Skocz do zawartości

Pięć Nocy ze Spasee'im [FNAF] ~ peros81, Arceus


Hoffner

Recommended Posts

Widziałem kolejny przedmiot lecący w moją stronę. Z jednej strony miałem dziwną chęć na ucieczkę, ale z drugiej było proste pytanie "po co miałbym to robić?". Nie byłem w stanie wystarczająco szybko tego uniknąć przez co dostałem. Hmmm coś nowego. Ta mała klacz odepchnęła mnie w tył. Pewnie wypadł bym na zewnątrz, gdyby nie to że kopytem, którym od jakiegoś czasu zasłaniałem przycisk, wcisnąłem go. Wpadłem na zamknięte drzwi. Dźwięk uderzanej blachy dwukrotnie przeszył ciszę, raz gdy zostałem uderzony i drugi raz gdy wpadłem na przeszkodę. 

Dziwne uczucie, wszystko sprawne, a jednak czuję jakby coś ze mną było nie tak. 

Zachichotałem, moje oczy zgasły, a źrenice zastąpiły bladobiałe plamki, zamknąłem pysk i dalej robotycznym głosem rzekłem "poznaj resztę przyjaciół" i już w pełni gotowy do obrony czekałem aż pałeczkę przejmie ten przemądrzały królik, Ciekaw jestem jak on sobie poradzi.

Koło mnie leży gaśnica, kto wie może mi się przyda. Poczekam, zobaczę z której strony przyjdzie mój kompan o długich uszach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 60
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Po ciosie, punkt ciężkości broni zmienił kierunek według trzeciej niutona, po tym jak odbił się od animatrona z metalicznym brzmieniem, a nie głucho jak w przypadku kuca. Rainbow straciła skrupuły, co można w jej różowych oczach. One wręcz zaczęły się palić od iskry świeżej odwagi... Tak zyskała tą potrzebną wiedzie, że to nie było wcale żywe i on śmiał ją jeszcze straszyć swoimi przyjaciółmi. Śmiesznie brzmiało to w jej głowie, gdy za nią stały zamknięte drzwi, a on miał jeszcze czelność mówić że sprowadzi ich tu więcej. Skoro już byli w klatce bez wyjścia i musiała go tylko unieszkodliwić, by być sama, bezpieczna zamknięta do rana, a wtedy ktoś się zjawi tutaj. Czego jeszcze miała się bać, gdy zacisnęła zęby...
 
Wykorzystała siłę odśrodkową do zmienienia bardzo płynnie płaszczyzny natarcia, na taką która prawie pionowo z lewej przecinała jego głowę przy wykorzystaniu wszechpotężnej siły grawitacji do zwiększenia jeszcze bardziej energii natarcia do uderzenia. Sama używała tylko tyle racy w to, by utrzymać drągal w kopytach.... Miała nadzieję roztrzaskać jego głowę, lub w najgorszym wypadku uszkodzić jakieś sensory.... Zresztą miała zamiar go lać tak długo aż nie padnie i przez następne pięć minut na zapas.
Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie 3 animatrony (Spasee, Spasina i Roger) zmierzają do budki. Lis idzie wentylem do tego samego miejsca gdzie będzie czekał Roger, a Spasina przez jadalnie do pomieszczenia gdzie było źródło zasilania. Jak je wyłączy zostanie stróżowi tylko wewnętrzny akumulator który przy oszczędzaniu starczy mu na całą noc... a jak tak dalej będzie robił to straci prąd... a w konsekwencji życie od Spasee'iego. Kiedy Roger i Spasee będą przy drzwiach, z całej siły zaczynają je atakować w celu wyważenia. U klaczy powinna się pojawić już wiadomośc o tym, że animatron Lisicy zbliża się do prądu i przygotował się na wyłączenie prądu, by włączył Akumulator awaryjny. Jeśli tego nie zrobi... You Are Dead, Not big Suprise.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zobaczyłem to coś, czego od lat w oczach nocnego stróża nie widziałem, tak to będzie ciekawy czas. Jednakże teraz ta mała niebieska znowu szczęścia próbowała, a ja znalazłem gaśnicę, która nie tak dawno leciała prosto na mnie. Czyżby zemsta, czyżbym teraz to ja miał użyć tego dość ciężkiego przedmiotu? Nie powiem kusiło mnie by ją odbezpieczyć i wpakować jej zawartość w pyszczek tej tęczowej, jednak to nadal dwutlenek węgla i o ile mi to nie zaszkodzi, tak ona może się udusić, a to już nie było by przyjemnie. Po za tym to sprzęt do ratowania życia i nigdy nie wiadomo kiedy się przyda, na pewno nie powinno się tego używać w taki sposób w jaki chciałem to zrobić. To było by zabawne, ale na razie nie czas, po za tym skoro już tą gaśnicę trzymałem to postanowiłem ją mądrze wykorzystać. Wykorzystałem ją jako tarczę, by oddzielić się od kopyta klaczy, po za tym zaraz po tym mogłem w nią tym rzucić, może to by ja nauczyło że nie wolno ciężkimi przedmiotami rzucać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Jutro egzamin E18... Ostatnie powtórki wczoraj miałem, a dziś odpoczywam, więc pisze. Przepraszam że dopiero tera.

