Skocz do zawartości

Nareszcie święta yeey... [Oneshot][Slice of Life][Alternate Universe]


Recommended Posts

Witam was serdecznie drodzy czytelnicy. Przedstawiam wam opowiadanie napisane specjalnie z okazji nadchodzących świąt.

 

  Nareszcie święta yeey...

Autor: Darkbloodpony

Korekta i pre-riding: @Grento YTP@Stormy Mood

 

Opis: Mała Starlight Glimmer od zawsze kochała wigilie serdeczności. Co roku spędzała ten wyjątkowy dzień z Sunburst, grając w gry planszowe i rozmawiając do pierwszej gwiazdki, lecz tego roku przyjaciel już nie będzie...

 

LINK

Edytowano przez Darkbloodpony
  • +1 3
  • Lubię to! 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi to skomentować. Jest to po prostu fanhyc okazjonalny, bardzo dobrej jakości. 

Dużo nie mogę powiedzieć, długość nie jest powalająca, ale taka też nie miała (chyba) być, treść jest poniekąd pocieszna, czuć klimat zbliżających się wielkimi krokami Świąt a dodatkowo jakość, jak wspomniałem, jest naprawdę dobra, choć są błędy, pewnie jeszcze trochę zaznaczę, ale nie jakoś skrajnie przeszkadzające w czytaniu. Największą zawiechę miałem przy fragmencie z wagą. Domyślam się, że chodziło o kuchenną, ale mam jedno pytanie. Czy jest waga, na której nie kładzie się ważonego przedmiotu? Możliwie, że chodziło ci też o te starsze, gdzie się porównywało wagę przedmiotu do odważników, jednak tam też się kładło ważony przedmiot. Nie mam pomysłu. 

W sumie tyle, co do życzeń, by nie przynudzać klasycznym „nawzajem" (które ostatnimi czasy dość często słyszę) to powiem; tego samego, ze zdwojoną mocą. 

No i pozdrawiam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za życzenia.

2 godziny temu, Ziemniakford111222 napisał:

Największą zawiechę miałem przy fragmencie z wagą. Domyślam się, że chodziło o kuchenną, ale mam jedno pytanie. Czy jest waga, na której nie kładzie się ważonego przedmiotu? Możliwie, że chodziło ci też o te starsze, gdzie się porównywało wagę przedmiotu do odważników, jednak tam też się kładło ważony przedmiot. Nie mam pomysłu. 

Zwykła waga kuchenna, cyfrowa, na której kładzie się przedmioty do zważenia. 

Edytowano przez darkblodpony
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Hm, w tytule tematu jest „yaay”, ale wszędzie indziej już „yeey”, to jak to jest? Poza tym, jedno „a” chyba by wystarczyło. W opowiadaniu mamy też „Sunbersta” podczas gdy powinno to być „Sunburst”. Zdarzyły się literówki (np: „(...) jednorożec zacisnąła wargi,zamknąła oczy...”), czy też kwiatki pokroju „własnoręcznie wykonanego wieńca”, w odniesieniu do kucyka (mogłoby być „samodzielnie”).

„(...) Starlight dopadł kuchenkę i wyłączył gaz.” - może coś źle zrozumiałem, ale to brzmi jakby Starlight została ogierem.

Zamiast „Wild” jest w pewnym miejscu „Widl”.

A od pewnego momentu już jest „Sunburst”.

„Wszystko było już. gotowe” <- niepotrzebna kropeczka.

„Glimer” <- brakuje „m”.

W sumie, później sporo razy przewija się określenie na Starlight: „wielka gospodyni”, lub „mała wielka gospodyni”, troszeczkę za często przez co odniosłem wrażenie powtórzenia.

 

I inne tego typu sprawy, których nie zaznaczyłem w tekście, z uwagi na problemy techniczne oraz wynikającą z nich konieczność czytania na telefonie. Ogółem, samo w sobie nie jest to nic poważnego i nie wymaga aż tyle perswazji, jednak różne literówki, błędy, potknięcia zdarzają się w tekście na tyle często, bym ośmielił się polecić autorowi powrót do popełnionego fanfika i przyjrzenie się treści, w poszukiwaniu tych właśnie błędów. Po ich poprawie z pewnością zniknie wrażenie niedopracowania, jakie odnosi się podczas lektury.

 

Dziwne wrażenie sprawia akapit, w którym narrator wspomina, że gdyby dekorator odpowiedział coś Starlight w odpowiednim momencie, wówczas może przyszłość Equestrii potoczyłaby się inaczej i tak dalej. Gdyby opowiadanie okazało się retrospekcją, wówczas byłoby wiadomo skąd on o tym wiedział, ale ponieważ akcja ma miejsce na długo przed pierwszym sezonem, nie brzmi to najlepiej.

Może gdyby podejść do sprawy subtelniej i zasugerować tylko, że niewiele wystarczyło, by zmienić poglądy Starlight, lecz dekorator powstrzymał się od skomentowania jej słów? Czytelnik mógłby się domyślać, że być może chodzi o to, co klacz zrobiła wiele lat później, a odnośnie czego narrator niekoniecznie powinien posiadać poszlaki.

