Skocz do zawartości

Gram w moda Fallout Equestria do Dwarf Fortress.


Maklak2

Recommended Posts

Dwarf Fortress to gra polegająca na budowaniu małego miasta. Nie ma multiplayera, ale są na to dwa popularne obejścia: * Community game, gdzie jedna osoba gra w grę i robi z tego sprawozdania oraz stara się wypełniać żądania typu "Mój kucyk ma być górnikiem", "Ja chcę iść na solo z tym smokiem", "Chcę złotą rzeźbę u mnie w pokoju" czy "Chcę mieć dziecko". Reszta ludzi wybiera sobie po jednym kransnoludzie / kucyku (niektórzy potrafią uciągnąć więcej) i stara się opisywać wydarzenia z jego perspektywy oraz pisać i publikować dialogi z innymi graczami. * Succession game, tutaj po roku przekazuje się sava kolejnej osobie, która przejmuje obowiązki MG. Jest mniej wymagający w stosunku do głównego organizatora, ale wymaga umiejętności gry od innych. Tego typu forty po kilku latach zwykle stają się tak zabałaganione i pełne niedokończonych projektów, że grać się nie da. Są dwa mody, które można brać pod uwagę przy grze u nas: * Loosing is Magic: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=117374.0 * Fallout Equestria: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.0 Jak takie coś wygląda można zobaczyć tutaj: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=96608.0 Od uczestników tej zabawy byłoby wymagane: * Przynajmniej kilka godzin czasu w tygodniu przez kilka miesięcy. Bez tego ktoś sobie weźmie kucyka, znudzi mu się zabawa i go osieroci, zostawiając niedokończone wątki fabularne. * Znajomość angielskiego przynajmniej na tyle, żeby nie trzeba było tłumaczyć screenów z gry. * Znajomość Dwarf Fortress byłaby pożądana ale nie niezbędna. * Miło by było gdyby przynajmniej jedna osoba potrafiła jako-tako rysować. Nie jestem pewien, czy podjąłbym się prowadzenia, na razie chcę wybadać grunt, czy ktoś byłby zainteresowany.

Link do komentarza
  • 2 weeks later...

Tak na próbę zagrałem sobie w http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.0 Na szczęście działa mi to pod WINE, włącznie z Dwarf Therapist i nie muszę przenosić tego pod Linuxową wersję DF. Świat wygenerował mi się za 12 razem a cały proces zajął jakieś 5 minut. Historia zatrzymała się na roku 200, co pasuje do FoE będącego 200 lat po wojnie. Wśród 7 kucyków znalazły się: Crabapple: Ogier Ziemny, farmer, gorzelnik i kucharz. CM: Jabłko. Sunny Smiles: Klacz Jednorożec, żołnierz. CM: Uśmiech. Impaler: Ogier Jednorozec, żołnierz. CM: Włócznia Splint: Klasz Jednorożec, lekarka, CM: Czerwony krzyż i szyna do nastawiania kości. Billows: Ogier Jednorożec, spec od broni, CM: Kowadło i miecz Fleur De Lis: Klacz Jednorożec, zarządca, CM: Fleur-De-Lis (żeby było zabawniej miała w opisie że jest duża). Extra caps: handlarz, ale ja zrobiłem z niego drwala i cieślę. CM: coś z pieniędzmi. Zazwyczaj broń i sprzęt robię z rudy na miejscu, bo jest droga przy wyruszaniu na wyprawę i uchodzi mi to na sucho. Tym razem zabrałem jednak piłę, świder oraz sprite-bota (broni i zabija szczury i inne robactwo). Wybrałem zimny, płaski jak deska region z dużą ilością drzew i bez nadmiaru wrażeń (nie Evil i nie Savage). Jeszcze przed wykopaniem schronienia i postawieniem niezbędnych budynków, przypałętały się skądś dwa ghule. Sprite-bot trochę w nie postrzelał, ale nie sprostał zadaniu. Nie miałem jeszcze broni, ale jeden poszedł pod ziemię i dostał bęcki od Fleur, która pracowała jako górnik. Zaciągnąłem ją do jednoosobowego oddziału i kazałem jej zabić drugiego ghula. Wysyłałem ją jeszcze do boju kilka razy, bo przylazła do nas wataha wściekłych psów. W międzyczasie zginął w walce Bighorner a większość kucyków miała jakieś rany. Wszystko pewnie byłoby dobrze, gdybym nie wyznaczył szpitala. Na moje nieszczęście Splint też była ranna i 6 z 7 kucyków poszło odpoczywać w szpitalu a został tylko jeden. Bez Splint nie miał ich kto nawet zdiagnozować ani wyleczyć. Zdemontowałem łóżka w szpitalu a strefę usunąłem, ale i tak zanim odtajał śnieg trójka moich kuców umarła z pragnienia, bo nie było im jak przynieść wody. Po jakimś czasie przyszła czwórka migrantów, w tym jeden myśliwy i jeden źrebak. To pomogło, ale nadal nie mogę postawić szpitala i straciłem kowala. Może zacznę od nowa. W międzyczasie przerobiłem trochę materiałów z odzysku. Znalazłem platynowe (!) taczki i wiadra oraz dużo przepalonych drutów, scrap metal i plating. Screenów żadnych nie zamieszczam, bo niespecjalnie jest sens. Ten fort to i tak "jazda próbna".

Link do komentarza

I co to znaczy dla mnie ta... jazda próbna?

Czyli mam wybrać jakąś postać czy... Bo nie rozumiem :(

Nah, na razie mógłbyś najwyżej wybrać czy wolałbyś FoE czy MLP moda.

Ewentualnie przy FoE modzie mógłbyś się jeszcze wypowiedzieć, czy niewolnicy powinni być obywatelami drugiej kategorii. Osobiście jestem na tak.

"Jazda próbna" znaczy tyle, że chcę zapoznać się z modem zanim publicznie miałbym w niego grać. Po prostu opisałem tu trochę swoich wrażeń, żeby ludzie mieli łatwiej zdecydować czy coś takiego im się podoba. Na przykład już wiem, żeby nie zabierać ze sobą Sprite-botów, tylko ze dwa zestawy broni melee i zbroi oraz ewentualnie trochę rudy i węgla, żeby zrobić stal. W zwykłym DF zwierzęta przeważnie uciekają za wyjątkiem borsuków i jest trochę czasu przed pierwszym atakiem. Tutaj wszystko chce mnie zabić. Do tego przylatują mi jakieś radioaktywne chmury i kuce od tego chorują.

Tak przy okazji, to czy ktoś chętny na zabawę potrafiłby rysować kuce na podstawie opisów? Tutaj macie przykład:

Dołączona grafika

Aha i jeśli kogokolwiek to interesuje, Cinnamon nie uznaje , więc trzeba ręcznie przycinać obrazki.

EDIT: (Żeby nie robić nowego posta) W jakiejś przyszłej wersji moda ma być możliwość przerabiania niewolników i psów na cyborgi. Chwała Czerwonookiemu!

EDIT2: Ta gra jest trudna. Dostałem jeszcze kliku imigrantów, ale nikogo nadającego się do wojska. Zresztą samo zrobienie zbroi i broni trochę mi zajmuje.

Extra Caps wszczął walkę na kopniaki z Dishes, zabił go, po czym uspokoił się i jak gdyby nigdy nic poszedł na spotkanie z Fleur De Lis. Spotkanie nie dochodzi do skutku ze względu na to że Fleur cały czas parcuje, głównie kopiąc.

Przyszła karawana, zabiła jednego ghoula, po czym uciekła, przez co nie miałem okazji nakupić różnych rzeczy.