Rainbow Dash uderzyła w blokadę tylko raz... Pomysł sam w sobie był dość dobry, tylko leżał jeden problem, a może nawet dwa... Miała większy zasięg i lepiej umieszczony punkt ciężkości własnego wieszaka, przez co mogła o wiele szybciej nim operować, zmieniać przy tym taktyki i postawy...

 

Obróciła kij wokół własnej osi, cofając się tylko na moment, by lżejszym końcem, ślizgającym się po powierzchni butli, zaatakować punkt podparcia z wypadem do przodu, jakim była jego dłoń trzymająca gaśnicę... Chciała tak wytrącić ją z jego uchwytu. Pozbawić go jego tarczy, by zdzielić go niespodziewanie w staw barkowy, uderzeniem od dołu cięższą częścią, w próbie jego rozbicia i zmniejszenia zdolności ofensywnych...

 

Gdyby musiała jednak zrobić unik przed lecącym pociskiem, czy zwiększyć odległość między sobą, a nim wykorzystałaby punkt ciężkości przeciwwagi do piruetu połączonego z ciosem obrotowym wymierzonym w wysunięte do przodu części ciała, co wcale nie było złą opcją... Żeby zakręciło jej się w głowie trzeba by naprawdę czegoś więcej niż takiej małej karuzeli, gdzie przeciążeń praktycznie nie było, bo jej serce biło jak szalone, zwiększając ciśnienie krwi ciągle, doprowadzając tym wszędzie ją tam gdzie trzeba.

 

Później po gwałtownym uderzeniu podczas trwania piruetu, wykonałby błyskawiczny i przymusowy zwód w stronę przeciwną od punktu uderzenia tylko po to żeby zdzielić go w głowę, gdy to on będzie wytrącony z równowagi... 

 

Ona jednak w głowie miał cały zarys sytuacyjny idący dużo dalej, po rozbiciu jego obrony i stawu barkowego, pozbawienie go jego przeklętej szczęki, która za nic jej się nie podobała im dłużej się na nią patrzyła. Chciała się jej pozbyć, by nie widzieć oczyma wyobraźni jak jest pożerana właśnie nimi... Tymi zębami, co zwiększyło jej szybkość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spasee i Roger dobijają się coraz mocniej w drzwi tak, że powinny pojawić się nowe wgniecenia zaraz. Trzeba się tam dostać. Vlad zrobił głupotę, ze tam wszedł. Zawsze trzeba straszyć stróża za drzwiami... i czemu nie zablokował drzwi? Przecież on to potrafi. Tak czy siak Spasee i Roger się dalej dobijają, a Spasina dochodzi do miejsca gdzie jest przełącznik prądu. Zaczyna przy nim kombinować, a u klaczy powinna się pojawić mini alarm o zagrożeniu wyłączenia prądu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

(Wiecie co, teraz krótko i na temat, po za tym Foxy xD)

Jakby nie patrzeć na przeciw mnie stała klacz z wieszakiem. Może i potrafi uderzyć, jednak sądzę że rozpędzonej góry stali nie zatrzyma. Poprawiłem uchwyt i rzuciłem się do biegu w jej stronę. Może co prawda mnie kopnąć, ale po czymś takim pewnie by sobie kopyta połamała.

