Sun Napisano Grudzień 13, 2019 Share Napisano Grudzień 13, 2019 (edytowany) Swego czasu zdarzyło mi się słuchać polskiego country (nie, nie jest tak słabe jak brzmi). Jedna z nich szczególnie przypadła mi do gustu. W związku z tym postanowiłem napisać do niej fanfik. Jest to opowieść o autostopowiczce, która wpadła na Twilight i całą resztę ekipy jadące kamperem na wakacje. Nie zabrakło kilku opowieści, śpiewania i rozmów przez CB radio z kierowcami ciężarówek. Nie jest to może wybitne dzieło, ale komuś się być może spodoba Autostop [Oneshot][SoL][Equestria Girls] Edytowano Grudzień 13, 2019 przez Sun 1 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
The Lord High Protector Napisano Grudzień 14, 2019 Share Napisano Grudzień 14, 2019 Bardzo fajne opowiadanie. Nie wiedziałem za bardzo jak można EQG połączyć z country, truckami i kierowcami, ale teraz już wiem, że można i to w bardzo udany sposób. Opisy sympatyczne, reakcja R. na różne ewenementy wydaje mi się prawidłowa z perspektywy jej historii. W zamieszczony tekst piosenki wplótłbym opis drogi (widoki, ruch, pogoda itd.) bo jej mi najbardziej w opowiadaniu brakowało. Chociaż nie słucham country, to wybrałeś całkiem ładny kawałek i myślę, że wraz z tymi opisami nadałby opowiadaniu filmowego charakteru lat 70. To też jest kwestia gustu, więc nie bierz sobie tego do serca, ale szerszego opisu drogi brakuje. Poza tym wydaje mi się, że wszystko jest z tekstem w porządku, drobne błędy i literówki. Na koniec napiszę, że żal mi było, że R. nie jedzie dalej. Bardzo polecam opowiadanie każdemu, szczególnie ludziom lubiącym długie trasy, słońce i wakacje. Byle do wiosny i LWG! 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sun Napisano Grudzień 14, 2019 Autor Share Napisano Grudzień 14, 2019 Bardzo dziękuje za komentarz. Cieszę się, że się spodobało. A co do pewnej kwestii, to: 8 godzin temu, The Lord High Protector napisał: W zamieszczony tekst piosenki wplótłbym opis drogi (widoki, ruch, pogoda itd.) bo jej mi najbardziej w opowiadaniu brakowało. Nie chciałem tego robić, gdyż mam tu gotową piosenkę z podkładem muzycznym, fajnie zaśpiewaną i do tego pasującą klimatem nie tylko do jazdy stopem i postaci Roach, ale też do uniwersum Equestria girls. Po co coś zmieniać. Ale faktycznie, jakiś opis drogi mógłby tu i tam nie zaszkodzić. Pomyślę nad tym w wolnej chwili Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hoffman Napisano Wrzesień 18, 2020 Share Napisano Wrzesień 18, 2020 Jakiś czas temu miałem przyjemność posłuchać sobie tego fanfika na Kąciku Lektorskim, a teraz przyszła pora na mały komentarz. Z chęcią zabrałem się za niniejsze opowiadanie raz jeszcze, tym razem czytając je sobie w domowym zaciszu, porą nocną. Półtorakrotnie – raz rozpoczynając zwyczajnie, a w pewnym momencie rozpoczynając od nowa, celem kilku poprawek formy. O tym nieco więcej później. Tekst bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu i myślę, że gdyby kanoniczne „Equestria Girls” było takie, jak to opowiadanie, z pewnością oglądałbym tę produkcję dużo przychylniejszym okiem, a przynajmniej ogarnąłbym większość (jeśli nie wszystko) tego, co wyprodukowało w tej materii Hasbro. Parafrazując pewien dowcip – trzy obejrzałem, czwartej nie dałem rady Jasne, ktoś powie, że przecież oryginalne dziewczyny w sumie są takie, jak ujął to Sun w „Autostopie” (ba, nawet piosenka się napatoczyła), no i w sumie... to prawda – postacie zostały oddanie bardzo wiernie, ze wszystkimi charakterystycznymi cechami charakteru, manieryzmem, wypadają