 

Jest też inny akapit, a w nim porównanie, że Starlight zrobiła coś z opóźnieniem jak ładowanie się filmu w internecie. Burzy to trochę klimat i osobiście sugerowałbym jakieś inne porównanie albo przepisanie tych kilku zdań. Wprawdzie potem czytelnik nabiera pojęcia na jakim poziomie technologicznym stoi otoczenie, lecz wciąż, według mnie nie jest to zbyt fortunne porównanie.

 

W ogóle, jeśli chodzi o podejście Starlight do magii i przyjaźni, sprawa wygląda trochę dziwnie, gdyż potem w jakiś sposób zaprzyjaźnia się z magią, dzięki czemu wykonuje różne rzeczy, co ostatecznie powoduje powstanie wiadrowego pieseła, a także spory bałagan. Ostatecznie jednak wydźwięk opowiadania jest pozytywny w tym sensie, że otrzymujemy dobre zakończenie, które nie burzy świątecznej, w pewnym stopniu naiwnej atmosfery. Z drugiej strony, gdyby zaprzyjaźnienie się z magią oraz powstały za tą sprawą bałagan doprowadziły do srogiej kary i zepsutych świąt (złe zakończenie), wówczas atmosfera by ucierpiała, ale Starlight miałaby dodatkowy powód dla którego mogłaby być sceptyczna wobec magii, talentów itd.

 

Wydaje mi się, że ostatecznie autor zdecydował się na lepsze w skutkach rozwiązanie, choć widać pod koniec, że historyjka mogłaby pójść w dwóch różnych kierunkach i w jednym z przypadków uzyskalibyśmy dodatkowe wydarzenia, które ukształtowały Starlight taką, jaką ją poznaliśmy w pierwszym odcinku, w jakim wystąpiła.

 

Odsuwając na bok błędy i potknięcia, a także nie najlepiej brzmiące rzeczy i wątpliwości, przejdźmy do oceny tego, o czym to jest. Cóż mogę powiedzieć? Z okazji Świąt dostaliśmy typową, świąteczną historię opisującą dzień wigilii serdeczności z perspektywy małej Starlight Glimmer. W ciągu tychże siedemnastu stron bohaterka zdążyła odwiedzić kilka miejsc i zrobić całkiem sporo rzeczy, choć np. sceny z grą planszową czy „odgrzewana zupka subplot” nie wnoszą znów tak wiele do głównego wątku, a raczej służą jako dodatki przybliżające nam codzienne życie Starlight oraz jej manieryzm.

 

Otrzymujemy sporo świątecznych akcentów – czytanie świątecznej opowiadanki, kupno materiałów z których później powstają ozdoby świąteczne, ubieranie choinki, jemioła, co nieco o marzeniach, no i wreszcie wieczerza wieńcząca opowiadanie. Całość okraszona jest lekkim, nieco naiwnym (w sensie, że dziecięcym) klimatem, zaś przyglądając się bliżej, między wierszami odnajdujemy takie wątki jak Starlight zmagająca się z własnymi słabościami.

Dzięki pewnej nadinterpretacji możemy odnaleźć tutaj również nieco powagi, gdyż dowiadujemy się, że Starlight marzy o szczeniaku, a przy próbie opanowania wywołanego magią zamieszania powstaje „wiadrowy pies”, z którym ta sobie nie radzi, co może nam sugerować, że rodzice klaczki mają rację, że najpewniej jest za młoda na podjęcie takiej odpowiedzialności. Może to być uznane za komentarz do świata realnego, gdzie niekiedy pod choinkę dzieciaki dostają zwierzaki, którymi szybko się nudzą lub którymi nie potrafią się zająć, przez co te, traktowane jak przedmioty (Starlight ożywiła przedmioty i zrobiła z nich pieska) lądują na śmietniku/ bruku co zawsze jest smutne i godne potępienia.

 

Dekorator okazał się przyzwoitą postacią o przyjacielskim usposobieniu, aczkolwiek nie potrafiłem pozbyć się wrażenia, że prędko zaczął się dziwnie spoufalać ze Starlight. Nic takiego się nie wydarzyło, ale wciąż – był to obcy kucyk, na miejscu klaczki miałbym więcej rezerwy. Nie zrozumcie mnie źle – sceny, w których pokazuje jej jak przygotować papierowe ozdoby i jak używać magii, aby same lewitowały, a także wymiana zdań o marzeniach świątecznych, wszystko to jest wykonane bardzo solidnie i z dbałością o odpowiednią atmosferę, po prostu sama relacja między tymi dwoma średnio do mnie przemawia. Gdyby dekoratorem okazał się kucyk z sąsiedztwa, którego Starlight zna z widzenia lub z którym jej rodzice dobrze żyją – to ok.

