Za towarzyszy broni oddałaby życie. Nie oznacza to jednak, że Sangue jest uległy. Cechuje się upartością ducha, przez co wiele z jego dyskusji prowadzonych w rzadkich momentach wolnych od wojny, kończy się o wiele bardziej zaciętym niż zwykle sparingiem prowadzonym w klatce treningowej. Karny, jak na kosmicznego marine przystało. Nie ma problemów z wykonywaniem rozkazów. Darzy głębokim szacunkiem chwalebną przeszłość swojego zakonu.

 

Historia: Wojownik pochodzący z Terry, z arystokratycznej rodziny jednego z bogatych kopców Europy. Jego imię pochodzi z antycznego terrańskiego języka z południa tego kontynentu. Oznacza ono Krew. Słowo Prima ma w tym znaczeniu wydźwięk symboliczny, ponieważ był pierworodnym dzieckiem w swoim rodzie. Chciał dowieść, że jest on godzien walki za mocarstwo w szeregu aniołów śmierci, więc skierował swoje kroki na planetę Baal, gdzie z niemałym trudem, jak i dużą dozą szczęścia, udało mu się przetrwać morderczą selekcję mającą na celu wyłonienie najlepszych z najlepszych. Jak każdy nowy rekrut zaczął służbę w kompanii zwiadowczej. Swoje przewagi wojenne zademonstrował w czasie Drugiej Wojny o Armageddon, gdzie własnoręcznie, bez pomocy broni, odparł atak kilku orków. Jak sam skromnie przyznawał - Imperator był mu łaskaw tego dnia, i to jemu zawdzięcza wiktorię, jak i późniejsze wyniesienie do godności członka kompanii szturmowej. Kolejne lata mijały na podróżach i doskonaleniu się w sztuce wojny, aż w końcu został dostrzeżony przez Ordo Xenos. Opanowanie połączone z pogodą ducha, biegłością w pozbywaniu się wrogów Imperium, oraz niezwykła skromność i chęć do ciągłego dążenia jak najbliżej perfekcji sprawiła, że w końcu trafił do Straży Śmierci, gdzie mógł z dumą kontynuować łowy na wrogów ukochanego przez wszystkich Imperatora. Tak znalazł się w tym momencie.

 

Broń + ekwipunek: Pistolet boltowy oraz miecz łańcuchowy. A także własne pięści, kiedy zabraknie bardziej dosadnych środków walki. Pancerz wspomagany Mark VI ,,Corvus'', plecak rakietowy.

 

 

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=aj1QVP2BDG8 Dla wczuwki.

Edytowano przez Lordek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Syriusz

 

Zakon: Kosmiczne Wilki

 

Klasa: Szturmowiec

 

Ranga w Drużynie: Brat
 

Wygląd: Dobrze zbudowane ciało, nawet jak na kosmicznego marine, ozdobione dużą ilością blizn, pozostałych po próbach przed zostaniem Kosmicznym Wilkiem. Posiada ciemnobrązowe oczy, ukazujące idealnie jego determinację. Głowę zdobią mu długie, czarne włosy oraz krzaczasta broda, spleciona w warkocz. Jego starożytny, czarny pancerz ozdobiony jest kilkoma złotymi sznurami, na których zawiesił kły części pokonanych bestii, oraz srebrnymi symbolami wilczych czaszek. Na napierśniku ma ozdobę w postaci wilczej czaszki z oczami wysadzanymi rubinami. Jednak najważniejszym elementem jest sięgający ziemi futrzany płaszcz, zrobiony z pokonanego wilka z Fenris.
 

Charakter: Ciężko jednoznacznie określić jego charakter, jednak główną cechą jest wspomaganie innych oraz determinacja w dążeniu do celu. Często też na swój sposób wykonuje rozkazy, co jest typowe dla członków jego Zakonu.