Radszczury rozkradły większość mojego jedzenia. Przeniosłem magazyn pod ziemię. Na "szczęście" po wściekłych psach zostało mi nieco mięsa i jeszcze się nie skończył alkohol.

Caduceus, mój lekarz / myśliwy strzelił psu z wiatrówki, że aż się zęby rozsypały na wszystkie strony.

Dwa ghoule jednorożce weszły mi w środek obozu, zabiły wściekłego psa, później Caduceusa i przegoniły jeszcze kilka kucyków. Caduceus był moją nadzieją na działający szpital.

Dostałem kolejną falę imigrantów, ale nie mają żadnych interesujących mnie umiejętności.

Link do komentarza

Jeśli ktoś byłby zainteresowany, przydałaby się jakaś lista kucykowych imion według umiejętności, skilli i uroczych znaczków. Najlepiej po angielsku, bo polskie nazwy kucyków dziwnie brzmią.

Grałem dalej, choć zostało mi tylko tak z 10 kucyków, w tym 4 źrebaki. Brakowało mi przynajmniej jednego kuca do wszelkich niewymagających specjalizacji zajęć.

Spośród stada wybrałem dwa jednorożce do gwardii. Dostały po maczecie, tarczy policyjnej i zbroi ochroniarza noszonej nad ubraniem. Niestety nie dało się upchnąć podków na te, które już miały, ale może później dodam im skarpetki. Ekwipunek wyszedł mi kiepskiej jakości, bo zginął mój kowal. Pomimo tego te dwa kuce bez problemu rozprawiły się ze zdziczałymi psami, rozgramiając całe watahy.

Wreszcie odwiedzili mnie handlarze z mojej krypty. Doszli na moje targowisko bez problemów z ghulami. Sprzedałem im pieczeń ze zdziczałego psa, trochę gorzały i ze dwa ekrany różnych śmieci za co udało mi się kupić trochę rzeczy, w tym jedzenie i kucykoprotektora (robota).

Przywiązałem tego robota koło wejścia na stalowym łańcuchu znalezionym na śmietniku. Strzela krótkimi seriami bełtów laserowych we wszystko co próbuje zagrozić moim kucykom i ma nieskończoną amunicję. Jak dotąd udało mu się zabić tylko jednego bloatsprita, ale wielokrotnie odpędzał od obozu zdziczałe psy. Kiedy ich watachy się zbliżały, dostawały kilkoma strzałami i wiały z podkulonymi ogonami i obitymi narządami wewnętrznymi. Teraz wokół obozu mam kółko z kałuż krwi. Kilku bloatspritom udało się podlecieć na tyle blisko, żeby ukraść trochę jedzenia, ale większość z nich jednak trzymała się z daleka. Okazało się, że mogę kucykoprotektorowi zrobić trening wojenny, ale nie wiem czy to coś dało. Tak czy siak, coraz więcej rzeczy, w tym jedzenie, przenoszę pod ziemię. Bloatsprity i inne zwierzęta i tak nie przejdą przez zasieki z drutu kolczastego znalezionego na śmietniku. Odkryłem też, że mam wieżyczkę; postawię ją koło protektora, żeby była większa siła ognia :)

Od karawany kupiłem też drugie kowadło, co umożliwiło mi budowę warsztatu rusznikarza i wraz ze zgniatarką skał - wyrób pistoletów i prochu. Niestety skończył mi się węgiel który zabrałem ze sobą i muszę robić węgiel drzewny. Nie mam już też saletry, co oznacza zużywanie jeszcze większej ilości drewna do produkcji prochu. To co mam starczy mi na 1800 małokalibrowych pocisków.

Okazało się, że mój warsztat garbarnia był tak naprawdę warsztatem kuśnierzem. Straciłem przez to trochę skór dzikich psów, które mi zgniły.

Naboje do wiatrówek mogę robić z kości zdziczałych psów. Chyba nawet da się je robić w ilościach wystarczających do zastąpienia zużytej amunicji przez kości zabitych tą bronią nowych psów. To byłby świetny trening dla moich żołnierzy. Nie znalazłem tylko jak zrobić więcej wiatrówek.

Późną wiosną przyszło do mnie około 20 imigrantów i po ich wstępnym posortowaniu powinienem być w stanie zrealizować bardziej ambitne projekty oraz zrobić odział żołnierzy z bronią palną. Mam teraz 30 kucyków i nie wiem czy mi wystarczy jedzenia i picia, ale coś wymyślę. Mogę uprawiać marchewki, rzepy i buraki. Coś mi się zdaje że w kuchni można z nich zrobić dużo porcji jedzenia a z niektórych można uzyskać sok. Jeśli nie, to zawsze mogę zrobić obławę na dzikie psy i postawić daszek nad strumykiem, żeby woda nie zamarzała.

Jeden z imigrantów, płatnerz, zaraz po przybyciu wpadł w dziwny humor i zrobił żelazną tarczę policyjną. Po utracie poprzedniego kowala, legendarny płatnerz to duży fuks. Szkoda tylko że skończył mi się węgiel.

Niedługo powinienem postawić jadalnię (wreszcie!) i przenieść więcej warsztatów i magazynów pod ziemię. Dzięki tym wszystkim imigrantom może nawet ośmielę się zrobić nowy szpital.

Obrazki:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Link do komentarza

Na razie tylko robię przymiarkę czy wystartować. Mod jest obiecujący, ale włącznie z Tobą mam tylko dwóch chętnych do zabawy i ewentualnie jeszcze jednego który ma mało czasu i chce "Loosing is Magic" moda a nie FoE.


Tajemnica wyjaśniona. Kiedy za pierwszym razem przyszła do mnie karawana, ghul zabił jedno z ich zwierząt pociągowych. To dlatego uciekli i to dlatego miałem nie wiadomo skąd wieżyczkę; po prostu została z trupem. Znalazłem i przywłaszczyłem sobie te wszystkie rzeczy, w tym trochę skór, materiałów na ubrania i kowadeł.

Moje szczęście wyczerpało się po tym płatnerzu i seria nieszczęśliwych wypadków wstrząsnęła moją osadą. Czwórka źrebaków została porwana. EP Suny Days, EP Loudmounth, UP Tin Gadget and UP Abacus. Ich matki będą za nimi tęsknić. Do tego te dzieciaki miały niezłe staty. Nie wiem co się dokładnie stało, ale chyba poszły bawić się na zewnątrz.

Jakby tego było mało, w rogu ekranu znaleziono martwych Barrel Gauge i Plywood. Barrel Gauge dopiero co dołączył do ochrony. W chwili śmierci miał przy sobie wiatrówkę i torbę śrutu. Nieco później zauważyłem na mapie prawdopodobnego winowajcę: radscorpiona. Na szczęście kucykoprotektor strzelił do niego kilka razy i odgonił go od wejścia. Czas już chyba przestawić się na pistolety i małokalibrową amunicję. Gdybym tylko miał dość węgla na zrobienie prochu, amunicji, broni i zbroi dla moich kucyków. ((Głupi myśliwi imigrujący do mojej osady i zadzierający ze zmutowanymi potworami.:lyraaxe:))

Dołączona grafika

Większość ze zmarłych i zaginionych, o ile nie wszyscy, pochodziła z ostatniej fali imigrantów. Trochę głupio wyszło że część z nich przebyła niebezpieczną drogę i dotarła tu po swoja śmierć. Cóż, wreszcie postawiłem jadalnię, więc źrebaki powinny siedzieć pod ziemią. Zabroniłem też kucykom polować, łapać gryzonie i łowić ryby.

