Skocz do zawartości

[Pojedynek] Dolar84 vs Zandi


Gość

Który z brodatych czarodziejów był lepszy?  

1 użytkownik zagłosował

  1. 1. Który z brodatych czarodziejów był lepszy?

    • Dolar84
      16
    • Zandi
      14


Recommended Posts

Rawr!
Dołączona grafika
Tak oto właśnie rozpoczynamy już piąty pojedynek na tejże arenie, w walce, którą będziecie mieli zaszczyt podziwiać, uczestniczą: Dolar84 - jeden z ludzi pracujących w gazetce Brohoof, oraz Zandi - Nieoficjalny Avatar Babs Seed. Obydwaj prezentują dobry poziom wypowiedzi, więc liczę, że pojedynek będzie udany. I jak zawsze - chętnych do udziału w pojedynkach zapraszam tutaj.

Pojedynek uważam za rozpoczęty!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadszedł czas. Wrota na Arenę uchylają się zapraszająco. Wyprostowana sylwetka, twardy, żołnierski krok i objawiam się tam gdzie przyszło mi się spotkać z Mistrzem Zandim.

- Milordzie Zandi - rzekłem wykonując zdawkowy ruch głową - w końcu mamy okazję wypróbować nawzajem swoje umiejętności. Dla okazania szacunku i delikatnego sprawdzenia z czego to jesteś zbudowany, pozwolę sobie zacząć w iście podstawowy, by nie rzec prymitywny sposób...

W moim ręku nagle pojawiła się drobniutka fiolka kwasu. Kilka dodatkowych składników i czas był najwyższy by wypowiedzieć odpowiednie zaklęcie:

"To co żre, i to co pali, niechaj w jedno się zestali,

niechże ból przyniesie srogi, i roztopi moje wrogi!"

Wystarczył ułamek sekundy by wszystkie komponenty połączyły się w

KWASOWĄ STRZAŁĘ,

która wiedziona niechybnym okiem i siłą umysłu, poszybowała wprost w kierunku mojego przeciwnika...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Arenę wkracza tajemnicza postać w szarym płaszczu i przemawia do Dolara pełnym szacunku głosem - Witaj lordzie Dolar - mam nadzieję że pojedynek będzie honorowy . Wtedy zdejmuje płaszcz ,a gdy w moim kierunku leci strzała wykrzykuję Słowa zaklęcia:

"w głębinach, gdzie Alue stworzył swoje dzieci gdzie Wieczny ogień Eru płonie niech teraz skarby jego wezmą mnie w obronę"

Ściana Mithrilu !!!

na dźwięk tych słów z ziemi wyrasta ściana która choć wydaje się krucha to jednak odbija strzałę w kierunku przeciwnika

Mam nadzieję że nie bolało :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odrobina kwasu doskonale robi na cerę Milordzie Zandi - zakpiłem, zręcznie uchylając się z drogi. - Zobaczymy jak poradzisz sobie z nieco mniej "materialnym" zaklęciem.

Sięgnąłem do pasa, gdzie spokojnie oczekiwał przygotowany wcześniej arsenał. Krótka, straszliwie wysuszona różdżka sama znalazła się w mej dłoni. Przyjąwszy stosownie dostojną pozę, wycelowałem w mojego przeciwnika i w powietrzu rozniosło się aktywujące ją zaklęcie:

"Przyzwij straszliwą suszę pustyni, dopraw ją kwasem co srogo dymi,

kieł też wampirzy wzmoże starania, które prowadzą do życia wyssania!"

Różdżka zareagowała dzikim wizgiem i miotnęła straszliwym

Plugawym uwiądem Abi-Dalzima

rozpadając się w pył i proch.

Pomimo ogłuszającego hałasu dał się słyszeć mój głos - "Milordzie Zandi! Tutaj Mithiril Ci nie pomoże!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczułem ogromną moc skierowaną w moją stronę i zobaczyłem jak ściana ze szlachetnego kruszcu rozsypuje się w proch a ja zacząłem słabnąć.