 

Historia: Urodził się w jednym z barbarzyńskich plemion zamieszkujących Fenris. Potrafili oni "udomowić" złapane wilki z Fenris, jednak wiązało się to z dużym ryzykiem. Od dziecka szkolony był na wojownika, jak każdy zdrowy chłopak. Jednak Syriusz spędzał także czas na pomocy klanowemu szamanowi. Fascynowały go mikstury i składniki, za pomocą których leczył rannych członków plemienia. Życie tak mu płynęło do momentu, gdy razem z kilkoma innymi młodzieńcami zostali przedstawieni Wilczemu Kapłanowi, który przybył po dwóch najlepszych kandydatów na rekrutów Zakonu. Na podstawie testów fizycznych i umysłowych wybrano Syriusza i Gaurona. Obaj zostali zabrani do jednego z obozów dla rekrutów, gdzie przez lata poddawani byli skrajnie wyczerpującym próbom. Syriusz przeżył jako jedyny ze swojej grupy, dzięki czemu dostąpił zaszczytu otrzymania Wilczego Ducha oraz pomyślnie przeszedł kolejne próby. Podczas decydującej z nich udało mu się nawet zabić wilka z Fenris, którego czaszka służy mu za hełm, a futro za płaszcz. Wszystko potoczyło się pomyślnie, został pełnoprawnym Kosmicznym Wilkiem.

Biorąc udział w bitwach i doskonaląc swoje zdolności udało mu się zdobyć ogromną wiedzę i doświadczenie. Tym sposobem dorobił się rangi szturmowca. Nie cieszył się tym jednak długo, gdyż po 50 latach do Zakonu trafiła wiadomość od Zakonu Deathwatch. Pośród wybranych członków Kosmicznych Wilków, którzy zostali wysłani, był Syriusz. Uznano, że jego wiedza i doświadczenie będzie nieocenioną pomocą dla Ordo Xenos. Tym sposobem znalazł się on tu, gdzie jest. W szeregach Straży Śmierci.

 

Broń: Szpony energetyczne, zestaw granatów odłamkowych.

 

 

https://www.youtube.com/watch?v=qTJd-PqMCK4

Edytowano przez Amolek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lordek: Przyjęty.

 

Chemik i Amolek - dwóch kapelanów w jednym kill teamie, to raczej chybiony pomysł. Dogadajcie się proszę pod tym względem.

Amolku, nie ma niepomalowanych na czarno Deathwatch.

 

Zresztą, to nie ma nic do rzeczy, bo pancerze WSZYSTKICH kapelanów w KAŻDYM zakonie są czarne. To jest oficjalny kolor tej "rangi", z którym nikt się nie kłóci. Nawet Kosmiczne Wilki.

 

Proszę o poprawki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Olaf

 

Zakon: Kosmiczne Wilki

 

Klasa: Dewastator

 

Ranga w Drużynie: Brat

 

Wygląd: Dopóki Olaf się nie uśmiechnie, w porównaniu do innych wygląda jakby przez całe swoje życie siedział w ciepłym domu przy ognisku i śpiewał wesołe piosenki ku czci Imperatora. Twarz nieskalana blizną, przypominała te ze Świętej Terry, które nigdy nie widziały wojny. Czasem jednak Olaf mimowolnie ulega skurczowi mięśni twarzy. Legenda mówi, że na swoich krzywych zębach potrafi grać jak na harmonijce. Podczas gdy innych ciągnęło, by polować na wilki, on wolał czaić się wśród wysokich traw i czekać na dzikie konie, na nie polować i ich śmiercią się szczycić. Uważa, że wilka może za***dolić byle p***a z Mrocznych Aniołów, natomiast o wiele trudniej jest schwytać konia. Stąd obwieszony jest skórami końskimi, nie zaś jak inni wilczymi. Czemu zaś ma takie krzywe zęby? Nie zawsze koń dał się upolować. Czasem nieparzystokopytny wyczuł niebezpieczeństwo, czasem także zamiast uciec wolał kopnąć skradającego się za nim Olafa w szczękę. I tak już zostało. Marine, z racji swej klasy, jest wypakowany po brzegi mięśniami. Tępy osiłek? Tylko z wyglądu. Oczywiście jak każe wikińska tradycja, posiada długie rude włosy zazwyczaj zaplatane w warkocze, na typową wikińską modę, jak i również brodę, którą także lubi zaplatać.

 

Charakter: Olaf? Zazwyczaj przyjazny dla środowiska. Lubi jednak narzekać, przeklinać, kłócić się i nie wypełniać rozkazów. On sam lepiej wie, i w sumie to tylko on ma rację. Mściwa jest, bestia. Darzy wielką miłością swój miotacz ognia, Flammenwerfer. "Tknij go, a k***a spłoniesz."