Mam jakiś problem z magazynami drewna i gotowych produktów. Na początku zrobiłem magazyn zwykłego drewna oraz taki na złom, gdzie dodałem taczki. W ten sposób wszystko było tam gdzie potrzeba, ale te magazyny przestały być uzupełniane. Nie rozumiem w czym problem i nie umiem tego naprawić. Coś tam namieszałem z ustawieniami, które magazyny dostarczają do jakich warsztatów, ale to skasowałem i dalej nic. Jak na razie złom jest sortowany bez taczek, ale to dużo wolniej idzie ze względu na jego ciężar. Z przerabianiem drewna czekam aż kucyki skończą ze złomem. Chyba jedyne co mogę zrobić to postawienie jeszcze kilku warsztatów.

Magazyny na gotowe produkty nie sortują rzeczy z moda jak należy. Rozładowane baterie, druty, potłuczone szkło i inne badziewie trafia nie tam gdzie powinno.

Zrobiłem kolejne podejście do założenia szpitala i wszystko poszło jak należy. Co najważniejsze Splint została wyleczona i może wrócić do pełnienia obowiązków głównej lekarki. Scalpel będzie jej pomagał.

Wieżyczka którą zabrałem martwemu handlarzowi chyba w nic nie strzela i nie wiem dlaczego. Cóż, przynajmniej kucykoprotektor broni obozu jak zawsze.

Przyszło jeszcze 9 imigrantów. Jak na razie tyle wystarczy, więc ustawiłem capa na populację.

Wreszcie zebrało mi się dość bezużytecznych uciętych psich łap i innych śmieci, żeby je spalić. Uzyskałem z nich 4 popiołu. Nieźle. Jeszcze trzy takie rzuty i będę miał saletrę potasową na 4 kilo prochu do nabojów.

Nad strumykiem postawiłem zadaszony budynek, w którym nie zamarza woda. Wreszcie będzie co pić w zimie jak zabraknie gorzały. Może kiedyś dodam tam kraty w podłodze i zrobię, żeby jedyne wejście było z wnętrza krypty. Tak by było bezpieczniej.

Sprawdziłem i nie mam kontaktów z cywilizacją Jedności ani Stalowych Rangerów. Cóż, przynajmniej mam w miarę bezpieczne miejsce.

Link do komentarza

Jeden z moich kuców wpadł w dziwny humor, zajął warsztat murarza i zrobił kamienny stół. Pewnie dam go Fleur jak tylko blockhaus D będzie gotowy. Ewentualnie możnaby go postawić w jadalni. Dzięki temu humorowi mam teraz mistrza murarskiego. Przyda się do robienia kamiennych mebli.

Żeby jakoś zniwelować swój problem z magazynami złomu i powolnym przenoszeniem go bez taczek, dostawiłem jeszcze dwa złomowiska.

Dla moich żołnierzy z wiatrówkami postawiłem kilka tarcz strzeleckich. Pomysł polega na tym, że śrut mogę łatwo robić, a jak się nauczą strzelać, dostaną pistolety. Żołnierze rzadko uzupełniają amunicję i trochę ćwiczą w barakach, więc kościany śrut na razie jeszcze mam, choć trochę go ubyło. Tak czy siak postawiłem dodatkowe warsztaty, żeby nadążyć z produkcją, bo mi się gromadzą psie kości.

Zacząłem kopać szyb w dół. Powinienem w końcu dotrzeć do jaskini lub do magmy.

Przyszła kolejna karawana. Stwierdzili, że mój targ jest niedostępny dla wozów, więc przyprowadzili ze sobą tylko juczne brahminy. Udało mi się kupić trochę skór, materiału na ubrania i jedzenia. Postanowiłem wyciąć drzewa i zrobić drogę do krawędzi mapy, żeby uniknąć takich problemów w przyszłości. Jakby kłopotów z dostępem było mało, mój handlarz zdecydował się zrobić 20 drewnianych skrzyń, nosić jakieś rzeczy do magazynu, iść na przyjęcie, golnąć sobie i coś tam jeszcze zanim raczył się pojawić na targowisku. Kilka razy nawet usuwałem mu z kolejki aktywne zadania, ale był uparty. Na szczęście zdążył na targowisko zanim karawana sobie poszła. Pozbyłem się paru kościanych totemów, ubrań i innego badziewia.

Pokazał się kolejny raider, ale został szybko przegoniony. Po drodze przeszedł tak blisko odchodzącej karawany, że myślałem że zrobi im krzywdę. Sprowokował też watahę dzikich psów do samobójczego ataku na moich ochroniarzy.

Dwa z moich brahminów zdechły z głodu. Ale głupie te mutanty. Wyznaczyłem jedynemu który został pastwisko na zewnątrz.

Pomimo że zadaszyłem część strumyka i jeziorko na zewnątrz, i tak mi zamarzły w zimie. To bardzo źle dla mojego szpitala, bo chorzy muszą dostawać wodę, żeby nie umrzeć z pragnienia. Co gorsza kończą mi się napoje. Muszę coś z tym zrobić, żeby mi osada dożyła do wiosny. Zegar tyka. :crazytwi:

Przyglądanie się jak Evening Story, jednaz żołnierzy, powoli umiera z pragnienia zmusiło mnie do desperackich działań. Kazałem górnikom nakopać trochę lodu z rzeki i przynieść go do środka żeby odtajał. Co prawda powstała w ten sposób kałuża, ale nienadająca się do picia. Cóż, przynajmniej Splint skorzystała z okazji i się w tym umyła. Użyłem nawet oszukańczego narzędzia #dfliquids, ale uzyskałem jedynie rów z wodą w którym kucyki umyły się z krwi ghuli i innych świństw, ale napić im się tego nie udało. Coś mi się zdaje, że naknociłem z ustawieniami strefy poboru wody.

Po śmierci Evening Story zacząłem desperacko zbierać zioła na sok, ale w rezultacie tej wyprawy umarł murarz Smiley. Nie wiem czy to nie był ten, który zrobił tamten piękny stół, to by dopiero była strata.

Posadziłem nawet trochę krzewów, żeby z ich liści wyciskać wodę, ale to potrwa zanim urosną. Kazałem również wykopać potężny rezerwuar na wodę ze strumienia, ale ukończenie go zajmie miesiące. Z opresji wybawili mnie górnicy, którzy znaleźli podziemną jaskinię z jeziorem. Postawiłem tam kilka ścian, żeby nie prowadzić wojny na dwa fronty. Jeszcze kilka krat w podłodze i będę miał bezpieczny dostęp do wody. Moje kucyki nie umrą z pragnienia!

Dołączona grafika

Nasz kucykoprotektor przy wejściu został uszkodzony przez ghula. Później zauważyłem jak kolejny ghul prawie zabił kotka oraz uszkodził sprite-bota i kucykoprotektora i to prawie w środku mojego obozu. Przez ten czas strzelała w niego wieżyczka, kolejny kucykoprotektor oraz dwóch żołnierzy z wiatrówkami. Kiedy skończył im się śrut, podbiegli i zaczęli okładać go kolbami, ale sprawę załatwiło dopiero nadejście dwóch żołnierzy z maczetami. Ghul był cały poobijany i miał połamane kości, ale zacięcie walczył do końca.