przy tym tak naturalnie, tak sympatycznie, jakby to autentycznie był jakiś short albo oficjalny special. To może od razu napomknę, że ze wszystkich bohaterek kanonicznych, które zaszczyciły nas swoją obecnością, moją ulubioną zostaje Applejack. Przemiodna kreacja, wszystko mi się w niej podobało – poprzez prezentację jej specjalnej mocy magicznej, usposobienie nie dające jej pomylić z nikim innym niż właśnie dziewczyną z prowincji, na charakterystycznej mowie kończąc. Po prostu wyróżnia się w naprawdę miły sposób, od razu idzie ją polubić. W fanfiku przewinie się trochę charakterów autorskich, z czego w pełni rozwija skrzydła Roach, czyli autostopowiczka, które spotykają dziewczyny w drodze na wakacje. Rewelacyjna postać, z którą naprawdę chciałoby się zakolegować. Ma nie tylko świetny charakter, ale także historię. Podoba mi się to, w jaki sposób o sobie opowiada, skąd zresztą dowiadujemy się o jej poprzednich podróżach, poznajemy styl bycia, nawyki czy cechy charakteru. Moim zdaniem, najlepszym przykładem jest scenka z użyciem radia, gdy nawiązuje kontakt ze swoimi znajomymi z trasy i gdzie instruuje Twilight, że np. wypada mieć jakąś ksywkę, czy też życzyć szerokości na koniec rozmowy, tudzież stosować mile jako system miar. Słówko o towarzyszach drogi z radia – kolejne fantastyczne postacie, chociaż tylko drugoplanowe i których w sumie nawet nie mamy opisanych z wyglądu, to jednak każdy z tych kierowców jest charakterystyczny, wyróżnia się od innych, a przy tym czuć, że wszyscy są swojakami, nie da się ich nie lubić. Zresztą, zarówno ich rozmówki, jak i żarty, wszystko to także wypada naturalnie, wprawdzie lekko odbiega od grzecznego charakteru kanonicznego „Equestria Girls” lecz nigdy nie w zbyt wysokim stopniu, w związku z czym jest to zarówno realistyczne, jak i serialowe. Autor świetnie wyważył ich teksty, co należy pochwalić i z czego warto brać notatki. Bez wątpienia wzór do naśladowania w materii kreacji tych bohaterek, w ogóle, nowych postaci w ramach tegoż uniwersum. Ale, ale! Odbiegłem od wątku nastroju, czyli fanfik, a serial/ film. Otóż jest prawdą, że dziewczyny zostały oddane wiernie, a klimat jest bardzo serialowy, lecz w oryginale brakuje takiego edge, nerwu, który sprawia, że utwór jest charakterny i charakterystyczny, na czym zyskuje atmosfera (prawie powiedziałem "grywalność" xD). Że nie jest to coś, co być może widzieliśmy już wcześniej, tylko inaczej ubrane, ale coś, co zostało czymś zainspirowane – to bez dwóch zdań – ale w taki sposób, by jednocześnie ubogacić to o elementy swojskie (tu: nawiązujące do polskiego country), czy pomysły na sceny napisane po prostu po swojemu. W „Autostopie” wszystko to tu jest. Trochę zagmatwałem. Może inaczej – ekspozycja dotycząca czterech filmów z serii „Equestria Girls” (chodzi o historię, którą bohaterki opowiadają autostopowiczce) utwierdziła mnie w przekonaniu, iż poszczególne części w gruncie rzeczy są takie same. Pojawia się villain, niekoniecznie w ilości sztuk wynoszącej jeden, który to villain robi problem, dziewczyny się zapoznają z tym problemem i go rozwiązują, po czym villain przechodzi transformację, a potem się z nim walczy i wygrywa na końcu. Wiem, że mocno upraszczam i w ten sposób każde dzieło można sprowadzić do poziomu patyka i sznurka, ale generalnie jest to do siebie podobne, przynajmniej według mnie. No i co tu dużo mówić, klasyczne "Atomówki" to to nie są xD „Autostop” jest inny, zupełnie inaczej wyważony, bardziej zróżnicowany, choć to w gruncie rzeczy dwadzieścia kilka stron