 

Historia: Jak wszystkie Kosmiczne Wilki, Olaf pochodzi z Fenris. Dorastał w plemieniu żyjącym na pograniczu lasów i równin. Podczas gdy jego rówieśnicy co kilka dni "wyskakiwali" do lasu po nową zdobycz, on wolał czaić się w trawie i patrzeć na stada koni galopujące to na wschód, ku jeziorom, lub na zachód, ku stepom. Teoretycznie nie nadawał się do bycia tym, kim jest teraz. Postrzegany był jako dziwak, odszczepieniec. Podczas gdy trwała obława na "sławę" tejże okolicy - postrach lasów Żółtego Wilka, on polował na dzikie konie. W tym czasie narodziło się jego poczucie odrębności i samodzielności. Obława dobiegła końca, i kto ubił wilka, ten miał być godzien służby Imperium. Olaf miał inny pomysł - postanowił, że złapie przywódcę stada, które obserwował ze wzgórza, zaniesie na plac na środku wioski i pokaże wszystkim, że jest godzien.

 

Zrobił to. Zaniósł najsilniejszego ogiera w stadzie i rzucił nim przed stopy wodza. Nim oraz resztą stada, która pałętała się bezcelowo na łączce. Koniec końców przed domem wodza wioski powstał kopczyk z koni. Kapłan, widząc zaangażowanie Olafa, roześmiał się w niebogłosy.

 

Tym razem z tej wioski poszło dwóch. Ten od wilka i ten od koni. W trakcie "rekrutacji" okazało się, że tylko Olaf był na tyle dobry, by przetrwać wszelkie trudności i przezwyciężyć wszystkie przeszkody jakie stały mu na drodze. W międzyczasie odkrył także swe zamiłowanie do ognia. Nie potrafi jednak powiedzieć, czemu, skąd i dlaczego. Podobno odkrył to, gdy spopielał swego pobratymca z wioski, za nazwanie go "konio***em".

 

Broń: Heavy Flamer (zwany potocznie Flammenwerfer).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Amol:

Hełm zwykły astartes, bez czaszki. Motyw czaszki na hełmach zarezerwowany jest dla kapelanów. Posiadanie szponów wyklucza posiadanie boltera. Ciężko bowiem trzymać bolter, mając na sobie rękawice szerokości ludzkiego ciała z doczepianymi szponami wolverine'a.

Nie masz boltera zatem.

 

Cygnus:

Zaakceptowany.

 

Drużyna:

Chemik - Kapelan Nicodemus z Mrocznych Aniołów

Lordek - Szturmowiec Prima Sangue z Krwawych Aniołów

Amolek - Szturmowiec Syriusz z Kosmicznych Wilków

Cygnus - Dewastator Olaf z Kosmicznych Wilków.

 

Czekam na piątą osobę. Ciekawe, czy takową zobaczę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Będzie, tylko muszę wymyślić odpowiednią historię, a moim netem to będzie ciężko)


Imię: Hariol

 

Zakon: Żelazne Dłonie

 

Klasa: Techmarine

 

Ranga w Drużynie: Brat

 

Wygląd: Dobrze zbudowane ciało, nawet jak na zwykłego techmarine z tego zakonu, swoją twarz zawsze chowa pod hełmem i nigdy jego nie zdejmował przez swoje całe życie. Posiada szare oczy, ukazujące wierność swemu zakonowi. Pod hełmem skrywa krótkie, czarne włosy. Jego starożytny, srebrny pancerz ozdobiony jest kilkoma czarnymi sznurami, na których zawiesił różnorakie relikty, które zdobył w boju oraz z pobytu na Marsie. Na pasie nosi Symbol Adeptus Mechanicus. Jego ciało zostało w większości zastąpione częściami mechanicznymi. Jedno z jego oczu zostało zastąpione Occulobem. Zamontowano w nim jeszcze węzeł kataleptyczny na jego same życzenie, ponieważ uważał że sen jest dla słabych. Podczas pobytu na Marsie dostał od innych techmarine urządzenie, które pozwoliło mu na mówienie mechanicznym głosem. Zostało ono umieszczone w szyj okolicach krtani.

 

Charakter:  Hariol jest osobą cichą, nie mówiącą wiele (szczerze to wcale nie mówi, ponieważ stracił głos), lecz honorową i uczciwą. W czasie potrzeby pomaga innym braciom zakonu i czasem, ale rzadko też innym zakonom. Często zapomina się i z dumą mówi o wyższości technologii i metalu nad żałosnym ludzkim ciałem i naturą. Tak jak reszta zakonu nie znosi psioników i kapelanów.

