[ZAKOŃCZONE] Pokepony: Telepatia psychicznych typów (by Flutt)

[Flutt]

Gdy tylko zobaczyłem GreenFlower podszedłem do niej, aby porozmawiać i może przy okazji kupić kilka jabłek.

[Nightmare]

- Witaj, nie wróciły Sandile?

[Flutt]

- Hej! Na szczęście nie. - uśmiechnąłem się. - Można kupić kilka jabłek? I tak zapytam...czy Twoja przyjaciółka zawsze jest taka hm...pełna energii?

[Nightmare]

- Jasne, teraz się znamy, więc masz zniżkę! - podała ci siatkę z jabłkami i podała kwotę o 25% mniejszą - A co do Stormy... Zwykle jest jeszcze bardziej nerwowa. Teraz jest zajęta przygotowaniami. Wszystkiego dowiesz się jutro u Fantasy. Ona też wyleciała, więc Shyness się opiekuje pokemonami.

[Flutt]

Shyness? Fajne imię . -------------------------------------------------- - Dzięki za zniżkę - powiedziałem dając pieniądze. - A jeśli mogę zapytać, kto to jest Shyness?

[Nightmare]

odpowiednik Fluttershy

---

- Shyness to moja przyjaciółka, jest kucykiem ziemnym (ziemniakiem ). Mieszka na skraju lasu Everfree i opiekuje się dzikimi pokemonami.

[Flutt]

Domyśliłem się ------------------------------------ - Okej. To na razie! - wziąłem siatkę z jabłkami i udałem się do biblioteki. "Kucyk, który opiekuje się dzikimi pokemonami...Myślę, że rozmowa z nią na ten temat powinna uzupełnić moją nowo nabytą wiedzę. O ile tylko będzie miała czas na rozmowę lub będzie chciała..."

[Nightmare]

Powoli zbliżyłeś się do biblioteki. Przez okna wlatywały i wylatywały różne pokemony latające. Nagle poczułeś, że coś mokrego przylgnęło ci do policzka. Obróciłeś się, a po twojej twarzy przejechał duży język. Jego właścicielem był pokemon, który wyglądał jak czarne słońce. Lewitował nad ziemią i był trochę większy od twojej głowy.

[Flutt]

Wytarłem ślinę kopytkiem. Nie zwracając uwagi na Pokemona zapukałem do drzwi. ------------------------------------------------------------- Gastly?

[Nightmare]

zgadłeś!

---

Pokemon wleciał przez okno. Po chwili otworzyła ci pomarańczowa klacz o żółtej grzywie. Na jej boku był znaczek przedstawiający Yanmę.

[Flutt]

"Znaczek przedstawiający pokemona...Ciekawe" - Cześć. To Ty jesteś Shyness? - zapytałem kucyka.

[Nightmare]

- Umm... tak - szepnęła klacz.

[Flutt]

- Dobrze. Czy jest tutaj moja Ralts? - zapytałem klacz. - O i mogłabyś mówić troszkę głośniej?

[Nightmare]

- Umm... Ralts? Przyjaciel po ciebie przyszedł. - powiedziała i odsunęła się od drzwi.

[Flutt]

- Nie wstydź się. A z Ralts nie było żadnych problemów? - zapytałem klacz uśmiechając się.

[Nightmare]

- Umm... nie - w drzwiach pojawiła się Ralts.

[Flutt]

Podszedłem do Ralts i uśmiechnąłem się do niej. - No Ralts, mam nadzieję, że Ci się tu podobało. Po chwili zwróciłem się do Shyness: - Z tego co wiem opiekujesz się pokemonami. Czy mogłabyś dać mi jakieś wskazówki jak się opiekować tym maluchem? - zapytałem i wskazałem kopytkiem na Ralts.

[Nightmare]

- Umm... P-psychiczne typy... lu-lubią jeść Citrus-jagody. - szepnęła, a Ralts przytuliła cię.

[Flutt]

Uśmiechnąłem się do Pokemona, chwilę potem zwróciłem się do Shyness. - Dobrze Citrus-jagody. Wiesz może gdzie je można dostać? I mogłabyś mi powiedzieć coś więcej? Jeśli możesz oczywiście.

[Nightmare]

- Umm... N-na farmie. P-psychiczne lubią długie treningi i d-dużo snu...

[Flutt]

- Dobrze, myślę że to na początek powinno wystarczyć. Dzięki! - powiedziałem do Shyness. - I co Ratls, pewnie będziemy już iść, co? -dodałem spoglądając na Pokemona.

[Nightmare]

Ralts nagle zniknęła i pojawiła się na twoim grzbiecie.

[Flutt]

- Okej. Zatem idziemy. I dzięki za rady, przydarzą się. Do zobaczenia! - uśmiechnąłem się i wyszedłem z biblioteki. Kierowałem się w stronę domu.

[Nightmare]

Ralts pomachała Raichu stojącemu w ogrodzie. Odmachał jej. W drodze powrotnej zauważyłeś jak Fantasy i Stormy układają chmury na niebie. GreenFlower pomachała ci ze swojego straganu.

[Flutt]

Spojrzałem na klacz i również jej pomachałem. Przypomniało mi się co mówiła Shyness. O tym, że psychiczne pokemony lubią Citrus jagody(a to właściwie nie są Sitrus?), więc miałem nadzieję, że GreenFlower będzie miała jakieś na sprzedanie. Podszedłem do klaczy i zapytałem: - Hej. Słuchaj, masz może jakieś jagody na sprzedaż?