o wakacyjnej wojaży z pozytywnym, przygodowym vibem w tle, urozmaicony nawiązaniami do polskiego country oraz kilku innych rzeczy, plus autorskie koncepcje. To znaczy, tak mi się wydaje. Prezydent Sombra to Twój oryginalny pomysł, @Sun, czy rzecz zaczerpnięta z któregoś ze speciali? W każdym razie, fanfik jest po prostu świeży i ani przez moment nie trąci monotonią. Posiada tylko jedna piosenkę, ale wkomponowaną w idealnym momencie i umacniającą nastrój. Nie ma tu żadnych transformacji, elementy magiczne występują, ale w bardzo subtelnej formie, więc przez większość czasu to po prostu wakacyjna podróż szeroką szosą, przy której w pewnym momencie czeka z uniesionym kciukiem nowa koleżanka. Rozmowy i interakcje między bohaterkami są dużo ciekawsze, a zmiana settingu ze szkolnego na taki kamperowy, w odróżnieniu od „Legend of Everfree”, gdzie – ku mojemu rozczarowaniu – taka zmiana nie poprawiła wrażeń z seansu wcale a wcale*, tutaj podziałała i przyniosła znakomity efekt. Być może przesadzam, ale nic na to nie poradzę, po prostu aż tak spodobało mi się to opowiadanie Może faktycznie trochę tego mało, człowiek ma niedosyt i po zakończeniu (bardzo dobrym zresztą, lekko nostalgicznym wręcz) chciałby więcej, ale może tak było trzeba, by uniknąć dłużyzn, sztucznego przeciągania tekstu i tym samym naruszenia atmosfery. No i by treść była tak lekka i przyjemna w odbiorze. Zdecydowanie jest to tytuł, do którego chętnie będę wracał. Czepiając się, zachodzę w głowę, a skąd one miały tyle forsy na ten tuning i na zbudowanie sobie z jakiegoś starego busa (o ile dobrze zrozumiałem) kampera z prawdziwego zdarzenia, z pełnym wyposażeniem i wszystkimi możliwymi udogodnieniami, wliczając w to sprzęt nagłaśniający? W sumie, czy ja dobrze pamiętam, że z tekstu wynika, że one są już w wieku studenckim? Może podostawały kasę od rodziców/ krewnych z okazji napisania matury i się złożyły? Jasne, jest nadmienione, że to Applejack tak lubi sobie pomajsterkować i że to (chyba nie wyłapałem w jakim stopniu) jej sprawka, ale przecież narzędzia, części, blachy, meble, wyposażenie, to wszystko kosztuje. Skąd one to wzięły? Był jeszcze fragment z jeżozwierzami. Po pierwsze – moje spaczenie zawodowe, ale szkoda, że to nie pancernik napatoczył się na drodze (pozdro dla kumatych), byłoby inne nawiązanie. Po drugie, kurczę, Sunset, jesteś morderczynią, wjechałaś w wujka jeżozwierza W sumie, to nigdy za nią zbyt szczególnie nie przepadałem, nie ufam jej. Wiedziałem, że to zło wcielone Poza tym, zdziwiła mnie jedna rzecz w końcówce, w barze. Poza smakowitymi opisami (od których czytelnik aż się głodny robi) czy też sceneriami (bardzo klimatycznymi), mamy informację, że w każdym z burgerów było mięsko. Takie wiecie, nie przetworzone z sieciówki, nie to coś z Fillet-O-Fisha (McDonalds de facto przyznał się, że tam nie ma ryby, więc żaden żądny odszkodowania Amerykanin nie mógł udławić się ością ), ale najprawdziwsze mięsne mięsko od Heńka od mięs. Czy Fluttershy, która wcześniej przyznała, że żadne zwierze nie powinno pracować w cyrku, nie powinna być zagorzałą weganką i odmówić jedzenia burgera z mięsem? Poprosić o coś z warzywami czy coś w ten deseń? Fluttershy, ty żresz jeżburgery (pozdro dla kumatych 2), jak możesz? No właśnie – humoru tej historii nie brakuje, dzięki czemu tym bardziej można się przy niej świetnie bawić i nabrać ochoty do pisania. Po raz kolejny, autor doskonale waży motywy komediowe z SoLem, co jest naprawdę imponujące Forma opowiadania jest dosyć solidna i zdania brzmią bardzo