- Dobry ruch Dolar przyznaję, ale zapomniałeś, że pustynia nie tylko odbiera życie, ale może je również dać - odparłem i uderzając laską o podłoże wypowiedziałam słowa:

"Wielka jest chwała Aulego i jego dzieło, lecz Ullmo piękniejszym czyni przedmioty jego. On to włada krwią świata, każdą kroplą od morza po rzekę słodką - wzywam więc moc w jego najpiękniejszym dziele zaklętą"

Magia Isitari : Gniew Sirionu !!!

Z podziemi obok mnie zaczyna tryskać 7 źródeł, które zamieniają się 7 strug wody, które Leczą mnie z ran, natomiast płynąc dalej zamieniają się w rwący potok, który pochłania Dolara w swoich odmętach

Oj mam nadzieje że nie przesadziłem :flutterblush:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oj niedobrze.. - mruknąłem, widząc zmierzającą w moją stronę ścianę wody. Na szczęście miałem pod ręką odpowiednie zaklęcie. Nie tracąc ani chwili rozbiłem wybraną fiolkę recytując:

"Skała twarda, szkło magiczne oraz słowa trzy runiczne,

wszystko wcześniej rozpuszczone, wzywam ja na swą obronę!"

Na szczęście tuż przed uderzeniem, rozszalałego żywiołu otuliła mnie

Nienaruszalna strefa Otiluke'a,

dzięki czemu wody Sirionu otaczały mnie, a nie porwały ze sobą. Kiedy napór się skończył spojrzałem na przeciwnika:

- Sprytnie i wybitnie Milordzie Zandi! Jednak przebicie się przez moją osłonę będzie wymagać nieco większej inwencji! - krzyknąłem z wilczym uśmiechem na twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzący... Nie; leżący Tuńczykowy Lord na siedziadłach widowni gryzie jabłko i spogląda na pojedynek. Wszystko było dosyć ciekawe, do momentu, aż woda Zandiego pluskając nie ochlapała jego cudnych, długich włosów. Tuńczykowy pech, że ten się wyłożył na najniższych miejscach widowni. Oburzony wstał, jak zwykle z jakiegoś powodu - poprawił pas i krzyknął:

- Odechciało mi się jeść przez Ciebie... Dolar! Spraw, by przeciwnik uschnął! - po czym rzucił jabłkiem pod nogi Zandiego w odpowiedzi na wodę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy wody Sirionu się uspokajają moim oczom ukazuje się lustrzana bariera, a obok mnie ląduje jabłko które rzucił ktoś z widowni

- Oj wiedziałem, że przesadziłem z tym zaklęciem wybacz Emronn odparłem i aby jakoś przeprosić Emronn wziąłem jabłko do ręki i wyszeptałem słowa

"Potężne i wspaniałe są dzieła Ulma lecz naturą rządzi Yawanna. Ona to zrodziła pierwsze drzewo gdy zwierząt nie było, jak i 2 drzewa których owoce zdobią niebo, wyzywam więc ich moc do owocu tego"

Blask Drzew Valinoru

Na dźwięk ostatnich słów Jabłko zaczyna jaśnieć złotosrebnym blaskiem, a ja odkrawam połówkę i jedną rzucam Emronn i mówię - za przyjaźń i radość w sercu Mellon, a drugą zasadzam w ziemi i zaczynają z niej wyrastać pnącza obsypane Symbeline, które zaczynają oplatać lustrzaną barierę, a jeden z nich wyrasta nawet w środku bariery oplątuje nogi Dolara kwiatami coraz bardziej aż Dolar zaczyna przypominać Entianę ze Starego Lasu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kwiatami? Bohatera? Kwiatami? - ryknąłem pomiędzy jednym i drugim kichnięciem.

- Zaiste udał się ten czar Milordowi. Na szczęście sam posiadam jeszcze kilka sztuczek - parsknąłem tuż przed wypowiedzeniem kolejnego zaklęcia:

"Siarka, saletra, krwi odrobina, wszystko się wokół drewienka opina,

aby w powietrzu tym krystlicznym, w wroga uderzeć strumieniem ognistym!"

