Skocz do zawartości

O biologii dyskusje różne


Cahan

Recommended Posts

Zakładam ten temat, bo w wielu miejscach na forum dochodzi do rozmów, podczas których gada się o biologicznych aspektach różnych rzeczy. Dlatego, by nie off topować tam, to teraz będzie ten temacik, by dyskusję przenieść tu, a i przy okazji można by dokładniej wszystko obgadać.
 
Od czego by zacząć? W tym temacie: http://mlppolska.pl/watek/8636-stowarzyszenie-żyjących-piszących-dyskusje-ogólne-o-pisaniutłumaczeniu/page-26 za moją zresztą winą, ale oj tam, dyskusja zeszła na miłość i jej biologiczne aspekty. Chciałabym wiedzieć co wy o tym myślicie a potem pokazać wam, że i tak się mylicie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że biologia jest podstawą miłości, która wszystkim kieruje, a równocześnie jest tylko podstawą (tak- niewidoczną podstawą) góry lodowej. I nie sądzę, że jakkolwiek odziera to miłość z piękna tzw uczucia wyższego, ponieważ składa się na nią wiele innych rzeczy do których trzeba mentalnie dorosnąć.

Od strony chemicznej w kazdym organizmie dzieje się praktycznie to samo ale co z tego, jeśli w wybór partnera i towarzyszące temu uczucia i myśli zaangażowana jest masa różnych czynników. Zaufanie, przyjaźń, zrozumienie, bliskość również psychiczna, poczucie swobody i czysta chemia. Gimby umysłowe czesto mówią że udział kwestii religijnyvh, kulturowych i różnych konwenansów w doborze partnera to tylko zbedna otoczka, ale to wszystko równirż powstalo na biologicznej bazie chęci do znalezienia najodpowiedniejszej osoby. Czasami ma to sens, czasem nie,głównie dlatego że pojecie miłości i wizja dobrego związku zmienia się z czasem. Pomimo, że biologia pozostaje podstawą zdajemy sobie coraz lepiej sprawę z tego, czego nam trzeba w związku na całe życie, a nie tylko na kilka lat potrzebne do stworzenia i odchowania potomka. To że pojęcie miłości jest zmienne nie ujmuje jej w żaden sposób jej wartości czy autentyczności. W końcu zmiana jest częścią natury- pojęcie miłości adaptuje się do świata jaki kreują ludzie żeby nadal wpomagać nasze dobieranie się na bazie biologicznej. Gdyby tak nie było, to przy aktialnym poziomie rozwoju cywilizacji związki byłyby jakimś randomowym, niezrozumiałym zjawiskiem bez ładu i składui tylko najsprawniejsi byliby nadal nnajbardziej pożądanymi reproduktorami. Dzięki miłości również bardzo słabi ale inteligentni, wrażliwi mają wysokie szanse. ;) ...mogłabym o tym długo pisać heh.

I żeby nie było, mówię o prawdziwej, dojrzałej miłości, nie o byle jakich związkach opartych na zasadzie "ładna z niej dupa, wyrwe na pare tygodni" itp.

(Badziewny i niepelny post bo na komorce zle mi sie pisze sorry)

Edytowano przez Burning Question
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, skoro ja też byłem częścią tamtej dyskusji w tamtym temacie, to także się tutaj wypowiem. W końcu po to Cahan założyła ten temat.

 

W słowniku biologicznym nie ma pojęcia miłość. Wiemy tylko, że wiążą się z tym hormony i enzymy. To jest przyczyna "powstania" miłość, czy może jednak skutek?

 

Tak samo biologia, która otworzy człowiekowi czaszkę, nie zbada jego myśli i nie pokaże, jakie one są. Można zobaczyć na ekranie monitora aktywność danych płatów mózgowia, ale to, że są aktywne, jest za przyczyną myśli, czy może myśli są skutkiem aktywności płatów? Tego nie wiem. Być może biologia zna wytłumaczenie. Jeśli tak, to bardzo bym prosił mnie sprostować. Ale dopóki nie jest w stanie tego wyjaśnić, to nie uwierzę w zdanie, z składamy się z biologii w 100%. Że miłość, to czysta biologia. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym innym ma być? Jesteśmy fizyką i biologią. Istniejemy zapewne bez celu, chaos ma to do siebie, że w końcu może powstać wszystko.

