Horse_Wars: Niewolnicy (by PiekielneCiastko)

[Ohmowe Ciastko]

Szybko schowałem przy sobie swój miecz. Czułem, że niedługo wpadnę w nie lada kłopoty. Wolałem móc przynajmniej się bronić.
Szybko skierowałem się przed siebie z chęcią znalezienia kogoś, kogo  będę mógł poinformować o ogłuszonych.

[Nightmare]

Idąc przez korytarze znalazłeś tylko kolejnych nieprzytomnych policjantów.

[Ohmowe Ciastko]

Szedłem dalej.

[Nightmare]

Znalazłeś stanowisko strażnika, które znajdowało się za szybą. Gdyby ktoś z rodziny chciałby odwiedzić więźnia, musiałby się tam zgłosić. Obok na ziemi leżał komunikator. Chyba ktoś 'dzwonił'.

[Ohmowe Ciastko]

Podszedłem "odebrać".

[Nightmare]

Kiedy podniosłeś komunikator, urządzenie się wyłączyło, a do stanowiska wszedł strażnik przez drzwi z tyłu. Na twój widok wcisnął jakiś przycisk na klawiaturze. Rozległ się znany i mało lubiany głos alarmu.

[Ohmowe Ciastko]

No i powtórka z rozgrywki. Dobra, a czy były tam dziury po wystrzałach?

[Nightmare]

Powoli zbliżał się do ciebie odgłos kopyt policjantów. Nad tobą była krata szybu wentylacyjnego.

[Ohmowe Ciastko]

Nie miałem zamiaru uciekać. Nie chciałem by szukała mnie policja całego miasta.

Wbiłem aktywowany miecz w połowie odległości między mną i policjantem. Kopytem wskazałem na siebie, po czym na leżących policjantów, a następnie pokręciłem przecząco głową.

[Nightmare]

Kiedy uniosłeś kopyta w stronę leżących policjantów, jeden uniósł się, jakby podniesiony mocą. Rozległ się niemiły dźwięk łamanej tchawicy, po czym ciało opadło na innych nieprzytomnych.

[Ohmowe Ciastko]

Na discorda! Znowu oni! Sądziłem, że zrozumiałem, co się dzieje.

Za pomocą magii uniosłem nieprzytomnego policjanta, a następnie szybko przyzwałem do siebie miecz jednocześnie puszczając silnie pioruny mocy w stronę szybu. Podskoczyłem tak, by doskoczyć do szybu, jednocześnie przestając używać mocy. Nawet jeśli nie zrobiłem nic sithowi kryjącemu się w nim zawsze mogłem go gonić.

[Nightmare]

Policjanci zaczęli coś wrzeszczeć do siebie, a ty usłyszałeś przed sobą echo odgłosu kopyt oddalającego się kuca.

[Ohmowe Ciastko]

Co miałem zrobić? Skierowałem się za nim.

[Nightmare]

Echo nie dawało kierunku. Po chwili stanąłeś na 'skrzyżowaniu'. Mogłeś iść w lewo, prawo lub prosto.

[Ohmowe Ciastko]

Magicznie sprawdziłem, w której odnodze powietrze ma inną temperaturę.

[Nightmare]

Temperatura wszędzie była tak samo zimna.

[Ohmowe Ciastko]

Czas mi uciekał. Metodą przypadku wybrałem drogę w prawo.

[Nightmare]

Po chwili znalazłeś kolejne skrzyżowanie.

[Ohmowe Ciastko]

Skręciłem w lewo.

[Nightmare]

Po jeszcze kilku skrzyżowaniach znalazłeś się w jakichś rurach z wodą na dnie. Potocznie nazywanych ściekami.

[Ohmowe Ciastko]

Szanse, że kierowałem się za kucem były równe praktycznie zero. Skierowałem się z nurtem masy wodno-ściekowej.

[Nightmare]

Za sobą usłyszałeś głos kopyt policjantów. Woda chlupotała pod twoimi.

[Ohmowe Ciastko]

Nagle pewna myśl uderzyła we mnie z mocą rozpędzonego statku transportowego. Szlag! Oni myślą, że to ja ich załatwiłem! Temu już się nie wywinę.

Biegiem skierowałem się przed siebie.

[Nightmare]

Nagle przed tobą ścieki się skończyły. Przed tobą rozpościerała się gigantyczna dziura, która według twojej wiedzy o innych planetach powinna byś zejściem do części przestępczej. Była gęsto oświetlona, a niedaleko pod tobą leciał mały transportowiec.

[Ohmowe Ciastko]

Zejście tam byłoby za proste, a przynajmniej tak myślałem. Poza tym przestępcy nie lubią zbytnio jedi. Czyli byłem spalony i w jednej, i w drugiej części planety.

Rozpędziłem się i skoczyłem. Jeszcze podczas lotu przygotowałem do niewidocznej(bez błysku) teleportacji siebie i broni, ale nie płaszcza. On miał spaść i stanowić przynętę, gdy ja przeniosę się najdalej, jak to jest tylko możliwe(czyli najdalej, gdzie wiedziałem, że nic mi się nie stanie).