dobrze i ładnie. Tekst został napisany kompetentnie i generalnie się po nim płynie, a to zawsze dobry znak oraz przyjemne doświadczenie. Wiadomo, że od czasu do czasu coś się napatoczy, ale początkowo przymykałem na to oko. Ale z czasem zacząłem zauważać przeróżne rzeczy, między innymi: „Mogłaby poprosić Rainbow o pomoc, ale ta pewnie by wszystko wrzuciła luzem i była dumna z siebie.” Szyk mi pod koniec zazgrzytał, dałbym tam „(...) była z siebie dumna”, jak dla mnie tak by brzmiało lepiej. „Już po chwili osiągnęli dozwoloną prędkość dziewięćdziesięciu kilometrów na godzinę.” Jeżeli na pokładzie były same dziewczyny, to powinno być „osiągnęły”. „Ale pokonałyśmy je w epickiej bitwie kapel. Była magia i lasery, i w ogóle Ale wtedy wiały.” Zabrakło znaku interpunkcyjnego. „Dokładnie to wykryłam fluktuacjie w rezonacjach (...)” Co tam robi „i” (tak, stoi, przecież widzę, ale wiesz...)? „– dajesz czadu – dodała Rainbow.” Z wielkiej litery Z czasem zacząłem przyglądać się uważniej i wtedy to natrafiłem na więcej błędów. Był to ten moment, w którym stwierdziłem, że sobie nocną porą zainterweniuję Znalazłem w tekście dużo więcej brakujących znaków interpunkcyjnych, szyku, który mnie akurat niezbyt podpasował, tudzież literówek, głównie brakujących ogonków, zwłaszcza im bliżej końca opowiadania. Poza tym, małe literki zamiast wielkich, tego typu rzeczy. Plus mieszanie czasów, teraźniejszego z przeszłym, ale jeszcze nie rozgryzłem mechaniki stojącej za konstrukcją tego typu zdań, więc nie dłubałem przy nich zbyt wiele. Aha, no i typowe myślistwo i spacjołówstwo, ten typ tak ma @Sun, wszystko masz poprawione, gdzie trzeba zasugerowałem swoje, pozostawiam do Twojego uznania W każdym razie, mimo błędów, które ostatecznie wystąpiły dosyć często, aż byłem troszkę zaskoczony, to jednak nieszczególnie zwracały na siebie uwagę, jednakże warto było się nad nimi pochylić, by doprowadzić tekst do jak najwyższej formy. Najważniejsze, że nie psuły wrażeń z lektury, ani nie zniechęcały do dalszego czytania. Po prostu mogło być lepiej, ale postarałem się pomóc ile mogłem. Podsumowując, mamy tutaj kawałek znakomitego, bardzo klimatycznego serialowego fanfika z masą swojskich elementów, fantastycznych scen, a także interakcji między postaciami. Czy to dywagacje na tematy wszelakie, przeplatane miłymi, komediowymi wstawkami, poprzez różne bonding moments między Mane7 a Roach (choćby scenka zapoznania się, czy wtajemniczanie w żargon kierowców), na scenach z magią czy nawiązaniach do muzyki country kończąc. Akcja leci naturalnym tempem, toteż nie brakuje czasu na zagłębienie się w nastrój, no i nowe postacie zostały znakomicie wykreowane. Opowiadanie wciąga i dostarcza naprawdę sporo rozrywki, chce się do niego wracać. „Autostop” jak najbardziej polecam, również sceptykom, którym „Equestria Girls” wybitnie nie jest w smak. Nie jest to utwór długi, ale oferuje doskonały klimat, fantastyczne kreacje postaci, no i wciągający pomysł, który został bardzo dobrze zrealizowany. Pozdrawiam! *Może wyjdę na jakiegoś prymitywa, ale gdyby tam był jakiś gość w masce hokejowej, który by je ganiał z maczetą po tym lesie, może wtedy bym to oglądał xD 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sun Napisano Wrzesień 18, 2020 Autor Share Napisano Wrzesień 18, 2020 O mamo, ale cudowny i rozbudowany komentarz. Dzięki. Czytanie go było prawdziwym miodkiem na serduszko pisarza. Trzeba oczywiście na niego odpowiedzieć. Zacznę może od kwestii Roach, dla której powstał cały ten fanfik. Sama Roach powstała w mej