 

Przyczyna jest prosta - przetrwanie gatunku, a raczej jego rozwój w nowy, lepszy.

Dlatego rozmnażają się najlepsi, a najsłabsze młode giną.

 

Ale w pewnym momencie zamiast iść w ilość, natura zdecydowała się, że można iść w jakość. Tak powstała opieka nad potomstwem. Rodziło się go mniej, ale przeżywało więcej. I te słabsze również. A przecież one nie powinny się w przyszłości rozmnożyć.

Samców zawsze jest za dużo w stosunku do samic, które będą mogły pokryć. W końcu to samica sobie wybiera ojca potomstwa. Ale by to miało sens musi dokonać dobrego wyboru. Kolorowy, bogaty, opiekuńczy, zdrowy, silny, przebiegły - to są te cechy.

 

Burning myliła się, mówiąc, że to miłość daje szansę mądrym i wrażliwym. Nie, to biologia. Są 2 grupy sukcesu silni oraz mądrzy, którzy braki masy nadrabiają sprytem. Nawet u ryb to działa. Czytałam artykuł o jakiś morskich babkach, u których występują 3 typy samców. 1. Mądre a słabe, niekolorowe, drobne. 2. Silne, wielkie i kolorowe.  3. Średnie. Które się nie rozmnażały?

3 grupa. Samice ich nie wybierały, bo wybierały grupę 2, za to grupa 1 się im wkręcała do gniazd i dochodziło do zdrady.

A że wszystkie samice się rozmnażały, to powstawała i tak grupa 3, skazana na porażkę.

 

Preferencje mięśniak - mądrala u ludzi też są uwarunkowane czysto biologicznie. I zależą od sytuacji żywnościowej oraz klimatycznej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi wydaje się że biologia ,,wytwarza" miłość i że potrzeba związku bierze się z natury(instynkt rozmnażania czy jakoś tak),ludzie często dobierają się z silnymi bądź inteligentnymi  (albo połączeniem tych dwóch) osobami, żeby ich dzieci miały większe szanse przetrwać i rozwinąć się bardziej od ,,rodziców"

Moim zdaniem zauroczenie to biologiczna reakcja ku podtrzymaniu gatunku.

Uczucia są oczywiście reakcjami w mózgu.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Mi wydaje się że biologia ,,wytwarza" miłość i że potrzeba związku bierze się z natury(instynkt rozmnażania czy jakoś tak),ludzie często dobierają się z silnymi bądź inteligentnymi  (albo połączeniem tych dwóch) osobami, żeby ich dzieci miały większe szanse przetrwać i rozwinąć się bardziej od ,,rodziców"
Moim zdaniem zauroczenie to biologiczna reakcja ku podtrzymaniu gatunku.
Uczucia są oczywiście reakcjami w mózgu.

 

Ale nie ma reakcji myślowych, ani żadnych takich oddziaływań. To są sprawy, które wykraczają poza zasięg biologii i fizyki. Dalej nikt nie umie mi odpowiedzieć, czy:

 


W słowniku biologicznym nie ma pojęcia miłość. Wiemy tylko, że wiążą się z tym hormony i enzymy. To jest przyczyna "powstania" miłość, czy może jednak skutek?
 Tak samo biologia, która otworzy człowiekowi czaszkę, nie zbada jego myśli i nie pokaże, jakie one są. Można zobaczyć na ekranie monitora aktywność danych płatów mózgowia, ale to, że są aktywne, jest za przyczyną myśli, czy może myśli są skutkiem aktywności płatów?

 

Biolodzy nie rozmawiają o miłości w pracy, ani fizycy. Nie ma biologicznej definicji miłości, ani fizycznej. Wykracza to poza ich kompetencje. Więc jak te przedmioty mogą, aż w tak krytycznym stopniu to wszystko tłumaczyć?

 


Istniejemy zapewne bez celu, chaos ma to do siebie, że w końcu może powstać wszystko.

 

Z tego co wiem, to chaos nie sprzyja harmonii, jaka panuje w całym wszechświecie. A jeśli już ten chaos przeminą, to w końcu wykreował się jakiś sens. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chaos ma to do siebie, że może z niego powstać nawet ład i porządek, przypadkiem.

