Skocz do zawartości

Life of Derpy [Oneshot][Dramat]


Guardian

Recommended Posts

yup :D

Jutro biorę się za częśc 2 i korektę tej Części :D

Mogę zdradzić tylko że w cz2 będzie miłość i ciekawe zakończenie :)

To będę śledzić temat. ^^ No i sama muszę się wziąć za pisanie FF o Screw Leaf, tylko ją trochę zmienię.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jestem pod wrażeniem ,naprawdę ładny początek ,uwielbiam dramaty , tylko one posiadają taką głębię , naprawdę liczę na więcej .

Na pewno będę śledził tego fica .

Powodzenia.

miło to słyszeć:P

Jak wrócę ze szkoły to napiszę :)

Napewno będzie trochę dłuższe :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zły koniec hmmm... No spodziewałem się czegoś innego , na pewno dłuższego . Ale jak na pierwsze prace jest nieźle widać że jest pomysł ,tylko proszę pisz dłuższe prace , tutaj nawet nie zdążyłem się wczuć dobrze . No i postać Rainbow jako mordercy no tak sobie pasje (przynajmniej mi ) Mam nadzieję że coś jeszcze napiszesz w tych realiach np . good ending :D Tylko proszę nie śpiesz się dodawaj jakieś opisy żeby historia była po prosu bardziej szczegółowa , by czytelnik mógł się bardziej wczuć w atmosferę i uczucia , bo oto właśnie chodzi w dramatach . Powodzenia .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Mam nadzieję że coś jeszcze napiszesz w tych realiach np . good ending :D

Będzie

Tylko proszę nie śpiesz się dodawaj jakieś opisy żeby historia była po prosu bardziej szczegółowa , by czytelnik mógł się bardziej wczuć w atmosferę i uczucia , bo oto właśnie chodzi w dramatach .

Powodzenia .

Ja się właśnie boję żę czytelnik czytając opisy będzie się nudził... tak jak ja zwykle jak czytam jakis tekst :/
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się właśnie boję żę czytelnik czytając opisy będzie się nudził... tak jak ja zwykle jak czytam jakis tekst :/

Oto właśnie chodzi byś odnalazł własną równowagę pomiędzy wydarzeniami a opisami , po prostu ciutkę więcej opisów by bardziej się wczuć , nie za wiele lecz w sam raz :)

Powodzenia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 years later...

Life of Derpy… Dlaczego tytuł jest po angielsku? To nie jest tłumaczenie ani nic podobnego. Może to dlatego że język polski nie jest zbyt stylistyczny i nie można w nim napisać nic, co by dobrze brzmiało… 

 

SPOJLERY

 

Lubię, gdy fanfik jest przejrzysty. To pierwsza rzecz, o jaką powinno się zadbać, aby historia była jak najłatwiejsza w odbiorze. W tym przypadku autor wziął sobie tę zasadę aż nazbyt do serca. Pierdzielnął taką czcionkę, że nawet z kosmosu można by przeczytać każde słowo tego fika. Nie ma justowania, wcięć, czyli totalnych podstaw. Ale z tego, co  zauważyłem, jest to wspólny mianownik większości fików z początków tego forum, jak również dowód na to, że za pisanie tych fików biorą się ludzie, którzy nie czytają książek bądź nie wyciągają żadnych wniosków z przeczytanej lektury.

 

No dobra, o czym jest ten fik? Główna bohaterka to Derpy; ofiara wszelkich szkolnych kpiny, stanowiąca idealny worek treningowy. Zawsze, gdy mamy do czynienia z taką historią oraz z Derpy w roli głównej, to powód cierpienia szarej pegazicy zawsze jest ten sam; jej zez. Przyszła listonoszka uczęszcza do gimnazjum dla pegazów, więc już możemy się spodziewać, co to będzie za jazda. Jesteśmy witani sceną, podczas której młodzież znęca się nad szarą pegazicą. A gdy już ma obskoczyć wpiernicz od szkolnych łobuzów, nagle zjawia się Rainbow Dash, która ratuje ją z opresji. Przegania młodych zawadiaków i daje Derpy ochronę. Jednak do czasu.