 

Historia: Hariol urodził się na swej rodzinnej planecie Medusa. Pochodził z średnio zamożnego rodu, któty nie wyróżniał się niczym ważnym. Lecz Hariol miał ukryty talent związany z technologią oraz maszynami, przewyższający pozostałych rodów. Przez kilkanaście lat tworzył coraz wymyślne urządzenia, które pomagały innym, lecz podczas jednego z eksperymentów, który wybuchł stracił głos. Mimo tego nie stracił natchnienia prac nad technologią. Pewnego dnia do rodzinnego domu przybyli Marine z Żelaznych Dłoni, którzy po rozmowach z rodzicami oraz z nim (a dokładnie za pomocą języka migowego) wzięli go do swej twierdzy. Tam odbywał się jego trening, aż uzyskał rangę kapitana oddziału, lecz on zrezygnował, ponieważ wolał pracować sam, co spowodowało zmianę stanowiska na jednego z techmarine. Uzyskał możliwość spędzenia kilku lat na Marsie, gdzie zdobył jeszcze większą wiedzę o technologii. Właśnie na tej czerwonej planecie dostał propozycję dołączenia się do Straży Śmierci i tym razem się zgodził na tą propozycję.

 

Broń:  Serworamię , serwouprząż, granaty plazmowe, karabin plazmowy.

 

(PS. Czy zamierzasz kiedyś zrobić RPG'a dla sił Chaosu?)

Hahahaha, nigdy. Prędzej zrobiłbym sesję dla eldarów.

Edytowano przez Tarreth
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Rohen Moran

 

Zakon: Ultramarines

 

Klasa: Marine Taktyczny

 

Ranga w Drużynie: Brat

 

Wygląd: Nawet po zmianie w członka Adeptus Astartes pozostał wysoki i szczupły. Oczywiście jak na Marine. Głowę pokrywa mu szczecina krótko obciętych blond włosów, pośród których można dostrzec pasma siwizny. Twarz ma kwadratową, o jasnej cerze i błękitnych oczach. Do prawdziwych piękności nie należy, jednakże z oblicza, które nie szpeci niemal żadna blizna, przypomina bardziej należącą do cywila niż wojskowego. Jedyna szrama jest widoczna na prawym policzku, ciągnąca się wzdłuż żuchwy z widocznymi zgrubieniami po szwach. W czoło nad zewnętrznym krańcem prawej brwi posiada wszczepiony pojedynczy implant.

 

W walce używa Pancerza Wspomaganego Mark VII ze zmodyfikowanym dodatkowym kołnierzem pochodzącym z Mark VIII. Z prawego naramiennika, pod białym insygnium Ultramarines, zwisa herb przedstawiający martwego Tyranida, wskazujący, że właściciel przeżył Bitwę o Macragge. Po dołączeniu przez Marine do szeregów Straży Śmierci niemal całą zbroję obowiązkowo przemalowano na czarno, wyłączywszy aktualnie srebrną lewą rękę i wcześniej wspomniany naramiennik. Na życzenie brata hełm zmodyfikowano poprzez przymocowanie do lewego wizjera dodatkowego starożytnego sensora. Poza tym, pancerz wygląda, jakby niedawno zszedł z linii produkcyjnej i Marine jest dopiero jego pierwszym właścicielem – nie posiada żadnych, pozafabrycznych ozdób (nie licząc wcześniej wspomnianego herbu), takich jak litanie czy kolejne symbole przynależności do zakonu.

 

Charakter: Jeśli chodzi o doświadczenie bojowe, Rohen jest neofitą. Tak przynajmniej uważa. Samo bycie Taktycznym Marine to dla niego swoisty dowód na to, że po prostu nie idzie mu jeszcze specjalnie dobrze w niczym. Ba, uważa, że nadal powinien służyć wśród zwiadowców zakonu, których trzon stanowią świeżo upieczeni kadeci. Myśli tak, mimo że brał udział już w wielu kampaniach mających miejsce w różnorodnych miejscach galaktyki. Prawdziwym doświadczeniem bojowym przewyższa tłumy braci starszych niekiedy o eony od niego, lecz zdania nie zmienia. Nie jest to sarkazm, lecz samokrytyka. Właśnie z jej powodu jego pancerz jest niemal pedantycznie czysty – według samego siebie nigdy nie wykazał się dostatecznie dobrze, by zasłużyć na dodatkowe psalmy czy nagrody. Wyjątek stanowił herb wiszący na jego naramienniku. Nie, w tym wypadku dar był dla niego niczym innym jak gorzkim wspomnieniem hańby, jaką według siebie się okrył.