 

Ależ myśli i emocje to też chemia. Na bardzo wysokim poziomie. Niestety tłumaczenie tego przerasta moje umiejętności pedagogiczne, a przesył informacji przez komórki nigdy nie należał do moich zainteresowań [jony takie a srakie, pompa sodowopotasowa, blabla, szczelina, jony wapnia, zmiana przepuszczalności błon, bo pompa depolaryzacja, neuroprzekaźnik do szczeliny synaptycznej, blabla]. Mogłabym w sumie wrzucić zdjęcia moich notatek z tego, ale byście się i tak nie rozczytali, a w większości przypadków byście nic z tego bełkotu nie zrozumieli [bez urazy, ale to naprawdę brzmi jak bełkot i to było trudne do ogarnięcia nawet dla takich dziwnych ludzi jak ja, którzy nic innego przez całe życie nie robią].

 

A dowód? Psy Pawłowa! Ludzi i wszystko inne też tak można wytresować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Harmonia:
0000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

Chaos:
1101101001010011011101001011000100101110101010101001101010010101

które ci bardziej wygląda na żywe?

 

Fajnie, bardzo fajnie, ale liczby nie pokażą Ci życia, są to wartości abstrakcyjne. W chaosie coś się urodzi, a za sekundę umrze, a w harmonii, jak się ustabilizuje, to będzie trwać, tak ja my dzisiaj.

 


Chaos ma to do siebie, że może z niego powstać nawet ład i porządek, przypadkiem.
 
Ależ myśli i emocje to też chemia. Na bardzo wysokim poziomie. Niestety tłumaczenie tego przerasta moje umiejętności pedagogiczne, a przesył informacji przez komórki nigdy nie należał do moich zainteresowań [jony takie a srakie, pompa sodowopotasowa, blabla, szczelina, jony wapnia, zmiana przepuszczalności błon, bo pompa depolaryzacja, neuroprzekaźnik do szczeliny synaptycznej, blabla]. Mogłabym w sumie wrzucić zdjęcia moich notatek z tego, ale byście się i tak nie rozczytali, a w większości przypadków byście nic z tego bełkotu nie zrozumieli [bez urazy, ale to naprawdę brzmi jak bełkot i to było trudne do ogarnięcia nawet dla takich dziwnych ludzi jak ja, którzy nic innego przez całe życie nie robią].
 
A dowód? Psy Pawłowa! Ludzi i wszystko inne też tak można wytresować.

 

Chyba nie uważasz, że jest to odpowiedzi w naukowych standardach? Przyjęłaś taką strategię od początku, a naglę zderzyłaś się z okrutną ścianą, bo ciąg logiki Ci się urwał. Jak zawsze z resztą się urywa. Nie bój się, każdy naukowiec powie Ci ten sam wykład w innym wydaniu. Wielu będzie chciał obalić coś, co jest kanonem, bo się z tym nie zgadza. I czasem tak bywa, że obalają jakieś bzdury. Naukowcy nie są zgodni, często się kucom. A pseudonaukowcy, od rodzin homoseksualnych, w których rodzi się więcej dzieci niż w normalnych? Dobierają się w zespoły, które rywalizują, żeby udowodnić, kto będzie mieć rację i kto będzie szybszy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem Twojej wypowiedzi Grentonumanuma, naprawdę.

Jeżeli chcesz, to proszę bardzo - naprawdę mogę Ci to przepisać, ale jutro, bo dziś jestem zmęczona i mi się nie chce. W końcu to jakieś + 20 kartek notatek. 

 

Tamta wypowiedź w filmiku z Korwinem była oczywiście durna i każdy to rozumie. Aczkolwiek całkiem możliwe, że gdyby widzieć większą część rozmowy to wyglądałoby to inaczej, bo kontekst wypowiedzi potrafi dużo zmienić.

 

Nie urwał mi się ciąg logiki.

 

Co zrobił Pawłow? Wdrukował psom pewną myśl. Myśl o żarciu, która powodowała napływ śliny.

 

Przykład:

Człowiek kiedy jest głodny myśli o jedzeniu. Marzą mu się ociekające tłuszczem frytki za Maca.

Brak treści pokarmowej w żołądku, niskie stężenie glukozy we krwi i parę innych czynników spowodowało, że do mózgu, do ośrodka głodu dotarł sygnał "głód", mózg wytworzył myśli o żarciu, by cholerny właściciel ciała ruszył zad i poszedł się najeść.