Po tym incydencie uznałem że to tak nie może być, żeby kucyki umierały a ochrona była bezsilna. Wyznaczyłem patrole wokół obozu. Dwa oddziały (jeden z maczetami i jeden z wiatrówkami) obchodzą go na zmianę, zależnie od miesiąca. W pozostałych miesiącach ćwiczą lub odpoczywają. Testuję ten system od niedawna i jak dotąd działa świetnie. Polecam go wszystkim graczom w Dwarf Fortress którzy mają armię, ale nie mają muru wokół osady. Patrole są dużo lepsze niż rozkaz "brońcie tego dużego obszaru". Cywile są bezpieczniejsi, wojsko ma darmowy trening a rzeźnicy dużo mięsa. Jeśli jednak pojawi się jakiś groźniejszy przeciwnik, na przykład kolejny skorpion, albo co gorsza zasadzka raiderów, to w małych grupach żołnierze mogą mieć z nimi duże problemy.

Przyszła karawana z mojej stajni i też stwierdziła że nie ma dostępu do mojego targowiska. Okazało się że blokują go moje pułapki a nie drzewa. Szkoda że musieli zostawić wozy, bo zamówiłem dużo ciężkich rzeczy. Dotarł sprite-bot, druga wieżyczka i dwa bezużyteczne kamienie, które przez pomyłkę zamówiłem zamiast saletry.

O dziwo udało mi się rozwiązać problem z magazynami drewna. Usunąłem dwa magazyny i zrobiłem nowy i teraz drewno i złom znowu są poprawnie sortowane. Mogę pousuwać nadmiarowe złomowiska.

Mój szef ochrony przegonił złodzieja źrebaków jeszcze zanim ten zdołał podejść na tyle blisko, żeby kucykoprotektor do niego strzelał. Jego podwładni z łatwością poradzili sobie też z kolejną inwazją bloatspritów.

Zaczynają nam się gromadzić śmieci. Trzeba będzie zbudować zgniatarkę.

Obrazki:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Link do komentarza

Zmiana trybu rysowania z 2D na VBO rozwiązała część moich problemów z grafiką. Tak z moich doświadczeń warto się pobawić z tymi ustawieniami. Nadal niestety mam problem z magazynami i nie widzę żadnej informacji o tym, skąd biorą i gdzie oddają przedmioty.

Zbudowałem zgniatarkę śmieci. To exploit, ale wolę go od #dfhack'owych metod. Pozbyłem się trochę odpadów, jak rozkładające się zwłoki ghuli, ale tak poza tym prawie jej nie używałem.

Moje wiatrówki z dużym trudem radzą sobie ze zdziczałymi psami i nadają się głównie do ich odstraszania oraz ćwiczeń. Mam za mało węgla drzewnego, żeby marnować amunicję do pistoletów na strzelanie do tarczy. Nie może być jednak tak, żeby byle pies mógł mi zrobić wjazd na bazę. Muszę zmienić głównemu oddziałowi strzelców broń na pistolety, kazać im trenować wyłącznie walkę z bliska w barakach i zakazać strzelania do tarcz oraz założyć kolejny oddział z wiatrówkami. Śrutu z kości psów raczej mi nie zabraknie.

Skończyłem budowę cysterny na wodę, ale nie pokoju nad nią. Teraz wystarczy poczekać do lata, aż strumyk odtaje i napełni rezerwuar wodą. Obrazek pod spodem był robiony już po ukończeniu pokoju nad cysterną.

Dołączona grafika

Górnicy znaleźli kolejną jaskinię. Jest tam trochę drzew, ale nie ma złomu. Wszystko jest tam w odcieniach czerwieni i różu. Kazałem zbudować ścianę dookoła schodów, żeby nic paskudnego nam nie wlazło do krypty.

Caprice, jednorożec i jedna z rzemieślniczek, wpadła w dziwny humor. Zajęła warsztat, nazbierała psich kości, kamiennych bloków, jeden czarny cytron i zrobiła... kościany amulet. Jest bardzo ładny, ale niewiele z niego pożytku. Cóż, będzie dobrze nadawał się się do gablotki w jadalni.

Wow, ale mam dobrych rzeźbiarzy kości. Trójkę legendarnych. Mają trzy warsztaty i przerabiają kości na śrut szybciej niż je zużywamy i szybciej niż psy dostarczają surowca. Mimo wszystko to 3 kucyki i sporo pracy z przenoszeniem tego do magazynu. Wolałbym mieć lepsze źródło śrutu i zużyć roboczogodziny kuców na co innego.

Znaleźliśmy trochę lepszego złomu, a w nim trochę zamkniętych skrzyń, w tym jedną z logo Ministerstwa Morale. Było w nich to co zwykle: zepsuta elektronika, potłuczone szkoło, narzędzia oraz trochę jedzenia i picia. Trafiło się nawet kilka sześciopaków napoju energetycznego Sparkle-Cola Rad. Moja kuchnia i bar mają jakieś problemy z przerobieniem tego. Może znowu coś mi się pokićkało w ustawieniach magazynów. Czyżbym potrzebował beczek? Mam przecież zapas kamiennych amfor. Cóż, w każdym razie taki uzysk jest lepszy niż tylko złom na przetopienie.

Przejrzałem co mamy, a czego nie i zamówiłem dużo różnych mebli, głównie kamiennych, w tym dwie gliniane rzeźby. Powstała jedna jednego z bóstw oraz jedna z Capsem, otoczonym przez kuce, gratulujące mu nominacji na szefa ochrony.

Kazałem strzelcom przestawić się na pistolety. Już się wyćwiczyli (8-13 skilla z 20 maksymalnie) i bardzo potrzebujemy większej siły ognia. Żeby wykorzystać do czegoś nasz duży zapas śrutu, zorganizowałem drugi oddział strzelców złożony z rekrutów. Składa się z dowódcy, Lilly Butterfly, UPF; Gypsum Casts, EPM; Hail of Metal, UPM, jest chorowity i aspołeczny, ale jest bardzo obiecującym strzelcem; Apple Pie, EPF, kolejnej członkini klanu Apple oraz Prime Rib, EPM.

Wkrótce po swojej promocji, Lilly Butterfly urodziła córeczkę, jednorożca Bright Eyes. To pierwsze dziecko w tej osadzie.

Złodziejowi udało się zakraść prawie pod samo wejście. Połączona siła ognia dwóch wieżyczek, dwóch kucykoprotektorów, sprite-bota i czterech rekrutów z wiatrówkami wystarczyła żeby zadać mu drobne obrażenia i go przegonić, ale wcześniej zdążył rozwalić w drzazgi jeden z warsztatów. W tym momencie pojawił się kolejny i wystrzelił kulę od karabinu nie mając broni. Zaraz potem pokazał się następny. Rozkazałem ochronie wszystkich zabić i wycofałem się do bezpiecznej krypty. Bitwa rozegrała się pod samym wejściem i zaraz po śmierci jednego z najeźdźców, pojawił się czwarty. Caps, maczetnik i szef ochrony, został ciężko ranny. Kilka kolejnych warsztatów zostało zniszczonych. Dobrze że mamy zapasowe kowadła i inne meble i możemy łatwo to naprawić. Dwóch napastników zostało zabitych a dwóch pozostałych uciekło. Ten atak był zdumiewająco dobrze zorganizowany i odparcie go nie przyszło nam łatwo. Priorytet budowy muru wokół osady właśnie wzrósł, ale najpierw potrzebne jest bardziej przestronne miejsce dla warsztatów murarskich do produkcji kamiennych bloków do budowy. Zniszczone warsztaty na zewnątrz zostały odbudowane. Obawiam się co może się stać przy jakimś większym ataku...

(( Autor moda powiedział, że to byli zwiadowcy Stalowych Rangersów. Moja krypta została namierzona. ))

Zasadzka!