Miałem prosty cel: otworzyć drugie drzwi, a potem na scenę.

(Mam większą masę xD To nie żart)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Post 8... Byłem świadom tego zbiegu wydarzeń... Dlatego szafa pancerna tam stoi której nie rozbijecie... :aj3:

Wieszak rozbił się na gaśnicy po prostu łamiąc w pół, a sama klacz została odrzucona do tyłu... Jej zmysł równowagi został rozproszony przez masę tego nosorożca... Zakręciła się oszołomiona uderzeniem z animatronem zanim się nie potknęłam na losowej stercie makulatury... Słychać było krótkie "łaaaa" zanim twardo wleciała do szafy której drzwi same się za trzasły, tak samo jak zamek szyfrowy należący do tych starych zrobionych przez naprawdę dobrego ślusarza... Otwarcie go wydawało się niemożliwe, bez znajomości kodu, a ten zmieniany był regularnie przez Iron Hoofa...

 

Klacz znalazła się w nieciekawej sytuacji... Ciemno, mało miejsca i niewygodna pozycja. Coś gniotło jej skrzydła i zadek. W pierwszym momencie uderzyła parokrotnie o drzwi ale nie mogła ich otworzyć. Zostały zamknięte na amen. Musiała tam siedzieć, ale przynajmniej bezpieczna od tych potworów, Złożyła kopyta na klatkę piersiową zła jak osa... Nie robiła już nic zrezygnowana walcząc w swojej głowie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Jak wcześniej pisałem ci, niektóre animatrony które miały kontakt z mordercą, agresywnie zachowują się kiedy widzą kolory które od niego pamiętają. Czyli fioletowy strój/pancerz. Na to będzie Spassie i Spasina będą agresywnie zachowywać)

W końcu Spassie wszedł do pomieszczenia, i zaczął się rozglądać.

- Gdzie on jest? Gdzie nasz morderca który tu siedział? - zapytał. Roger wszedł zaraz za nim i na jego robotycznej twarzy pojawił się smutek. Spasina nie wyłączyła generatora i ruszyła w stronę sceny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Yay  :yay: )

- Nie wi.. .- chciałem powiedzieć "nie wiem" jednak w tym właśnie momencie usłyszałem uderzenie w szafę.

- Nie mam pewności, ale sądzę że siedzi w szafie. - Powiedziałem i wyszedłem, na dziś miałem dość. Wróciłem na scenę, tak żeby odpocząć. W końcu jutro jest kolejny dzień, kolejny dzień pracy, w którym też będę musiał pracować. Spojrzałem na zegarek, jeśli noc jeszcze młoda to może się zastanowię czy jeszcze raz ją odwiedzić.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

 siedziała w szafie dłuższą chwile nasłuchując otoczenia... Jej puls spadał powoli, a z czoła zaczęły spadać zimne krople potu... Głos animatrona sprawił że drgnęła ale zdusiła w sobie wszystko. Nie tego się spodziewała przychodząc tutaj na roboty. Na dodatek skończyła zamknięta w jeszcze mniejszej przestrzeni niż wcześniej. Nie żeby bała się, ale niemożliwość ruchu zaczęła doskwierać jej mięśniom, po których zaczęły maszerować całe oddziały mrówek.

 

Zamek lokalu został otoczony szczerozłotą poświatą, a po tym słychać było wciskanie kolejnych pinów. Otworzyły się z łatwością przed czarną klaczą, co ze spokojem weszła do środka nic nie robiąc sobie z tego że po prostu wcześniej stały zamknięte i miała ich pilnować tamta klacz. Domyślała się co się stało ale gdy drzwi stróżówki stały otwarte wpadła tam jeszcze szybciej. Nie podobał się jej widok pozostawiony po walce, ale nie widziała śladów krwi, przez to jej zimny osąd zwyciężył. Ona musiała gdzieś tkwić... Oczy spojrzały na całe pomieszczenie aż zatrzymały się na szafie... Wiedziała że wiecznie stała otwarta, bo ten zamek bardzo lubił się zacinać, tak że sporo trudności przynosiła jego ponowne otwarcie...