 

A zabawa, marzenia? Cóż to?

Zwierzęta się bawią, by... trenować. Polowania, ucieczki przed drapieżnikiem, walkę o pozycję w stadzie... Tak, to jest trening.

 

U ludzi instynkty są tłamszone. Raczej nie polujemy, nie tłuczemy się co krok, ale geny odziedziczone po przodkach wciąż działają. A napięcie rozładowujemy zabawą właśnie, substytutem znanym nawet zwierzętom, treningiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widzę tę dyskusję, to przypomina mi ona filozoficzny bełkot niźli dyskusję o "biologii"(czymkolwiek taki ogólnik może być... ) 

 

 

 


A czym innym ma być? Jesteśmy fizyką i biologią. Istniejemy zapewne bez celu, chaos ma to do siebie, że w końcu może powstać wszystko.
 

 

Jak zobaczyłem to, to padłem... sam nie wiem od czego... może od śmiechu, może od nadwyrężenia gruczołów łzowych, może z przerażenia... 

 

>jesteśmy biologią i fizyką 

>rzucanie uogólnionymi pojęciami w "fachowej"(ale nadużywam tego słowa) dyskusji

 

Biologia, chemia, fizyka to tylko bardzooooooo uogólnione nazwy dla pewnych dziedzin nauki... sama nauka jest bardzo uogólnionym pojęciem, ale nie ma lepszego. Błagam... używaj innych pojęć(nie wiem jakich), bo mówienie "Jesteśmy chemią/fizyką/biologią" brzmi jak twierdzenie wysnute przez pijanego w cztery d**y filozofa, po uprzednim zażyciu sporej dawki "halunów". (bez obrazy)

 

Poza tym.

Kurdę... weźcie nie krzywdzicie mojej ukochanej fizyki! Szczególnie kwantowej... bo będę zły, bardzo zły. Chemii w to też nie mieszajcie... matmę zostawcie.

Na biologii mi nie zależy. [tutaj uogólniam specjalnie dziedziny nauki] 

 

 

Jeszcze jedno. 

 

>"chaos ma to do siebie, że w końcu może powstać wszystko" 

 

Ekchm... pojęcie chaos ma to do siebie, że jest nieprofesjonalne, aczkolwiek tutaj wyjątkowo pasuje. 

Czy z chaosu, przypadkowo może powstać wszystko? No dobra. Weź rozpuść sobie w szklance wody kostkę cukru. Potem w wilgotnym pomieszczeniu zostaw ją, i poczekaj aż wykrystalizuje z niej mikrorzeźba. Taka mniejsza wersja Piety lub coś w tym stylu. Jak ją wykrystalizujesz, to załóż biznes.... sprzedawaj takie cuda... PROFIT! (ogólnie poczekaj, aż cokolwiek z tej szklanki wykrystalizuje... też Ci sporo zapłacą za to zjawisko) 

 

Ten eksperyment doskonale oddaje możliwości układu chaos->ład/porządek

Edytowano przez KochamChemie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek kiedy jest głodny myśli o jedzeniu. Marzą mu się ociekające tłuszczem frytki za Maca.

Brak treści pokarmowej w żołądku, niskie stężenie glukozy we krwi i parę innych czynników spowodowało, że do mózgu, do ośrodka głodu dotarł sygnał "głód", mózg wytworzył myśli o żarciu, by cholerny właściciel ciała ruszył zad i poszedł się najeść.

 

To działa także w inną stronę, bo widzisz, człowiekowi można zawsze coś wmówić. Oczywiście, że składamy się z chemii, ale nie w całości. 

 

 

 

Nie rozumiem Twojej wypowiedzi Grentonumanuma, naprawdę.

Jeżeli chcesz, to proszę bardzo - naprawdę mogę Ci to przepisać, ale jutro, bo dziś jestem zmęczona i mi się nie chce. W końcu to jakieś + 20 kartek notatek. 

 

Nie, proszę, nie rób tego! XD Ale tak poważnie teraz, to nie zaprzątaj sobie mną głowy, aż do takiego stopnia. Nie wiem, czy mówiąc "przepiszę" miałaś na myśli, przepisać z kartki na komputer, bo w końcu mówiłaś o notatkach. Jeśli tak, to nie rób tego, bo za długo Ci to zajmie, a ja nie chce tracić Twojego czasu. Wiec nie musisz, ale jeśli zrobiłabyś to jednak, to byłby bardzo wdzięczy, że tak o mnie pomyślałaś. ;)

 

Chodzi mi o to, że zdania są jak najbardziej podzielone wśród naukowców. Kto wie, co się dzieje teraz w laboratoriach. Być może znaleźli jakieś przełomowe odkrycie, ale jeszcze się nie ujawniają. Czekają.