Przyszło do nas siedmiu dobrze uzbrojonych handlarzy niewolników. Mają młoty bojowe i młoty energetyczne, które powinny bez większego trudu przebić się przez brązowe pancerze naszych ochroniarzy. Tamci mają również wojskowe pancerze i po kilka tarcz. Przyszli tutaj mordować.

Chyba w najgorszym możliwym czasie okazało się że oddział z pistoletami nadal ma śrut a nie naboje ze względu na bałagan w papierach. :derp: Rozkazałem im wziąć odpowiednią amunicję ze zbrojowni i dołączyć do boju razem z resztą ochrony. Cywilom kazałem przeczekać tę walkę w środku (burrow). Nie potrzeba nam więcej trupów.

Podczas gdy nasze roboty i rekruci gromadzą się wokół wejścia i strzelają w najeźdźców laserami, kulami i śrutem, oddział z maczetami szarżuje na wrogów, żeby ich zatrzymać i nie pozwolić im podejść do strzelców. Jeden z wrogów doznaje takich obrażeń, że nieprzytomny pada na lód, ale przed końcem walki jeszcze powstaje. W tym czasie Psalms, dowódca pistoletników, jest zajęty zabijaniem swoimi opancerzonymi kopytami stada zdziczałych psów po drugiej stronie obozu.

Niektórzy z najeźdźców zostają ranni, ale udaje im się znokautować Apple Jam. W odwecie jeden z wrogów obrywa kulą w twarz i jego zęby rozsypują się po okolicy. Niedługo potem Apple Jam zostaje zabity a Nerdie, inny żołnierz z maczetą, ranny w kopyta. Udaje mu się jednak powstrzymać natarcie wroga. W międzyczasie Shadowdancer bije się z dwoma wrogami, ale jej ciosy są parowane lub unikane.

Trigger Happy i Short Bursts przychodzą na plac boju z nabojami. O ile śrutowi udaje się w najlepszym razie wgnieść skórę i obić tłuszcz, to kule zadają trochę większe obrażenia, za małe jednak żeby szybko zakończyć tę walkę. Shadowdancer, zgodnie ze swoim imieniem, tańczy wokół swoich dwóch wrogów i obie strony odnoszą tylko drobne obrażenia. Dzięki temu w głównym wirze walki jest o dwóch najeźdźców mniej. Nerdie daje radę walczyć z trzema wrogami bez odnoszenia kolejnych ran. Ma wsparcie ogniowe z dwóch wieżyczek, dwóch kucykoprotektorów, dwóch pistoletników oraz pięciu strzelców z wiatrówkami.

Wrogowie odnoszą coraz więcej ran. Niektórzy są nawet chwilowo nokautowani. Bitwa obraca się na naszą korzyść. W międzyczasie Psalms wreszcie kończy walkę z psami i decyduje się uciąć sobie drzemkę. Szybko jednak zmienia zdanie i po prostu stoi sobie w miejscu, czekając na koniec bitwy. Trzech cywili wychodzi na zewnątrz pomimo zakazu, ale przynajmniej trzymają się z daleka od walki. (( DF nie byłby tą samą grą bes swoich błędów. ))

Lilly kończy się śrut i szarżuje na przeciwników, nadal trzymając przy sobie źrebaka. Dowódca rajdu pada ogłuszony, co daje żołnierzom trochę czasu na zadanie mu ran. Jeden z najeźdźców próbuje gonić cywili, dwaj inni tańczą z Shadowdancer (( Niezły model ruchów Browna )) i jeden spóźniony wróg włącza się do walki. Kolejnym żołnierzom kończy się amunicja i podbiegają dołączyć do kotłowaniny.

Dowódca rajdu wstaje, traci swoją broń oraz jedną z tarcz i próbuje uciekać. Po drodze znowu zostaje ogłuszony. Wrogowie uciekają. Wygraliśmy! Walka przenosi się coraz dalej od wieżyczek i wejścia. W międzyczasie Psalms stoi sobie po drugiej stronie obozu. (( Hehe, jak Smerfy w czasie Herezji Horusa. )) Później się z tego tłumaczył, że spodziewał się, że z tamtej strony przyjdzie kolejny najazd. Walka trwa tak długo, że co lżejsze rany zdążają się zabliźnić.

Nerdie zostaje bohaterem dnia, raniąc kilku najeźdźców i powstrzymując ich przed atakiem na strzelców, ale jego stalowa maczeta nie daje sobie rady z przebijaniem bojowych hełmów nieprzytomnych kucyków. Trzem wrogom, w tym ich przywódcy, udaje się uciec. Pozostałym się nie udaje, ale walczą do końca. Jeden z nich stara się odpierać ataki trzech kucyków, będąc przy tym ostrzeliwanym przez roboty. Reszta tej walki to sprzątanie i trening dla ochroniarzy. Coraz więcej cywili wyłazi na zewnątrz, więc w końcu im na to pozwalam żeby nie zamęczali mnie spamem o niedostępnych przedmiotach.

(( Widzę że nie jesteśmy jeszcze gotowi na oblężenie. Potrzeba nam karabinów i prochu. W DF zazwyczaj mam mniejsze problemy z goblinami i koboldami. ))

(( Moje kucyki najczęściej mają rany na nogach, mimo że wszystkie mają metalowe podkowy. Może zbroja nie zakrywa całego ciała i nogi są odsłonięte? ))

W oddziale maczetników Apple Jam zostaje zastąpiony przez rekruta Sparkling Clean.

Kolejnemu kidnaperowi udaje się porwać Bright Eyes od Lilly Butterfly. Pomimo tego jest radosna i idzie do swojego pokoju "odespać to". Nie wiem co bardziej mną wstrząsnęło, jej reakcja czy to że tracimy źrebaki.

EDIT: Może po prostu robiła dobrą minę do złej gry?

Tasty Scraps ma trzy zainfekowane rany na kopytach i jest leczony przez Splint i Scalpel.

Przyszedł kolejny kidnaper i został zabity.

Textbook osiągnęła pełnoletniość. Dołączyła do cieśli, murarzy, rzeźbiarzy w kamieniu, architektów i mechaników.

Pistoletnicy oprócz kul nadal mają śrut w ładownicach. Kazałem im się go pozbyć. ((v->, wybrać "quiver", enter i dla każdej kupki śrutu enter d escape. Po jakimś czasie na wysypisku śmieci odznaczyć dla tego śrutu "zabroniony"))

Silvertongue urodziła klacz jednorożca, Joyous Spirit.

Za wyjątkiem kilku świeżych kości z dopiero co zabitych psów, cały nasz zapas został przerobiony na śrut. Jest go na 1600 strzałów.

Poprawka: Na 2.5 tysiąca.

Apple Juice urodziła ziemną klacz, Pesky Questions.

Caps, szef ochrony, stoi nad łóżkiem Tasty Scraps, przeszkadzając w leczeniu. (( Kolejny bug. Jakimś cudem obaj zajęli to samo łóżko. Po jego usunięciu i ponownym ustawieniu, Tasty Scraps został przeniesiony na inne i wyleczony, ale dla Capsa nie widzę nadziei. zobaczymy czy usunięcie spod niego i łóżka i strefy szpitalnej coś da, ale wątpię. ))

Joyous Spirit została porwana.

W złomie było pudełko z amunicją. Zawierało 100 stalowych naboi do wiatrówki. Yay.

Artefaktowa żelazna tarcza przypada w udziale Nerdiemu.

Textbook wpada w dziwny humor i zajmuje sobie warsztat. Ciekawe co zbuduje.

Po długich rozmowach z architektami, decydujemy gdzie ma przebiegać mur. Jak na razie powstają jedynie jego narożniki, bo murarze muszą najpierw zrobić kamienne bloki.