Z moich dłoni wystrzeliły

Płomienie Agannazara,

które błyskawicznie przepaliły wszelką roślinność i skoncentrowanym strumieniem pomknęły w stronę Milorda Zandiego.

- Zamówione suszenie raz Tuńczykowy Lordzie - rzuciłem ze śmiechem w stronę trybun.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He he nie wiedziałem że Dolarku jesteś uczulony na Simbelmynë :fluttershy5: - zaśmiałem się gromko niczym sam Tulkas, gdy nagle poczułem ogromną falę gorąca więc spojrzałem w stronę swojego pięknego ogrodu i ujrzałem płomienie które spaliły dosłownie każde pnącze nie zostawiając nawet najmniejszego kwiatka, sunąc w moją moją stronę. Wtedy dałem upust własnej mocy i w wściekłym szale wypowiedziałem zaklęcie uderzając laską tak, że zatrzęsła się cała Arena:

"Jam jest sługa Ognia który dał Eru światu. Wyzywam więc potęgę gwiazdy Ognia Anoru !! "

Magia Isitari: Potęga Anoru !!!

gdy wypowiedziałem ostatnią sylabę płomienie szalejące wokół mnie skupiły się w mojej dłoni w kulistą formę a ja wypowiedziałem Dolarowi

- zapomniałeś, że Isitari posiadają władzę nad ogniem musisz się jescze wiele nauczyć , ale to nie wszystko... Wówczas wypowiedziałem kolejne zaklęcie

"Cudowne są dzieła Pani Natury, lecz są one niczym przy dziełach żony tego komu podlegają wichry. Przez Quendi zwana Elbereth lub Gilthoniel. za jej sprawą na niebie jaśnieje Elendil. proszę Elentari niech ta kula blaskiem elfiej gwiazdy się pali"

Magia Isitari : Blask Silmarila !!!

Na dźwięk tych słów kula zapłonęła mocniejszym blaskiem który wręcz oślepiał i wtedy rzuciłem ją w stronę Dolara i powiedziałem :

- Zapłacisz mi za zniszczenie tak pięknego ogrodu

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ot zielsko - zaśmiałem się - na podpałkę się najwyżej nadaje.

Niestety moja radość była przedwczesna, gdyż Milord Zandi posłał w moją stronę coś, co wyglądało jak Kula Ognia na sterydach. Nie będąc pewnym, czy resztki mojej osłony wytrzymają, należało pomyśleć o ratowaniu własnej skóry. W mojej dłoni błyskawicznie pojawił się sztylet, gdy przywołałem słowa zaklęcia:

"Stal tą spowijam w lodu drobiny, troszkę Wywerny Lodowej śliny,

kwasu kropelkę też dodać potrzeba, by mróz sprowadzić z wyższych sfer nieba"

Na moje szczęście zdążyłem i

Lodowy sztylet

wystrzelił z mej dłoni, przecinając lecącą na mnie ognistą śmierć. Gdy huczące płomienie przemknęły obok mnie, spojrzałem bykiem na swojego przeciwnika.

- Milordzie Zandi to była eskalacja! - ryknąłem - Na finał więc zapoznasz się z bardzo interesującym w swej potworności zaklęciem.

Tym razem nie potrzebowałem żadnych komponentów. Nabrałem tchu i wykrzyczałem słowa zaklęcia:

"W mroku nocy, w martwej ciszy, słychać nagły dźwięk,

najpierw cichy, wnet mocniejszy, w końcy w lament pekł.

On kieruje się na wroga, w czaszce dziury wierci,

by skierować go niechybnie, w mrok odwiecznej śmierci!"