 

 

 

Tamta wypowiedź w filmiku z Korwinem była oczywiście durna i każdy to rozumie. Aczkolwiek całkiem możliwe, że gdyby widzieć większą część rozmowy to wyglądałoby to inaczej, bo kontekst wypowiedzi potrafi dużo zmienić.

 

 

Zapewniam Cię, że obejrzałem całą dyskusję. Oczywiście wszystko, co powiedziała "palikociarnia" (mówię tak, bo nie znam tamtych ludzi) nie jest głupie, ale bredzą w większości tam takie rzeczy, że śmiech na sali. I to dosłownie! Dla niezorientowanych ( uu, jak to brzmi!) proszę: http://youtu.be/O00yjzFtKMo?t=2m29s

I nie wyjaśnili w całej debacie, jak to rozumieją. Powtarzam, oglądałem całą debatę. 

Edytowano przez Grentonumanuma
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chemiku, oczywiście, że stwierdzenie "jesteśmy biologią i fizyką" to było czyste uogólnienie. Podobnie jak gadaniny o chaosie. Cukier nie wykrystalizuje w Pietę czy inną piętę, bo po prostu pokryje elementy naczynia i stanie się to zgodnie z prawami fizyki, więc porównanie jest wybitnie nietrafione. Jabłko zrzucone z wieżowca na Ziemi też do góry nie poleci ;).

 

Ale ewolucja? Ewolucja to jest chaos. Przypadek, mnóstwo błędów i mutacji. Sprawdzanych metodą prób i błędów.

 

A i owszem - byłam gotowa to zrobić.

 

Zwierzęciu też da się wiele rzeczy wmówić. W końcu na tym polega tresura.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


bo po prostu pokryje elementy naczynia i stanie się to zgodnie z prawami fizyki,

 

No chyba tej fizyki, albo sensu moje posta całkowicie nie rozumiesz... :facehoof:

To zdanie mnie... zaskoczyło(negatywnie) 

 

Gdybyś się uważniej przyjrzała, to ów eksperyment pokazuje, że bez zewnętrznego źródła energii bądź bodźca w postaci zarodka większego od krytycznego(dG(zarodkowania)<0), z mikrostanu o entropii S1 nie może powstać układ o stanie entropii mniejszym od S1. Rozpatrując FUNDAMENTALNE prawa fizyki.(te fenomenologiczne) doskonale wiemy, że samorzutne reakcje, które dążą do uporządkowania, nie są w stanie zachodzić. (Możesz sobie policzyć ze wzoru na entropię (tym razem statystyczną, bo ta fenomenologiczna się do tego nie nadaje), że PRAWDOPODOBIEŃSTWO zaistnienia mikrostanu o większym uporządkowaniu(dużo większym... kryształ w stosunku do roztworu ma sporo większe uporządkowanie bliższe i dalsze) jest dosyć( o kurdę... to bardzo spore dosyć, kalkulator mi nie policzy dla 1g sacharozy=mała część mola ów substancji) małe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, że entropia ma to do siebie, że rośnie. Ale jeśli do tej szklanki wrzucimy sznurek ze spinaczem, to kryształy pokryją to dyndadełko. Sama robiłam, więc wiem. Osadzą się na ścianach naczynia.

 

I co do entropii...

Woda. Największa entropia jest w stanie gazowym. Ale przecież woda z pary wodnej zamieni się w lód, formę bardziej uporządkowaną, kiedy się tę energię [cieplną] zabierze. Za to się bardziej nabałagani, kiedy się tą energię dostarczy.