głowie jako właśnie ktoś, kto mógłby taką piosenkę zaśpiewać o sobie. Taki wolny duch, nie całkiem wagabunda i z pewnością nie hobo. Po prostu ktoś, kto żyje po swojemu, bo tak jest ciekawiej. I to później właśnie dla takiej, doświadczonej życiem i podróżami wędrowczyni, powstał cały ten fanfik. Bo po co by była postać, która kąpie się w rzece, sypia pod gołym niebem i ma całą masę anegdotek (niekoniecznie przyzwoitych), jeśli nie może się spotkać z raczej grzeczną grupą studentek. Umie nocować w lesie, nosi wielki nóż i jeździła na zestawie (według mojej kreacji, miała okazje poprowadzić 18 kołowy zestaw, mimo, że nie ma do tego prawka. I szło jej całkiem zacnie). Wspaniały przykład do czego prowadzi niesłuchanie nauczycieli i bumelanctwo Swoją drogą, jesteś chyba jedyną osobą, która polubiła Roach. Wszyscy inni, którzy dzielili się ze mną opinią na jej temat uważali, że jest przesadzona i irytująca. A reszta postaci... Dziewczyny są po to, by ten fik w ogóle istniał. Bo co to by był za fanfik, gdyby się nie pojawiły postacie z filmów (po świecie nie widać, że to ludzka Equestria). A kierowcy? Zlepek kilku motywów i pomysłów, doprawiony scenami z różnych filmów. Po prostu mieli być pozytywnie zakręconymi ludźmi, którzy nie są przeciętni. Stąd koleś wożący wielkiego pluszaka na siedzeniu pasażera, weteran wojskowy, choleryczka i koleś, który rzuca seksistowskie uwagi, ale i tak go wszyscy lubią. Prezydent Sombra to koncept, który narodził się u mnie dawno temu, ale w zupełnie innym kontekście. Miałem (i w zasadzie dalej mam) dla niego wielką rolę w innym fiku, ale jego czas jeszcze nie nadszedł. Spoiler Podpowiem, ma robić za odpowiednika Jeffersona Davisa Ale tu (między innymi) przydał mi się. Jako prezydent (skoro Celestia jest dyrektorką), z zamiłowaniem do geologii i dość pozytywnym usposobieniem. Zawsze to lepsze niż Sombra w czapce z daszkiem. Bus został zainspirowany shortem. A skąd kasa? Cóż, owszem, są, jeśli dobrze pamiętam własny fik, na studiach, ale: - Rarity ma własny sklep (z ubraniami), a do tego biedna nigdy nie była. - Sunset rzuciła studia i pracuje w warsztacie (jeśli dobrze pamiętam swój koncept). - Twilight do biednych nie należy - AJ ma farmę, a na teksańskich farmach stoi zawsze dużo rdzewiejących samochodów. Poza tym, to fanfik, w którym siedem kobiet włada magią i jadąc na wakacje zabiera bbkę, która rzuciła robotę w korpo, by se jeździć stopem po kraju. Bus to najmniej nielogiczna rzecz tutaj. Pancernik. Za późno obejrzałem Rango, by na to wpaść. I nie ma dowodów, ze to Sunset go rozjechała. Mógł tak leżeć od 10 minut. Z resztą, po co pchał się pod koła? Spoiler Żeby przejść na drugą stronę ba dum tsss A co do burgerów? Wejdź do baru pełnego barczystych kierowców, odżywiających się prawdziwym mięsem, gdzie za ladą stoi baba parowóz, zdolna jednym uderzeniem chochli roztrzaskać czaskę, a w tle muzyka country ze starej szafy grającej i poproś o wegeburgera i może late sojową. Z pewnością Fluttershy nie ma tyle odwagi. Poza tym, choć Ffluttershy walczy o prawa zwierząt Spoiler Zwierzęta mają prawo być smaczne to nie ma nic przeciwko kawałkowi miesa. Zwlaszcza jak to mięso od szczęśliwej krowy, biegającej na swobodzie. Spoiler - Um, dzień dobry. Czy jest coś bezmięsnego? - Mamy parówki A jeżoburgery są ostre Ogólnie, bardzo mnie cieszy, ze fik się podobał i, ze wywołał tyle pozytywnych emocji. Dziękuję też za wszystkie poprawki i sugestie. Z pewnością poprawią wygląd i odbiór tego dzieła Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się