 

Mimo własnej „skromności”, pasującej bardziej do Mrocznego Anioła niż Ultramarine, Rohen zwykle zachowuje się przyjaźnie wobec innych sług Imperatora, zarówno Kosmicznych Marines jak i zwykłych ludzi. Można wręcz powiedzieć, że jest nieprofesjonalnie naiwny. Niejednokrotnie już uratował przed śmiercią swoim autorytetem dezertera z Gwardii Imperialnej, licząc, że potem staną ramię w ramię na polu bitwy, gromiąc wrogów ludzkości. Zazwyczaj się przeliczał. Dla niego każdy sługa Imperatora zasługuje na drugą szansę, wyłączywszy wszelkie sługi Chaosu, które permanentnie się od niego odwróciły. Nie brzmi to jak słowa prawdziwego Marine, prawda? Według niego też nie. W walce jednak udaje mu się wyłączyć tę żałosną, słabą litość, nie czuje żadnych wyrzutów sumienia. Gdy może, prosi przed walką o kapitulację. Oszczędza tych, którzy zrozumieli swoje zbrodnie przeciwko Złotemu Tronowi. Reszta ginie zmiażdżona pod jego butami (przez tę naiwność można rozpocząć wątek współpracy z Eldarami).

 

Jak każdy Ultramarine, Rohen czuje głęboki respekt wobec Codex Astartes. Wierzy, zresztą nie bezpodstawnie, że to właśnie ich Patriarcha i jego dzieło przyczyniło się w największym stopniu do kreacji Imperium po Herezji Horusa. Złamanie jednej z jego zasad, nawet w najwspanialszych intencjach, jest pierwszym krokiem do absolutnej anarchii. Do herezji.

 

Historia: Rohen nie pamięta, kim był przed stanięciem przed komisją rekrutacyjną. Czasem śni lub przypomina sobie fragmenty wspomnień dawnego życia. Jezioro otoczone łąką, chyba on i jakaś kobieta. Innym razem to płonące lasy i sunące powoli wysoko w górze heretyckie okręty. To jedynie dwa z wielu. Które faktycznie świadczyły o tym, kim kiedyś był, a które tworzyła energia Osnowy, brat nie wiedział. Nie kłopotał się z głowieniem.

Pierwsze wspomnienia zaczynają się po wczepieniu w jego ciało Genoziarna i wszystkich koniecznych implantów, sprawiających, że fizycznie stał się Marine. Ogromny ból przemiany całego ciała, oślepiające światło lamp u sufitu i czuwający nad nim Konsyliarz. Potem nadszedł czas próbnej posługi pośród zwiadowców zakonu. Pamięta miesięczne marsze przez pustynie, dżungle, stepy, bagna. Pamięta naukę sztuki kamuflażu, walki wręcz, strzelectwa, surwiwalu i wielu innych. Pamięta zabijające go od wewnątrz pragnienie, huk i drżenie boltera wypluwającego rzeki ołowiu, ból dostania w szczękę od przeciwnika w sparingu, pieczenie setek malutkich ranek na całym ciele o przedzieranie się przez nieskończone chaszcze. Pamięta rozrąbany łeb pierwszego zabitego przez niego Orka. Pamięta zawarte przyjaźnie, wybuchy śmiechem, zmęczenie po treningu, otwarte wrogości.

 

Aż do Bitwy o Macragge.

 

Oddział zwiadowców stacjonował w systemie znajdującym się stosunkowo niedaleko od Macragge, kiedy Mistrz Zakonny Marneus Calgar postanowił wydać bitwę nadciągającej flocie Tyranidów, Behemotowi. Drużyna, jak inne pobliskie jednostki, została natychmiast wezwana przez przywódcę zakonu do obrony świata Ultramarines. Rohen i jego towarzysze, jako niepełnoprawni jeszcze Marines, zostali przydzieleni do Planetarnych Sił Obronnych i w efekcie do utworzonej drugiej armii.