Ostatnie słowa przeszły w nienaturalny wizg, kiedy w stronę Milorda Zandiego poniósł się

Lament Banshee

swoim natężeniem niszcząc wszystko, co znajdowało się na jego drodze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z radością obserwowałem jak Potęga Anora wzmocniona Blaskiem dzieła Feanora niszczyła Osłonę Lorda Dolara Już miałem dziękować Vardzie za zwycięstwo, gdy zobaczyłem jak Dolar sztyletem z lodu rozpoławia moją kulę

- To nie.. - nie zdążyłem dokończyć gdyż usłyszałem przerażający krzyk i zobaczyłem cienistą postać sunącą ku mnie. Słabłem z każdą minutą jednak z uśmiechem, na ustach poczekałem, aż upiór zbliży się na odległość laski u wyrecytowałem starożytną pieśń którą kiedyś zaśpiewała najstarsza istota świata::

"On tu był zanim To się zaczęło,On już tu był zanim Pierwsze Pokolenie się zbudziło i nadal będzie gdy wszystko przeminie więc te słowa rzeknę ci Upiorze w jego Imię Nie śmiej nigdy tu wrócić! Świat pozostaw pusty ! Przepadnij w zapomnieniu, od mroku ciemniejszym,Gdzie bramy są zawarte, nim świat się uleczy."

Na dźwięk ostatnich słów zjawa została wciągnięta pod ziemię i zniknęła natomiast ja odzyskiwałem, siły i i rzekłem do Dolara

- Magia Morgotha tak ? Nieźle ale uważaj następnym razem, bowiem Cień zawsze dąży do korupcji tego kto go używa. A teraz czas polatać mój drogi nie obawiaj się polecimy razem :) I skupiłem całą swoją ,moc na słowach :

"Piękne Varda tworzy niebo, ;lecz nigdy nie przyćmi tym małżonka swego. On to z woli Eru rządzi na najwyższej górze światem lecz nie tak jak brat jego Melkor batem, a najwyższe partie świata uczynił swym lennem Jemu służy każda istota co w górę się wznosi od Orła aż do zwykłej osy. Orły to zaś jego najukochańsi heroldowie, więc proszę najdzielniejszego z nich Króla Ptaków Gwaihira, aby jego siła i szlachetność mi dziś łaskawie służyła"

Magia Isitari : Przyzwanie Gwaihira

Nagle powietrze zawirowało a nad moją głową unosił się największy orzeł jakiego ziemia nosiła po świecie.. Podfrunął pode mnie, a ja wskoczyłem mu na grzbiet i skierowałem, go delikatnie na Dolara Pazury rozbiły resztki bariery i ostrożne chwyciły mojego przeciwnika, Wtedy rozkazałem orłu lecieć wysoko ponad chmury, ale jednak tak aby mieć na widoku całą arenę i rzekłem do naszego drugiego pasażera :

-I jak podoba się przejażdżka ? Może pomóc ci wejść na grzbiet ? Uważam to za dobry finał :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem słabnącego przeciwnika i byłem już pewny zwycięstwa. Jak to zwykle w życiu bywa - przedwcześnie. Jakimś cudem udało mu się pozbyć Banshee, a na dodatek przywał sobie latającego sprzymierzeńca. Zanim zdołałem sięgnąć do pasa, poczułem jak odrywam się od ziemi w szponach gigantycznego ptaszyska.

Unosząc się na wysokościach, które z zasady nie są przynależne normalnej dwunożnej istocie, usłyszałem głos mojego adwersarza:

"-I jak podoba się przejażdżka ? Może pomóc ci wejść na grzbiet ? Uważam to za dobry finał" - wypowiedziane z przyjaznym uśmiechem.

- Twoje szczęście Milordzie Zandi, że ten przyszły pióropusz nie uszkodził moich szat - warknąłem. - Jednak z tego co mi wiadomo Mistrzowie Areny przyznali nam jeszcze chwilę na sprawdzanie naszych zdolności. Powiedzmy, że znajdę jeszcze kilka sztuczek w rękawie...

Technicznie rzecz biorąc nie kłamałem..... rzeczywiście miałem w rękawie sztylet, który prowadzony pewną dłonia zrobił powierzchowne, acz bolesne cięcie na orlich szponach. Zaskoczony ptak rozluźnił uchwyt i już po chwili spadałem w stronę ziemi niczym uczciwy głaz....