 

Ponieważ nagle mamy zwrot akcji. Derpy znowu zaczyna uciekać przed grupką szkolnych patafianów i próbuje znaleźć RD, aby ta mogła znowu ją uratować. No i znajduje ją. W bardzo niedwuznacznej sytuacji. Nakrywa ją jak ta liże się z Fluttershy… AAAAAAA! Ech, no dobra, to był rok 2012, więc wybaczam. Jeszcze wtedy ludziom aż kręciło się we łbach od wymyślania takich historii. Ale wracając. Niestety przez to wszyscy dowiadują się o romansie RD z Flutą, przez co one również stają się obiektem do drwin. Rainbow postanawia, że tego występku nie odpuści i zrywa przyjaźń z Derpy. Dalej jest tylko gorzej. Szara pegaz traci swoich obrońców, co w dłuższej perspektywie doprowadza ją na skraj załamania nerwowego. Pod sam koniec fika Derpy bierze nóż i już przystawia sobie go do gardła, aby się zabić, jednak brakuje jej odwagi. W myślach prosi Rainbow Dash o wybaczenie i właściwie na tym to się kończy. Derpy zasypia. Finito. Tak naprawdę zakończenie jest otwarte, bo do końca nie wiemy, co później się dzieje.

 

Jest jeszcze alternatywne zakończenie. Tak zwany Bad Ending, niczym w grze wideo. W tym zakończeniu przenosimy się o kilkanaście lat w przyszłość, aby odkryć, że Derpy jest już na studiach. Oczywiście, jak zawsze, tam również wszyscy się nad nią znęcają, za wyjątkiem jednej klaczy, która pewnie jest insertem korektora tego fika. Żeby nie przedłużać, dzieje się mniej więcej to: Derpy spotyka Rainbow Dash, która jest, i tutaj za przeproszeniem, popier*****, bo rzuca się z marszu na zezowatą klacz i obija ją do nieprzytomności, a w końcu do śmierci. Dlaczego? Minęło tak wiele lat. Ja rozumiem, że mogła mieć za złe Derpy, że wszyscy w szkole dowiedzieli się o jej orientacji, ale w tekście była mowa o tym, że przeniosła się po tym zupełnie gdzie indziej. W nowym środowisku powinna mieć już spokój. Może przez te lata wydarzyło się coś strasznego, przez co Rainbow przeżywała tę całą sytuację z dzieciństwa aż do samego końca fika? Czytelnik o tym nie wie, więc ja również. Była również krótka scena, jak Fluttershy mówiła, że nie jest obrażona na Derpy. Na podstawie tego wszystkiego wszystkiego mogę stwierdzi tylko jedno: ***** RD.

 

Cała historia nie ma za bardzo sensu. Choćby być może… właśnie o to chodzi. To tylko moja interpretacja, ale widzę tutaj przesłanie, w jaki sposób bezsensowna przemoc doprowadza do tragedii. Nawet zwykłe naigrawanie się z kogoś może spowodować u kogoś traumę na całe życie, a dzieci są samolubne, interesowne i okrutne. Taka jest prawda. Oczywiście nie wszystkie, ale z przyczyn oczywistych brakuje im dojrzałości, by czasem odpuścić i wczuć się w sytuację kogoś innego.

 

Dobra, czas podsumować tego fika. Nie podobał mi się. Wszystko tu pędzi galopem, nawet nie ma okazji, by zatrzymać się i przemyśleć sprawę. Jasne, mamy powody do tego, aby współczuć Derpy, ale warto by było jakoś ją przedstawić w tej historii. Warto było skupić się na jej relacji z Rainbow Dash oraz Fluttershy. One mogłyby pomóc budować w klaczce pewność siebie i małym krokami pomagać jej dorosnąć do ostatecznej konfrontacji z koszmarami. To tylko jeden przykład. Może było na wiele sposobów to poprowadzić ale niestety autor wybrał drogę na skróty. Wszystko tu jest randomowe i bez znaczenia. I owszem, można próbować interpretować każdy tekst na swój sposób, jednak ja wolałbym po prostu dobrą historię o solidnych podstawach. A tego tu brakuje.