 

- Jesteś tam? - spytała pukając parokrotnie w metalowe drzwi... Odpowiedziało jej poruszenie i już wiedziała co się stało. Przynajmniej tak w teorii. Otoczyła zamek magią i zaczęła przy nim kombinować. Szło jej o wiele trudniej ale po paru minutach stały otworem. Tego jednak co się stało później się nie spodziewała. RD wyskoczyła na nią nieco pokracznie ale dość skutecznie by ją przewrócić.

 

- Co to miało być? - spytała z złością w głosie... Tam tkwił strach, co się zamienił w gniew ukierunkowany w jedną stronę. Starsza klacz tylko na nią spojrzała i milczała. Nie śpieszyło jej się z odpowiedzią.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzcie kto przybył... jedna z tych która wie o naszych nocnych łowach na naszego zabójcę, ale widać, że przejęła się losem strażniczki. Też mi jej szkoda. Więc idę za klaczą... gadają. Staje w drzwiach i z uśmiechem wołam...

- Witam, Panno Romantic Heart! Jak pani dziś spędziła dzień? Dzisiejsza noc była spokojna jak zawsze! - Powiedziałem zgrywając głupa. Romantic wie, że Animatrony są inne za dnia niż to co robimy w nocy. Głównie dla tego też nie uciekła. Bo w dniu "nie wiemy" co robiliśmy w nocy.

Edytowano przez peros81
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usłyszałem strzępy słów personelu i jednego z przyjaciół. Początkowo ciężko i niechętnie uniosłem powieki, jednak po paru chwilach wróciłem. Zobaczyłem co dokładnie się działo. Rozmowa i raport z pierwszej nocy. Heh jeśli ta niebieska ma choć trochę oleju w głowie nie wróci tu.

Zostałem na scenie i zawołałem resztę ekipy. Nastał nowy dzień, czas do pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy Spaseei czekał na odpowiedź klaczy, Roger powiedział do Vlada i Spasiny.

- Czy wy też macie ochotę pocałować tą strażniczkę nocną? - spytał się Roger.

- Nie, Roger. Nikt z naszej rójki nie ma zamiaru jej pocałować - odpowiedziała Spasina spoglądając na niego.

- Zamierzam ją pocałować następnej nocy prosto w usta! - wrzasnął lekko Roger.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Roger zaczął wydawać dźwięki dawania całusów. Spasina spojrzała na Vlada i odpowiedziała.

- Nie wiem... zamierzam wykorzystać pewną sztuczkę którą kiedyś od gapiłam od jednego z źrebaków. Poza tym... - mówiła ale Roger jej przerwał.

- Chce się złączyć z jej ciałem! - wrzasnął cicho, co zwróciło uwagę Spasiny. On... ma zamiar... nic dziwnego, że go nazywają "Robotem bez wstydu". O dziwo... wtedy "ofiara" nie umiera. Od nocy 2 do jeszcze nigdy nie osiągniętej nocy 5, jest on animatronem który ma zniszczyć psychikę ofiary. Spasina jest w połowie jak Roger i Spaseei. Też zna pewne chore sztuczki.

 

 

(Ogier który kontroluje Rogera był kiedyś takim podrywaczem, że aż głowa mała. Jego zachowania przeszły z nim do Animatrona)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- 6 AM... Game over... Pozbieraj się lepiej i ogarnij jeśli chcesz mieć jeszcze tą robotę przez miesiąc.. Dobrze radzę i zejdź ze mnie już... - westchnęła spokojnie, nie zwracając uwagi na nic. Nie musiała. Czy to miało znaczenie dla niej? Nie... Już dawno znalazła złoty środek w swojej głowie i przez to życie stało się o niebo łatwiejsze, bo po co przejmować się problemami, co nie dotyczącymi właśnie jej osoby. Za cel miała tylko spokojną emeryturę, a mieszanie się w coś, mogło jej to tylko w tym przeszkodzić.