Tak wygląda nasze źródło wody w jaskini:

Dołączona grafika

Osada:

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Poproszę kogoś kompetentnego o wypowiedzenie się w kwestii czy ten opis walki narusza regulamin. W DF tak to wygląda.

Może ten wątek powinien być w dziale Gry->Strategiczne, a nie w offtopie?

Link do komentarza

Moje problemy z otwieraniem puszek jedzenia i picia zniknęły po przeniesieniu kuchni i baru bliżej magazynu z nimi. Po prostu automatyczne reakcje w DF mają określony zasięg i nie da się nic z tym zrobić.

Nie jestem na 100 % pewien, ale coś mi się zdaje, że te kule które nie rozpadną się po uderzeniu w cel można wykorzystać ponownie. To relikt z tego, że jedynym sposobem na zrobienie w DF broni palnej przez modderów jest przerobienie łuków i kusz.

Uruchomiłem Stonesense. Wypluło kilka ekranów ostrzeżeń o brakujących spritach, ale ruszyło. Nie wygląda to jednak tak dobrze, jak Dawnpick. Obrazek poniżej jest z zasadzki handlarzy niewolników.

Dołączona grafika

Uff, już myślałem, że coś mi się schrzaniło z savem, ale znowu tylko namieszałem w ustawieniach graficznych. Za to dźwięk mi nie działa.


Caps umarła, choć starałem się ją ocalić. Jej mąż Nerdie został nowym dowódcą straży.

Textbook potrzebuje nieoszlifowanego klejnotu, żeby skończyć to nad czym pracuje. Niestety wszystkie klejnoty zostały oszlifowane. Może górnicy coś znajdą. Kazałem im wykopać dodatkowy tunel w pobliżu miejsca, gdzie wcześniej było skupisko kamieni szlachetnych.

Short Bursts przywiązała się do *sosnowej tarczy policyjnej*. Jakby kogoś to obchodziło.

Puppy Smiles postanawia wypłakać się na ramieniu kogoś kto tu rządzi, bo ostatnio spotykały ją same złe rzeczy. Coś zgniło w kuchni i musiała to wąchać, zawiała ją burza śnieżna a co gorsza zobaczyła muchę i bardzo ją to obrzydziło. Biedaczka zdaje się nie rozumieć że my tu walczymy o przetrwanie i mamy większe problemy.

Górnicy uznają że sortowanie różnych rzeczy do właściwych pojemników jest ważniejsze niż kopanie. Wyprowadzam ich z błędu.

Marble Statue oraz Tasty Scraps są hospitalizowani. To znowu te przeklęte psy. Gypsum Casts również trafia do szpitala. W międzyczasie Splint jest zajęta noszeniem jakiejś torby. W tej osadzie zdecydowanie brakuje kopyt do pracy!

Na horyzoncie pojawia się karawana. Mają oznaczenia handlarzy niewolników przed którymi ostrzegał w radiu DJ PON3, na którym jak dotąd raczej można było polegać. Nie wyglądają jednak na ciężko uzbrojonych i mają ze sobą wozy pełne różnych rzeczy. Widać że przyszli tu handlować, więc wpuszczamy ich na targowisko.

Textbook zostaje przegoniona ze swojego warsztatu i zraniona w głowę przez zdziczałego psa, ale szybko wraca na swoje miejsce i nadal czeka na swój nieoszlifowany klejnot po tym, jak żołnierz rozwiązuje problem.

Extra Caps przejrzał dobra przyniesione przez karawanę. Mają sporo nieposortowanego złomu i część z tego wygląda naprawdę obiecująco. Mają też zbroje żołnierskie, amunicję do karabinów, ryby, warzywa, nici oraz... trójkę zmarniałych kucyków w klatkach. Dwójkę ziemnych i jednego jednorożca. Po dyskusji w gronie co ważniejszych obywateli decydujemy się kupić część rzeczy, ale nie kupować klatek z kucykami. Z jednej strony debaty były argumenty o tym, że niewolnictwo jest złe, ci z klatek i tak nie staną się obywatelami, a nawet jeśli nie są szpiegami, to ich obecność tutaj może źle wpłynąć na morale i obyczajność. Poza tym kupno niewolników tylko zachęci handlarzy, żeby złapali ich jeszcze więcej. Z drugiej strony bardzo potrzebujemy więcej kopyt do pracy a sądząc po stanie w jakim są ci niewolnicy, pozostanie z nami dobrze by im zrobiło. ((W rzeczywistości kupiłem część tego co chciałem, za wyjątkiem niewolników, zbroi i amunicji, ale zanim odpowiednia ilość jedzenia na handel została przyniesiona na targ, handlarze odeszli. Do tego oba moje kucyki wyspecjalizowane w handlu były zajęte. Na dzikich psach jednak trudno się dorobić. Po poćwiartowaniu uzyskuje się z nich kupki po 15 mięsa, ale też duże ilości narządów wewnętrznych oraz tłuszczu. Z tego wszystkiego powstają małe kupki posiłków. Myślę że dużo wydajniejsze byłyby kamienne krzaki i ich liście. ))

Ku mojemu zdziwieniu kiedy handlarze niewolników rozładowywali swój towar na targowisku, kolejna ich grupa przyszła i zaczęła ostrzeliwać nas ze wzgórza. Handlarze powiedzieli, że to ich konkurencja i że nasza ochrona powinna sobie z nimi poradzić.

Zasadzka składa się z 4 strzelców, z których trzej mają karabiny, dowodzonych przez bicznika. Mają na sobie żołnierskie pancerze. Nie możemy po prostu schować się z środku i zamknąć drzwi, bo nie skończyliśmy jeszcze handlować. Natarcie wroga jest ostrzeliwane przez mieszankę ochrony z bronią palną i robotów. Naprzeciw wybiega im też Smashing Hoof, jeden z żołnierzy z maczetami. Chwilę później dołącza do niego Sparkling Clean, nowy rekrut w oddziale maczetników.

Bicznik przebija się przez pancerz Sparkling Cleana jak przez ubranie, dotkliwie go raniąc. Smashing Hoof nie marnuje czasu; blokując tarczą kilka kul, zadaje jednemu z wrogów kilka razów i go zabija. Większość pocisków z naszego wsparcia ogniowego odbija się od pancerzy wroga, ale niektóre ich ranią.

Kolejny z przeciwników zostaje powalony na ziemię. W międzyczasie Nerdie nadal ubiera się w zbrojowni. Jego szybkość bardzo ogranicza kula do chodzenia na jego chorej nodze, ale jest pełen determinacji. Niedawno temu umarła jego żona Caps i nie chce on dopuścić żeby to samo spotkało jego córkę Textbook, która stoi na zewnątrz i nie zwracając uwagi na nic, bełkocze coś o klejnotach. Jej pragnienie stworzenia czegoś pięknego owładnęło nią silniej niż jej instynkt samozachowawczy.

Sparkling Clean, ciężko raniony przez ich dowódcę, dostaje kulą w głowę i umiera. Teraz Smashing Hoof musi walczyć z trzema wrogami na raz. Handlarze niewolników mają sporo amunicji, ale nasz wsparcie ogniowe powoli przygasa, bo ochronie zaczynają kończyć się naboje. Za wyjątkiem Lilly Butterfly, która wzięła sobie 100 stalowych śrucin, które były w jednej ze skrzyń.

