Equestria: Przyjaciel do grobowej deski (by peros81)

[Nightmare]

Nie jesteś lekażem. Najprawdopodobniej musi wyjść na świeże powietrze. Inny dostał ataku astmy.

[KougatKnave3]

Podaje mu lek, a z chłopcem wychodzę na krutki czas na zewnątrz tak by nic mu się nie stało. Nie jestem lekarzem... a właśnie, z tego co mówiła mi Twi, to Applejack tak łatwo by nie oddała by farmy... pewnie wciąż tu jest.

[Nightmare]

Mały pooddychał i wróciliście. Ci z gorączkami poszli spać.

- Głowa mnie boli... - poskarżył się cicho ślepy ogierek. Jakby co, tp masz lekarskie akta.

[KougatKnave3]

Więc sprawdzam co to może być i co podać w takim przypadku. Biedaczek. - Jak się nazywasz? - spytałem się go. Ciekawe jak długo tutaj jest.

[Nightmare]

- Tape - bąknął mały. W aktach masz informacje o chorobach, na które chorują.

[KougatKnave3]

Więc czytam co to są za choroby - Miło mi. Jestem Feather Wing. Jak długo tu siedzisz? - spytałem się go czytając jego akta i słuchając go.

[Nightmare]

- Długo... - powiedział cicho. U niego wyczytałeś, że choruje na coś tajemniczego. Nie wiedzą, co to, ale właśnie przez to stracił wzrok i często się źle czuje.

[KougatKnave3]

- Rozumiem. Ale chyba masz tu przyjaciół i rodzinę, która cię odwiedza, nie? - spytałem się uśmiechając się do niego. Jak będzie coś o lekach to je mu podaje jeśli są odpowiednie do sytuacji.

[Nightmare]

Pokiwał. Z racji braku informacji nie chcą mu nic dawać, by mu bardziej nie zaszkodzić.

[KougatKnave3]

Czyli on nie ma leków? Zajebiście. - Więc nie jesteś sam. Masz dużo przyjaciół pewnie i kochających rodziców - powiedziałem. Poprosiłem Xylyn by tutaj podleciała.

[Nightmare]

Pokiwał. Wyobraź sobie, że każda pastylka może spowodować u niego coś gorszego od ślepoty. Lekarze wolą dmuchać na zimne. Xylyn siedzi na twojej głowie.

[KougatKnave3]

- Popilnujesz go? Muszę sprawdzić co u reszty dzieciaków - spytałem się Xylyn i jak się zgodzi to następnie idę sprawdzić jak się mają. A Xylyn ma czas na zapoznanie się z Tape'm.

[Nightmare]

U reszty w miarę ok. Xylyn sobie do niego gada.

[KougatKnave3]

Więc zdaje raport mamie i słucham czy mnie pochwali czy raczej zgani za to, że coś mogłem przeoczyć. Tak czy siak, czekam na dalsze wytyczne.

[Nightmare]

- On już tak ma. Parę osób mówi, że umrze. Inni, że przeżyje... - powiedziała.

[KougatKnave3]

- Wolałbym, żeby przeżył... tyle życia ma jeszcze przed sobą. A jak ty się trzymasz? Co zrobisz już po wojnie? - spytałem się spoglądając na nią. Wiem, że ona nienawidziła więzienia... nie raz mi to mówiła.

Edytowano Marzec 22, 2015 przez peros81

[Nightmare]

- Po wojnie się gdzieś wyniosę - odprła. Dzieciaki poszły do łóżek. Orange zasłoniła okna.

[KougatKnave3]

- Jak co możesz pójść ze mną i Xylyn. Tam gdzie mieszkam na pewno się dopasujesz. Napewno polubisz tamto miejsce, bo nie ma tam "Typowych Ogierów" - powiedziałem. Tak... OrangeMagic to Feministka, ale toleruje tylko 3 samców. Mnie, Knifa i Big Beara.

[Nightmare]

Kiwnęła, powiedziała, że pomyśli i poszła na wyższe piętra szpitala.

[KougatKnave3]

Tak czy siak ja pilnuje i wypatruje zagrożenia które mogło by nam zagrozić. Co robi Xylyn

[Nightmare]

Śpi na twojej głowie, mamrocząc przez sen o ciastkach.

[KougatKnave3]

Więc pilnuje by nic się nie stało. Wypatruje nadciągających, zagrożenia itp. Ciekawe co Mama zrobi z tym gdzie się podzieje. Chętnie bym ją wziął ze sobą.

[Nightmare]

Na razie cisza. A tu...

- Gińcie, Celesiańskie psy! - wrzasnął jakiś kuc, wybiegając zza rogu pobliskiego budynku. rzucił pod twoje nogi szklaną kulę, która zaczęła mrugać na czerwono coraz szybciej.

[KougatKnave3]

Odkopuje ją jak najdalej, a jeśli jest za późno... odrzucam Xylyn by sam położyć się na kuli i jakoś zmniejszyć siłę wybuchu... poświęcę się nawet jeśli będzie trzeba.

[Nightmare]

Wykopałeś. Kula rozbłysła oślepiającym światłem, a gdy spojrzałeś w tamto miejsce, zobaczyłeś niewielki, ale równy krater.