 

Po długiej walce na orbicie planety, kiedy siły inwazyjne Tyranidów wylądowały na planecie, Rohen znajdował się w polarnej fortecy na południu. Trudno było mu cokolwiek konkretniejszego powiedzieć o tym okresie. Niekończące się morze obrzydliwych insektopodobnych stworzeń. Ogłuszający huk setek bolterów, wypluwających z wnętrza oceany ołowiu. Wrzaski rozrywanych żywcem na strzępy. I ciągłe, powolne cofanie się coraz głębiej w fortecę, porzucanie barykad i martwych towarzyszy. Jakim cudem przetrwał, nie pamięta. Po prostu w pewnym momencie, niczym aniołowie Imperatora, z nieba przybyła 7. Kompania, po czym zaczęła wyrzynać pozostałych napastników. Wygrali.

 

Rohen, wraz z pozostałymi dwoma zwiadowcami, którzy przetrwali bitwę, został w tempie przyśpieszonym awansowany na pełnoprawnego Kosmicznego Marine. Jednakże we własnej opinii nie zrobił nic wyjątkowego, dlatego nie uważa przyjęcia w szeregi Adeptus Astartes za zasłużoną nagrodę.

 

Przez kolejne długie lata Marine służył w wielu różnorakich kampaniach Ultramarines, takich jak atak na Black Reach czy stłumienie rebelii na Tamari, we własnym mniemaniu nie przyczyniając się nigdy do żadnej wiktorii. Walczył już przeciwko Orkom, Chaosowi, Mrocznym Eldarom czy Tyranidom, jednakże zaledwie raz czy dwa przeciwko zwykłym Eldarom.

 

Kiedy Straż Śmierci poszukiwała nowych członków wśród Ultramarines, bracia wybrali między innymi Rohena, który walczył już przeciwko niemal każdej liczącej się sile w galaktyce. Uznali, że jego rozległe doświadczenie bojowe w walce z obcymi skutecznie wspomoże Ordo Xenos. Rohen nie zgadzał się z tym wyborem. Jednakże, Straży Śmierci się nie odmawia.

 

Broń: Standardowy zmodyfikowany bolter Kosmicznych Marines, wyposażony w dodatkowy celownik optyczny długodystansowy (luneta) oraz celownik laserowy. Pakiet dwóch granatów dymnych i jeden odłamkowy. Krótki nóż.

 

https://www.youtube.com/watch?v=O2bleO5YgG8

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musiałbym chyba oszaleć, nie przyjmując TAKIEJ KP. Przyjęty! Jako bardziej fanatyczny sługa Imperatora i fan Czarnych Templariuszy trochę kręcę nosem na przesadną litościwość, ale! Tylko wyklucz z pocztu objętych litością heretyków i marines chaosu. Nikt nigdy nie okazuje im litości.

I nie posiadasz granatów zapalających. Masz 2 dymne i 1 odłamkowy.

 

Drużyna:

Dowódca - Brat Kapelan Nicodemus (Chemik)

Prima Sangue

Syriusz

Olaf

Rohen Moran

 

Jak wrócę z pracy, to spróbuję napisać rozpoczęcie. Imperator z wami, Kosmiczni Marines.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako bardziej fanatyczny sługa Imperatora i fan Czarnych Templariuszy trochę kręcę nosem na przesadną litościwość, ale!

Hue. Widzisz, miałem parę pomysłów na kartę i jednym z nich był właśnie Taktyczny Czarnych Templariuszy, grany tak... by w pewnym momencie wpakować reszcie Marines serię z boltera w plecy. Członek Ultramarines powstał jako odpowiedź na pierwotną kartę Amolka i miał być Konsyliarzem. Wiesz: "Ty to nazywasz medycyną?!". Do fuzji doszło dopiero pod koniec. Zasadniczo, tak długo musiałeś czekać na kartę tylko dlatego, że chciałem dać wolny wybór innym graczom (niepowtarzalność klasy i zakonu)(jak widać, nic to nie dało :rainderp:).

 

Tylko wyklucz z pocztu objętych litością heretyków i marines chaosu. Nikt nigdy nie okazuje im litości.

"Dla niego każdy sługa Imperatora zasługuje na drugą szansę, wyłączywszy wszelkie sługi Chaosu, które permanentnie się od niego odwróciły." Myślałem, że to dostatecznie wyjaśnia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...