Smashing Hoof blokuje lub uskakuje przed kolejnymi atakami, ale niektóre z nich dochodzą do celu. Może nie jest tak dobry w walce jak bicznik, ale udaje mu się zabić kolejnego nieprzytomnego strzelca. Mimo bólu od bicza, od razu rzuca się na kolejnego wroga. W desperackim zrywie Smashing Hoof wpada w trans i celnie trafia w tylną prawą kostkę bicznika, zadając mu tyle bólu, że ten pada na ziemię nieprzytomny. Nasz bohater rozprawia się z nim szybko, po czy robi to samo z kolejnym strzelcem. Ostatni z wrogów na polu bitwy ucieka. Wygraliśmy koleją walkę, choć znowu za cenę życia.

Dołączona grafika

Ze względu na ataki psów, oddział z wiatrówkami ma do odwołania stacjonować na północ od obozu i ochraniać naszych złomiarzy.

Mamy za mało kucyków do pracy. Rozkład pomieszczeń w krypcie również jest niekorzystny, bo kucyki muszą często daleko chodzić w celu wykonania jakiejś pracy.

Marmur, w którym kopali górnicy, zawierał w sobie nieco chrysoberyli. Textbook jest uratowana. Zrobiła bębenek z soli kamiennej i została wielką rzeźbiarką w kamieniu.

Dzeisiątego czerwca woda wreszcie rozmarzła, szybko wypełniając podziemną cysternę. Nie było przecieków i wszystko zadziałało jak należy. Niedługo później karawana ruszyła w swoją drogę.

Przez brak kucyków do pracy, Fleur przejmuje stanowisko głównego handlarza i od teraz będzie zajmować się głównie papierkową robotą. Extra Caps został drwalem i złomiarzem.

Psy co prawda umierają od kul z pistoletów, ale zabijanie ich w ten sposób marnuje spore ilości amunicji.

Kolejny kidnaper umiera w krzyżowym ogniu.

Psalms zostaje wybrany na nadzorcę. W praktyce nic to nie zmienia jeśli chodzi o to kto sprawuje tu władzę.

Przyleciał kolejny zdziczały ghul pegaz i został rozstrzelany.

Kończą się kule do pistoletów. W magazynie są 3 karabiny i mamy trzech legendarnych strzelców. Chyba już pora dać im lepszy sprzęt.

Sfora psów zostaje zabita przez tak wielu strzelców, że wygląda to prawie jak ostrzał z broni maszynowej. Po tego typu walkach zostają kałuże krwi oraz czasami nadające się do odzysku kule. Powoduje to jednak potrzebę produkcji dużych ilości amunicji, dlatego żołnierze z bronią białą też są potrzebni. Kremacja zwłok dostarcza nieco potasu, a następna karawana ma przywieźć saletrę do produkcji czarnego prochu. Na razie musimy wytrzymać z tym co mamy.

Evening Prayer urodziła ziemnego ogierka, Salt of The Earth.

Smashing Hoof walczył z czarnym skorpionem i obaj wycofują się ranni. Ochroniarz trafił do szpitala, ale Splint akurat była zajęta czymś innym.

Reorganizuję wojsko:

Nerdie i Smashing Hoof jak na razie zostają jedynymi maczetnikami. Dostają Żołnierskie pancerze i dodatkowe tarcze.

Trójka najlepszych strzelców: Trigger Happy, Short Bursts i Shadowdancer dostaje karabiny. Mają trenować walkę z bliska w barakach, żeby nie marnować kosztownej amunicji. Do boju będą wzywani tylko w razie potrzeby. To powinno też ułatwić im przeżycie po tym jak w walce skończą im się naboje.

Psalms i Hail of Metal dostają pistolety i mają patrolować granice obozu na zmianę z maczetnikami.

Lilly Butterfly, Prime Rib, Gypsum Casts i Apple Pie nadal będą trenować strzelanie z wiatrówek do tarcz.

Jak na razie nie mamy żadnej milicji, ale jak dotąd nie była potrzebna. Tak czy siak więzienie jest już gotowe.

W złomie od handlarzy niewolników trafiła nam się skrzynia z logo Stable-tec. W środku był procesor przetwarzania zaklęć Stable-tec, naładowana bateria, rozładowana piła mechaniczna i cztery pip-bucki.

Przybyła piątka imigrantów, w tym dwa źrebaki. Przyprowadzili ze sobą robota Mr. Hooves. Campfire Story dołączyła do oddziału Nerdiego.

Żołnierze nadal wybierają sobie ekwipunek. Psalms nie wytrzymuje i znudzony idzie nago na patrol. Znajduje i rozdeptuje kilka karaluchów.

Campfire Story, nowa maczetniczka, zostaje zabita prze radscorpiona. Cała ochrona dostaje rozkaz "zabić gnoja", niezależnie od tego czy wybrali już sobie sprzęt. Jeden skorpion szybko zdycha, ale ten który zabił Campfire, zabija też Shadowdancer, która niestety nie wzięła ze sobą naboi. Była jedną ze strzelców wyborowych i jej śmierć jest dotkliwą stratą. Skorpiona wkrótce atakuje dwóch kolejnych ochroniarzy z pistoletem i karabinem.

W międzyczasie dwóch pegazich ghuli wykorzystuje chwilową nieobecność ochrony i robi zamieszanie w centrum obozu. Oczywiście zostają zabici, ale wcześniej uszkadzają część robotów i wieżyczek. Jeden z ghuli świeci i wydaje z siebie jakąś trującą aurę. Skorpion który zabił dwójkę naszych obywateli, jest ranny, ale resztką sił szarżuje na na Trigger Happy. Ten jednak strzela mu w głowę, co kończy walkę. Skorpiony mają jakiś jad paraliżujący i to on przyczynił się do śmierci Shadowdancer. (( Chyba na razie nie będę dawał nowych kucy do oddziału z maczetami. Za szybko giną. ))

Dołączona grafika

Smashing Hoof nadal jest w szpitalu, ale przynajmniej został zdiagnozowany. Tyle jest pracy w obozie, że nawet dzieci cały czas są zajęte a co dopiero Splint i Scalpel.

Warm Blanket poszedł przynieść rzeczy Campfire Story z miejsca jej śmierci. Został zaatakowany przez dzikiego ghula i zabity zanim zdołał wrócić do obozu. Ghul został niedługo po tym pokonany, ale wcześniej zdołał zranić Prime Rib i wepchnąć go do stawu. Prawie się biedak utopił, ale jakoś dał radę wyjść na brzeg.

Kiedy już myślałem, że będziemy w miarę bezpieczni przed potworami, znowu zaczyna nam brakować trumien.

Poniższy obrazek przedstawia kałuże czerwonej i zielonej krwi, które zostają po psach i ghulach zabitych przez zmasowaną siłę ognia.

Dołączona grafika

Link do komentarza

Kolejna część. Tym razem zmutowany Minotaur zrobił mi wjazd na bazę, a strażnicy karawany przyłączyli się do walki. Wreszcie też nauczyłem się robić piły mechaniczne i Rippery. Wszystko czego mi brakowało, to brązowe mechanizmy i świetny mechanik. Oprócz tego bawiłem się ulepszeniami: SATS, siodło bojowe oraz Przerobiłem robota Mr. Hooves na wersję medyczną. http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.msg3878561#msg3878561 Czy ktoś byłby skłonny zrobić trochę spriteów do moda? Powinny być 16x16 pixeli (ewentualnie 32x32 lub 64x64 doe Stonesense). Jak widać na screenach z gry, kucyki są oznaczane jako "e", "u", itp. Można zamiast tego dać obrazki, w tym w rozbiciu na rasy, frakcje i profesje. Podobne z dzikimi psami, ghulami, bloatspriteami i innymi wrogami.