- O co tu chodzi? - warknęła tęczowa, słuchając tego wszystkiego z niepokojem, ale nikt nie atakował już jej... Nigdzie nie było wyjścia przynajmniej na razie. - Powiedz mi!!! - krzyknęła prawie sama wysłuchując tego o czym mówili wokoło aż niedobrze jej się robiło. Dziwiła się drugiej klaczy. Dlaczego zachowuje się tak bez emocjonalnie. Tak dziwnie. Jakby nic jej nie groziło...

- Ja nic nie muszę. Sama się dowiedź. Zasady egzystencji tutaj już znasz... - powiedziała Romantic chwytając ją za ogon i podnosząc prawie pod sufit, gdy tamta próbowała się rzucać, ale za dużo wzięła ta noc z jej sił. Czy to ciała, czy psychicznych... Sama obsydianowa klacz podniosła się a jedno, z jej tylnych kopyt samo z siebie strzeliło w stawie niosąc dźwięk chrupania w kościach po całym cichym obiekcie. - Sama mnie wpuściłaś tutaj - rzuciła ustawiając jedną wersje wydarzeń  przemieszczając się odrobinę kulejąc zanim rozchodziła swe niedoskonałości. - Wracać na swoje miejsca... Raz. raz... - rzuciła leniwie ale jej wzrok wskazywał na to że nie chce słyszeć odmowy wykonania polecenia od Animatronów... Rainbow w tym czasie spadła na cztery kopyta i patrzyła nie mogąc się zdecydować. Co zrobić...

- Dlaczego jesteś taka?

- A co będę miała będąc taką jaką ty chcesz? Same nieprzyjemności, kłopoty - urwała na moment - podałam kopyto na początku... Zignorowałaś... - Wzruszyła ramionami, stojąc do niej tyłem, gdy to wszystko mówiła. Tym zakończyła całą dyskusje jednorożec...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spaseei zasalutował mówiąc.

- Tak jest, Panno Romantic! - następnie ruszył przed wejście by witać gości. Spasina zeszła z niej i ruszyła pod kuchnie i tam czekała na polecenia. Roger poszedł za perkusje by przygotować się na nadchodzących klientów.

- Jutro jest kolejny dzień... - powiedziała Spasina czekając na rozkazy Romantic.

- Ej... Vladi. Vladi. Vladi. Vladi...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Słucham cię, Roger-Zamyśliłem się i te słowa były mą pierwszą reakcją na sytuację, nic dziwnego w końcu mnie wołał i bynajmniej nie raz me imię powtórzył. Zobaczyłem że moi przyjaciele są na miejscach i pani Romantic patrzy na mnie i sprawia wrażenie zniecierpliwionej. Także ja zająłem swoje miejsce by móc służyć i umilać gością pobyt.

-To wspaniały dzień na zabawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- CO DZISIAJ PLANUJECIE DLA DZIECIAKÓW? - zapytał się głośno na kanale animatronów. Spasina i Spaseei usłyszeli to aż za dobrze. Pierwsza odpowiedziała Spasina.

- Ja planuje dzisiaj postarać się by zwiększyć wydajność i sprawić by Nasz Szef i Pani Romantic byli ze mnie dumni - rzekła dumnie jedyna samica w ekipie.

- Ja planuje zabawiać i witać dzieciaki jak najlepiej. Jak przyjdą moi Stali Bywalcy to zapewnię im większą rozrywkę niż zazwyczaj - powiedział wciąż czekając.

- JA BĘDĘ NAWALAŁ W BĘBNY AŻ SIĘ ZARUMIENIĄ! - krzyknął... i to wszystko zabrzmiało na kanale.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Powiedziałam na miejsca, a nie do roboty... - rzuciła krótko Romantic - a zresztą róbcie co chcecie, co mnie to ma obchodzić? Otwieramy i tak dopiero o ósmej... Chcecie stać bez potrzeby, proszę bardzo... - Zironizowała wszystko idąc naprawić źródło zasilania. Musiało zostać uszkodzone. Tak jak zawsze się działo po takiej nocy. Znała całą grę na pamięć. Schemat działania z uciszonych opowieści. Mogła coś z tym zrobić? Tak... Nie stresować szefa rzeczami paranormalnymi. Mówić o wszystkim co ważne stróżom, by jej nie wierzyli... Lepiej nie zwracać uwagi na otoczenie, innych i być ślepym. Lepiej na tym wychodziła. Jak na przykład teraz. Komu mogła o czymś powiedzieć ta niebieska, by ten ktoś mógł jej chodź trochę uwierzyć. Nikomu... Cała historia nie trzymała się kupy... Atrakcja zabójcza w nocy? Nonsens...