 

Pod koniec przybył listonosz... tak po prostu i w sumie nie wiem co to dało historii. Ale przyznam, że przez moment myślałem, że zaraz będzie telegram, że z rodzicami coś się stało i nagła zmiana klimatu o 180 stopni. Ale tak się nie stało, bo rodzice stali tuż za nim, do tego z dziadkiem Starlight. No i sam nie wiem, średnio mi wypadła ta scena. To „o, pan jest moim dziadkiem?” jakoś mi nie podpasowało. To znaczy, faktycznie, Starlight była za mała by go pamiętać, ale naprawdę przez cały ten czas nie widziała ani jednej fotografii z nim? Żadne z rodziców o nim nie wspominało? Nie lepiej by było, gdyby jej mama albo tata powiedziała/ powiedział coś w stylu: „Spójrz, kto cię odwiedził.”, a wtedy starszy kucyk przywitałby się z małą, zwracając się do niej per „wnuczko”? Wówczas czytelnik i tak dowiedziałby się kim jest ta postać dla Starlight, a i dialog zabrzmiałby lepiej.

W ogóle, brakuje w tej scenie emocji, dosyć szybko przechodzimy do bałaganu i kłopotów jakie ten spowodował, na czym cierpi świąteczny klimat, do tej pory budowany w sposób zupełnie poprawny. Nie tylko to, brakuje mi lepszego zamknięcia opowiadania, bardziej satysfakcjonującego zakończenia, może jakiegoś extra dialogu, może wymiany prezentów, może jakiegoś komentarza Starlight lub wypowiedzianego do pierwszej gwiazdki życzenia. Stąd pod koniec zostaje mały niedosyt.

 

Życzenia świąteczne od autora oraz ekipy dłubiącej przy opowiadaniu to naprawdę miły gest, zostały odpowiednio oddzielone od treści opowiadania, przez co nie kolidują z nim, a stanowią miłe posłowie na określoną okazję. Bardzo miło i dzięki ;)

 

Podsumowując, jest to poprawnie wykonana, solidna historia świąteczna, która niczym nie zaskakuje, ale także niczym nie odpycha, a którą jeszcze można by dopracować, zarówno pod kątem technicznym jak i fabularnym. Ma odpowiedni klimat i czyta się ją lekko, niezobowiązująco. Na święta – czemu nie? Wydaje mi się, że gdybym natrafił na opowiadanie w środku lata pewnie od razu bym go nie doczytał do końca, ale świadomość, że mamy (jeszcze) grudzień i jest okres świąteczny bardzo pomaga w zatrzymaniu przy sobie czytelnika.

 

Myślę, że warto dać szansę i zobaczyć jak autor odnajduje się w bardziej przyjaznych, kreskówkowych klimatach. Pozdrawiam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuje za tak obszerny komentarz dotyczący opowiadania oraz poświęcony mu czas.:pinkiesmile: Wszelkie uwagi i wskazówki uważnie przeanalizowałem. Następnie za twoją radą poświęciłem trochę czasu na wprowadzenie sugerowanych poprawek i doszlifowania opowiadania na miarę moich umiejętności. To tyle z mojej strony. :squee:  

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

No... nareszcie dorwałem tego fika. Zrobiłem sobie przerwę od pisania komentarzy (bo okazało się to być dosyć czasochłonne, zważcie na to, że mój komentarz do Kodu Equestria pisałem aż trzy dniiii, a potem musiałem to wysyłać w iluś tam postach przez to, że był limit słów.)

 

No i cóż... Mista Darek albo raczej Darkbloodpony. Zawsze ceniłem go jako pisarza. A jak sobie poradził tym razem?

 

Dobrze. Podręcznikowo. Zauważyłem, że Dark dobrze sobie radzi w tego typu historiach. Mamy małą Starlight, tuż po tym, jak rozstała się z Sunburstem (nie, to nie romans, to były zaprzyjaźnione dzieci). Nasz przyszły krysztaler Flurry Heart, czy jak to tam było, dostał się do szkoły magii. Prawdopodobnie do szkoły dla utalentowanych jednorożców, choć z tego co pamiętam, Celestia nie kojarzyła Sunbursta. Ale to wszystko jest zapalnikiem do dalszych wydarzeń. Starlight czuję się nieco osamotniona, choć z dziecięcą werwą przystępuje do przygotowania swojego domu na przyjście Wigilii Serdeczności. No i wszystko biegnie swoim niespiesznym rytmem. Śledzimy poczynania przyszłej tyranki, jak idzie na targ, dekoruje wraz z przyjacielem rodziny choinkę oraz próbuję okiełznać magię jednorożców. Widzimy również to, że nie od samego początku była taka dobra w te klocki. Czasem tak jest, że ukryty potencjał trzeba dopiero wydobyć z drugiej osoby.

 

Ogólnie to tak, fanfik jest przyjemny do czytania. Nie oczekujcie akcji, czy trudnych wyborów moralnych. Da się tam wyczuć pewną melancholię i trochę smutku, ale w głównej mierze jest to dzieło o sympatycznym klimacie. Warte polecenia. Jeżeli chcecie się podnieść na duchu lub gdy zatęskniliście za klimatem świąt, polecam Wam ten fanfik. Darkbloodpony jest już doświadczonym pisarzem i wie, co robi.

 

Ode mnie to tyle.

 

Pozdrawiam!

  • Lubię to! 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...