Skocz do zawartości

Świt Królestw [NZ] [Violence] [Adventure] [Political]


Tankista

Recommended Posts

Prawie tysiąc lat po erze alikornów świat zmienił się diametralnie. Królowe zamieniły się w bóstwa, ich wielkie imperia upadły, rozbiły się na niewielkie księstwa, królestwa wiecznie skłócone i pogrążone w wiecznych wojnach. Po dawnych czasach harmonii i pokoju nie pozostał nawet ślad. Podobnie sprawa miała się daleko na wschodzie, we fiordach północnych krain gdzie liczne klany kucyków, gryfów i reniferów starały się przetrwać w surowym i niegościnnym klimacie. Pośród nich pojawił się ambitny jednorożec, pragnący odkryć wielką krainę na zachodzie, za oceanem, opisywaną w pradawnych sagach. Takie wyprawy nie są jednak łatwe, a tym bardziej pewne. Ich sukces potrafi diametralnie zmienić wiele wydarzeń, nie zawsze na lepsze.

 

Chciałbym za pomoc podziękować Ziemniakfordowi, który miał na tyle cierpliwości by pomóc mi w tworzeniu i poprawianiu tegoż oto opowiadania.

Ode mnie to jak na razie wszystko i zapraszam do czytania.

 

Prolog

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Rozdział 24 - niebawem

 

 

Epic: 1/10

Legendary: 1/50

Edytowano przez Tankista
Dopisałam głos Obsede na Epic ~Cahan
  • +1 3
  • Lubię to! 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

   :aj3:Za braci! Za wioskę! Przepłyniemy wielkie morze!

 

   Świt królestw nie zaczyna się szybko ani wolno. Rozkręca się w sam raz. Odpowiednio wprowadza postacie i w odpowiednich momentach psuje iluzję bohaterów idealnych i dobrych w ogólnym tego pojęcia znaczeniu. Zaczynam wręcz czuć coraz częstsze odchodzenie nowych autorów od cukierkowości kuców i wplatanie w fabułę polityki, która nie do końca jest pokojowa, a także nieco mroczniejszych klimatów.

 

   Fabuła nie jest szczególnie odkrywcza, ale nie znaczy to też, że jest nudna. Na samym początku poznajemy bowiem dwóch braci. Jeden lubi podróżować, drugi jest Jarlem ich wspólnej wioski, osady wikingów. Jeden odkrył jakiś grobowiec, więc naturalnie z logiką wszystkich światów fantasy wchodzą tam zupełnie nieprzygotowani i to tylko we dwóch, aby walczyć z niezliczonymi hordami nieumarłych – którzy również zgodnie z logiką fantastyki znajdują się w takowym – odkrywając na samym końcu mapę, która zawiera informacje o nowym kontynencie, co nikt o nim jeszcze nie słyszał. Oczywiście więc jeden z braci zamierza wyruszyć w podróż, ale co godne pochwały autor nie zapomina o sprawach wioski, więc drugi z braci zostanie na miejscu, rozwiązując sprawy z nią powiązane. 

 

   Osobiście przebrnąłem przez małe piekło błędów, ale autor już je dość zręcznie poprawił, więc moi następcy powinni mieć przyjemniejszy czas podczas lektury. Trudno mi również jakoś głębiej skomentować postacie, tym bardziej że wydaje się, iż ich przemiany i wystawianie światopoglądów na próbę dopiero nastąpią, a poza tym nie wszyscy dostali jeszcze nawet swoje pięć minut. 

 

   Podsumowując te pięć rozdziałów to fajny i obiecujący wstęp. Jednak co będzie dalej to zobaczymy jak pojawi się rozdział piąty i dalsze. A kiedy się pojawią? No jak napisał sam autor nastąpi to: "niebawem". AYO! :portalflank: 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 3 weeks later...
  • 1 month later...
  • 4 weeks later...
  • 1 month later...
  • 1 month later...
  • 4 weeks later...
  • 1 month later...
  • 1 month later...
  • 2 weeks later...

Napisałem kiedyś do Cahan, że złe fanfiki się łatwiej komentuje, choć gdzieś po drodze zatraca się przyjemność w ich czytaniu. Cahan mnie nawet zachęciła, żebym komentował dobre fanfiki. Pojawił się jednak pewien szkopuł, gdyż ,,Świt królestw” autorstwa Tankisty Stacha, nie jest dobrym fanfikiem. On jest jednym z najlepszych fanfików jakie miałem okazję czytać, odkąd jestem w fandomie My Little Pony. 