Na szczęście to wszystko było częścią planu. Widziałem zbliżającą się ziemię, kątem oka obserwując pikującego za mną Zandiego na swoim powietrznym rumaku. Czas był najwyższy, żeby rzucić stosowny czar:

"Jad pająka i Piwafwi co na plecach powiewa,

niechaj teraz moc mi dadzą przemierzania nieba!"

Poczułem nagłe szarpnięcie gdy zadziałała

Lewitacja,

której to nauczyłem się w swoim czasie od czarownika z rasy Drow. Lekki ruch ciała wystarczył, by usunąć się z drogi orła, który zaczał gwałtownie hamować, w celu uniknięcia niechcianego spotkania z ziemią.

- Niewiele dzieli nas od powierzchni Areny Milordzie Zandi - zauważyłem kpiącym tonem, opadając nad mojego przeciwnika - liczę, że nic sobie nie zrobisz...

Widząc jego podejrzliwy wzrok uznałem, że nie warto przeciągać strony i aktywowałem amulet, w którym miałem stosownie zmodyfikowane zaklęcie:

"Z pewnością zasłużony sen ci przerwano,

wracaj więc ptaszku tam skąd Cię wezwano,

A wspominaj mnie wdzięcznie jeśli prosić można,

wszak mogłeś tu skończyć jako Orzeł z rożna!"

- Kruca fuks, uwielbiam swoje zaklęcia! - roześmiałem się głośno widząc, jak ptak w jednej chwili zniknął pod wpływem

Odesłania Zwierzęcia

Milord Zandi zupełnie zaskoczony moim ruchem, runął na Arenę z gracją worka kamieni. Muszę przyznać, że chmura pyłu, jaką wzbił po uderzeniu o ziemię, była iście podręcznikowa.

- No dosyć tego dobrego - mruknąłem lądując koło niego. Pomogłem mu wstać i otrzepać szatę z kurzu - Może i jestem starym złośliwym draniem, ale maniery obowiązują, nieprawdaż Milordzie? - zakończyłem z uprzejmym, choć nieco złośliwym uśmiechem na twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

unosząc się na Gwaihirze ze swoim przeciwnikiem czułem, radość w sercu gdy Oczywiście Dolarek szamotał w szponach jego, a gdy spytałem jak mija mu przejażdżka oto co usłyszałem

- twoje szczęście Milordzie Zandi, że ten przyszły pióropusz nie uszkodził moich szat - warknąłem. - Jednak z tego co mi wiadomo Mistrzowie Areny przyznali nam jeszcze chwilę na sprawdzanie naszych zdolności. Powiedzmy, że znajdę jeszcze kilka sztuczek w rękawie..

I na potwierdzenie tych słów zobaczyłem jak wyciąga sztylet, ale zanim zdążyłem zareagować na twarzy Króla Ptaków ujrzałem grymas bólu, a na szponach ranę oraz spadającego maga. Poprosiłem więc mojego skrzydlatego kompana, aby zanurkował, jednak potem poczułem dziwną falę Magii i spojrzałem pod tyłek i zorientowałem się że Gwaihir się rozpłynął, a ja spadałem niczym Anor podczas Dagor Dagorath Moje fizyczne ciało uległo spaleniu od prędkości ukazując moją prawdziwą formę której jednak obwiałem się pokazać. więc szybko wypowiedziałem zaklęcie:

"Meliano Doriath Królowo użycz mi obręczy co chroniła twe królestwo"

Magia Majarów: Obręcz Meliany

Nagle przed moimi oczami pojawiła się mgła która spadała na ziemię spowijając Arenę ja jednak zauważyłem, że tam gdzie stał Dolar mgła przyjęła formę mojego fizycznego ciała, a on pomógł jej wstać i powiedział :

Może i jestem starym złośliwym draniem, ale maniery obowiązują, nieprawdaż Milordzie?

na mej twarzy pojawił się uśmiech i pomyślałem "a jednak honorowy z niego mag, daleko zaj.."" nie zdążyłem dokończyć ponieważ uderzyłem w końcu o ziemię. Na szczęście Magiczna Mgła ciągle ciążyła nad polem więc podszedłem trochę bliżej do Dolara od tyłu i i spoglądając na jasną Tarczę Isila wypowiedziałem swoje ostatnie zaklęcie:

"Za Dawnych Dni, Gdy Świat był młody Przyszła wśród Quendich istota najpiękniejszej urody. Luthien, bo tak, się zwała, ze swojego ludu tylko ojca miłowała, zaś innych chłodno przyjmowała, bowiem w Berenie synu śmiertelnym się zakochała. Beren również ją uczuciem darzył, tak że w snach tylko o niej marzył. Thingol jednak nie chciał stracić dla śmiertelnego dziecka swego. rozkazał więc od Berena niemożliwego. Miał Panu Doriath przynieść z jeden Slimarili które wtedy w koronie Morgotha tkwiły". Więc poszedł śmiertelny Beren do Angbandu bram, nie wykonał jednak tej misji sam.bowiem Luthien pomogła mu tam. swym śpiewem tak pięknym że zasnął nawet Morgoth sam . Zatem proszę niech ten śpiew znów się rozlegnie,"

Magia Eldarów:Śpiew Tinuviel !!!

Po wypowiedzeniu całej inkantacji rozległa się piękna muzyka, ,a mój przeciwnik pod jej magicznym wpływem zapadł w głęboki i miałem nadzieję że piękny sen

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wstrzymuję się od głosu, bo posty były takie długie, że nie mogłam porównać takiej dużej ilości tekstu. I jeszcze tylu bożków... To nie Grecja tylko polska!

Mgiełko to przecież tylko zabawa po co te nerwy i krzyki, a poza tym czemu nazywasz 14 najpotężniejszych Ainurów (Aniołów) Eru (Boga) Bożkami, To oni zgodnie z wolą Jedynego stworzyli razem ze swoimi braćmi Muzykę która powołała Ardę (Ziemię) żaden bożek by tego nie umiał
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sugerujesz, że całe SH oddało głos na Dolara? Hmm... Możliwe, wielu z nas czyta pojedynki i głosuje. Nie lubię zabawy w faworyzacje, bo to przestaje być zabawą, a sam bardzo lubię zaklęcia z Zapomnianych Krain. Mogę podać różne powody, dlaczego Dolar moim zdaniem wygrał, ale fakt, że się śpieszę sprawia, że nie poświęcę na to teraz czasu.

Oddałem głos na MAGA, nie OSOBĘ, dla jasności - przynajmniej z mojej strony. Tak więc nie gryź paznokci, bob :P

No i KLIK, skoro wciąż jest tyle niejasności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ech rozumiem ludzi co kochają zapomniane Krainy, bowiem zaklęcia są tam jasno określone i nie trzeba zbyt kreatywnie łamać sobie głowy natomiast magia którą ja znam wymaga trochę wysiłku bowiem Tolkien nie tworzył zaklęć jako takich opisywał tylko ich skutki, choć istnieją nieliczne wyjątki od tej reguły np Zaklęcie Upiora Kurhanów czy Piosenki Toma Bombadila, a ja lubię wysilić trochę głowę niż isć na łatwiznę. Z restą wydaje mi się że jestem tu jedynym Isitari inni są albo Drowami (których bardzo lubię), albo magami z innych uniwersów, ale i tak dziekuję nielicznym co oddają na mnie głosy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ale i tak miałeś łatwiej ode mnie bo ty miałeś już inkantację podczas gdy ja musiałem większość wymyślać sam tylko zaklęcie odsyłające twojego bannshe i potęga Anoru były bazowane na zaklęciach z ksiązek tolkiena WP tak dokładniej bo zaklecie odsyłające upiory to tylko lekko zmieniona piosenka Bombadila którą śpiewał aby odegnać Upiora Kurhanów. zaś Potęga Anoru to lekko zmieniona kwestia Gandalfa podczas walki z Balrogiem, ale tylko początek

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałem żadnych inkantacji. Miałem nazwy czarów. Ale to szczegół. Nikt Ci nie zabraniał skorzystania z istniejącej wiedzy. Ja nie miałem czasu bawić się w wymyślanie całkowicie nowych rzeczy, więc skorzystałem z takich które już są.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...