Link do komentarza

Tytuł zmieniłem, bo z "community game" i tak na razie nic nie wyjdzie. Mam tak ze 2-3 chętnych a to trochę mało, choć pewnie ktoś by się przyłączył po rozkręceniu zabawy. Wydaje mi się, że taka gra ma sens raczej na forum Bay12 a nie tutaj, bo po prostu trzeba do tego choć trochę znać Dwarf Fortress, a tej gry trudno się nauczyć. Innym wymaganiem jest znajomość angielskiego przynajmniej w stopniu pozwalającym na zrozumienie zrzutów ekranu. Cóż, przynajmniej nikt w tym wątku nie ma do mnie pretensji, że przestałem tłumaczyć swoje opisy na Polski. :D "Community game" (wspólna gra ?) wygląda tak, że MG gra i co jakiś czas opisuje co się dzieje, a gracze wybierają sobie po kucyku, lub po kilka i opisują co chcą robić, albo odgrywają jakieś scenki między sobą. MG przeważnie też ma postać, zazwyczaj tę która w grze rządzi osadą. Te opisy wydarzeń od MG pojawiają się nie częściej niż raz na tydzień, żeby dać ludziom czas na przykład na napisanie swojej wersji dziennika, czy krótkiego opowiadania o tym, jak ich kucyk uciekał przed przerażającym ghulem i został ranny, ale strażnik go uratował. Do właściwej gry te moje opisy musiałyby być też bardziej dopracowane, z datami i większą ilością zrzutów ekranu. Do tego byłoby też więcej informacji typu: kto jest z kim spokrewniony, kto gdzie mieszka i kto ma jakie umiejętności. Tyle że zrobienie porządnego opisu zajmuje czas, a ja gram sobie żeby poznać moda. Teraz lepiej poradziłbym sobie z obroną osady, bo użyłbym oddziałów po 2 kucyki, pił (hacksaw) i szybciej zrobił piły mechaniczne, ale sądząc po ilości trumien której potrzebowałem, i tak sporo kucyków by umarło. To trochę głupio przywiązać się do jakiejś postaci, odgrywać nią sceny i dowiedzieć się, np. że "Ugryzł Cię pies, zanieśli Cię do szpitala i zginałeś przez błąd w grze. Powiedzmy że to była wścieklizna." Oprócz FoE są jeszcze dwa kucykowe mody do DF: 1) "Vadiku's Rampage": skupia się na walce, zalatuje mi creepypastą i generalnie jakoś mnie nie przekonuje. 2) "Loosing is Magic": stara się być możliwie podobny do serialu. Jest łagodniejszy pod względem walk, za to są w nim zalecenia na przykład żeby domki, warsztaty i farmy budować nad ziemią - da się. Mniej więcej raz na 100 kucyków dostaje się tam Alicorna i przeważnie wciela ją do wojska. Karawany przychodzą od Gryfów i Zebr. Dodano też uprawę jabłek (w jeden z dwóch sposobów jaki jest możliwy w DF), sporą ilość innych płodów rolnych, dodatkowe rodzaje jedzenia, fabrykę chmur, fabrykę tęczy (z chmur a nie z kucyków) i inne rzeczy. Brałem kiedyś udział w "Dawnpick" - zbiorowej grze na poprzedniku "Loosing is Magic", ale na dzień dzisiejszy najbardziej podoba mi się FoE mod. No i ostatnia sprawa, taka zbiorowa gra wymaga poświęcenia przynajmniej kilku godzin w tygodniu przez kilka miesięcy. Inaczej pojawiają się niedokończone wątki i osierocone postacie, bo ktoś się znudził. Taka gra trochę przypomina pisanie zbiorowego opowiadania. Jeśli chcecie zobaczyć jak coś takiego wygląda, poszukajcie sobie "Boatmurdered" - to najbardziej znana historia z DF, ale z dużo wcześniejszej wersji gry. Niestety nie mogę tego podlinkować, bo tam jest przemoc i przekleństwa.

Link do komentarza

Ja zawsze wolałem community game w postaci przekazywania save'ów i zaznaczaniu się jednej, szczególnej postaci którą Robi Się Opis I Rzeczy. I w tej formie jest znacznie mniej upośledzone.

To "succession game" a nie "community game". Obie wersje mają swoje zalety, przy czym ja raczej wolę "community game". Wtedy jest jeden w miarę kompetentny MG który wszystko robi, wszystkiego pilnuje i ma w miarę spójną wizję.

Do "succession game" potrzeba kilku kompetentnych graczy, inaczej bywa że ktoś robi w bazie taką sieczkę, że później następny robi ragequita. Widziałem już takie gry.

Najfajniejsze i najbardziej sławne Let's Playe to były "succession game", ale jakoś do nikogo tutaj nie mam aż tyle zaufania, żeby zacząć grę, dać mu sava i obserwować jak zderzają się nasze koncepcje architektoniczne. Boatmurderd, Syrupleaf, Headshots i tak dalej, miały po kilku kompetentnych graczy, różniących się nieco stylami, oraz paru takich sobie. To dlatego tak świetnie wyszły.

Przyznaję jednak, że mój styl gry ma słabe strony, głównie wojsko oraz kiepską organizację przestrzenną. Sava mogę wgrać, jeśli ktoś chce sobie popatrzeć, ale nie żeby "przekazać pałeczkę".

Jak już wspomniałem, moje opisy są nieco upośledzone, bo to jest tylko taka "jazda próbna". Gdybym grał na serio, pewnie pisałbym to wszystko jako dziennik Fleur.

EDIT: Napisałem kolejną część: http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.msg3885210#msg3885210

Link do komentarza

Napisałem kolejną część. Znowu przyszli Steel Rangersi i przepędzili karawanę. Oprócz tego okazało się że nic tak nie pobudza dyplomaty, jak rzucenie na niego czaru "rage", kiedy akurat w pobliżu jest ochrona z piłami mechanicznymi.

http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.msg3902601#msg3902601

EDIT: To nie ma nic wspólnego z moją osadą, ale ponieważ udzielam się w wątku od tego moda, zostałem skucykowany i wcielony do jego gry przez gracza "Replica", który zdaje się był między innymi odpowiedzialny za Cutie Marki w modzie. Narysował taki obrazek:

Dołączona grafika

Ja dostałem zielonego jednorożca z piłą mechaniczną, która tak samo dobrze tnie na kawałki drewno, złom, jak i dzikie psy i radskorpiony. Ta klacz obok mnie to postać innego gracza, która jako broń dostała pałkę. Urocze, prawda?

Link do komentarza

Napisałem kolejną i raczej już ostatnią część. Straciłem kilka sawów, więc poszedłem na całość i okazało się że nie tacy Steel Rangerzy straszni jak myślałem. Za to ghule jak najbardziej. http://www.bay12forums.com/smf/index.php?topic=118893.msg3923622#msg3923622 Od czasu jak zacząłem w to grać wyszły dwa patche. Pierwszy całkowicie zmienił sposób w jaki działa Power Armor (Pancerz Wspomagany(?)) i Steel Rangerzy. Doszło też sporo poprawek, w tym część zasugerowanych przeze mnie. Drugi patch dodał możliwość budowania robotów z części i... kurczaków. To jest hax polegający na tym, że robi się napój, który ma wbudowaną interakcję działającą na tego kto go wypije, która powoduje że jedno zwierzę o określonym typie w pobliżu pijącego zmienia zwój typ. W ten sposób kurczak zmienia się w robota. Aha, no i oczywiście doszły też różne poprawki.

Link do komentarza
  • 1 month later...
  • 7 months later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...