 

Zanim przejdę do odpowiedzi na pytanie co tak urzekło mnie w ,,Świcie królestw”, podzielę się z czytelnikiem pewną myślą, myślą którą podsunął mi Feliks W. Kres, którego nie przeczytałem żadnej książki poza jedną, za to tą właściwą. ,,Galeria złamanych piór” jest raczej zbiorem felietonów będących oceną pracy początkujących pisarzy niż tradycyjnie rozumianą książką o tym jak pisać książki. Jednak zapamiętałem z niej jedno, ale to bardzo ważne zdanie. Piszący powinien znać się na tym co opisuje. I Tankista Stachu zna się na tym co opisuje bardzo dobrze.

 

,,Świt królestw’’ przenosi czytelnika w czasy gdy Equestria jest już tylko wspomnieniem, odległym choć bliskim zarazem, gdyż  pozostawiła po sobie wspaniałe ruiny. Jednak właściwa akcja przenosi nas w odległe rejony, zamieszkiwane przez kucyki-wikingów. To losy ich jarlów (wodzów), będziemy śledzić. Obfitują one w czyny bohaterskie i podłe, małe i wielkie, szlachetne i zbrodnicze. Mierzyć się oni będą z przeciwnikami, często silniejszymi od nich, intrygami oraz siłami natury, bezlitosnymi i nie trzymającymi niczyjej strony. Ten element jest napisany sprawnie, może nawet bardzo sprawnie, bo ręczę tutaj, że kolejne rozdziały pochłaniałem znacznie szybciej niż niejednego sławnego fanfika, który powstał w czasach rozkwitu fandomu. Nawet sam autor był zdziwiony jak szybko czytam jego dzieło. Czyniłem to bez żadnego zmuszania się, gdyż szybkości akcji towarzyszą dobrze nakreśleni bohaterowie o ambicjach sięgających daleko poza horyzont. Nie cofną się prawie przed niczym aby zdobyć to o czym marzą. 

 

A jaki jest tego skutek? Cóż, ambiwalentny. Z jednej strony ich sukcesy nie cieszyły mnie, gdyż były okupione cierpieniem niewinnych. Ich zmartwienia nie powodowały współczucia, gdyż odnosiłem wrażenie, że podjęli ryzyko, za które przyszło im zapłacić. To tak jak w prawdziwym życiu. I dlatego, uważam ich za tak ciekawych, bo są oni produktem swoich czasów i określonych warunków. Budują swoją moralność nie na naszych wartościach, ale na swoich i dzięki temu nie wyrywają nas z opowieści aby jedną, nazbyt współcześnie brzmiąca ideą przenieść nas do naszej rzeczywistości z której przecież chcemy się wyrwać. 

 

A jednak, nad światem rysuje się groźba. Przepowiednie stare i nowe, prorocze sny są tutaj brane całkiem poważnie i wpływają na postępowanie postaci. Nie odnajdziemy tutaj niewierzących czy obojętnych na sprawy duchowe. Nie zabrakło również obrządków, którym także przypisuje się doniosłe znaczenie. Wbrew temu co się obawiałem, poważne podejście do tego tematu dodaje całości nie tylko powagi, nie tylko klimatu, ale wręcz sprawia, że bohaterowie odnajdują sens swego życia a jeśli trzeba to także swojej śmierci. 

 

To co opisałem jest bardzo ważne i jest jedną z przyczyn czemu ,,Świt królestw’’ tak mi się spodobał. Jednak tym co zrobiło na mnie największe wrażenie było przywiązanie autora do oddania detali życia postaci. A są tutaj zarówno opisy zbroi, jak również pełne fachowych zwrotów opisy mieczy. Poznamy sposoby wodowania okrętu oraz proces jego powstania poczynając od wyrobu gwoździ. No i szermierka (jeśli to słowa pasuje do walki toporem), nie wiem w jaki sposób powiązana z techniką walki wikingów, ale nadal jest pełna życia a zarazem zwięźle i brutalnie przedstawiona. To miła odmiana po tym co mogłem przeczytać w ,,Ace Combat: Wojna o Equestrię’’. Autor wykorzystuje wiedzę nabytą w codziennym życiu jak również z książek, które jak sądzę są czytane raczej przez studentów archeologii i członków grup rekonstrukcyjnych niż domorosłych fanów wikingów. Dzięki temu dowiedziałem się z fanfika (o kucykach!) wielu nowych rzeczy a przecież sam się nieco interesuje się tym tematem. Tak jak zachwycałem się oddaniem detali w filmie ,,Wiking’’ Roberta Eggersa tak dziś zachwycam się ,,Świtem królestw” Tankisty Stacha. A każdy kto zna moją twórczość wie, że budującym nastrój i klimat detalom poświęcam bardzo wiele uwagi. 