Pewnie jest coś czego nie rozumiem, bo nie do końca ogarniam entropię w sensie "nigdy się samo nie uporządkuje". Bo nawet cholerny cukier puder się jakby na przekór zbija w grudy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Gdybyś się uważniej przyjrzała, to ów eksperyment pokazuje, że bez zewnętrznego źródła energii bądź bodźca w postaci zarodka większego od krytycznego(dG(zarodkowania)<0), z mikrostanu o entropii S1 nie może powstać układ o stanie entropii mniejszym od S1. Rozpatrując FUNDAMENTALNE prawa fizyki.(te fenomenologiczne) doskonale wiemy, że samorzutne reakcje, które dążą do uporządkowania, nie są w stanie zachodzić. (Możesz sobie policzyć ze wzoru na entropię (tym razem statystyczną, bo ta fenomenologiczna się do tego nie nadaje), że PRAWDOPODOBIEŃSTWO zaistnienia mikrostanu o większym uporządkowaniu(dużo większym... kryształ w stosunku do roztworu ma sporo większe uporządkowanie bliższe i dalsze) jest dosyć( o kurdę... to bardzo spore dosyć, kalkulator mi nie policzy dla 1g sacharozy=mała część mola ów substancji) małe.

 

Ja już dawno nie mam fizyki w szkole. Niestety nie można mieć wszystkiego. To znaczy, że nie można i ładnie znać się na literaturze i na fizyce. Ale oczywiście chylę czoło, jeśli ktoś jest w stanie być tak elastycznym.

 

A co do tego, to na początku mówiłeś o "akcja i reakcja" i o energii większej do zaistnienia akcji niż ta krytyczna? Dobrze rozumiem?

 


No chyba tej fizyki, albo sensu moje posta całkowicie nie rozumiesz...
To zdanie mnie... zaskoczyło(negatywnie) 

 

Nie denerwuj się tak strasznie. Jestem pewien, że Cahan to wytłumaczy :P 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spinacz jest przykładem zarodka homogenicznego. (inny materiał, zadrapania na spinaczu mają rozwiniętą powierzchnię i przyczynia się to do zmniejszenia czynnika wpływającego na korzyść krystalizacji >zmniejszenie energii granic ziarn) Bez tego spinacza, to byś niewiele zrobiła, poza tym... istnieje graniczne stężenie soli/substancji (nie licząc korozji spinacza), dla której zajdzie krystalizacja. Wynika to z równania Gibbsa, które jest podstawowym równaniem termodynamiki(no może nie dla fizyków... dla chemików bardziej)

 

 

A zauważyłaś, że ze stanu gazowego woda przechodzi do stanu ciekłego oddając sporo energii? Musi też istnieć powierzchnia. Poza tym, ciało ów(gaz) oddaje ciepło(powiedzmy, że czajnikowi), i bilans energii się zgadza. Nie było samorzutnego zwiększenia energii. (zauważ, że gdyby bez transmisji ciepła, woda robiła się cieczą, to entropia by się zmniejszała(rosło by uporządkowanie), jednocześnie zwiększając energię układu) W tym samoporządkowaniu chodzi o to, że bez transmisji energii nie da się zrobić bardziej uporządkowanego układu. Nawet w krystalizacji na spinaczu... występuje ten czynnik zmniejszający entalpię swobodną, co umożliwia reakcję o dodatnim bilansie energetycznym. 

 

Są też sole, które podczas rozpuszczania się chłodzą układ. Czemu? Jest to spowodowane >0 entalpią swobodną(entalipa jest fajnym pojęciem, bo jest funkcją stanu). Układ musi dostarczyć energii aby się zniszczyło uporządkowanie. Ale nie ma samorzutności co do porządkowania... Musimy dostarczyć energii aby to cofnąć. Choćby odparować wodę. (albo ochłodzić do stanu, gdzie się będzie rekrystalizowała) 

 

Są też takie substancje, które rozpuszczając się dostarczają ciepła podczas rozpuszczania, ale musimy to ochłodzić=też dostarczyć energii(za pomocą chłodziarki), aby to wykrystalizować ponownie. Albo odparować wodę.

 

Zbijanie się cukru pudru w grudy jest spowodowane wilgocią. (to samo skraplanie co w tej parze wodnej). Trzymam cukier puder w eksykatorze i mi się nie zbryla. (serio...)

 

 

Nic się samo nie robi. Świat jest w równowadze termodynamicznej. Liczba rzeczy quasi(ledwo) stworzonych, jest równa liczbie rzeczy quasi zniszczonych. (twierdzę, że stworzenie coś przeciwko porządek=>chaos jest możliwe w bardzo małych układach, rzędów kilku molekuł... liczyłem to, prawdopodobieństwa wychodzą ładne). Świat dąży do równowagi... ale może się doprowadzać do tego stanu dosyć długo.