 

To tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Pierwsza opowieść i od razu Derpy, wszystko oprawione w dramatyczną otoczkę, co mimo wszystko nie zwiastuje lipy... dopóki człowiek nie kliknie w link i nie przekona się, że owe „wszystko” to zaledwie parę stron, w dodatku napisanych tak wielką czcionką, że trudno się oprzeć wrażeniu, że autor rzeczywiście pomyślał o osobach niedowidzących. Miło z jego strony, różnorakie „opcje dostępności” w roku 2012 wyprzedzały swoją epokę, aczkolwiek widzę, że epilog (do kontynuacji?) został już napisany „po nowemu”, przez co możemy się domyślać, że gdyby główny tekst potraktować podobnym formatowaniem, również zmieściłby się on na dwóch (z kawałkiem) stronach, zatem koniec końców, mamy do czynienia z fanfikiem bardzo krótkim. Co w żadnym wypadku go nie skreśla, o nie – gabaryty opowiadania o niczym nie przesądzają i da się napisać przejmującą, zapadającą w pamięć historię zarówno w postaci wielorozdziałowca, jak i oneshota na zaledwie kilka stron. Trzeba „tylko” wiedzieć co się robi, jak się robi i co się chce robić. Efekty końcowe oceniają zawsze czytelnicy ;)

 

No i jako czytelnik nieuchronnie zbliżam się do oceny, gdzie na wstępie muszę przyznać, że to, co da się jakoś nazwać „opcjami dostępności” kwalifikuje się na jedyny plusik, no, może jeszcze fakt, że tekst nie jest długi i nie kradnie nam zbyt wiele czasu. Poza tym, nie znajduję w tekście plusów, cała reszta to w zasadzie fuszerka (być może wynikająca z braku doświadczenia w pisaniu/ wieku/ trudnej sytuacji w Bangladeszu) przeplatana luźnymi koncepcjami, których potencjał został całkowicie zaprzepaszczony w trakcie, z okazyjnymi przebłyskami, świadczącymi o tym, że być może autor autentycznie chciał zbudować wyciskacz łez, zwrócić uwagę na pewien problem społeczny, ale nie bardzo wiedział, jak to wykonać. Stąd od razu wspomnę, że całkowity, kolosalny remake tego opowiadania, opierający się na założeniu, że w 97% historię należy zmienić i przepisać, jednocześnie uczynić ją bardziej kuczą (?), by, paradoksalnie, człowiek mógł z czymkolwiek się tu utożsamić, mógłby spowodować, że może, ale tylko może, koncept ten zadziała w taki sposób, że utwór wyrośnie ponad przeciętność, no i zapadnie w pamięci.

 

Na razie warto wspomnieć o całkowitym „odkuczeniu” (po ludzku odczłowieczeniu) postaci. Uderzające jest to, jak wszyscy są w fanfiku przejaskrawieni, przerysowani, podobnie jak niemalże każda czynność wykonywana przez danych osobników. Ilość nienawiści, przemocy, czy uprzedzeń jest tutaj wręcz groteskowa, ale na szczęście nie do tego stopnia, by zamiast współczuć protagonistce, miałbym ochotę parsknąć śmiechem. Podejrzewam jednak, że gdyby tekst był dłuższy, to pewnie prędzej czy później do czegoś podobnego by doszło. Jeżeli tylko nadarza się okazja, jeżeli istnieje jakiś niewielki, choćby najmniejszy niuans, który można jej popsuć i w ten sposób uczynić życie Derpy piekłem, to reszta postaci to zrobi. No nie wiem, nie mają innych zajęć? A później, pracy nie mają, czy czegoś w tym rodzaju? :bemused:

 

Uderza też to, jak odrealniony i głuchy jest cały otaczający bohaterkę świat, co świetnie widać w scenkach, gdzie jak mantrę powtarza „przepraszam”, ale nikt na to nie reaguje, tylko znęca się nad nią dalej, zupełnie bez litości, ale w sposób przerysowany. Co jest kuriozalne, gdyż fala w szkołach (zwłaszcza gimnazjalnych), różne akty przemocy, dyskryminacji, wykluczenia, także z powodu niepełnosprawności czy inności, to przecież nie jest nowy temat i w żadnym wypadku nie jest to temat błahy. To się dzieje cały czas, a dzieci potrafią być wobec siebie naprawdę okrutne. Tym bardziej słabo wypada epilog, który zabiera nas w przyszłość, gdy postacie rzekomo mają być studentami i studentkami, a więc dorosłymi kucykami. Oni powinni się zmienić, powinni dorosnąć, powinni zachowywać się inaczej, a tymczasem nie zmieniło się nic, więc trudno potraktować tragiczną końcówkę (jak się domyślam, miała być wyciskaczem łez) poważnie, gdyż cały epilog wypada po prostu niewiarygodnie.

 

Uderza też to, jak niewiele różnych etapów życia znalazło się w opowiadaniu z „Life of...” tytule. Tytułowi nie pomaga fakt, że brakuje szerszego kontekstu, co wynika z kolejnego mankamentu – braku opisów, przerywników, interakcji innych niż bicie, wyszydzanie, nie poznajemy nikogo, kto mógłby być postacią pozytywną (Rainbow Dash się nie liczy, zachowała się totalnie niekanonicznie, a działająca (najwyraźniej) z nią w zmowie Fluttershy też podpada pod tę kategorię, plus, nie robi nic, by pomóc), jakby poza niewielką bańką, w której Derpy jest poniżana i bita przez ciągle te same postacie nie istniał żaden świat zewnętrzny. Domyślam się, że tak czuje się osoba prześladowana przez szkolnych rówieśników, uzyskanie pomocy jest niekiedy bardzo trudne, lecz autor nie przedstawił tego wątku dostatecznie wyczerpująco, aby było to wiarygodne, czy bardziej „ludzkie”. Trudno w to wejść i się utożsamić. Brakuje tła. Przemoc dla przemocy. Znęcanie się dla znęcania. Ile jeszcze?

 

Dialogi, podobnie jak cała reszta, także są przerysowane, wręcz groteskowe i ciężko sobie wyobrazić, by podobne rzeczy mogły zostać wypowiedziane w prawdziwym życiu. Ship Rainbow Dash z Fluttershy jest to chyba jeden z najstarszych reliktów fandomu łupanego i zwłaszcza dzisiaj, pracuje bardziej na szkodę opowiadania, niż na jego korzyść, zwłaszcza, że autor i ten wątek potraktował po macoszemu. Widzimy je razem i PODOBNO ujawnienie ich uczucia miało spowodować szykany, problemy (W końcu chyba nie bez powodu wypisały się z gimnazjum?), przez co Rainbow na okrągło mści się na Derpy, ale my, czytelnicy, nigdy o tym nie czytamy, nie widzimy tych konsekwencji, więc zadajemy sobie pytanie – dlaczego? Co się takiego stało i czemu te postacie tak się zachowują? Dlaczego tak nienawidzą Derpy? Skąd my to mamy wiedzieć? Na jakich podstawach mamy czegokolwiek się domyślać?