 

I właśnie, miejscami ten klimat nieco ulatywał. Postaci używają zwrotów niepasujących do ich czasów albo opisy są jakby nazbyt wyjęte z naszego życia codziennego. Weźmy taki przykład:

 

Cytat

 

– Nad czym myślisz? – zapytał mosiężny jednorożec.

– Nad całą tą chędożoną sprawą. Nie ma na co czekać, musimy ruszać do Hergrid. Popytać tam, może się czegoś dowiedzieć. – odparł Magnus wstając.

 

 

By później przeczytać coś takiego:

 

Cytat

– Pytanie, kto strzelał. Ten sam, który walił do mnie w lesie? Albo ktoś inny. – dodał blondwłosy jednorożec.

 

Oczywiście we wczesnym średniowieczu tak się nie mówiło, ale archaizm chędożyć lepiej podkreśla dystans pomiędzy naszym światem a czasami  kucyków-wikingów niż walić do kogoś. 

 

Kończąc ten jakże długi komentarz, pragnę napisać, że za znakomite połączenie akcji, klimatu i realistycznych opisów świata, który nigdy nie istniał a jednak zdaje się być tak mi bliski, fanfik ,,Świt królestw’’ zasługuję na EPIC. Największą jednak radością dla mnie będzie jeśli ty, szanowny czytelniku, zaczniesz go czytać jak tylko przeczytasz to zdanie. 


 

Spoiler

zzj.png

 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • 3 weeks later...

Witam serdeczne.

 

Fanfik ten, siłą rzeczy i losu, obserwuje od dawna, ale nie tylko jako osoba pomagająca autorowi, ale i jako zainteresowany czytelnik. Co jest o tyle dziwne, że byłem przekonany, że napisałem komentarz do tego fanfika. No cóż, jak widać – jest jak jest.

 

Bardzo lubię stronę stylistyczną fanfika i przywiązanie do szczegółów w opisach. Człowiek po prostu czyta ten tekst i bardzo łatwo przyswaja obrazy przez niego kreowane. Technicznie nawet teraz znalazłem parę prawdopodobnych błędów, jednak ogólnie jest dobrze. Jedynie przydałaby się korekta końcowa. Niestety sam nie mam zbyt dobrego oka do tego.

 

Oś fabuły to przygody dwóch braci, jednorożców, starszego Magnusa i młodszego Heimira, który jest jarlem. I dosłownie przygodach, bo zaczyna się grubo, od eksploracji starożytnego grobowca, gdzie znajdują, po pokonaniu parę przeszkód, mapę na której widać odległą, legendarną wręcz, krainę. Oczywiście starszy z braci postanawia tam wyruszyć. W tym samym czasie jarl sąsiedniej osady zaczyna mieć pretensje do części ich ziem. Wszystko co jakoś czas się komplikuje, rozwiązuje, kończy bez śladu a to powraca niespodziewanie. Jest to jeden z nielicznych tego typu fanfików, które realnie mnie wciągają.

 

Do czego niewątpliwie przyczynia samo tempo akcji. Szybkie gdy trzeba i wolne, gdy takie być powinno. Same sceny walki nie są też tak szybkie jak w fikach, jakie do tej pory czytałem, a przez to nie są chaotyczne, co jest ogromnym plusem.

 

Postacie braci są bardzo dobrze zbudowane, ale nie ustępują im pola inne, bardziej i mniej poboczne. Bardzo ciekawy jest wątek braterskiej przyjaźni między Magnusem i Heimirem, każdy ma odpowiednią ilość czasu dla siebie. Z ciekawszych postaci można wymienić pewną niewolnice, która jak dla mnie jest ulubienicą, a także młodego jarla, który w pewnych okolicznościach został niepewnym sojusznikiem naszych braci. O wielu postaciach wiemy dużo, oczywiście wybijają się tu bracia, ale nie za dużo, nie ma tu przesytu informacji co też jest na plus.

 

To wszystko tylko pomaga tylko klimatowi, który nie jest ani za ciężki ani za lekki. Brutalność nie jest przesadzona, a słownictwo odpowiednie do większości sytuacji.

 

Przyjemnie się to wszystko czyta. Jest to jedne z lepszych opowiadań jakie czytałem w ostatnim czasie i zdecydowanie jest warte uwagi. Od samego początku opowiadanie wciąga. Zobaczymy co będzie dalej. Na razie polecam, zwłaszcza, że jak na razie opowiadanie nie jest specjalnie długie. Jeden, może dwa dni czytania.

 

Pozdrawiam!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 3 weeks later...
  • 1 month later...
  • 2 months later...
  • 3 months later...

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...