 

Rainbow Dash w tym czasie podniosła wieszak... Odłożyła nieszczęsną gaśnicę na miejsce... Świerzych śladów na ścianach nie mogła usunąć, więc liczyła tylko na to że ktoś nie zauważy... Że coś było nie tak, a noc przebiegła całkiem spokojnie. Jej serce jeszcze jednak waliło jak dzwon na słuchawkach na samą myśl tego co się wydarzyło. Słyszała każde uderzenie doskonale w swoich uszach, co nerwowo się obracały nasłuchując kroków i najmniejszego szelestu... Dostała swoistej nerwicy natręctw bojąc się o swoje życie. Stwierdziłby to każdy początkujący psycholog patrząc na nią. Nerwowe tiki, roztrzęsione spojrzenie szukające wszystkiego i niczego... Ratunku i pomocy. Pytałby o traumę której doświadczyła...

Pegaz nie ufała animatronom ani trochę wciąż. Nawet po tym jak przyszła druga klacz i nic jej nie zrobiły. Dlaczego? Wcześniej były głupie w jej oczach. Tej nocy stały się zabójcze i musiała komuś o tym powiedzieć. Tylko komu? Nie wiedziała... Przyjaciółką? Której... Zamknęła drzwi stróżówki i usiadła tyłem do ekranów, by mieć widok na całe pomieszczenie... Nie mogła wyjść. Jeszcze nie... Musiała się uspokoić i spotkać z szefem. Tylko co miała mu powiedzieć? Że zaatakowały ją jego roboty. Na idiotkę by po prostu wyszła. Nie mogła...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przepraszamy panno Romantic. Zegar Zachowań nam się przestawił. Rozpoczniemy nastawianie - Rzekła cała trójka i wróciła na scene... prócz Spaseeia. On podszedł do Romantic.

- Panno Romantic! Mam pytanie. Czy ten nowy strażnik nocny znów przyjdzie do nas w nocy? - spytał się. Mogło to zdziwić klacz gdyż Spaseei nigdy PRZENIGDY nie pytał się o takie rzeczy... nowość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pytasz się jakbym wiedziała... Po co? - powiedziała Romantic kombinując jak naprawić to co zepsuli.  - Nie wiem... Zobaczysz... - Zacisnęła zęby przerywając jak coś strzeliło, a zaraz po tym radośnie zaskoczyło tak jak powinno, bo w kablach popłynął świeży prąd, a informowały o tym mocno świecące żarówki. Na pysku klaczy w tym czasie pojawił się drobny uśmiech przy czym spojrzała na animatrona i zaczęła tłumaczyć jak dziecku... - Dowiemy się jaką decyzję podjęła jak przyjdzie wieczorem lub też nie. Przecież nie jest tu tak strasznie w nocy. Czego by się tu bać... Was? - Wyglądało to na żart w tym kontekście, ale w środku grało coś zupełnie innego, ale to wiedziała tylko ona. - Już się do niej tak przywiązaliście że tak o nią wypytujecie... - Chciała złapać kontekst pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Pytam się... bo czuje coś... jakbym ją wcześniej widział... ale nie widziałem jej wcześniej tutaj... lecz pamiętam jakbym ją spotkał jeszcze wcześniej... tylko nie wiem skąd... ilekroć o niej myślałem, słyszałem pewne słowo... imię chyba... Flutter... Shy? Chyba to słyszałem... - zacząłem nawijać. Po raz pierwszy mam jakieś wątpliwości co do "Zabawy" z strażnikiem... może ją znałem zanim się obudziłem w robocie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...