 

Naiwne wydaje mi się to, że Rainbow Dash reaguje jakkolwiek inaczej dopiero pod koniec, gdy jest już za późno, no i... powiem tak: jestem w stanie wyobrazić sobie podobną scenę, ze wszystkimi odgłosami, takimi jak uderzenia, trzaski, pełne boleści jęki, błagania oraz bolesne stęknięcia, przewijającymi się między rzewnymi szlochami oraz smarknięciami bitej postaci. Jestem w stanie wyobrazić sobie scenę smutną, przejmująca, epatującą przemocą oraz obojętnością, gdzie bezbronna ofiara nie ma szans na ratunek, a zimne, bezlitosne otoczenie odwraca wzrok. I wiecie co? Autorowi, poprzez oszczędność słów, prawie się udało. Gdyby nie to, że reszta opowiadania jest tak przerysowana, groteskowa, niewiarygodna, napisana po prostu słabo, być może koniec dałby radę odnieść taki właśnie efekt, a przynajmniej zadziałać na wyobraźnię czytelnika. Niestety, byłem zmuszony polegać wyłącznie na swojej wyobraźni, a to przecież tekst powinien mnie nastrajać, to nie powinno być tak, że sam sobie wymyślam, jak ja bym to widział, powinienem czytać o tym w tekście, wyobrażać sobie na podstawie treści. Odhaczam to zatem, jako zmarnowany potencjał. Gdyby miało to szerszy kontekst, gdyby wystąpiły w tym inne postacie, które miałyby inne, bardziej wiarygodne motywy, których zmagania i przemianę moglibyśmy zobaczyć na własne oczy, może wtedy...?

 

To zostawia stronę techniczną, która jest bardzo słaba i nawet jak na rok 2012, wydaje mi się, że na tym obszarze stało się... coś. Nie wiem co, nie wiem dlaczego, ale mamy wielką czcionkę i osiem stron, a także zwykłą czcionkę i dwie stronki. Wszystko sformatowane błędnie – brak justowania, brak półpauz (zwłaszcza na początku zapisu dialogowego), brak akapitów, koszmarne błędy interpunkcyjne (spacje przed i po kropce/ przecinku), kulejąca składnia, słaby styl. Niedobrze, bardzo niedobrze, ale zaraz... Główny tekst miał korektę? :wut: Nie wierzę. Po prostu nie wierzę.

 

Aha, w tekście przewija się jeszcze jeden, bardzo poważny motyw, mianowicie myśli samobójcze. Podobnie jak cała reszta, on również został wrzucony w treść jakby bez głębszej refleksji i choć nie jest on tu zupełnie od czapy (myśli/ próby samobójcze u młodzieży to niestety rzecz coraz powszechniejsza, a którą nikt nie chce się na poważnie zainteresować), to jednak nie potrafię pozbyć się wrażenia, że jest bo jest, nic poza tym. A to bardzo złożony, bardzo trudny problem, toteż – znów – bez szerszego kontekstu, bez interakcji z otoczeniem/ postaciami pozytywnymi (których najzwyczajniej w świecie nie ma w tym opowiadaniu), bez opisu tych myśli i należytej warstwy emocjonalnej się nie obejdzie.

 

Ostatecznie, mamy kolejne stare opowiadanie, które obecnie nie radzi sobie praktycznie na każdej płaszczyźnie i trudno mi sobie wyobrazić, by mogło porwać w 2012. Dostrzegam tutaj chęci i pomysły, ale wszystko jest mocno niedopracowane, wykonane źle, w uproszczeniu, jakby bezrefleksyjnie, a co gorsza, tak, że trudno w to uwierzyć i trudno się wczuć, a co za tym idzie – współczuć. Czy to zmarnowany potencjał, czy koncept, który okraszono nie tymi postaciami i zrealizowano nie w tej stylistyce, tego na sto procent nie wiem. W każdym razie, nie sądzę, aby dla tegoż tytułu było miejsce dzisiaj, ale podejmowany problem jest poważny i można z tego sklecić coś interesującego, aktualnego, może i przygnębiającego. Chociażby po to, by zwrócić na coś uwagę, przypomnieć, pokazać. Stworzyć fanfik, któremu o coś chodzi.  Cóż, może innym razem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...