Edytowano przez KochamChemie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że nic się samo nie robi, a nawet jeśli robi to nie robi, tylko ja nie wiem dlaczego się robi. Przyznaję się też, że fizykę przespałam, a chemie umiem jedynie na licealnym poziomie rozszerzonym. Niestety niedługo się to zmieni.

Chociaż fajnie było dowiedzieć się czegoś nowego. Wiem, że cukier zbija się od wilgoci, ale nie wiem gdzie tam energia. Prawda jest taka, że zawsze jest coś, więc by wychodziło, że w prawdziwym życiu cała teoria z entropią komplikuje się tak bardzo, że to aż przestaje mieć sens.

 

I inny przykład. Po pokoju Cahan szaleje wnerwiona Cahan i rzuca wszystkim wszędzie i na chybił trafił. W teorii ma szansę posprzątać w ten sposób pokój. Jeśli będzie robić to wystarczająco długo.

Więc pytanie - bałaganiąca Cahan, która niewątpliwie dostarcza energii zmniejsza czy zwiększa entropię?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może powinniśmy założyć oddzielny temat o fizyce?

 


I inny przykład. Po pokoju Cahan szaleje wnerwiona Cahan i rzuca wszystkim wszędzie i na chybił trafił. W teorii ma szansę posprzątać w ten sposób pokój. Jeśli będzie robić to wystarczająco długo.

 

Wypróbuję tą taktykę. XD Ale chyba zmniejsza. No bo jeśli po jakimś tam czasie w końcu uda się szalejącej Cahan uporządkować bałagan, to stopnień tego chaosu się zmniejszy, co za tym idzie entropia także. Ale z drugiej strony, jeśli jakiś układ, który przechodzi z jednego stanu równowagi, do drugiego i to spontanicznie, to entropia zawsze rośnie. A szalejąc Cahan, jest raczej czynnikiem zewnętrznym.

 

Nie wiem. Poprawcie mnie, jeżeli palnąłem jakąś głupotę. Zaciekawiło mnie to i chciałbym się czegoś dowiedzieć. Od razu mówię, że nie jestem specem w tej dziedzinie i nie wszystko rozumiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I inny przykład. Po pokoju Cahan szaleje wnerwiona Cahan i rzuca wszystkim wszędzie i na chybił trafił. W teorii ma szansę posprzątać w ten sposób pokój. Jeśli będzie robić to wystarczająco długo.

Więc pytanie - bałaganiąca Cahan, która niewątpliwie dostarcza energii zmniejsza czy zwiększa entropię?

 

 

Oj! Tu jest trudny przypadek. 

 

Ale weźmy jakiś prosty model. Powiedzmy, że ułożyłaś na biurku ładną kostkę z książek. Taki stosik. Ma on metastabilny charakter(rozważamy nieskończenie długie i szerokie biurko). Trzeba w niego przywalić aby się rozpadł, ale zauważ, że te na górze wywalą się najprędzej. Masz wpływ energii potencjalnej(powszechne ciążenie). Rozwalając to, entropia rośnie, ale jak położysz dużo zeszytów, to wytworzy to również sporo energii. (nie więcej ile dałaś do budowania tego wieżowca) 

 

Tak samo z sytuacją statyczną, położyłaś nisko książki =>mało włożyłaś w budowę tego tworu => proporcjonalnie do dostarczania energii "entropia" się zwiększa. Ale... mało tej energii jest zgromadzone. 

 

Powiedzmy, że w tym wypadku twierdzenie o włożenie energii do zmian entropii się przekształca na bilans energetyczny. Namachasz się żeby to rozwalić i żeby to sprzątnąć.(niekoniecznie tyle samo machania co sprzątania... zależy jak ustawiasz rzeczy i czy nie gromadzisz w nich energii w postaci potencjalnej)

 

Bałaganiąca Cahan zwiększa entropię, ale będziesz musiała się namachać, aby to sprzątnąć, bo samo się to nie zrobi.

 

(to przybliżony model... nie zdajesz sobie sprawy ile pobocznych bilansów jest po drodze, serio, opisanie tego w 100% to masakra dla każdego fizyka/chemika)

Edytowano przez KochamChemie
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...